4 minute read

Poezja ukraińskich poetek: Musakowska, Wenhryniuk, Szyjan, Kiwa

C h r y s t i a W e n h r y n i u k

Mężczyźni noszą w sobie wojnę. Ona wysysa z nich soki, szczęka kośćmi jak bronią, okupuje ich mózg, wdziera się do snu, dopóki cień wroga wznosi się nad nimi niczym góra. Ciężko tak długo nosić ją w sobie – i nie zrosnąć się z nią, nie zwierzać się jej, nie słuchać jej ruchów pod sercem. Cień wroga – jak worek – napełnia się trocinami, nabiera objętości, robi się szczelniejszy, pcha się na przełaj. Panie, daj im zimnego rozumu, tylko nie ugaś płomienia, który bije w piersi jak w przezroczystej butelce. Śnieg ziemią zasypano, wiatr ubiegłoroczną trawę skosił, czarne wielkie ptaki szukają krwi i złota. Wszystko, co najważniejsze – odbywa się w głębi. Cyt – bo wybuchną te słowa w wodzie na czerwono. Mężczyźni przygotowują się do narodzin i każdemu z nich strasznie jest stąpać pierwszy raz po nagim, po żywym.

Advertisement

JULIJA MUSAKOWSKA (1982) – poetka i tłumaczka. Mieszka we Lwowie. Absolwentka stosunków międzynarodowych na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Autorka tomików poetyckich: Na wydych i na wdych (2010), Masky (2011), Poluwannia na tyszu (2014), Czołowiky, żinky i dity (2015) oraz Boh swobody (2021). Jej wiersze weszły do antologii w przekładach Anety Kamińskiej: Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy (2014) i Listy z Ukrainy. Antologia poezji (2016), były też publikowane w Babińcu Literackim i „ArtPapierze”.

Przeczuwając, jak zamilkniesz, Kładę się w kokon i zamarzam. Te objęcia lecą za nami. Gdzieś na dnie wojny cię szukam. Jak zimna z wiadra woda, Jak lepki ranem drapieżny wiatr. Nie widzę ani rzeki, ani brzegu, gdzie chowają się w muszlach nasze cienie. Rozkładać się na rymy i na kości, Rozmawiać ze źrenicami przechodniów. Idę do ciebie po omacku, Znając tylko imię i półoddech. Bóg daje mi nowe słowa. Śmierć daje ci nowe naboje. Ja bród krwi cicho przeszłam i jak ptak wzleciałam z twojego domu.

Chrystia Wenhryniuk (1987) – ukraińska poetka, prozaiczka i malarka. Mieszka w Czerniowcach. Autorka zbiorów opowiadań: Katarsys (2005) i Hołyj NarKOTYK (2006), powieści Chutir Ameryka (2013), tomików poetyckich: Boh u stini (2008) oraz Dowhi oczy / Długie oczy (2013; polska wersja w przekładzie Anety Kamińskiej). Współzałożycielka wydawnictwa dla dzieci Czarne Owce. Założycielka studia MonmARTr, w którym prowadzi kursy malowania. W Polsce jej wiersze i proza były drukowane w antologiach: 30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska (2012), Listy z Ukrainy (2016) oraz w pismach „Tygiel Kultury”, „Lampa” i „Wakat” (w przekładzie Anety Kamińskiej). W roku akademickim 2010/2011 przebywała w Krakowie na stypendium polskiego rządu dla młodych naukowców.

H a ś k a S z y j a n

Haśka Szyjan (1980) – ukraińska pisarka, poetka i tłumaczka. Mieszka we Lwowie i Kijowie. Jej debiutancka powieść Hunt, doctor, Hunt w jednej trzeciej została napisana na telefonie komórkowym. Jej druga powieść Za spynoju w 2019 roku jako pierwsza książka ukraińska otrzymała Nagrodę Literacką Unii Europejskiej, wyróżniono ją również w Ukrainie: nagrodą czytelników telewizji Espresso oraz nagrodą LitAkcent Roku. Tłumaczka powieści DBC Pierre’a Lights out in Wonderland. Stworzyła projekt artystyczny „Batrachomiomachia”. W Polsce jej wiersze były zamieszczane w Babińcu Literackim i „Śląskiej Strefie Gender” (tłum. Aneta Kamińska). Pantofle na szpilkach W humanitarce Przy linii granicznej, Wśród dziecięcych ubrań I prawie nienoszonych uggów, Stoją sobie ostatnie W rządku, Takie nieadekwatne i zagubione Jakby wsłuchiwały się W odległe echo Przerwanego ognia, I chcą uciekać, Ale nie mają odwagi –Może akurat tutaj, Jak na andrzejkowych Wróżbach: Czyje pierwsze za próg, Tej trzeba szykować się za mąż. One są tu takie nieadekwatne, jak ludzka zmysłowość Zamknięta w celach klasztorów, Gdzie wszelka możliwość Skupienia się na sobie jest grzeszna. Jak summer job Na kasie toalety publicznej Dziewczynki-nastolatki Z wyglądem Do fotosesji Vogue’a. Ona ślini palce, Przeliczając drobne banknoty, Które przed chwilą spadały na podłogę, I patrzy, Jak żabopodobna babka Poprawia przed lustrem pasma, Tak samo śliniąc palce, Które te banknoty upuściły I podniosły. Przepadły jej złote kolczyki Akurat w urodziny –Podejrzewa kogoś z krewnych, Chociaż to po prostu dzieci Przez przypadek zawinęły w serwetkę I wyniosły na śmietnik. Staruszek gra lambadę na skrzypcach, Akompaniując tej nieadekwatności, Podkreślając, Że we współczesnym świecie Łatwo łączą się Kipa i bezprzewodowe słuchawki, Koszulka Ukraina i zaklejone czoło, Dziewczyna w mundurze i chłopak bez, Tylko te tu pantofle Jednak nie wiedzą, Gdzie tu by się przykleić, Jakby zasłaniają oczy Rękami z zegarkiem Na nadgarstku, A potem i uszy, Bo nie mogą zrozumieć, Czy to za drzwiami, Do których strasznie Chce się biec, Szczekają psy, Czy kłócą się ludzie, Hałasują śmieciarki i lodowiska, Czy sprzęt wojskowy.

Ija Kiwa (1984) – ukraińska poetka, tłumaczka i dziennikarka. Urodziła się w Doniecku, w 2014 – na skutek działań wojennych na Donbasie – przeprowadziła się do Kijowa. Absolwentka filologii Donieckiego Uniwersytetu Narodowego. Wiersze pisze po rosyjsku i ukraińsku. Autorka książek poetyckich: Podalsze ot raja (2018) i Persza storynka zymy (2019). Przetłumaczyła na język ukraiński powieść Marii Galiny Autochtoni. Przekłada wiersze współczesnych poetów ukraińskich, rosyjskich i polskich. Jako tłumaczka i redaktorka współpracuje z projektem PJ Library na Ukrainie, popularyzującym żydowskie książki dla dzieci. W Polsce jej wiersze były zamieszczane w Babińcu Literackim, „Śląskiej Strefie Gender”, „ArtPapierze”, „Wizjach” (tłum. Aneta Kamińska), „Helikopterze” (tłum. Tomasz Pierzchała) oraz w antologii Ukraińska Nadzieja (tłum. Karolina Olszewska).

w piątek kiedy wszyscy przechodnie są trochę podochoceni miasto napełnia się smajlikami na twarzach bilbordach

hej kolego my już się zalewamy dołącz do nas żeby pić i śmiać się pić i szeptać to nie twoja choroba nie twoja wojna dwie kropki myślnik nawias sklep spożywczy dwie kropki myślnik nawias apteka dwie kropki myślnik nawias księgarnia jakby bez sztucznych uśmiechów jak bez kul już nie dało się dojść do miejsca przeznaczenia

This article is from: