10 minute read

Alek Rogoziński w teatrze Druga Strefa

No, to co jest z tą ekologią? Jeśli chcemy radykalnie zmniejszyć emisyjność z PTE, to pomoże tylko zmniejszenie populacji plus dodatkowo zmiana modelu rodziny, który się sprawdzał w czasach pierwszych osadników, a teraz nas na niego nie stać. Trójka, czwórka lub piątka dorosłych (dziadkowie się nie wliczają) plus maksymalnie dwójka dzieci, to model ekologiczny i przyszłościowy. Że się nie podoba? O, kochani! Albo się coś robi albo się udaje, że się coś robi. Cwaniak na pewno zaproponuje Wam kolejne proekologiczne rozwiązania. Tego jestem pewien. Po torebkach i sztućcach przyjdzie czas na butelki, strzykawki, igły, rękawiczki. No, po co jednorada się odbyć przez skyp’a albo i przez telefon), pod każdym większym miastem zorganizować parkingi, żeby można zostawić samochód i przesiąść się na (tani lub darmowy) tramwaj. Długo można wyliczać, co da się zrobić. Da się dużo. Wspomnę tutaj, że dość zabawne jest to, że młoda Szwedka, która podróżuje po świecie, namawiając ludzi do ratowania planety, jest przyczyną zatruwania tej planety. Choć możliwe, że w tym przypadku zyski będą większe od strat. Nie chcę tego przesądzać.

Program przyjęty przez UE o zero-emisyjności, to kolejna próba łapania się prawą ręką za lewe ucho. Kraje zachodnie przeniosły produkcję do Chin i teraz udają dziewice. A Chiny oczywiście są na innej planecie, nie na Ziemi. Tak pewnie myśli przeciętny zjadacz ślimaków, czy też sznycli z kartofelsalate.

Advertisement

Albo się coś robi albo się udaje, że się coś robi.

zowe? Się zrobi wielorazowe! 10 razy droższe w dodatku. A i tak wiadomo, że się to będzie niszczyło i tłukło. Cwaniak sprzeda kolejne komplety, nie ma problemu. Jeśli będzie trzeba, to się i trumnę sprzeda. I miejsce na cmentarzu. Biznes na człowieku zaczyna się od momentu poczęcia aż do jego śmierci. Dla jednych to biznes, dla innych PTE. Sami sobie wybierajcie, w co chcecie wierzyć. Transport (o tym jeszcze nie wspomniałem) – należy obrzydzać turystykę, a nie ją reklamować, wprowadzić obowiązek płacenia za spotkania służbowe przez firmę zapraszającą (wtedy się cudownie okaże, że 90% spotkań

107 POST SCRIPTUM A ja oczywiście mogę, tak jak inni, poudawać, że będzie dobrze. „Teoria Okna” mówi o tym, że żadna cywilizacja nie jest w stanie podróżować na odległości międzygwiezdne, bo zanim będzie do tego zdolna, to się sama unicestwia. Dlatego nie odwiedza nas sympatyczny Iti, co chce do domu. Dlatego my nie odwiedzimy nikogo. Czy teoria jest słuszna? Dowiemy się za góra 100 lat, gdy populacja Ziemi wyniesie 32 mld. Oczywiście planeta będzie próbowała się oczyszczać. Będą niespotykane kataklizmy: trzęsienia ziemi i potopy, nowe wirusy, które wytępią miliony. Ale liczba ludności będzie wciąż wzrastać i wzrastać. Parapet „okna” jest już blisko. [JP]

Alek Rogoziński w TEATRZE DRUGA STREFA 5 Lat pracy pisarskiej Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska

Aleksander Rogoziński to jeden z najpopularniejszych pisarzy komedii kryminalnych. 18 stycznia świętował 5- lecie swojej pracy pisarskiej w TEATRZE DRUGA STREFA. Zaproszeni goście mieli przyjemność obejrzeć spektakl „Raz, dwa, trzy…giniesz ty!” na podstawie książki Alka. Z niesamowitą ciekawością chłonęłam całkiem nowe doświadczenia, obserwowanie reakcji widzów, samego autora niebywałe przeżycie. Choć spektakl widziałam już po raz drugi ponownie mnie zaskoczył, zachwycił, fantastyczna gra aktorów , odtwarzanie ról znanych mi z książki niesamowite.Dobór aktorów niezwykle trafiony, gra na najwyższym poziomie, po prostu fenomenalne przeżycie. Wśród gości byli Anna Kasiuk, Agnieszka Lis, Jacek Galiński, Maciej Radel i wielu oddanych czytelników z całej Polski. Podczas przemowy w wzruszający sposób autor podziękował swoim bliskim i zdradził mały sekret kto będzie czytał jego najnowszą książkę w wersji audiobooka „Miłość ci wszystko wybaczy” będzie czytana przez cudowny głos Macieja Radela.Po oficjalnej części na gości czekał przygotowany przepyszny tort i masa słodkości wykonanych przez niezawodnego Pawła Płaczka, po prostu palce lizać.Wspólnym rozmowom nie było końca, wzruszeń co nie miara i duma z tego fantastycznego człowieka. Jeśli macie ochotę obejrzeć tą wspaniałą, wesołą sztukę serdecznie zapraszam do Teatru Druga Strefa. [EKT]

O psychologii w Sopocie

Po raz drugi wyruszam do Sopotu, za każdym razem jednak nad morze kieruje mnie literatura. Człowiek, emocje, mechanizmy działania, próba określenia zjawisk widocznych we współczesnym świecie, tajniki wiedzy psychologicznej.

Przyznam, że ta tematyka nie jest dostatecznie reprezentowana. O psychologii mówi się za mało, widać to w przypadku zagrożeń płynących chociażby z aktywności w wirtualnej rzeczywistości.

Brakuje często prawidłowej i wczesnej reakcji. Zapewne za mało wiemy o sobie, nie potrafimy zapanować nad lękiem, targają nami niezrozumiałe emocje. O tym między innymi debatowali wybitni znawcy tematu.

Podczas II Festiwalu Książki Psychologicznej mogliśmy wysłuchać licznych wystąpień, jak również uczestniczyć w debatach dotyczących intrygujących kwestii, i to zaledwie w ciągu dwóch dni, 25 i 26 października. Organizatorzy festiwalu to wydawnictwo Smak Słowa we współpracy z Uniwersytetem SWPS w Sopocie. Pierwszy dzień poświęcony był między innymi życiu w sieci, zastanawiano się między innymi jak budować autorytet w świecie wirtualnym (Piotr Bucki) oraz próbowano odpowiedzieć na pytanie, kim są ludzie z pokolenia iGen (prof. Tomasz Grzyb), dodam tylko, że to ludzie urodzeni po 1995 roku, smartfon jest dla nich naturalnym narzędziem, a sieć pełni bardzo ważną funkcję w życiu. Na koniec dnia odbyła się debata o plusach i minusach życia w sieci, którą poprowadził Michał Janiszewski z radia TOK FM. Drugi dzień psychologicznych refleksji dotyczył miejsca psychologii w złożoności świata społecznego. Mogliśmy dowiedzieć się między innymi, czym jest pamięć zbiorowa oraz jaki udział mają w tym emocje (prof. Tomasz Maruszewski). Naszą uwagę mogła też zwrócić kwestia polskiego myślenia spiskowego wokół Okrągłego Stołu. W czasie wykładu poruszana była między innymi rola myślenia spiskowego w polityce oraz budowaniu świata (prof. Mirosław Kofta). Tutaj również nie zabrakło debaty, rozprawiano o mowie nienawiści i pogardy oraz możliwościach powstrzymania tego niepokojącego zjawiska. Debatę poprowadziła Dorota Wodecka, dziennikarka Gazety Wyborczej. Mam wielką nadzieję, że festiwal będzie kontynuowany, poszerzany będzie też zakres omawianych tematów. Być może warto byłoby zaprosić badaczy języka. Byłbym bardzo ciekawy jak wygląda analiza językoznawcza emocji, w jaki sposób można zwerbalizować to, co odczuwamy. Oprócz tego można też pokusić się o zaproszenie twórców, którzy specjalizują się w prozie psychologicznej, gatunek zdawałoby się dzisiaj pozostawiony trochę na uboczu. Niezmiennie korzystna jest lokalizacja, Sopoteka znajduje się bowiem na sopockim dworcu, spotkania ze znawcami tematu to trochę jak spotkanie przy kawie, każdy może skorzystać z tej bogatej oferty. [RK]

Robert Knapik

Gdy ktoś, kto mi jest światełkiem

Gaśnie nagle w biały dzień

Gdy na drodze za zakrętem

Przeznaczenie spotka mnie

Czy w bezsilnej złości łykając żal

Dać się powalić

Czy się każdą chwilą bawić

Aż do końca wierząc, że

Los inny mi pisany jest

Nic nie boli tak jak życie

Okruchy GORZKIEJ CZEKOLADY

Morze ciemności

Elżbieta Sidorowicz – Adamska

Te słowa piosenki pod tytułem Niepokonani pochodzącej z repertuaru zespołu Perfect zdają się najpełniej oddawać tematykę i problematykę debiutanckiej książki Elżbiety Sidorowicz-Adamskiej zatytułowanej Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności opublikowanej nakładem Wydawnictwa Zysk i Spółka w 2019 roku, będącej piękną, acz zarazem straszliwą historią, nakreśloną z językowym rozmachem fikcyjną opowieścią, która jednocześnie staje się boleśnie realna…

Rodzice siedemnastoletniej Ani Kielanowicz postanawiają spełnić marzenie o nowym i szczęśliwym domu, dlatego – kiedy tylko nadarza się sposobność – kupują stary dworek w ruinie otoczony świerkami i dużym ogrodem. Piękne widoki rozciągające się wokoło mają zrekompensować wszelkie niedogodności związane z brakiem wody i gazu na czele. Niestraszne są one dla Andrzeja – architekta, męża i ojca, który obiecuje swym kobietom życie jak w bajce, ochoczo zabierając się za realizację zamierzeń, projektując przestronne, nowoczesne wnętrza mające tchnąć nowe życie w stare mury.

Jednak pewnego dnia, sielankowe życie rodziny burzy tragiczny w skutkach wypadek samochodowy, w którym giną Andrzej i Barbara, co sprawia, że świat Ani nie tyle chwieje się w posadach, co raczej rozsypuje się, a ze sporych rozmiarów kupki odłamków przebijają gorzko – czekoladowe okruchy. Czego? Wiary we własne siły? Nadziei na wbrew wszystkiemu szczęśliwą przyszłość, a może miłości bez granic?

Pisarka z postawionymi pytaniami bezlitośnie każe mierzyć się nie tylko Ani, lecz także towarzyszącym jej czytelnikom nie mogącym ani na chwilę pozwolić sobie na bierność.

Dodatkowo, w toku rozwoju zdarzeń, trudno oprzeć się wrażeniu, że postać nad wiek dojrzałej nastolatki stanowi alter ego Autorki, która – o czym pisze na karcie podziękowań zamieszczonej na końcu książki – straciła rodziców w czasie jej powstawania, co z kolei upoważnia, by opisana przez nią historia mogła stanowić przyczynek do zgłębienia naszego życia, przez co duży, acz pusty dom bohaterki krzyczy swoją ciszą. Choć w przenośni – to jednak staje się azylem, który każdy może wypełnić swoimi cząstkami trosk i lęków. Wystarczy tylko do niego wejść… Ania wspaniałomyślnie na to pozwala, snując swą opowieść w pierwszej osobie, co dodatkowo wzmaga emocjonalny jej odbiór, szarpiąc boleśnie najczulsze struny wrażliwości.

Dowiadujemy się bowiem, że dziewczyna została na świecie zupełnie sama, ponieważ bliskie osoby nie poczuwały się do obowiązku zapewnienia jej choćby odrobiny ciepła. Przyjaciółka Barbary – Jagoda, wyjeżdża za granicę, a przyrodnia siostra rodzicielki – Iwona, pod pozorem opieki nad małoletnią, czyha jak wygłodniała wilczyca na spadek po jej rodzicach, dążąc do sprzedaży domu, który – choć dla Ani jest wszystkim – dla niej jedynie stanowi źródło problemów.

Taki stan rzeczy nie uchodzi uwadze pani Barskiej – polonistki liceum plastycznego, do którego uczęszcza Ania. Decyduje się ona zostać jej prawnym opiekunem, co stanowi preludium wielu problemów całej rodziny Barskich, której od tej pory Ania też jest częścią.

Bardzo wymowny staje się fakt, że na kartach powieści, sklasyfikowanej krzywdząco jako literatura młodzieżowa, ani razu nie pada imię wychowawczyni, co może stanowić znak próby uświadomienia odbiorcom, że mimo iż czasem bywa bardzo źle, to jednak każdy ma szansę spotkać na swej drodze anioła stróża pokroju pani Barskiej, któremu brak skrzydeł rekompensuje z nawiązką posiadanie morza empatii i dobroci.

To ważne, zwłaszcza, jeśli – gdziekolwiek się nie obrócimy, to jak Ania czujemy na plecach zimny oddech śmierci, a duży piec w dużym domu, stawia duży opór nie dając ciepła, a – jakby tego było mało – w ogromnym ogrodzie i ze smakiem urządzonym salonie – współczesny danse macabre odtańcowują ci, którzy odeszli. Grzęznę w tych śmierciach, atakują mnie ze wszystkich stron. Henrietta, Stefania, Miller, moi rodzice, tańcząca Małgosia, ksiądz Antoni, za dużo, za dużo już tego – wyznaje Ania, by za chwilę od pani Barskiej móc usłyszeć: Buduj wokół siebie sieć z ludzi. Nigdy nie wiadomo, w którym momencie ci się to przyda, jako kontakt, jako wsparcie, wspomożenie pamięci.

Młoda dziewczyna słucha mentorki, wytrwale sklejając swój świat popękany na drobne kawałki i wiążąc więzi ludzkiej sieci, do której wpadają: sąsiedzi - Joasia, Kuba i ich córeczka Ola oraz babcia Klementyna, Sebastian i Janek Barscy, nowa przyjaciółka Poleczka, zakochany bez wzajemności Michał i jego siostra Bemolka, pan Wojtek Jasiński – oddany przyjaciel taty, panie Krysia i Natalia – bratnie dusze mamy, a nawet przygarnięta kotka Zadyma, co stopniowo przydaje jej pewności, że drobne gesty budują porządek świata, nie zawsze idealnego, ale dającego nadzieję na to, że kiedyś salonowy danse macabre zastąpi walc odtańczony radośnie z mężczyzną najbliższym sercu, tak jak ona zakochanym w palecie barw malowanych, bądź powstałych pod naporem wprawnych palców tworzących anioła, ale to bliżej nieokreślone kiedyś, wszak zanim to nastąpi, trzeba by jeszcze ułożyć się z Bogiem.

Elżbieta Sidorowicz-Adamska przemyca bowiem na karty swej powieści bardzo wartościową myśl, mianowicie: (…) wszyscy wierzą. Nawet jeśli nie wierzą w Boga, to wierzą w coś innego. Człowiek jest stworzony do wiary, choć czasem cholernie nie chce się do tego przyznać.

Lektura Okruchów gorzkiej czekolady. Morza ciemności uświadamia tę prawdę nienachalnie, acz wymownie, dlatego konkludując – warto spytać siebie: czy w pędzie zgotowanym przez współczesny świat znajduję czas i siły, by starać się moją niewiarę zastąpić wiarą w Boga, w anioły bez skrzydeł, które chcąc czynić dobro wyciągają do mnie swoje ciepłe dłonie? A czy zawsze sam wierzę także w innych i w samego siebie? Warto podjąć niełatwą próbę odpowiedzi na te pytania, które z całą pewnością przybliżą nas do spotkania ze sobą na nowo, co zaprocentuje, a na końcu życiowej drogi pozwoli ze sceny zejść niepokonanym. [IN]

Iwona Niezgoda

This article is from: