POST SCRIPTUM

Page 22

Tereska POD TATRZAŃSKIM NIEBEM „Zostaw tę poezję! Napisz książkę koniecznie pod tytułem Noc i Dzień. Noc to będzie całe nasze dzieciństwo i młodość, a dzień – nasze teraz” – te słowa dźwięczą w uszach Teresy Bachledy-Kominek bezustannie. Kiedyś posłucha siostry, napisze. Ale nie teraz. Teraz ma swój las i… nową miłość, Andersena. Spotkałyśmy się kilka lat temu w zakopiańskiej willi „Astoria”, na poetyckiej biesiadzie. Już chyba pierwszy uścisk dłoni zdradził, że los wyrzeźbi nam kilka wspólnych ścieżek. Ten jej uśmiech, iskry ciepła, wiersze, a w nich prostymi słowami o sprawach nieprostych. Tereska. Magicznie zwyczajna, zwyczajnie magiczna. Drobniutka z siłą nie do pokonania… Kobieta-drwal z certyfikatem, siekierka jej nie podskoczy, a piła bez szansy na bunt. Praca mordercza, niebezpieczna, niejednego osiłka powali, a Tereski nie. I druga Tereska – delikatna, drobniutka, wrażliwa na piękno, dostrzega je w każdym źdźble trawy, w kałuży, pomarszczonym liściu. A nade wszystko widzi je w każdym milimetrze lasu, który pokochała, jak chyba nikt dotąd. Jest noc 2020/2021. Zamknięci pandemią witamy nowy rok w domach. Księżyc rzuca promień na leśną dróżkę, by towarzyszce wspólnych schadzek oświetlić bezpieczną drogę. Mróz skrzypi pod stopami. Właśnie wybiła sekunda ostatnia dla starego kalendarza. Tereska w ukochanych filcokach wspina się po swojej leśnej górze na zakopiańskiej Cyrhli, przysiada na pieńku, wyciąga karteczkę i pisze. Palce grabieją, nic to. Trzeba zdążyć, zanim myśl ucieknie. „Nie mogę inaczej, one mi dyktują, te drzewa, kamyki, każda igiełka, każdy listek. Ty nie pytaj, bo słów nie ma takich – ja tam wyfruwam ponad ciało, taki musi być raj. Kiedy ci źle, wypłaczesz się cichcem, a za chwilę jesteś wygłaskana i pocieszona. Jak mogłam nie przywitać z moją wielką miłością nowego kalendarza. Wiem, że mi nie wierzysz…” – śmieje się Tereska. Wierzę, no z tym rajem to mi nie po drodze, bo słuchając, nasuwam na plecy pled, wyobraźnia nie chce się zamykać na zmrożone palce. Przy jej samozaparciu, sile, wszystkie moje słabości obnażają się podwójnie i to mi nie w smak. Wreszcie: mam cię! Atakuję ją delikatnie, ale dosadnie. Jak to jest, że tak rozkochana w lesie, w każdym krzaczku, listku chwyta za siekierę, albo piłę, niszczy swój raj, a serce nie pęka… „Nie zrozumiesz… Ja im pomagam, co by z honorem

22

POST SCRIPTUM

Zaśmioł sie miesioncek W złotej aureoli, Stary rocek minon, Nima sie co zolić. Nowy sprzyjoł bedzie, Obiecoł mi przecie… Niek sie radość z gór Hen ku morzu niesie. 01.01.2021 w lesie przy sałasie

legły. Wiatr szuka takich, żeby siłą powalić, a tych się nie chwyta, bo nie stawiają oporu. Lekceważy. One chore albo nadłamane są zagrożeniem. Innego nie drasnęłabym nawet paznokciem. Przytulić – tak, opisać najpiękniej, jak umiem – tak, ale nie skrzywdzić. Czytam im, one słuchają. Tak jak drwale…” – uśmiecha się Tereska. Tak, tak jak drwale. Pracuje z nimi w lesie, jedyna kobieta. Szacunek ma, poważanie. Kobieta i… poetka. Zanim rozpoczną wycinkę, siadają na pniakach i proszą: Ciotko (nie ma pokrewieństwa, ale jest w zwyczaju, żeby do dojrzałej kobiety tak się zwrócić) – a napisałyście co nowego? Przeczytajcie, pytomy wos. Długo pytoć nie trzeba. To już rytuał. Zanim chwycą za piły – Tereska im czyta dwa, trzy wiersze. Niedawno jeden poprosił o wiersz dla swojej kobiety, drugi dla żony. Napisała. Radości podobno było w rodzinie i wzruszenia dużo. Dziwią się drwale, że poetka rąbie drzewo. Ona ma jedną odpowiedź: gdyby nie las, to tych wierszy by nie było… Las. We wrześniu uległa namowom i pojechała do Danii na zbiór jabłek. W filcokach i z gałązką ze swojego ukochanego lasu. Miała ją cały czas obok łóżka albo pod poduszką. A z tą namową to historia cała. Siostra, Małgorzata, była niesamowicie zdolna. Tereska skończyła szkołę podstawową, dłużej kończyła niż przewidywał program, sporo dłużej. Twierdzi, że „jej inteligencja w porównaniu z Małgorzatą, mieści się w jednym bucie”. Siostra wyczytała chyba wszystkie książki w bibliotece, bardzo chciała być lekarzem. Nie dane jej było. Szukała swojego miejsca w trudnym życiu. Świat baśni otworzył przed Małgorzatą w dzieciństwie Hans Christian Andersen. Do tego stopnia, że podczas pożaru domu rodzinnego (była już młodą kobietą), uratowała bezcenny skarb – baśnie Andersena. I z nimi wyjechała do Danii. Niemal bez niczego, ale z wyczytaną, zniszczoną, ukochaną książką.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.