3 minute read

Dr Joanna Zdziarska

Dr n. med. Joanna Zdziarska

Ośrodek Leczenia Hemofilii w Krakowie, Katedra i Klinika Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego Moje pierwsze kontakty z Panią Profesor Zawilską, obiektywnie rzecz biorąc, nacechowane były ogromnym dystansem zawodowym: Pani Profesor była uznanym autorytetem, osobą o ogromnym dorobku naukowym i unikatowym doświadczeniu klinicznym, u szczytu sławy w środowisku medycznym; ja natomiast młodą lekarką, która niedawno ukończyła studia i rozpoczynała dopiero swoją przygodę z medycyną. Dzięki przychylności i motywacji Pana Profesora Aleksandra Skotnickiego, wieloletniego Kierownika Kliniki Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, od początku życia zawodowego mogłam realizować swoją pasję, którą jest koagulologia. Nie mogło być więc inaczej: od samego początku znałam Panią Profesor, podziwiałam Ją, w końcu miałam ogromną przyjemność i zaszczyt przez 12 lat ściśle z Nią współpracować w ramach Grupy ds. Hemostazy Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów. Z mojej perspektywy, osoby uważającej się za uczennicę i naśladowczynię Pani Profesor, najbardziej niezwykły i uderzający był Jej stosunek do młodych, uczących się lekarzy. Od samego początku zwracała się do mnie z wielką życzliwością i szacunkiem, traktując w dyskusjach jak pełnoprawną partnerkę. Jeżeli pouczała, to dyskretnie i taktownie, jeżeli korygowała błąd – to z uśmiechem i zrozumieniem. Znacznie częściej jednak zachęcała, dziękowała, doceniała. Nie tworzyła dystansu. Zakłopotanie i onieśmielenie osób takich jak wówczas ja, które poczytywały sobie za niezwykły zaszczyt móc z Nią rozmawiać i spędzać czas, rozładowywała uroczym uśmiechem, czasem eleganckim żartem. Do dziś brzmi mi w uszach Jej ciepły, spokojny głos, mówiący nieodmiennie i z uśmiechem „pani Joasiu”. W każdym emailu, a w związku ze wspólnymi aktywnościami wymieniałyśmy ich dużo i o każdej porze doby, znalazła miejsce na miłe powitanie, pozdrowienie, ciepłą dygresję. Jednocześnie była merytoryczna, pomocna, krytyczna, niezwykle wnikliwa i spostrzegawcza. Zawstydzała, ale przede wszystkim motywowała, swoją pracowitością, sumiennością i umiejętnością organizacji, ogromną i bieżącą wiedzą….

Advertisement

49

Pani Profesor była nieprzeciętną dyplomatką. Miałam okazję uczestniczyć w spotkaniach z urzędnikami, przedstawicielami kluczowych instytucji ochrony zdrowia, dziennikarzami, pacjentami – wielokrotnie jako jedyna z nas, lekarzy, do końca nie dawała się ponieść emocjom i zachowywała dystans, dbając jednocześnie o merytoryczny poziom dyskusji i bezkompromisowo dążąc do celu, jakim zawsze była poprawa opieki nad chorymi na skazy krwotoczne i zakrzepicę w Polsce. Gdy trzeba było walczyć, walczyła, argumentowała, przekonywała. Postęp, który dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach w zakresie opieki nad chorymi na skazy krwotocznew Polsce, można przypisać determinacji i ciężkiej pracy kilku osób: pierwszą z nich jest niewątpliwie Pani Profesor. Pani Profesor była założycielką, przewodniczącą, mentorką i „dobrym duchem” Grupy ds. Hemostazy. Zgromadziła w niej niezwykłe osoby: wybitnych koagulologów, nieprzeciętnych klinicystów i naukowców, którzy dzielili z Nią pasję i zamiłowanie do hemostazy oraz serdeczną troskę o pacjenta. Byłam zaszczycona, mogąc dołączyć do tego grona. Unikatowa życzliwość i wsparcie członków Grupy, profesorów i wybitnych hematologów, zdeterminowało całe może życie zawodowe i aktywność naukową. Pani Profesor stworzyła grupę wyjątkowych osób, których połączyły nie tylko więzi zawodowe, ale też serdeczna przyjaźń. Ani jednym słowem czy gestem nie dała mi nigdy odczuć, że jestem najmłodsza, najmniej doświadczona, nieporadna czy niezaznajomiona jeszcze z mechanizmami rządzącymi światem medycyny. Wspierała, motywowała, doradzała, dyskretnie obserwowała. Co niezwykłe, zawsze wykazywała zrozumienie dla osobistych problemów, pamiętała o powierzonych jej w zaufaniu troskach, ciepło i życzliwie pytała o rodzinę, dzieci, zdrowie. Z wdziękiem i ciekawością poznawała nowinki technologicznie i z nich korzystała. Bez trudności poruszała się w przestrzeni naszego portalu internetowego, dbając o jego stały rozwój merytoryczny i technologiczny. Nigdy nie usunę z mojej skrzynki pocztowej ostatniej wiadomości Pani Profesor, napisanej 21 lipca 2019 roku, dzień po tym, gdy powiadomiła nas oficjalnie o swojej chorobie. „Pani Joasiu, bardzo dziękuję za wsparcie i chęć pomocy. Serdeczne pozdrowienia, Krystyna Zawilska”. Nawet w obliczu śmiertelnej choroby, mimo dolegliwości, w natłoku spraw wymagających uwagi oraz osób, które zapewne chciała pożegnać, skreśliła do mnie kilka osobistych słów. Pomyślałam wtedy, zauroczona tym gestem, że do końca w kontaktach z nami pozostała sobą: elegancką, niezwykle kulturalną, uważną kobietą, która żadnej wiadomości nie zostawiała

50

bez reakcji, żadnego pytania bez odpowiedzi, żadnego pozytywnego zdarzenia bez komentarza. Pani Profesor odeszła w pełni aktywności zawodowej, czynna i silna, młoda duchem. Taką Ją zapamiętamy…..

51

This article is from: