Dr Zigmunt Stankiewicz Studia medyczne w Akademii Medycznej w Poznaniu, dyplom lekarza w 1958 r.; 1959-1979 praca w szpitalach i klinikach AM w Katowicach; specjalizacja I i II st. z chorób wewnętrznych i kardiologii; doktorat z synchronokardiografii 1976. Od 1979 w Szwecji; 1980-2000 kardiolog, później ordynator i naczelny lekarz w szpitalach rejonowych i klinikach w Sztokholmie. Czołowy działacz niepodległościowy w Szwecji, gdzie założył polskie harcerstwo. Współpraca z „Kulturą” paryską oraz polskim Rządem na Uchodźstwie w Londynie. Od 2000 r. rezydent na wyspie Lanzarote (Hiszpania). „Kto ratuje życie drugiemu ratuje cały świat” – takim przesłaniem chciałbym otworzyć moje wspomnienia o zmarłej Krysi oraz o pewnym zdarzeniu z mojego życia, w którym pojawiła się jako lekarz, człowiek i zrządzenie Losu. Oprócz głównej roli w wątku medycznym, zaistniała też w całym splocie wydarzeń – skomplikowanych, postępujących w czasie, zdających się nie mieć pomyślnego rozwiązania. Jej nieoczekiwany pomysł i starania całkowicie odmieniły zgubny bieg wydarzeń. To nie był „przypadkowy zbieg okoliczności” (ulubiony termin scjentystów!), a raczej zmiana poza zasięgiem potocznego doświadczenia. Towarzyszyła mi świadomość, że moje zdrowie nie zależy jedynie od realnych okoliczności, wyraźnie czułem rękę Losu. Wiem dokładnie, co mówię, i proszę wierzyć, nie jestem mistykiem, dewotem ani fantastą. Przeciwnie, jestem realistą (dowodzi tego mój esej O naturze czasu w paryskiej „Kulturze” 1999, nr 11/625). Czuję się w obowiązku napisać to objaśnienie, znając pospolite opory przed podobną interpretacją wydarzeń. Jestem doświadczonym lekarzem, mam za sobą ponad 40 lat pracy w dużych szpitalach i klinikach uniwersyteckich. Sam uratowałem życie wielu chorym, bezpośrednio i skutecznie – i w żadnej mierze nie postrzegałem tego w kategoriach mistycznych. Studiowałem razem z Krystyną medycynę, pięć lat w tej samej grupie. Po dyplomie zmieniłem miasto, potem kraj. Krystyna w rozmowach wywoływała zawsze u rozmówcy pewien rodzaj dystansu. Nie dlatego, by była wyniosła czy zarozumiała. Przeciwnie, słuchała uważnie i życzliwie, ale też wyczuwało się jej wielki intelekt oraz pewną ekskluzywność:
37