18 minute read

Wywiad z rzeźbiarzem Lorenzo Quinnem Renata Cygan

GAIA

Advertisement

S I Ł A N A T U R Y LORENZO QUINN

LOOKING TOWARDS THE PAST

LORENZO QUINN (ur. 7 maja 1966 w Rzymie) – włosko-amerykański artysta rzeźbiarz, aktor i producent filmowy, piąty syn hollywoodzkiego aktora Anthony’ego Quinna, laureata Oscara, i projektantki kostiumów Jolandy Addolori, jest czołowym awangardowym rzeźbiarzem figuratywnym. Dwudziestokilkuletni Quinn cieszył się krótką karierą aktorską, grając u boku swojego ojca. Nie lubił jednak pracy w zawodzie aktorskim i postanowił skoncentrować się wyłącznie na rzeźbie. W swojej pracy inspirował się takimi artystami jak Michał Anioł, Pietro Bernini, Jean-Baptiste Carpeaux czy Auguste Rodin. Jego droga zawodowa jest imponujaca – rzeźby autorstwa Lorenzo Quinna znajduja się w publicznych i prywatnych kolekcjach na całym świecie; w licznych instytucjach muzealnych, ratuszach i bankach, a także stały się własnością takich osobistości jak Jan Karol I Burbon, szejk Muhammad ibn Raszid Al Maktum, sir Bernie Ecclestone, sir Elton John, Lakshmi Mittal, Donald Trump czy Rudy Giuliani. Jego monumentalna rzeźba Encounters (Spotkania) wystawiona została na Majorce w 2003 roku, a Aspire w Dosze (Katar) podczas Igrzysk Azjatyckich 2006. Dwie z jego rzeźb – What Goes Around, Comes Around i The Force of Nature zainstalowano w czerwcu 2008 roku przez Galerię Belvedere w Marina Barrage w Singapurze, w stałej kolekcji Public Utilities Board of Singapore. W 1994 roku, otrzymał zlecenie z Watykanu, by stworzyć rzeźbę św. Antoniego. Rzeźba została pobłogosławiona przez papieża Jana Pawła II na placu Świętego Piotra. 5 marca 2002 roku Quinn wraz ze swoją grupą artystów z projektem Angels of the World dostał się do finału konkursu zorganizowanego przez Lower Manhattan Development Corporation, gdzie jury wybrało projekt upamiętniający tych, którzy zginęli w zamachu na World Trade Center. Lorenzo Quinn stał się sławny na całym świecie dzięki monumentalnym, wizjonerskim pomysłom, wśród których największą popularnością cieszyła się dotąd instalacja Support, przedstawiająca dłonie wynurzające się z kanału i podtrzymujące jeden z zanurzonych w nim weneckich budynków.

LEAN ON ME

Twoja artystyczna droga jest doprawdy imponująca. Początkowo studiowałeś malarstwo (w American Academy of Fine Arts w Nowym Jorku), jesteś producentem i aktorem, wystąpiłeś w kilku ważnych produkcjach filmowych, w tym Onassis: The Richest Man in the World, Stradivari i uznanej kreacji jako Salvador Dalí w Dalí. Dlaczego rzuciłeś aktorstwo?

Nie spełniałem się w tej formie sztuki. Wiele rzeczy mi się nie podobało w aktorstwie, ale głównie fakt, że zawsze trzeba podążać za czyjąś kreatywnością. Jako indywidualny, niezależny artysta postępuję zgodnie z własnymi wytycznymi twórczymi i to właśnie lubię w sztuce. W aktorstwie mi tego zabrakło. Inna rzecz to wybujałe ego na każdym planie filmowym. Wiesz, wystarczy, że na co dzień muszę się zmagać z własnym ego, więc radzenie sobie z przerostem ego innych było zbyt przytłaczające. Mój ojciec był bardzo znanym aktorem, więc wiem, jak wygląda Hollywood od podszewki i jak działa hollywoodzka polityka – to też mi się nie podobało. Czasami jako aktor interpretujesz postać, a potem idziesz do domu i tak naprawdę nie wiesz, kim jesteś. Czy dalej jesteś odgrywaną postacią czy już osobą prywatną? Gdzie przebiega granica? Ja jestem osobą prywatną; nie przepadam za publicznymi pokazami, nie lubię być celebrytą. Jako aktor zawsze jesteś wystawiony na pokaz i to jest kolejny powód, dla którego rzuciłem aktorstwo.

Dlaczego w końcu zdecydowałeś się zostać rzeźbiarzem?

Kiedy malowałem, zawsze szukałem w swoim malarstwie elementu 3D, moje obrazy zazwyczaj były dość wolumetryczne. Jako rzeźbiarz mam do czynienia z rzeczami, z którymi nie stykam się podczas malowania. Na przykład muszę radzić sobie z Matką Naturą, z grawitacją. W malarstwie tego nie ma. W rzeźbie nie

MALOWANIE JEST JAK FILM

RZEŹBIENIE JEST JAK TEATR

można oszukiwać (w malarstwie – owszem). Nawiasem mówiąc, uwielbiam malować, szkoda, że nie kontynuuję tej dziedziny sztuki tak często, jak bym sobie życzył, ale od czasu do czasu sięgam po pędzel. Jednak muszę przyznać, że jakość mojego malarstwa to nie to samo co jakość mojej rzeźby. W malowaniu jest dużo techniki, malarstwo jest fantastyczne i bardzo kreatywne, ale to rzeźba jest moją miłością. Porównując te dwie dziedziny sztuki, powiedziałbym, że malowanie jest jak film, a rzeźbienie jest jak teatr.

Stworzyłeś kilka niesamowitych rzeźb, które przeciwstawiają się grawitacji – mówię tu o serii Siła Natury. Wydaje się to niemożliwe, ale udało Ci się uchwycić ruch, wiatr we włosach i ubraniu. Jak tego dokonałeś?

Rzeźbienie to także inżynieria, tu trzeba walczyć nie tylko z materią, ale też z żywiołami, aby uchwycić stan nieważkości. I jest to fantastyczne uczucie, jeśli jesteś w stanie to osiągnąć. W malarstwie jest to bardzo łatwe, w rzeźbie trzeba się namęczyć. Dlatego właśnie lubię rzeźbić. Ponieważ nie jesteśmy tylko artystami, ale też stajemy się trochę inżynierami.

„Im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz… bądź dawcą”, Twoje kreacje są bardzo sugestywne, budzą emocje i poruszają ważne tematy. Wykazujesz dbałość o planetę; wykonałeś kilka bardzo ważnych, znaczących prac na tematy społeczno-polityczne, takie jak wojna, przemoc domowa, wykorzystywanie seksualne i prawa człowieka (np. This Is Not A Game, Home Sweet Home, Love Me Tender, Without boundaries). Czy myślisz o sobie jako o artyście z misją?

Nie myślę o sobie jako o artyście z misją, ponieważ nie tworzę w tym celu. Tworzę takie prace, a nie inne, bo odczuwam taką potrzebę. Oto kim naprawdę jestem. To nie jest żadna fasada, nie jest to z góry przemyślane, nie robię tego, żeby zaimponować – jest to naprawdę autentyczne i wypływa z mojego wnętrza. Nie wyobrażam sobie tworzenia sztuki, która nie ma żadnego głębszego znaczenia. Po prostu myślę, że sztuka bez przesłania jest jak dekoracja, wiesz – jest po prostu ornamentalna. Nie chcę, aby moja sztuka była tylko dekoracyjna. Gdybym chciał zająć się sztuką zdobniczą, byłbym znacznie bardziej płodny, ponieważ jest tak wiele pięknych obrazów, które mógłbym wyrzeźbić! Ale nie wiąże się z tym żaden większy sens, żadne przesłanie, a każda rzeźba, którą wykonuję – duża czy mała – musi posiadać tę podstawową cechę. W rzeczywistości przesłanie pojawia się w mojej głowie jeszcze przed zmaterializowaniem dzieła, które chcę wykonać. Kiedy więc myślę o nowej rzeźbie, najpierw werbalizuję to, co chcę przekazać. Ponieważ uważam, że sztuka jest komunikacją, sztuka jest dialogiem. Ty i ja prowadzimy teraz dialog. Zadzwoniłaś do mnie, ponieważ wiedziałaś, że chcesz zrobić ze mną wywiad. Nie wykonałaś tego telefonu niespodziewanie. Zadzwoniłaś do mnie z jakiegoś powodu. Więc kiedy tworzę sztukę, zawsze przyświeca mi jakiś cel. Nie tworzę sztuki bez powodu.

SZUKAM BARDZO ŁATWEJ, BEZPOŚREDNIEJ KOMUNIKACJI Z WIDZEM

LOVE

Głęboko wierzę, że jesteś artystą z misją i uważam, że wszyscy artyści powinni być tacy jak Ty, ponieważ uprzywilejowane osoby publiczne powinny kształcić i dawać przykład. Myślę, że to właśnie robisz i uważam, że jest to bardzo potrzebne.

To bardzo miłe z Twojej strony, dziękuję.

Wspomniałeś, że pierwotna myśl, idea kształtuje się w Twojej głowie, zanim w ogóle zasiądziesz do manualnej pracy nad dziełem. Najpierw pojawiają się słowa, tekst poetycki, który w konsekwencji staje się integralną częścią dzieła. To dość nowatorskie. Skąd ten pomysł?

Słowa są moją inspiracją, fascynują mnie. Na przykład Give and Receive są słowami, które wywołały w mojej głowie obraz rzeźby. Wiesz, wielu krytyków nie zgadza się z moją pracą i myślę, że głównym powodem jest to, że moje dzieła są bardzo bezpośrednie, niezawoalowane. Nie potrzebuję krytyków do interpretacji mojej sztuki, nie szukam ich aprobaty. Szukam bardzo łatwej, bezpośredniej komunikacji z widzem, który interesuje mnie jako widz, a nie jako krytyk. Chcę mówić językiem międzynarodowym, zrozumiałym dla wszystkich, nie tylko dla elit. Chcę posługiwać się prostymi przekazami, prostymi obrazami. Kiedy widz zobaczy moje dzieło, powinien od razu być w stanie powiedzieć, o czym jest dana rzeźba, nawet przed zapoznaniem się z tytułem pracy. Nie jestem artystą abstrakcyjnym i nie chcę być, ponieważ mam coś do powiedzenia. Chcę, aby moje prace były zrozumiałe. Gdybyśmy prowadzili naszą rozmowę w różnych językach – Ty po polsku, a ja po chińsku, nie zrozumielibyśmy się. Byłaby to abstrakcyjna rozmowa. Tak to czuję. Moja sztuka ma być prostolinijna i przystępna.

Kiedyś powiedziałeś: „Nie chcę tworzyć żadnych

barier swoją sztuką’’. Właściwie częściowo już

odpowiedziałeś na to pytanie, ale chciałabym nawiązać do Twoich rzeźb dłoni, rąk. Wykonałeś ich dużo. Ręce, gesty, to język uniwersalny, zrozumiały dla wszystkich, w każdym zakątku świata. Czy właśnie to Ci przyświeca, gdy tworzysz rzeźby dłoni?

Widziałaś moje prace, więc wiesz, że rzeźbię nie tylko ręce, ale także całe postaci, pełne figury. Ale większość moich dużych, monumentalnych rzeźb to właśnie ręce. I znów powodem jest to, aby moje prace, przesłanie w nich zawarte, mogły być powszechnie rozumiane i akceptowane. Wiele moich rzeźb stworzyłem i sprzedałem na Bliskim Wschodzie, a wiadomo, że tam kulturowo nie ma pozwolenia na przedstawianie nagich postaci. Dla mnie to nie jest problem, ponieważ mogę powiedzieć to, co chcę przekazać, przedstawiając samą rękę czy gest. Gesty są niesamowicie opisowe. Można opowiedzieć całe życie, używając tylko rąk. Nie chciałbym skupiać się tylko na rękach, bo stałoby się to nudne, lecz kiedy pracuję nad dużymi, monumentalnymi dziełami sztuki, staram się używać rąk jako tematu przewodniego. Ponieważ ten przekaz jest uniwersalny i zawiera podstawowe przesłanie.

Zacząłeś tworzyć bardziej symboliczną sztukę opartą na kole i kwadracie – co one symbolizują?

Kwadrat symbolizuje postać męską, a koło jest okrągłe jak kobieta. Chcę stworzyć swój własny język, podobnie jak Szekspir stworzył, wymyślił ponad tysiąc nowych słów. Chcę używać sztuki wizualnej do przedstawiania ludzi, przedmiotów lub emocji. I zaczynam od podstaw – od kwadratu i koła. Uważam, że ogólnie mężczyźni są bardziej kwadratowi. Mamy twardsze powierzchnie, mamy kąty i w pewnym sensie jesteśmy dość prości w konstrukcji. Wyobraź sobie sześcian – sześcian jest bardzo prosty, choć kanciasty. Podnosisz go, kładziesz na stole, a ponieważ ma mocną podstawę, nie porusza się, pozostaje w miejscu. Natomiast okrąg, kula, koło – gdy je poruszysz, toczy się i buja. Jeśli położysz je na stole, kręci się wokół, więc jest bardziej złożone, ale też bardziej miękkie i delikatne w dotyku. Nie ma twardych krawędzi ani zadziorów. Tak więc w wielu moich pracach używam tych obiektów: koła lub kwadratu, aby przedstawić mężczyznę lub kobietę.

„Sztuka publiczna należy do ludzi; rzeźbiarz nie istnieje po zainstalowaniu dzieła” – w jakim stopniu jesteś przywiązany do swoich dzieł? Czy trudno Ci jest rozstawać się ze swoimi rzeźbami?

THE FORCE OF NATURE EMPATHY FEMALE

O nie, absolutnie nie. Ale bardzo trudno było rozstawać się z obrazami. Pracowałem nad jednym obrazem czasem miesiąc, czasem rok albo dłużej, a potem oczywiście go sprzedawałem i miałem z tego pieniądze. Ale po pewnym czasie pieniądze znikały, ale nie było też obrazu i pojawiał się żal. Myślałem wtedy: to niesprawiedliwe! (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o rzeźby, to zawsze mam odlew i zawsze mam prawa autorskie, więc w tym przypadku raczej dzielę się swoją pracą z klientami, nie do końca się z nią rozstaję. Inaczej jest, kiedy rzeźbię w marmurze. Wtedy tak – ciężko mi się rozstawać z moim dziełem. Natomiast jeśli mówimy o pracy publicznej, to już jest inny temat – nie mam z tym większego problemu. W tym przypadku moim absolutnym przywilejem i zaszczytem jest to, że dzieło nie jest już moje, że jest własnością ludzi. Jest to także sposób na pozostawienie pewnego dziedzictwa po sobie. Wiesz, życie na ziemi jest takie krótkie. Czas, w którym tu jesteśmy, mija w jednej chwili. Mam już 54 lata. Patrzę wstecz i przypominam sobie, jak miałem 3, 4, 5 lat, tak jakby to było wczoraj. Im jestem starszy, tym szybciej mija czas. Obecnie pracuję nad rzeźbą o przemijaniu. To bardzo interesująca rzeźba – Wahadło czasu (myślę, że kiedy będzie gotowa, będzie to moja najlepsza, jak dotąd, praca). Myślisz o czasie, widzisz dorastające dzieci, moje mają 26, 24, a najmłodsze 15 lat, a jeszcze wczoraj były w moich ramionach, a dzień wcześniej to ja byłem w ramionach mojego ojca. Jako artysta zapewniam sobie długowieczność, będę istnieć, nawet gdy mnie już nie będzie. Pomyśl o wielkich mistrzach z przeszłości, nadal są z nami każdego dnia i to jest naprawdę niesamowite.

Widziałam film, na którym tworzysz obraz, używając własnej krwi. Nazwałeś tę pracę Autoportret DNA mojego odcisku palca. Muszę przyznać, że film jest dość mocny i bardzo interesujący! Jaki był zamysł powstania tej pracy?

Poszedłem oddać krew; Jestem dawcą, od czasu do czasu oddaję krew. Tym razem motywem przewodnim był Covid. Dojechałem na miejsce, wypełniłem wszystkie potrzebne dokumenty, zaczęto pobierać mi krew. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie umieściłem w papierach jednej drobnej rzeczy. Na wszelki wypadek zawołałem lekarza i powiedziałem: „zapomniałem dodać, że biorę tabletki na włosy, nie wiem, czy to ważne, ale chcę, żebyś wiedział”. A on na to „Nie możesz oddać krwi, jeśli je bierzesz”. Na to ja: „Naprawdę? Dzięki Bogu, że ci powiedziałem”. Ale krew została już pobrana i w zaistniałej sytuacji zamierzali ją po prostu wyrzucić. Więc szybko zareagowałem: „Nie, nie, nie! Nie wyrzucamy! Jestem artystą i mam pomysł, jak tę krew wykorzystać”. W każdym razie krew została uratowana, szybko wróciłem z nią do studia, wziąłem białe płótno i stworzyłem duży odcisk mojego palca, używając mojej własnej krwi zamiast farby. Pomysł jest taki, że po zakończeniu pandemii przekażę pieniądze ze sprzedaży tego obrazu dla banku krwi. Taki był przecież pierwotny cel – oddać krew, więc teraz oddam ją w postaci mojego obrazu. Jeśli nie mogę oddać krwi, oddam pieniądze.

Teraz mam pytanie techniczne: opowiedz nam trochę o procesie tworzenia. Wiem, że zaczynasz od tekstu, ale interesuje mnie, od czego zaczynasz robić rzeczywistą rzeźbę? Jakiego materiału używasz? Jak wygląda ten proces?

BUILDING BRIDGES EMPOWERMENT Co robię… hmm… to zależy. Tu nie ma z góry ustalonej reguły. Zwykle zaczynam od rysunku, a potem bywa różnie. Najprawdopodobniej zrobiłbym szkielet z drutu, potem dodałbym plastelinę i zrobiłbym makietę. Następnie, jeśli miałaby to być bardzo duża rzeźba, zeskanowałbym makietę i zlecił druk 3D, co pomaga zaoszczędzić co najmniej 6 miesięcy pracy. Następnie pracowałbym na wydrukowanym modelu, który pokrywałbym gliną, aby wykonać ostateczny odlew.

Twoje rzeźby są bardzo wyrafinowane, eleganckie i pełne harmonii. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Twoje prace, od razu pomyślałam, że same w sobie przypominają biżuterię. Jak to się stało, że postanowiłeś tworzyć biżuterię na podstawie swoich rzeźb?

Cóż, w pewnym momencie ludzie zaczęli mnie zaczepiać: „Spójrz, ta rzeźba wygląda jak bransoletka, powinieneś na jej podstawie zrobić bransoletkę. Inni artyści robią takie rzeczy”. Ale nie można tak po prostu zmniejszyć dużej rzeźby i zrobić z niej biżuterii. Trzeba wykonać pewną pracę, dostosować temat, materiał, aby na bazie konkretnej rzeźby stworzyć wyrób jubilerski. Dlatego zatrudniłem do współpracy kogoś, kto umie przetransferować moje rzeźby na biżuterię. Wie, jak to zrobić i tym właśnie się zajmuje. Nie wszystkie rzeźby nadają się do tego projektu, musimy działać wybiórczo.

Ale głównym powodem tego pomysłu jest to, że wiele moich rzeźb mieszka w domach prywatnych. Tylko monumentalne dzieła znajdują się w miejscach publicznych, ale większość moich prac należy do osób prywatnych i przez to nie jest dostępna dla szerszej publiczności. Stąd tylko ograniczona, niewielka liczba osób może je zobaczyć. Dlatego przesłanie w nich zawarte nie jest szeroko dostępne. W przypadku biżuterii jest inaczej. Nie są to pojedyncze egzemplarze, większa ilość osób nosi ją, pokazuje, dzieli się z innymi, co powoduje, że konkretna rzeźba staje się tematem rozmowy i tego, co ona reprezentuje i co artysta chciał przez nią przekazać. Zasadniczo jest to inny sposób na przekazanie artystycznego przesłania szerszej publiczności na większą skalę.

Nadal znajdujemy się w środku pandemii. Galerie, muzea, teatry, kina są wciąż zamknięte. Dla artystów to bardzo trudny czas. W jaki sposób wpłynęło to na Ciebie i Twoją sztukę?

W czasie pandemii byłem znacznie bardziej płodny niż kiedykolwiek i niezwykle kreatywny. Dla mnie był to pierwszy rok, od wielu lat, kiedy nie podróżowałem i mogłem zostać w domu. A musisz wiedzieć, że czasami podróżuję nawet do 200 dni w roku. Czy możesz sobie wyobrazić, jak to wpływa zarówno na kreatywność, jak i na produktywność? Odwiedzam klientów, miejsca,

NIE WYOBRAŻAM SOBIE TWORZENIA SZTUKI, KTÓRA NIE MA GŁĘBSZEGO ZNACZENIA

w których umieszczane są moje rzeźby, wystawy i tak dalej. Teraz jestem w domu, więc mogę tworzyć bez żadnych zakłóceń. To był dla mnie fantastyczny artystycznie rok. Oczywiście nie mogę teraz publikować moich nowych prac, czekam, aby pokazać je na następnych wystawach sztuki i bardzo zależy mi na tym, aby móc podzielić się tym, nad czym pracowałem przez ten czas. Myślę, że moje następne wystawy będą sporą niespodzianką. Prywatnie, ponieważ moja rodzina i przyjaciele są zdrowi i czują się dobrze, a ja byłem niesamowicie produktywny, miniony rok był bardzo dobry dla mnie i mojej twórczości. Jednak negatywnym aspektem Covidu jest niewątpliwie cierpienie całego świata. Ludzie tracą życie, miejsca pracy, zamykają się firmy, jest strach o przyszłość, o to jak będzie wyglądał świat po pandemii. Z pewnością życie już nie będzie takie jak kiedyś. Tak więc, na poziomie emocjonalnym był to bardzo trudny rok, ale na mnie osobiście nie odcisnął zbytniego piętna.

Urodziłeś się w Rzymie, dorastałeś we Włoszech i Ameryce, obecnie mieszkasz w Barcelonie. Dużo podróżujesz, wystawiając swoje prace na całym świecie, od Ameryki po Europę, Bliski Wschód i Azję. Gdzie jest Twoje miejsce na ziemi? Gdzie jest Twój dom?

Dobre pytanie. Mój dom jest tam, gdzie jest moja rodzina. Moi najbliżsi mieszkają w Hiszpanii, więc mój dom jest obecnie w Hiszpanii. Gdyby moja rodzina przeprowadziła się do Miami lub do Włoch – to te miejsca stałyby się moim domem. Jestem tu od prawie 24 lat – dlaczego to mówię? Ponieważ przyjechaliśmy tu pierwotnie na krótki okres, na 6 miesięcy, a to było 24 lata temu. Przez pierwsze 2-3 lata nawet nie myśleliśmy o kupnie domu, po prostu wynajmowaliśmy miejsce do mieszkania z myślą, że w końcu wrócimy do Nowego Jorku, ponieważ stamtąd przyjechaliśmy. Ale życie w Hiszpanii jest bardzo dobre. Jakość życia jest wysoka. Wydaje mi się, że jedyną rzeczą, której mi tu brakuje, to biznes. W Nowym Jorku jest więcej możliwości prowadzenia biznesu niż w Hiszpanii. Ale życie to nie tylko pieniądze! Powodem, dla którego zarabiasz, jest lepsze życie. Jeśli spędzasz cały swój czas na zarabianiu

SUPPORT

W S P A R C I E

Lorenzo Quinn podczas międzynarodowego festiwalu sztuki Biennale w Wenecji w 2017 roku, za pomocą olbrzymich rzeźb dłoni wynurzujących się z Canal Grande postanowił zwrócić uwagę na zagrożenie, jakim dla miasta są zmiany klimatyczne. Wybór Wenecji nie był przypadkowy. Miastu, które co roku odwiedzają miliony turystów, w wyniku postępujących zmian klimatycznych grozi w przyszłości całkowite zalanie. Dłonie podtrzymywały jeden z budynków, aby podnieść świadomość społeczną na temat globalnego ocieplenia i konsekwencji związanych z tym niepokojącym zjawiskiem. Rzeźba ma przypominać, że wszystko jest w naszych rękach i tylko od nas zależy, czy globalne ocieplenie będzie postępować, czy je powstrzymamy, tak aby przyszłe pokolenia nadal mogły podziwiać zabytkowe uliczki Wenecji. Olbrzymie dłonie, które ostatkiem sił wydostają się z zielonych otchłani weneckiego kanału i spoczywają na murach budynku, symbolizują obawę o przyszłość. Niepokój jest jednak pomieszany z nadzieją, że wspólnymi siłami uda się zapobiec klęsce klimatycznej. Instalacja odzwierciedla dwie natury człowieka: twórczą oraz destrukcyjną. Gigantyczne, powlekane żywicą poliuretanowe piankowe ręce (za wzór posłużyły mu dłonie jego najmłodszego syna) sięgają desperacko znad Kanału Grande, by spocząć na zabytkowym hotelu Ca ‘Sagredo – zarówno w akcie wsparcia, jak i desperacji – i pokazują, że mogą zarówno utrzymać Wenecję nad wodą jak i doprowadzić do jej zatopienia. Quinn zwraca uwagę na dwoistość ludzkiego charakteru, który potrafi budować i niszczyć, a do obu tych czynności wykorzystuje swoje ręce.

pieniędzy, nie masz dobrego życia – to po co to wszystko?

Mieliśmy szczęście przez cały okres lockdownu, ponieważ mieszkamy w pięknej okolicy; z jednej strony morze, z drugiej góry. Więc nawet podczas największych obostrzeń mogliśmy uprawiać sporty, chodzić na spacery w góry, itd. Nie czujemy się uwięzieni, mamy dużo swobody. Tak więc mój fizyczny dom jest tam, gdzie jest moja rodzina. Jak powiedziałaś, jestem zarówno Włochem, jak i Amerykaninem, ale czuję się bardziej Włochem.

Wspomniałeś o nowej rzeźbie, nad którą obecnie pracujesz. Czy możesz nam coś więcej zdradzić?

Niestety nie. To będzie niespodzianka.

Może więc mógłbyś opowiedzieć nam o swoich artystycznych planach na przyszłość?

Mam sporo planów. Pracuję nad dużymi, monumentalnymi rzeźbami, które ukażą się w wielu krajach. Jest też nowy projekt, który będzie wystawiony w Londynie. Mam nadzieję, że wkrótce, choć z oczywistych powodów ciągle przesuwamy datę; z końca zeszłego roku na luty, potem na maj, ale wygląda na to, że dobrniemy do czerwca lub nawet września. Chcę też stworzyć rzeźbę, którą zainstaluję na jeziorze Iseo we Włoszech, tak jak zrobił to Christo. On wykonał pływające pomosty, a ja chcę wykonać monumentalną rzeźbę Jesteś światem. Myślę też o kolejnym Biennale. Pracuję nad wieloma różnymi rzeczami.

Więc zamierzasz pojawić się również na następnym Biennale?

Tak myślę, taki mam plan. Sądzę, że mam naprawdę dobry pomysł, ale czekam na informacje o temacie najbliższego Biennale. Nie ogłoszono jeszcze tytułu. Kiedy przedstawią tytuł, wtedy będę wiedział, co chcę robić i jaką pracę pokażę.

Czym jest dla Ciebie sztuka?

Och, to kolejne dobre pytanie. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie odpowiedzieć na to w inteligentny sposób. Co to jest sztuka? Myślę, że to zmaterializowanie emocji.

Jesteś nie tylko artystą tworzącym oszałamiające dzieła sztuki, ale także człowiekiem, który porusza bardzo ważne kwestie dotyczące samej ludzkości. Głęboko wierzę, że sztuka istnieje po to, aby edukować, wskazywać problemy i zmuszać ludzi do myślenia i działania. Bardzo Ci za to dziękuję. Życzyłabym sobie, żeby wszyscy artyści byli tacy jak Ty. Nasza planeta potrzebuje silnego głosu. O tych sprawach trzeba głośno wykrzyczeć, aby ludzie się obudzili i podjęli działania.

Bardzo dziękuję, że zechciałeś poświęcić swój cenny czas na ten wywiad. To była fascynująca rozmowa i nie mam wątpliwości, że czytelnicy Post Scriptum będą tego samego zdania. Życzę Ci wielu sukcesów. [RC]

This article is from: