
5 minute read
Człowiek z pasją
Z Janem Papiną, emerytowanym żołnierzem, rzeźbiarzem, autorem największej współcześnie wykonanej w Polsce płaskorzeźby, rozmawia Karolina Ziółkowska.
Jako uczeń technikum energetycznego był Pan członkiem chóru w Zespole Pieśni i Tańca „Wałbrzych”, podczas studiów w Wyższej Ofi cerskiej Szkole Wojsk Radiotechnicznych w Jeleniej Górze – chórzystą w zespole reprezentacyjnym tej uczelni, a w czasie pobytu w jednostce w Chorzowie – założycielem zespołu kabaretowo-teatralnego. Co w takim razie zapoczątkowało Pana przygodę z rzeźbiarstwem? Czy pamięta Pan swoją pierwszą rzeźbę?
Advertisement
To wszystko prawda. Jak widać, zawsze ciągnęło mnie do kultury. Rysowałem, namalowałem też kilka obrazów, ale przypadek sprawił, że zacząłem coś robić w drewnie. Zostałem poproszony o wykonanie fi gury sakralnej do nowo otwieranej kaplicy przy szpitalu MSWiA w Zielonej Górze i podjąłem się tego zadania. Wymyśliłem sobie Matkę Boską wspierającą kalekich, chorych. Przywieziono mi surowy pień i przez pół roku tak „dziubałem”. Rzeźba do dziś stoi w tej kapliczce. Była to taka moja pierwsza praca, dzięki której zacząłem przygodę z drewnem. I pokochałem ten pachnący lasem materiał. Rzeźbienie sprawiało mi wiele satysfakcji. Robiłem to z przyjemnością, nie z myślą o zarobkach, ponieważ nie mam wykształcenia w tym kierunku. Tworzyłem, wprawiałem się, poznawałem tajniki tej sztuki. Na własnych błędach uczyłem się tego wszystkiego i tak brnąłem w coraz to trudniejsze, większe rzeźby.

fot. Tomasz Dominiak
Czyli tworzy Pan z potrzeby serca?
Oczywiście, że tak. W mojej twórczości na palcach jednej ręki mógłbym wymienić utwory wykonane na tzw. zamówienie. Szczególne miejsce w moim sercu zajmują tematy związane z historią ojczyzny. A któż inny, jak nie mistrz Matejko, pisał tę historię – nie słowem, a pędzlem? Zważywszy na tę właśnie treść, pomyślałem sobie: a czemu by – poprzez utwory Matejki, jednak w innej, przestrzennej formie – nie przypomnieć, zwłaszcza młodym pokoleniom, świetności, ale i hańby Rzeczpospolitej? Moim marzeniem było wykonanie tych płaskorzeźb w skali 1 : 1 w stosunku do obrazu, co czyniło je monumentalnymi, przemawiającymi do widza jeżeli nie treścią, to ogromem pracy wykonanej przy ich powstawaniu. Odrębnym tematem są przygotowania, zbieranie środków fi nansowych, wykonanie ściany drewna. Zawsze głęboko wierzyłem, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą mi zrealizować moją pasję. Tak właśnie powstała pierwsza płaskorzeźba: Bitwa pod Grunwaldem.
Ta piętnastotonowa praca przyniosła Panu rozgłos. Stworzył ją Pan, żeby uczcić 600-lecie wiktorii wojsk polsko-litewskich nad zakonem krzyżackim. Jest to największa współcześnie wykonana płaskorzeźba w Polsce. W Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie, w sali wystaw czasowych w Powozowni, prezentowane jest inne dzieło Pana autorstwa: Batory pod Pskowem. Ile czasu zajęło wykonanie tej płaskorzeźby o nietuzinkowych wymiarach: wysokości 3 metrów, szerokości 6 metrów, grubości 40 centymetrów, wadze 3 ton? Czy przybliży Pan proces jej powstawania?
Same prace rzeźbiarskie trwały trzy lata, natomiast cała procedura technologiczna przygotowania takiej ściany drewna, w której można pracować – kolejne dwa. Żeby obniżyć koszty, wybrałem odpowiednie drewno w Lasach Państwowych, zakupiłem je, przewiozłem do tartaku, gdzie było przecierane i suszone. Później stolarz prawie osiem miesięcy sklejał te bloki, bo klejenie bloku, który waży pół tony, to nie jest taka prosta rzecz. Było z tym wszystkim dość dużo pracy. Dzień w dzień pracowałem po osiem, nieraz więcej godzin. Zależało to od mojej kondycji fi zycznej, gdyż postacie i elementy obrazu formowałem tylko przy pomocy dłut i pobijaka. Nie jest to pojedyncza fi gura, którą można sobie obrobić współczesnymi narzędziami typu piła, przynajmniej ja nie potrafi ę. Trzeba było
to wszystko pomału, sukcesywnie wydobywać z tego drewna, żeby nie było jakichś przekłamań. Korzystałem z obrazu Matejki i w związku z tym starałem się te wszystkie elementy odpowiednio ująć. Ludzie przychodzą, oglądają, patrzą na obraz, szukają szczegółów, których nie ma na płaskorzeźbie. Nie da się odtworzyć wszystkiego, co jest na obrazie. Matejko bardzo bogato malował, przede wszystkim szaty. Nie wyrzeźbi się już takich ozdób na szatach, bo co innego kolor, a co innego przestrzeń, którą ja chcę wydobyć. Chodziło o to, żeby to przyciągało ludzi, przykuwało wzrok. Ale przede wszystkim, żeby przypominało historię.

Batory pod Pskowem w Muzeum Leśnictwa Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie (fot. Konrad Bul)
Czy trudno Panu rozstawać się ze swoimi dziełami?
Nie powiem, że łatwo. Przyczyna jest jednak jedna – nie mając pieniędzy, nic się nie zrobi. Gdyby nie trafi ł się kupiec na moją Bitwę pod Grunwaldem i bym jej nie sprzedał, nie mógłbym wykonać innych. Ktoś, kto nie robi takich rzeczy, nie zdaje sobie sprawy, ile potrzeba środków fi nansowych, żeby przygotować taką rzeźbę, nie wspominając już o własnym wkładzie pracy. Bitwa pod Grunwaldem została sprzedana prywatnemu przedsiębiorcy z Podkarpacia, co pozwoliło mi uniezależnić się fi nansowo od osób trzecich. Dzięki temu mogłem wykonać następną płaskorzeźbę, którą był Rejtan – przestroga. Wie Pani, dzisiaj kupuje się zabytkowe, stare rzeczy, nie doceniając tego, co powstaje współcześ- nie. Ale tak to w sztuce jest. Wielu twórców, artystów umierało z głodu, a dzisiaj ich prace są docenione i sprzedaje się je za miliony. Niektórzy mieli szczęście, że to za ich życia jeszcze nastąpiło i mogli godnie żyć i tworzyć dalej. Mnie jakoś udaje się wszystko poukładać, również dzięki temu, że sprzedałem część swoich prac. Mogłem więc tworzyć następne, większe, i tak powstał Batory pod Pskowem. Trzydzieści lat wykonywania potężnych rzeźb, wysiłek, jaki musiałem temu poświęcić – to wszystko odbiło się na moim zdrowiu i ręce odmówiły mi posłuszeństwa. Jednak nie przerywam rzeźbienia.
Czy może Pan zdradzić, o kogo chodzi?


O Jimiego Hendrixa, który zapoczątkował piękny okres w muzyce. On też był samoukiem z niesamowitą charyzmą. Wykonuję tę rzeźbę, aby oddać mu hołd. Zobaczymy, jak ona wyjdzie, czy wyjdzie. Robię to też po to, żeby trochę ręce rozruszać. Pracy przy dużych rzeźbach już się nie podejmę.
Dziękuję za rozmowę, życzę zdrowia i niegasnącej inspiracji w tworzeniu kolejnych prac.
Nad czym obecnie Pan pracuje?
Teraz wykonuję niewielką rzeźbę, podobiznę pewnego muzyka. Myślę, że mi się to uda.

















