8 minute read

Kącik satyryczny

Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka – Ignacy Krasicki

Satyra zabija, nie obraża – Stanisław Jerzy Lec

Advertisement

WYŚCIG SZCZURÓW

Szczyty są po to, by ich chcieć, więc się ludziska pną do góry, swą wspinaczkową tworząc sieć, lecz wejść udaje się niektórym.

Ten wyścig szczurów, owczy pęd w krwi nam pulsuje od pokoleń, teraz się mówi „taki trend”, bo każdy lepszą chce grać rolę.

Na szczycie kasę, władzę masz to, co zdobędziesz wyżej będąc, na co pozwolą „boś jest nasz” już podlegając szczytnym więzom.

Byt celebryty, lepszy czas i widok, który dech zapiera, a ci na dole, klasa mas, to przecież są życiowe zera.

Oni nie weszli tam, gdzie ty, ich świat pozostał nadal w dole, w swych koleinach każdy tkwi, to ty na górze grasz swą rolę.

Lecz gdy ze szczytu spadniesz raz, ręki nie poda ci nikt z góry moralny pozostanie kac, bo już przed tobą inne szczury…

Zosia Pągowska

Rysunki: Konrad Wieczorkowski

ZŁOTA RYBKA

Jakiś dzień był pokręcony i nieświeży i marzenia się rozprysły niczym szybka. Pomyślałam sobie, myjąc stos talerzy, tu przydałaby się chyba „złota rybka”.

W końcu mogłaby się zjawić w moim życiu i pozmieniać to i owo na życzenie. Już czasami nie wyrabiam na finiszu, „złota rybka ” może sprawić, że się zmienię.

Odczarować, zaczarować mą codzienność, porozbierać, poubierać w lepsze ciuszki, poprzytulać, licząc cicho na wzajemność, porozgrzewać te u rąk i nóg paluszki.

Zabrać w podróż na Majorkę czy Hawaje, obsypywać klejnotami i pieszczotą, być mym macho, księciem z bajki, samurajem, udowadniać, że jest dla mnie „rybką złotą”.

Ech, pogięło mnie dziś chyba nad tym zlewem, „złotej rybki” się zachciewa… ot głupota! Ciepłe kraje, szafa ciuchów, z marzeń Eden? A wystarczyłby zwyczajny kawał chłopa…

Zosia Pągowska

WAŚNIE Dola Polan.

EXPOSÉ Przednie brednie.

PAMIĘTNIK Życie w zeszycie.

PUSTEJ GŁOWIE Dolej olej.

BŁĘDY DZIADKA Nauka wnuka.

W CHIŃSKIM TEATRZYKU

W cenie cienie.

KAFTAN BEZPIECZEŃSTWA Szata wariata.

NA NERWOWEGO RUDEGO Melisa dla lisa.

PUSTYNIE Ogrody bez wody.

PŁOCHLIWA Powab z obaw.

NA WSZELKI WYPADEK Libido się przydo!

ZALOTNY WIETRZYK Dmuchnie ufnie.

ŚMIERĆ Stwarza grabarza.

Juliusz Wątroba

Adama Gwary

*** Wżdy poznały niewiasty z Korony, jakie lucrum z włoszczyzny od Bony. Wie to mniszka i dwórka, jak korzystać z ogórka. Lepszy twardy niż długo kiszony.

*** Wszak wiadomo. Gdy baba w Przysusze rzeknie: „Pocznij, ać ja ci pobruszę, spuść się na mnie”, to juści, że chłop na nią się spuści! W sensie „zda się”. Tłumaczyć nie muszę.

*** Wspólnikowi powiedział tkacz z Krosna: „Czas najwyższy rozdzielić już krosna!”. I się zwierzył swej Teres, gdzie ma wspólny interes. Mam wrażenie, że była zazdrosna.

*** Rzekła tuba do tuby spod Hub: „Będzie trudne, więc teraz się skup. Aby wzmocnić swe ego uczę się angielskiego. Z internetu. Rozumiesz, YouTube?”.

*** Rzekł do księdza gej ze wsi Trzyrzecze: – Z organistą zgrzeszyłem, nie przeczę, za niewielką opłatą. – Będzie piekło – ksiądz na to. – Otóż to – odparł tamten. – Już piecze!

*** Frau Marlena ma dom w Oberhausen. Ale pusty, bez mena, więc ma łzę w oku oraz migrenę. Przebadano Marlenę i stwierdzono, że ma menopauzę.

*** Pewien hrabia wziął żonę z Madery i całował ją w cztery litery. A konkretnie, to w dłoń. W inne – nie. Boże broń! Nienaganne miał bowiem maniery.

*** Zapytano Anetę z Morąga czy jest coś, co ją w mężu pociąga. Rzekła: „Dobry jest w łóżku. Noc przesypia na brzuszku bez chrapania. I kołdry nie ściąga”.

GERARDO APUD

Sztuka to niezdefiniowana magia, która pomaga nam żyć.

Zdjęcie z archiwum prywatnego Gerardo Apuda

W sztuce abstrakcyjnej

najważniejsze są emocje

Jedna z wielu bezsennych nocy – Facebook i scrolling w poszukiwaniu ciekawych artystów, inspirujących artykułów i nietuzinkowych obrazów. W pewnym momencie zatrzymuje mnie abstrakcyjny obraz, którego kolorystyka przyciąga, niepokoi i powoduje, że nie mam już ochoty na walkę z bezsennością. Ba! – jestem za nią wdzięczna, bo oto całkiem przypadkowo natrafiłam na niezwykłe malarstwo bardzo ciekawego artysty. Tym artystą jest, mieszkający w Urugwaju, Gerardo Apud. Błogosławiąc swoją znajomość języka angielskiego, kuję żelazo, póki gorące. Piszę do Gerarda na Messengerze, że chcielibyśmy, aby podzielił się swoją sztuką z czytelnikami „Post Scriptum” Odpisał od razu (po hiszpańsku), że chętnie, że jest zaszczycony, że z największą przyjemnością. Tak oto zaczęliśmy konwersować o sztuce. Gerardo nie za bardzo lubi mówić o sobie, to skromny człowiek, oddany całkowicie swojemu malarstwu. Trudno było coś od niego „wyciągnąć”. Ale chętnie dzieli się swoimi obrazami – w myśl zasady: niech sztuka przemówi sama za siebie. Urodził się w Montevideo, stolicy Urugwaju, ale dorastał i całą młodość spędził w pobliskim mieście Pando. Z zawodu jest inżynierem rolnictwa z racji jego wielkiej miłości do wiejskiego środowiska. Obecnie mieszka godzinę od stolicy – na wsi, gdzie ma małą farmę i studio, w którym maluje swoje obrazy, ale tylko w nocy, bowiem w dzień jego sztuka rodzi się zazwyczaj na łonie natury, wśród rustykalnego otoczenia starych drzew. Ukończył kilka kursów malarstwa, uczestniczył w wielu warsztatach plastycznych, ale największy wpływ wywarł na nim ten, który prowadził mistrz Nelson Ramos. Pod jego czujnym okiem nauczył się najwięcej. Gerardo podziwia wielu malarzy, ale najchętniej wraca do dzieł takich artystów jak: Van Gogh, Cézanne, Picasso, Klee, Torres García, Barradas, Tàpies. Zapytałam, czym jest dla niego sztuka? Odpowiedział: „Sztuka to niezdefiniowana magia, która pomaga nam żyć. To subtelna interpretacja rzeczywistości, która wznosi nas na wyższy poziom egzystencji. Metafora, która potwierdza naszą własną podmiotowość w czasach globalnego przeludnienia, gdy na każdym kroku narzuca się nam płaską, niską kulturę, która nie pobudza do myślenia, niczego nie kwestionuje, gloryfikując konsumpcję jako swój główny cel. Sztuka to jedyna broń, która pozwala stawić czoła rosnącemu narzucaniu treści ze strony władzy i mediów, dzięki niej można czuć się naprawdę wolnymi, bez żadnych etykietek. Jest to główne antidotum na wszelką panującą ideologię. Jesteśmy podmiotami, a nie przedmiotami, dlatego musimy bronić naszej indywidualności, rozwijając bardziej oryginalną i twórczą egzystencję, która ostatecznie będzie najlepszym sposobem na zmierzenie się 74

André Lhote – francuski rzeźbiarz i malarz (1885 – 1962) oświadczył, że to, co jest dla człowieka najważniejsze w obrazie, czy w jakimkolwiek innym dziele sztuki, to jest poezja. A pod tym względem sztuka abstrakcyjna posiada niewyczerpaną inwencję.

z przyszłością, w której coraz potężniej rządzi sztuczna inteligencja. Sztuka, bez względu na jej koncepcję, jest jedyną rzeczą, która pozwala cieszyć się życiem, zaspokaja zmysły, ekscytuje, wywołuje emocje, a tym samym pozwala pokonać rutynę, która wszystko rujnuje. Jest to ostatecznie jedyny klucz, który pozwala nam uzyskać dostęp do wymiaru duchowego i samorealizacji. Jak zdefiniować moją sztukę? Jestem malarzem abstrakcyjnym, lubię skupiać się na abstrakcyjnych i subiektywnych elementach i figurach. Uważam, że abstrakcja pozwala obserwatorowi na dopełnienie dzieła jego osobistą wizją bez sugerowania interpretacji, nie przedstawia rzeczy konkretnych, ale proponuje czystą sztukę, wychodzącą poza naszą rzeczywistość, nasyconą dynamiką i głębią. W tym nurcie artystycznym widz musi podejść do prac intuicyjnie, nadać jej niepowtarzalne znaczenie, co nie zdarza się często w sztuce figuratywnej. Lubię styl nieformalny i ekspresjonistyczny, wywołujący skomplikowane i wolne emocje. Bez ograniczania się i szufladkowania. Lubię pracować z teksturą, do której podchodzę na różne sposoby, często dodając elementy z materiałów alternatywnych. Tworząc nowe dzieło, zwykle zaczynam od szkiców – podstawowych struktur, na kanwie których później rozwijam pojawiające się pomysły. W innych przypadkach pozwalam się przeprowadzić przez improwizację za pomocą plam, figur graficznych, użycia wałków lub form. W obu razach jest to zarządzanie strukturami geometrycznymi, do których dodaję symbole z różnych kultur według własnego uznania. Swoje prace opieram na ukośnych liniach, które staram się równoważyć w miarę rozwoju kompozycji. Jest to mój własny, niezależny język kształtów, kolorów i linii. Na malowanie zwykle poświęcam od 6 do 8 godzin dziennie. Moje ulubione medium to wypełnienia teksturowane w enduido lub gezzo, na płytach MDF o grubości od 3 do 5 milimetrów, później malowane farbą akrylową, z wykorzystaniem także innych materiałów”. Obrazy Gerarda w swojej geometrycznej abstrakcji, z jej rytmami i kontrastami, pełne są ukrytych znaczeń – budzą skojarzenia, odwołują się do wyobraźni, przypominają poezję. Na temat malarstwa abstrakcyjnego pojawiło się wiele debat. Niektórzy traktują je wyłącznie jako malarstwo dekoracyjne. Niektórzy mają opinię, że takie obrazy może namalować każdy, nawet pięciolatek. Zastanawiamy się, czy tego typu malarstwo powinniśmy się starać zrozumieć, czy raczej przeżywać? Kandinsky w swoim traktacie O duchowości w sztuce wspominał o elemencie czysto artystycznym i wiecznotrwałym, przenikającym wszystkich ludzi, narody i czasy. Takie też jest malarstwo Gerarda Apuda – ponadczasowe i wielowymiarowe, a do jego percepcji wystarczy jedynie intuicja. [RC]

This article is from: