2 minute read

Yaryna Movchan (Ukraina) – obrazy, współczesne ikony

Advertisement

Yaryna Movchan

U K R A I NA

lwowianka (1982), absolwentka Wydziału Włókiennictwa Lwowskiego Kolegium Artystycznego oraz Akademii Sztuk Pięknych, autorka wystaw, matka dwójki dzieci i żona malarza ikon Danylo Movchana. To właśnie Danylo zachęcił Yarynę do posługiwania się także technikami malarstwa sakralnego.

Podczas wojny nie wyczuwa się półtonów.

W świecie, w którym królują autoportrety, tak zwane selfie, pokazujesz podobnie wykadrowane wizerunki twarzy, ale wycięte w kształt okręgu – kształt symbolizujący wieczność, nieskończoność ruchu, planetę. Jaki sens ma wybrany przez Ciebie kształt Twoich prac?

Koło to forma, w której dobrze się czuję. Moje ciała w kręgach są zrelaksowane, jakby zatrzymane, zamrożone w chwili szczęścia. Pracuję w technice malarskiej, która najczęściej jest używana w pisaniu ikon, ale urealniam swoje przemyślenia na temat otaczającego mnie świata na drodze eksperymentowania z kanonem.

Wydaje mi się, że przywracasz ludzkim portretom dostęp do duszy ich modeli. Może jednak w portrety wkładasz uniwersalną treść, nasączasz nią „wieczny okrąg”? Podczas kiedy dzisiaj na tzw. selfie oglądamy niemal te same, po tysiąckroć powielane usta czy makijaże, które odbierają twarzom jakikolwiek indywidualne rysy, Twoje prace pokazują indywidualizm – ratują metafizykę przed zamknięciem i zapomnieniem.

Kocham ludzkie twarze. Zawierają wszystko, co można powiedzieć o charakterze oraz upodobaniach człowieka, o jego pełni oraz wektorze rozwoju. Kolor, kształt i linie tworzą grafikę wnętrza. Odsłaniają to, co jest zazwyczaj ukryte przed naszymi oczami, przed powierzchowną interpretacją.

Wybrałaś tradycyjnie stosowany w ikonopisaniu materiał – drewno; korzystasz również z tradycyjnej metody gruntowania. Jakie to ma dla Ciebie znaczenie – bo przecież podejmujesz całkiem współczesne tematy, między innymi miłości romantycznej, przyglądanie się indywidualnym postaciom w portretach i innym motywom figuratywnym. Jednak Twoje prace nie mają nic wspólnego z codziennością, mają swoją symbolikę, są jak znaki drogowe. Czy w tym strasznym dla Ukrainy czasie wojny sztuka (Twoja sztuka) ocala twórcę, więc i jego rodzinę, odbiorców? Od zwątpienia, niszczącej rozpaczy?

Artysta z pędzlem w dłoni odtwarza świat, jego odbicia, które podczas wojny nabierają ostrzejszych kształtów, wyrazistszych linii. Zauważyłam, że w chwilach niepewności nie wyczuwa się półtonów, nie reaguje na subtelności. Wojna jest zła, jest wynikiem ludzkich słabości, braków duszy. Myślę, że nie ma sensu udawać, że obecna sytuacja w Ukrainie to tylko przejściowy konflikt. W tej chwili wojna prowadzi się bardziej w moim wnętrzu. Na refleksje przyjdzie jeszcze czas. Niekiedy wydaje mi się, że wiele spośród moich prac odzwierciedla zarówno szczęście, jak i cierpienie, pogodzenie z losem. Potrzebuję opowiadać o tym, co od wieków jest ważne dla ludzkości, dla wielu społeczeństw; relacjonuję, jak każdego dnia toczy się walka dobra ze złem. [MK]

This article is from: