Prof. Jacek Juszczyk specjalista chorób zakaźnych i wątroby. Wieloletni dyrektor szpitala chorób zakaźnych na poznańskich Zawadach, 1991-2008 kierował Katedrą i Kliniką Chorób Zakaźnych Akademii Medycznej w Poznaniu, 1998-2008 ordynator oddziału chorób zakaźnych Szpitala im. Strusia tamże Wspomnienie o Krysi Kruszczyńskiej-Zawilskiej Pisząc o tych, którzy odeszli, zawsze piszemy i o nich, i o sobie. Wszyscy, z którymi losowo splótł nas czas, stają się bowiem częścią naszego życiorysu (oczywiście nie w sensie bezdusznego CV). Siatka powiązań między ludźmi jest jedną z tajemnic naszego istnienia. Jednak wobec śmierci nie tyle sam jej opis ma sens, ile oświetlenie tych fragmentów życia związanych z drugim człowiekiem, które zostawiły ślad w naszej pamięci. Ja dzielę wspomnienia na dwie kategorie: zdawkowe (papierowe) i żywe (rodzinne vel emocjonalne). Te o Krysi należą do tej drugiej, choć nie byliśmy spokrewnieni. Gdybyśmy pisali – np. pamiętnik – o sobie nawzajem w różnych okresach życia, te narracje by się różniły. Gdyby nam było dane przeczytać pośmiertne wspomnienia o nas, bylibyśmy twórczo olśnieni, widząc siebie w postaci stworzonej przez współtowarzyszy naszego losu w neutralnej (to nie znaczy obiektywnej) sytuacji, niepodlegającej już naszej korekcie. Poznaliśmy się na rok przed maturą, a więc w roku 1953. W Kaliszu odbywały się lekkoatletyczne zawody średnich szkół wielkopolskich; ona z Poznania, ja z Ostrowa Wielkopolskiego. Krysia była uzdolniona w tej dziedzinie, a ponadto przyjaźniła się ze swoimi rówieśniczkami, m.in. olimpijkami (np. z Basią Lerczakówną). Wtedy nie rozmawialiśmy o planach pomaturalnych, lecz kiedy po roku, bardzo przelotnie, spotkaliśmy się w Collegium Anatomicum na egzaminie pisemnym z biologii, poczułem się trochę pewniej, ponieważ w środowisku poznańskim nie znałem rówieśników. Wspomnienie pierwszych naszych spotkań symbolicznie odżyło w dniu, w którym nasza Alma Mater, poznańska Akademia Medyczna, już jako Uniwersytet Medyczny, zaprosiła nasz rok na uroczystość odnowienia dyplomu po 50 latach od zakończenia studiów.
23