Walka o 1059
Niezależnie od poglądów idźcie na wybory. Nie dajcie innym decydować o naszej wspólnej przyszłości.
![]()
Niezależnie od poglądów idźcie na wybory. Nie dajcie innym decydować o naszej wspólnej przyszłości.
Każdy z nas wpada czasem na pomysł, co można by poprawić w swojej najbliższej okolicy. Wydeptany placyk z wysuszoną trawą, gdzie można by posadzić rośliny, drzewo i ustawić kilka ławek. Zniszczona alejka w parku, która aż się prosi o remont. Miejsce, gdzie przydałyby się stojaki rowerowe. Przejście dla pieszych, przy którym brakuje latarni Większość z nas przechodzi, pomyśli, co można by tu zmienić, i wraca do swoich spraw. Ale nie wszyscy.
Łukasza Pułę poznałem jakiś rok temu i wtedy usłyszałem historię o tym, jak złożył swój pierwszy projekt w budżecie obywatelskim. Wy też ją możecie poznać, mówi o tym w wywiadzie na kolejnych stronach tego numeru. Dzisiaj ma na koncie mnóstwo złożonych projektów i wiele zwycięskich. Przekonał się, że to wcale nie jest trudne. Jeśli poświęci się trochę własnego czasu, można sporo wywalczyć. Każdy z Was może to zrobić – ale minimum to udział w budżecie obywatelskim jako głosujący. Gorąco Was do tego zachęcam – głosowanie potrwa od 22 września do 6 października. To jedna z rzadkich okazji, kiedy wszyscy mamy wpływ na to, na co pójdą pieniądze z budżetu miasta – czyli z naszych podatków.
W tym wydaniu piszemy też o gorącym – nie tylko z powodu wysokich temperatur – tegorocznym lecie. Do czerwoności rozgrzała
mieszkańców decyzja o wycince 1059 drzew pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic. Jako Kraków dla Mieszkańców braliśmy udział w protestach i pozorowanych niestety konsultacjach społecznych. Na przedwakacyjnym posiedzeniu rady miasta podjęliśmy szaleńczą próbę, nazwaną przez Mieszkańców opcją atomową. Chcieliśmy zablokować finansowanie tej inwestycji do czasu jej przeprojektowania. Niestety się nie udało. Jacek Majchrowski i jego urzędnicy, ale także część radnych innych klubów, pozostali głusi na nasze wspólne argumenty, że budowa linii tramwajowej (której chcemy) nie musi oznaczać niepotrzebnego betonowania kolejnych połaci naszego miasta. Kiedy czytacie te słowa, zapewne większość drzew już zniknęła Ale pamiętajcie o nich i o osobach, które na to pozwoliły. Najbliższą okazją będą wiosenne wybory prezydenta i radnych miasta.
Jednak teraz, kiedy czytacie ten wstępniak, w mediach i codziennych rozmowach dominującym tematem są pewnie inne wybory – parlamentarne. Być może właśnie zastanawiacie się, na kogo zagłosować. Na koniec więc jeszcze jeden apel: niezależnie od poglądów idźcie na wybory. Nie dajcie innym decydować o naszej wspólnej przyszłości.
Lider stowarzyszenia i klubu radnych Kraków dla MieszkańcówUpały i wakacyjne wyjazdy nie przeszkodziły nam w działaniu i wspólnej walce o lepszy Kraków. Z pewnym smutkiem żegnamy się z latem, wspominając niektóre z naszych ostatnich akcji.
W ostatnim tygodniu czerwca włączyliśmy się w akcję protestacyjną na ulicy Tynieckiej, by wraz z mieszkańcami walczyć o poprawę bezpieczeństwa pieszych. Z uwagi na bliskość autostrady ulica Tyniecka cechuje się bardzo intensywnym ruchem drogowym, a kierowcy w tym rejonie często rozwijają znaczne prędkości. Mimo to na odcinku Dąbrowa – Nowa Kolna mieszkańcy od lat nie mogą doprosić się budowy tak bardzo potrzebnego chodnika. W proteście wzięli udział nie tylko dorośli, ale też dzieci, uczniowie pobliskiej szkoły, którzy z własnoręcznie wymalowanymi transparentami apelowali do władz miasta oraz urzędników, aby ich głos i potrzeba bezpieczeństwa przestały być pomijane.
Psiemarsz, czyli marsz wszystkich krakowskich psiaków
W połowie czerwca zorganizowaliśmy wydarzenie, jakiego w Krakowie jeszcze nie było. Według naszych wyliczeń w Psiemarszu wzięło udział prawie 500 czworonogów i ich właścicieli, bardzo Wam dziękujemy za tak liczne przybycie oraz wspólną zabawę. Przemaszerowaliśmy razem spod Muzeum Narodowego do parku Jordana, gdzie uczestnicy mogli odebrać psiemarszowe pakiety z niespodziankami dla piesków, obejrzeć pokazy behawiorystów, wziąć udział w konkursach i wesprzeć zbiórkę dla schroniska Psie Pole w Racławicach. Serdecznie dziękujemy też naszym wspaniałym partnerom, bez których wydarzenie nie byłoby takim sukcesem.
Pod koniec września odbędzie się finał krakowskiej edycji charytatywnego programu „Dance with me – zatańcz ze mną”, w którym amatorzy pod okiem zawodowych tancerzy uczą się, jak zawojować parkiet. Zwycięska para będzie mogła wesprzeć wybraną przez siebie organizację charytatywną kwotą uzbieraną z cegiełek-biletów. Jesteśmy dumni z naszej współpracowniczki, Agaty Szopińskiej, która odważyła się osobiście włączyć w tę niezwykłą inicjatywę. Razem z tancerzem Michałem Kostempskim Agata od kilku miesięcy trenuje kroki tanga, a udział w programie to dla niej nie tylko dobra zabawa, ale przede wszystkim kolejny sposób na to, by pomóc innym.
Więcej informacji: facebook.com/dancewithmeV
Jeśli chcesz z wyprzedzeniem wiedzieć o organizowanych przez nas wydarzeniach i wziąć w nich udział, zapisz się do naszego newslettera. Możesz to zrobić na stronie internetowej: www.KrakowDlaMieszkancow.com/newsletter
Informacje znajdziesz też w naszych mediach społecznościowych:
FB.com/KRKdlaMieszkancow instagram.com/KrakowDlaMieszkancow tiktok.com/@krakowdlamieszkancow
Wczasach postępującej betonozy wielu z nas szuka sposobów, by w szarą przestrzeń miasta wpleść odrobinę natury. Tam, gdzie nie ma miejsca na las albo park, cieszą nas porośnięte pnączami ściany kamienic, przydrożne łąki kwietne, ogrody na dachach czy ukwiecone balkony.
A gdyby taką przyjazną, zieloną enklawę stworzyć razem z sąsiadami?
Krakowskie ogrody społeczne to ogólnodostępne przestrzenie miejskie o charakterze wspólnotowym. Powstają zwykle na należących do gminy terenach zaniedbanych, a nawet mocno zdegradowanych, a po wstępnym zagospodarowaniu i wyposażeniu w podstawowe narzędzia pracy zostają oddane w ręce mieszkańców. Osoby chcące włączyć się w taką inicjatywę razem sadzą rośliny, a potem troszczą się o powierzony im obszar według wspólnie ustalonych zasad. Społecznicy mają też możliwość skorzystania z porad ekspertów z zakresu ogrodnictwa i zagospodarowania przestrzeni. Zaopatrzone w rabaty, grządki, biblioteczki plenerowe oraz strefy wypoczynku, a nawet domki dla jeży i pszczół, ogrody dla lokalnych społeczności często stają się wyjątkowymi miejscami spotkań i aktywności na świeżym powietrzu. Pozwalają nie tylko na realizowanie ogrodniczych pasji oraz uprawę warzyw, owoców i ziół. Pełnią też funkcję socjalną jako miejsca idealne do poznawania nowych ludzi, zacieśniania międzypokoleniowych więzi i dzielenia dumy z efektów grupowej pracy. Każdy ogród społeczny jest też trochę inny, bo to mieszkańcy
decydują o tym, jaki ostatecznie kształt i charakter nadadzą zarządzanej przez siebie przestrzeni.
Takich wspólnotowych oaz zieleni jest już w Krakowie przynajmniej kilkanaście i ciągle powstają kolejne. Z pomysłem ich utworzenia należy się zwrócić do Zarządu Zieleni Miejskiej. Efekty wspólnych działań zwykle są naprawdę niesamowite, a wkład mieszkańców – godny podziwu. W ostatnim czasie mieliśmy przyjemność wesprzeć dwie inicjatywy związane z rozwijaniem nowo otwartych ogrodów społecznych. W kwietniu razem z mieszkańcami sadziliśmy kwiaty w ogrodzie zorganizowanym przez Fundację Kocham Dębniki, a w lipcu braliśmy udział w rozbudowywaniu ogro du społecznego Stary Bieżanów. W obu tych miej scach ujęło nas, jak wiele serca, czasu i pomysło wości mieszkańcy wkładają w to, by współtworzone przestrzenie były jak najpiękniejsze, wielofunkcyjne oraz przyjazne. To ogromne zaangażowanie poka zuje również, jak silna jest w nas potrzeba kontaktu z naturą i drugim człowiekiem.
Aleksandra MichniewiczPrawie dwa lata po tym, jak media poinformowały o tajemniczym
darczyńcy z Londynu, który wpłacił 10 mln zł na budowę Centrum Muzyki, temat podjęła krakowska prokuratura. Śledztwo, o którym Magistrat
został zawiadomiony w czerwcu, prowadzone jest m.in. w sprawie
przyjęcia przez miasto pieniędzy, które mogły pochodzić z przestępstwa.
Kontrowersji wokół tej inwestycji jest jednak więcej.
Budowa Krakowskiego Centrum Muzyki już trwa – obiekt powstaje przy ul. Piastowskiej na Cichym Kąciku, naprzeciw pętli tramwajowej. Będzie w nim sala koncertowa dla 1000 słuchaczy (dla porównania, główna sala Centrum Kongresowego ICE mieści 1915 widzów).
O tym, że koszty Centrum Muzyki mocno przekroczą szacunki z 2020 roku, napisaliśmy jako pierwsi, w marcowym numerze naszego dwumiesięcznika. W kwietniu na wniosek radnych wiceprezydent Muzyk przedstawił informację o tej inwestycji. Jak się wówczas okazało, wydatki są szacowane na około 270 mln zł – wobec 100 mln, o których była mowa początkowo. Główną przyczyną okazała się nie inflacja, ale radykalne zmiany w projekcie, wprowadzone już po uzyskaniu pozwolenia na budowę. W efekcie powierzchnia użytkowa obiektu zwiększyła się o prawie 100%. Przekazane przez wiceprezydenta informacje wzbudziły oburzenie radnych. – Boję się, że Centrum Muzyki stanie się drugim stadionem Wisły, czyli najbardziej obśmiewaną inwestycją, finansową studnią bez dna. – mówił podczas sesji Łukasz Gibała. Radni sugerowali zamrożenie tego projektu, argumentując, że w budżecie miasta brakuje pieniędzy na pilniejsze potrzeby.
Prokuratorskie śledztwo jest efektem publikacji m.in. portalu Interia.pl, który w marcu napisał, że ani Jacek Majchrowski, ani żaden
urzędnik nie są w stanie powiedzieć, co stało się z 10 milionami darowizny od tajemniczego informatyka z Londynu. Później Magistrat oficjalnie poinformował, że pieniądze zostały przekazane na budowę parkingu przy Centrum Muzyki. Prokuratura bada dwa wątki: możliwość przywłaszczenia przez pracowników UMK tych środków oraz to, czy nie pochodziły one z przestępstwa. Po informacji o wszczęciu śledztwa rzeczniczka Jacka Majchrowskiego przyznała, że Magistrat nie występował do żadnych służb o sprawdzenie tej darowizny. Poprzestano na oświadczeniu pracodawcy darczyńcy, z którego wynika, że rzeczone 10 mln zł były premią dla pracownika. Dokument ujawniono w odpowiedzi na interpelację radnego Gibały, jednak usunięto z niego wszelkie dane pozwalające na identyfikację firmy.
W czerwcowej rozmowie z Gazetą Wyborczą (przeprowadzonej jeszcze przed wszczęciem śledztwa przez prokuraturę) Jacek Majchrowski otwarcie powiedział, że Centrum Muzyki należy do tych inwestycji, które na koniec obecnej kadencji chce pozostawić „w takim stanie, żeby ktoś, kto przyjdzie po mnie – jeżeli nie wystartuję – nie miał już szansy na ich cofnięcie.” Nie wiadomo, skąd wziąć pieniądze na dokończenie inwestycji. To tak, jakby budowę domu zaczął ktoś, kogo stać tylko na wylanie fundamentów i postawienie murów. Tyle że buduje za publiczne pieniądze.
Renata Ropska
Już od ubiegłego roku Jacek Majchrowski nie zwycięża
w krakowskich sondażach prezydenckich – na pierwszym miejscu
zadomowił się w nich Łukasz Gibała. Jednak po raz pierwszy
urzędujący prezydent znalazł się nie na drugim, nie na trzecim, a dopiero na czwartym miejscu.
Bogdan
Jacek Majchrowski
Rafał Komarewicz
Daria Gosek-Popiołek
Konrad Berkowicz
Stanisław Mazur
Tomasz Urynowicz
Mowa o przedstawionym przez Radio Zet badaniu pracowni IBRiS na zlecenie dr. Patryka Wawrzyńskiego, politologa z Uniwersytetu Szczecińskiego. Sensacyjne wyniki tego sondażu podały później niemal wszystkie media, w tym te ogólnopolskie. Pierwsze miejsce ma niezmiennie Łukasz Gibała z wynikiem 30%, druga jest Małgorzata Wassermann (PiS), otrzymując 21%. Na ostatnie miejsce na podium zgodnie z badaniem mógłby liczyć Bogdan Klich (PO), na którego zagłosowałoby 13% ankietowanych. Jacek Majchrowski po raz pierwszy w historii jest dopiero czwarty, uzyskując 10%. – To jest absolutne zaskoczenie. Rzadko się zdarza, żeby urzędujący prezydent miał tak niewielkie szanse, by w ogóle wejść do drugiej tury wyborów samorządowych – mówił w Radio ZET dr Wawrzyński. Dalsze miejsca zajęli: Rafał Komarewicz (Polska 2050 Szymona Hołowni, obecnie Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, należący do klubu prezydenckiego) – 5%, Daria Gosek-Popiołek (posłanka, Partia Razem) – 4%, Konrad Berkowicz (poseł, Konfederacja) – 3%, Stanisław Mazur (Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego) – 1% i Tomasz Urynowicz (niezależny radny sejmiku, niegdyś Porozumienie Jarosława Gowina) – 1%. Co dziesiąty ankietowany nie wiedział jeszcze, na kogo odda swój głos.
W rozmowie z Małgorzatą Wassermann na antenie Radia ZET, między innymi na temat tego sondażu, red. Beata Lubecka mówiła o „fenomenie Łukasza Gibały”. To bowiem sytuacja wyjątkowa w Polsce, by kandydat niezależny, bez poparcia żadnej partii i jednocześnie nie urzędujący prezydent, prowadził konsekwentnie w sondażach prezydenckich,
Wybory do Rady Miasta Krakowa
Jak podał portal lovekrakow.pl, który również dotarł do wyników sondażu IBRiS, gdyby potwierdziły się one w najbliższych wyborach, w radzie miasta reprezentowane byłyby tylko trzy komitety: Kraków dla Mieszkańców, Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość – i ich kluby radnych miałyby podobną liczebność.
Koalicja
Polska
KWW Jacka Majchrowskiego Przyjazny
Konfederacja Wolność i
KWW Stanisława Mazura Lepszy Kraków
KWW Tomasza Urynowicza Nie
od jesieni 2022 roku. W tym samym badaniu mieszkańców Krakowa zapytano także o to, czy chcieliby, żeby kandydat na prezydenta miał oficjalne poparcie dużej partii politycznej. Okazało się to istotne dla 31% ankietowanych, większość jednak (51%) wolałaby kandydata niezależnego. – Mieszkańcy chcieliby, żeby w sprawach krakowskich decydowały interesy mieszkańców, ich potrzeby i aspiracje, a nie rywalizacja partyjna czy programy polityczne w skali ogólnopolskiej – skomentował dr Wawrzyński.
Pracownia IBRiS sprawdziła również, jak wyborcy zagłosowaliby w II turze, gdyby spotkali się w niej Małgorzata Wassermann i Łukasz Gibała. Przewaga lidera Krakowa dla Mieszkańców jest miażdżąca – po odjęciu osób niezdecydowanych Gibała wygrałby stosunkiem głosów 71% do 29%. To jednak nie jest zaskoczeniem – wygraną z kandydatką PiS w II turze dawały mu już sondaże przedwyborcze z 2018 roku.
Sondaż został przeprowadzony przez pracownię Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) na reprezentatywnej próbie 1000 dorosłych mieszkańców Krakowa, metodą standaryzowanych wywiadów telefonicznych wspomaganych komputerowo (CATI).
Drzewa wzdłuż ulicy Dobrego Pasterza zasadzili przed wieloma laty mieszkańcy nowo wybudowanych bloków, którym zależało na stworzeniu zielonego ekranu chroniącego przed hałasem i zanieczyszczeniami pochodzącymi z ruchliwej ulicy. Szybko stały się domem wielu ptaków, w tym także tych wędrownych, będących pod ochroną. Dzisiaj te drzewa są wycinane przez firmę przygotowującą nową linię tramwajową do Mistrzejowic.
Pomimo petycji, serii głośnych protestów mieszkańców i składanych interpelacji, urzędnicy nie wstrzymują swojej decyzji.
O ogromnej skali wycinki drzew na Prądniku Czerwonym wzdłuż planowanej nowej linii tramwajowej do Mistrzejowic głośno jest od kilku miesięcy, ale temat niepokoi okolicznych mieszkańców od kilku lat. Już w maju 2019 roku na prośbę Krakowian po raz pierwszy interweniował w tej sprawie radny Łukasz Gibała. W interpelacji skierowanej do prezydenta Jacka Majchrowskiego pytał o to, jakie zmiany pasów ruchu, zieleni i budowy ekranów akustycznych krył w sobie procedowany jeszcze wtedy projekt. Już wtedy sugerowano, że koncepcja ma wiele wad i niedociągnięć, takich jak dokładanie pasów jezdni wzdłuż linii tramwajowej, która w założeniu miała odciążyć ruch samochodowy. Zaniepokojeni mieszkańcy zwracali też uwagę na planowaną na ogromną skalę wycinkę drzew i krzewów. Dlatego od maja 2019 roku Łukasz Gibała wystosował łącznie 5 interpelacji dotyczących linii
tramwajowej łączącej ul. Meissnera z Mistrzejowicami, w tym m.in. także na temat wzrastających o 600 milionów złotych kosztów inwestycji w stosunku do planowanej na początku kwoty.
Tak dla tramwaju, nie dla wycinki
W dobie kryzysu klimatycznego i błyskawicznie postępującej zabudowy Krakowa wydanie przez urząd miasta pozwolenia na wycinkę 1059 drzew i ponad 8 tys. m2 krzewów to absurdalna decyzja, zwłaszcza, że tylko część drzew stoi bezpośrednio na trasie tramwaju. Oczywiście tramwaj w tym miejscu jest potrzebny, a mieszkańcom należy zapewnić realną alternatywę dla samochodów, ale nie może się to odbywać poprzez realizację tak kontrowersyjnych inwestycji. Infrastrukturę komunikacji miejskiej należy w naszym mieście rozwijać tak, żeby była ona jak najbardziej dostępna i spełniała standardy nowoczesnego, milionowego europejskiego miasta w XXI wieku. Niestety przy okazji budowy linii tramwajowej, mającej w założeniu zmniejszać ruch samochodowy i zachęcać do przesiadania się do transportu publicznego, Magistrat postanowił dołożyć w tym miejscu kolejne pasy jezdni. Potrzeba nam przemyślanych projektów, a w tym przypadku urzędnicy popełnili błędy i zamiast się do nich przyznać, wciąż w nie brną.
Jako Kraków dla Mieszkańców chcieliśmy więc wspólnie pokazać, że nie ma naszej zgody na takie decyzje. Postanowiliśmy zademonstrować miejskim urzędnikom, jak wielu Krakowian chce walczyć o drzewa, dlatego 16 maja udostępniliśmy na naszej stronie petycję ws. ograniczenia wycinki do niezbędnego minimum. W krótkim czasie podpisało ją ponad 7000 mieszkańców, którym tak jak i nam zależało na tym, żeby ocalić możliwie jak najwięcej z rosnących tam drzew. Na sesji rady miasta, podczas której złożono prezydentowi podpisy, licznie pojawili się mieszkańcy z własnoręcznie przygotowywanymi transparentami. Niektóre z zaprezentowanych plakatów namalowały nawet dzieci.
W połowie czerwca, w związku z rosnącą presją i niezadowoleniem Krakowian oraz nasilającymi się protestami w terenie, zaproponowano tygodniowy cykl spotkań z mieszkającymi wzdłuż planowanej trasy tramwajowej. Spotkania konsultacyjne, chociaż w rzeczywistości miały one po prostu formę wykładów, podczas których opowiadano o projekcie, zorganizowano w formule online. Duże zainteresowanie, czego można się było spodziewać, przełożyło się na problemy techniczne. Mieszkańcy nie mogli dołączyć do spotkań, a limit 100 osób, które mogły w nich wziąć udział, sprytnie ominięto. Dzięki sąsiedzkiemu zaangażowaniu kolejne konsultacje wyświetlano dla zainteresowanych na ścianach bloków. Ich zwieńczeniem miało być wywalczone spotkanie na żywo 23 czerwca. Nie udał się dialog – urzędnicy przedstawili swoje zdanie, a wkrótce po spotkaniach wycinka ruszyła. Miały być także przedstawione podsumowania konsultacji, ale mieszkańcy nie doczekali się sensownego, satysfakcjonującego ich przekazu.
Grupa zaangażowanych mieszkańców protestowała z transparentami przed ceremonią otwarcia Igrzysk Europejskich, chcąc tym tematem zainteresować możliwie największą liczbę osób, w tym zaproszonych zagranicznych gości i dziennikarzy. Oddolnym akcjom przewodniczy głównie Marcin Borek, radny dzielnicy Prądnik Czerwony. Niestety i taka presja nie wzbudziła w urzędnikach potrzeby nawet tymczasowego wstrzymania realizacji tej inwestycji.
Łukasz Maślona, radny klubu Kraków dla Mieszkańców, przedstawił 5 lipca na sesji rady miasta projekt wstrzymujący finansowanie inwestycji w tym i kolej-
nym roku. Chodziło o zatrzymanie inwestycji i takie jej przeprojektowanie, żeby ograniczyła się tylko do linii tramwajowej, bez rozbudowy dróg. Większość miejskich radnych zagłosowała przeciwko temu pomysłowi lub wstrzymała się od głosu. Wynik tego głosowania pokazał także nieobecność aż 14 osób, pomimo że tego samego dnia w innych był komplet. Za mieszkańcami wstawiło się jedynie 5 radnych, w tym cały klub KdM. W związku z tym zawiedzeni Krakowianie zaostrzyli akcje protestacyjne, prezentując na „rozkładach jazdy” nowego tramwaju imiona i nazwiska radnych odpowiedzialnych za niewstrzymanie inwestycji. Niektórzy aktywiści w akcie desperacji postanowili przypiąć się do jeszcze stojących drzew.
W trakcie trwającej wycinki mieszkańcy informowali też o ginących zwierzętach. Wysłaliśmy więc do inwestora oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska prośbę o wyjaśnienia i sprawdzenie, czy na przeznaczonych pod wycinkę drzewach nie ma ptasich gniazd, których nie wolno się pozbywać. Mieszkańcy wskazywali także w tym rejonie na siedliska jeży będących pod ochroną. Pomimo wykorzystania przez nas wszystkich dostępnych nam narzędzi, kiedy oddajemy ten numer do druku, wycinka nadal trwa.
Przyzwyczailiśmy Was do tego, że często krytykujemy działania i decyzje Jacka Majchrowskiego i jego urzędników. Uważamy jednak, że to nasze zadanie. Magistrat na wiele sposobów różnymi rzeczami się chwali we własnych mediach (dość wspomnieć urzędowy dwutygodnik Kraków.PL, dwie urzędowe telewizje i mnóstwo kanałów internetowych), sam sobie nie będzie niczego wytykał. Ktoś więc powinien zapełnić tę lukę. Są jednak i takie projekty, które pochwalić należy – i tutaj o trzech z nich.
Dwa odnowione miejsca na mapie Kra
Latem tego roku realizacji doczekały się dwa zwycięskie ogólnomiejskie projekty z budżetu obywatelskiego 2019. „TAK DLA PARKU PRZY KARMELICKIEJ” okazał się wówczas bezkonkurencyjny, otrzymując ponad 20,5 tysiąca punktów (kolejny na liście projekt miał ich o prawie połowę mniej).
Dziś już możemy się cieszyć parkiem, który otrzymał zacne imię noblistki Wisławy Szymborskiej. Miejsce, które wcześniej było szpecącym centrum miasta parkingiem, zmieniło się nie do poznania – co warto zobaczyć na własne oczy. Drugi ze zrealizowanych projektów jest nowohucki – to „Aleja Róż na nowo”. W 2019 roku uzyskał w głosowaniu 6 miejsce i ponad 7,5 tysiąca punktów. Dzięki niemu na alei Róż znów rozkwitły róże, pojawiły się ławki i trawa w miejsce betonu. Nie możemy się doczekać przyszłego roku, kiedy posadzone w obu tych miejscach rośliny urosną i staną się jeszcze piękniejsze. Gratulacje należą się także autorom obu projektów – Natalii Nazim i Łukaszowi Maślonie (park przy Karmelickiej) i Małgorzacie Szym czyk-Karnasiewicz (Aleja Róż na nowo).
Cała trójka nie ograniczyła się do złożenia projektu, bo w obu przy padkach walka o upiększenie tych miejsc trwała latami.
wyróżnienie dla
Pierwszy dzwonek na Złocieniu
krako
Dzieci ze Złocienia od września mają nową podstawówkę – SP nr 20. To od dawna wyczekiwana inwestycja, w sprawie której wielokrotnie interweniowaliśmy. Nowa szkoła pomieści 600 uczniów, którzy będą się uczyć w systemie jednozmianowym. W ramach inwestycji powstała także hala sportowa. Ciekawostką jest, że na jej dachu będzie się odbywać część zajęć wychowania fizycznego – bo jest tam boisko z nawierzchnią z sztucznej trawy i trybunami na około 150 osób.
Pan Eugeniusz od 60 lat pracuje jako szewc, pani Zofia od 57 lat
związana jest z barem mlecznym w Nowej Hucie, a pan Wiesław od ponad 40 lat naprawia sprzęty elektroniczne. Chociaż to całkiem inne rodzaje działalności, łączy ich pasja do wykonywanych, obecnie
w wielu przypadkach ginących już zawodów. Tak fachowych rzemieślników jest w naszym mieście więcej i każdego z nich warto wesprzeć.
Na pewno macie w Krakowie swoją ulubioną, działającą od dekad cukiernię, do której każdego lata ustawiacie się po jeszcze ciepłe, pachnące drożdżówki, wypakowane sezonowymi owocami. Przy ul. Królewskiej takie pyszności są od ponad 60 lat serwowane dzięki tradycji rodzinnego biznesu. Z pewnością chociaż raz zdarzyło Wam się także zjeść ogromny i smaczny posiłek w barze mlecznym w okolicach placu Centralnego, w którym wystrój zatrzymał czas na latach 70-tych poprzedniego wieku. Nie ma przecież polskiej gastronomii bez tej tradycyjnej, domowej kuchni baru mlecznego, w którym i jakość, i wystrój nie zmieniły się od dekad. Na krakowskich osiedlach działa także wielu innych fachowców – zegarmistrzów, szklarzy, elektryków, szewców i różnych specjalistów, od lat dzielących się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Ich niewielkie biznesy są prowadzone z pasją i zaangażowaniem, często pomimo przeciwności losu i dużej konkurencji. Warto więc, by przetrwały na mapie Krakowa jak najdłużej, służąc indywidualną poradą i doświadczeniem lepszym niż niejeden zagraniczny koncern.
W czasach, kiedy na zakupy chodzimy przede wszystkim do międzynarodowych sieci supermarketów, kupujemy nowe buty, zamiast je naprawiać,
a nasze sprzęty elektroniczne przestają działać już po kilku latach, szczególnie cenione są takie umiejętności, dzięki którym rzeczy możemy wykorzystać i naprawiać, a nie kupować nowe.
We współpracy z portalem Krowoderska.pl zainicjowaliśmy jeszcze w 2020 roku, w związku z pandemią, cykl pod hasłem „Krakowski Biznes”. Chcieliśmy dzięki niemu wypromować lokalnych rzemieślników – krakowskich wytwórców i fachowców, którzy swojej pracy oddali całe życie. Wieloletnie doświadczenie w zawodzie i wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie przejawiają się w wysokiej jakości oferowanych przez nich usług i produktów – jedynych w swoim rodzaju, niepowtarzalnych. Oddolnie współtworzą naszą krakowską gospodarkę, dlatego właśnie warto o nich opowiadać i wspierać ich działalność. Wciąż jeszcze działają dla Krakowian i są nieodłączną częścią tego miasta. Życzymy sobie, żeby ich wiedza i doświadczenie przetrwały, a tradycje i wartości były przekazywane nadal.
Jeśli macie wokół siebie i chcecie się z nami podzielić niezwykłymi historiami krakowskich rzemieślników, to piszcie na emaila kontakt@krakowdlamieszkancow.com
Rozmowa z Łukaszem Pułą, autorem wielu zwycięskich projektów w krakowskim Budżecie Obywatelskim, m.in. „Zróbmy park na Olszy!” czy „NA RATUNEK! Zakup 15 zewnętrznych defibrylatorów AED”.
Każdego roku składasz od kilku do kilkunastu projektów w ramach Budżetu Obywatelskiego.
I nie ma co ukrywać, że bardzo często są to projekty zwycięskie. Jestem ciekawa, co skłoniło Cię do złożenia Twojego pierwszego projektu.
Wszystko się zaczęło w 2020 roku, kiedy uświadomiłem sobie, że przed blokiem mam dosyć spory teren zielony. Stwierdziłem, że fajnie by było zamienić go w jakiś przyjazny dla mieszkańców skwer, w którym każdy mógłby spędzić wolny czas. W pierwszej kolejności uderzyłem do Rady Dzielnicy z zapytaniem, czy w najbliższym czasie nie planują tam jakiejś inwestycji. Okazało się, że niestety takich planów nie ma, bo po prostu nie mają na to środków finansowych. Ale skierowali mnie z tym pytaniem do Zarządu Zieleni Miejskiej. Tam też usłyszałem, że w najbliższym czasie nie mają zamiaru rewitalizować tego terenu, ale wpiszą go na jakąś wewnętrzną listę miejsc, w których można w przyszłości utworzyć park kieszonkowy czy przeprowadzić nowe nasadzenia zieleni.
Teoretycznie na tym mogło się skończyć, ale Ty postanowiłeś działać dalej.
Jeden z radnych dzielnicowych opowiedział mi, że istnieje takie narzędzie, dzięki któremu możemy mieć realny wpływ na to, co się dzieje w mieście i jakie inwestycje faktycznie powstają. Że możemy sami zgłaszać projekty, a później wybierać te, które uznamy za zasadne. Teoretycznie wcześniej wiedziałem, że coś takiego jest, nawet kilka razy sam głosowałem, ale nigdy nie brałem udziału w Budżecie Obywatelskim od tej drugiej strony, jako osoba zgłaszająca projekt.
Skąd w ogóle wiedziałeś, jak taki projekt napisać? Nie wiedziałem, ale stwierdziłem, że spróbuję. Wiele osób się zastanawia, jak zacząć i czy trzeba mieć jakiekolwiek doświadczenie. Tak naprawdę napisanie
projektu jest banalnie proste. Ja po prostu sobie siadłem, rozrysowałem plan tego terenu, tak jak go widzę z góry, i narysowałem, co chciałbym, żeby było w danym miejscu. Taki szkic załączyłem do projektu i dokładnie opisałem to, co według mnie powinno powstać w konkretnych częściach parku, jakie widziałbym tam nasadzenia i architekturę, jak ten park mógłby się nazywać. Później zająłem się kosztorysem.
Skąd przeciętna osoba ma wziąć ceny, żeby taki kosztorys zrobić?
Tak naprawdę kosztorys jest nieobowiązkowy do składania projektu, nie musimy go wypełniać, bo i tak jest to sprawdzane na etapie weryfikacji. Ale na stronie Budżetu Obywatelskiego możemy taki cennik znaleźć i stąd wiemy, ile będzie kosztować dana rzecz, którą chcemy zrealizować w ramach projektu, np. rewitalizacja terenów zielonych czy zakup książek do biblioteki. Ważniejszy od kosztorysu jest harmonogram realizacji projektu, to musi być zrobione, ale to też nic trudnego. Etap zgłaszania projektów jest zawsze w pierwszej połowie roku, a etap głosowania w drugiej i wyniki zwycięskich projektów pojawiają się na jesień. Czyli miasto może przejść do realizacji projektu dopiero w przyszłym roku. Jeśli składamy projekt w 2023 roku, to dopiero w pierwszej połowie 2024 będzie mógł rozpocząć się pierwszy etap jego realizacji, czyli prace projektowe i wybór wykonawcy, a samo wykonanie to już będzie druga połowa 2024 roku. Możemy to też podzielić bardziej szczegółowo, zależnie od specyfiki i skali danego projektu.
I co się działo z Twoim projektem po złożeniu? Na wstępnym etapie wszystko było w porządku. Działka jest gminna, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby robić skwer. Niespodzianka spotkała mnie na etapie szczegółowej weryfikacji i oficjalnych rozstrzygnięć projektów pod względem formalnym
i merytorycznym. Okazało się nagle, że projekt został odrzucony. I to tak naprawdę z błahego powodu, ponieważ okazało się, że na niewielkim fragmencie tej działki toczy się jakieś postępowanie względem miasta. Najśmieszniejsze jest to, że ten mały kawałek działki o nieuregulowanym stanie prawnym w ogóle nie kolidował z inwestycją zaproponowaną w moim projekcie, dlatego odmowa była kompletnie bezzasadna. Podobne przypadki zdarzały się przy moich kolejnych projektach, ale zgłaszałem wtedy protest i wygrywałem.
Czyli tylko Twój upór i determinacja sprawiły, że te wstępnie odrzucone projekty ostatecznie trafiły do etapu głosowania.
Wydaje mi się, że tak. Część osób w tym momencie zrezygnuje, stwierdzi, że urzędnicy widocznie mają rację. W pewnym sensie trzeba być odpornym na decyzje urzędników, dobrnąć do końca po swojemu i udowodnić im to, że mogą się w tym przypadku po prostu mylić.
Projekty przechodzą weryfikację i zostają poddane pod głosowanie mieszkańców. Czy na tym etapie pomysłodawca projektu ma jeszcze coś do roboty?
Bardzo ważna jest promocja projektu. Wiele moich projektów jest związanych z dzielnicą, w której mieszkam, czyli z Prądnikiem Czerwonym, ale zgłaszałem również kilka projektów ogólnomiejskich. Nie ukrywam, że zdecydowanie prościej jest zdobyć wystarczającą liczbę głosów w przypadku projektów dzielnicowych. Wystarczy je bardzo dobrze rozreklamować wśród znajomych, sąsiadów i innych mieszkańców dzielnicy. Można umieszczać plakaty na klatkach schodowych i w osiedlowych sklepikach albo wykorzystać lokalne grupy na portalach społecznościowych. To są naprawdę bardzo proste czynności, które pokazują ludziom, że w naszej okolicy można stworzyć coś fajnego.
Nieprzypadkowo masz na koncie tak wiele zwycięskich projektów. Podzielisz się jakimiś sekretami sukcesu?
Bardzo ważny jest tytuł projektu, musi się rzucać w oczy osobom, które wchodzą na platformę i widzą dziesiątki, setki projektów. Chwytliwy temat bardzo pomaga w promocji.
Mój ogólnomiejski projekt dotyczący zakupu piętnastu defibrylatorów zewnętrznych na kwotę ponad stu tysięcy złotych miał w tytule wielki napis „NA RATUNEK!” Nie dawałem mu większych szans na zwycięstwo, nie był szczególnie przeze mnie promowany, a zdobył pokaźną liczbę punktów i wygrał. Ważne są też te krótkie opisy projektów, które znajdują zaraz pod tytułami, bo to pierwsze rzeczy, na które głosujący mieszkańcy zwracają uwagę.
Coś jeszcze?
Nie należy zniechęcać się odmową. Można nawet kontaktować się z urzędnikami bezpośrednio, ponieważ do każdego projektu jest przypisany opiekun, który odpowiada za etap weryfikacji. Nawet podczas prostej rozmowy telefonicznej może się okazać, że odrzucenie jest kompletnie niezasadne albo potrzeba tylko niewielkiej korekty projektu, żeby przeszedł dalej. Pamiętajmy też, że nawet jeśli projekt nie wygra, możemy go zgłosić w kolejnej edycji, nie ma też limitu projektów na edycję.
Mieszkańcy mogą zgłaszać tyle projektów, ile chcą, a sam proces nie jest trudny. Wydawałoby się, że zarówno zgłaszających, jak i głosujących co roku będzie coraz więcej, tymczasem frekwencja nie rośnie, a jak porównamy lata 2021 i 2022, to widzimy jej spadek. Jak myślisz, czemu tak jest?
Powiem wprost: to wszystko zależy od Urzędu Miasta Krakowa. To, w jaki sposób obecna formuła Budżetu Obywatelskiego jest prowadzona w Krakowie, pozostawia wiele do życzenia. Te dziesięć lat temu, gdy Budżet Obywatelski w Krakowie dopiero startował, faktycznie był on zauważalny. Chodziłem wtedy do liceum i urzędnicy przychodzili do szkół informować o takim narzędziu partycypacji społecznej oraz zachęcać do udziału, co było bardzo fajne. Były też świetne wystawy plenerowe, jeździły specjalne autobusy promujące Budżet, ogólnie bardzo dużo takich czynności, które zwiększały zaangażowanie mieszkańców Krakowa. I w początkowej fazie rozwoju Budżetu Obywatelskiego było widać, że ci mieszkańcy faktycznie się interesowali i głosowali. Niestety teraz już się tego nie robi.
Bezzasadne odrzucanie projektów pewnie też nie zachęca do składania kolejnych.
Jeśli urząd stwierdzi, że nie ma możliwości realizacji konkretnego projektu, to dana osoba najczęściej nie zgłasza protestu, żeby pchnąć ten projekt dalej, do etapu głosowania. Kolejną kwestią jest sam proces realizacji zwycięskich projektów. Popatrzmy na to, ile lat czekaliśmy na realizację projektu „Tak dla parku przy Karmelickiej”. Albo przykład słynnego toru wyścigowego z początkowych edycji budżetu obywatelskiego. Mieszkańcy oddali głosy i coś wybrali, część z nich poświęciła wolny czas na promocję konkretnego projektu, a później do realizacji w ogóle nie dochodzi. To jest najgorsze, co może być, bo strasznie zniechęca. Problem jest też z oznakowaniem zrealizowanych projektów, informowaniem, że dana inwestycja powstała dzięki zaangażowaniu mieszkańców w Budżet Obywatelski. Sami wnioskodawcy projektów zwykle też nie są doceniani przez miasto.
A jak to wygląda w innych miastach?
W Gdańsku ostatnio odbyła się jubileuszowa, dzie siąta edycja Budżetu Obywatelskiego. Wnioskodaw cy, którzy zgłosili najwięcej zwycięskich projektów, zostali wtedy zaproszeni na galę. Takie wyróżnienie, że to dzięki nim te projekty zostały zrealizowane. Miasto niejako szczyci się tymi mieszkańcami, któ rzy aktywnie działają na rzecz społeczności lokalnej, i to jest naprawdę fajne.
Mimo tych minusów nie przestajesz zgłaszać pro jektów i sam promujesz ideę Budżetu Obywatel skiego. Jesteś wyjątkowo dumny z któregoś z nich? Wszystkie lubię tak samo, traktuję je jednakowo. Co prawda niektóre realizacje odbiegają od tego, co było w projekcie i czego chcieli mieszkańcy. Ale i tak w ramach Budżetu powstało mnóstwo fajnych rzeczy. Praktyka pokazuje, że jak chce się coś zmienić w tym mieście, to trzeba mieć bardzo mocną wolę dążenia do celu. Z niektórymi jednostkami współpracuje się dobrze, sami wysyłają informacje, na jakim etapie jest realizacja projektu i z czego wynikają opóźnienia. Jednak często z tym oporem urzędników trzeba po prostu powalczyć, ale zdecydowanie warto.
Projekty Łukasza Puły w tegorocznym budżecie obywatelskim (głosowanie od 22 września do 6 października na budzet.krakow.pl)
Projekt nr 36 (dzielnica III Prądnik Czerwony)
„ZIELONA i kwitnąca OLSZA”
Projekt nr 29 (dzielnica V Krowodrza) „ZIELONA i kwitnąca GROTTGERA – wyspa kwiatów przy studni”
Projekty ogólnomiejskie:
Projekt nr 152 „ZIELONY i kwitnący PRĄDNIK”
Projekt nr 153 „KSIĄŻKOMAT w Twojej okolicy”
Tak naprawdę napisanie projektu jest banalnie proste.
Otwarty całą dobę przez 7 dni w tygodniu, bezpłatny, z ginekologiem bez klauzuli sumienia i urologiem, z dostępnością
podstawowych badań – taki ma być krakowski punkt opieki intymnej.
Propozycję tę zgłosili wspólnie radni miejscy Dominik Jaśkowiec
(Koalicja Obywatelska) i Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców)
oraz posłanka Daria Gosek-Popiołek (Lewica Razem). Projekt uchwały w tej sprawie jest już w radzie miasta.
Wlipcu w całej Polsce głośnym echem odbił się przypadek pani Joanny z Krakowa, kobiety, która trafiła do szpitala i została tam przez Policję potraktowana jak przestępczyni, choć nie złamała prawa, a potrzebowała pomocy. Zabrano jej telefon i laptop, kazano się rozebrać, kucać i kaszleć. To wydarzenie wywołało falę krytyki wobec policjantów, w Krakowie i wielu innych miastach zorganizowano manifestacje soli darności z Joanną. W przypadku pani Jo anny hasło „aborcja” spowodowało nieracjonalne i bezprawne zachowanie policjantów, a w efekcie upokorzenie i traumę kobiety, która potrzebowała pomocy. Ale konsekwencje aborcyjnej obsesji w ostatnich latach są jeszcze poważniejsze. To ciężarne umierające w szpitalach, bo lekarze obawiali się podjąć decyzję o aborcji. To wreszcie powszech ny lęk przed zajściem w ciążę w obawie, że nie będzie pomocy, jeśli wydarzy się coś złego.
Kiedy państwo zawodzi, to samorząd musi zadziałać na miarę własnych możliwości. Stąd pomysł, który połączył radnego z Platformy Obywatelskiej, posłankę z Lewicy Razem i radnego z Krakowa dla Mieszkańców. Przedstawiony przez nich projekt
uchwały zakłada stworzenie miejsca, gdzie zawsze – o każdej porze dnia i nocy – można liczyć na po radę ginekologa bez klauzuli sumienia, ale także urologa, bo punkt ma być dedykowany zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Gdzie można bezpłatnie wykonać podstawowe badania – cytologię, USG, mammografię czy badania wykrywające raka prostaty. Miejsca, które jest bezpłatne także dla osób nieubezpieczonych. I wreszcie, miejsca bez jakichkolwiek barier, także tych fizycznych. Jak bowiem wynika z wyszukiwarki na stronie dostepnaginekologia.pl, w Krakowie tylko 5 gabinetów dysponuje obniżanym fotelem ginekologicznym – podstawowym udogodnieniem dla kobiet z niepełnosprawnościami.
Pomysł nie jest w Polsce nowy. W Poznaniu od 2018 roku działa podobny punkt, całodobowy bezpłatny gabinet ginekologiczny funkcjonuje także w Łodzi. W Warszawie z kolei wszystkie miejskie szpitale ginekologiczne i z oddziałem o takim profilu deklarują dostępność lekarzy bez klauzuli sumienia. Kiedy oddajemy ten numer do druku, uchwała nie została jeszcze poddana pod głosowanie rady miasta.
Adrianna SiudyHasło krzyżówki tworzą litery na niebieskich polach czytane kolejno, w poziomie. 15
Autorem krzyżówki
jest Pan Edward Pięta, któremu – jak zwykle – serdecznie dziękujemy za tak bezcenny wkład w ten numer naszego dwumiesięcznika!
POZIOMO
1. bobkowy lub figowy
6. notes kapusia
10. skończony uparciuch
11. zawsze przed doboszem
12. była po to, żeby robić złoto
14. trojańska epopeja
15. młody, bogaty i wygodny
16. oscarowy wrak
17. w zaprzęgu na karku
19. przednia na domówkach
22. odruchowo warunkowy noblista
24. wysyłana do Strasburga
25. winny kompot Hiszpana
26. połówka wujka
www.KrakowDlaMieszkancow.com
FB.com/KRKdlaMieszkancow
28. zalecanki za prababki
30. w pracy przy bacy
31. wieloryb występujący w każdym oceanie
32. Wieprz i Tygrys
33. o Basię u Makuszyńskiego
34. dama z półświatka
PIONOWO
2. Kwiatkowska, co się pracy nie bała
3. ścierana przez dyżurną
4. czołówka lub dzwon
5. na rzemyku lub łańcuszku
6. czterokołowy terenowiec
www.instagram.com/KrakowDlaMieszkancow
Stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców
al. Kijowska 22, 30-079 Kraków
zapraszamy w dni robocze od 9.00 do 17.00
7. żywa karma w akwarium
8. na obu stronach banknotu
9. światłem zabije bakterie
13. babie na łące
15. metalowa z listków złożona
18. ciasto z murkiem
20. deportacja retro
21. prawie to samo
22. pokojowy ocean
23. identyfikator barw
24. rozsławia Osakę
27. cząstka energii
29. sześcioosobowa z Bełchatowa
Wydawca: Stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców
Redakcja: al. Kijowska 22, 30-079 Kraków
Redaktor naczelna: Renata Ropska
Projekt kwartalnika, skład i ilustracje: www.stereoplan.pl
Druk: Agata Pindel-Witek AW biuro@krakowdlamieszkancow.com, tel. +48 516 381 647
Nie chcesz przegapić kolejnych numerów naszego dwumiesięcznika? Wypełnij formularz na stronie www.krakowdlamieszkancow.com/prenumerata - dostaniesz je od nas w wersji elektronicznej.
Ten dwumiesięcznik został wydrukowany na ekologicznym i certyfikowanym papierze. Drewno wykorzystane do jego produkcji pochodzi z lasów zarządzanych w sposób zrównoważony.