WALK AWAY zostawiłeś mnie z zimą i z grypą; ukraina na zapiecku
DZIEWIĄTY DZIEŃ
na zapieczonych łąkach, które pamiętam z dłonią i w słońcu w zielonej garści – wyciągam ją teraz w pulsujące miasto
matki pająki ziarna osoby
widzę żyłki: żyją; poruszam się między nimi
dziura w suficie las i ulica sława droga chrypa melodia
umyłam twarz, umyłam dłonie, umywam resztki słów
w pyle i w żyle żal
nagłówki, które spijam przy porannej kawie, przy sznurze nawleczonym na słowa; nie wierzę ci na słowo
głowa umyka świat się zamyka
widzę myszy: ledwo żywe, piją cierpką wodę
nie ma nas bez chwili spokoju nie ma spokoju bez minuty
piszę, ponieważ jedyne, co mogę, to objąć siebie
ciszy
w zimny marzec, w coraz chłodniejsze miasto w gruz wspomnień – a któż z nas nie podpalił kalendarza?
co chwilę
idę brzegiem ulic, śpiewam, wybaczając gruz; myślę czy nie nazbyt lekko panie, zostawiłeś ich
opuszczamy głowy barwiąc paznokcie na modny manifest
WIERSZE I z a
S m o l a r e k
50 POST SCRIPTUM
foto: Pixabay
miejsca o których pisano szaranagajama rozrastają się w nas jednostajnie cichną