
2 minute read
Wiersze polecane – DOMINIKA LEWICKA-KLUCZNIK
from POST SCRIPTUM
POEZJA
Polecane
Advertisement
DOMINIKA LEWICKA-KLUCZNIK – rocznik 1978, animatorka, filolożka. Jest redaktorką, autorką wstępów, recenzji oraz materiałów promocyjnych. Publikuje w antologiach, pismach literackich i kulturalnych. Była organizatorką sześciu edycji Festiwalu Literatury Wielorzecze. W 2013 r. wydała debiutancki tom poetycki Samopas nominowany do nagrody Orfeusz w kategorii Orfeusz Mazurski. W 2016 r. odebrała nagrodę Kreatora Kultury od Prezydenta Miasta Elbląga za dotychczasową działalność. W tym samym roku ukazał się drugi tom poetycki autorki Limit na cuda (Poznań), który został Elbląską Książką Roku. W 2018 r. odebrała Nagrodę Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony dóbr kultury. W styczniu 2019 r. ukazała się trzecia książka M+M, a w 2021 _winna. Jest stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Funduszu Popierania Twórczości ZAiKS, Prezydenta Miasta Elbląga. Prowadzi blog/stronę autorską: www.lewickaklucznik.pl oraz projekt Pogotowie W@rsztatowe: https://www.facebook.com/ pogotowiewarsztatowe/.
BARSZCZ Z PASZTECIKIEM
Miałam gości, Anno. Teraz wracam do siebie i się okopuję. Boli mnie język od w porządku i twarz od odbijania się w grymasach. Teraz chcę być smutna.
Dopóki nie przełknę wszystkiego, czym się połamałam. Nawzajem straciło moc, ale nie chce mi się wymyślać. Bawię się ze sobą w króla ciszy.
Sprzątam i przestawiam, by zacząć nieco inaczej. Po staremu się nie sprawdziło.
Jednak.
Minął nam termin przydatności do spożycia.
POCZUCIE WINA
Nie będziesz kolejnym z mężczyzn, Anno. Każdemu muszę dać kawałek i czas. Umówiłam się na dwudziestą piątą, bo moja doba się nie kończy. Kalendarz
nie zamyka. Bądź fit, bądź smajl, bądź pleżer. Wypełniają mnie palce i słowa, zadania na czas i od do, dedlajny. Mam uczulenie na maile tak jak kiedyś na zeszyty w kratkę. Matematyka
w końcu nie przydaje się w życiu. Chemia tylko czasami. Ważne jest, by pamiętać, że pewnych rzeczy i spraw się nie łączy. A o tym zapominam codziennie.
Powtarzasz, jak dobrze, że mamy siebie. Milczę. Ja mam siebie. Ty masz siebie. Ale czy to dobrze?
POEZJA
ŻYCIE Z DRUGIEJ STRONY
Uczyłaś, Anno, żeby nie rozgryzać. Trzeba przełknąć szybko i popić wodą. Tylko wodą. Wówczas gorzki nie zabije przyjemności.
Mówiłaś, że tak musimy sobie życie prostować, skoro sprawdziliśmy już inne ścieżki. I żadna nie jest odpowiedzią. Pozostajemy w sferze pytań.
Nawet gdy codzienność drażni coraz bardziej, to weź pigułkę. Mówisz jak tani SMS z banku. Piszą, że tęsknią. Chcą mojej obecności.
Wtedy procentuje my. A przy tobie – ubywa my. Opowiadamy świat z lewej do prawej. Ale nigdy nie będziemy w sam raz.
RUCHY WYMIERAJĄCE
Codziennie boję się, Anno, że nie przyjedzie winda i nie poradzę sobie ze schodami. Boję się też, że nie odpiszesz, nie zapytasz, jak poranek czy wieczór. Boję się ciszy i śmierci, co nad nami wisi, od kiedy się zaczęło. Musi się przecież skończyć.
Tak jest naturalnie. Dobrze wiemy, że zaszłyśmy już za daleko. Zbyt wiele padło słów potrzebnych i dotyków, które najszybciej ulatniają się z pamięci, bo skóra nie zadrukowuje się. Dlatego tęskni się za obecnością drugiego ciała i dłoń szuka drugiej.
To naturalne. Tego się nie wybiera. I wiem też, że nie ma już powrotu, że nie można się cofnąć, a rzucenie wszystkiego nie sprawi, że będziemy w punkcie zero, gdzie można zacząć od nowa lub pójść zupełnie innymi szlakami.
A te nie wiadomo, dokąd prowadzą. I tego się nigdy nie dowiemy. Bo jesteśmy tu i teraz, codziennie się zabijamy, uparcie pragnąc żyć.