
3 minute read
Wyścigi z innej perspektywy – wywiad z kierowcą wyścigowym Bartoszem Ostałowskim
from Magazyn KANAT 2/2021
by TorSluzewiec
WYŚCIGI Z INNEJ PERSPEKTYWY
Konie wyścigowe i ich rywalizacja podczas wyścigów są nam już dobrze znane. Nieco innymi końmi, bo mechanicznymi powoduje Bartosz Ostałowski - profesjonalny kierowca wyścigowy i drifter, który jako jedyny na świecie prowadzi auto stopą. Wśród największych jego sukcesów należy wymienić: wicemistrzostwo Polski w 2019 r., 1. miejsce w pierwszej rundzie Mistrzostw Polski 2020 oraz zwycięstwo podczas dużej, międzynarodowej imprezy na torze Lausitzring w Niemczech. Jego miłości do ścigania się nic nie powstrzyma. Upór, wytrwałość i dążenie do celu to doskonały opis jego osobowości. Historia tego niesamowitego człowieka zainspiruje z pewnością niejednego czytelnika.
Advertisement
AUTOR: PAULINA MAZUREK ZDJĘCIA: RAFAŁ KUREK, SŁAWOMIR FARBANIEC
Skąd wzięło się Twoje zamiłowanie do wyścigów?
Bartosz Ostałowski: Zawsze wiedziałem, że chce się ścigać i że chcę zostać profesjonalnym kierowcą sportowym. Moje zamiłowanie do wyścigów istnieje odkąd tylko pamiętam. To jest coś co mnie poruszało jeszcze kiedy byłem dzieckiem. Pamiętam, że jak przejeżdżał jakiś fajny samochód czy motocykl to zawsze się oglądałem. Frajdą było dla mnie zajęcie miejsca u taty na kolanach i potrzymanie kierownicy, dojeżdżając dosłownie parę metrów do domu. Kiedy później wybierałem liceum, studia, to starałem się dobierać takie przedmioty, dzięki którym wykształcę się z zakresu wiedzy dotyczącej samochodów. Z czasem ta pasja nabierała kształtów związanych stricte z wyścigami. Ściganie się tak jak moi idole stało się moim głównym marzeniem.

W trakcie rozwoju Twojej kariery uległeś wypadkowi motocyklowemu. Co Cię motywowało do powrotu do ukochanego sportu?
B.O.: Przede wszystkim moje pasje. Po wypadku wręcz niekomfortowo czułem się w domu. Na początku było trudno. Kiedy wróciłem do swojego warsztatu, gdzie wszystko zostawione było tak, jak przed tym felernym wydarzeniem, poczułem smutek, że już nigdy, nic nie zrobię w samochodzie i nie wsiądę na motocykl. To było przytłaczające, ale wkrótce zdałem sobie sprawę, że nie chcę pozostawać bierny. Postanowiłem, że wrócę na studia, żebym mógł zostać inżynierem w zespole wyścigowym, projektować zawieszenia, pracować w programach graficznych. Chciałem przede wszystkim zostać w środowisku motosportu. To właśnie dało mi cel, motywację do działania. Moja pasja spowodowała, że nie odpuszczałem, ciągle szukałem informacji na temat tego, jak ludzie w podobnej sytuacji sobie radzą. W końcu zobaczyłem filmik, w którym kierowca kieruje stopą, a to zmotywowało mnie jeszcze bardziej, by spróbować dalej jeździć. Pomogło mi też wsparcie płynące od rodziny, przyjaciół, mojej dziewczyny.
Co najbardziej cenisz w wyścigach? Co sprawia Ci największą radość?
B.O.: Cieszy mnie fakt, że ścigam się na równych zasadach. W codziennym życiu występują ograniczenia związane z moim stanem. Jednak kiedy się przygotowuję do startu, a moi mechanicy szykują samochód, widzę, że odbywa się to tak samo jak we wszystkich innych zespołach. Ten magiczny moment, gdy wsiadam do auta i drzwi się zatrzaskują sprawia, że cała moja niepełnosprawność znika. Jestem ja - kierowca, jest samochód i jest walka na torze. Wtedy czuję wolność, czuję że mogę zrobić wszystko. To jest wspaniałe uczucie. Jestem wtedy w 100% panem sytuacji. Tak na prawdę z perspek-
tywy moich 10 lat w motosporcie nic się nie zmieniło, jestem po prostu kierowcą.
Czy odwiedzasz Tor Wyścigów Konnych Służewiec?
B.O.: W wyścigach konnych nie miałem okazji uczestniczyć, ale byłem na Torze dwukrotnie na imprezach motoryzacyjnych. Miałem wtedy okazję zobaczyć obiekt, poobserwować - bardzo mnie zainspirował.
Czy możemy liczyć, że spotkamy się w tym sezonie na Torze?
B.O.: Na pewno tak. Chętnie się pojawię i zobaczę jak wygląda cały dzień wyścigowy. Poczuję te emocje, o których już dużo słyszałem.
Czy myślisz, że istnieją jakieś punkty wspólne Twojej dyscypliny i wyścigów konnych?
B.O.: Łączy nas na pewno wyczucie możliwości, potencjału, podłoża, dobra komunikacja, porozumienie, umiejętność zapobiegania kontuzjom poprzez odpowiednie prowadzenie konia i maszyny. Punktem wspólnym jest także zrozumienie i strategia na przejazd. Musimy wiedzieć, po czym jedziemy, jak jest przygotowany samochód czy koń, mieć strategię, aby nie przeszarżować na początku tak, by później czegoś zabrakło. Także walka - tutaj konie biegną obok siebie, tak samo jak w drifcie auta jadą bok w bok.
Skąd bierze się Twoja motywacja i siła do stawiania czoła tak ogromnym wyzwaniom?
B.O.: Skupienie się na tym co wychodzi, co jest pozytywne. Motywuje mnie fakt, że nie stanąłem w miejscu, a cały czas się rozwijam i staje się co raz lepszym zawodnikiem. Siłę dają mi także zewnętrzni obserwatorzy, którzy potwierdzają nasz progres. Kiedy patrzę na osiągnięcia innych zawodników, na to ile oni przeszkód musieli pokonać, to myślę sobie, że warto walczyć o te osiągniecia. Na co dzień w sumie nie zastanawiam się nad tym czy mnie coś motywuje. Raczej skupiam się na celach. Wiem co mam do zrobienia i po prostu to wykonuje. Już nie robię czegokolwiek, bo muszę - to jest za mną. Robię wszystko z ciekawości tego, co przyniesie przyszłość.
