Grzegorz Górski
Ekologia czy ekonomia? Wszyscy wiemy, czym jest szeroko pojęta ekologia, co to znaczy żyć ekologicznie czy prowadzić działalność w sposób przyjazny środowisku. Większość z nas wie również, jakie są konsekwencje nieprzestrzegania pewnych przepisów odnośnie ochrony środowiska, emisji zanieczyszczeń, gospodarki odpadami itp. Przedsiębiorcy w naszym kraju są zobligowani do rejestracji w wielu różnych systemach, bazach danych, ewidencjach, związanych z ochroną środowiska. Można tu wymienić np. BDO, CRO, KOBiZE, Wydziały Ochrony Środowiska przy Urzędach Marszałkowskich, a tym samym raportowania oddziaływania na środowisko prowadzonej działalności. Zależnie od wielkości emisji, wiąże się to często z pewnymi opłatami za gospodarcze korzystanie ze środowiska. Na szczęście opłaty te nie są drakońsko wysokie. Wielu zwłaszcza mniejszych przedsiębiorców zajmujących się obróbką kamienia, szkła czy ceramiki, mieści się w limitach emisji zwalniających z opłat. Można by się tu zastanowić, czy inwestowanie w ochronę środowiska ma sens, skoro i tak nie płacimy „kar” za zanieczyszczanie, lub są one tak niewielkie, że w bilansie firmy nie mają praktycznie znaczenia. Ponadto wszystkie ww. raporty i tak trzeba będzie składać. Otóż na to zagadnienie należałoby spojrzeć od strony ekonomicznej. Dla przykładu czy przedsiębiorca inwestujący w panele fotowoltaiczne robi to z pobudek ekologicznych? Czy ogrzewanie firmy lub domu pompą ciepła, a nie kotłem na miał węglowy, czy nawet ekogroszek, to działanie dla redukcji emisji zanieczyszczeń? Raczej nie.
www.kurierkamieniarski.pl
Dla zdecydowanej większości są to inwestycje przynoszące wymierne korzyści finansowe, a niejako przy okazji poprawiające wygodę prowadzenia działalności z korzyścią dla środowiska. Na własnym przykładzie mogę potwierdzić, że odpowiednio dobrana pompa ciepła wraz z instalacją fotowoltaiczną jest w stanie zimą ogrzać firmę, a latem schłodzić. Zużycie prądu przez pompy generuje koszt około 30% niższy niż sam tylko zakup ekogroszku w sezonie (dane za dwie ostatnie lekkie zimy). Przy tym instalacja nie wymaga żadnej obsługi. Ani palacza, ani kominiarza, żadnego czyszczenia, ani innych czynności, które w sezonie generują kolejne niemałe koszty. Nie licząc już problemów związanych z angażowaniem ludzi do obsługi. Do tego własna instalacja fotowoltaiczna pracująca na zasadach prosumenckich dostarcza około 160% energii potrzebnej na eksploatację systemu grzewczego. Czyli nadwyżka 60% to dodatkowa redukcja zużycia prądu przez firmę. W sumie to koszt sezonu grzewczego wynosi 0 złotych plus dodatkowe oszczędności w rachunkach za prąd. Oczywiście koszt instalacji systemu jest stosunkowo wysoki, jednak obecnie są dostępne różnego rodzaju pożyczki wieloletnie z oprocentowaniem 0% na tego typu inwestycje. Pomimo wysokich kosztów zakupu, uwzględniając obecną cenę energii elektrycznej, inwestycja zwróci się po 6-8 latach. Daje nam to zyskowność na poziomie 12-16% rocznie, co można uznać za wynik zadowalający, a jednocześnie pewny.
37
NR 2/2020 (105)