Jarosław
Rybski
Oto nasz POST SCRIPTUMowy gość: anglista, członek Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, miłośnik fotografii i muzyki.
Człowiek orkiestra – Jarosław Rybski
Biorąc pod uwagę powyższą charakterystykę, naszą rozmowę zacznę od tego, że powiedział Pan kiedyś, iż tłumaczenie literatury daje wielką moc. W jaki sposób się ona objawia? Dzień dobry, nie wymieniła Pani: historii, archeologii, sztuki, starych brytyjskich seriali, heraldyki oraz kolekcjonera płyt i książek. To już nie człowiek orkiestra, ale koło gospodyń wiejskich. Żartuję, oczywiście, ale musiałem to dodać gwoli wyjaśnienia. Owszem, w pełni się pod tym podpisuję, choć tłumacz, niezależnie od tego, czy pracuje nad wielkim dziełem, czy też tłumaczy błahe strofy, ma zadanie do wykonania. Tłumaczenie daje możliwość obcowania z literaturą, prowokuje wymianę myśli, poszerza horyzonty Czytelnika. To właśnie jest ta moc – panowanie nad słowem i przekształcenie go na język rodzimy w taki sposób, by niepotrzebne były przypisy, by Czytelnik uśmiechnął się z satysfakcją myśląc – przecież ja to znam, przecież u nas jest podobnie. I nie mówię tu tylko o idiomach, których przekład sam w sobie jest wielką sztuką, ani o slangu środowiskowym czy gwarze regionalnej, których spolszczanie jest chyba największym wyzwaniem przy tłumaczeniach. Nawet proste zwroty, gdy oparte są o skojarzenia z rodzimego języka, stanowią o jakości przekładu. Zdania układają się w naturalny sposób i kiedy są pozbawione sztuczności, kiedy nie jest to przekład amatorski – książka „sama się czyta”.
54
POST SCRIPTUM