15 minute read

Uprawa roślin matecznych zimą

Czyli zimowe przygotowanie do wiosny Uprawa roślin matecznych zimą

W niniejszym artykule zajmę się tematem hodowli roślin matek z nasion feminizowanych. Wykorzystując małą paczkę (3, 4 lub 5 sztuk) nasion, zakupioną odpowiednio wcześniej, możecie w łatwy i tani sposób rozpocząć sezon hodowlany z setkami sadzonek o znanej już płci. Eliminuje to ryzykowne w naszym wizyty na plantacjach celu eliminacji „chłopców”. Ze względu na obowiązujące w naszym pięknym kraju BEZ-prawie, większość entuzjastów domowej hodowli uprawia sposobem partyzanckim, a w takim przypadku ograniczenie ilości koniecznych wizyt na miejscu hodowli jest sprawą esencjonalną. Bezpieczeństwo ponad wszystko!!!

Jest na tyle wcześnie, że macie jeszcze czas, aby spokojnie zastanowić się, jakie odmiany będziecie uprawiać i od jakiego producenta je nabyć. Przeglądając ofertę banków nasion powinniście zwracać uwagę na odmiany (outdoor), które dokwitają we wrześniu, maksymalnie początku października. Do czasu podanego przez producentów trzeba doliczyć od 15 do 23 dni, po których to odmiany uzyskują pełną dojrzałość, a nie jak podają producenci „pierwszą dojrzałość do możliwej sprzedaży”. Warto wybrać kilka różnych odmian, z różnymi okresami dojrzewania, pozwoli to rozłożyć pracę związaną z suszeniem szczycików, trymowaniem szczycików na kilka tygodni.

Hodowla roślin matek

Gdy już wybór konkretnej dmiany macie za sobą i trzymacie w rękach cieplutką jeszcze paczkę feminizowanych nasion pora przygotować idealne warunki dla „matki waszych dzieci”. Kiełkowanie i opieka nad kandydatkami na wasze matki polega właściwie poza zakupem odpowiedniej ziemi na NIE PRZESZKADZANIU naturze. Co nie zawsze jest tak łatwe jak by się mogłoby wydawać. Zaryzykuję, bowiem stwierdzenie, że nie ma na kuli ziemskiej bardziej „przeopiekowanej” rośliny. Zwłaszcza początkujący hodowcy, (ale zdarza się to i zaawansowanym rolnikom) mają tendencję do podtapiania i przenawożenia krzaczków, którymi się opiekują. Po 2-6 dniach ukażą się małe kiełki, które należy niezwykle delikatnie przesadzić do doniczek z wilgotną i spulchnioną glebą. Młody kiełek jest niezwykle wrażliwy na bodźce mechaniczne i bardzo łatwo go uszkodzić. Dobrze sprawdzają się małe pędzelki, za których pomocą bezpiecznie można przetransportować nasionko do gleby. Otwór powinien być około 5 milimetrowej głębokości. Nasionko należy delikatnie przysypać cienką warstwą ziemi, aby zapewnić mu ciemność. Nie ubijać. Tak przygotowane sadzonki wymagają stałej temperatury, wysokiej wilgotności powietrza i światła. Ilość godzin, jaką trzeba oświetlać małe sadzonki powinna wahać się pomiędzy 18 a 24. Należy kilkakrotnie w ciągu dnia zraszać je spryskiwaczem. W tej fazie wzrostu nie należy używać żadnych nawozów, wystarczy zwykła letnie mineralna woda. Kranówka, która odstała 24-48 godzin także spełni swoją rolę. Teraz macie około dwóch miesięcy spokoju i możecie rozkoszować się pięknem tej niesamowitej roślinki. Z każdym dniem będzie przybywać nowych listków, a stare będą rosły jak na drożdżach. Po pierwszych 30 dniach możecie stosować 50-75% zalecanej dawki nawozu na fazę wegetatywną (wzrostu). Od momentu jak wasze krzaczki osiągną 4-5 pięter liści możecie wcinać pierwszy stożek wzrostu (najmniejsze tworzące się listki), aby pobudzić krzaczek do produkcji większej ilości odgałęzień bocznych, które będą zaczątkami waszych klonów. Boczne odgałęzienia można pobudzać w podobny sposób, gdy będą miały, co najmniej 3 pary listków. Nie bójcie się, nie skrzywdzi to Waszych roślinek. Zabieg ten w naturalny sposób spowoduje wydzielanie hormonów roślinnych uszkodzonej części roślinki i pobudzi ją do tworzenia odgałęzień. Pobieranie szczepek powinniście zacząć od dolnych odgałęzień, które ukorzeniają się łatwiej od tych bliżej wierzchołka rośliny.

Klonowanie

Klonowanie jest jedną z form rozmnażania wegetatywnego, czyli bezpłciowego. Jak wiemy konopie są roślinami dwupiennymi, czyli wytwarzają oddzielne rośliny męskie i żeńskie. W warunkach naturalnych do przedłużenia gatunku i wytworzenia nowego pokolenia (nasion) niezbędne są dwie różnopłciowe rośliny. Tego typu rozmnażanie wiąże się jednak ze zmianą puli genowej nowego pokolenia, a co za tym idzie zmienia się także charakterystyka danej rośliny. Cechy dominujące ulęgają uwypukleniu – np. zawartość THC, aromat, zapach, a cechy regresywne ulegają uwstecznieniu. Hodując konopie ze standartowych nasion (niefeminizowanych), szansa uzyskania rośliny żeńskiej (poza zaawansowanymi hodowcami, robiącymi własne krzyżówki nie są one pożądane) wynosi 50%. Zasada ta sprawdza się dokładnie jedynie na dużej liczbie nasion (kilkaset, klika tysięcy), przy mniejszych ilościach, czyli tak zwanej niereprezentatywnej grupie badawczej faktyczny rozkład może być diametralnie inny. Tak, więc, przy 10 wysadzonych nasionach może wyrosnąć np. 8 „dziewczynek” i 2 „chłopców” lub na odwrót. W takim właśnie momencie warto klonować rośliny żeńskie, mamy wtedy pewność, co do płci naszych sadzonek i ich charakterystyki genetycznej, (jeżeli oczywiście znamy cechy rośliny matecznej). Klony są dokładnymi kopiami swojego rodzica, oznacza to, że będą się charakteryzowały tymi samymi cechami, co do wymagań glebowych, wysokości krzaków, okresu kwitnienia czy też zawartości THC i rodzaju oferowanego „upalenia”. Jeżeli znaleźliście odmianę-roślinę swojego życia, której cechy idealnie wam odpowiadają możecie je zachować na długie lata, rozmnażając krzaki właśnie sposobem klonowania. Klonowanie nie jest także jak to przedstawia część publikacji procesem skomplikowanym i każdy średnio zaawansowany ogrodnik amator przestrzegając algorytmów postępowania powinien dać sobie z nim radę. Oczywiście możecie po prostu jednego dnia pociąć wszystkie wasze matki, ale nie polecałbym tej techniki. Dużo lepiej, co dzień dwa pobierać kilka – kilkanaście szczepek. Pobieranie szczepek powinniście zacząć od dolnych odgałęzień, które ukorzeniają się łatwiej od tych bliżej wierzchołka rośliny. A zatem do dzieła!

Jeżeli znaleźliście odmianę-roślinę swojego życia, której cechy idealnie wam odpowiadają możecie je zachować na długie lata, rozmnażając krzaki właśnie sposobem klonowania.

Co nam będzie potrzebne

Roślina mateczna - Jest to krzak, z którego będziemy pobierać „odnóżki” do ukorzeniania. Roślina taka bezwzględnie musi być zdrowa, wysokość „matki” jest różna w zależności od odmiany, Młody kiełek jest niezwykle wrażliwy nie powinna być jednak nie mniejsza niż 50-60 cm. na bodźce mechaniczne i bardzo Jednak głównym wyznacznikiem powinna być ilość i łatwo go uszkodzić. wielkość bocznych odgałęzień, które stanowią materiał na nowe roślinki. Odgałęzienia powinny mieć około 12-15 cm i co najmniej 4-5 par liści. Ostre nożyczki i- polecam takie do obcinania paznokci.

Żyletka lub skalpel Woda destylowana lub mineralna

Ukorzeniacz do roślin zielonych - może być w formie proszku lub żelu, ważne jest jednak, by był on dedykowany do roślin zielonych, a nie zdrewniałych. Dla podwyższenia stosunku ukorzenionych sadzonek do tych, które nie przeżyją procesu można zakupić ukorzeniacz w płynie i żelu, po czym je wymieszać. Podwyższa on procent przeżywających roślinek z około 75%, przy zastosowaniu jednego rodzaju preparatu, do około 95% przy zastosowaniu ich mieszaniny. Wybielacz chlorowy - np. Domestos – potrzebny do dezynfekcji naczyń i ostrzy używanych do cięcia odnóżek.

Wysterylizowana ziemia ogrodowa

Mała szklarenka do klonów - można ją wykonać własnoręcznie, chociaż gotowe są do nabycia już za cenę kilkunastu

Klony zaraz po pobraniu w kostkach wełny mineralnej. Na zbliżeniu widać pojawiające się młode korzonki. Klony i rośliny mateczne. Tak podhodowane klony można już przesadzać na miejsce uprawy. Mały klon jest gotowy do dalszej pracy.

złotych, a „wychowa” ona wiele pokoleń klonów. Jeżeli jednak nasz budżet jest bardzo ograniczony, nie ma problemu, może ją doskonale zastąpić zwykła przezroczysta torebka foliowa, która nałożona na każdą doniczkę z nowym klonem zapewni odpowiednią wilgotność i mikroklimat.

Doniczki – odpowiednio małe do nowych sadzonek, polecam wykorzystywać specjalne tace zawierające kilkanaście, kilkadziesiąt malutkich pojemników zgrupowanych w jednym miejscu.

Spryskiwacz ogrodowy - Do zapewnienia odpowiedniej wilgotności klonom

Świetlówki kompaktowe lub zwykłe jarzeniówki (lampy fluorescencyj-

ne) do zapewnienia malutkim klonom wystarczającej ilości niezbędnego do ich rozwoju światła. Absolutnie nie nadają się do tego celu HPS-y i MH, ani żadne inne źródła światła emitujące duże ilości ciepła!!! Spalą one i/lub ugotują nasze klony!!!

Klonować można rośliny w wegetatywnym stadium wzrostu – łatwiej się wtedy ukorzeniają, ale minusem jest to, że nie znamy płci krzaczków, co obliguje nas do wykonania klonów z każdej posiadanej roślinki i co bardzo ważne dokładnie je oznaczyć i opisać, aby w momencie, kiedy możliwa jest identyfikacja płci pozbyć się klonów wykonanych z męskich osobników (chyba, że ich potrzebujemy do wykonywania własnych hybryd). Sadzonki wykonywane z roślin będących w fazie kwitnienia ukorzeniają się znacznie trudniej, ale przy prawidłowo przeprowadzonym procesie ukorzenią się i tak powyżej 60-70%. Takie klony mają jednak jedną ogromną zaletę, znamy płeć przyszłych roślin! Jest to rzecz nie do przecenienia, oszczędzamy na oświetleniu i naszym czasie przeznaczonym na ich pielęgnację. Należy pamiętać, że nie wszystkie odmiany równie łatwo się klonuje, jako podręcznikowy przykład odmiany bardzo trudno poddającej się procesowi klonowania jest „Big Bud”. Większość odmian jednak stosunkowo łatwo rozmnażać tą metodą.

Krok po kroku:

1. Wybieramy zdrową roślinę mateczną o wysokości około 50-75 cm z dobrze rozwiniętymi bocznymi odgałęzieniami, które to będą naszymi przyszłymi klonami. 2. Przygotowujemy doniczki sterylizując je wcześniej roztworem wybielacza chlorowego (dla Domestosa jest to około jedna część wybielacza na 4-5 części wody). Puste i wcześniej umyte ciepłą wodą doniczki spryskujemy obficie wcześniej przygotowanym roztworem i po 15 minutach BARDZO DOKŁADNIE SPŁUKUJEMY Tak wysterylizowane doniczki napełniamy także sterylną ziemią. 3. Część wcześniej przygotowanego roztworu wybielacza wlewamy do niewielkiego naczynia i wrzucamy do niego nożyczki i skalpel lub nową ostrą żyletkę; pozostawiamy w nim na około 15 minut i odkładamy na także wcześniej wysterylizowany talerzyk. 4. Do niewielkiego kubeczka wlewamy wodę destylowaną lub mineralną – będzie to miejsce tymczasowego przechowywania obciętych odnóżek przed umieszczeniem ich w ziemi. Zapobiega to wysychaniu młodych gałązek, które może je zabić w bardzo krótkim czasie. 5. Przy użyciu nożyczek do paznokci (ostrych i sterylnych) obcinamy z rośliny matecznej boczne odgałęzienia o długości minimum 12 cm, posiadające minimum 3 pary liści. Do klonowania wybieramy dolne odgałęzienia, a to z tego prostego powodu, że po pobraniu odnóżek nasza roślina mateczna dokwitnie dając nam z zachowanych górnych gałęzi mocniejszą marihuanę niż byłoby to z dolnych. Tak odcięte odnóżki niezwłocznie umieszczamy we wcześniej przygotowanym naczyniu z czystą wodą. 6. Gdy już mamy w naszym naczyniu z wodą wszystkie odnóżki, jakie zamierzamy klonować należy zadbać by pozostałe, niezbędne narzędzia były gotowe tj. doniczki z ziemią, ostry i wysterylizowany skalpel lub żyletka i ukorzeniacz. Jeżeli wszystko to mamy w zasięgu ręki możemy przystąpić do „obróbki” sadzonek. 7. Na samym początku ostrymi i sterylnymi (będę to powtarzał aż do znudzenia) nożyczkami pozbawiamy nasze odnóżki WSZYSTKICH bocznych liści, oprócz jednej górnej pary, (jeżeli odnóżka jest wyjątkowo okazała możemy pozostawić 2 pary), poniżej powinna pozostać łodyżka długa na około 5-6 cm. W ten sam sposób należy przygotować wszystkie klony. 8. Kolejnym etapem jest ucięcie pod kątem około 45 stopni dolnego fragmentu klonów. Wynika to z konieczności zwiększenia powierzchni, jaka będzie miała kontakt z ukorzeniaczem – z niej to właśnie wyrosną nowe korzenie. Zabieg należy przeprowadzić sterylnym skalpelem lub żyletką i ABSOLUTNIE nie dotykać obciętego końca palcami!! 9. Tak przygotowanego klona zanurzamy w ukorzeniaczu na głębokość 2-4 cm, ale tak, aby zanurzone w nim były miejsca, z których poprzednio wyrastały liście (są to miejsca, z których oprócz końca najłatwiej wyrastają korzenie); i obstukujemy by usunąć nadmiar ukorzeniacza. 10. W przygotowanych wcześniej doniczkach z ziemią wykonujemy (w ziemi) otwory na głębokość odpowiadająca mniej więcej wysokości umazania, ukorzeniaczem. W takie właśnie otwory wkładamy nasze klony uważając by nie zetrzeć ukorzeniacza. Ziemię wokoło delikatnie ubijamy tak, aby nowy klon zachował pozycje pionową. Klonami przygotowanymi w powyższy sposób należy się troskliwie zajmować. Umieszczamy je w naszej mini szklarence pod oświetleniem nieemitującym dużych ilości ciepła stosując fotoperiod 18/6 (18 godzin światła / 6 godzin ciemności). Młode sadzonki należy spryskiwać wodą ze spryskiwacza dwa razy dziennie i bezwzględnie NIE MOŻNA DOPUŚCIĆ DO ICH WYSCHNIĘCIA!!! Proces ukorzeniania sadzonek przebiega dużo łatwiej, jeżeli młode systemy korzeniowe mają zapewnioną odpowiednią temperaturę 22-25’C. W sklepach ogrodniczych dostępne są specjalne maty grzejne, które podkłada się pod szklarenki po to właśnie, aby zapewnić optymalną temperaturę młodym korzeniom. Jeżeli nie macie ich zakupu, zatroszczcie się, chociaż o to, aby

podłożyć pod mini szklarenkę jakiś izolujący materiał np. płytę styropianu lub po prostu zwykłą deskę. Podczas procesu ukorzeniania, najważniejsze jest zapewnienie odpowiedniej wilgotności naszym kandydatom na krzaczki. Minimalną wartością jest 80% wilgotności. Czasem listki, jakie pozostały na klonie zaczynają delikatnie żółknąć. Zwykle dzieje się to na końcach, ale bywa, że żółkną całe małe listki. Nie ma powoW warunkach naturalnych do przedłużenia gatunku i wytworzenia nowego pokolenia du do zmartwienia, jeżeli malutki zalążek (nasion) niezbędne są dwie różnopłciowe rośliny. listków rosnący na samym czubku jest nadal zielony. Zwykle taka roślina przeżywa i poprawnie się ukorzenia. Jeżeli cały proces został przeprowadzony prawidłowo młode klony powinny ukorzenić się w kilka tygodni. Po tym okresie, jeśli bryła korzeniowa jest już ukształtowana, można przesadzać sadzonki w większe doniczki. Stwierdzić to możemy obserwując wyrastające młode korzonki od spodu doniczki.

Przesadzanie

Jeżeli rozpoczęliście hodowlę roślin matecznych w styczniu – lutym, to przy-

Klonowanie nie jest także jak to przedstawia kładając się do pracy mamy teraz maj, część publikacji procesem skomplikowanym i a wy jesteście właścicielami kilkunastu, kilkudziesięciu lub nawet kilkuset zdrokażdy średnio zaawansowany ogrodnik amator wych sadzonek o znanej płci. Jest to przestrzegając algorytmów postępowania dobrze zapowiadający się początek letniej przygody z uprawą partyzancką, powinien dać sobie z nim radę. która jeżeli dobrze ją rozegracie zaowocuje słoikami wypełnionym aromatyczną, mocną marihuaną. Zanim zdecydujecie się na wysadzanie sadzonek na miejsca docelowej uprawy, warto młode krzaczki zahartować. Wystawiając po kilka godzin na ciepłe pierwsze promienie wiosennego słońca. Gdy wasze sadzonki będą już kilka dni na dworze, a pogoda daje, jako taką pewność, że czas przymrozków jest już za wami, pora zacząć wybierać się na wycieczki na wieś. Teraz pozostaje być cierpliwym i czekać aż natura zrobi swoje. W okolicy zamieszkania dobrze jest zasadzić po jednym, dwa krzaczki z wszystkich odmian, jakie sadzicie gdzieś w odmętach współrzędnych GPS-u, aby wiedzieć, kiedy konkretna odmiana w konkretnym roku osiągnie pełną dojrzałość. Ten prosty zabieg pozwoli wam pójść ze „złotym sierpem” Panoramiksa dokładnie we właściwym czasie pełnej dojrzałości. Powodzenia.

Hybryda doskonała - Critical Jack z Dinafem

Grower, który ma za sobą dziesiątki upraw, wie czego chce i trudno go zaskoczyć jakąś odmianą. Właśnie takim zaskoczeniem może się stać dla was Critical Jack z Dinafem, gdzie skumulowana moc Jacka Herera i relaksujące działanie Critical Mass zostały doskonale zbalansowane by wyrwać was z realiów tego świata. Autor: snes

Od momentu pojawienia się na rynku Jack Herera – odmiany noszącej imię i nazwisko nieżyjącego już wybitnego działacza na rzecz legalizacji konopi, powstało wiele hybryd i krzyżówek opartych o ten genetyczny majstersztyk. Firma Sensi Seeds, która stworzyła tą odmianę z krzyżowania Skunk #1 z Northern Lights #5 oraz Haze, po mistrzowsku wybrała fenotypy o właściwościach charakterystycznych dla sativy. Gdy do testowania wpadła mi w ręce paczka Critical Jack z Dinafem, nie mogłem oprzeć się ciekawości i od razu rozpocząłem proces poznawczy, wrzucając kilka nasion do hermetycznego pojemnika, na uprzednio zwilżony kranówą, papierowy ręcznik. Z powodu wyjazdu pozostało mi zostawić ten przezroczysty pojemnik samopas na 3 dni. Kiełki wykazały niesamowitą żywotność. Gdy wróciłem okazało się, że mimo minimalnego dostępu pojemnika do światła, maleństwa ostro zakorzeniły się w warstwie ręczników, urosły się aż do samego dekielka pojemnika i zrzuciły łupiny nasion stając się już małymi roślinami. Widząc taki wigor wiedziałem, że i tym razem będę uprawiał bez okresu wegetatywnego, czyli od samego początku stosując zmianę 12 godzin światła na 12 nocy. Młodziutkie konopie powędrowały do litrowych doniczek z mieszanką ziemi, włókna kokosowego oraz nawozów organicznych jak „Blood Fish and Bone” oraz „Bat Guano”. Po 3 tygodniach życia przesadziłem je do docelowych 11 litrowych donic z Bat Guano i włóknem kokosowym.

Wybór fotoperiodu okazał się bardzo celny, ponieważ rośliny nie chciały pokazać płci przez pierwsze 4 tygodnie życia. Gdy zaczęło się kwitnienie, krzaczki były już bardzo ładnie rozrośnięte. Zdrowe od samego początku, tętniły wigorem i wprawiały w zachwyt grubością łodyg. W raz z pojawieniem się pierwszych kwiatostanów, można było zauważyć powstawanie dosyć sporych, przyjemnie pachnących przy dotyku triochomów. Gdy po macaniu krzaczka powąchało się palce, można było wyczuć sporą mieszankę genów – słodki zapach przypominał mi co najmniej 10 uprawianych wcześniej odmian. Podczas następnych tygodni zacząłem podawać Cannaboost oraz PK 13-14, stopniowo zwiększając dawkowanie przy kolejnych podlewaniach. Łakome krzaczki przyswajały wszystko w zawrotnym tempie. Tą odmianę naprawdę ciężko przenawozić.

Rośliny są bardzo żywotne i silne, wymagają też sporo pracy jeśli chodzi o trening. Z pewnością dobrze będzie je przytopować, bądź zfimować podczas dłuższej wegetacji. Ja, że takowej nie przeprowadzałem, musiałem zdać się na stare dobre LST, dzięki któremu krzaki nabrały właściwego kształtu i mogły odbierać światło całą swoją powierzchnią. Co tydzień starałem się też obracać doniczki względem lampy, by światło dochodziło z każdej strony coraz grubszych topów.

Rośliny napuchły sporo ponad przeciętną i okazały się wysoce produktywne. Kwiatostany okazały indicową część swojej natury - niesamowicie zbite i nabrzmiałe, gdy porównamy je do topów oryginalnego Jacka Herera. Niestety w miejscach, do których nie dochodziło światło, czyli tuż przy samych łodygach, obrośnięte triochomami topy zaczęły pleśnieć! Całe szczęście, stało się to pod koniec kwitnienia. Odmiana kwitnie mniej więcej tyle ile zakłada producent czyli aż 9 tygodni. U mnie ścinka nastąpiła tydzień wcześniej niż planowałem i jak się później okazało, nie wpłynęło to zbytnio na moc ani smak

suszu. Niezaatakowane przez pleśń kwiatostany wyschły w niecałe 8 dni i nadszedł czas na degustację. Przez ostatnie 2 tygodnie życia krzaków podlewałem je jedynie wodą z miodem, dlatego smak dymu jak i zapach suszu były bardzo owocowe, przyjemne i niedrażniące gardła. Czuć było też, bardzo wyraźnie słodki, skunkowy posmak z lekką nutką ziemistego afghani. Przy wydechach zdecydowanie zalatywało Jackiem Hererem, całkiem jakby był to oryginał. Bardzo przyjemne, zmysłowe doznania. Co do highu, trzeba naprawdę uważać. Jedno nabicie kioskowej lufki jest w stanie mocno skopcić dwóch wytrawnych palaczy, wprawiając ich w stan wyraźnego odrealnienia. Faza bardzo przypomina mi działanie Superskunka napędzonego jakimś Hazem. Critical Jack wcale nie zetnie nas z nóg na kanapę, mimo błogiej euforii i efektu ciężkich oczu. Ta hybryda jest tak dobrze zbalansowana, że nie sposób jest stwierdzić przewagi indici nad sativą bądź też odwrotnej dominacji. Można stwierdzić, że jest Critical Jack jest hybrydą doskonałą! Cała zabawa trwa dosyć długo, ale po jej zakończeniu następuje typowy dla mocnych skunkowych hybryd efekt apatycznego zmęczenia (tzw. zamuła). To działanie jest wynikiem spotęgowania genu, przez połączenie dwóch bazowanych na skunk odmian - Jacka Herera i Critical Mass. Geny pierwszej wyjaśniliśmy na początku artykułu, ta druga jest hybrydą skunka i afghani.

Większość z odmian bazowanych na Jacku Hererze może zaoferować wiele wspaniałych cech, które zadowolą nawet bardzo wymagającego growera. Jedną z tych odmian jest właśnie Critical Jack i z pewnością zagości ona w jeszcze niejednym growboxie. Porównując ją jednak do hybryd Jacka które miałem okazję palić wcześniej wybrał bym bez wahania The Killing Fields lub krzyżówkę Jack Herer x AK47 x NYCD na jej miejsce. Bardzo prawdopodobne, że to rzecz gustu, nie mniej jednak Critical Jack zasługuje na uwagę i jest bardzo smacznym kąskiem dla wszystkich uwielbiających doskonale zbalansowane hybrydy, Jacka Herera lub Critical Mass. Po prostu smaczny i pachnący, naprawdę mocny towar.

Makrofotografia, jednego z obrośniętych triochomami kielichów odmiany Critical Jack oraz pozującego intruza!

Od momentu pojawienia się na rynku Jack

Herera – odmiany noszącej imię i nazwisko nieżyjącego już wybitnego działacza na rzecz legalizacji konopi, powstało wiele hybryd i krzyżówek opartych o ten genetyczny majstersztyk.

Roślina tuż przed ścięciem. Duma uprawiającego.

This article is from: