2010 - Styczniowe wydanie Magazynu Polski Partner

Page 36

Floryda, jakiej nie znamy Na północy zimowa plucha, zimno, szaro, grypowo i depresyjnie. A więc może by tak na Florydę?

Na ten pomysł, w sezonie jesienno-zimowym, wpada co roku wiele tysięcy osób. Niektórzy, głównie zamożni ludzie na emeryturze mają tu swoje domy lub apartamenty na pobyt sezonowy. Przybyszy z zimniejszych regionów USA a nawet z całego świata nazywa się na Florydzie “snow birds”, bo jak ptaki na zimę wylatują do ciepłych krajów, tak oni przybywają tłumnie na południową Florydę korzystając z dobroczynnego dla zdrowia klimatu oraz licznych turystycznych atrakcji tego regionu Floryda, a zwłaszcza Miami nie jest już jednak miejscem kojarzonym tylko z miastem, gdzie przyjezdża się na emeryturę. Coraz więcej młodych ludzi przeprowadza się tu na stałe lub wybiera to miejsce dla spędzenia nawet krótkich a zarazem ciekawych wakacji. Aktywni zawodowo młodzi ludzie nie mają aż tak wiele czasu, żeby dokładnie poznać Florydę. Kierują się zatem do miejsc najbardziej reklamowanych i okrzyczanych. Orlando położone w centralnej Florydzie przyciąga międzynarodowe tłumy swoimi licznymi, szalonymi wprost atrakcjami będącymi częścią ogromnych parków rozrywkowych “Disney World” i “Universal Studios”. Liczbę odwiedzających Orlando turystów oblicza się na około 35 milionów rocznie! I jak tu nie zginąć w tłumie? Miami, miasto multikulturowe, rozległe i hałaśliwe o specyficznym latynoskim zabarwieniu oferuje zatłoczone plaże, modne ( i drogie) restauracje, “trendy” kluby nocne, niezliczoną ilość sklepów oraz ultranowoczesne luksusowe hotele, o niebywałej wręcz mnogości pomysłów architektonicznych i dekoracyjnych. Jakieś 75 mil na północ od Miami, położone jest słynne Palm Beach, miasto będące od powstania, czyli od roku 1894 kiedy to Henry Flagler wybudował tu pierwszy super luksusowy, ogromny hotel “Roy36

Polski Partner

STYCZEŃ 2010

al Poinciana” dla najbogatszych sfer ówczesnego społeczeństwa amerykańskiego, areną zabaw, przyjęć i ekstrawaganckich bali dla milionerów. Do dnia dzisiejszego miasto to jest często tłem licznych skandali obyczajowych i finansowych, jak na przykład niedawno przeprowadzona tu sprzedaż aukcyjna posiadłości finansowego oszusta stulecia Berniego Madoffa. Jest jeszcze Key West. Najdalej wysunięta na południe, połączona mostem z autostrada I-95 i najbardziej tropikalna wyspa na terenie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Tylko 90 mil od Kuby. Miejsce ciekawe, ale prawdziwa “pułapka” turystyczna. Ciekawi tego miejsca, po prawie 5 godzinnej podróży z Miami zaczynają szukać noclegu. I tu zaczyna się kłopot. Hoteli jest mało i niezmiernie drogie. Restauracje zatłoczone i również drogie. Jeśli jest się homoseksualistą można skorzystać z noclegu po tańszej cenie. Niektóre hotele prywatne oznaczone kolorową tęczą oferują 20 % zniżki dla homoseksualistów. Jeśli jednak nie może się lub nie chce skorzystać z tej oferty, a nie dysponuje się budżetem kilkuset dolarów za noc, to pozostaje powrót na północ. I tu właśnie, po drodze z Key West do Miami ( lub odwrotnie) można odkryć miejsca niecodzienne, mało znane, urokliwe i ciekawe. O nich więc słów kilka. Załóżmy, że mamy przed soba piekny słoneczny dzień jakich wiele na Florydzie. Szukamy ucieczki od zgiełku wielkiego miasta a zarazem nie chcemy się nudzić. Nie jesteśmy też przygotowani na wydanie fortuny. Chcemy po prostu spędzić dobry dzień, ale inaczej... Wyruszamy samochodem z Miami. Kierunek: Key Largo i Islamorada. Key Largo znajduje się niecałe 70 mil na południe od Miami. Droga jest znacznie szybsza i łatwiejsza, jesli wybierzemy Florida Turnpike. Jest to płatna, nowoczesna autostrada, któ215-939-6717

ra za kilka dolarów zawiedzie nas do pierwszego punktu, gdzie warto przystanąć: Florida City. Nie jest to wybitnie ciekawa miejscowość, lecz warto się tu zatrzymać aby zatankować pełny bak benzyny. Przez wiele mil grozi nam bowiem benzynowa posucha. Nastpęny punkt sprzedaży paliwa oraz przekąsek i napojów jest dopiero w Key Largo. Chyba, że wybierzemy krótszą, ciekawszą bo wiodacą przez bagniste tereny Everglades drogę o nazwie Card Sound Road. Wtedy mamy możliwość wstąpienia do niecodziennego baru dla zagubionych rajdowców motocykli “Harley Davidson”. Bar “Alabama Jack” mieści się tuż przed punktem opłaty drogowej, zezwalającej na przejazd mostem między dwoma wysepkami. Za symboliczną, niezmienną od ponad 20 lat opłatę $1 możemy jechać aż do Key Largo. Największej z około 1700 wysp i wysepek połączonych między sobą aż 42 mostami i ciągnącymi się przez ponad 110 mil na południe od Miami. Mieści się tutaj bardzo ciekawy park dla osób, które lubią nurkowanie ze sprzętem specjalistycznym lub tylko ze zwykłą maską do nurkowania. Jest on nazwany na cześć dziennikarza, który pisał artykuły wzywające o do ochrony raf koralowych “John Pennekamp Coral Reef Park”. Pierwszy amerykański stanowy park podwodny. Rafa koralowa oferuje niezwykłą różnorodność ryb tropikalnych. Trzeba jednak uważać na okresowo pojawiające się tu meduzy, które swoimi jadowitymi czułkami mogą spowodować bolesne oparzenia skóry. Kiedy już nacieszyliśmy się widokiem fascynujących okazów fauny i flory podwodnej oraz obejrzeliśmy zatopione tu celowo, stare armaty hiszpańskie oraz statuę Jesusa rozwierającego z ufnością ramiona w kierunku przebijających się pod wodę, w prawie zjawiskowy sposób, promieni słonecznych, pora zastanowić się nad tym czy nie warto przedłużyć podwodnej przygody i

spedzić noc w unikalnym, jedynym tego typu hotelu pod wodą. Mieści się on również w Key Largo i nosi nazwę “Jule’s Underwater Lodge”. Chęć ta przechodzi jednak szybko po zapoznaniu się z przestarzałym obiektem, który został zaadaptowany na mini hotel podwodny w 1986 roku z komór laboratorium podwodnego, wykorzystywanych przez naukowców na początku lat siedemdziesiątych do badań bilogii morskiej. Po pierwsze trzeba być przygotowanym na to, że aby dostać się do pokoju hotelowego trzeba naprawdę zejść 30 stóp pod wodę w pełnym wyposażeniu do nurkowania podwodnego. Po drugie nie wolno cierpieć na klaustrofobię. Po trzecie trzeba byc domatorem i zadowolić się oglądaniem telewizji ( hotel jest wyposażony w system video i stereo), gotowaniem w dość dobrze urządzonej kuchni ( gorzej z zakupami) albo zająć się oglądaniem przepływających za oknem kolorowych ryb. Niektórzy mają jeszcze inne zajęcia. Mam tu na myśli tych, którzy rezerwują ten mini hotel ( 2 sypialnie, 1 łazienka, oraz salon z kuchnią) na podróż poślubną. Wtedy powiedzenie “zawsze razem” nabiera rzeczywistego znaczenia. Miejsce napewno jedyne w swoim rodzaju. Ceny: począwszy od 475 dolarów za noc, wliczając dostarczoną pod wodę, o godz. 6 wieczorem, kolację oraz wczesne śniadanie następnego dnia. Jeśli nie zdecydujemy się na zamieszkanie w hotelu podwodnym możemy zjeść coś smacznego ( a zwłaszcza dania z ryb) w pobliskiej restauracji “Captain Shon’s Seafood Grill & Pub”. Właściciel jest zaiste postacią malowniczą, prawdziwym kapitanem morskim, z piracką klapką na oku i tysiącem opowieści, którymi chętnie dzieli się z klientami. W prowadzeniu przybytku pomaga mu żona Lee, która jest zagorzałą zwolenniczką ochrony środowiska. To właśnie dzięki jej staraniom obok restauracji utworzony został mały akwen słodkowodny. Teraz obiekt odwiedza codziennie kilkadziesiąt białych ibisów, które traktują to miejsce jako spokojną i bezpieczną przystań a zarazem stanowiącą urokliwą atrakcję dla gości. Nie sposób zwiedzić Florida Keys w ciągu jednego dnia. Pozostaje jednak czas na następną wyspę o wdzięcznej nazwie Islamorada, “purpurowa wyspa”. Są dwie wersje pochodzenia tej nazwy. Pierwsza z nich mówi, że nazwa nadana została jej przez przez hiszpańskich odkrywców z powodu zamieszkujących tu niegdyś ślimaków o purpurowych skorupkach, Druga zaś nawiązuje do bogato ukwieconych na purpurowo krzewów bougainvillea. Islamorada jest prawdziwym rajem dla wędkarzy morskich. Unikalny eco system i pobliska rafa koralowa powodują, że można tu spotkać i złowić niemal każdą rybę żyjąca w Oceanie Atlantyckim, łącznie z rekinami. Wędkarze pasjonujący się tym sportem, mogą wynająć różnej wielkości statki wraz z załogą i mieć gwarancję, że nie nie wrócą z pustymi rękami. Nie na próżno Islamorada jest nazywana popularnie światową stolicą wędkarstwa. Można ryby łowić, można je też karwww.polskipartner.com


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.