4 minute read

Adam Widełka – wywiad Jarosława Prusińskiego

ADAM WIDEŁKA

Advertisement

Druga tożsamość czerwonego kapturka

NIE UWAŻAM, ŻE ZALICZAM SIĘ DO JAKIEGOKOLWIEK NURTU. JESTEM PASTELISTĄ

Jarosław Prusiński

Pana obrazy są urzekające. Mają w sobie to coś, jakiś magnetyzm. Kobieta w kapeluszu wygląda, jak prześwietlona fotografia. Inny obraz, jakby miał oddarty kawałek płótna. Kobieta bez rąk i nóg. Skazy na doskonałości. Dlaczego właśnie tak?

Wizje moich obrazów przychodzą do mnie niespodziewanie. Nie zastanawiam się, czy kobieta w kapeluszu będzie wyglądała jak prześwietlona fotografia, czy inny obraz będzie miał obdarty kawałek płótna itd., itd. Cała wizja obrazu jest już dopracowana, gdy „przychodzi” do mnie. Jednak głównym celem tworzenia i równocześnie źródłem największej satysfakcji są dla mnie emocje wyzwalane w odbiorcach pasteli. Nie czekam na pochwały, ważne jest dla mnie to, czy dany obraz zaskoczył odbiorcę. Pragnę, by odbiorca dostrzegał w nim wielość wyrazu, lecz zarazem, by udzielał mu się wspaniały nastrój towarzyszący oglądaniu dzieła. Staram się rysować tak, by wywołać największą rozkosz zmysłową dla oka.

I to się Panu udaje doskonale! Jakim malarzem jest Adam Widełka? Jaki nurt Pan reprezentuje?

Nie uważam, że zaliczam się do jakiegokolwiek nurtu. Jestem pastelistą. To wspaniała rzecz – tworzyć, uruchamiać wyobraźnię i przenosić swoje pomysły na papier, karton, deskę, ścianę. I rzecz bardzo ważna – oczarować widza, zaskoczyć... Zachwycić końcowym efektem! Chciałbym też, aby widz stał i patrzył, patrzył, patrzył, patrzył i nie chciał odejść. I wracał oczami wyobraźni do moich prac.

Dorothea (dar boga)

Adam Widełka, rocznik 1961. Zajmuje się malarstwem pastelowym, rysunkiem oraz malowaniem pastelami na tynkach wewnętrznych i zewnętrznych. Jego największy sukces zawodowy to zdobycie złotego medalu na III Ogólnopolskim Biennale Pasteli – Nowy Sącz 2000. Równie ważne i przełomowe osiągnięcie to udział w Międzynarodowym Festiwalu Pasteli we Francji w 2007 roku. Prace artysty znajdują się w prywatnych kolekcjach w Polsce i za granicą.

I opowiadał innym, co widział i jakie emocje nim targały. To są moje marzenia, które, żeby mogły się spełnić, muszą być realizowane przez konkretne działania.

Posłużę się cytatem Olgi Boznańskiej: „Trzeba kształcić oko, dużo pracować, by pogłębić swoje widzenie i równocześnie wiedzę; przecież na malarstwo nie ma recepty; artysta musi mieć olbrzymią wiedzę malarską, by mógł coś zrobić.”

Jak Pana doświadczyła pandemia? Nie pytam o osobę, ale o malarza.

Pandemia zmieniła mój punkt widzenia odnośnie czasu, który jest bardzo ważnym elementem w twórczości. Czas na tworzenie został zagrożony. Jest takie powiedzenie: „Kamień, który się nie toczy, obrasta mchem”. Bałem się, że jeżeli zachoruję, to moja twórczość zostanie zablokowana. Człowiek chory nie ma w sobie radości życia. Ja, jako artysta, muszę mieć tę radość, aby móc tworzyć.

Moje książki dręczą mnie na długo przed tym, zanim wystukam pierwsze zdanie. Widzę sceny, poznaję bohaterów i próbuję ich zrozumieć. Jak jest u Pana? Najpierw wizja, a potem pastel, czy może odwrotnie?

Nigdy nie tworzę wstępnych szkiców do swoich prac. Siadam do sztalugi i od razu na czystym formacie płyty lub kartonu tworzę to, co jest zapisane w mojej głowie. Pomysły przychodzą niespodziewanie, trochę z zaskoczenia. Trudno to wytłumaczyć. Od 25 lat nie zmarnowałem ani jednego formatu kartonu lub płyty.

POMYSŁY PRZYCHODZĄ NIESPODZIEWANIE, TROCHĘ Z ZASKOCZENIA

Pana najlepszy obraz? Wiem, że to wredne pytanie i nawet domyślam się odpowiedzi (coś w stylu „sp*****aj dziadu”). ;)

Tak źle nie będzie (śmiech). Mój najlepszy obraz? Mam wybrać swój najlepszy obraz? Hm… Odpowiem humorystycznie na to pytanie. Zacznę od kuchni. Tutaj powiesiłbym pastel z motywem jajka sadzonego lub jajka surowego. Posiadam w swojej twórczości takie obrazy. W pracowni powiesiłbym portret mojej żony. A dlaczego? Bo to dla mnie najpiękniejsza i najmądrzejsza kobieta w moim życiu. Mobilizująca mnie do bardzo konkretnego działania w sferze życia i tworzenia. Przedpokój: tu akurat nic bym nie powiesił, bo nie posiadam tak małych formatów swoich pasteli. Sypialnia: to ulubiony obraz mojej żony – praca o tytule: Rdzą rysowana, mówiąca o przemijaniu życia. Pracownia mojej żony: to obraz, który jest wizytówką naszej współpracy. Mam tu na myśli łączenie naszej twórczości – pastel o tytule Urodziny atramentu. To portret miłej dla oka dziewczyny, w uchu której widnieje klips, przedstawiający szklany kałamarz z atramentem i zanurzony w nim mały metalowy kwiatek. To biżuteria, którą stworzyła moja żona. Element trójwymiarowy przytwierdzony do powierzchni obrazu. Obraz i klips tworzą całość (żona i ja też tworzymy całość). Łazienka: tu powiesiłbym pastel o tytule Marzenie Wodnika, przedstawiający portret pięknej dziewczyny w kartonowym kapeluszu, na którym poustawiane są szklane naczynia wypełnione wodą.

CHCIAŁBYM, ABY WIDZ STAŁ I PATRZYŁ, PATRZYŁ, PATRZYŁ, I NIE CHCIAŁ ODEJŚĆ

Spróbuję Pana namówić na trochę szerszy opis jednej z prac. Chodzi mi o Pomyłkę Zeusa. Co Pana zainspirowało?

Leda z łabędziem – popularny motyw w sztuce, szczególnie renesansu, pochodzący z mitologii greckiej. Leda to żona króla Sparty Tyndareosa. W dziewczynie, według legendy, zakochał się Zeus, który zamienił się w łabędzia, by ją uwieść i posiąść. Po tym akcie Leda zniosła dwa jaja, z których przyszło na świat czworo dzieci. To tak dla przypomnienia. Dla Zeusa ludzie byli wcieleniem niedoskonałości, najniższą z najniższych form. Naturalnie, momenty słabości zdarzają się nawet najlepszym. Pod wpływem chwilowych kaprysów, bogom zdarzało się grzeszyć ze śmiertelniczkami. Mój obraz to scenka z naszego współczesnego życia. Są w nim Zeusi – mężczyźni, którzy uważają się za bogów i przybierają postać pięknych łabędzi, aby uwieść kobiety. Nie zagłębiają się w ich wnętrze, liczy się tylko powierzchowność wybranki. Jest piękna i to wystarczy (nieważne, że już kogoś ma). W naszym życiu zdarzają się też Ledy – piękne kobiety bez bogatego wnętrza, które pomimo że już kogoś mają, ulegają wdziękom Zeusów. Przeważnie z tych związków są dzieci. Pierwsze zauroczenie mija i jest problem. To są właśnie pomyłki naszych współczesnych Zeusów..

Bardzo dziękuję za rozmowę. [JP]

This article is from: