
6 minute read
Lewis-Stempel – Szarak za miedzą. Prywatne życie pola – recenzja – Robert Knapik
Ostatni mak na Flinders
John Lewis-Stempel Szarak za miedzą
Advertisement
Noga mi drży, z trudem dociskam pedał gazu. Dlaczego zwierzęta nie uciekają przed kombajnem? Królik wylatuje w górę i dostaje się między ostrza, zabarwiając sztuczną chmurę burzową tryskającym szkarłatem. Po jednym przebiegu wzdłuż iście kanadyjskiego bezkresu Olly mnie zmienia. Na szczęście nie ja prowadzę kombajn, kiedy to się staje. Teriery przyszły z nami na pole, bo ich ulubioną rozrywką jest uganianie za szczurami wyskakującymi ze zboża. Jeden szary szczur decyduje się na szybki nawrót, skręca w kierunku kombajnu. A Bella, brązowo-biała terierka, siedzi mu na łuskowatym ogonie. Wrzeszczymy z Olliem jak szaleni: „Bella!”. Ale Bella nie słyszy, łoskot maszyny wszystko zagłusza. Jej ucięta głowa leci prosto na nas, oczy ma szeroko otwarte ze zdumienia. Pamiętam, że zwymiotowałem. Pamiętam, jak Olly rozpaczliwie walił ręką w barierkę. Bella to pies mojej kuzynki Alys, ktoś będzie jej musiał powiedzieć, kiedy wrócimy na farmę. Nie zatrzymujemy się, nie wyłączamy silnika, bo massey może już nie zrestartować. Zostawiamy za sobą dużo sprasowanych bel. Za drugim przebiegiem kombajnu widzę belę słomy z kłakami brązowego i białego futra oraz kawałki mięsa koloru ochry, jak w rzeźni.
Są książki, w przypadku których trudno powiedzieć, co w nich jest – łatwiej za to wyszczególnić braki, puste miejsca. Czytelnik daje drugą, trzecią szansę, bo jest potencjał, coś się zaczyna, lecz później historia zaczyna emigrować w dobrze znane ścieżki i staje się oklepana. Niech autor wskoczy na głęboką wodę, rzuci się w wir skojarzeń oddalonych od głównego nurtu, byleby to nie była kolejna znana melodia. Najgorszym możliwym wyjściem w tej sytuacji jest potraktowanie książki jako zadania do wykonania i odhaczenia. Polot znika, a ktoś, kto dostaje do ręki ów materiał, ma czasami wrażenie, jakby czytał rozkład jazdy pociągów, tyle że może bardziej rozbudowany i przeplatany mniej istotnymi uwagami. I tak się dzieje w przypadku publikacji Szarak za miedzą. Prywatne życie pola Johna Lewisa-Stempela. Brytyjski przyrodnik obmyślił sobie plan, scenerię – pole, które wcześniej wydzierżawił, aby eksperymentalnie obsiać je zbożem oraz różnymi roślinami. Na bazie obserwacji stworzył dziennik, są bowiem w książce daty dzienne. Jest to swego rodzaju rok z życia pola w pigułce. Problem w tym, że z samego opisu tego, co się na nim działo, nie wynikają jeszcze walory literackie. Jeden z czytelników ujął to dość zgrabnie w swoim komentarzu, traktując Prywatne życie pola jako „produkcyjniak podpinający się pod modne trendy”. Skąd się wzięły? 66
Otóż można by potraktować książkę Lewisa-Stempela jako swego rodzaju emanację idei slow life, wracanie do korzeni, obrzędów, obserwowanie ptaków, polnych gryzoni oraz igraszki życia ze śmiercią. Skądinąd, jest w publikacji konkretny opis prac rolniczych: orka, siewy, żniwa. Po skróceniu niektórych fragmentów Prywatne życie pola mogłoby posłużyć za elementarz, opowiastkę pokazującą przemiany pór roku, zmiany w przyrodzie. Lewis-Stempel poszedł jednak w zupełnie innym kierunku. Poprzeplatał swój dziennik wypisami z poezji angielskiej, załączył, co prawda, ciekawe opisy obrzędów, ale przynajmniej moją motywacją do lektury było to, by dowiedzieć się czegoś więcej o współczesności na wsi. Z uwagi na to, że miałem do czynienia z pracami polowymi, łatwiej jest mi odnaleźć nutkę fałszu. Lewis-Stempel stara się być wnikliwy w tym, co opisuje, ale gdzie jest antropocen, wizja człowieka królującego nad stworzeniem, śmieci walające się w przydrożach, gwałtowne zjawiska pogodowe, susza, wichury? Czytając Szaraka za miedzą, ma się w głowie obraz z gatunku „wieś tańczy i śpiewa”. Autor pokazuje mechaniczną rewolucję, wyniszczenie przyrody przez brutalną obróbkę ziemi, intensywne nawożenie, pestycydy oraz opryskiwanie środkami ochrony roślin. Gdzieś tam przemykają motywy rodzinne, być może wciska się też nienachalny sentymentalizm, jednak są to ozdoby mało istotne. Równolegle do opowieści o „prywatnym życiu pola” przewijają się informacje o sąsiadujących włościach należących do Chemical Brothers1. To właśnie tam widać monokulturę, zupełny brak różnorodności. Nie ma owadów, ptaków, borsuków, zajęcy oraz reszty wiejskiej gromady. Lewis-Stempel stara się unaocznić problem nadmiernej eksploatacji w rolnictwie, niepotrzebnej, w gruncie rzeczy, ekspansji tylko wybranych gatunków roślin, a zagłady innych okazów flory. Do tego celu służą zestawienia zgromadzone w tabelkach. Materiał poglądowy unaocznia, jak wiele złego wyrządziła masowa uprawa i do czego zdolny jest człowiek, aby mieć jak największy zysk ze zbiorów. Pisarz przynajmniej kilka razy podkreśla, że zbiory z pola obsianego rozmaitymi polnymi roślinami oraz niepotraktowanego chemią nie są wcale mniejsze, a przynoszą o wiele więcej korzyści dla dobrostanu ziemi i zamieszkujących ją stworzeń. Wspomniałem o zającach – one chyba najbardziej wyróżniają się na polnej arenie pośród innych zwierząt, przede wszystkim zwinnością. Wedle ludowych wierzeń są to czarownice, które zmieniły nieco swój wygląd2. Szarak za mie-
1 Chemical Brothers (ang.) – Chemiczni Bracia. 2 Czarownice. Odczarujmy Czarownicę, by kobiety zaczęły oddychać pełnią… [online] https://czarownice.com/zajac-krolik/ (10.02.2022).
Prywatne życie pola
dzą z tytułu to ten jeden z wielu zajęcy, o które autor się troszczy i zabiega, aby nie zabrakło ich przypadkiem na polu. Zające, co prawda, pojawiają się na ilustracjach, ale borsuków czy jeży już nie ma. Nie ma zdjęcia pola, o którym pisze nierzadko w czułym tonie. Nie mówiąc już o taszniku pospolitym, który ozdobiony jest „sakiewkami”, trybuli leśnej pleniącej się w szybkim tempie czy kąkolu, którego nasiona zanieczyszczały niegdyś zboże. Książka nie zawiera ilustracji czy rycin, oprócz tego Lewis-Stempel podaje czasami informacje rodem z Wikipedii. Te same obawy pojawiły się w przypadku Jej wysokości gęsi Jacka Karczewskiego. Lewis-Stempel idzie jednak o krok dalej. Mówi o doświadczeniu, scholastyce, możliwości pełnego zrozumienia omawianych zagadnień. Doświadczenie jest istotne – unaocznia je ustęp zamieszczony w książce. Chodzi nie tylko o to, aby prezentować gatunki roślin, ale doświadczać ich właściwości na własnej skórze, pokazywać przyrodę i ludzi w jednym wspólnym ujęciu. Choćbyśmy opisywali nie wiadomo jak urocze krajobrazy leśnych rezerwatów czy parków narodowych, będzie to w sprzeczności z ogólnym przesłaniem, na miarę możliwości zgodnym z prawdą. Na zboczach leśnych ostępów, pośród łąk, jezior czy morskich pejzaży, wszędzie są ludzie, nie zawsze postępujący w godny naśladowania sposób. Ten postulat ukazywania rzeczywistości w szerszym aspekcie, bo przecież przyroda to też człowiek, wydaje się jak najbardziej uzasadniony. Lewis-Stempel jednak nie do końca podąża tym tropem. Czegoś o życiu na roli się dowiedziałem, natomiast o samym autorze wiem raczej niewiele. Za jego sprawą dowiadujemy się, jak wygląda dzień z życia rolnika. I to nie jest raczej rozrywkowy obraz, mając w pamięci takie programy jak „Rolnicy. Podlasie” czy „Rolnik szuka żony”. Swoją drogą, zajęcia rolnicze mają mało wspólnego z rozrywką. Media spłycają, pokazując tylko wycinek z całości (pars pro toto). Książka Lewisa-Stempela jednak tego obrazka za bardzo nie poszerza. Pojawia się wątpliwość, czy przepisywanie Internetu w książce nie czyni z niej podręcznika, no i czy nie lepiej zajrzeć do sieci, tym bardziej że jak już wspomniałem, Szarak za miedzą. Prywatne życie pola nie ma żadnych załączonych zdjęć. Tańce kuropatw, patrole gawronów, wróbli i grzywaczy w poszukiwaniu pożywienia nieco przypominają teatralne umizgi. Scenerią jest zachodzące słońce, deszcz, wichura albo szary mróz. W łanach zboża starają się ukryć kuropatwy, przenoszą się z jednego miejsca w drugie, chcą zmylić drapieżnika. Lewis-Stempel jednak niejednokrotnie pokazuje, jak króluje śmierć: wypatroszony jeż czy wrona wydłubująca oko z padłego zająca. Nie da się uniknąć strat. Bilans w naturze następuje samoistnie. Prawo karmy, najpierw ptak zjada robaka, potem robaki zjadają ptaka. Oprócz tego mozolne naprawianie maszyn w czasie żniw, bo niestety, niejedno zwierzę wpadnie w tryby kombajnu. Prywatne życie pola w ogólnym rozrachunku nie oddaje aury pracy na roli, być może specyfika tego zajęcia zapodziała się podczas tłumaczenia książki. Jeśli John Lewis-Stempel da kolejne zaproszenie, aby zaznać prywatnego życia lasu, sadu czy sadzawki, raczej podziękuję. John Lewis-Stempel, Szarak za miedzą. Prywatne życie pola, przeł. Hanna Jankowska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021.

JOHN LEWIS-STEMPEL
Jest pisarzem i rolnikiem. Pisywał dla „Sunday Express” oraz magazynu „Country Life”. Dwukrotnie zdobył prestiżową brytyjską nagrodę The Wainwright Prize, przyznawaną autorom książek przyrodniczych i podróżniczych – w 2015 roku za Szaraka za miedzą. Prywatne życie pola. Napisał kilka innych książek przyrodniczych i historycznych, za które otrzymał wiele nominacji i nagród oraz tytuł jednego z najlepiej sprzedających się autorów według gazety „The Sunday Times”. Mieszka na pograniczu Anglii i Walii wraz z żoną i dwójką dzieci. [RK]
