8 minute read

Życie spisane patyczkiem – recenzja książki Józefa Fronta

Oto kącik Zaczytanej Ewelki, czyli naszej koleżanki redakcyjnej W połowie czerwca Wydawnictwo Feniks ogłosiło nabór na recenzentów książki pod tytułem – Eweliny KwiatkowskiejTabaczyńskiej. Ewelina dzieli się z nami swoimi fascynacjami Życie spisane patyczkiem. literackimi, przedstawiając

Advertisement

Po zapoznaniu się z opisem książki, książki, które są według niej warte bardzo chciałam ją przeczytać. pokazania na łamach Z radością przyjęłam fakt, Post Scriptum i godne polecenia. iż znalazłam się w gronie ŻYCIE recenzentów. Serdecznie zapraszamy. SPISANE PATYCZKIEM niepełnosprawności i nietypowym położeniem, a przy tym dużą aktywnością życiową

Autobiografia Józefa Stanisława i samodzielnością, przy mocno Fronta, który wskutek ograniczonych możliwościach. niefortunnego skoku do wody złamał Byłam pod wielkim wrażeniem tego kręgosłup. 16 lipca 1973, mając 19 człowieka. Ku mojemu zaskoczeniu, lat, pod wpływem chwili podjął złą po jakimś czasie otrzymałam od niego decyzję. Choć przeczucie szeptało, pierwszy, wystukany rozdział. Od tego aby tego nie robił, skoczył do jeziora. momentu wspierałam go Dwóch chłopaków wyciągnęło go na w dalszym pisaniu kolejnych brzeg, został przewieziony do szpitala rozdziałów, aż do zakończenia powiatowego, gdzie lekarze tworzenia. Z trudem powracał i pielęgniarki dopuścili się ogromnych myślami do tego koszmarnego, początkowego okresu załamania zaniedbań. Czytałam i nie wierzyłam, powypadkowego. Wróciły złe jak można tak traktować człowieka wspomnienia: ból i ogromny żal do w takim poważnym stanie. samego siebie za spowodowanie życiowego błędu. Z każdym kolejnym

Nikt nie wróżył mu długiego życia, rozdziałem było coraz lepiej sam podupadał psychicznie, i z niecierpliwością czekałam przechodził załamania, próbował na zakończenie”. – mówi Iwona. odebrać sobie życie. Jednak odnalazł w sobie siłę, żeby żyć. Spotkał na drodze wielu pomocnych, innymi z Józefem Frontem. Po wejściu do Sali Mieszkańca Józef dał się poznać jako wyjątkowy człowiek. Góral z Zawoi, którego opiekuńczych i troskliwych ludzi. zostałam przedstawiona Józefowi, silny i twardy charakter przeplatał Zafascynowana osobą Józefa a on przyjął mnie mile, z uśmiechem, się z pogodą ducha, cierpliwością postanowiłam dotrzeć do ludzi, którzy obserwując mnie swoimi intensywnie i wrażliwością na piękno przyrody. otoczyli go opieką i zapragnęłam niebieskimi oczyma. Od razu Największą radość sprawiało mu poznać go bliżej i dowiedzieć się, wywiązała się rozmowa na różne przebywanie w górach, na łonie jak doszło do wydania książki. tematy i od pierwszego kontaktu natury, a później w miejskim Dotarłam do dwóch pań: Martyny Ryś znajomość zaczęła się rozwijać ogródku DPS-u. Józef był łącznikiem i Iwony Czarnynogi, prowadzących w przyjaźń”. – wspomniała Iwona pokoleniowym. Łączył zwaśnioną na Facebooku profil. Czarnynoga. rodzinę przy jednym ognisku, łączył „Poznałam go na przełomie stycznia/lutego 2006 roku podczas dwutygodniowej praktyki studenckiej w Domu Pomocy Społecznej Św. Anny w Tychach. Od chwili rozpoczęcia praktyki zostałam zapoznana „Pewnego dnia, słuchając z zaciekawieniem jego opowieści o perypetiach zdrowotnych, pomyślałam, że jego życie byłoby dobrym materiałem na książkę o nietypowej niepełnosprawności. także młodych ze starszymi. Swym doświadczeniem i pogodą ducha wzbudzał zaufanie, otwartość i szczerość, okazując wparcie drugiemu człowiekowi. Duchem był zawsze młody i pełen energii. z mieszkańcami tego Domu, między Nigdy nie spotkałam się Dostosowywał się do zmian 82 z takim przypadkiem całkowitej społecznych i ciągle uczył się nowości. POST SCRIPTUM

...podupadał psychicznie, Martyna Ryś: „Poznaliśmy się z Panem Józefem przez panią przechodził załamania, ze szkolnego wolontariatu w gimnazjum. Od zawsze lubiłam próbował pomagać. Pewnego razu poszliśmy całą grupą do Domu Pomocy odebrać sobie życie.Społecznej Św. Anny w Tychach. Ania Siwa: Organizowaliśmy zabawy, odwiedzaliśmy osoby starsze „Martynę znałam jako początkującego blogera, dopiero Ż ycie spisane patyczkiem, to książka z przesłaniem – to w pokojach. Na sam koniec poszliśmy zaczynała stawiać swoje pierwsze niezwykła opowieść o niezwykłym do Józefa. Za każdym razem kroki w blogosferze. Od początku człowieku, który w obliczu śmierci wracałam do Józefa. Zaczęłam się zaprzyjaźniłyśmy, to taka moja stoczył heroiczną walkę o godny chodzić do niego nawet w czasie mała siostrzyczka. Wspaniała byt, wybrał życie, by swoją biografię wolnym. Bardzo go polubiłam. Mimo osoba. Podczas którejś rozmowy spisać trzymanym w zębach swojej niepełnosprawności cieszył wspominała o Józefie. W tym czasie drewnianym patyczkiem. Wystukał się życiem i zarażał uśmiechem. dostałam propozycję współtworzenia ją na klawiaturze komputera, leżąc Słyszałam, że często odwiedzali Wydawnictwa Feniks. I tak od jednej na brzuchu. Autor pokazuje nam, że go absolwenci szkoły, do której chodziłam. Poznałam wtedy Iwonę, która uczęszczała tam na praktyki rozmowy do drugiej, zachęciłam Martynę do przesłania propozycji wydawniczej. bez względu na to jak ciężko los nas doświadcza, nie należy się poddawać. studenckie. Dowiedziałam się, że Józef pisze książkę. Jak skończył, podarował „Na tej drodze spotkały mnie różne przeciwności lecz mi ją w wersji papierowej. nawet niekompetentni lekarze, pielęgniarki, nieżyczliwi Przeczytałam. Z Iwoną spotkałam ludzie, nie mogli wygrać z moją siłą życia i dobrem się poza DPS i stwierdziłyśmy jakiego doświadczyłem. Dostałem kolejną szansę by żyć. razem, że zaproponujemy Józefowi, Musiałem nauczyć się wielu rzeczy na nowo. Była to droga żeby ją wydać, aby wspomóc go powrotu do równowagi ducha po bardzo głębokim upadku.“ finansowo. Pierwszą myślą była zrzutka. Szukałam wydawnictwa, które zgodziłoby się wydać te książkę. Było ciężko, ale się udało. Książką zainteresowało się Wydawnictwo Feniks. Niestety, nie zdążyłyśmy jej wydać przed śmiercią Józefa. Dzięki wspólnej pracy wielu osób Wiedziałam, że nie jest to lektura łatwa, pożądana na rynku. A to ze względu na sposób wykonania bądź samą treść… Jednak nie mogliśmy przejść obok tej historii obojętnie. Razem z Anią przeczytałyśmy Kochani, serdecznie polecam Wam przeczytanie tej wartościowej książki. Jest to przepiękne świadectwo niełatwego życia Józefa Stanisława Fronta. możecie teraz czytać Życie spisane całą biografię. Łzy nam ciekły Z całego serca dziękuję Wszystkim patyczkiem”. strumieniami, a i śmiechu było za podzielenie się z nami opowieścią co niemiara. o tym niesamowicie wytrwałym Anna Fiałkowska- Niewiadomska: Stwierdziłyśmy, że musimy to wydać, mężczyźnie. „Niestety, nie znałam osobiście bo lektura ma wartościowy przekaz. Martyna Ryś – za rozmowy, Józefa. Z propozycją wydawniczą To taki intymny zapis czyjegoś wymieniane wiadomości, za czas zgłosiła się do nas Martyna Ryś. trudnego życia. Nie poznałam i za dobre serduszko. Wraz z mężem przeczytaliśmy zapiski jeszcze do tej pory drugiego takiego Iwona Czarnynoga – dziękuję pana Fronta i podjęliśmy decyzję człowieka, może dlatego, że Józef był za przemiły kontakt.o wydaniu. Wzbudziły one w nas wiele emocji i gdy dowiedzieliśmy się, że nikt wcześniej nie chciał ich wydać, stwierdziliśmy, że zrobimy to my. Chociaż pośmiertnie, ale idealnie nieidealny. Ze swojej strony mogę tylko dodać, że mało kto ma odwagę powiedzieć, a co dopiero ubrać w słowa, że coś „spieprzył” w swoim życiu. On tak potrafił, za to Ania Siwa – za całokształt, to co robisz i z jaką pasją, jest fascynujące i niezmiernie motywujące. Pani Ania Fijałkowskiaspełnimy jego największe marzenie. należy mu się szacunek. I ze względu Niewiadomska – za otwartość Nie ingerowaliśmy zbytnio w tekst, właśnie na szacunek i ogromny i wyłowienie tej perełki. zostawiając go w większości tak podziw, postanowiliśmy nie zmieniać Dziękuję. [EKT] surowym, jakim był. Chcieliśmy, jego historii, niech będzie taka jak On. aby jego przesłanie dotarło do Prosta, szczera i z błędami. Bo kim my Czytelników tak, jak sam tego chciał”. jesteśmy, by poprawiać czyjeś życie?”

JULIA płynie przeze mnie niewidzialna rzeka. codziennie bezskutecznie próbuję odnaleźć jej brzegi i spinające je mosty które by połączyły mnie ze sobą. jak to uczynić gdy co chwila odnajduję nowe dorzecza ? moja rzeka nie ma źródła ani ujścia. jest tylko rwącym strumieniem obaw i lęków których nie potrafię oswoić przejść ponad nimi. patrzę na swoje odbicie w lustrze i widzę zmęczonego życiem człowieka. w nocy budzę się z krzykiem. rozpaczliwie szukam łódki na której mógłbym przedostać się na brzeg którego nie ma . muszę więc odnaleźć drogę do ujścia

lub do źródła.

julia ma osiemdziesiąt siedem lat. ciągle pamięta potajemne schadzki z romeo i kradzione pocałunki na parkowej ławce. jej ukochany wyjechał tak daleko gdzie światy się kończą lśniącym karawanem. czasem czyta od niego listy ukryte pod marmurową płytą. niekiedy przychodzi do niej kobieta z dwójką dzieci mówiąc że to jej prawnuki. podsuwa kolorowe cukierki na lepszą pamięć. julia chowa je na dnie wazonu z zasuszonymi kwiatami które dostała od ukochanego. nie ma prawnuków ani problemów z pamięcią. ciągle jest młodą dziewczyną. przed oczyma ma wciąż roześmianą twarz swojego romeo który powróci

lśniącym karawanem.

TADEUSZ

ZAWADOWSKI

MOJE WIERSZE

coraz częściej to ja jestem pisany swoimi wierszami. nie pytają mnie o zgodę. wydzierają mi komputer i bawią się słowami. czasem wysyłają się do moich znajomych podszywając pode mnie mnie. innym razem lądują w pocztach redakcyjnych by następnie przeglądać się w stronicach pism literackich. w nocy budzi mnie ich chichot gdy przychodzi im ochota po raz kolejny zadrwić ze mnie. kiedy indziej opowiadają mi do znudzenia swoje dzieciństwo i zapomniane miłości. moje wiersze piszą mnie

swoimi oczyma. coraz częściej.

ARCO Van IEPEREN

GAME OVER

mój czas w tej grze dobiega końca.

nie dam już rady być częścią społeczeństwa w którym brak miejsca dla odłamów. mózg wciąż przegrzany niewygodnymi myślami. nie spełniam oczekiwań – twoich, moich, czyichkolwiek.

mam emocjonalne zaparcie. jestem tak pełny słów, że zaraz pęknę. niedługo zasypię świat czarnymi wierszami; gorzkie, ciężkie, załadowane bagażem, którego nie mam

siły dźwigać. myślałem, że umiem grać jak reszta, lecz znajduję się na straconej pozycji.

wyloguję się.

KATARZYNA BRUS-SAWCZUK

Sygnał międzymiastowej nauczył go czekania co drugi piątek późnym wieczorem w jej strefie czasowej było dopiero południe los rozdzielił ich dla rozsądnego bytu nieznanej przyszłości braku dnia dzisiejszego wyrwane słowa wyobrażenia bez seksu z powtarzanym rytmicznie odgłosem podsłuchu dziś na końcu wirtualnego światłowodu pozostaje samotność można wszystko [ODLEGŁOŚCI] Po dziesięciu latach zanim odleciał do ciepłych krajów z zamiarem niezamorskiego ptaka powiedział ty nie masz nic do stracenia wrażliwość najwyżej boli mocniej nie traci się i nie znika do stracenia mam tylko czas całe mnóstwo nie zawraca nie zagina się jak obiecywali fizycy w przemnożeniu na morskie mile powoduje oddalenie świetlne lata nie wraca jak te ptaki [MIGRACJE]

This article is from: