
2 minute read
Prof. Marek Wojtukiewicz
from Spełnienie
Prof. Marek Wojtukiewicz
onkolog, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku Kontakt z panią profesor Krystyną Zawilską zawsze był uroczy. Każdy, bez wyjątku – telefoniczny, a tym bardziej osobisty. Przez wszystkie lata naszej znajomości i współpracy darzyliśmy się ogromną sympatią. Na swój widok zawsze uśmiechaliśmy się, nawet dźwięk głosu przez telefon wywoływał uśmiech na twarzy. Lubiliśmy się, a zarazem szanowaliśmy się w sensie naukowym, i tak zwyczajnie, po ludzku. Prof. Krystyna Zawilska była wspaniałym człowiekiem, a co więcej prawdziwie wielką damą, kobietą z klasą. Mówiąc to, nie boję się przesady. Bardzo mi takich postaw w otoczeniu brakuje, za nimi tęsknię, bo zawsze zjednywały mój podziw. A ona taka była. Reprezentowała klasę w sposobie bycia, w sposobie prezentowania idei, dyskutowania. Miała niezwykłą osobowość, sposób ekspresji naukowej i osobistej, sposób mówienia, przedstawiania swoich racji – wszystko w niej było naprawdę pełne uroku osobistego. Mnie zjednywała do siebie każdym słowem, gestem, ruchem. Była niezwykle kompetentna, merytoryczna, zawsze na bieżąco z najnowszymi doniesieniami, ale przekazując je, dodawała do nich swoje przemyślenia. W jej wydaniu przestawały być suchymi faktami, stawały się przekazem wzbogaconym refleksjami przenikliwego umysłu. Co niezwykle istotne, prof. Zawilska przy tym wszystkim była osobą skromną, stroniła od wywiadów, stanowisk we władzach towarzystw czy uczelni itp. Było w niej wszystko to, czego można by szukać we wspaniałej kobiecie i naukowcu wielkiej klasy. Taki bynajmniej nie peryferyjny przykład: Nigdy nie pozwoliła pocałować się w rękę. Ja, wychowany według starych zasad męskiej kurtuazji wobec kobiety, mam taki zwyczaj. Witając się z nią, zawsze czułem jej twardy uścisk dłoni – ale nie był to uścisk żołnierza, tylko wyczuwalny uścisk pełen energii, a zarazem nieodparcie kobiecy. Pogodzić w jednym geście te dwie tak różne konwencje samo w sobie było kunsztem: podanie ręki z gracją i stanowcze odrzucenie starej formuły przywitania, ale też – nieostentacyjna i niekonwencjonalna – bliskość w tym dotyku. W każdym calu wielka dama. Do tego jak-
Advertisement
47
kolwiek by nie była ubrana, zawsze pozostawała piękną i elegancką kobietą. Nic nie było w stanie zaszkodzić jej urodzie i niezwykłemu urokowi. Jej nienaganne maniery widać też było w trakcie pracy zespołowej. Nawet gdy racje pani profesor różniły się od poglądu innego członka gremium, potrafiła dyskutować w sposób delikatny i kulturalny – i na koniec przekonać go, albo też przyjąć jego argumenty. Zawsze prezentowała pełen szacunek dla kogoś mającego inne zdanie. Jej odejście strasznie mnie przygnębiło. Myślę – nie jedynie na potrzeby tych wspomnień – że są osoby, których nam brakuje, ale pani profesor Krystyny Zawilskiej brakuje mi w sposób szczególny. Na jej przykładzie widać bowiem, jak ważna jest osobowość człowieka i jego inspirująca postawa. Wartości, które reprezentowała prof. Krystyna Zawilska, zasługują na kultywowanie, na nowe wcielenia w środowisku medycznym i naukowym.
48