
1 minute read
JOANNA FLIGIEL – wiersze
TARGI
Do Poznania pojechałam pierwszy raz w życiu na targi obuwia, wydelegowana z zakładu. Miasto mojego dziadka, który zmarł, gdy miałam dwa lata. To ten dziadek, którego nie pamiętam, choć noszę jego nazwisko.
Advertisement
Do Poznania pojechałam pierwszy raz w życiu z dyrektorem handlowym, kierownikiem sprzedaży, kierownikiem zakupu, kierownikiem produkcji, pierwszym sekretarzem i dwoma dziewczynami z księgowości, Nyską.
W nysce dostałam papierosa, szklankę wódki i karty do rozdania.
Graliśmy w rozbieranego pokera: ja dyrektor handlowy, kierownik sprzedaży, kierownik zakupu, kierownik produkcji, pierwszy sekretarz, dwie dziewczyny z księgowości.
Miałam dziewiętnaście lat i biust, który chcieli zobaczyć wszyscy z Nyski: dyrektor handlowy, kierownik sprzedaży kierownik zakupu, kierownik produkcji, pierwszy sekretarz i dwie dziewczyny z księgowości.
Kiedy wróciliśmy z Poznania, byliśmy nie do poznania:
ja, dyrektor handlowy, kierownik sprzedaży, kierownik zakupu, kierownik produkcji, pierwszy sekretarz i dwie dziewczyny z księgowości.
Joanna Fligiel
