
4 minute read
Marta Julia Piórko – malarstwo
from POST SCRIPTUM


Advertisement
Malarka urodzona w Gdańsku.Jest autorką epickich portretów. Dzięki połączeniu przekonywającej, realistycznej techniki z pop-surrealistyczną narracją, wykreowała niepowtarzalny styl.O bok portretów ludzi w jej pracach pojawiają się przedstawienia zwierząt. Dzięki personifikacji artystka przedstawia ludzkie uczucia i namiętności. Jej pracom towarzyszy aura subtelnego niepokoju i melancholii. Są to sugestywne wizje, w których, jak w marzeniach sennych przeszłość miesza się z teraźniejszością, a postaci z różnych epok odnajdują się w tej samej przestrzeni dzięki wspólnym obawom i pragnieniom. Swoje umiejętności doskonaliła w pracowni prof.M.Świeszewskiego. Jest absolwentką Wydziału Malarstwa Gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych.




Dziś naszym gościem jest przepiękna kobieta malująca cudowne, zachwycające, pełne detali obrazy. Jej płótna są jakby z innej epoki, pokazują świat, którego już nie ma. Świat do którego tęsknimy: nasycony formą, naturalnym światłem, dbałością o szczegóły. Z największą przyjemnością przedstawiamy Martę Julię Piórko.
Twoje obrazy są bardzo wyraziste, emocjonalne, wręcz erotyczne. Czy erotyka jest dla Ciebie ważna?
Cieszę się, że te prace nie pozostają obojętne. Tematem moich obrazów jest człowiek, a erotyka jest częścią naszej natury. Przyznaję, elementy zmysłowości pojawiają się na moich płótnach. Nie maluję jednak wyzywających aktów. Przedstawiam nagie części ciała, ale tylko we fragmentach. Resztę pozostawiam wyobraźni widza. Bardziej podpowiadam pewne sugestie niż pokazuję wszystko. Jest to obietnica czegoś, co może się zdarzyć, ale wcale nie musi.
Tematem Twoich prac są głównie kobiety. Dlaczego?
Motyw kobiety w sztuce jest niezwykle popularny. Prawdopodobnie, dzięki swojej zmiennej i tajemniczej naturze, kobieta jest bardziej interesującym tematem malarskim. Nie jest jednak tak, że maluję tylko kobiety. Inspiruję się między innymi fotografią z epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej. Podpatruję stroje z tamtych czasów, mnogość dekoracji i koronek, które uwielbiam malować. Moje obrazy są pełne detali, maluję kwiaty, zabytkową biżuterię, haftowane suknie, koronkowe kryzy, ornamenty. Taka estetyka pasuje mi bardziej do postaci kobiecych. Mężczyzna w moich pracach zazwyczaj pojawia się jako nieco wycofany, stonowany dżentelmen, kontrastujący z rozbudowanymi postaciami kobiecymi. Nie jest on jednak pozbawiony fantazji, ma swoje ukryte żądze i pragnienia.
Czy jesteś malarką na pełen etat? Udaje Ci się z tego przeżyć?
W czasach schyłku kultury wysokiej, takie pytanie rzeczywiście ma sens. Tak, jestem malarką na pełen etat i żyję z malarstwa. Myślę, że jest to kwestia znalezienia sobie odpowiedniej niszy. Wiem, że moje obrazy nie będą podobać się każdemu. Są ekscentryczne, wyraziste, tajemnicze, niekiedy mroczne z nutką makabry, ale jest grupa odbiorców, która właśnie takiego klimatu poszukuje. Te osoby nie poprzestają na kupnie jednego obrazu, budują całe kolekcje tego typu sztuki. Ważne jest, żeby artysta miał osobowość i indywidualny, rozpoznawalny styl.
Jak powstaje obraz? Czy zanim weźmiesz pędzel do ręki, pojawia Ci się w głowie gotowe dzieło, które należy jedynie odtworzyć jak na kopiarce, czy ono tworzy się podczas malowania?
Nigdy nie miałam takiego momentu, że stoję bezradna przed białym płótnem. Pomysłów mam zbyt dużo. Zbieram inspiracje przez cały czas. Uważnie obserwuję otaczający mnie świat. Swoje spostrzeżenia „kolekcjonuję” w głowie, układam z nich historie i kompozycje na zasadzie kolażu. Kiedy mam już wszystkie elementy, zabieram się za malowanie. Nie jest to mechaniczne przenoszenie wizji na płótno. Proces kreacji nadal trwa. Nie zmieniam ogólnej koncepcji, raczej rozbudowuję całość kolejnymi elementami.
Czy masz jakieś głęboko skrywane marzenia?
O tych głęboko skrywanych marzeniach nie opowiada się w wywiadach, prawda (śmieje się)?


A tak na poważnie, to mam marzenia podróżnicze. Od kilku lat marzy mi się Islandia, gdzie miałam okazję być tylko przez chwilę. Wydaje mi się, że krajobrazowo jest to najpiękniejsze miejsce na świecie. Bardzo inspirujące dla artysty. Pełne surowości, zróżnicowanych tekstur i wyszukanych barw. Ostatnio eksploruję też Włochy. Zupełnie inne niż Islandia, słoneczne, tętniące życiem, z pysznym jedzeniem i wspaniałą sztuką. Miejsce, w którym chciałabym zamieszkać. Z takich podróży wracam pełna natchnienia nie tylko do pracy twórczej, ale też do tego jak lepiej i piękniej żyć.
Kim byłaby Marta Julia Piórko, gdyby nie została malarką?
Muszę robić coś kreatywnego: tworzyć, malować, przerabiać, poszukiwać piękna. Gdyby mi to zabrać, byłabym nikim.
Czy podglądasz prace swoich kolegów i koleżanek po pędzlu (jakkolwiek to brzmi)? Kogo cenisz najbardziej z polskiego podwórka, ale też z europejskiego i światowego?
Uważam, że uczyć należy się od najlepszych. Jeżeli już kogoś podpatruję, to są to dawni mistrzowie malarstwa. Ostatnio lubię niderlandzkie martwe natury przedstawiające bukiety kwiatów, które symbolizują przemijanie. Inspirują mnie obrazy z motywami Vanitas: czaszki, przejrzałe owoce, gasnące świece, zwierzyna łowna, kolekcje kuriozów, wszystko co dziwne, tajemnicze i z dreszczykiem. Tematów szukam w baśniach, mitach, zabobonach, przedmiotach kultu religijnego. Religia chrześcijańska


realistyczna jest prawdziwą kopalnią tego typu makabrycznych opowieści, np. Święta Łucja, która wyłupiła sobie technika oczy, aby pozostać czystą. Zwróciłam uwagę na ten motyw podczas moich podróży do Włoch. Zainspirował mnie do tego stopnia, że powstał obraz. połączona Interesują mnie takie zestawienia, rodem z powieści gotyckiej, niewinność kontra okrucieństwo, jasność kontra mrok. z pop-surrealistyczną narracją Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu sukcesów w pracy twórczej. No i tego, o czym tak
pięknie powiedziałaś chwilę wcześniej; pełnego i pięknego życia.
Ja też dziękuję. Pozdrawiam Czytelników i redakcję Post Scriptum. [PS]