Z doświadczeń nauczycieli, doradców metodycznych i nauczycieli konsultantów
Warto rozmawiać o nowotworach! Skąd wzięły się działania i pomysł na warsztaty dla uczniów szkoły podstawowej „Jak być z osobą chorującą na raka?” Uczniowie są różni. Wiemy to z własnych szkolnych doświadczeń, wiedzą to nauczyciele stający codziennie przed zespołem klasowym, wiedzą to rodzice, nawet sami uczniowie zdają sobie sprawę ze swojej różnorodności, a często inności. W porównaniu do XX wieku obecnie w sferze edukacji mamy obowiązek oraz potrzebne narzędzia dostosowania wymagań do uczniów, zwłaszcza do tych o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Nie każdy musi być przecież humanistą, nawet głęboka dysleksja nie skreśla geniusza matematyki. Każdy ma prawo rozwijać się w swoim tempie, zgodnie z możliwościami, a rozwój powinien być postrzegany holistycznie i prowadzić do ukształtowania człowieka samodzielnego i kreatywnego1. Z doświadczenia wiemy jednak, że ideał od realizacji dzieli czasami ogromny mur zbudowany z cegiełek braku kompetencji, czasu, przeładowania podstawy programowej i klas, mitów, niewiedzy, braku motywacji czy finansów. Zdarzają się sytuacje, które są zaskakujące i nowe nawet dla wytrawnych pedagogów, którzy stają bezradni i pytają: W jaki sposób pracować w tej sytuacji? Jedną z nich jest choroba nowotworowa ucznia i jego powrót do szkoły po dłuższej nieobecności. Kiedy w jednej z przemyskich szkół podstawowych w połowie pierwszej klasy padła diagnoza dotycząca siedmioletniej dziewczynki: guz ośrodkowego układy nerwowego, nikt nie wiedział, co będzie dalej. Dziecko zniknęło z klasy z dnia na dzień. Zespół nauczycieli dowiadywał się o kolejnych etapach leczenia i wynikających z niego powikłaniach, jasne stało się też, że dziewczynka nieprędko wróci do szkoły. Bez względu na rokowania nauczyciele, uczniowie i rodzice postanowili działać. Szkolna społeczność zorganizowała dwa pikniki charytatywne, aby zebrać pieniądze na leczenie i rehabilitację dziewczynki. W ten sposób nie tylko wspomogli rodzinę koleżanki, ale sami zintegrowali się przez wspólne działanie. Trzeba było jasno powiedzieć, z jaką chorobą zmaga się siedmiolatka, jakie skutki przyniosło dotychczasowe leczenie, jakie w bieżącej chwili są jej potrzeby. W czasie, gdy dziewczynka przebywała w szpitalu na OIOM-ie i oddziale onkologicznym, jej koledzy i nauczyciele nabyli podstawowej wiedzy, czym jest guz mózgu i jakie konsekwencje ze sobą niesie protokół dla guzów ośrodkowego układu nerwowego (OUN). Oczywiście, informacje te były bardzo pobieżne, ale uczniowie w jakiś sposób żyli wydarzeniem, starali się dowiadywać o koleżankę, pytali o jej stan zdrowia, pod kierunkiem nauczycieli wykonywali kartki walentynkowe
i świąteczne, aby dać znać, że są, pamiętają, trzymają kciuki. W działanie zaangażowała się głównie klasa uczennicy, która gotowa była na telefony, połączenia internetowe, odwiedziny pod domem, by zaśpiewać „Sto lat” z okazji urodzin. Szkolne Koło Caritas oraz Samorząd Uczniowski zbierali datki do puszek na terenie miasta, organizowali imprezy, z których dochód przeznaczali na leczenie koleżanki. Akcje te trwały przez ponad dwa lata leczenia dziewczynki na oddziale onkologicznym. Kiedy w IV klasie miała wrócić do szkoły, okazało się, iż uczennica wymaga kolejnej poważnej operacji neurochirurgicznej, a przy tym ryzyko zachorowania na COVID-19 jest tak duże, że lekarze zalecili nauczanie indywidualne przez kolejny rok. Integracja społeczności szkolnej i współczucie względem koleżanki to jedno, ale jak poradzić sobie z rozbieżnością w rozwoju społecznym między zdrowymi rówieśnikami, którzy przebywali razem przez całe nauczanie początkowe, wspólnie się uczyli, przeżywali różne wzloty i upadki, nabywali świadomości społecznej i poznawali zasady rządzące w szkole, a dzieckiem, które w zespole klasowym nie przebywało przez prawie cztery lata, ma za sobą dwie poważne operacje, dwanaście pełnych cykli chemoterapii, dwa miesiące radioterapii, porażenie czterokończynowe, rurkę trachotomijną, zez porażenny oka, zaniki pamięci, brak włosów, niezliczone toczenia preparatów krwi, mutyzm, zespół stresu pourazowego, braki w nauczaniu? Jak sprawić, aby klasa czy uczniowie innych oddziałów nie odrzucili powracającej dziewczynki z powodu jej wyglądu, niepełnosprawności ruchowej czy braków intelektualnych. Przecież trudno oczekiwać od dzieci, że zrozumieją coś, co dla nich jest czystą fikcją!2. Tu pojawił się pomysł na przeprowadzenie warsztatów dla uczniów drugiego etapu edukacyjnego, a ponieważ dzieci najlepiej uczą się od dzieci, warsztaty te zostały poprowadzili ósmoklasiści, którzy najpierw sami musieli zdobyć wiedzę na temat tego, czym są nowotwory i z czym – mówiąc lakonicznie – je się je. Zanim opiszę przebieg warsztatów przeprowadzonych przez ósmoklasistów dla klas IV-VIII Szkoły Podstawowej nr 16 w Przemyślu oraz efekty działań podjętych przez społeczność szkolną, przedstawię garść teorii dotyczącą chorób nowotworowych u dzieci, sposobów ich leczenia i skutków ubocznych, jakie owo leczenie może ze sobą nieść. Wiedza ta wydaje się niezbędna do tego, by zrozumieć, że dziecko, które wraca po leczeniu to z jednej strony ta sama osoba, a z drugiej zupełnie inny człowiek.
1 zob. Deręgowska J., Edukacja dzieci i młodzieży z chorobą nowotworową jako czynnik wsparcia, [w:] „Studia Edukacyjne”, nr 21/2012, s. 285-287.
2 zob. Antoszewska B., Dziecko/uczeń z chorobą przewlekłą w polskim systemie edukacji, [w:] „Niepełnosprawność. Dyskursy Pedagogiki Specjalnej”, nr 37/2020, s.56-69.
14
Nauczyciel i Szkoła nr 2 (123)