
9 minute read
Robert Knapik – recenzja Empuzjonu OLGI TOKARCZUK
Okrakiem pomiędzy światami
– Ojcze, ty byś wolał, żebym umarł – powiedział i zapragnął, żeby właśnie teraz jego ojciec, January Wojnicz, inżynier ze Lwowa, człowiek pragmatyczny i nader męski, mógł go przytulić, nawet może i niezręcznie, po żołniersku, poklepując Mieczysia po drobnych plecach, w geście mającym dodać otuchy żołnierzom, którzy załamali się na polu walki. Albo nawet, jak pan August, sztywno, z jakąś dramatyczną determinacją. Zapragnął jego dotyku i fizycznej obecności i poczuł nawet z bliska zapach ojca, który dolatywał doń już wcześniej z daleka, który wywąchiwał, mijając go czy wchodząc do jego sypialni: zapach tej jego angielskiej wody, jakby starej skóry potartej cytryną, gładkiej od długiego używania, wyślizganej dotykiem rąk. Biedny ojciec, pomyślał. Jest jak przedmiot, jak wysłużone narzędzie.
Advertisement
Jeszcze przed premierą Empuzjonu Olgi Tokarczuk czytelnicy podejrzewali, że będzie to kolejna wersja Czarodziejskiej góry. Wydanie książki Tokarczuk spowodowało tym samym znaczny wzrost zainteresowania niemieckim dziełem. Najnowsza proza noblistki rezonuje z utworem Manna, przede wszystkim poprzez rysowanie szczelnych podziałów, niepewności; postacie są bardziej poddane emocjom, uniesieniom aniżeli zastane w konkretnej rzeczywistości. Stawia tezy i odsłania nowe – nieodgadnione, wyłaniające się z chaosu. Świat trawi nadchodząca katastrofa. Skądinąd wcale nie mniej ważne jest skojarzenie z Przedwiośniem Stefana Żeromskiego. Mieczysław Wojnicz cierpiący na tuberkulozę (gruźlicę) przyjechał do Görbersdorfu (dzisiejszego Sokołowska) trochę jak do miejsca wyśnionego, będącego aluzją do szklanych domów. Głośni i mocno pobudzeni Polacy przechadzający się wśród kuracjuszy, niczym u Żeromskiego marzą i fantazjują o tym, że być może będą mogli cieszyć się upragnioną wolnością we własnym kraju. Początek XX wieku jest powolnym odchodzeniem w niepamięć starych schematów, a zasadniczą tego reprezentacją jest tutaj grono dyskutantów (August August, Longin Lukas, Walter Frommer). Lwią cześć powieści zajmują dysputy owych panów na tematy mocno dzisiaj nieaktualne, chociaż w różnorakich konfiguracjach obecne do tej pory. Czytelnicy pamiętają zapewne Waltera Frommera z innej książki – E.E., opowiadającej o trudach dojrzewania niejakiej Erny Eltzner w Breslau na początku XX wieku. Czas i miejsce tychże historii jest mocno zbliżony. Najwięcej miejsca noblistka poświęca kwestii kobiet. Wkłada w usta interlokutorów myśli kilkunastu intelektualistów, pisarzy, filozofów i badaczy, między innymi Charlesa Darwina, Tomasza z Akwinu czy Friedricha Nietschego, aby, no właśnie, pokazać tendencyjność, kruchość owych sądów. Mam też nieodosobnione wrażenie, iż Tokarczuk chciała zaznaczyć, że około 100 lat temu, przecież jeszcze nie tak dawno w kontekście przestrzeni dziejowej, kobiety nie miały praw wyborczych, traktowano je podrzędnie jako własność mężczyzn – niezdolne do samodzielnej egzystencji, z natury emocjonalne i płoche, pozbawione uczuć wyższych. Jeśli już, mogłyby być, co najwyżej, emanacją zazdrości i mściwości (mityczne Empuzy). Płeć żeńska oczywiście zaznacza się w trakcie czytania: Frau Weber, Frau Brecht czy Sydonia Patek. Są one jednak odmalowane na poły dziwacznie i groteskowo. Pojawiają się, znikają, nie za wiele o nich wiadomo. W jednej z nich, Sydonii Patek, Mieczysław Wojnicz nawet się zadurzył, chciał dowiedzieć się o niej nieco więcej, ale spełzło na niczym. Za takim, a nie innym ukazaniem, portretowaniem kobiet stoi ukryty cel, odważyłbym się nawet powiedzieć, że mamy do czynienia ze swoiste-
go rodzaju interwencją. Spójrzcie, przypomnijcie sobie, nie wracajmy do tych narracji, jesteśmy przecież bogatsi o nowe doświadczenia. Nie ujmując przy okazji nic z treści (to warstwa tendencyjna), tez umniejszających wartość płci pięknej jest chyba nawet za dużo. Wierzyć się nie chce, że mężczyźni w rozmowach byli aż tak zajadli. Autorka badała jednak opisywaną materię, zna więc temat od podszewki. Do pewnego momentu towarzyszyła mi w tym kontekście irytacja, przecież to niemożliwe, potem było mi zwyczajnie smutno. Tokarczuk stoi ramię w ramię z uczestniczącymi w protestach, walczącymi o godność i szacunek. Ma świadomość szkodliwych i niszczących stereotypów. I w tym świetle Empuzjon to historia zadziwiająco współczesna. Pierwsze próby pisarskie do Empuzjonu znalazły się w majowym wydaniu „Odry” w 2008 roku. Pierwotnie miał to być dziennik prowadzony przez Wojnicza, natomiast ostatecznie pomysł ten został porzucony. Praca nad książką stała w miejscu, a autorka zaczynała i kończyła inne swoje powieści. Tokarczuk wróciła do ukończenia dzieła po dwunastu latach. Nie ulega wątpliwości, że rys fabularny zmienił się zapewne przez ten czas, ukształtowała się też postać Mieczysława Wojnicza. Naiwny chłopiec wkraczający na teren uzdrowiska przechodzi metamorfozę, zmienia się jego podejście nie tylko pod wpływem nagłej śmierci żony gospodarza pensjonatu Wilhelma Opitza czy znajomości z homoseksualnym studentem malarstwa Thilem, ale chyba najbardziej przez obcowanie z tym szczelnym światkiem pełnym tajemnic i niedopowiedzeń. Görbersdorf położony jest 570 metrów nad poziomem morza, trudno z niego wyjechać, jest miejscem oddzielonym od innych miejscowości – wpływa to na swoisty klaustrofobiczny charakter utworu. Dychotomia, dwudzielność, Görbersdorf a reszta świata. Dodajmy jeszcze, że Tokarczuk chciała oddać stary ład, który już za chwilę przestanie istnieć. Powtarzanie utartych sądów, zasklepienie się poprzez nieprzyjmowanie do wiadomości, że jest inna rzeczywistość, w powijakach rodzi się nieznane. Przykładem mogą być tutaj nowe prądy myślowe i kierunki w sztuce. Kubizm, na co to komu? Psychoanaliza Zygmunta Freuda – do niej również dyskutujący mieli wątpliwości, przynajmniej na początku. Sytuacja jednak zaczyna się zmieniać. Przestarzałe tezy dotyczące kobiet – to trochę jak ostatnia deska ratunku, bezpieczna przystań. Ci mężczyźni nie wpuszczą nowej energii do dyskusji, dlatego też Wojnicz, jak i jego mocno chory przyjaciel Thilo nie włączają się do rozmowy. Tych starszych panów w garniakach już niedługo nie będzie, dobije ich ostatecznie masowa kolonizacja, prątek gruźlicy w ich organizmie albo zginą gdzieś zamieszani w wojennym zniszczeniu. Świat się kończy, mężczyzn w uzdrowisku trawią uprzedzenia, lęki i kompleksy. Postawy mizoginistyczne pokazują, jak trwale w naszej kulturze zakodowany jest patriarchat, prawo pięści czy też brak racjonalnego myślenia. Narracja spowalnia, i to jest zupełnie świadomy zabieg. Ospałość, statyczność, jak również nie do końca poznane sekrety wprowadzają jakieś poczucie zgnilizny i rozpadu. Obok
1 Olga Tokarczuk, EMPUZJON
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2022
1 Tytuł powieści autorka zaczerpnęła najpewniej z mitologii greckiej. Empusa to bowiem grecka bogini strachu. Zamieszkiwała w królestwie Hadesa. Wabiła podróżnych, a później wysysała ich krew. Mogła przybierać różne postacie. Pierre Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, Wrocław 2008, s. 83. Stąd też pewnie wynikają mizoginistyczne postawy mężczyzn wobec kobiet w treści książki. Żeńskie demony Empuzy mogące przybierać różny kształt pojawiają się też w Żabach Arystofanesa – przyp.aut.
Empuzjon
kilku zaledwie powierzchownych charakterystyk, kobiet praktycznie nie widać. Mężczyźni jednakże o nich rozmawiają, jest to więc element rozładowania napięcia, wiadomo, w grupie raźniej. Do tego męskiego świata wkracza niepewny siebie Wojnicz – neurotyk, wybitnie wpisujący się w postawy dzisiejszego świata. Jego nadwrażliwość, dla jednych błogosławieństwo, tutaj traktowana jednak jako oznaka choroby. Zimne prysznice oferowane w uzdrowisku pomagają przecież odejść od nadmiernego analizowania i skupić się na innych oznakach ciała. Mieczysław Wojnicz nie znosi, gdy ktoś go podgląda, na przykład przy rozbieraniu się. Jeszcze w domu rodzinnym wkładał do dziurki od klucza papierowe kulki, aby zapobiec takim sytuacjom. Próby badania lekarskiego, w których Wojnicz miał być dotykany w miejscach intymnych kończyły się niepowodzeniem. Wstydliwość, próba kontroli. Tak zresztą objawia się subtelny zmysł humorystyczny Olgi Tokarczuk. Wspominałem o tym przy innych książkach, ale podkreślę raz jeszcze: w Empuzjonie jest komizm, nie donośny i obsceniczny, żaden „śmiech z puszki”, po prostu niezwykle wykwintny akcent komediowy. Autorka nie pisze w taki sposób, abyśmy padali ze śmiechu, to jest gdzieś obok, nieco z zaskoczenia, być może momentami ociera się o absurd. No i w tym nieco komediowym spektaklu Wojnicz chce mieć iluzję kontroli, raczej usuwa się w cień, obserwuje, notuje, aniżeli podejmuje natychmiastowe decyzje. Otrzymuje przecież od Frommera radę, iż lepiej by było, gdyby zawczasu się ulotnił, bo jak się okazuje, w tym uzdrowisku ludzie wcale nie zdrowieją. Przed rozpoczęciem lektury warto zdać sobie sprawę, że to nie jest uczta dla tych, co pragną, aby sypały się serpentyny, strzelały fajerwerki, noże podskakiwały do gardeł, a ognie piekielne rozgrzewały do czerwoności. Jestem czytelnikiem, który ma frajdę w odnajdywaniu pewnych tropów, wątków nie wprost, jak ma to miejsce z niedopowiedzianym w tekście homoerotyzmem. Jest homoseksualny Thilo, do którego w najcięższym stadium choroby przyjeżdża kochanek. Między Thilem a Mieczysławem dochodzi do pocałunku, jednak sam Wojnicz nie za bardzo wie, jak się w tej sytuacji zachować, tym bardziej że jest często zapraszany do pokoju Thila. Nie wprost, ale w niedopowiedzeniu zaobserwować można kuszenie Mieczysława przez innych współtowarzyszy. Nikt nie przyzna się do męskiej miłości, zauroczenia w innym mężczyźnie, ale przecież jesteśmy dorośli, przy braku kobiet mężczyzna znajduje sobie zastępczy obiekt seksualny. I nie jest tak, że mnie to nie ciekawi, ale mam wrażenie, że wokół Sokołowska w ostatnich latach zrobiło się tłoczno. Geograficznie najbliżej tutaj do Gorzko, gorzko Joanny Bator. Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że to odgrzewany kotlet, chociaż jeśli ktoś odważy się jeszcze pisać o Soko108
łowsku, zupełnie stracę chęć, aby się tym zainteresować. Sokołowski festiwal literacki – to byłoby coś. Na koniec nie sposób nie odnieść się do wypowiedzi Olgi Tokarczuk w czasie trwającego w tym roku festiwalu Góry Literatury, iż literatura nie jest dla idiotów. Towarzyszyły temu gromkie brawa, a później rozpoczęła się żywa awantura, kogoż ona nie obraziła, przecież jak to: idioci nie mogą czytać jej książek? Każdy przecież może. Jeden czytelnik nie będzie szukał tropów, inny poszuka. Tam, gdzie powinniśmy dochodzić do głębszego przekazu, nie wychodzimy poza dosłowność. Smutne. Warto przyjrzeć się całej wypowiedzi i zwrócić uwagę na szerszy kontekst, tak jak przy czytaniu książki, warto spojrzeć na to, co dzieje się za oknem, postarać się o swój komentarz. Nie powielajmy wyświechtanych opinii. Istotne są poszczególne składniki wypowiedzi autorki. Sformułowanie „trafić pod strzechy” trafnie skomentował w jednym z postów w mediach społecznościowych Tomasz Sobierajski. Otóż Olga Tokarczuk nie chce trafić pod strzechy ze swoimi książkami, nie chce stać się narodową maskotką, przy której przaśnie wznosi się toasty, stać się kuszącym obiektem pod względem marketingowym. Nieważne, kto czytał, kto nie czytał, przecież to nasza rodaczka, żeby tylko tak jeszcze patriotycznie pisała, chłopców zagrzała w walecznym szyku. Problem w tym, że wtedy to już nie będzie literatura, a raczej propagandowa przebierka. Słowo rodzi się w różnorodności, a już szczególnie słowo literackie. No, a ci „pożyteczni idioci” (osoby traktujące literaturę pragmatycznie, tendencyjnie, powierzchownie) nie będą zważać na kompetencje, nic nie wyniosą z czytania, a jedynie przyklasną, że to takie super, cool i git. Powiedzenie „Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć” nabiera tutaj zupełnie nowego znaczenia. [RK]
Olga Tokarczuk (ur. 29 stycznia 1962 w Sulechowie) – polska pisarka, eseistka, poetka i autorka scenariuszy, psychoterapeutka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018 i Międzynarodowej Nagrody Bookera 2018 za powieść Bieguni oraz dwukrotna zdobywczyni Nagrody Literackiej Nike za powieści: Bieguni (2008) i Księgi Jakubowe (2015).


Foto:Renata Cygan
Tu jest miejsce na twoją REKLAMĘ


FUNDACJA „POST SCRIPTUM”
Oprócz dzielenia się z czytelnikami aktualnościami w dziedzinie sztuki oraz literatury pragniemy wspierać młode talenty. W tym celu stworzyliśmy Fundację Wspierania Kultury „Post Scriptum”. Darowizny dla fundacji będą służyły szeroko pojętej promocji młodych artystów, zarówno na łamach kwartalnika, jak i w formie pomocy w organizacji wystaw, warsztatów czy wydawaniu książek. Jeśli chcesz przekazać datek na działalność naszej fundacji, możesz zrobić to za pośrednictwem strony internetowej www.postscriptumfundacja.com lub wpłacić darowiznę bezpośrednio na konto fundacji: 75114020040000310281956333. Dane kontaktowe: FUNDACJA WSPIERANIA KULTURY „POST SCRIPTUM” 05-092 Łomianki ul. STANISŁAWA STASZICA 14/5, KRS 0000908539 NIP 1182225810, e-mail: biuro@postscriptumfundacja.com