8 minute read

Liściaki ELŻBIETY WODAŁY – Wanda Dusia Stańczak

Next Article
KĄCIK SATYRYCZNY

KĄCIK SATYRYCZNY

Oshibana po polsku

Advertisement

Liściaki

ELŻBIETY WODAŁY

Spotkałyśmy się na plenerze literacko-artystycznym w Kazimierzu Dolnym. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam liściaki. Zachwycona chłonęłam obrazy wyklejone z zasuszonych liści, płatków kwiatów i innych ich części. Wyszły spod palców Elżbiety Wodały, dla której pasja stała się solą życia. A działo się to za sprawą przypadków, które podobno nie istnieją… Ela jest wrocławianką. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale dzieje – jak spotkam kogoś z Wrocławia, to wiem, że znajomość znajdzie miejsce w szczególnym folderze – ze sztuką na ty. Wielu znajomych bywało, bądź osiadło na dobre, we wrocławskim Saloniku Trzech Muz. To tam Ela zaproszona na wieczór autorski koleżanki z banku, w którym pracowały, zachwyciła się salonikowym logo w stylu ekslibrisu wykonanym przez Czesława Rodziewicza, poetę, grafika, malarza, twórcę ekslibrisów i niezwykłych liściaków. Zafascynowana tym dziełem i zachęcona przez artystę nie zawahała się spróbować. Dziś ma na koncie wiele sukcesów. W kraju i na świecie. Opowiada o tym z wrodzoną skromnością, ale widać na wskroś, że spełnia się twórczo…

Elu, już w Kazimierzu można było dostrzec sycenie się sztuką przez Ciebie na każdym kroku. Kiedy zobaczyłam Twoje liściaki, wiedziałam, że ta pasja ma pokaźny grunt w Tobie, w środku.

Od zawsze kochałam to, co harmonijne i piękne, a szczególnie: muzykę Chopina, secesję, malarstwo Toulouse-Lautreca, ulicę Kanoniczą w Krakowie, Tatry, ze smakiem zaprojektowane wnętrza i stroje, kostiumy teatralne oraz taniec i jazdę na rowerze po nadodrzańskich wałach, pod starymi dębami… To prawda, że mój zachwyt liściakami przerodził się w pasję, którą zaczęłam rozwijać i pielęgnować pod okiem mistrza Czesława Rodziewicza. Poprzez liczne próby odkryłam w sobie własny świat wyobraźni, który był uśpiony. Wyklejanie obrazów daje mi możliwość przedstawienia nieurzeczywistnionych dotąd wizji, fantazji, wyobrażeń, pobudza kojarzenia, przemyślenia, daje poczucie wolności, pobudza ogólne zainteresowanie różnymi dziedzinami sztuki: malarstwem, architekturą, rzeźbą.

Sztuka inspiruje. Ale wiem, że inspirują Cię przede wszystkim rośliny, które w Twoich oczach zamieniają się w materiał dzięki kształtowi, barwie, fakturze i innym, Tobie tylko wiadomym cechom.

Z jednej strony inspirują mnie rośliny – pierwszym momentem rozpoczynającym nową kompozycję jest zawsze zachwyt nad niezwykłą urodą jakiegoś liścia, płatka, fantazyjnie splecionych pędów, wszelkich ziarenek i innych frapujących części roślin. Zasuszone często dają mi bogatsze wrażenia od tych świeżych, intensywnie pobudzają wyobraźnię. Z drugiej strony – interesują mnie ludzie, ich przeżycia, ruch, strój, wdzięk w tańcu. Lubię też, aby utworzone przeze mnie realne i nierealne postacie przeżywały swoje emocje, żeby zachodziły między nimi jakieś tajemnicze relacje, żeby liściaki zawierały też pewien dowcip.

Od razu mam przed oczami Twojego Aniołka Łobuziaka – mogę patrzeć na niego bez końca. Czuję, że powinnam poświęcić mu wiersz.

To cieszy. Wiesz, powstało już kilkanaście wierszy zainspirowanych konkretnymi liściakami. Autorkami są wrocławskie poetki. Dodam, że cyfrowy zapis florotypii (taka nazwa została wymyślona przez Czesława Rodziewicza) pozwala na wykorzystanie ich jako ilustracje i okładki, szczególnie do poezji, bajek i baśni. Ze środowiskiem ludzi ceniących piękno słowa jestem związana od kilku lat w Stowarzyszeniu Twórców Animatorów Kultury Historii i Literatury we Wrocławiu INSTAK. Moje kontakty w tym stowarzyszeniu zaowocowały uczestnictwem w plenerach literacko-plastycznych w Kazimierzu Dolnym oraz ilustrowaniem kilku tomików poezji.

Wyklejanie obrazów daje mi możliwość przedstawienia nieurzeczywistnionych dotąd wizji, fantazji, wyobrażeń

To duża satysfakcja i, zapewne, dodatkowa zachęta do tak pracochłonnej pasji. Pomijam już samo zbieranie roślin, suszenie, ale przecież wykonanie jednej pracy zajmuje wiele, wiele godzin.

Od kilku dni do trzech tygodni. Korzystając z techniki komputerowej, oryginały wykonane z roślin przekształcam we florotypię. Jest to również bardzo czasochłonny proces – do trzech tygodni pracy przy komputerze. Po zeskanowaniu kolażu w wysokiej rozdzielczości, przy użyciu programu komputerowego, z dokładnością do pikseli usuwam tło. Jednak wykonuję to „na piechotę”, tj. bez używania dostępnych automatów, aby maksymalnie oddać naturalne piękno roślin. Słucham przy tym ulubionej muzyki – najczęściej jazzowej. Dostępna technika komputerowa pozwala na uzyskanie różnych rozmiarów florotypii: od miniaturowych do wielkoformatowych drukowanych na płótnach malarskich.

Bywa, że ktoś już czeka na pracę, która dopiero rodzi się w Twojej wyobraźni. Tak jak pewna pani w New Jersey…

Aaa… masz na myśli historię z sasanką? Jej wąskich pokrytych włoskami liści i puchatej kuli pozostałej po opadnięciu płatków, a po spłaszczeniu i zasuszeniu sprawiającej wrażenie „czuprynki”, użyłam do wykonania zabawnego ptaka Strusi. Tak bardzo spodoba-

ła się pewnej pani z New Jersey, że zdecydowała się czekać okrągły rok, aż moja siostra zasieje sasanki na swojej działce, sasanki wyrosną i przekwitną, zerwę je i zasuszę listki oraz puchate kule i wykonam kolaż. Tak powstała Młodsza Strusia, która oprawiona w antyramę i potrójne passe-partout poleciała samolotem do New Jersey. Notabene, florotypia wykonana na jej podstawie spodobała się wydawnictwu Oxford University Press w Hongkongu i w 2019 roku wykorzystana została jako ilustracja w zintegrowanych materiałach dla uczniów przedszkolnych i ich nauczycieli. Podręczniki zostały wydane w formacie drukowanym i cyfrowym, początkowo na terytorium Hongkongu, a następnie Chin kontynentalnych! Wraz z podziękowaniami od wydawnictwa otrzymałam egzemplarz tego podręcznika.

Świat Cię ceni, masz wiele osiągnięć ważnych dla twórcy. Twoja Manuela de Lisboa otrzymała nagrodę specjalną w International Pressed Flower Art Competition 2019 w Korei Południowej. Praca ta następnie zaprezentowana została w Ogrodzie Botanicznym w Szanghaju na międzynarodowej wystawie obrazów z roślin The 2nd International Pressed Flower Exhibition.

Rzeczywiście trochę się zadziało, m.in. moje prace dwukrotnie zajęły I miejsce w kategorii rękodzieła artystycznego w ogólnopolskim konkursie Aneks Twórczości Artystycznej, natomiast trzy florotypie wielkoformatowe otrzymały w 2016 roku III miejsce w kategorii grafika. Te same prace zostały zakwalifikowane

w 2017 roku do II etapu międzynarodowego konkursu Arte Laguna Prize w Wenecji w kategorii grafiki cyfrowej – znalazły się w grupie 17 twórców z różnych krajów. Oryginalny floral collage Nordic walking został zaprezentowany w kwietniu 2018 roku w Ogrodzie Botanicznym w Szanghaju na międzynarodowej wystawie obrazów z roślin Shanghai International Pressed Flower Art Exhibition oraz w maju na Shanghai Tangzhen Art Center Exhibition. Niektóre moje prace wykorzystano w charakterze ilustracji w niemieckim czasopiśmie „Happinez” wydawanym w dziewięciu krajach Europy, w południowokoreańskim czasopiśmie z Seulu „Donga Science” oraz w międzynarodowym czasopiśmie esperanckim „Juna Amiko” z Rotterdamu.

280 prac… zastanawiam się, gdzie przechowujesz, suszysz, chronisz materiał na te cudowności. Czy zostaje Ci jakaś przestrzeń „bezroślinna”?

Rośliny suszę w różnych miejscach, np. w pokojach, na dwóch balkonach. Przechowuję w książkach, pudełkach i pudełeczkach w komodach i witrynach – w jednym pokoju. Gdy przeglądam moje zbiory i wybieram rośliny do nowej koncepcji, potrzebuję także drugiego pokoju z dużym stołem, gdzie wykładam rośliny. Korzystam również z podłogi, na której rozkładam białe arkusze z wybranymi roślinami „wiodącymi” i z roślinami do nich pasującymi. Często koncepcje do kilku prac powstają jednocześnie. Wybrane do konkretnego pomysłu rośliny grupuję na arkuszach papieru i składam w płaskich pudełkach.

Gdy już przyklejam kolaż, potrzebuję dużego stołu i lampy, bo zawsze zaskakuje mnie noc, którą z reguły zarywam. Praktyczną rolę pełni też komórka lokatorska, w której przechowuję florotypie wielkoformatowe w czasie, gdy nie są prezentowane na wystawach oraz pudełka z zasuszonymi roślinami, które przygotowuję dla uczestników warsztatów.

Nie włączysz hamulca, to pewne. Zaskoczysz – to też pewne. Nie jestem tylko pewna, czy zdradzisz czym.

Już mogę – na ucho. Ukończyłam właśnie zupełnie nowy, wręcz wyrafinowany cykl kolaży wyklejonych wyłącznie z jednego rodzaju roślin, tj. liści japońskiego klonu palmowego, skręconych pod wpływem warunków atmosferycznych, jakie panują w Karkonoszach. Liście zebrałam jesienią pod klonem rosnącym przed wejściem do ogrodu japońskiego „Siruwia” w Przesiece, położonego na wysokości 600 m n.p.m. Zetknięcie z tak pięknym, inspirującym materiałem nasunęło mi skojarzenie ze staroangielską porcelaną o jednokolorowym, czerwonym zdobnictwie, i jednocześnie z tematyką angielską, w tym – szekspirowską. Spełniłam marzenie o jednokolorowej grafice z roślin.

I pewnie przed Tobą kolejne wystawy. Następna będzie już siedemdziesiąta piąta.

Tak wypada. Głównie były wystawy indywidualne. Miałam też 42 spotkania z publicznością, z czego połowa to były zajęcia warsztatowe.

floral collage

Uprawiany przeze mnie kolaż roślinny podobny jest do praktykowanej na całym świecie sztuki wyklejania obrazów z roślin, zwanej oshibana

Jesteś dostrzegana, z fascynacją postrzegana i doceniana. Zapewne w dużej mierze to Twoje kontakty oraz osobowość, które otwierają wiele drzwi. Wiem, że nie ma w Polsce płaszcza ochronno-wspierającego w postaci choćby stowarzyszenia. A jak jest na świecie? Czy floral collage jest mocną pozycją sztuki?

Uprawiany przeze mnie kolaż roślinny podobny jest do praktykowanej na całym świecie sztuki wyklejania obrazów z roślin, zwanej oshibana. To sztuka używania prasowanych kwiatów i innych materiałów botanicznych do tworzenia obrazu z naturalnych elementów. Technika ta polega na suszeniu płatków kwiatów i liści w prasie do kwiatów, aby je spłaszczyć i wykluczyć światło i wilgoć. Tak przygotowane elementy są wykorzystywane do malowania kompozycji artystycznej. Już w XVI wieku japońscy samurajowie stworzyli oshibanę jako jedną ze swoich dyscyplin, aby promować cierpliwość, harmonię z naturą i zdolność koncentracji. Obecnie artyści stosują różne nowe technologie w metodach tłoczenia, technikach oprawiania i wzmacniania koloru, aby pomóc prasowanym materiałom zachować ich wygląd przez lata. Metoda próżniowego uszczelniania ramek w celu utrwalenia koloru, tekstury i przejrzystości płatków i liści oraz zapobiegnięcia rozwoju wilgoci i grzybów, została również opracowana w Japonii i jest praktykowana przez wielu artystów na całym świecie zrzeszonych w wielu organizacjach. Jedna z największych organizacji to Międzynarodowe Stowarzyszenie Sztuki Kwiatów Prasowanych IPFAS, które promuje tę sztukę, oferuje edukację i organizuje konkursy i wystawy. Ma członków z ponad 20 krajów, w tym z: Japonii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Meksyku i Australii. Druga organizacja to Światowa Gildia Kwiatów Prasowanych World Wide Pressed Flower Guild – Chiny, Korea Południowa. Pomimo różnicy polegającej na zupełnie naturalnym – w moim przypadku – procesie suszenia roślin, który ma na celu zachowanie zróżnicowanych faktur, dzięki którym kolaże posiadają walor płaskorzeźby, zapraszana jestem przez organizacje oshibany na wystawy i do konkursów.

Elu, zagranica zagranicą, miłe to zaproszenia, ale wiem o Twoim wielkim marzeniu tu, w kraju. Wysoka rozdzielczość pozwala na wykorzystanie florotypii także w charakterze murali, a to właśnie sprawiłoby Ci wielką radość. Życzę Ci tego szczerze z wiarą, że się spełni. [WDS]

This article is from: