POST SCRIPTUM

Page 60

K

Mistrz i troglodyci

ultury i taktu nie da się nauczyć w żadnej szkole i na żadnym uniwersytecie. Można się co najwyżej dowiedzieć, jak maskować wrodzone i nabyte naganne ciągoty. Bo też chamem może być i prostaczek, i profesor, i sprzątaczka, i minister. Dobre wychowanie jest jedynie kamuflażem pierwotnych instynktów i nic nie można na to poradzić. Fałsz tak się w nas wtopił i zrósł z nami w jakiejś dziwnej symbiozie, że aż trudno sobie wyobrazić bliźnich i siebie jako istoty: szczere, bezpośrednie, taktowne, tym prawdziwym taktem, który jest zawsze – niezależnie od okoliczności, nawet najbardziej sprzyjających, by o nim zapomnieć i wskrzesić w sobie jaskiniowca z maczugą, likwidującego przeciwników skutecznie, krwawo lub bezkrwawo acz definitywnie. Opowiadał mi kiedyś wybitny intelektualista z Warszawy, internowany w stanie wojennym, jak wyglądało jego pierwsze zetknięcie z aresztem. Kilkunastu zatrzymanych zaprowadzono do wieloosobowej celi. Tam skazani rzucili się jak głodne lwy na pierwszych chrześcijan, by dorwać się do … jak najlepszych prycz: a to przy oknie, by było jasno, a to na dole, nie na piętrze, bo tak wygodniej. „Pomyślałem sobie wtedy – mówił mój rozmówca – że tak samo jak o te prycze, będą się bić o stanowiska w nowej Polsce”. Prorok czy jasnowidz? Co skłoniło mnie do takich kategorycznych stwierdzeń? Wiele sytuacji, w których uczestniczyłem, bądź jako postronny obserwator, bądź aktywny winowajca. I to w każdej dziedzinie życia, bez wyjątku. Nawet w kolejce do skarbca na Jasnej Górze, tuż pod czujnym spojrzeniem Matki Boskiej Częstochowskiej, wierni tak się przepychali, by jak najprędzej wejść do środka i takich używali słów, że to nie do wiary, choć byli wiernymi. Nawet w kościele, gdzie przeciwnicy polityczni, wierzący w tego samego Boga, na Jego oczach dosłownie by się pozarzynali, gdyby uwierzyli, że dzięki temu przejmą władzę i dokopią poprzednikom! By jednak nie poruszać się po grząskim terenie polityki, która jest najwdzięczniejszym obiektem felietonistów, będę wędrował po bardzo mi bliskim poletku kulturalnym. W one dni zostałem zaproszony do odległej metropolii, wraz z precyzyjnie wybranymi i starannie wyselekcjonowanymi przez zaradną rodzinę osobnikami, na jubileusz dziewięćdziesięciolecia urodzin Wybitnego Artysty. Artysta był zaiste wyjątkowy – tak w swoich oryginalnych dziełach

60

POST SCRIPTUM

(choć niewielu z obecnych wiedziało, o co w nich tak naprawdę chodzi, ale za to krytycy wiedzieli), jak i w wyglądzie – nosił zawsze pochylony na jedną stronę beret i pełną fantazji siwą brodę. Co jeszcze odróżniało go od innych artystów? Jego radość i optymizm: był zawsze pogodny, uśmiechnięty oraz pogodzony ze sobą i ze światem. Jeżeli mówi się o złotej jesieni życia, co jest najczęściej wierutnym nadużyciem i kłamstwem, nasz Wybitny Artysta był żywym przykładem, że tak w istocie może być. Wolnostojący domek na przedmieściach tonął w zieleni, w kwiatach oraz w błękicie nieba, na którym właśnie malowniczo zachodziło słońce. W progu przywitał nas sam bohater spotkania z otwartymi rękami i sercem… Zaś mieszkanie tonęło w obrazach Artysty. Znajdowały się one dosłownie wszędzie: obraz przy obrazie: na ścianach, szafach, sufitach… Każdy centymetr kwadratowy powierzchni, za wyjątkiem podłóg, zajmowały obrazy… Gdy to zobaczyłem, przypomniało mi się mieszkanie znanego, stołecznego literata. Było ono podobne, lecz w miejscu wiszących obrazów stały książki. Znajdowały się w każdym pomieszczeniu, łącznie z kuchnią, przedpokojem i łazienką, w której prócz książek, wyeksponowane były… akty jego kolejnej żony. Wróćmy jednak do naszego spotkania. Kogoż tam nie było!? Wszyscy ważni, z tytułami i funkcjami. W związku z ograniczoną pojemnością mieszkania Mistrza, na wyjątkowe święto zaproszeni zostali rzeczywiście tylko najważniejsi. Moja obecność była, można rzec, przypadkowa, choć też niezbędna, bo Córka Mistrza wymyśliła (i słusznie!), że imprezę może ubarwić nieco wiersz i obecność lichego poety, który przeczyta i uroczyście wręczy Jubilatowi specjalnie na tę wyjątkową okazję napisany utwór. Wszystko odbyło się z precyzyjnie zaplanowanym scenariuszem: kwiaty, przemówienia, wzruszenia, wspomnienia, prezentacja dorobku, popis wokalny diwy operowej, wierszyk, życzenia, kwiaty, odznaczenie, toast, dwieście lat… Później sam leciwy i dobrotliwy Mistrz, głaszcząc siwą brodę, czerstwym i rześkim głosem opowiadał z wielkim przejęciem o swoim długim i niełatwym życiu oraz pracy twórczej. Po zaprezentowaniu obrazów na parterze wybitny Gospodarz zaprowadził nas na strych, gdzie miał pracownię i dalszą ekspozycję imponującego dorobku. Opowiadał zajmująco o powstawaniu kolejnych


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
POST SCRIPTUM by POST.SCRIPTUM - Issuu