
2 minute read
Dr Bernadetta Pieczyńska
from Spełnienie
Dr Bernadetta Pieczyńska
Wyższa Szkoła Języków Obcych im. Samuela Bogumiła Lindego w Poznaniu, prorektor ds. studenckich Szukałam w życiu Mistrza wśród humanistów – poetów i powieściopisarzy. Tymczasem spotkałam go w medycynie, najbardziej humanistycznej nauce wśród nauk biologicznych. Po ojcu odziedziczyłam bowiem gen odpowiedzialny za hemofilię i przekazałam go jednemu z moich synów. W związku z tym właśnie spotkałam prof. Zawilską, 15 lat temu, na szkoleniu na temat tej choroby. Często wykładała na konferencjach, uważnie w wystąpieniach ekspertów śledząc postępy naukowe mogące służyć poprawie skuteczności leczenia i komfortu życia pacjentów. Dzieliła się tą wiedzą, wnosząc promyk nadziei w czasach, gdy w Polsce standard terapii chorych na skazy krwotoczne daleko odbiegał od tych europejskich i światowych. Podziwiałam, jak prosto umie mówić o rzeczach skomplikowanych, złożone zagadnienia medyczne przekazuje zrozumiale nie tylko studentom medycyny, ale też niewtajemniczonym. Z ramienia Polskiego Stowarzyszenia Chorych na Hemofilię organizowałam z nią szkolenia dla pacjentów. Wskazywała najważniejsze w danej chwili potrzeby zasługujące na priorytetowe traktowanie. Zmierzała ku światowym standardom w polskiej opiece medycznej. Zabiegała o tworzenie ośrodków referencyjnych kompleksowo leczących pacjentów ze skazami krwotocznymi. To, co się udało, jej zawdzięczamy. Nasza współpraca nabrała szczególnego charakteru w minionym roku, kiedy zaproponowała mi redakcyjne prowadzenie działu „Pacjent” w portalu hemostaza.edu.pl. Była wtedy naczelnym redaktorem – a portal jej oczkiem w głowie. Autoryzowała każdy mój tekst, weryfikując merytorycznie i językowo teksty o medycynie – pióra filologa. Ta szkoła pisania dała mi więcej niż wszystkie studia filologiczne. Nauczyłam się dostrzegać w przekazie rzeczy najważniejsze i używać terminologii w zrozumiały sposób.
Advertisement
30
Jej celem było promowanie nowoczesnej diagnostyki i innowacyjnej terapii zaburzeń hemostazy. W każdym pacjencie widziała przede wszystkim czującego człowieka. Nikogo nie pozostawiała bez pomocy. Szukała metod zrobienia często kosztownych badań. Znajdowała rozwiązania korzystne dla pacjenta. Miała dla chorych czas. Gdy kiedyś zachorowałam, na sekretarce mojego telefonu pozostawiła wiadomość: – Pani Bernadetto, jeśli się pani źle poczuje, proszę dzwonić, o każdej porze! Takich słów się nie zapomina. Tacy wyjątkowi, rzadkiej dobroci ludzie, nawet jeśli są w naszym życiu krótko, to obdarzają nas tą dobrocią na resztę życia. Podobno każdy człowiek zostawia nam jakieś słowo. Pani profesor pozostawiła nam niejedno. I nie były to kunsztownie wystylizowane frazy naukowe, ale uwagi w kuluarach konferencji, i słowa kogoś, kto już wie, że umiera. Nagła choroba i odejście Pani Profesor były dla mnie lekcją. Ostatnim przesłaniem dla rodziny, pacjentów, współpracowników. Z udziałem słów: „diagnostyka” i „za późno” , które zatrzymały się na granicy życia i śmierci. Jak tę lekcję nazwać? Co z niej zapamiętać? Co do samego odejścia – Troszcz się także o siebie? Co do spraw, jakie zostawiamy – Zostaw następców godnych swojego dzieła? Pani Profesor zostawiła wiele wskazówek, jak wszystko poukładać bez niej – troskliwych, ostatnich. Jakiś czas dzieliliśmy z nią odpowiedzialność za jej i nasze dzieła - nauczyła nas tego! Była i jest naszym Mistrzem.
31