2 minute read

Metin Cengiz

METIN CENGIZ Metin Cengiz: turecki poeta, pisarz, korektor, redaktor i tłumacz (ur. 3 maja 1953 r. w Göle). W 2005 roku założył Wydawnictwo Şiirden, we współpracy ze swoimi przyjaciółmi, aby publikować wiersze i eseje dotyczące teorii poezji. Zdobył nagrodę Behçet Necatigil Poetry w 1966 roku za książkę Şarkılar Kitabı (The Book of Songs), Melih Cevdet Anday Poetry Award w 2010 roku za książkę Bütün Şiirleri 1 (Collected poems 1), Bütün Şiirleri 2 (zebrane wiersze 2) i Tudor Arghezi İnternational Poetry Award w 2011 roku (w Rumunii). Jest członkiem Writers Syndicate of Turkey, Association of Turkish PEN Writers and Turkish Authors Association. Jego wiersze są tłumaczone na wiele języków i publikowane w licznych antologiach i magazynach literackich w Turcji i za granicą. Zorganizował kilka międzynarodowych festiwali poetyckich w Yalova, Çanakkale and Nicosia.

DESZCZDESZCZ

Advertisement

Tłumaczenie wierszy z języka angielskiego: Renata Cygan

*** W tym roku ogród nie zakwitnie różami Bądź deszczem na ulicy i oczyść mnie … Jestem wodą płynącą ulicami Bądź moim żlebem i moją zatłoczoną twarzą Pozwól mi płynąć z tobą do wieczności

*** Wczoraj obserwowałem deszcz Deszcz, który wszystko wywraca do nieba Teraz wszystko wisi w powietrzu Jakby zamrożone na chwilę przed upadkiem na ziemię Zaplątane między umysłem a niebem Unosi się jak ptak w locie

Widziałem cię przez chwilę, twoje spojrzenie i postać jak deszcz Rzuciłem się na strugi wody, chwytając twoje ciało Ludzie współczuli głupcowi, mówili: stracił rozum… Krzyknąłem: myślcie co chcecie, tylko nie dotykajcie deszczu

DESZCZ

*** Deszcz śmiałymi kroplami uderza w duszę Trąca czułe struny pamięci A życie płynie do wód Twoje drogie oczy opuszczają twarz Na moście jest przeszłość, którą przywołuję Pięści i marsze, pałki policyjne i pistolety żandarmerii Cokolwiek przeżyłem, jest jak zapieczętowany sen

*** Deszcz pada jak długi lament Jakby lawina spadła na okna Zawiasy świata pękają I niebo ląduje, szarpiąc włosy

Zapamiętaj mnie w tę pogodę, kochanie W ogniu rozpalonym przez deszcz W ogniu, który spalił mnie na ulicy Zapamiętaj mnie, moja droga, w tych ruinach Obserwuję ogień rozpalony deszczem na ulicach Ogień w ludzkich duszach, jak miłość, jak nadzieja Wszędzie płoniemy Takie jest życie Ściska mi gardło jak stal Wyciągam rękę do przeszłości Deszcz trzyma moją rękę zamiast zrujnowanych lat Zmienia się w wodę i płynie Moje pięćdziesiąt cztery lata straciły na waleczności

Jestem ruiną tego świata

*** Wieczór zmęczony, wieczór samotny jest smutny Niech pada deszcz, by świat się napił i ożywił Jakby budząc się z długiego snu POEZJA

Jako dziecko nauczyłem się narodzin Nadal nie rozumiem śmierci, która odeszła

This article is from: