Głos Rodziny Nr 3(18) 2022r/IV Przyszłość idzie przez rodzinę i musi przez nią iść św. Jan Paweł II

Page 1

(z rytuświęceńdiakonatu) „Wierz w to, co będziesz czytać, nauczaj tego, w co uwierzysz, i pełnij to, czego będziesz nauczać”. fot.rkw Głos Rodziny Przyszłośćidzie przez rodzinęi musi przez niąiść św. Jan PawełII PISMOPARAFIIRZYMSKOKATOLICKIEJŚWIĘTEJRODZINYWPUŁAWACHISSN2719-4663Nr3(18)2022rokIV

Przyjmij znamiędaru DuchaŚwiętego –Bierzmowanie 19 V 2022 r. fot.arch.

Róg Afryki zagrożony głodem tych krajów, w których ludzie utrzymują się głównie z rolnictwa. Już w lutym UNICEF ogłosił alarm dla Rogu Afryki, przewidując, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy nadzwyczajnej pomocy żywnościowej będzie potrzebowało 20 mln Afrykańczyków. – Sytuacja jest nadal bardzo niepokojąca, bo w międzyczasie rozpoczęła się wojna na Ukrainie, która jeszcze bardziej pogorszyła położenie zwłaszcza dzieci zagrożonych głodem. Róg Afryki w pełni zależy od dostaw zboża z Rosji i Ukrainy. Od 80% do 90% zboża pochodzi właśnie z tych dwóch krajów. Dodatkowo wojna spowodowała też jak wiadomo wzrost cen paliwa, co również odbija się na niewielkich zasobach, którymi dysponują ubogie rodziny. Są to zatem kolejne czynniki, które pogarszają sytuację. Wiemy, że nie ma nadziei na szybką poprawę tej sytuacji. Ponadto wojna na Ukrainie niemal w całości pochłania uwagę wspólnoty międzynarodowej. Dlatego musimy przypominać, że istnieją też inne regiony, w których ludzie cierpią i potrzebują wsparcia. Widzimy jednak, że w czasie wojny coraz trudnej jest się przebić z apelem o pomoc żywnościową i przypomnieć wspólnocie międzynarodowej, że sytuacja w Rogu Afryki jest naprawdę bardzo krytyczna – powiedział rzecznikVaticanUNICEF.News/Paryż PS. W czasie bierzmowania klas ósmych młodzież zebrała tacę na pomoc ofiarom głodu w Rogu Afryki. Wszystkich ofiar było 1683 zł i 5 euro. Zostały wpłacone na konto CARITAS POLSKA nr konta: 77 11602202 0000 0000 3436 4384 z dopiskiem DLA AFRYKI Zachęcamy wszystkich do pomocy głodującym. Pamiętajmy, że głoduje co dziewiąty mieszkaniec naszej planety. Talmud mówi: „Kto ocala jedno życie, jakby cały świat ocalał”. rkw www.polityka.pl 1

Maj to jeden z najbardziej pracowitych miesięcy w roku. Obfitość uroczystości i związanych z nimi łask jest w tym miesiącu ogromna. Trwa okres paschalnej radości, która ożywia nasze przeżywanie krzyży. Na początku miesiąca Uroczystość Królowej Polski związana z rocznicą Konstytucji 3 Maja. Potem uroczystości ku czci Św. Stanisława jednego z patronów Ojczyzny. Dla nas niezwykłą uroczystością były święcenia diakonatu alumna Mikołaja Dudzińskiego (7 V). Wprawdzie miała miejsce w parafii Św. Jakuba Apostoła w Głusku, ale jest ważna dla naszej wspólnoty parafialnej. Oprócz rodziny

Mikołaja i księży pracujących w parafii było też kilkoro wiernych świeckich. Diakon może odczytywać Ewangelię i głosić homilię; może udzielać chrztu i namaszczać chorych oraz udzielać błogosławieństwa. Znakiem jego godności jest dalmatyka lub stuła przepasana przez ramię. Diakonat jest ostatnim etapem w drodze do święceń kapłańskich. Ufamy, że za rok Mikołaj, jako neoprezbiter odprawi w naszym parafialnym wieczerniku swoje prymicje. 19 maja biskup Adam Bab udzielił sakramentu bierzmowania 91 młodym parafianom. Przeważnie byli to uczniowie SP 11 im. H. Sienkiewicza, ale także kilkoro uczniów ze szkół średnich. Młodzież złożyła dar w postaci figury Zmartwychwstałego, kapy do nabożeństw maryjnych oraz ofiary pieniężnej na potrzeby parafii. W czasie Mszy bierzmowania, młodzież zebrała tacę na ofi ary głodu w tzw. RoguNajbardziejAfryki. uroczystym przeżyciem pozostają zawsze Pierwsze Komunie Święte klas III. Uroczystość przebiegła w dwóch turach 22 maja (klasy A, B, C) oraz 29 maja – (klasy D i E). Darem ołtarza złożonym przez rodziców jest piękna, marmurowa chrzcielnica, która została poświęcona w Wielki Czwartek, rocznicę chrztu Polski.proboszcz

Majowy deszcz łask Ponad 20 mln ludzi w krajach Rogu Afryki jest zagrożonych głodem. Główną tego przyczyną jest trwająca w tym regionie susza. Kryzysową sytuację dodatkowo pogarsza inwazja Rosji na Ukrainę, ponieważ to właśnie te kraje są głównymi eksporterami zboża do Afryki. Pilnej pomocy wymaga co najmniej 1,7 mln dzieci, które już teraz cierpią z powodu niedożywienia – ostrzega Louis Vigneault-Dubois, rzecznik UNICEF w Afryce Subsaharyjskiej.Podkreśla on, że Róg Afryki ma za sobą trzy lata suszy. Prognozy wskazują, że będzie ona panowała również w tym roku, co jest katastrofalne dla

https://static.zentrum-der-gesundheit.de

Antykoncepcja

2

Według amerykańskich danych aż 50% kobiet rezygnuje ze stosowania dwuskładnikowej pigułki antykoncepcyjnej z powodu niepożądanych powikłań w pierwszym roku stosowania preparatu. W Kanadzie i Stanach Zjednoczonych agencje leków zdecydowały się obniżyć poziom bezpieczeństwa przy stosowaniu np. dirospirenonem (YAZ, Yasmin, Yasminelle), ze względu na niewyjaśnione nagłe zgony. Hormony zawarte w pigułce powodują radykalną ingerencję w tzw. oś hormonalną kobiety. niu samej pigułki wzrost ryzyka zawału serca rośnie 2–3-krotnie. Łączenie palenia i antykoncepcji hormonalnej zwiększa aż 20–30-krotnie! Pigułka to słowo jest jak wytrych. Ma otworzyć lub zamknąć wszystkie drzwi. Ma załatwić wszystko a właściwie jedno: zapobiec ciąży, ale problem w tym, że nie da się tego zrobić bez poznania mechanizmów działania i rozstrzygnięć moralnych. Jak działa najczęstsza pigułka hormonalna? Medycyna zna i opisuje dokładnie przynajmniej kilka mechafazę sekrecyjną tj. czas kiedy z resztek pęcherzyka jajnikowego powstaje w tzw. ciałko żółte, które odpowiada za wydzielanie grupy hormonów zwanych estrogenami oraz bardzo intensywną produkcję progesteronu. Wymienione hormony powodują rozrost endometrium, wzrost jego ukrwienia, powiększenie gruczołów, a w pozostałych komórkach magazynowanie substancji odżywczych. Są to procesy konieczne aby zarodek mógł się zagnieździć i rozwijać. Normalnie endometrium w tej fazie powinno mieć 7–10 mm grubości. Niestety, pigułka hormonalna sprawia trzy pożądane przez kobietę a niepożądane przez zarodek skutki: zmniejsza grubość endometrium, zmienia jego strukturę i zmniejsza zdolności recepcyjne. Przy długotrwałym stosowaniu pigułki hormonalnej endometrium wchodzi w stadium zanikowe (atroficzne).

Trzeci mechanizm działania pigułki hormonalnej polega na skróceniu fazy

jako problem moralny i zdrowotny

Wzrost ryzyka chorób krążenia i nowotworów wskutek stosowania preparatów hormonalnych jest zastraszająco wysoki. Ryzyko żylnej choroby zatorowo-zakrzepowej (ŻChZZ) wzrasta siedmiokrotnie, zawału serca – dwukrotnie, udaru mózgu o 100%, cukrzycy o 50%, raka piersi o 30%, raka szyjki macicy o 300%, raka wątroby o 400%, czerniaka złośliwego o 50%.

Ryzyko wystąpienia najbardziej agresywnej i najtrudniejszej odmiany raka piersi zwanego TNBC (ang. triple-negative breast cancer) wzrasta o 320%.

Przy pewnych schorzeniach poziom ryzyka jest jeszcze większy. Na przykład: 5% społeczeństwa Europy to nosiciele mutacji (czyli „chorego” genu) zwiększającego krzepliwość krwi, która może nie dawać żadnych objawów. Jeśli kobieta nie ma tej mutacji i stosuje pigułkę, ryzyko zakrzepicy jest u niej 8-krotnie większe. Jeśli taką samą pigułkę stosuje kobieta-nosicielka chorego genu, jej ryzyko rośnie 35–40-krotnie!Ciekawe,że nikotyna powoduje zwielokrotnienie ryzyka wystąpienia pewnych chorób w czasie przyjmowania pigułki. Na przykład: przy zażywanizmów, z których niektóre działają antykoncepcyjnie (uniemożliwiają poczęcie dziecka), a inne wczesnoporonnie, nie pozwalając na implantację poczętego życia. W takim wypadku możemy mówić o mikroaborcji. Zajmijmy się mechanizmami drugiej grupy. Pierwszy sposób działania polega na spowolnieniu wędrówki zarodka, który cały czas przechodzi kolejne stadia rozwoju. Najczęstszym miejscem zapłodnienia jest bańka jajowodu (aczkolwiek może dojść do połączenia gamet w innym fragmencie układu rozrodczego). Normalnie ta podróż do macicy trwa 5–7 dni. To zamierzone spowolnienie podróży może spowodować dwa scenariusze: – obumarcie zarodka i samoistne poronienie–powstanie i implantację tzw. ciąży ektopowej (pozamacicznej). W slangu ginekologicznym taka ciąża określana jest jednym słowem: „extra”. W obu przypadkach zarodek w zasadzie skazany jest na śmierć. Druga metoda, zwana teorią wrogiego endometrium, polega na zaburzeniu procesów w błonie śluzowej macicy (endometrium). Chodzi o tzw. lutealnej. Chodzi o czas od wystąpienia owulacji aż do pierwszego dnia miesiączki. W prawidłowym cyklu jej długość wynosi od 10 do 12 dni. W tej fazie endometrium, pod wpływem progesteronu, przygotowuje się na zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowe. Pigułka powoduje też spadek stężenia hormonu wzrostu (progesteronu), który warunkuje prawidłowy przebieg ciąży fizjologicznej. Jest to forma świadomego „głoszenia” zarodka. Na koniec warto dodać, że współczynnik Perla czyli ilość nieplanowanych ciąż przy stosowaniu dwuskładnikowej pigułki hormonalnej wynosi 8,7/100 kobiet/rok. Ile kobiet sięgających po „tabletkę” ma tę wiedzę. W Polsce, z powodów ideologicznych, pewne wyniki badań są ukrywane i opinia publiczna poddawana jest regularnej manipulacji. Warto więc zapytać: czy chodzi o opiekę zdrowotną czy raczej o zamach na zdrowie? Pytanie to skierowane jest nie tylko do kobiet ale także dla mężczyzn, których z reguły nie obchodzą możliwe skutki stosowania preparatów hormonalnych dla zdrowia kobiet.oprac.rkw

„Sądyodwoływać.wnaszym kraju mają inne rzeczy do roboty niż rozpatrywanie obraźliwych żądań radykalnych ideologów laickich, którzy podżegają do tzw. cancel culture, czyli kultury unieważniania i którzy dążą do demontażu jeden po drugim tysiącletnich więzi kulturowych, które ukształtowały naszą zbiorową tożsamość” – stwierdził prawicowy polityk. „Dzień po niedopuszczalnym akcie wandalizmu na miejskiej figurze Matki Bożej i w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, te ataki na nasze chrześcijańskie korzenie i kulturę są dokuczliwe” – dodał mer nadatlantyckiego kurortu. Władze miasta podkreśliły, że pomnik należy do dziedzictwa kulturowego tego miejsca. Jest on bowiem zainstalowany na Place Saint-Michel, Sąd w Nantes przeciwny św. Michałowi Archaniołowi naprzeciwko kościoła Saint-Michel, obok audytorium Saint-Michel i rue Saint-Michel, w dzielnicy Saint-Michel. Jeśli apelacja się nie powiedzie, prawnik gminy nie wyklucza skierowania sprawy do Rady Stanu, która we Francji pełni funkcję kontrolną wobec działań administracji i jest najwyższym organem sądownictwa administracyjnego. W podobnym przypadku w regionie w latach 2012–2016, rada departamentu uzyskała w końcu po odwołaniu się do Rady Stanu pozwolenie na zainstalowanie świątecznego żłóbka w sali rady departamentu Wandei. st (KAI) | Les Sables d’Olonne PS. Wandea jest symbolem oporu wobec wszelkich prób niszczenia wiary i dziedzictwa religijnego Francji. W okresie rewolucji francuskiej w regionie tym doszło do powstania w obronie religii i króla, skierowane przeciwko hasłom i terrorowi rewolucyjnemu. W wyniku brutalnej pacyfikacji śmierć poniosło około 170 000 powstańców i ludności cywilnej. Obecny herb Wandei został przyjęty dla upamiętnienia wandejskich powstańców. Są nim dwa serca połączone koroną, którą wieńczy krzyż. tworzenia – pracownia Piotra Janka https://static.actu.fr

rkwfot. 3

Rzeźba św. Michała Archanioła w trakcie

Sąd administracyjny w Nantes postanowił 16 grudnia ub. roku, aby miasto Les Sables d’Olonne w Wandei w ciągu pół roku usunęło figurę świętego Michała Archanioła znajdującą się na Place Saint-Michel, w dzielnicy Saint-Michel, obok Rue Saint-Michel i kościoła Saint-Michel – podaje portal famillechretienne.fr. Trybunał przychylił się do wniosku stowarzyszenia wolnomyślicieli, uznając, że obecność figury, przedstawiającej św. Michała Archanioła zabijającego smoka, a obecnej na placu decyzją władz miasta od 16 października 2018 r. narusza świeckość państwa. Obecny mer Les Sables d’Olonne, Yannick Moreau, zapowiedział, że miasto będzie się

https://echokatolickie.pl

Naogół zbyt pobieżnie, lekkomyślnie i beztrosko traktuje się sprawę czyśćca. Ludzie uważają, że ów czyściec, pełen rozżarzonych rusztów, kotłów ze smoła i płomieni, to wymysł dobry dla dzieci i dewotek. I mają rację! Czyściec jest zupełnie inny – i straszniejszy – od wszystkiego, co się da o nim powiedzieć, bez względu na to, czy powie się ruszt, smoła i płomień – czy też duchowa udręka za Bogiem tęskniącej duszy. Nie mniej czyściec istnieje! I to jest tak samo naprawdę – a raczej prawdziwiej – niż to wszystko, co tu, na ziemi, daje się zmysłami rozpoznać. Jakże więc straszną niespodzianką, jakim zaskoczeniem będzie dla każdego niewierzącego człowieka to wszystko, co duszę jego musi już spotkać po śmierci! Ludzie tak niechętnie zastanawiają się nad tym. A przecież tylko do chwili śmierci można świadomość tę odsuwać. Bezmyślność nie uratuje człowieka przed niczym. Strusie chowanie głowy w piasek jest tu najbezsensowniejszą stratą czasu, który można by spożytkować na skuteczne zapobieganie przyszłym mękom. Po cóż by inaczej zdradził Bóg ludziom tajemnicę istnienia czyśćca? Skoro Bóg udzielił nam pouczenia – zuchwalstwem i głupotą byłoby niekorzystanie z tejJakiełaski.są cierpienia czyśćcowe? Nieprzeliczona, nieobjęta wprost myślą jest rozmaitość tych mąk, gdyż każda wina ma swój odpowiednik w cierpieniu. Najstraszniejszą męką duszy jest tęsknota za Bogiem, którą odczuwa stale, z wyjątkiem okresu, który spędza w niektórych kręgach czyśćca, gdzie niemożność zwracania się do Niego myślą – jest jej najokrutniejszą męką właśnie. We wszystkich innych kręgach, dusza rwie się ku górze, ku światłu, ku Bogu i cierpi z powodu niemożności zbliżenia się do Niego, dzięki swoim nieodpokutowanym jeszcze winom. Żadne pragnienie, do jakiego serce ludzkie jest zdolne, nie może się równać z tym, gdyż jest to pragnienie powrotu do swego Stwórcy i Pana, wiedzącej, wyzwolonej już z ciasnoty zmysłów, nieśmiertelnej duszy. Bóg cięgnie ją ku sobie, jak olbrzymi, o przemożnej, obezwładniającej sile magnes. Tęsknota za Bogiem jest więc czymś, czego dusza wyzbyć się nie może, tak jak ślepe, bezwolne opiłki metalu nie mogą przestać rwać się ku przyciągającym je biegunom magnesu. Tęsknota ta jest więc niejako tłem, na którym zarysowują się rozmaite desenie i zygzaki cierpień, udręczeń i stanów pokutującej duszy. Czyściec składa się z nieprzeliczonych a najrozmaitszych kręgów. Niektóre, jak np. krąg głodu, lęku, grozy, utrapień – znam tylko z nazwy. O innych wiem niejedno od moich świętych Opiekunów. Mówiąc o czyśćcu, pominę udrękę tęsknoty za Bogiem, gdyż ona jest udziałem wszystkich dusz pokutujących. Mogłoby się zdawać, że wchodząc w coraz wyższe kręgi oczyszczenia, zbliżając się coraz bardziej do Przedwiecznej Światłości – męka tęsknoty słabnie, wobec nadziei rychłego zaspokojenia. Nic bardziej mylnego. W ostatnim kręgu czyśćca, gdzie oprócz czekania nie ma innych cierpień, tęsknota za Bogiem dochodzi do najwyższego nasilenia. Pierwszym i najstraszniejszym kręgiem czyśćca jest krąg błądzeń. Jest to okres, kiedy dusza krąży blisko ziemi, a nie ma z nią żadnej styczności. Nie pamięta tego, co było, nie wie nic, co z nią będzie. Zna tylko upiorną, męczącą teraźniejszość. Nie widzi też wcale kresu swej obecnej męki. Niczego nie rozumie. Nie wie, co się z nią dzieje – i za co – i gdzie – i na jak długo... Spotyka natomiast całe gromady wrogich jej, błądzących dusz z którymi nie może się porozumieć, których się boi a których nie umie wyminąć. Nie zna ulgi ani spoczynku. Bezcelowy i nieustanny ruch, ciągłe szukanie nie wiadomo czego i myśl, że to, co jest – a raczej to, czego nie ma – może już tak trwać na zawsze. Jedyne co dla niej istnieje, to ta – w kompletnej pustce umęczona, wylękła, błądząca świadomość własnej osobowości, nie czująca ani czasu, ani przestrzeni, ani celu, ani sensu. Ciągłe szukanie jakiegoś właściwego sobie miejsca i ciągła niemożność znalezienia go. W kręgu tym znajdują się jeszcze niektórzy z niepotępionych oprawców Chrystusa. Fragment książki Święta Pani wydanej drukiem w 1939 r. Autorką jest Fulla (Stefania) Horak, sybiraczka i filozof. Cudem ocalona w jednym z sowieckich łagrów. Po latach duchowego kryzysu, za Łaską Bożą, wydobyła się z ciemności zwątpień i ateizmu, stając się mistyczką. Pan Bóg pozwolił jej przeżyć wizje czyśćca i piekła, rozmawiać ze świętymi i błogosławionymi. Św. Magdalena Zofia Barat przekazała mistyczce wiele pouczeń, jak powinniśmy żyć, aby nie utracić zbawienia. to nie miejsce tylko stan duszFulla(Stefania) Horak rkwfot.

K ą cik dusz czy ść cowych (1) Czyściec

4

A jak wygląda częstotliwość przyjmowania sakramentu namaszczenia? Z badań przeprowadzonych wśród chorych w 1998 roku wynikało, że aż 60,0% respondentów wcale nie przyjęło tego sakramentu, 18,0% przyjęło go już kilka razy w życiu, a 15,1% uczyniło to raz. Z kolei badania przeprowadzone w 2014 roku wykazały, że 74,6% wcale tego nie uczyniło, 8,5% przyjęło ten sakrament kilka razy, a 16,9% uczyniło to raz. Analiza powyższych wskaźników wskazuje na to, że na przestrzeni 16 lat o 14,6% zwiększył się odsetek osób, które nie przyjęły sakramentu namaszczenia chorych, natomiast prawie o 10 punktów procentowych zmniejszył się odsetek tych, którzy przyjęli ten sakrament kilka razy. Zasadniczo na tym samym poziomie utrzymuje się odsetek osób, które zadeklarowały jednorazowe przyjęcie sakramentu namaszczenia badanych traktuje go jako „ostatnie namaszczenie”Ważnąrzeczą jest ofiarowanie cierpień przez chorych w różnych intencjach. W swoich badaniach autor zapytał respondentów, czy tak czynią.

trzeba odnowy tego duszpasterstwa w którym chory będzie traktowany jako czynny podmiot ewangelizacji i zbawienia.Jakjestrealizowane w Polsce duszpasterstwo chorych rozumiane jako działalność Kościoła zmierzająca do udzielenia wszechstronnej pomocy osobom przeżywającym doświadczenia choroby i Szczególnecierpienia?znaczenie w duszpasterstwie chorych powinien odgrywać sakrament namaszczenia chorych. Warto postawić sobie pytanie: jakie jest jego miejsce w świadomości Polaków i z jaką częstotliwością jest on przyjmowany? Badania przeprowadzone wśród mieszkańców różnych diecezji potwierdzają fakt, że zasadniczo Polacy nie posiadają właściwie uformowanej świadomości dotyczącej znaczenia i istoty sakramentu namaszczenia chorych. Kiedy proszono respondentów o podanie nazw znanych im sakramentów, sakrament namaszczenia chorych był najczęściej

Jezus Chrystus w sposób szczególny odnosił się do ludzi chorych, lecząc ich choroby i słabości (Mt 4, 23). W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie ukazał swoim uczniom wzór postępowania wobec chorych i potrzebujących (Łk 10, 30–37). Kościół, wierny poleceniu swojego Założyciela, cały czas angażuje się w posługę chorym i cierpiącym, uważając ją za integralną część swojego posłannictwa. Tego typu posługa ma stawać się jednym z priorytetów prowadzonych działań szczególnie w społeczeństwie dobrobytu i wydajności, w kulturze nacechowanej bałwochwalczym kult ciała, wypieraniem ze świadomości bólu i cierpienia oraz mitem wiecznej radości. Mając to na uwadze trzeba zabiegać o obecność w szpitalach kapelanów i członków stowarzyszeń wolontariatu, wspierając rodziny osób chorych oraz personel medyczny oraz otoczyć troską chorych parafian, którzy stanowią integralną część wspólnoty Kościoła.

Papież Franciszek podkreśla, że czas spędzony u boku chorego jest czasem świętym. Choroby i związane z nimi cierpienia stanowią jeden z najtrudniejszych problemów nurtujących człowieka. Czas choroby prowadzi często do zwrócenia się ku Bogu i stawiania pytań o nadprzyrodzony sens cierpienia, ale także nieraz do buntu przeciwko Stwórcy, a nawet do Jego odrzucenia. Pomocą w odnajdywaniu odpowiedzi na szereg pytań chorego jest Biblia, która nie tylko ukazuje znaczenie i wartość choroby dla osobistego i wspólnotowego zbawienia, ale też inspiruje do niesienia pomocy ludziomWezwaniecierpiącym.dotroski

W 1998 roku 67,7% respondentów ofiarowało swoje cierpienia w różnych intencjach, 23,2% tego nie czyniło, 9,1% badanych nie zastanawiało się nad tym. Z uzyskanych w 2014 roku odpowiedzi wynika, że swoje cierpienia ofiaruje w różnych intencjach 27,1% respondentów, nie czyni tego 25,1% z nich, a prawie połowa respondentów (47,7%) wcale się nie zastanawiało nad powyższą kwestią.

Z przeprowadzonych badań wynika, że na przestrzeni 16 lat aż o 46% zmniejszyła się liczba osób twórczo przeżywających swoje cierpienia. Z kolei trzy czwarte badanych w 2014 roku nie zna w pełni teologii choroby i cierpienia.Ważnąrolę w duszpasterstwie chorych odgrywa parafia. Na jej terenie mieszka wielu chorych, potrzebujących wielorakiej pomocy. Czy polskie parafie podejmują, adekwatne do potrzeb, działania na ich rzecz? Z badań 5

chorych (odpowiednio 15,1% i 16,9%). W tym kontekście rodzi się pytanie o przyczyny istniejącego stanu rzeczy. Mogą się one wzajemnie na siebie nakładać: zbyt rzadkie proponowanie przyjęcia tego sakramentu przez duszpasterzy, brak świadomości jego istoty czy też inne. A jaka jest świadomość pacjentów dotycząca skutków sakramentu namaszczenia chorych? W 1998 roku aż 65,3% respondentów twierdziło, że sakrament namaszczenia chorych przywraca zdrowie, 30,2%, że przygotowuje do śmierci, a 10,9%, że nie ma żadnego wpływu na jego stan. Z kolei badania przeprowadzone w 2014 roku pokazały, że według 10,6% badanych ten sakrament przywraca zdrowie, 44,7% twierdzi, że umacnia w cierpieniu, 41,2% – przygotowuje do śmierci, a 11,6%, że nie ma żadnego wpływu na stan zdrowia. Odwołując się jednak do wyników badań z 2014 roku, można powiedzieć, że zauważa się braki w tej świadomości, skoro aż prawie połowa Świat cierpienia z perspektywy kapelana

o chorych i cierpiących znajduje się w wielu dokumentach Magisterium. Ukazując rolę chorych w Kościele, budzą one wrażliwość duchownych i świeckich na świat ludzkiego cierpienia, jak też zachęcają do wspólnego niesienia pomocy duchowo-medycznej. Podkreślając rolę permanentnej formacji wszystkich osób posługujących chorym, proponują one różne formy pracy duszpasterskiej z chorymi i wobec chorych, akcentując prawdę, że powymieniany na samym końcu albo wcale o nim nie wspominano. Można przypuszczać, że tak słaba znajomość sakramentu chorych przez respondentów związana jest z tym, że wciąż w wielu przypadkach utożsamiają go z ostatnim namaszczeniem.

6

duszpasterskiej troski o chorych są szpitale, hospicja i domy pomocy społecznej. Podejmowane w nich różnorakie działania duszpasterskie mają ożywiać i intensyfikować życie religijne chorych, stając się częścią składową procesu terapeutycznego. Działalność duszpasterska prowadzona wśród chorych ma też prowadzić do przezwyciężania występującego wśród nich poczucia bezużyteczności, zachęcając ich do ofiarowania cierpień w różnych intencjach Kościoła i świata. Choć pojawiają się czasem głosy negujące potrzebę obecności duszpasterzy w szpitalach, to jednak ogromna rzesza chorych oczekuje, że oprócz pomocy lekarskiej otrzyma również wsparcie duchowe, które pomoże im wytrwać w cierpieniu. W Polsce posługę w szpitalach pełnią nie tylko duchowni katoliccy, ale również innych wyznań. Artykuł 30 Ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej (z roku 1989) stwierdza, że dzieci i młodzież przebywający m.in. w sanatoriach, prewentoriach i szpitalach, mają zapewnione prawo wykonywania praktyk religijnych, korzystania z posług religijnych i katechizacji, z zachowaniem wzajemnej tolerancji. „W szczególności zapewnia się im możliwość udziału we Mszy św. w niedziele i święta oraz w rekolekcjach” Następny artykuł tego samego dokumentu mówi o dorosłych: „Osobom przebywającym w zakładach leczniczych oraz zamkniętych zakładach pomocy społecznej zapewnia się prawo wykonywania praktyk religijnych i korzystania z posług religijnych”. Aby zagwarantowane uprawnienia mogły być zrealizowane, państwowe placówki powinny zatrudnić kapelanów skierowanych przez biskupa diecezjalnego. Ustawa nakazuje również władzom szpitali i podobnych placówek udostępnienie pomieszczeń na kaplice. O prawie do korzystania z posług religijnych w placówkach opieki zdrowotnej i o kapelanach wykonujących je na podstawie umowy z nimi mówi również w artykule 17 Konkordat między Stolicą Apostolską

A jak wygląda duszpasterska posługa chorym świadczona na poziomie parafii? Badania przeprowadzone w 1998 roku pokazują, że prawie 60,0% badanych chorych wie o systematycznym odwiedzaniu chorych przez duszpasterzy. 31,7% badanych zadeklarowało, że nie wie, jak często taka praktyka ma miejsce. Z kolei badania prowadzone w 2014 roku pokazały, że według 65,6% respondentów księża raz w miesiącu odwiedzają chorych. Aż jedna czwarta badanych (25,6%) nic nie wiedziała na ten temat. A czego oczekują chorzy od swoich duszpasterzy w parafiach? Pragną prowadzenia rozmów i podtrzymywania na duchu (61,3%), udzielania sakramentów (57,0%), odwiedzin (23,7%), organizowania spotkań, rekolekcji, pielgrzymek i wycieczek (18,3%), wsparcia finansowego (9,7%). Szkoda też, że zbyt rzadko duszpasterze rozmawiają zarówno z chorymi, jak też z ich rodzinami. Może jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest zła organizacja pracy, co wiąże się ze zbyt małym zaangażowaniem w duszpasterstwo chorych wolontariuszy świeckich, czy szafarzySzczególnymnadzwyczajnych.miejscem

przeprowadzonych w 2010 roku przez Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że ponad 92,0% polskich parafii podejmuje taką aktywność. Jedna czwarta parafii organizuje czas wolny dla chorych. Tylko co dziesiąta parafia prowadzi usługi opiekuńcze, a niewielki odsetek parafii proponuje inne formy pomocy: pomoc żywieniowa (2,1%), rekolekcje i nauczanie (1,6%), pomoc materialna (1,4%), pomoc finansowa (1,1%), leczenie (0,3%).

i Rzecząpospolitą Polską, podpisany w 1993 r. W świetle dwóch powyższych informacji zaskakujący może być fakt, że pracę kapelanów w szpitalach reguluje dokument wydany wiele lat wcześniej. Jest to instrukcja „w sprawie zapewnienia posług religijnych chorym przebywającym w szpitalach, sanatoriach i domach pomocy społecznej resortu zdrowia i opieki społecznej” wydana w roku... 1981. Na samym początku stwierdza ona, że warunkiem zaspokojenia potrzeb religijnych jest życzenie chorego.Doobowiązków kapłana należy sprawowanie mszy św., udzielanie sakramentów, w tym codzienne odwiedzanie chorych z Komunią św. Kapelan ma też obowiązek przeprowadzania indywidualnych rozmów z pacjentami. Poza tym powinien dbać o kaplicę szpitalną, prowadzić niezbędne księgi, wydawać zaświadczenia, które pacjenci będą mogli przekazać do swoich parafii. Postuluje się, aby kapłan nie tylko współpracował z pacjentami, ale także z personelem szpitala przy organizacji rekolekcji i obchodów różnych uroczystości. Do powyższych obowiązków kapelana należy dołączyć nigdzie nie zapisaną, ale realnie wykonywaną dyspozycyjność do posługi o każdej porze dnia i nocy. Do posługi w szpitalu powinien zostać delegowany kapłan posiadający odpowiednie kompetencje duchowe i osobowościowe. Dla właściwego wypełniania swoich zadań powinien być dyspozycyjny i jeśli nie mieszka w bliskim sąsiedztwie szpitala – także mobilny. Do cech, czy umiejętności jakie należało by podkreślić należy zaliczyć:–empatia, cierpliwość, pokora, komunikatywność i otwartość – dobra znajomość dogmatów wiary i Pisma Świętego – apologetyka – podstawy psychologii – znajomość i stosowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa i higienySzpitalpracyto specyficzne miejsce do pracy ewangelizacyjnej. Kapłan spotyka tu ludzi z każdej grupy społecznej, z różnym wykształceniem, w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami życiowymi oraz z różnymi perspektywami na przyszłość. Można powie-https://krakow.gosc.pl

Instytut

Ma ł a encyklopedia totalitaryzmu Prawo w systemie totalitarnym w europejską kulturę – nie znalazło łaski w oczach imitatorów. To wykluczenie ze spuścizny jest znaczące. Rzym bowiem, czy to republikański czy cesarski, mimo wszystkich ekscesów władzy nigdy nie był państwem totalitarnym. Istotą totalitaryzmu jest pojmowanie prawa jako narzędzia realizacji polityki państwa oraz ideologicznych celów rządzącej partii. W tej koncepcji nie ma miejsca na uniwersalną ideę sprawiedliwości. Hitlerowskie Ustawy Norymberskie (uznające za przestępstwo przynależność do narodu żydowskiego), czystki i procesy pokazowe Stalina,w których represje i drakońskie wyroki dotykały nie tylko przeciwników politycznych, ale całe zawodowe lub etniczne kategorie ludności, masakry innowierców zarządzane przez Chomeiniego to jaskrawe przykłady totalitarnej „praworządności”. Rzeczą zdumiewającą jest, że wszystkie tego rodzaju poczynania starano się ubrać w pozory legalności, że zadawano sobie trud uchwalania stosownych ustaw i kodeksów, że podtrzymywano fikcję procedury sądowej. Jedynie Mao Tse-tung zdobył się na

dzieć, że również w parafii spotykamy takie zróżnicowanie, ale tylko w szpitalu kontakt ten jest tak bezpośredni i intymny. Dlatego tak istotne są indywidualne podejście do każdego pacjenta, cierpliwe wsłuchanie się w jego potrzeby i dobre rozeznanie jego stanu duchowego i psychicznego. Rzeczywistość szpitala niczym papierek lakmusowy pokazuje kondycję religijności społeczeństwa. Wciąż nie brakuje ludzi głęboko wyznających wiarę i praktykujących ją w dojrzały sposób. Niestety zdecydowana większość katolików przejawia ogromne braki w wiedzy religijnej i to na podstawowym poziomie. Ignoranctwo religijne wydaje się dotyczyć nie tylko osób nie praktykujących wiary na co dzień, ale także takich, które deklarują częste chodzenie do kościoła. Do podstawowych prawd wiary jakie należy często korygować należą: – brak wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie–sakrament pokuty i pojednania nie oparty na żalu za grzechy – sakrament namaszczenia chorych jako „ostatnie namaszczenie” – nie właściwie pojęte świętowanie Dnia Pańskiego – status osoby chorej będącej w stałej przeszkodzie do rozgrzeszenia Moje osobiste doświadczenie 14 lat posługi w szpitalu pokazuje smutną prawdę o tym jak niewielu pacjentów zabiera ze sobą Pismo Święte. Zdając sobie sprawę jak bezsilne jest ludzkie słowo w tak wielu sytuacjach jakie spotykam w szpitalu, staram się często odnosić do Słowa Bożego zaczerpniętego choćby z codziennej liturgii, jako element modlitwy przy chorym. Oprócz Słowa Bożego istotne wydaje się zapewnienie chorym symbolów wiary takich jak krzyż, modlitewniki czy różańce. Niestety im nowszy szpital tym trudniej o krzyż zawieszony w salach chorych. Także średnie i młodsze pokolenie rzadko myśli o zabraniu ze sobą do szpitala dewocjonaliów. Jeśli je w ogóle posiada, to zostawia je w domu.oprac. ks. dr Łukasz Pyda W tekście wykorzystano: Teologia Praktyczna, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Teologiczny, Tom 16, 2015 pl/index.php/tp/article/view/6149/6202)(https://pressto.amu.edu.

Jednym ze źródeł inspiracji faszyzmu było Imperium Rzymskie. Włochy Mussoliniego przyjęły z jego tradycji szereg symboli: rzymskie pozdrowienie, rózgi liktorskie – fasces (skąd i sama nazwa faszyzmu), różne rytuały i hierarchie, a także mocarstwowe ambicje. Jedynie prawo rzymskie – najcenniejszy wkład Imperium Romanum jawne zawieszenie prawa podczas tak zwanej Rewolucji Kulturalnej. I nam, Polakom, doświadczenia totalitarnej „praworządności” nie są obce – począwszy od Procesu Szesnastu, a na działalności kolegiów orzekających kończąc. I tu także najoczywistsze nawet gwałty, łącznie z praktyką wymuszania zeznań torturami, dokonywane były przeważnie „w majestacie prawa”. Zadowolenie wymagań owego „majestatu prawa” nie nastręczało szczególnych trudności. Chodziło tylko o znalezienie odpowiedniej interpretacji faktów. Znałem człowieka osądzonego i skazanego w czasach bierutowskich za współprace z okupantem. Człowiek ten, komandor marynarki wojennej i obrońca Helu, dostał się do niewoli niemieckiej i całą wojnę przesiedział w obozie jeńców. Podczas procesów wyższych oficerów przedwojennego Wojska Polskiego został aresztowany. Kiedy w toku śledztwa postawiono mu wyżej wymieniony zarzut, wybuchnął śmiechem: „Przecież spędziłem wojnę w Oflagu!” „To nie wyklucza możliwości popełnienia przestępstwa” – odparł śledczy. „W jaki sposób?” „Zaraz wam udowodnię. Czy mieliście w obozie kantynę?” „Tak. Była kantyna”. „I kupowaliście w niej papierosy?” „Nie nie palę”. „Ale chodziliście tam na herbatę”. „Tak, czasami”. „I płaciliście za tę herbatę?” „Płaciłem”. „Czym?” „Lagermarkami”„Co to było te Lagermarki?” „To była waluta obozowa. Wypłacano nam żołd jeniecki”. „Kto wypłacał?” „Dowództwo obozu”. Jakie to było dowództwo?” „Niemcy”. „Więc byliście na żołdzie niemiecki”. Brzmi to jak głupi żarta. Jego konsekwencją jednak były trzy lata więzienia. Jan Józef Szczepańki, b. opozycjonista

Etiopczycy pozdrawiają podobiznę Benito Mussoliniego (1935 r.) https://elmirmirzoev.files.wordpress.com www.nac.gov.pl

7

Tomasz Terlikowski bardzo często wypowiada się w sprawach Kościoła i zawsze czyni to, w nakładanym na tę okoliczność, płaszczu nieomylności. Są też środowiska, w których za takiego uchodzi. Dla nich pozostaje wzorem katolika i opiniotwórcy. Z roli tej sam jest zadowolony i ci, którzy – powołując się na jego wypowiedzi – chcą przypisywać Kościołowi różne słabości i grzechy. 2 kwietnia, na stronie „Internetowego Przeglądu Katolickiego”, zamieszczone zostały fragmenty jego tekstu z „Rzeczypospolitej”, w którym postawił kolejne zarzuty papieżowi Franciszkowi. Tym razem zarzuca Ojcu Świętemu, że jednoznacznie nie potępił agresji Rosji na Ukrainę. Rzekomy brak tego aktu – zdaniem T. Terlikowskiego – przyspieszy rozpad Kościoła. Jest to zbyt daleko posunięta konstrukcja, stąd niniejszy głos polemiczny. Rozpocznijmy od fundamentalnej treści. Kościół jest dziełem samego Chrystusa, ale o Jego codziennym obliczu stanowi kondycja duchowa wiernych. Czym należy tłumaczyć to podkreślenie? Czytając teksty T. Terlikowskiego często odnosi się wrażenie, że Kościół jest sprowadzany do części hierarchicznej. Tymczasem jest On taki, jakimi są wszyscy członkowie Tej wspólnoty. Człowiek wpisany został w przygodność bytowania, a ta niesie różne ograniczenia, także w wymiarze formacyjnym i intelektualnym. W jednym i drugim aspekcie należy przyjąć rygor ducha i pracy nad sobą. Potrzebie tej nie wszyscy jednak pozostają konsekwentni, stąd różny jest zakres identyfikacji z Kościołem, podobnie poziom życia religijnego. Należy też pamiętać, że różnorodność wspólnot kościelnych stała się bogactwem Kościoła. I jeżeli nie naruszają one Jego Magisterium, różnymi drogami mogą podążać do Królestwa Bożego. Musi jednak zostać zachowany porządek strzegący czystości zasad wiary. Zadanie to spoczywa na stosownych instytucjach kościelnych. I fakt ten przyjąć należy za normalny. Dogmaty muszą być strzeżone, bowiem ingerencja człowieka zawsze prowadzi do pokusy relatywizowania ich. Stwórca, nadając człowiekowi kodeks postępowania (Dekalog) wszystko przewidział, stąd swój ład wprowadził w ponadczasowy porządek. Wpisał go też w naturę człowieka (prawo naturalne). Człowiek nie otrzymał prawa, by go zmieniać.

https://pl.wikipedia.org 8

Wielu obecność Kościoła uwiera, podobnie jak polskość, ale gdy pojawiają się poważne zagrożenia, to natychmiast uważają, że ma je rozwiązywać właśnie On. Tego rodzaju oczekiwania zrodziły się teraz w obliwyzwanie Tomaszowi Terlikowskiemu

Rzucając

Pomimo tego, w różnych okresach historycznych pojawiały się autozbawcze wizje ludzkie, ale w aktualnej dobie proces ten szczególnie przyspieszył. Jesteśmy świadkami oczekiwań, więcej żądań, zmiany przykazań, odstąpienia od Tradycji Kościoła, Jego nauczania. Współczesny świat ma wszystko przyjąć zgodnie z ponowoczesnością, która rzekomo ma wyzwolić człowieka. I ten trend wlewania względności w życie jednostkowe i wspólnotowe udziela się nie tylko zwolennikom nurtów filozoficznych i formacji kulturowych, które programowo negują istnienie Boga, stałych wartości, ale i osobom, które defi niują swoje miejsce w Kościele. Chcemy zostać właściwie zrozumiani. W Nim jest miejsce dla wszystkich, ale jest też granica, przekroczenie której prowadzi do usytuowania danej osoby, podobnie konkretnego środowiska, poza Kościołem. Każdy z nas, jako osobowy byt ludzki, dokonuje wyborów. Wydaje się, że jest to naturalne. Jako redakcja pisma nie należymy do tych, którzy boją się dyskusji w Kościele i o Nim, ale nie może się ona sprowadzać do negacji lub takiej rewizji nauczania Kościoła, gdy przyjęte stanowisko przestaje być wierne Jego Magisterium. Powyższe przyjmijmy za formę wstępu, wprowadzenia, wydaje się, że koniecznego, Panu T. Terlikowskiemu także. Kościół, odczytując znaki czasu wprowadza wiele zmian w sposobach ewangelizacyjnych, ale prawdy wiary pozostają niezmienne. W różnych okresach dziejowych próbowano wciągać Kościół w spory natury politycznej. Nawet z podstawowego kursu historii pamiętamy, że w Europie Zachodniej był okres, w którym – na wzór Wschodu – władza świecka chciała podporządkować Kościół swoim doraźnym interesom. Z tego sporu Kościół wyszedł obronną ręką i tworząc krąg kultury łacińskiej niezależność i odrębność swojego porządku przyjął za rys cywilizacyjny. I jest to równocześnie wielkie osiągnięcie kulturowe, wyznaczające tożsamość tej części świata. Starsze pokolenie pamięta, jakimi metodami próbowano podporządkować Kościół w dobie komunistycznego zniewolenia. Młodzi tego nie mogą pamiętać, ale też nie zadali sobie wysiłku, by tamten okres poznać. W dzisiejszym świecie wszystko można przyjąć za względne, odrzucić hierarchię wartości, a ewidentne błędy antropologiczne przyjąć za wyrazy wolności. W imię doraźnych dążeń można dopuszczać się profanacji katolickich świątyń, obrażać uczucia chrześcijan, ale tylko ich. Wierni innych religii muszą być strzeżeni i chronieni. I przy tych znakach czasu wielu, za główny wyraz rzekomego wyzwolenia człowieka, przyjęło niezrozumiałe założenie sprowadzające się do odrzucenia porządku łacińskiego. Nie udawajmy, że tego procesu nie ma lub że my w nim nie uczestniczmy. I w tym miejscu zapytajmy o przyczyny defensywnej postawy tej części inteligencji, która identyfikuje się z klasycznymi rozważaniami o człowieku.

czu wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą. Dotąd poprawność polityczna i kulturowa nakazywała milczeć o problemach związanych z funkcjonowaniem Kościoła łacińskiego na tamtych terenach. Nieliczni podnosili o konsekwencjach narastającego nacjonalizmu, ideologii wyraźnie antychrześcijańskiej. Z tymi problemami Kościół musiał się sam mierzyć, najczęściej w rozlicznych negocjacjach, ciszy gabinetów, kierowanych petycjach, apelach. Nie było protestów, gdy łamane były podstawowe prawa wiernych tego obrządku. Teraz gwałtownie wszyscy przypomnieli sobie o Ojcu Świętym, dyplomacji watykańskiej. Zabiegi dyplomatyczne nawet największych mocarstw mogą być nieskuteczne. Ponadto, one mają prawo artykułować swoje interesy. I wszyscy uznają, że jest to naturalny bieg historii. Prawidłowość ta ulatnia się, gdy pojawiają się oczekiwania wobec Watykanu. On powinien podejmować wszystko, nawet to, co dziennikarz danego pisma, stacji radiowej uzna za „potrzebne”. Braku tej konsekwencji dzisiejszego świata T. Terlikowski jakoś nie zauważa. W ostrych sformułowaniach pisze natomiast o papieżu, który rzekomo walczącej Ukrainie nie zaoferował skutecznej dyplomacji, wsparcia, zwłaszcza moralnego. I czytelnik z taką argumentacją ma się zgodzić, więcej, przyjąć uproszczone stanowisko publicysty za jedynie słuszne, wszak pisze katolicki publicysta. Język Ojca Świętego ma być ostry, może nawet ostrzejszy od politycznego, jednoznacznie potępiający dane zaistnienie, bez uwzględniania kontekstu bagażu przeszłości i dzisiejszej odpowiedzialności za wszystkie ze stron. Od wieków Kościół tak prowadzi dyplomację, aby nie zamykać żadnych drzwi, aby móc stawać w obronie krzywdzonych po różnych stronach konfliktów. Na terenie Ukrainy funkcjonuje obecnie ok. 19 tys. parafii prawosławnych, z tego ponad 12 tys. podlega Patriarchatowi Moskiewskiemu. Czyli blisko dwie trzecie prawosławnych tego kraju, nawet w obliczu toczącej się wojny, świadomie pozostaje przy moskiewskim zwierzchnictwie. Tego faktu T. Terlikowski nie chce zauważać. Oczekuje natomiast, aby papież jednoznacznie, przy użyciu języka politycznego, wypowiadał się o tym konflikcie. Jeżeli tak, to czy pośrednio nie wkroczyłby w przestrzeń osądzania milionów mieszkańców Ukrainy, wiernych tej Cerkwi? Papież wielokrotnie, bardzo czytelnie odniósł się do działań wojennych, nie wchodząc w szczegóły, niuanse, bo wtedy byłoby larum, zarzut ingerencji. Nikt z zewnętrz nie rozwiąże problemów Cerkwi Prawosławnych Ukrainy. Natomiast Kościół grekokatolicki pozostaje głównie w granicach Galicji, nie stanowi On większości, a przypisuje sobie prawo reprezentowania całej Ukrainy. Należy rozumieć oczekiwania hierarchów tego obrządku, ale czy mogą one wykraczać poza możliwości dyplomacji watykańskiej czy jakiejkolwiek innej? Dlaczego korytarze humanitarne były naruszane i wykorzystywane do przerzucania sprzętu wojskowego? Kontekst każdego zaistnienia w tej wojnie pozostaje mocno osadzony na wcześniejszych doświadczeniach, jakże często bardzo trudnych, żeby nie powiedzieć bolesnych. T. Terlikowski sugeruje, że Cerkiew grekokatolicka z Cerkwiami prawosławnymi może utworzyć Cerkiew narodową. Ukraińcy pozostają suwerenem swojego terytorium i mogą tego rodzaju pomysły konkretyzować. Rodzi się jednak pytanie, czy jest to możliwe i korzystne z uwagi na sytuację religijną – ale i narodową – na Ukrainie? Czy dobrze jest, gdy świeccy wyznaczają reguły kościelne? Pojawił się w Kijowie zamysł rozpalonych głów, aby jednym aktem znacjonalizować dobra Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego i dlaczego od niego odstąpiono? Przynajmniej na tym etapie. Dlaczego publicyści w Polsce mają mieć monopol na rozwiązywanie problemów innego narodu, tamtejszych hierarchów kościelnych? Jeżeli emocje – które nigdy nie są dobrym doradcą – ponoszą i T. Terlikowskiego, to nie jest to najlepsze jego świadectwo. Rosyjska agresja niczego boleśnie nie zweryfikowała w zakresie teologii pokoju papieża Franciszka ani geopolitycznej wizji papieskiej. Trudno jest znaleźć jakąkolwiek racjonalną rację, aby Ojciec Święty stawał się jedną ze stron konfliktu. Powtórzmy, swoje stanowisko wobec tej wojny jasno przedstawił. Jeżeli publicznie ucałować flagę ukraińską, przywiezioną z Buczy, to czy ten gest rzeczywiście pozostaje bez znaczenia, bez wymiaru moralnego? Czy w takich chwilach musi otwierać Katechizm Kościoła katolickiego czy encyklikę i cytować stosowne zapisy? Nie musi. Odczytywanie znaków, symboli sprowadza się do odczytywania zakorzenienia we współczesnych problemach, także wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nie może być tak, że papież wypełnia oczekiwania – konkretnych osób i środowisk – wyzwalanych emocjami, a tocząca się wojna w potężnym zakresie wywołuje je. Na autorytet Kościoła pracuje papież Franciszek, ale też wszyscy wierni, T. Terlikowski także. Jeżeli wedle niego, na naszych oczach rozpada się Kościół, jaki jest nam znany, to wśród przyczyn są też poważne zaniedbania laikatu, jakże często pozbawionego cnoty roztropności lub pogrążonego w uśpieniu. Po Soborze Watykańskim II dla wielu Kościół rozpadał się, a nabrał nowego wyrazu. Podobnie będzie z dzisiejszymi proroctwami o Jego upadku. Jest dziełem Chrystusa i pozostanie. Jaki? Zależeć to będzie od wiernych, ich kondycji formacyjnej i intelektualnej, zakresu poczucia odpowiedzialności. Kościół to nie tylko hierarchowie. Dlatego zapraszamy T. Terlikowskiego do dyskursu właśnie o wiernych i ich powinnościach.prof. Eugeniusz Wilkowskihttps://chelm.naszemiasto.pl

9

• Ślady na całunie zostały porównane z Tuniką z Argeneuil, gdzie pokrywały się z ranami na Całunie Turyńskim na plecach. Również ślady z Całunu Turyńskiego, Całunu z Manopello i Chusty z Oviedo idealnie się pokrywają!•Napowiekach Jezusa Chrystusa odkryto dwie monety z brązu o średnicy 15 milimetrów. Pochodzą one z szesnastego roku panowania Tyberiusza, tzn. z roku 29–30 n.e. Po jej powiększeniu mikroskopem elektronowym okazało się, że to jest lepton Piłata. Leptony były bite w czasie, kiedy Piłat był namiestnikiem Palestyny, w latach 26 do 36 n.e. Jest również na niej napisana dedykacja w języku łacińskim: Cesarzowi Tyberiuszowi.

• Odnaleziona na nim krew składa się z hemoglobiny i daje pozytywny test na obecność surowicy i albumin, a więc bez wątpienia należy do człowieka!•Badania genetyczne krwinek z Całunu, które przeprowadzili specjaliści od badań DNA, w sposób jednoznaczny datują wiek krwinek, a tym samym także wiek Całunu na pierwsze stulecie naszej ery, na czasy życia Jezusa Chrystusa!

• Na całunie widać sam fakt biczowania oraz koronowania cierniem. Widać przebity bok, potwornie zniszczoną jamę brzuszną. Chrystus był maltretowany przed śmiercią. Miał rozbity łuk brwiowy, zmiażdżony nos, spuchnięte usta od uderzeń i złamaną kość jarzmową. Na Jego twarzy, pomimo ogromnego cierpienia, nie widać złości!!•Nie ulega wątpliwości, że człowiek z Całunu został przybity do krzyża. Gwoździe wbito w nadgarstki, by nie rozerwać rąk. Organizm był tak wyczerpany wcześniejszym biczowaniem i całą drogą krzyżową, że aż pękały pęcherzyki płucne. Ból podobny do rozrywanego serca i męki topielca! Bezpośrednią przyczyną śmierci było niedotlenienie płuc, wlanie się płynu do osierdzia i pęknięcie serca!

Całun Turyński jest autentyczny

www.youtube.com/c/PolskieCentrumSyndonologiczne

• Ujawniono, że w skład substancji wizerunku wchodzi bilirubina. Wątroba rzadko uwalnia tą substancję do krwi. Dzieje się tak np. podczas ogromnego wysiłku jaki mógł być w czasie męki.

• Wizerunek Chrystusa odbił się jedynie na powierzchownej warstwie płótna, nie wnikając w ogóle w wewnętrzne struktury materiału. Na całej powierzchni obraz jest niewiarygodnie delikatny, ma zaledwie 40 mikronów grubości! A mimo to – co wykazały badania przeprowadzone przy użyciu aparatury do badań kosmicznych – jest obrazem trójwymiarowym! Jest zaledwie muśnięciem, odpowiadającym grubości ściany komórkowej pojedynczego włókna materiału!

• Kolejny i niemożliwy do wyjaśnienia fakt – brak jest śladów odrywania ciała Chrystusa od płótna – nie ma śladów przesunięcia drobinek krwi, które musiałyby wystąpić, gdyby Tego martwego człowieka z Całunu ściągano. Cokolwiek, jeśli odrywa się z zaschniętej rany, nie odpada pod idealnym kątem prostym. To jest niemożliwe. Zawsze pod mikroskopem widać przesunięcia w różnych kierunkach!

www.youtube.com/c/PolskieCentrumSyndonologiczne

• Badania genetyczne potwierdzają, że krew na Całunie ma 2000 lat!

• Na Całunie zidentyfikowano 58 różnych gatunków roślin, których pyłki zostały na nim. Spośród nich, tylko 17 stanowiły rośliny rosnące w Europie, pozostałe 41 charakterystycznych było natomiast dla flory Azji i Afryki. Istnieje natomiast tylko jeden obszar geograficzny, w którym spotyka się aż 38 z tych 41 rodzajów pyłków – jest to •Judea!Splot tkaniny z której wykonany jest Całun jest identyczny ze splotem stosowanym w całunach pogrzebowych odnajdywanych w żydowskich grobach datowanych mniej więcej od 40 roku p.n.e. do 73 roku n.e.

• Wśród licznych dowodów potwierdzających autentyczność, znajdują się szczegółowe badania ran spod „korony cierniowej”. Wypływ krwi zga-

• Z odległości do 90 cm wizerunek Jezusa niknie. To również wyklucza namalowanie obrazu. Malarz nie mógłby malować w momencie, gdyby nie widział, a nie jest w stanie malować z odległości większej niż zasięg ręki!

• Układ plam krwi na Całunie był identyczny jak na Chuście z Oviedo! Nie ma dziś wątpliwości, że oba te płótna okrywały tę samą osobę, tylko w innych momentach. Wszystkie ślady pozostawione na obu materiałach zgodne są również z biblijnym opisem męki, śmierci i pogrzebu Jezusa Chrystusa!•Nacałunie występuje grupa krwi AB. Grupę AB ma jedynie u 4–5% populacji ludzkiej, najczęściej natomiast jest spotykana wśród Żydów (18%)

10

• Ślady krwi, co również jest niewytłumaczalne, są nadal czerwone!

Amerykańscy naukowcy z Instytutu Badań Kosmicznych NASA po serii skomplikowanych badań Całunu wydali oświadczenie, w którym stwierdzają: „Dla nas, uczonych, możliwość sfałszowania odbicia na Całunie byłaby większym cudem aniżeli Zmartwychwstanie Chrystusa, oznaczałaby bowiem, że cała nauka XX wieku nie dorównuje umysłowi fałszerza z XV w., co chyba jest niedorzecznością”. Naukowcy dzisiaj oceniają, iż prawdopodobieństwo tego, że Całun nie pochodził od ciała Jezusa Chrystusa, wynosi na 1 do 10 miliardówCoodkryli Amerykanie ?

• Z rany polała się krew (czerwone ciałka) oraz bezbarwne osocze (czyli dla postronnego świadka krew i woda), które wytrącają się u osoby martwej, jeszcze przed stężeniem ciała. Ta sama krew wypłynęła również z nosa i znajduje się zarówno na twarzy Chrystusa z Całunu Turyńskiego, jak i na Chuście z Oviedo!•Krewspływająca po rękach Jezusa Chrystusa pod różnymi kątami świadczy o pozycji Jego ciała na krzyżu. Widać też chwilowe podciągania się na lewej ręce w celu nabrania powietrza. Kąty spływania krwi byłyby nie do podrobienia przez malarza w tamtych wiekach!•Stwierdzono brak otarć na szacie Chrystusa od belki na ramionach spowodowanych warstwą płótna. Jest to dziwne, gdyż skazańców krzyżowano zwykle nago. Można to wytłumaczyć prawem rzymskim. Otóż znane były dwie kary chłosty: pierwsza – 40 razów, oraz druga – chłosta do zemdlenia. Ilość razów postaci na Całunie dochodzi do 120. Musiał to więc być ten drugi sposób. Po chłoście drugim sposobem skazańca wypuszczano, o czym świadczą słowa Piłata w Ewangelii św. Łukasza: „Każę więc go wychłostać i uwolnię”. Piłat, przymuszony przez Sanhedryn, musiał więc ukryć chłostę. Zrobił to przez nałożenie mu szaty!

dza się z rozmieszczeniem żył i tętnic! Nie mogło to więc być średniowieczne fałszerstwo, gdyż układ krwionośny odkryto dopiero w XVI wieku. • Całun potwierdza absolutną wierność anatomiczną, niemożliwą do zrealizowania w średniowiecznym obrazie.•Szczegóły anatomiczne postaci jak i ślady ran na płótnie są z punktu widzenia medycyny zbyt dokładne, by mogły być dziełem malarza! Całun oddaje całość tej męki w sposób wręcz anatomiczny!•NaCałunie widać także przebity włócznią bok. Rana ta odpowiada wielkością i kształtem ostrzom ówczesnych włóczni! • Osoba na Całunie nie ma pępka!

(O)PSE KIA(THO) – „zdjęty wczesnym wieczorem”.

• Całun powstał przez krótkotrwałe wydzielenie energii. Niewiarygodnie krótkotrwałe! Muśnięcie energii! Człowiek z Całunu po prostu wyemanował na wszystkie strony! Innego wyjaśnienia nie ma! Teoria błysku – czyli ogromnej energii, która uwolniła się w niebywale krótkiej chwili, tak, że nie zniszczyła materiału – jest jedyną teorią, która jest w stanie wyjaśnić powstanie Całunu Turyńskiego!

• Odkryto również ślady aktu zgonu Jezusa Chrystusa! W okolicach twarzy Chrystusa z Całunu zostały odkryte greckie i łacińskie litery. Dzięki analizie komputerowej zostały odkryte następujące napisy: INNECEM (od łac. „in necem ibis” — „na śmierć”), NNAZARE(N)NUS (Nazareńczyk), IHSOY (Jezus) IC (Iesus Chrestus), litery IBE(R?) zostały odczytane jako „Tyberiusz”, PEZO – „zaświadczam”,

• Po wielu próbach i badaniach naukowcy jednoznacznie stwierdzili, że na dzień dzisiejszy, żadna technika naukowa, którą dysponujemy nie jest w stanie uzyskac takiego efektu! Nie jest możliwe wykonanie drugiego takiego całunu! Po sześciu latach stosowania supernowoczesnych laserów udało się to tylko w 30%! Jedyna wg nich możliwa hipoteza, to „kontrolowany błysk termojądrowy”. Jednak te trzy słowa przeczą sobie – jeśli termojądrowy, to nie błysk; jeśli błysk to nie kontrolowany; jeśli reakcja kontrolowana to nie termojądrowa.

• Żadna z krytycznych koncepcji powstania wizerunku Chrystusa na Całunie nie wytrzymała na dłuższą metę krytyki! oprac. rkw rkwfot. 11

Nie da się opowiadać historii naszego narodu z pominięciem krzyża, jego zasadniczych znaczeń i wielorakich odniesień. Krzyż jest naszym najstarszym symbolem, wręcz pierwszym godłem. Od Pól Lednickich po najdalsze zakątki Ojczyzny, krzyż wyznacza nam porządek aksjologiczny. Jest najważniejszym kryterium moralnym. Jan Paweł II w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny stojąc pod gigantycznym krzyżem na Placu Zwycięstwa (obecnie Plac Piłsudskiego – przyp. red.) wypowiedział znamienne słowa: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski – przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię. Dzieje ludzi! Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają się dziejami zbawienia. Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń i siła. Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa. „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus” (Piotr Skarga, Kazania sejmowe). Trzeba iść po śladach tego, czym – a raczej kim – na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi. I to nie tylko dla tych, którzy jawnie weń wierzyli, którzy Go wyznawali wiarą Kościoła. Ale także i dla tych, pozornie stojących opodal, poza Kościołem. Dla tych wątpiących, dla tych sprzeciwiających się.” (Warszawa, 2.06.1979 r.) Właściwie na przypomnieniu tych nieśmiertelnych słów można by poprzestać. Są wystarczająco mocne i jednoznaczne. Brzmią prawdziwie, zwłaszcza, w ówczesnym kontekście geopolitycznym, gdy nic nie zapowiadało zmian, które miały nastąpić ku zaskoczeniu wszystkich: wierzących, wątpiących i niewierzących. Nieprzypadkowo na Placu Zwycięstwa, vis a vis siedziby Komitetu Centralnego PZPR (obecnie Centrum Bankowo-Finansowe – przyp. red.), organizatorzy pielgrzymki postawili krzyż, który był bez wątpienia swoistą prowokacją i przeciwwagą dla tego wszystkiego, co było postanowione w tym gmachu, nierzadko z krzywdą dla Kościoła i Ojczyzny.Whistorii Polski jest wiele zdarzeń naznaczonych krzyżem. Niektóre z nich miały wszystkie cechy wyboru cywilizacyjnego. Choćby ten pierwszy krzyż zatknięty na Ostrowie Lednickim w księstwie Polan, był widomym znakiem dokonanego wyboru. Nasi praojcowie wybrali dla siebie i dla następnych pokoleń trwanie w wierze w jedynego Boga, jedność z Rzymem i współudział w cywilizacji europejskiej powstałej na wartościach ewangelicznych. Wybrali logikę Ewangelii i Krzyża. Ten wybór nas określił duchowo, kulturowo i mentalnie. Staliśmy się jedną z wielu latorośli wszczepionych w Chrystusa a On stał się źródłem naszego życia. Jesteśmy więc, niejako testamentalnie, zobowiązani do wierności. Praktycznie nie mamy wyboru. Wybór już się dokonał! Gdyby Polska miała dokonać zbiorowej apostazji, byłoby to nie tylko uśmiercenie relacji zbawczych ale także degradacja aksjologiczna i utrata porządku opartego na prawdzie obiektywnej. Apostazja byłaby zbiorowym samobójstwem narodu a skutki jej byłyby niewyobrażalne. Wiele mówią historie tych narodów, które wyrzekły się chrześcijańskiej tożsamości a teraz chcą aby Europa jako kontynent poszła tym samym Potwierdzeniembezdrożem.naszego trwania w ciele Kościoła Rzymskokatolickiego jest jedna z odnóg szlaku św. Jakuba z Santiago de Composteli, najstarszej drogi pielgrzymiej na kontynencie. Ma ona swój początek na Lednicy i stanowi swoistą oś życia. To zakorzenienie w Kościół nie było i nie jest pozorne lecz na tyle prawdziwe, że nasz naród nigdy nie występował przeciwko Biskupom Rzymu w przeciwieństwie do Niemców, Włochów czy Francuzów. Nigdy w historii nie byliśmy antypapiescy. Nie tylko z szacunku należnego widzialnej głowie Kościoła ale z właściwego odczytywania natury Kościoła i posłuszeństwa. Zawsze staraliśmy się być przedmurzem chrześcijaństwa, a gdy trzeba było potwierdzić wierność ofiarą, byliśmy na nią gotowi. Nasza gotowość obrony krzyża w 1683 r. ocaliła cywilizację Europy. Dzisiaj niechętnie się wspomina, raczej przemilcza, odsiecz Wiednia i słowa Jana III Sobieskiego będące parafrazą słowa Juliusza Cezara: „Przybyłem. Zobaczyłem. Bóg zwyciężył!” Poprawność polityczna i kulturowo-ideologiczna dominuje w europejskiej historiozofii a chrystofobia jest nie tylko tolerowana ale wręcz prowokowana. Polacy, zarówno nasi władcy, duchowieństwo i w przeważającej części – świeccy katolicy, mieli to przekohttps://nczas.com

12

Klucz do zrozumienia człowieka

Nie bez znaczenia będzie przywołanie właśnie w tym miejscu obrazu Jana Matejki pt. „Tadeusz Rejtan – upadek Rzeczypospolitej”. Motywem obrazu jest scena z 21 kwietnia 1773 r., z trzeciego dnia obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie. Oto właśnie dokonuje się rozbiór Ojczyzny rozrywanej przez drapieżne mocarstwa. Poseł ziemi nowogródzkiej, Tadeusz Rejtan, w geście rozpaczy próbuje zapobiec narodowej hańbie. Hetman polny koronny Franciszek Ksawery Branicki kryje twarz w dłoniach, jakby nie chciał widzieć tego upadku. Król Stanisław II August opuściwszy tron, stoi zamyślony i bezradny z zegarkiem w ręku, zniecierpliwiony, jakby pytał: Kiedy to się wreszcie skończy? Ponad nimi, w sejmowej loży, zasiada rosyjski poseł kniaź Nikołaj Repnin. To drobna nieścisłość, posłem nadzwyczajnym i ministrem pełnomocnym Rosji był wówczas ktoś inny. Nad wszystkim góruje portret rozwiązłej carycy Katarzyny II. Sala zamkowa jest w opłakanym stanie. Przewrócony tron polski z motywem krzyża (!) oznacza wywrócony porządek, wręcz chaos, który powstaje w wyniku przekupstwa i zdrady. Niżej jest już tylko złoty pieniążek, które niczym judaszowy srebrnik wypadł z kieszeni zdrajcy, marszałka Adama Ponińskiego.Zdradamoże mieć wiele twarzy i przyjść pod każdym imieniem. Może się jej dopuścić każdy. Przed zdradą nie chroni pochodzenie, urząd, tytuł czy godność a jedynie wierność i męstwo. Wszyscy jesteśmy wezwani do wierności wobec Chrystusowego krzyża. Ten wybór sprzed tysiąca lat jest tak samo ważny dzisiaj jak wtedy. Jeśli zwątpimy narazimy się na życie w aksjologicznej pustce i relatywizmie moralnym.OjciecŚwięty w czasie pielgrzymki do Ojczyzny powiedział do Polaków: „Nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Ten krzyż mówi całej Polsce: sursum corda! – w górę serca! Trzeba, ażeby cała Polska od Bałtyku aż po Tatry, patrząc w stronę krzyża na Giewoncie, słyszała i powtarzała: sursum corda”. (Zakopane 4.06.1997r). Od tego dnia wyrosło kolejne pokolenie Polaków. Niestety, wyrastało najpierw w sporze o krzyż, potem w sporze z krzyżem a w końcu w pogardzie i negacji krzyża. Profanacje, zapowiedzi dalszych znieważeń, obraza uczuć religijnych, bluźnierstwa, naruszenie miru świątyni i liturgii, głównie przez ludzi tego pokolenia jest niezwykle symptomatyczne. Pokazuje skalę deprawacji i degradację sumień, do których już nie da się odwołać. Potrzeba nawrócenia wielu z nas, by krzyż pozostał tym, czym jest w swej istocie i czym był dla Polaków przez wieki.ks.Ryszard K. Winiarski

https://andrzejewski.siedlce.pl 13

Przez dziesięć wieków krzyż był zrośnięty z naszą historią tak, jak Eucharystyczne Ciało Chrystusa z korporałem w Sokółce. Wydawać by się mogło, że nikt i nic nie zdoła tego rozdzielić a jednak są instytucje, programy, fundacje, media a przede wszystkim – ludzie, którzy robią zamach na ten symbiotyczny związek krzyża i narodu. Kwestionują związek krzyża i losów Ojczyzny, jako archaiczny i nie mający racji bytu w XXI wieku nigdzie, zwłaszcza w Polsce.

nanie, że nie można stawiać krzyża i jednocześnie w imię tegoż krzyża dokonywać rozłamów, niszczyć sumienia własne i cudze. Nie należy się dziwić, że miejsca przełomowych zdarzeń najnowszej historii Polski, wszędzie tam, gdzie toczył się spór o wolność a nierzadko przelewana była bratnia krew, znaczą symbole religijne. Przeważnie są to Warszawskikrzyże.pomnik

„Poległym i Pomordowanym na Wschodzie” przedstawia ładunek krzyży łacińskich i prawosławnych na jednym z niepoliczonych wagonów deportacyjnych, które zaginęły w odmętach sowieckiego terroru. Obok krzyży jest także żydowska macewa i nagrobek muzułmański. Pomnik „Ofiar poznańskiego Czerwca 1956”, to dwa krzyże i motto: „O Boga, za wolność, prawo i chleb”. Szczeciński monument upamiętniający ofiary Grudnia `70, to majestatyczny Anioł Wolności stojący w łodzi i niosący cierniową koronę. Analogiczny pomnik przed Stocznią Gdańską to trzy krzyże ziweńczone kotwicami – symbol ukrzyżowanej nadziei. Dziewięć ofiar pacyfikacji kopalni „Wujek” z 1981 r. doczekało się wielkiego, ażurowego krzyża, który góruje nad przewróconymi krzyżami, w których zatopiono urny z ziemią z grobów ofiar. To symbol przerwanego brutalnie życia ludzi, którzy do dzisiaj nie doczekali się sprawiedliwości. W Lublinie, przy Drodze Męczenników Majdanka, jest pomnik upamiętniający strajki na Lubelszczyźnie w 1980 r. Mało kto wie, że zanim wydarzył się gdański Sierpień ’80, najpierw był lubelski Lipiec ’80. Zanim rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, ponad 150 zakładów pracy zastrajkowało na Lubelszczyźnie. Pomnik ukazuje postać robotnika zrywającego kajdany w cieniu krzyża. Dzisiaj takie pomniki albo w ogóle by nie powstały, albo miałyby zupełnie inną formę, symbolikę i treść. Ich twórcy byliby zmarginalizowani w środowisku artystycznym a ofiary jeszcze długo musiałyby czekać na upamiętnienie. Krzyż zawsze wzywał nas do jedności i nadziei dopóki spóźnionym echem nie przyszła kultura post-nowoczesna, która u swych podstaw ma inteligentnie opakowaną negację chrześcijaństwa. W istocie ma przesłanki właściwe dla marksizmu kulturowego.

Wspólnoty Anonimowych Alkoholików oraz Al-Anon (gromadząca krewnych i przyjaciół alkoholików) proponują swoim członkom pracę nad rozwojem osobistym. Odbywa się ona w oparciu o program zwany przez Anonimowych Alkoholików Dwunastoma Krokami, a przez członków Al-Anon Dwunastoma Stopniami. Realizacja tych siostrzanych programów prowadzi do zdrowienia alkoholików i ich rodzin. * * * Stopień Jedenasty Al-Anon: Poszukiwaliśmy przez modlitwę i medytację coraz doskonalszej więzi z Bogiem – jakkolwiek Go pojmujemy – prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas i o siłę do jej spełnienia. Mam na imię Małgosia i jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Moja droga do zdrowienia trwa już ponad 16 lat. W mojej rodzinie byłam najstarszym dzieckiem, typem bohatera. Moim zadaniem była opieka nad rodzeństwem oraz pomoc mamie, która nie radziła sobie w małżeństwie z alkoholikiem i we mnie szukała wsparcia. Pomimo obecności alkoholu i przemocy w moim domu, wydawało mi się, że dobrze sobie radzę. Byłam zawsze uśmie chnięta, miałam najlepsze stopnie, nie płakałam i nie złościłam się. W środku byłam jednak bardzo nieszczęśliwa, choć do końca nie wiedziałam dlaczego. Nie umiałam też prosić o pomoc ani ludzi, ani Boga. Moja wytrzymałość miała jednak swoje granice. Przyszedł moment, gdy poczułam się całkowicie bezsilna. Moje ludzkie sposoby radzenia sobie z otaczającą rzeczywistością nie sprawdziły się. Poprosiłam wtedy Boga o pomoc, a On mnie wysłuchał. To był przełomowy moment w moim życiu. Bóg postawił na mojej drodze ludzi, którzy mi pomogli. Trafiłam na terapię dla DDA. Tam powoli, małymi kroczkami, otwierałam się. Byłam zszokowana, że ludzie, których nigdy wcześniej nie znałam, opowiadając o swoim życiu, mówią również o moim, o moich emocjach i problemach. Było to bardzo uwalniające i dające nadzieję na lepsze jutro. Gdy zdarzały się ciężkie chwile i kryzysy, to modlitwa dawała mi siłę. Po zakończeniu studiów wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. W moim małżeństwie nie było problemu alkoholowego. Dobrze rozumiałam się z mężem i byłam szczęśliwa. Okazało się jednak, że dla DDA tworzenie zdrowego małżeństwa nie jest takie łatwe i wymaga ciągłej pracy nad starymi schematami. Zaczęłam więc jeździć na rekolekcje, chodziłam na terapię indywidualną i szukałam wspólnoty ludzi, którzy potrafili mnie zrozumieć. Tak trafiłam do Al-Anon. Gdy pojawiał się zakręt w moim życiu, prosiłam Boga o pomoc. On zawsze znajdował właściwe rozwiązanie, choć nie zawsze efekt Jego działania był natychmiastowy. Z czasem moja więź z Panem Bogiem się pogłębiła. Obecnie powierzam mu swoje życie nie tylko w trudnych chwilach, ale oddaję mu całe moje życie. To sprawia, że czuję się bezpiecznie. Wiem, że jest ktoś, kto nade mną czuwa i komu mogę zaufać. Mój dzień jest przepełniony modlitwą. Staram się rozpoczynać dzień od Pisma Świętego, by posłuchać co Bóg chce mi powiedzieć. Często też modlę się w drodze do pracy, szczególnie, gdy jadę samochodem. Mam też swój czas wieczorem, by pobyć z Bogiem. Czasem odmawiam pacierz lub różaniec, a czasem po prostu rozmawiam z Bogiem o tym wszystkim co mam w sercu. Moja modlitwa jest zróżnicowana i dopasowana do danego dnia, ale zawsze jest mi niezbędna, by mieć siłę realizować codzienne obowiązki. Stopień Jedenasty daje mi ogromną siłę, by bez lęku kroczyć ku przyszłości. Małgorzata * * * Krok Jedenasty AA: Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia. Mam na imię Artur i jestem alkoholikiem. Tak właśnie przedstawiam się na każdym mitingu i robię to całkowicie świadomie. Chociaż nigdy nie kończyłem żadnej terapii, wiem, że nim jestem (alkoholikiem) i że jest to poważny problem – problem, który ma destrukcyjny wpływ na wszystkie dziedziny mojego życia. Ale dziś wiem też, że z problemem tym da się prowadzić szczęśliwe i pożyteczne życie, jeśli się nad sobą pracuje. O tym jak to robić dowiedziałem się na mitingach AA. Tam dostałem narzędzia w postaci programu dwunastu kroków anonimowych alkoholików i świadectw oraz doświadczeń innych trzeźwiejących ludzi. Program 12. kroków to praca na całe życie, praca, która całkowicie mnie zmienia i dzięki której trzeźwieje mi się łatwiej, radośniej i piękniej, bez zaciskania przysłowiowych zębów i pytań typu: dlaczego właśnie mnie to spotkało? Całkowita zmiana mojego nastawienia do ludzi i świata jest niezwykle ważna w mojej trzeźwości, przynosząca spokój, pogodę ducha i wdzięczność za to jaki dziś jestem i co mam. Nie jestem idealny, nigdy nie byłem święty i prawdopodobnie nigdy taki nie będę, ale staram się być dobrym, uczciwym człowiekiem i powoli, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku stawać się lepszą wersją samego siebie.Niesamowitą pomocą w osiągnięciu tego celu było dla mnie odkrycie i nawiązanie prawdziwej i żywej relacji z Bogiem, jakkolwiek Go pojmuję, i doskonalenie tej więzi poprzez praktykowanie modlitwy i medytacji, o której mówi krok XI. Modlę się codziennie, przynajmniej dwa razy (rano i wieczorem) swoimi w Al-Anon

Istota modlitwy

https://odtrucie.warszawa.pl 14

rkwfot.rkwfot. 15

Artur

słowami, a medytacja to dla mnie moment tuż po modlitwie, kiedy już przestaję mówić i wyciszam się, słucham, po prostu jestem. Czuję wtedy ciepło, spokój i mam poczucie, że wszystko jest tak jak być powinno, chociaż jeszcze przed chwilą coś mi się nie podobało, życie nie spełniało moich oczekiwań. Dochodzę do punktu, w którym zaczynam rozumieć, że nie mam wpływu na wiele rzeczy, godzę się z tym, akceptuję rzeczywistość i ludzi takimi jakimi są, czuję miłość do świata i ludzi, jestem całkowicie wyciszony. Tyle odnośnie medytacji, bo tego co wtedy czuję nie sposób opisać słowami. Jeśli chodzi o modlitwę, to rano proszę w niej Boga o pokorę, siłę do wypełniania Jego woli, przewodnictwo i opiekę, abym ten dzień przeżył trzeźwo i by moja trzeźwość przynosiła radość mnie i osobom z mojego otoczenia. Proszę też Boga, jakkolwiek Go pojmuję, o dobry dzień dla wszystkich ludzi, co umacnia mnie w poczuciu jedności ze światem, której mi tak bardzo zawsze brakowało. Wieczorna modlitwa przepełniona jest wdzięcznością za to wszystko, co przyniósł dzień, za wszystkie radosne chwile, ale i za trudne momenty, bo dziś wiem, że one uczą mnie pokory i mówią mi coś nowego o mnie. Są mi potrzebne do dalszej pracy nad sobą i do mojego rozwoju. Poczucie kontaktu i więzi z Bogiem pomaga mi odciąć się od jeszcze często chorych myśli, wyciszyć bałagan w głowie i z innej perspektywy spojrzeć na świat, z lepszej strony. Przemiana, jaka we mnie zachodzi, sprawia, że widzę wszystko w cieplejszych barwach, a w mojej głowie panuje spokój i radość. Z uśmiechem patrzę w przyszłość, nie boję się mroku i godzę się ze wszystkim, na co nie mam wpływu. W moim życiu ciągle coś się dzieje, nie ma pustki odkąd jest w nim Bóg. On stawia mi na drodze ludzi, pojawiają się coraz nowsze wyzwania, którym, o dziwo, jestem w stanie podołać, i nie poddaję się. Choć czasem życie mnie przytłacza i mam chwile zwątpienia, idę naprzód wierząc, że wszystko dzieje się tak jak ma być i że świat jest taki jaki być powinien. Wierzę, że Bóg chce, abym był szczęśliwy... niech się dzieje wola Twoja.

Seminarium odnowy wiary niż mogło i powinno. Tak wiele problemów mamy z własną wiarą i jeszcze więcej z przekazem wiary innym. Propozycja padła. Była poważna i sumiennie przeprowadzona. Kto okazał minimum zainteresowania i choć trochę się otworzył, mógł doświadczyć ogromu Bożej miłości. Bardzo dziękujemy całej ekipie ewangelizacyjnej, którą Bóg natchnął odwagą przepowiadania i dał łaskę modlitwy. Chwała Panu!proboszcz

Od8 maja do 12 czerwca trwało w naszej parafii Seminarium odnowy wiary prowadzone przez Wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym. Sześć kolejnych wieczorów było poświęconych biblijnej rewizji życia, odnajdywaniu i pogłębianiu wiary. Żywe, kerygmatyczne słowo, poparte osobistym świadectwem było sygnałem wysyłanym przez Boga do wszystkich parafian. Z pewnością, skorzystało z tej propozycji mniej osób

N

Ł

PISMO PARAFII RZYMSKOKATOLICKIEJ Ś WI Ę TEJ RODZINY W PU Ł AWACH Miło nam podzielić się radosną wiadomością, że ks. Michał Kłysz otrzymał tytuł doktora teologii, w oparciu o wymaganą prawem kanonicznym i uniwersyteckim, rozprawę doktorską zatytułowaną

REDAKCYJNY: ks. Ryszard Winiarski – red. prowadzący, Agnieszka Kawka, Wojciech Kostecki, Joanna Kurlej – korekta, Wojciech Olech, Anna Różycka, Tomasz Sajnog, Justyna Szychowska, Andrzej Więcławski

Mamy doktora świętej teologii!

„Ojca Daniela-Ange’a teologia życia duchowego”. Praca powstała na seminarium z teologii duchowości, pod kierunkiem ks. dr hab. Jana Mieczyńskiego. Obrona rozprawy doktorskiej miała miejsce w Collegium Jana Pawła II KUL. Szczerze gratulujemy lauru uniwersyteckiego! Jak mówi studencki hymn Gaudeamus igitur – „Radujmy się więc, dopóki jesteśmy młodzi! Po przyjemnej młodości, po kłopotliwej starości, posiądzie nas ziemia”. rkw PS. Ojciec Daniel Ange to francuski duchowny katolicki urodzony w 1932 r. w Brukseli. Święcenia kapłańskie przyjął w wieku 49 lat. W 1984 r. Ange został założycielem międzynarodowej szkoły modlitwy „Młodzi-Światło”. Do tej pory o dbył ponad 220 podróży ewangelizacyjnych do 42 krajów. Jest autorem kilkudziesięciu książek z dziedziny duchowości. W 2009 r. Ange otrzymał tytuł doktora honoris causa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II.

pująco: 39% przyczyny po stronie kobiet, 20% po stronie mężczyzn, 26% stanowią przyczyny wspólne a 15% to przyczyny nieznane. oprac. rkw Komentarz: W dłuższej perspektywie czasowej Polska będzie się starzeć i wyludniać. Powstanie problem zastępowalności pokoleniowej. Konsekwencją kryzysu demograficznego będą problemy ekonomiczne. Chcąc nie chcąc Polska otworzy się na migrantów, którzy zmienią strukturę etniczną. Polska przestanie być monolitem, także pod względem wyznaniowym. Pojawi się wielu ludzi niewierzących lub nie związanych z Kościołem katolickim. Skala możliwych zmian jest trudna do przewidzenia. Czy więc jesteśmy dostatecznie przygotowani, aby podjąć te wyzwania? Czy organizm państwa jest na to gotowy? Czy Kościół będzie umiał dzielić się rządem dusz wbrew wielowiekowym przyzwyczajeniom?Widzimywięcżepłodność ma wiele wymiarów i, że nie chodzi tylko o poczęcie dziecka, ale o wiele procesów, które poczęcie uruchamia. rkw O niepłodności uwag kilka https://inset.net.pl

16

iepłodność definiujemy jako niemożność uzyskania ciąży w ciągu 12 lub 24 miesięcy przy podejmowaniu regularnych aktów małżeńskich, bez użycia jakiejkolwiek formy antykoncepcji. Według renomowanych badań brytyjskich częstość niepłodności szacowana jest na 7–8% populacji. Potwierdzają to raporty Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W Polsce ten problem dotyczy 1,5–2,0 mln par. Procentowo Polska ma dwa razy więcej niepłodnych par niż USA. W Chinach podjęta polityka jednego dziecka, w latach 1977–2015 spowodowała, że nie urodziło się w tym kraju ok. 300 mln dzieci. W ramach tego potwornego programu posiadanie większej liczby dzieci było surowo zakazane. Dokonywano przymusowych sterylizacji, aborcji, dzieciobójstwa. Stosowano zasady eugeniki i nakładano drakońskie kary fi nansowe za posiadanie więcej niż jednegoPrzykłademdziecka.ingerencji w płodność populacji są szczepionki anty HCG, mające na celu zablokowanie możliwości rozwoju ciąży przez niszczenie HCG (chorion gonadotropiny) – hormonu niezbędnego we wczesnym stadiumMarihuanaciąży. hamuje wydzielanie hormonu GnRH (gonadoliberyny) i zaburza cykl owulacyjny. Kokaina u mężczyzn zaburza powstawanie plemników, u kobiet zwiększa ryzyko rakaTylkojajników.według raportów WHO co roku na świecie wykonuje się ok. 42 mln aborcji. Ile jest ofiar podziemia aborcyjnego na świecie nikt nie wie. Badania wykazują, że podział przyczyn niepłodności przebiega nastę-

Adres redakcji: ul. Saperów Kaniowskich 2, 24-100 Puławy; e-mail: ryszard.k.winiarski@gmail.com; h ZESPÓps://pulawy-swrodziny.kuria.lublin.pl

fot.arch. Kapliczki–przydrożne sanktuaria

fot.arch.

Mamy diakona Mikołaja!

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.