
1 minute read
I zaskrzypiał próg – PROZA POETYCKA – Wanda Dusia Stańczak


Advertisement
I Z A S K R Z Y P I A Ł P R Ó G
Życie to plansza z polami niewiadomych, a los rzuca kostką i nie da się ubłagać.
I pochłonęła tęczę ciemność płonących zniczy…
Jutro szkicuje kolejne jutra węglem czarniejszym od smoły. Czas bez znieczulenia rani odłamkami bez prawa do obrony. Na ścianie wyblakły ślad po wielu kalendarzach. Nie ma farby na wspomnienia. Nijakie dni płyną pod prąd bez szansy na odwrócenie biegu. W labiryncie zaplątanych myśli ani jednej uczesanej. Szukam kawałka prostej.
Kolejna wiosna rani zapachem kwiecistej sukienki, muzyką drzew. Powoli rośnie odporność na ból. Szare dni bez makijażu nie odzierają z kobiecości. Podnoszę głowę, niepewnie ubieram policzki w delikatny róż. Zaczynam widzieć, słyszeć, zauważać, czuć inaczej i…
Bywa taki magiczny dzień, co zmienia zapisane jutro. Ten był właśnie taki. Po moim prywatnym wymyślonym tarasie widokowym błądzi niepewność. Otwieram się na niepokoje. Z głębokiego snu obudziły mnie dziś jaskółki. Poczułam, że ty jesteś tą najgłośniejszą. I zaskrzypiał próg obcą podeszwą buta…
Przełamałam się z wczoraj na zgodę jak opłatkiem. Rozgrzeszona idę dalej. Przepraszam moją pamięć, że kazałam jej zapomnieć. Jak zachód słońca nad morzem moje niebo pąsowo trąciło zażenowaniem. Wszystko do ukrycia „pomiędzy” jest widoczne najbardziej. Stopniowo wraca czucie. Obce buty ciągle na progu. Powoli dostawiam jedną czerwoną szpilkę.
Pierwszy przemówił odkurzony wazon delikatnym bukietem nieśmiałej śmiałości. Magiczna róża sprawiła, że najwięcej słów zawisło w przestrzeni ciszy. Dłonie zaszeptały niby przypadkowo i poczułam, że między słowem a słowem płonie stos najpiękniejszych niedomówień. Grzeją wyobraźnię do czerwoności, zawstydzają pragnienia. Na nowo uczę się języka znaczeń. Słowa, gesty, pragnienia wymykają się z klatki zwyczajowych prawideł.
Policzek bywa straszną gadułą, mówi kolorami. Teraz wybrał tylko czerwień. Wiedziałam, że usta szepczą. Zapomniałam, że najpiękniej dotykiem. Oddech zwykle spokojem stoi, ale bywa rozgadany, splątany, rozpędzony. Najbardziej lubię ten, co bywa… Spojrzenie za siebie budzi uśpione, każe pamiętać i wspominać, ale już inaczej. Delikatne pastele szkicują tęczę.
I zaskrzypiał próg nową melodią twojej podeszwy. Dostawiam drugą czerwoną szpilkę… [WDS]