LIFESTYLE
MISTRZOWIE POD LUPĄ
AUTOR: MAGDALENA KOMAREK ZDJĘCIA: TOR WYŚCIGÓW KONNYCH SŁUŻEWIEC
Obaj są swojego rodzaju ikonami w dyscyplinach, które reprezentują. Dopiero kiedy pozna się ich bliżej można zobaczyć zaskakujące podobieństwo. Nie wyróżniają się oni na tle innych zawodników tylko ilością sukcesów na swoim koncie, ale także tym, jakie mają podejście, sposób myślenia i bycia. To właśnie te obserwacje były inspiracją do tej rozmowy. Jak wygląda Twój dzień? Jarosław Skrzyczyński: Ja właściwie mieszkam w stajni, i nie mówię tego w przenośni - stajnię mam zaraz obok domu. My zaczynamy trochę później niż wyścigowcy, ja jestem w stajni ok 7:30, ale z kolei później kończę pracę, bo jeżdżę mniej więcej do godziny 16. Ale praca w stajni to nie tylko jazda konna, jest też mnóstwo innych rzeczy do zrobienia i czasami trzeba też naprawić traktor albo chwycić za pędzel coś pomalować, podreperować. Tu nie ma dla nikogo taryfy ulgowej i nikt takich rzeczy za nas nie zrobi. Teraz trwa sezon, więc właściwie co tydzień, od czwartku jesteśmy na zawodach, wracamy w niedzielę i w poniedziałek znowu do stajni.
JAROSŁAW SKRZYCZYŃSKI jest liderem rankingu Polskiego Związku Jeździeckiego, czterokrotnym Mistrzem Polski Seniorów, reprezentantem klubu KJ Agro-Handel Śrem. Najwyżej sklasyfikowany w historii Polak w rankingu FEI - 51. miejsce. (2018 r.)
46
NR2/2021
Szczepan Mazur: Na co dzień przyjeżdżam do stajni na 6:30, muszę wyjechać z domu mniej więcej pół godziny wcześniej. żeby zdążyć na czas, a później czeka mnie około 6 – 7 przejażdżek. Wszystko zależy od tego, jaki plan treningowy ma ułożony trener dla każdego z koni. W międzyczasie jest trochę pracy do zrobienia w stajni i kończę około 14:00, wracam do domu coś zjeść i wychodzę na trening – na rower, pobiegać albo na siłownię. W sobotę również jestem od rana w stajni, ale mam tylko 4 przejażdżki i jedziemy prosto na Służewiec, a tam jeszcze sauna i później wyścigi. Niedziela jest już trochę spokojniejsza, bo poranek mam dla siebie, natomiast poniedziałek mamy wolny.