7 minute read

Wywiad z Krystyną Śmigielską

Życie mamy jedno i najważniejsze jest to, czy mamy z kim podzielić się naszym kolejnym dniem wywiad z KRYSTYNĄ ŚMIGIELSKĄ

Ośmieliłem się zadać autorce kilka pytań dotyczących pisarskiego warsztatu oraz oczywiście wydanej w zeszłym roku powieści “Pokurcz”. Nie omieszkałem zapytać się o wrażenia po Literackiej Nagrodzie Nobla dla Olgi Tokarczuk.

Advertisement

Serdecznie zapraszam do lektury. Robert Knapik

Skąd biorą się pomysły na książki?

To sztampowe pytanie, na które nie lubię odpowiadać, bo gdybym chciała poważnie je potraktować, musiałabym na omówienie tego tematu poświęcić kilka godzin. Można też odpowiedzieć na nie krótko, wymijająco, ale nie dyplomatycznie, czyli – biorą się z głowy. Postaram się jednak uchylić rąbek tajemnicy i zapoznać czytelników z tajnikami warsztatu literackiego na przykładzie gromadzenia doświadczeń i obserwacji mających doprowadzić mnie do realizacji projektu pod tytułem „Pokurcz”.

40

POST SCRIPTUM Pomysł na książkę, osobiście wolę określenie – inspiracja, pojawia się znienacka i towarzyszy mi przez długie miesiące, a nawet lata. Co stanowi inspirację? Wszystko! Słowo, zachód słońca, mijana na ulicy osoba, wydarzenie, które w jakikolwiek sposób wpłynęło na moje życie, bądź wzruszyło mnie, przestraszyło, zastanowiło. To taki ognik, zapalający się na moment, pozostawiający po sobie tlącą się w umyśle iskierkę. Dmucham na nią, aby nie zgasła i dorzucam do niej kolejne inspiracje, chcąc żeby razem zapłonęły już jasnym płomieniem. Kiedy się zaczyna konkretny proces twórczy? Trudno to określić i trudno powiedzieć, czym właściwie może się on zakończyć.

Do „Pokurcza” dochodziłam stopniowo. Dzisiaj już nie wiem, którą inspirację powinnam uznać za wstęp do powstania powieści. Ujmując rzecz chronologicznie, takim silnym, pierwszym bodźcem była samobójcza śmierć ojca mojego kolegi. Będąc jedenastoletnią dziewczynką musiałam odpowiedzieć na pytanie, dlaczego i w jaki sposób można odebrać sobie życie? Pewnie to silne wzruszenie uczuliło mnie na podobne przypadki w moim najbliższym otoczeniu. Wielokrotnie przyglądałam się z daleka ludzkim tragediom, współczując tym, którzy odeszli i tym, którzy zostali. Głównym tematem „Pokurcza” jest właśnie borykanie się z rodzinną traumą, doprowadzającą do ostatecznych, nieodwracalnych kroków i radzenie sobie po stracie

bliskiej nam osoby. Kolejna inspiracja pojawiła się zupełnie przypadkowo. Pracowałam nad książką „Kochanek pani Grawerskiej” i w pewnym momencie ułożyłam wątek oparty na ucieczce głównego bohatera. Historia wydawała mi się ciekawa i bardzo prawdopodobna, jednak losy Marcina Czyżewskiego postanowiłam poprowadzić inaczej. Motyw ucieczki nie opuścił mnie jednak i nadal podsycałam go, aż do chwili wybuchu afery kryminalnej z nieuczciwym konwojentem w roli głównej. Pracował on pod fałszywym nazwiskiem uwiarygodniając stworzoną w ten sposób postać. Po roku dokonał kradzieży konwojowanych przez siebie pieniędzy. Słuchając medialnych doniesień, wiedziałam już, że to „mój bohater”. Nie przestępstwo wydało mi się ciekawe, lecz ten czas przeżyty przez niego z maską na twarzy. Kim był, kiedy gęsta broda zasłaniała jego prawdziwe oblicze? Takie celowe rozdwojenie jaźni zainteresowało mnie i pozwoliło wykreować od lat noszoną we mnie postać Pokurcza. Główną inspiracją do napisania „Pokurcza” stanowiły jednak autentyczne wydarzenia z życia moich byłych uczniów. To z szacunku dla ich walki o każdy dzień, o przyszłość, wyrywanie się z macek patologicznych środowisk stworzyłam tę powieść. Jak jest z pisaniem dla dorosłych i dla dzieci, którzy z czytelników są bardziej wymagający? Uważam, że nie ma znaczenia, czy zwracamy się do młodych, czy starszych czytelników. Ważne jest, żebyśmy posiadali umiejętność zainteresowania odbiorców i dysponowali odpowiednim słownictwem oraz poprawnie, zgodnie z przyjętymi normami wyrażali swoje myśli. Pisanie uważam za sztukę, do uprawiania której nie wystarczy jedynie wyobraźnia, potrzebna jest także erudycja i wiedza o języku, czyli solidny warsztat. Zwracam się do różnych grup wiekowych, ponieważ lubię rozmawiać z ludźmi a swoich interlokutorów traktuję bardzo poważnie, niezależnie od ich wieku. Tworząc dla dzieci można często pozwolić sobie na pewnego rodzaju oderwanie się od rzeczywistości, przeniesienie w świat baśni, gdzie, jak my starsi wiemy, dobro zawsze zwycięża. To ciekawa praca, dużo spokojniejsza niż realizacja projektów dla dorosłych, bo emocje musimy stopniować i dawkować. Należy jednak pamiętać, że młody czytelnik posiada ograniczony zasób wiedzy o otaczającym go świecie i dysponuje uboższym słownictwem. Dobrze jest znać poszczególne etapy rozwojowe dziecka, aby umiejętnie z nim się porozumieć. Mam za sobą długoletnią pracę z dziećmi i młodzieżą, dlatego udaje mi się dopasować słownictwo i opisywane problemy do percepcji odbiorcy. A, i jeszcze jedna uwaga. Dzieci są bardziej ufne, mniej krytyczne. „Pokurcza” odbieram w pewnym sensie jako opowieść niedzisiejszą, porównałbym ją do maszynopisu znalezionego po latach. Być może ma na to wpływ jakaś nostalgiczność, stylizacja językowa, odwołanie do prawdziwej miłości, tradycyjnych form pisarskich. Jak Pani się do tego odniesie? Chyba rozumiem, co ma Pan na myśli. W natłoku wydawanych obecnie pozycji, rzadko zdarzają się teksty, w których warsztat czy stylizacja językowa mają podstawowe lub nawet jakiekolwiek znaczenie. Z premedytacją i konsekwentnie używałam w „Pokurczu” języka o dużym ładunku emocjonalnym, chcąc przenieść czytelnika w wykreowaną przeze mnie rzeczywistość. Była to moja świadoma stylizacja. Jeden z recenzentów podsumował ten zabieg następująco: „Na pierwszych stronach, a dokładniej już w pierwszych dwóch zdaniach wbijam się w gąszcz bardzo poetyckiego języka, którym autorka posługuje się namiętnie, z uporem maniaka, czytamy jak wiersz, jak piękny utwór nie prozatorski ale jak najbardziej poetycki”. https://nakanapie.pl/recenzje/tysiac-igiel-pokurcz Starannie używam słowa, a to dzisiaj nieczęsto się zdarza, stąd ta Pana sugestia, jakoby „Pokurcz” nie przystawał do współczesnego świata, ale on, czy to się nam podoba, Pisanie uważam za sztukę, do uprawiania której nie wystarczy jedynie wyobraźnia, potrzebna jest także erudycja

41 POST SCRIPTUM i wiedza o języku,

czyli solidny warsztat.

czy nie, jest jak najbardziej aktualny i autentyczny, bo ludzkie uczucia i emocje są zawsze takie same, a powieść ta zbudowana jest z bólu, miłości i wiary w lepsze jutro. Przykro mi, że mój przekaz nie trafia do wszystkich czytelników, tak to jednak bywa, że nie zawsze możemy się porozumieć. Sama starannie dobieram lektury, zwracając uwagę na styl wypowiedzi, znajomość używanych przez autora słów, i odpowiednie wydobywanie z nich cudownego brzmienia. Nasz język daje nam niesamowite możliwości, z których jednak coraz rzadziej korzystamy.

Podgródek, wieś, zacofanie, stereotypy, czy to celowy zabieg?

Oczywiście. Mogłabym użyć nazwy wielu małych miasteczek czy wsi, właściwie z każdego rejonu Polski, nie chodziło mi jednak o obrażanie mieszkańców tych miejscowości, tylko o przekazanie panującego w nich miazmatycznego klimatu. Odbyłam kilka spotkań autorskich i rozmawiając o „Pokurczu” przekonałam się, że czytelnikom doskonale są znane takie miejsca oraz panujące w nich zasady współżycia. Podgródek to symbol naszego naznaczenia, napiętnowania, a przede wszystkim walki o wydostanie się z rodzinnego, patologicznego gniazda jak z matni czy kipiących odmętów. Znienawidzone, plugawe siedlisko, które jednak nazywamy domem. Myślę, że Podgródek możemy znaleźć wszędzie, nawet w wielkich miastach.

Erotyka w powieści, w literaturze polskiej obserwujemy ogromny niedosyt. Intymność w języku polskim jest wyrażana poprzez określenia nadmiernie naukowe, z drugiej strony natomiast seksualność przechodzi w wulgarność lub śmieszność, jak mierzy się Pani z tą materią?

42

POST SCRIPTUM Nie mierzę się z tą materią. Uważam, że nasze życie erotyczne jest naturalną czynnością fizjologiczną i opisuję je bez zbędnych, bardzo rzadkich w naszym normalnym funkcjonowaniu, udziwnień. W „Pokurczu” odnajdziemy jedynie dwie sceny, którym można by przypiąć łatkę „erotyczne”. Pisząc je, zwracałam uwagę na łączące bohaterów uczucie i ich niemoc, w wyrażeniu go w inny sposób. Tylko w tym wynajętym pokoju, w obcym łóżku Olga i Włodek mogli oddawać się sobie wzajemnie. Nie potrzebowali do tego dodatkowych podniet, żadnych przedmiotów, nie związywali się czy biczowali. Bez masek! Bo oni właśnie podczas seksu byli prawdziwi. Co do słownictwa, problematycznego w opisie scen erotycznych, zależy ono od konwencji całej powieści. We wzniosłym romansie, użyłabym górnolotnych porównań, typu: mieczem swojej męskości wkradł się w jej wielką tajemnicę, a w pornograficznej historyjce nie żałowałabym sobie dosadnego, wulgarnego języka. Pisałam o zwykłych ludziach, o tuzinkowej miłości, więc i w warstwie językowej utrzymałam spokojną konwencję, pobudzającą wyobraźnię, ale nie wykraczającą poza znane doznania. Jeżeli chociaż jeden z czytelników,

Samobójstwo jako temat literacki, jak to udźwignąć?

Wielokrotnie obserwowałam rodzinne tragedie. Poszkodowane w nich dzieci prawie zawsze nie zdawały sobie nawet sprawy z trudnych, zagmatwanych sytuacji w jakich się znalazły. To wielki ból, dowiedzieć się, że ojciec lub matka nie mają już na tyle siły, aby nadal się nimi opiekować. Liczba samobójstw nie maleje. To już prawdziwa plaga. Najbardziej bulwersują nas doniesienia medialne, o kolejnej nieletniej osobie dopuszczającej się tego strasznego czynu. Wszyscy ponosimy za taki stan rzeczy odpowiedzialność. Jesteśmy winni, bo nie byliśmy wystarczająco tolerancyjni, nie dopilnowaliśmy, nie zjawiliśmy się na czas… Powinniśmy być bardziej wyczuleni, reagować nawet na najmniejsze symptomy stanów depresyjnych u naszych krewnych, znajomych. Moja powieść ma uświadomić ludziom, że Maciej Zamber, człowiek zagubiony, ale wrażliwy, może mieszkać obok nas i potrzebować naszej pomocy. A jeżeli nie zdołamy być z nim w tym trudnym momencie, to nie zostawiajmy samym sobie tych, o których on zapomniał odchodząc w nieznane. Dzisiaj, właśnie dzisiaj krzyczmy głośno, że życie mamy jedno i najważniejsze jest to, czy mamy z kim podzielić się naszym kolejnym dniem. „Pokurcz” pomimo trudnych emocji, daje nam nadzieję, że we współczesnym świecie możemy jeszcze odnaleźć miłość. Tego wszystkim moim czytelnikom serdecznie życzę.

Literacka Nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk, na ile to szansa dla polskiej literatury, a być może tylko chwilowe zainteresowanie.

Mistrzyni Literatury Polskiej serdecznie gratuluję wspaniałego sukcesu, z którego wszyscy Polacy powinni być dumni. To wielkie wyróżnienie przez długie lata zapamięta cały literacki świat. Olga Tokarczuk sławiła już nasz kraj odbierając Nagrodę Bookera. Myślę, że przeciera ona szlaki następnym pokoleniom polskich pisarzy i na kolejnego noblistę nie będziemy musieli tak długo czekać. Zostaje jedynie postępować w myśl zasady – równaj do najlepszego! W tym przypadku, do Najlepszej, ponieważ udowodniła ona, że i w naszym ojczystym języku można przekazać ludziom ważne, cenne treści. Pragnęłabym, to już takie moje małe marzenie, aby dbałość o każde napisane i powiedziane słowo stało się naszą narodową domeną. Pani Oldze Tokarczuk jeszcze raz serdecznie gratuluję!

Serdecznie dziękuję za rozmowę. Oczywiście, czekamy na następne fascynujące historie. [RK]

This article is from: