Zagajnik nr 1 (61) wiosna 2021

Page 8

Człowiek z pasją

DŁUTEM MALOWANE Z Janem Papiną, emerytowanym żołnierzem, rzeźbiarzem, autorem największej współcześnie wykonanej w Polsce płaskorzeźby, rozmawia Karolina Ziółkowska.

fot. Tomasz Dominiak

Jako uczeń technikum energetycznego był Pan członkiem chóru w Zespole Pieśni i Tańca „Wałbrzych”, podczas studiów w Wyższej Oficerskiej Szkole Wojsk Radiotechnicznych w Jeleniej Górze – chórzystą w zespole reprezentacyjnym tej uczelni, a w czasie pobytu w jednostce w Chorzowie – założycielem zespołu kabaretowo-teatralnego. Co w takim razie zapoczątkowało Pana przygodę z rzeźbiarstwem? Czy pamięta Pan swoją pierwszą rzeźbę? To wszystko prawda. Jak widać, zawsze ciągnęło mnie do kultury. Rysowałem, namalowałem też kilka obrazów, ale przypadek sprawił, że zacząłem coś robić w drewnie. Zostałem poproszony o wykonanie figury sakralnej do nowo otwieranej kaplicy przy szpitalu MSWiA w Zielonej Górze i podjąłem się tego zadania. Wymyśliłem sobie Matkę Boską wspierającą kalekich, chorych. Przywieziono mi surowy pień i przez pół roku tak „dziubałem”. Rzeźba do dziś stoi w tej kapliczce. Była to taka moja pierwsza praca, dzięki której zacząłem przygodę z drewnem. I pokochałem ten pachnący lasem materiał. Rzeźbienie sprawiało mi wiele satysfakcji. Robiłem to z przyjemnością, nie z myślą o zarobkach, ponieważ nie mam wykształcenia w tym kierunku. Tworzyłem, wprawiałem się, poznawałem tajniki tej sztuki.

8

Na własnych błędach uczyłem się tego wszystkiego i tak brnąłem w coraz to trudniejsze, większe rzeźby. Czyli tworzy Pan z potrzeby serca? Oczywiście, że tak. W mojej twórczości na palcach jednej ręki mógłbym wymienić utwory wykonane na tzw. zamówienie. Szczególne miejsce w moim sercu zajmują tematy związane z historią ojczyzny. A któż inny, jak nie mistrz Matejko, pisał tę historię – nie słowem, a pędzlem? Zważywszy na tę właśnie treść, pomyślałem sobie: a czemu by – poprzez utwory Matejki, jednak w innej, przestrzennej formie – nie przypomnieć, zwłaszcza młodym pokoleniom, świetności, ale i hańby Rzeczpospolitej? Moim marzeniem było wykonanie tych płaskorzeźb w skali 1 : 1 w stosunku do obrazu, co czyniło je monumentalnymi, przemawiającymi do widza jeżeli nie treścią, to ogromem pracy wykonanej przy ich powstawaniu. Odrębnym tematem są przygotowania, zbieranie środków finansowych, wykonanie ściany drewna. Zawsze głęboko wierzyłem, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą mi zrealizować moją pasję. Tak właśnie powstała pierwsza płaskorzeźba: Bitwa pod Grunwaldem.

Ta piętnastotonowa praca przyniosła Panu rozgłos. Stworzył ją Pan, żeby uczcić 600-lecie wiktorii wojsk polsko-litewskich nad zakonem krzyżackim. Jest to największa współcześnie wykonana płaskorzeźba w Polsce. W Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie, w sali wystaw czasowych w Powozowni, prezentowane jest inne dzieło Pana autorstwa: Batory pod Pskowem. Ile czasu zajęło wykonanie tej płaskorzeźby o nietuzinkowych wymiarach: wysokości 3 metrów, szerokości 6 metrów, grubości 40 centymetrów, wadze 3 ton? Czy przybliży Pan proces jej powstawania? Same prace rzeźbiarskie trwały trzy lata, natomiast cała procedura technologiczna przygotowania takiej ściany drewna, w której można pracować – kolejne dwa. Żeby obniżyć koszty, wybrałem odpowiednie drewno w Lasach Państwowych, zakupiłem je, przewiozłem do tartaku, gdzie było przecierane i suszone. Później stolarz prawie osiem miesięcy sklejał te bloki, bo klejenie bloku, który waży pół tony, to nie jest taka prosta rzecz. Było z tym wszystkim dość dużo pracy. Dzień w dzień pracowałem po osiem, nieraz więcej godzin. Zależało to od mojej kondycji fizycznej, gdyż postacie i elementy obrazu formowałem tylko przy pomocy dłut i pobijaka. Nie jest to pojedyncza figura, którą można sobie obrobić współczesnymi narzędziami typu piła, przynajmniej ja nie potrafię. Trzeba było

fot. Tomasz Dominiak


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.