
4 minute read
Ryszard Kupidura – O literaturze i czasach wojny w Ukrainie


Advertisement
O literaturze i czasach wojny w Ukrainie Ryszard Kupidura
Wojny nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie jesteśmy w stanie odtworzyć czy odegrać emocji, które towarzyszą człowiekowi podczas wojny. Wojna w Ukrainie, jak wiemy, trwa już od 8 lat. Reportażyści zajmujący się konfliktem na Donbasie niekiedy z pewnym zaskoczeniem pisali o tym, że całkiem blisko działań wojennych, np. w Kramatorsku czy Siewierodoniecku, ludzie próbują żyć normalnym życiem. Jednak jeśli się dłużej nad tym zastanowić, to przestaje nas to dziwić. Jest to przecież na swój sposób piękne, że jak tylko pojawia się odrobina wolnej przestrzeni, choćby najmniejszy kawałek terenu pozbawiony wojennej aury, wówczas ludzie momentalnie wracają do swoich spraw, dzieci zaczynają wychodzić na place zabaw. Bo wojna jest po prostu czymś bardzo nieludzkim, jest środowiskiem, w którym człowiek naturalnie nie egzystuje. Po 24 lutego zauważyłem różne postawy wśród czytelników. Niektórzy nie byli w stanie sięgnąć w tych dniach po literaturę. Stały za tym przynajmniej dwie przyczyny. Najbardziej oczywistą był, rzecz jasna, brak możliwości skupienia się na lekturze. Niektórzy jednak nie decydowali się na czytanie ze względu na poczucie winy. Według nich sięganie po książkę w sytuacji, kiedy inni walczą lub chowają się przed bombami, byłoby niegodziwe. Warto jednak pamiętać, że pozostawanie w świecie literatury nie musi być przejawem ignorancji. Przeciwnie – może być manifestacją człowieczeństwa.
Potwierdzają to słowa Bohdana Kołomijczuka, który będąc obecnie członkiem lwowskiej obrony terytorialnej, napisał na Facebooku, że szczególnie ważne dla niego stało się to, że ludzie w dalszym ciągu czytają jego książki i dzielą się swoimi refleksjami w mediach społecznościowych. Dla niego stanowi to bowiem wspomnienie o dotychczasowym życiu, do którego zdążył już zatęsknić i do którego chce jak najszybciej powrócić. Myślę, że kultura ukraińska stała się teraz ważna przynajmniej z kilku powodów. Z jednej strony naturalnie chcemy dowiedzieć się więcej o kraju i ludziach, którzy przeżywają tragiczny czas w swojej historii. Jednak w tym konkretnym ukraińskim przypadku, jak sądzę, chodzi zdecydowanie o coś więcej. Jako Polacy staliśmy się bowiem częścią tej historii. Już choćby dlatego, że otworzyliśmy swoje domy dla Ukraińców, którzy uciekają przed wojną. Zauważyli Państwo, że osoby przyjmujące u siebie w mieszkaniach Ukraińców często nie stosują określania „uchodźcy” tylko „goście”? Mówią: „Mam gości z Ukrainy”. To symptomatyczne. Język zaczyna reagować na zmieniającą się rzeczywistość.
* * * W ziemi nie ukryje się ludzkiego ciała, jak i w wyrobisku czy w glinianej jamie nie ukryje się światła. Garnek spada. Garnek nie rozbija się. Życie zastyga w oczach, stygnąc w rozumiejącym sercu. My jeszcze powrócimy do białej chatki, pod białe –z drewnianymi, jak te krzyżyki na szyję, pniami –wiśnie. Nasz daltonizm się rozwija, jesteśmy niemalże święci: ziemia – w ustach, skrzydła – na ziemi, gwoździe i obcęgi –w kieszeni. Ziemia – bez skrzydeł: światła nie ukryć. * * * Chodzimy w koło. Niekiedy – jakby ślepi. Niekiedy – jak ci, którzy widzą i rozumieją. Lipcowa cisza: lipy dryfują w bieli. Listopadowy sztorm – i martwi nie istnieją, a cmentarz zarósł suchym porostem: gołąb krąży nad budynkami, śmietnikami, stadionami, nad celami. Krąży nad nami wówczas, gdy my, widzący i ślepi, plątamy się po ziemi… Śmierć w grudniu – życie o wiośnie. Życie w błyszczącym kwietniu – śmierć w zamieci.
Ołeksandr Kłymenko
tłumaczenie: Marek Wawrzyński
Ryszard Kupidura, wschodnioznawca, tłumacz, adiunkt w Zakładzie Ukrainistyki Instytutu Filologii Rosyjskiej i Ukraińskiej na Wydziale Neofilologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Słowa mają niezwykłą moc. Zwłaszcza teraz, od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, niosą światło i nadzieję, że dobro zwycięży. W zeszłym roku nakładem wydawnictwa ANAGRAM, dzięki dotacjom Ukraińskiego Instytutu Książki, ukazały się trzy książki: Lodowa karuzela Ołeha Polakowa, Ekspres do Galicji Bohdana Kołomijczuka (obie w tłumaczeniu Ryszarda Kupidury) oraz tom poezji Ołeksandra Kłymenko W powietrzu nad brzegiem rzeki (w tłumaczeniu Marka Wawrzyńskiego). Razem z tłumaczami mocno wspieramy naszych ukraińskich Autorów, którzy są dla nas bardzo ważni, nie tylko jako twórcy, ale jako przyjaciele.
Zespół Wydawnictwa ANAGRAM
Między Polakami a Ukraińcami dochodzi obecnie do szczególnego zbliżenia. Powiedziałbym „spokrewnienia”, gdybym nie miał w pamięci tego, co radziecka, a później rosyjska propaganda uczyniła z hasłem „bratnich narodów”. Spodziewam się, że język, mam nadzieję, że w pierwszej kolejności będzie to język poetycki, odnajdzie nowe metafory dla opisu tego, co się dzieje między nami a Ukraińcami. Jestem przekonany, że literatura już niedługo zacznie reagować na te nowe interkulturowe fenomeny, w których jest sporo bardzo pozytywnej energii. Energii, która była nam tak bardzo potrzebna i na którą długo już czekaliśmy. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo ANAGRAM, z którym mam przyjemność współpracować, bierze aktywny udział w upowszechnianiu literackiej recepcji tych wszystkich zjawisk. Niech zatem ta podła wojna jak najszybciej się skończy. Z resztą sobie poradzimy. [RK]
W kolejnych domach
pękają szyby.
