Dwumiesięcznik 05/2024

Page 1


Po omacku

Jest taka czeska bajka z mojego dzieciństwa, „Sąsiedzi”. Dwójka bohaterów rozwiązuje domowe problemy w dość nieprzemyślany sposób. Efektem tego, że czegoś nie policzyli, nie zmierzyli, nie wzięli pod uwagę zasad fizyki jest jeszcze większy problem. A czasem kompletna katastrofa. Ale oni zawsze są z siebie zadowoleni. Ta właśnie bajka przyszła mi na myśl, kiedy przeczytałem odpowiedź na interpelację mojego klubowego kolegi, radnego Michała Starobrata. Ale po kolei.

Oczywistym wnioskiem z tej zaprezentowanej reformy jest to, że nie przyniesie ona oszczędności, tylko dodatkowe koszty. Bo przecież muszą powstać etaty dyrektorów departamentów, być może ich zastępców, każdy departament musi mieć swoje biuro, a co najmniej sekretariat. I o te właśnie koszty zapytał w swojej interpelacji Michał Starobrat.

Odpowiedź jest co najmniej zaskakująca.

Dwójka bohaterów rozwiązuje domowe problemy w dość nieprzemyślany sposób.

Na początku października Aleksander Miszalski przedstawił swoje decyzje, których podstawowym celem są oszczędności i usprawnienie pracy urzędu. To przede wszystkim zmiany w strukturze Magistratu. „Ta struktura na pewno będzie bardziej oszczędna, niż to było i na pewno będzie łatwiejsza w zarządzaniu, a co za tym idzie – łatwiejsza w oszczędzaniu” – mówił. Największą zmianą jest utworzenie dodatkowego szczebla w urzędzie, czyli ośmiu departamentów. Do tej pory każdy z wiceprezydentów miał pod sobą kilka wydziałów. Teraz będzie miał pod sobą jeden lub dwa departamenty, a każdy z nich będzie nadzorował te kilka wydziałów.

„Aktualnie trwają prace dotyczące (…) ustalenia nowej etatyzacji i przygotowania odpowiednich dokumentów dotyczących nowej struktury Urzędu (…). W związku z powyższym szacowane koszty wynagrodzeń w nowej strukturze UMK będą możliwe do wskazania po przedłożeniu Radzie Miasta Krakowa projektu budżetu Miasta Krakowa na rok 2025”. Czyli Miszalski – jak Sąsiedzi – nie policzył. Ogłosił zmiany, ale nie wie, ile będą kosztowały.

Czy nas na to stać? Nie wiadomo. Ale na pewno nie stać nas – jako miasta – na nieprzemyślane decyzje i działanie po omacku.

Lider stowarzyszenia i klubu radnych Kraków dla Mieszkańców

Kraków dla Mieszkańców w akcji

Uprzątnęliśmy opuszczone groby

Szyjemy dla bezdomniaków

Z początkiem października dołączyliśmy do ogólnopolskiej akcji „Szyjemy dla bezdomniaków”. Nasze biuro było punktem zbiórki różnego rodzaju materiałów, które później zostały wykorzystane do uszycia legowisk dla bezdomnych zwierząt. Wzięliśmy także udział w pierwszych warsztatach szycia w Krakowie, które zorganizowała krakowska koordynatorka akcji, Kasia Janik ze sklepu Nova Szafa. A Łukasz Gibała odkrył w sobie nowe talenty.

„Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci” – te słowa Wisławy Szymborskiej przypominają nam, jak ważne jest dbanie o miejsca spoczynku tych, o których często nikt już nie pamięta. Po raz kolejny przed świętem Wszystkich Świętych wspólnie z wolontariuszami wybraliśmy się na cmentarz Podgórski, żeby uprzątnąć zapomniane i zaniedbane nagrobki dzieci. przed po

Chodnik błyskawiczny

Miesięcznie podejmujemy setki interwencji w zgłaszanych przez Was sprawach. Bardzo rzadko jednak zdarza się, że problem rozwiązywany jest tak szybko, jak w przypadku ścieżki przy ul. Włoskiej. To skrót prowadzący do szkoły i przedszkola, z którego korzysta wiele osób. Po zgłoszeniu od pana Konrada w sierpniu zainterweniowaliśmy w Zarządzie Zieleni Miejskiej – i już we wrześniu został wybudowany w tym miejscu chodnik.

Jeśli chcesz z wyprzedzeniem wiedzieć o organizowanych przez nas wydarzeniach i wziąć w nich udział, zapisz się do naszego newslettera. Możesz to zrobić na stronie internetowej: www.KrakowDlaMieszkancow.com/newsletter

Informacje znajdziesz też w naszych mediach społecznościowych: FB.com/KRKdlaMieszkancow instagram.com/KrakowDlaMieszkancow tiktok.com/@krakowdlamieszkancow

Bubel za 2,3 miliona

Ulewne deszcze w połowie września praktycznie zniszczyły całkowicie nowy zbiornik przeciwpowodziowy przy ul. Folwarcznej (Wzgórza Krzesławickie). Jeszcze w lipcu władze miasta chwaliły się, że inwestycja jest praktycznie na ukończeniu. Teraz twierdzą, że zbiornik jest wciąż w budowie i ma być gotowy w maju przyszłego roku.

„Ażurowe płyty stanowiące wypełnienie zbiornika zostały ułożone oraz wypełnione. Stopień zaawansowania prac na początku lipca wyniósł 90 procent. Na miejscu KEGW rozpoczął już prace porządkowe (…). Z uwagi na bliskość zabudowań, ze względów bezpieczeństwa zbiornik zostanie ogrodzony” – można było przeczytać w komunikacie opublikowanym 16 lipca na oficjalnej miejskiej stronie internetowej. Towarzyszyło mu zdjęcie zbiornika, który wyglądał na całkowicie gotowy.

A po wrześniowej ulewie wyglądał tak:

Zmieniło się także stanowisko władz miasta w sprawie zbiornika. Wcześniejszy stan zaawansowania na poziomie 90% okazał się etapem „w budowie” z terminem wykonania w maju 2025 roku. Co ciekawe, jak się okazało, zmieniła się także funkcja zbiornika. Wcześniej powstające nowe zbiorniki – ten przy ul. Folwarcznej i drugi przy ul. Burzowej – miały „zredukować ryzyko powodziowe w obszarze zlewni”. Po wrześniowych zniszczeniach władze miasta poinformowały jednak za pośrednictwem radia Eska, że „zbiornik ten [przy Folwarcznej – przyp. red.] nie ma znaczenia przeciwpowodziowego”. Mimo że w okolicy jest wiele domów jednorodzinnych i powstają kolejne. Sam zbiornik jest zlokalizowany w części na terenie przeznaczonym w planie zagospodarowania przestrzennego pod zabudowę mieszkaniową.

Za budowę zbiorników przeciwpowodziowych odpowiada stosunkowo nowa (utworzona w 2019 r.) miejska jednostka Klimat-Energia-Gospodarka Wodna, ale jej urzędnicy nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności. Nadzieja jednak w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, który bada sprawę. Do tematu będziemy wracać.

Pieniądze

mieszkańców, a nie polityków

Dyskusja na radzie miasta była bardzo burzliwa – ale finalnie radni jednogłośnie podjęli uchwałę, dzięki której z pieniędzy mieszkańców

nie będą już finansowane polityczne imprezy. Projekt uchwały złożyli radni z klubu Kraków dla Mieszkańców.

Skąd taka inicjatywa?

Jak się okazało, łącznie 76 278 zł z budżetu miasta kosztował udział Krakowa w Campusie Polska Przyszłości 2024. To impreza organizowana przez środowisko Platformy Obywatelskiej, której twarzą jest Rafał Trzaskowski – najpoważniejszy z możliwych kandydatów PO na prezydenta Polski. Podobnie jak w przypadku poprzednich edycji, również tego lata Campus wzbudził kontrowersje. Tym razem poszło o silent disco, podczas którego kilkadziesiąt tańczących w słuchawkach osób głośno skandowało antypisowskie hasło „j***ć PiS”, obrazowane często ośmioma gwiazdkami. Na opublikowanym w Internecie filmiku z imprezy, która była w oficjalnym programie Campusu, widać m.in. bawiących się ministrów Sławomira Nitrasa oraz Adama Szłapkę. Od takiej mowy nienawiści szybko odcięła się część komercyjnych sponsorów wydarzenia.

Publiczne pieniądze

Później burzę wzbudziły słowa ministry edukacji Barbary Nowackiej, która w Polsat News stwierdziła: „My, jako Campus, nie dotknęliśmy ani złotówki z publicznych pieniędzy”. Dwa zdania później przyznała, że imprezę współfinansowały samorządy. A przecież pieniądze z ich budżetów to pieniądze publiczne, pochodzące z naszych podatków. Jak się potem okazało, z samorządów popłynęło na tegoroczny Campus blisko milion złotych. W tym 76 tys. wydane z krakowskiego budżetu, na co składały się „pakiet promocyjny” za 25 tys., sfinansowanie spektaklu miejskiego teatru KTO, co kosztowało 40 tys, a także koszty transportu, hoteli i diet. W wydarzeniu udział wzięli Prezydent, jego I Zastępca i ośmiu urzędników.

Z ośmioma gwiazdkami na czole paradował również Aleksander Miszalski. Jak później tłumaczył, jego asystenci wrzucili to zdjęcie w Internet „niechcący”.

Kraków już nie będzie za to płacił

Zdaniem radnych Krakowa dla Mieszkańców partyjne imprezy, promujące konkretne środowiska polityczne nie mogą być finansowane ze środków publicznych, w tym m.in. z krakowskiego budżetu. Tym bardziej w obecnej, najgorszej od lat sytuacji finansowej naszego miasta. W miejskiej kasie brakuje środków na najbardziej podstawowe potrzeby, takie jak chodniki, komunikacja miejska czy sprzątanie miasta. Podczas sesji 9 października temat wzbudził gorącą i długą dyskusję. Jednak w późniejszym głosowaniu radni byli jednomyślni – wszyscy zagłosowali za przyjęciem uchwały.

Adrianna Siudy

Wiele niewiadomych wokół metra

„Jesteśmy o krok bliżej budowy metra w Krakowie!” – ogłosił

4 października na swoim Facebooku Aleksander Miszalski. Tym krokiem miało być złożenie dokumentacji potrzebnej do wydania tzw. decyzji środowiskowej. Później na jaw wyszły komplikacje.

Konflikt interesów

Decyzja środowiskowa to warunek uzyskania pozwolenia na budowę. Jak się okazało, procedura w sprawie jej wydania trwa już w Magistracie od dwóch lat. Komplikacją okazała się zmiana władzy. Rodzice Aleksandra Miszalskiego i jego I zastępca, Stanisław Mazur mają nieruchomości na trasie metra i w sąsiedztwie. To konflikt interesów – więc postępowanie nie może być dalej prowadzone w krakowskim urzędzie. Dlatego dokumenty trafiły do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przekazało sprawę do innej gminy – Oświęcimia. Nie wiadomo, dlaczego z ich złożeniem w SKO czekano do końca września, skoro konflikt interesów zaistniał 7 maja, w dniu zaprzysiężenia Miszalskiego. Nie wiadomo, dlaczego zamiast powiedzieć prawdę, odtrąbił sukces.

Nie metro, tylko tramwaj?

Zarówno podczas kampanii, jak i już po wyborach Miszalski i odpowiedzialny za budowę metra jego zastępca Mazur podkreślali, że w Krakowie powstanie metro ciężkie, takie jak w Warszawie, a nie „substytut”. Jak się jednak okazało, do SKO trafiła „stara” dokumentacja dotycząca „starego” pomysłu, czyli premetra. To w praktyce linia tramwajowa, częściowo w tunelu. W odpowiedzi na interpelację Aleksandry Owcy z klubu Kraków dla Mieszkańców napisano, że po wyborach w dokumentach niczego nie zmieniano. Nie wiadomo, czy wydana w oparciu o nie decyzja środowiskowa będzie ważna, jeśli w naszym mieście będzie miało powstać zapowiadane „prawdziwe” metro.

Bagatela

W dyskusji o metrze duże kontrowersje budziła lokalizacja stacji Stare Miasto. Konserwator zabytków nalegał, żeby była pod parkiem Szymborskiej. Oznaczałoby to nie tylko zniszczenie nowego parku. Eksperci argumentowali też, że stacja powinna być bliżej przystanków tramwajowych i autobusowych, by ułatwić przesiadki, i bliżej Rynku. W lutym br. Magistrat ogłosił, że konserwator zabytków zgodził się na stację przy teatrze Bagatela. Ale w aktualnych dokumentach, złożonych w SKO, jest ona zlokalizowana… pod parkiem Szymborskiej. Nie wiadomo, gdzie finalnie ta stacja się znajdzie.

Pieniądze

Według szacunków pierwszy odcinek metra – od ronda Młyńskiego przez centrum do Akademii Górniczo-Hutniczej – ma kosztować 3 miliardy złotych Miasta na to nie stać, ale Miszalski w kampanii zapewniał, że jeśli zostanie prezydentem, pozyska środki rządowe, potwierdzał to sam Donald Tusk. Poseł Rafał Komarewicz w niedawnej interpelacji zapytał ministra finansów, czy te pieniądze są zagwarantowane. Okazało się, że nie ma ani złotówki. Nikt zresztą o te środki oficjalnie nie wnioskował. Nie wiadomo więc, czy będą fundusze na budowę metra.

10 października w wywiadzie dla Radia Kraków Jacek Majchrowski zapytany o metro stwierdził, że nie wierzy w zapewnienia Aleksandra Miszalskiego, jakoby pierwsza łopata miała zostać wbita jeszcze w tej kadencji. Nie wiadomo, kto z tej dwójki ma rację.

Renata Ropska

Awantura o przedszkola

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ci sami radni, którzy w poprzedniej kadencji walczyli o dotacje dla przedszkoli publicznych, tym razem zagłosowali przeciw nim. Dlaczego?

Projekt uchwały w sprawie dotacji złożyli radni z klubu Kraków dla Mieszkańców. Jej przyjęcie byłoby przedłużeniem systemu funkcjonującego w Krakowie od lat. Chodziło przede wszystkim o przedszkola publiczne niesamorządowe, czyli takie, które prowadzą podmioty prywatne czy np. stowarzyszenia, ale rodzice płacą tyle samo, ile w placówkach miejskich – czyli zero złotych za pierwsze 5 godzin i symboliczne kwoty za kolejne. Jest to możliwe dzięki dotacjom z miejskiej kasy. Lata temu rada miasta zdecydowała o zwiększeniu ustawowej dotacji na dziecko o 20% – do 120% kosztów utrzymania miejsca w przedszkolu gminnym. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu opłat za najem lokalu. Gminne przedszkola zajmują gminne budynki i nie płacą czynszu – w przeciwieństwie do tych prowadzonych przez inne niż miasto podmioty. A czynsze w Krakowie jakie są, wie każdy.

Poprzedni projekt uchwały w tej sprawie – identyczny, jak ten zgłoszony przez klub KdM – złożyli w 2021 roku m.in. radni PO. I cały klub PO tę uchwałę poparł w głosowaniu. Przeciwni byli wtedy Jacek Majchrowski, jego urzędnicy i niektórzy radni z jego klubu. Tym razem sytuacja się odwróciła. Szturm na projekt KdM przypuścili radni Platformy i Nowej Lewicy – czyli klubów popierających prezydenta Aleksandra Miszalskiego. I najciekawsze było to, że używali tych samych argumentów, co obóz Majchrowskiego trzy lata temu. A najlepszym z argumentów był ten, że uchwała to bubel prawny. Mimo że była co do słowa powieleniem uchwały przyjętej w 2021 roku i napisanej m.in. przez PO. „Szybko Państwo weszliście w buty prezydenta Majchrowskiego” – podsumował wystąpienia radnych Platformy Obywatelskiej i Lewicy Michał Drewnicki z klubu PiS.

O co chodzi? Prezydent Aleksander Miszalski właśnie tworzy budżet na przyszły rok. Już wiadomo, że są z nim problemy – co było łatwe do przewidzenia, bo sytuacja finansowa miasta jest fatalna. Wszystko wskazuje na to, że oszczędności będzie szukał m.in. w przedszkolach niesamorządowych. On, PO i Lewica zamierzają więc oszczędzać na dzieciach.

Co istotne, zgodnie z prawem Miasto ma obowiązek zapewnić bezpłatne miejsca w przedszkolach każdemu krakowskiemu dziecku – ale te prowadzone przez miasto zapewniają miejsca dla mniej niż połowy dzieci. Dlatego przed laty to władze miasta zachęcały do tworzenia przedszkoli publicznych niesamorządowych. Dla wielu z nich obniżenie dotacji to ryzyko, że będą się musiały przekształcić z publicznych w prywatne i pobierać od rodziców normalne czesne.

Eliza Dydyńska-Czesak, Radna Miasta Krakowa

Miejskie fuszerki

z ostatnich miesięcy

Nowohuckie „Machu Picchu” wreszcie po remoncie, ale…

Pamiętacie słynne schody na osiedlu Szkolnym, zwane z przekorą Nowu Hutu z powodu podobieństwa do peruwiańskiego Machu Picchu? Przez lata niszczały porośnięte mchem i zagrodzone biało-czerwoną taśmą. O pieniądze na ich remont apelowaliśmy już na początku 2023 roku – i w tym roku wreszcie się znalazły, co oczywiście cieszy. Ostateczny efekt wizualny może się podobać lub nie – sami to oceńcie. Ale z całą pewnością nie pomyślano o osobach z niepełnosprawnościami czy rodzicach z wózkami dziecięcymi – dla których wyremontowane po wakacjach schody są nie do pokonania. Podjazdów nie ma ani na schodach głównych, ani na bocznych. W dzisiejszych realiach taka sytuacja jest nie do pomyślenia – przecież jednym z priorytetów jest usuwanie barier architektonicznych. Dlatego radny Łukasz Gibała ponownie zainterweniował w tej sprawie.

Niedoróbki przy przebudowie ulicy Kościuszki

Gruntowna przebudowa ulicy Kościuszki wzbudziła kontrowersje jeszcze zanim się skończyła. Latarni ulicznych jest za dużo, brakuje za to koszy na śmieci. Niektóre słupy mają stać bardzo blisko okien. Na jednym z odcinków samochody pojadą po torowisku, blokując tramwaje, z kolei rowerzyści będą uprawiać slalom, przejeżdżając z jednej strony ulicy na drugą. Naszą szczególną uwagę zwrócił fragment nowo zbudowanego chodnika przy przejściu dla pieszych na wysokości pętli na Salwatorze, który wygląda jak nieudolnie ułożone puzzle. Zresztą zobaczcie sami. Również w tej sprawie interweniowaliśmy. Urzędnicy zapowiedzieli poprawki, ale niestety nie wszystko już da się zmienić. Cała wyczekiwana od lat przebudowa ulic Kościuszki i Zwierzynieckiej będzie kosztować blisko 100 mln zł.

Bankiet na kredyt

22 października radni z Komisji Zdrowia z przerażeniem usłyszeli,

że szpital Narutowicza ma ponad 130 milionów zadłużenia i około setki postępowań komorniczych. Trzy dni później ci sami radni

otrzymali zaproszenia na „uroczystą galę z okazji 90. rocznicy powstania Szpitala”. Oszczędzanie po krakowsku?

Impreza

Zaproszenie od Aleksandra Miszalskiego i dyrekcji szpitala na imprezę w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Rolniczego dostał każdy z 43 radnych – i na pewno nie tylko oni. W programie jest m.in. poczęstunek i koncert zespołu Motion Trio, określanego w Internecie „jednym z najsłynniejszych zespołów akordeonowych na świecie”. Trudno zrozumieć, jak to możliwe, że miejski budżet się nie spina, brakuje na podstawowe potrzeby, szpital jest rekordowo zadłużony, a jednocześnie organizowana jest huczna gala. – Coś tu chyba jest nie tak. Nawet gdyby okazało się, że koszty tej imprezy są niewielkie, to sama jej organizacja niewiele ma wspólnego ze zwykłą przyzwoitością – komentował w Dzienniku Polskim Łukasz Gibała.

Lądowisko

Coś tu chyba jest nie tak. Nawet gdyby okazało się, że koszty tej imprezy są niewielkie, to sama jej organizacja niewiele ma wspólnego ze zwykłą przyzwoitością.

nować na początku 2012 roku. Problem w tym, że od 1 stycznia 2025 r. nie może być wykorzystywane, bo… w sąsiedztwie powstanie apartamentowiec, który zablokuje jedyną ścieżkę podejścia dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Budowa 35-metrowego bloku, na który zgodzili się krakowscy urzędnicy, ruszyła w ostatnich tygodniach. Ugodę z deweloperem w tej sprawie miała podpisać obecna dyrektorka szpitala, Mariola Marchewka.

Bezpieczeństwo

Ostatnio o szpitalu Narutowicza było głośno w kontekście rezygnacji z budowy nowego lądowiska dla helikopterów. Decyzję podjął osobiście Aleksander Miszalski. Powodem był brak pieniędzy i za wysoki koszt – 76 mln zł. Przy okazji dyskusji o finansach szpitala wrócił i ten temat – głównie dzięki byłej już dyrektorce szpitala, Renacie Godyń-Swędzioł. Przypomniała, że „Narutowicz” ma przy wejściu na SOR własne lądowisko, które oficjalnie zaczęło funkcjo-

Była dyrektorka odniosła się także do kolejnego argumentu dla rezygnacji z budowy lądowiska. Miszalski stwierdził, że jego brak nie będzie dla szpitala Narutowicza problemem, bo może korzystać z lądowiska Szpitala Jana Pawła II, skąd karetka dojedzie w 5 minut. W specjalnie wydanym oświadczeniu Godyń-Swędzioł stwierdziła, że takie zapewnienia nie mogą być brane poważnie. „Są to komentarze osób bez medycznego wykształcenia, które wskazują na brak zrozumienia faktu, że śmiertelność chorych z masywnym krwawieniem czy z ostrym niedokrwieniem mózgu czy mięśnia sercowego wzrasta z każdą dodatkową minutą oczekiwaniana pomoc” – napisała.

Adrianna Siudy

Korki i nocne hałasy.

Filmowcom wolno więcej?

Kiedy Magistrat ogłosił, że w naszym mieście kręcone

będą zdjęcia do drugiej części filmu Vinci, można się było z tego tylko cieszyć. Ale to, co wydarzyło się później, wzbudziło już nie radość, a oburzenie.

Miasto stanęło, fajerwerki wystrzeliły

Jak się okazało, zdjęcia do filmu spowodowały zamknięcie jednego pasa ruchu na moście Dębnickim – od niedzielnego poranka 20 października do rana we wtorek. To, że utrudnienia na tej ważnej przeprawie przez Wisłę spowodują korki, nikogo nie powinno było zdziwić. Ale tym razem korki były ogromne, nawet w niedzielę – i w bardzo dużej części Krakowa. Ale czarę goryczy przelało coś innego. W nocy z niedzieli na poniedziałek, między godz. 23 a 2, filmowcy kilka razy odpalili sztuczne ognie. Bardzo duże i głośne, a przede wszystkim niespodziewane pokazy nie dały spać mieszkańcom tej części miasta, przede wszystkim os. Podwawelskiego. Jak później opowiadali, odgłosom wystrzałów towarzyszył dźwięk latającego w rejonie mostu Dębnickiego helikoptera. U wielu osób pojawił się lęk, że doszło do jakiegoś zbrojnego ataku. Nad Wawelem nocą latały obudzone hałasem ptaki. W poniedziałek filmowcy przeprosili, a Magistrat wydał komunikat, że na sztuczne ognie po godz. 22 nie wydał zgody.

Wszyscy zrzuciliśmy się na film

19 sierpnia w Radio Kraków, zapytany o miejskie finanse, Aleksander Miszalski powiedział: „W tym roku brakuje nam prawie miliard złotych. Łatamy, wstrzymujemy zadania”. Niespełna miesiąc później, 3 września, ogłoszono, że film „Vinci 2” otrzyma dofinansowanie w wysokości 250 tys. zł z Funduszu Filmowego w Krakowie. Środki funduszu pochodzą z budżetu miasta. Ale to nie koniec. Dziennikarze portalu krknews.pl ujawnili, że pro-

ducenci filmu zostali zwolnieni z opłat za zajęcie przestrzeni publicznych na potrzeby zdjęć. Między innymi  tej sprawie szybko zainterweniował radny Łukasz Gibała. Jak wynika z odpowiedzi na jego interpelację, budżet miasta stracił w ten sposób około 45 tys. zł. A to wszystko za sprawą zarządzenia nr 2739/2024 Prezydenta Miasta Krakowa z dnia 18 października 2024 r. „w sprawie odstąpienia od naliczania opłaty za zajęcie terenów Gminy Miejskiej Kraków dla Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, w związku z realizacją zdjęć do filmu „Vinci 2”na terenie Bulwaru Poleskiego i Czerwieńskiego w Krakowie”. Filmowcy nie zapłacili za zajęcie 1000 m2 przez 6 dni, od 19 do 24 października. W sumie więc krakowscy podatnicy dołożyli się do produkcji „Vinci 2” kwotą 250 tys. zł, a dodatkowo do budżetu nie wpłynęło kolejne 45 tys.

umów nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości i nie wpłynęły żadne uwagi w tym zakresie. W trakcie trwania ostatniej z zawartych umów zostały stwierdzone nieprawidłowości, które aktualnie są przedmiotem analizy i wyjaśnień” – napisano, tym samym w ogóle nie odpowiadając na zadane przez radnego pytanie.

Renata Ropska

Krzyżówka

Hasło krzyżówki tworzą

litery na niebieskich polach czytane kolejno, w poziomie.

Autorem krzyżówki

jest Pan Edward Pięta, któremu – jak zwykle – serdecznie dziękujemy za tak bezcenny wkład w ten numer naszego dwumiesięcznika!

POZIOMO

1. zmiana bosmana

6. wieprzowy narodowy

10. z kadzidłem i złotem

11. zakręcona maszyna

12. nakrycie głowy ferajny

14. zaznaczenie na mapie drogi przebytej przez statek

15. chata obieżyświata

16. płynie przez Rosję, Kazachstan i Chiny

17. ruchomy znacznik

20. glaukoma dla fachowca

23. śnieżna lub błotna

25. dobierana na castingach

26. przyrząd stosowany w chirurgii endoskopowej

27. świeci dla kontroli

Dołącz do nas!

www.KrakowDlaMieszkancow.com

30. zmiany biegów

32. druga co do wielkości wyspa Filipin z wulkanem Apo

33. nie zawodowiec

34. dynastia z Anglii

35. Polka dla Polki

36. wzięty w „Ogniem i mieczem”

PIONOWO

2. główna rzeka człeka

3. wiater spod samiuśkich Tater

4. kocha na deskach

5. partaczy w pracy

6. pita w Tokio

7. mieszkanka najmniejszego regionu Francji

FB.com/KRKdlaMieszkancow www.instagram.com/KrakowDlaMieszkancow

Stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców

ul. Kazimierza Wielkiego 60, 30-074 Kraków zapraszamy w dni robocze od 9.00 do 17.00

8. Michał Kleofas, polski kompozytor

9. himalajska „wielka stopa”

13. prowincja w Arabii Saudyjskiej

15. okularnik indyjski

18. gazowana z Adą

19. przysięgłych lub oskarżonych

21. naga w Warszawie i Kopenhadze.

22. dźwignia handlu

23. zawód Gepetta, ojca Pinokia

24. spora w kantorach

25. tatarska

28. zaminowuje pole

29. część ślimaka

31. pieśń patriotyczna napisana przez Marię Konopnicką

Wydawca: Stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców

Redakcja: ul. Kazimierza Wielkiego 60, 30-074 Kraków

Redaktor naczelna: Renata Ropska

Projekt kwartalnika, skład i ilustracje: www.stereoplan.pl

Druk: Agata Pindel-Witek AW biuro@krakowdlamieszkancow.com, tel. +48 516 381 647

Nie chcesz przegapić kolejnych numerów naszego dwumiesięcznika? Wypełnij formularz na stronie www.krakowdlamieszkancow.com/prenumerata - dostaniesz je od nas w wersji elektronicznej.

Ten dwumiesięcznik został wydrukowany na ekologicznym i certyfikowanym papierze. Drewno wykorzystane do jego produkcji pochodzi z lasów zarządzanych w sposób zrównoważony.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Dwumiesięcznik 05/2024 by Kraków dla Mieszkańców - Issuu