Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64

Page 1

Spis treści Słowo od Redakcji .................................................. ............................................................................................................... 3 Informacja Dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej ............................................. 4 Sztab pomocy prawnej Pomorskiej Izby Adwokackiej 7 Przegląd orzecznictwa Sądu Najwyższego ............................................................................................................................. 8 Sądowy podział majątku wspólnego – wybrane zagadnienia praktyczne. Część pierwsza 9 Przegląd zmian prawa i orzecznictwo w sprawach dotyczących błędów medycznych i odszkodowawczych.................... 17 Program edukacyjny „Adwokat przydaje się w życiu” realizowany przez Komisję Edukacji Prawnej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku .......................................................................................................................................... 21 Kryminologiczne i kryminalistyczne aspekty sprawców pedofilii. Zarys problematyki. Część 4 (ostatnia). .................... 24 Prawo w literaturze – „Kupiec wenecki” Williama Shakespeare’a 29 Zadzwoń do Saula… czy aby na pewno? .............................................................................................................................. 31 Muzeum – Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach ....................................... 32 Kwartalny przegląd wydarzeń 36 Sprawozdanie z uroczystego ślubowania aplikantów adwokackich ................................................................................... 37 Sympozjum na temat „Gdańskiej koncepcji praw człowieka” 38 Aby zrównoważyć świat duchowy ze światem materii potrzeba integracji 39 Zawody narciarskie .............................................................................................................................................................. 42 „Rodzina w Europie: Międzynarodowe prawo rodzinne w praktyce sądowej” 44 Konferencja poświęcona przygotowaniu zawodowemu do zawodów prawniczych oraz praworządności w państwach członkowskich UE 45 Adwokat Władysław Kulis .................................................................................................................................................... 46 O fundacji PRZYSTAŃ - przedsiębiorstwie społecznym, jako miejscu pełnoprawnych w pracy niepełnosprawnych intelektualnie ......................................................................................................................... 47 „(…) bądź odważny gdy rozum zawodzi (…)” ...................................................................................................................... 52 Naród - zbrodniarz 53 Program edukacyjny - Prosto w Prawo realizowany przez Komisję Edukacji Prawnej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku 54 Ślepym Okiem Temidy ................................................... ..................................................................................................... 55 Słowo od Redakcji ................................................................................................................................................................ 3 Okiem Dziekana ................................................................................................................................................................... 4 Sądowy podział majątku wspólnego – wybrane zagadnienia praktyczne ............................................................................ 6 Przegląd orzecznictwa Sądu Najwyższego .......................................................................................................................... 20 Uwagi o karze pozbawienia wolności ................................................................................................................................. 21 Zniesławienie lekarza w prawie polskim ........................................................................................................................... 29 Prawo jak ruchome piaski Rozmowa z prof. drem hab. Zbigniewem Ćwiąkalskim – adwokatem, b. ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym ............................................................................................... 36 Wykonywanie zawodu adwokata w Norwegii. Specyfika pracy adwokata i organizacja kancelarii według norweskich przepisów ..................................................................................................... 39 Kim jest psycholog i czego można od niego oczekiwać w aspekcie pracy adwokata? ........................................................ 46 Przywrócić operze Operę Leśną! Wywiad z Tomaszem Koniecznym – dyrektorem artystycznym Baltic Opera Festival .................................................... 51 Bank Żywności w Trójmieście – wsparcie dla osób potrzebujących, ratunek dla żywności ............................................. 56 Pomorskie szlaki kajakowe ............................................................................................................................................... 60 Kwartalny przegląd wydarzeń ............................................................................................................................................ 66 Dzień Adwokata 2023 ......................................................................................................................................................... 67 Dzień Adwokata – symulacja rozprawy karnej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego ............ 70 XII Charytatywny Bal z Sercem… ...................................................................................................................................... 73 Polski konkret 75 „Lustro” Charles’a Baudelaire’a .......................................................................................................................................... 78 Opowieści ze Stukilometrowego Lasu ................................................................................................................................ 80 4’ 33” ..................................................................................................................................................................................... 81 Ślepym okiem Temidy 82
Zdjęcie na okładce: Bartłomiej Szaro
Spis treści

Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy,

Z satysfakcją oddajemy w Państwa ręce najnowszy, obszerny, numer „Gdańskiego Kwartalnika Adwokackiego”, w którym znaleźć można w szczególności zarówno tradycyjnie wyczekiwane stałe rubryki, jak i merytoryczne treści prawnicze oraz artykuły poszerzające horyzonty myślenia o zawodzie adwokata.

Adwokat dr Paweł Petasz podzielił się z nami uwagami na temat kary pozbawienia wolności, a mecenas Andrzej Koziołkiewicz poprowadził nas kolejny raz przez meandry sądowego podziału majątku wspólnego (część szósta cyklu). Z kolei dr Piotr Zieliński przybliżył problematykę zniesławienia lekarza w prawie polskim. Nie zabrakło oczywiście przeglądu najnowszego orzecznictwa Sądu Najwyższego.

Szczególnej uwadze polecamy artykuł Tomasza Nierzwickiego, który zdradza kulisy pracy adwokata w Norwegii, a także artykuł dr Aleksandry Szulman-Wardal prezentujący spojrzenie na współpracę psychologa z adwokatem.

Dzięki międzyizbowej współpracy z “Podkarpackim Kwartalnikiem Adwokackim” możemy zapoznać się z rozmową mecenasa Janusza Czarnieckiego z profesorem drem habilitowanym Zbigniewem Ćwiąkalskim.

Słowo od Redakcji

Nie zabrakło i tym razem artykułów z obszaru kultury oraz dotyczącego (niesamowitej skądinąd!) działalności pomorskich organizacji pozarządowych.

Zachęcamy również do lektury kwartalnego przeglądu wydarzeń w naszej Izbie, jak również sprawozdań. Mecenas Małgorzata Głódkowska i mecenas Agnieszka Bzoma-Żebrowska przedstawiły nam prowadzone z sukcesem działania edukacyjne Adwokatury na Uniwersytecie Gdańskim (i nie tylko), a mecenas Wioletta Kazimierczyk opowiedziała o XII Balu Charytatywnym z Sercem.

Numer zamykają pełne refleksji spostrzeżenia felietonistów i niezawodne Ślepe Oko Temidy.

Niezmiennie zapraszamy do współpracy.

Przypominamy, że materiały do kolejnego numeru „Gdańskiego Kwartalnika Adwokackiego” zbieramy do 20 sierpnia br. Teksty, wraz ze zdjęciem autorki/autora, prosimy wysyłać na maila: kwartalnik@adwokatura.gdansk.pl bądź: a.kapala.sokalska@gmail.com.

A tymczasem życzymy Państwu udanych wakacji. Wszystkich tych, którzy w związku z rozpoczęciem lata poszukują inspiracji co do sposobu ich spędzenia polecamy artykuł o pomorskich szlakach kajakowych.

Pozdrawiamy serdecznie! Redakcja

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 3
Adw. Agnieszka Kapała-Sokalska Redaktorka naczelna Adw. Dominika Merchel-Hinc Redaktorka

Okiem Dziekana

Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy

Na wstępie chciałbym z satysfakcją poinformować, że nasza Izba przeprowadziła w dniu 03.06.2023 r. Zgromadzenie Sprawozdawcze za rok 2022.

Swoją obecnością na Zgromadzeniu zaszczycili nas Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej adw. Przemysław Rosati, Wiceprezes NRA adw. Bartosz Tiutiunik oraz Przewodniczący Komisji Rewizyjnej NRA adw. Sławomir Ciemny. Podczas swojego wystąpienia złożyłem sprawozdanie z pracy ORA w Gdańsku, przedstawiłem działania poszczególnych komisji i plany na przyszły rok, dziękując jednocześnie wszystkim zaangażowanym w pracę samorządu. Przy owacji Uczestników Zgromadzenia, miałem również okazję uroczyście podziękować Pani Mecenas Halinie Car za wieloletnią pracę na rzecz samorządu adwokackiego. Ważnym punktem obrad była Uroczystość wręczenia odznak ,,Adwokatura zasłużonym”, które w tym roku otrzymały: adw. Wioletta Kazimierczyk Członek naszej Rady i Przewodnicząca Komisji Pro Bono i Socjalnej oraz adw. Weronika Wolska-Schwabe, i adw. Agnieszka Zielińska-Żerańska, pełniące od kilku kadencji funkcję zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego PIA.

Z radością przyjąłem fakt, iż wszystkie niezbędne uchwały, w tym finansowe oraz absolutoryjna, zostały powzięte. Satysfakcja z poparcia zaproponowanych aktów nie może jednak przesłonić faktu, iż znaczna część z Państwa zagłosowała przeciwko podwyższeniu składki izbowej. Jest dla mnie priorytetem, aby polityka i działania naszej Izby były przejrzyste i jasne dla wszystkich członków. Pozostaję w przekonaniu, iż zasadność zwiększenia rozmiaru składki jasno wynikała z zaproponowanego przez nas preliminarza budżetowego i jest uzasadniona obiektywnymi okolicznościami, chociażby takimi jak galopująca inflacja. Przeciwnicy tego rozwiązania nie podjęli jakiejkolwiek dyskusji w tym zakresie, a brak kontrargumentów uniemożliwia sensowną analizę ich głosu, który nie powinien przecież być pominięty. Chciałbym w tym miejscu bardzo mocno podkreślić, że jestem zawsze dostępny i otwarty na dyskusję z Państwem na temat wszelkich działań naszej Izby, również tych dotyczących gospodarki finansowej. Rozmawiajmy, zapraszam!

W ostatnim czasie opublikowaliśmy wyniki egzaminu adwokackiego. Kolejne koleżanki i koledzy z naszej Izby z dumą przywdzieją togi, co zawsze napełnia mnie radością i optymizmem. Wszystkim ponownie bardzo serdecznie gratuluję!

Nasza Izba kontynuuje działalność edukacyjną, integracyjną i sportową. W dniu 25 maja 2023 roku odbyło się niezwykle interesujące sympozjum „Prawo i Miłosierdzie” zorganizowane przez Komisję ds. Współpracy Zagranicznej i Praw Człowieka Pomorskiej Izby Adwokackiej, z udziałem Dziekana WPIA UG prof. Wojciecha Zalewskiego, adw. Jerzego Glanca, prof. Jacka Jassema z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i księdza dr. Krzysztofa Niedałtowskiego. Sympozjum prowadził adw. dr Tomasz Snarski, który był wraz z adw. Dariuszem Strzeleckim gospodarzem i koordynatorem wydarzenia. Bardzo dziękujemy wszystkim za przybycie. To była prawdziwa uczta intelektualna, z inspirującymi wystąpieniami oraz żywą dyskusją wokół prawa karnego, praw pacjenta, filozofii prawa, a nawet teologii.

W dniach 26-27 maja 2023 roku roku na polu golfowym Tokary Golf Club rozegrane zostały XXVI Mistrzostwa Polski Adwokatów oraz XVII Mistrzostwa Polski Prawników w Golfie organizowane przez Komisję Sportu przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku wraz z Komisją Integracji Środowiskowej, Kultury, Sportu i Turystyki przy Naczelna Rada Adwokacka. Drugiego dnia zawodów Członkowie PIA niebiorący udziału w turnieju oraz osoby im towarzyszące mogli skorzystać z darmowej nauki gry w golfa pod okiem dwóch trenerów PRO oraz spróbować swoich sił w mini konkursach z nagrodami.

Dnia 20 kwietnia 2023 r., na Uniwersytecie Gdańskim miało miejsce prawdziwe święto Adwokatury. Tego dnia, Studenci Prawa oraz Uczniowie Szkół ponadpodstawowych z Trójmiasta wypełnili po brzegi Aulę im. Prof. Mariana Cieślaka by wziąć udział w ,,Dniu Adwokata” zorganizowanym przez Pomorską Izbę Adwokacką we współpracy z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Wydarzenie było doskonałą okazją, by opowiedzieć przyszłym prawnikom o zawodzie adwokata, jego historii oraz o realiach pracy po zakończeniu studiów. Przez cały dzień funkcjonowało stoisko informacyjne, przy którym Uczestnicy spotkania mogli porozmawiać z adwokatami i aplikantami Pomorskiej Izby Adwokackiej, dopytać o wszelkie praktyczne aspekty związane z odbywaniem aplikacji i zdoby-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 4

ciem uprawnień zawodowych. Podczas wydarzenia odbyły się liczne prelekcje i warsztaty. Adw. Małgorzata Głódkowska Przewodnicząca Komisji Edukacji Prawnej ORA przygotowała agendę oraz zajęła się organizacją wydarzenia, a nadto z adw. Jankiem Suchankiem, Przewodniczącym Komisji do spraw Komunikacji i Relacji Zewnętrznych ORA moderowała i prowadziła na Auli główne panele kierowane do młodzieży. Członkowie Komisji Historycznej działającej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku, którzy w ciekawy i przystępny sposób opowiedzieli młodzieży o genezie zawodu adwokata, jego istocie, politycznych i społecznych uwarunkowaniach jego wykonywania. Po panelu historycznym przyszedł czas na panel o współczesnej Adwokaturze. Ta część wydarzenia miała na celu przybliżenie młodym adeptom prawa realiów wykonywania zawodu po zakończeniu studiów oraz roli Adwokatury w życiu społecznym. Ważnym wydarzeniem towarzyszącym obchodom Dnia Adwokata było seminarium poświęcone praktycznym aspektom nauczania prawa. Celem spotkania było stworzenie przestrzeni dla prezentacji spostrzeżeń o metodach stosowanych przy praktycznym nauczaniu przyszłych prawników, w szczególności w aspekcie edukacji szkolnej i uniwersyteckiej dla konwergencji dalszej edukacji w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych. W gronie zaproszonych gości znaleźli się wykładowcy z Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego oraz przedstawiciele środowiska nauczycieli szkół średnich. Moderatorem dyskusji była adw. Anna Bober-Kotarbińska, przewodnicząca Sekcji ds. działalności naukowej Komisji Edukacji Prawnej przy ORA Gdańsk. Wydarzenie zebrało znakomite recenzje, okazało się wielkim sukcesem i zamierzamy zapewnić aby nabrało charakteru cyklicznego.

17 maja 2023 r. w Gdańsku odbyło się pierwsze spotkanie w ramach ministerialnego projektu „Zapewnienie dostępu do wymiaru sprawiedliwości dla osób z niepełnosprawnościami”, w którym miałem przyjemność brać udział. Szkolenie prowadziła adw. Katarzyna Heba z Pomorskiej Izby Adwokackiej.

Nie ustajemy w naszych działaniach charytatywnych. Nasze koleżanki i koledzy wzięli udział w 12 Charytatywnym Balu z Sercem, organizowanym przez Fundację Hospicyjną. Natomiast z okazji Dnia Dziecka nasi przedstawiciele odwiedzili podopiecznych Domu Dziecka w Kartuzach, którym przekazali

dary zebrane podczas zbiórki zorganizowanej przez Komisję Pro Bono przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku. Spotkanie przebiegło bardzo radośnie, pozytywnie i uprzejmie. Dzieci ochoczo przymierzały adwokacką togę i rozmawiały o swoich marzeniach i planach na przyszłość. Spotkanie zakończyła wspólna wyprawa na lody i zakupy.

Niestety w wydarzenia doniosłe, ciekawe i radosne, życie wplata również potworne dramaty, które zmuszają nas aby przystanąć na chwilę i oddać się refleksji. W ostatnim czasie z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Kacpra Tekieli, wybitnego polskiego wspinacza i instruktora wspinaczki sportowej, syna naszego Izbowego Kolegi. Jego piękne i barwne życie zakończyło się nagle i bardzo przedwcześnie. Adwokatowi Jakubowi Tekieli, Rodzinie i Bliskim ponownie składam wyrazy najgłębszego i szczerego współczucia.

Na zakończenie, chciałbym życzyć Państwu dużo słońca, uśmiechu i spokoju na nadchodzące wakacje. Odpoczywajcie wesoło, jak najdłużej, ale i bezpiecznie. Zadbajcie o swój dobrostan, zwolnijcie na chwilę, spędźcie czas z rodziną i przyjaciółmi. Oddajcie się swojemu hobby i zapomnijcie choć na moment o wszystkich trudach związanych z wykonywaniem naszego pięknego, ale i bardzo trudnego i wymagającego zawodu. Spotkajmy się wszyscy z końcem lata pełni energii i zapału do podjęcia nowych wyzwań.

Z koleżeńskimi pozdrowieniami,

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 5
Adw. Bartosz Golejewski Dziekan ORA

Słowo od Redakcji Ważne dla praktyki

Sądowy podział majątku wspólnego –wybrane zagadnienia praktyczne

Część szósta

XXXII. Czy w sprawie działowej obowiązkowe jest zasądzenie przez Sąd odsetek ustawowych tytułem opóźnienia w przypadku odroczenia okresu spłat?1

Nie naruszył Sąd I instancji art. 212 § 3 k.c. poprzez nieoprocentowanie okresu prolongaty spłaty, bo obowiązku takiego Sąd nie miał. Takie oprocentowanie co do zasady jest możliwe, ale nie jest obligatoryjne. Już w uchwale z dnia z dnia 13 czerwca 1984 r.2 Sąd Najwyższy napisał, że „w razie rozłożenia dopłaty lub spłaty na raty przepis art. 212 § 3 k.c. nie ogranicza możliwości zasądzenia odsetek dopiero od terminu wymagalności poszczególnych rat. Podobnie wyraził się Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 10 stycznia 2001 r.3 pisząc, że „wykładnia przepisu art. 212 § 3 k.c. nie wyklucza poglądu, że w ramach prawidłowego jego stosowania sąd, jeżeli okoliczności sprawy za tym przemawiają, może zasądzić dopłatę lub spłatę w ogóle bez odsetek”. Wreszcie w uchwale składu 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 22 września 1990 r.4 napisano wręcz kategorycznie, że „rozłożenie zasądzonego świadczenia na raty ma ten skutek, że wierzycielowi nie przysługują odsetki od ratalnych świadczeń za okres od daty wyroku do daty płatności poszczególnych rat”. We wszystkich tych orzeczeniach rozstrzygano zagadnienie terminu zapłaty odsetek od rozłożonej na raty dopłaty lub spłaty, a ściślej rzecz ujmując – dopuszczalności zasądzenia odsetek od innej daty niż od chwili wymagalności poszczególnych rat (kwoty odroczonej płatności). Art. 212 § 3 k.c. zawiera uprawnienie dla sądu orzekającego do oznaczenia wysokości i terminu uiszczania odsetek, nie zawierając żadnego ograniczenia odnośnie do oznaczenia terminu płatności ustalonych odsetek. Orzeczenie w tym przedmiocie powinno uwzględniać okoliczności konkretnej sprawy. Nie może ono pozostawać w oderwaniu od wielkości i rodzaju masy majątkowej stanowiącej przedmiot

1 W oparciu o postanowienie Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 30 października 2015 r., sygn. akt II Ca 569/15.

2 III CZP 21/84, OSNC 1984/12/221.

3 I CKN 118/00.

4 III PZP 11/70, OSNC 1971/4/61.

rozstrzygnięcia oraz całej treści orzeczenia zawierającego rozliczenie uprawnionych i zobowiązanych do uiszczenia spłat (dopłat).

Podkreślana różnorodność sytuacji wynika z charakteru oraz właściwości samego przedmiotu objętego orzeczeniem działowym (gospodarstwo rolne, dział specjalny, warsztat rzemieślniczy, lokal lub dom mieszkalny, ruchomości itp.). Związana z tym jest możliwość i wysokość czerpania pożytków, a także innych przychodów, a z drugiej strony – konieczność ponoszenia ciężarów i wydatków związanych z tą rzeczą.

XXXIII. Jakie opłaty sądowe nalicza się od wniosku działowego zawierającego żądania tzw. „trzy w jednym”, czyli żądania: podziału majątku wspólnego spadkodawców, działu spadku po spadkodawcach i zniesienia współwłasności nieruchomości?

W postępowaniu przed Sądem I instancji toczyło się postępowanie „działowe”, w którym przedmiotem żądań było: podział majątku wspólnego spadkodawców, działy spadku po obu małżonkach spadkodawcach, dział spadku po zmarłym w toku postępowania przed Sądem I instancji jednym ze spadkobierców, zniesienie współwłasności spadkowej nieruchomości, a nadto zgłoszone zostało żądanie ustalenia zasiedzenia spadkowej nieruchomości przez uczestniczkę postępowania.

Zażaleniem zaskarżona została, wyliczona przez Przewodniczącą Wydziału wysokość opłaty sądowej od apelacji, a to czy apelacja skierowana przeciwko całemu postanowieniu Sądu I instancji podlega tylko jednej opłacie w kwocie 1.000 zł, czy też oddzielnym opłatom sądowym od każdego żądania objętego apelacją.

Sąd Okręgowy w Gdańsku postanowieniem z dnia 27 grudnia 2017 r., sygn. akt XVI Cz 692/17, uznał, że zażalenie jest częściowo zasadne, przywołując z uzasadnieniu orzeczenia następujące argumenty:

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 6
1. Stan faktyczny sprawy

Zasadnie Przewodniczący przyjął, iż – w sytuacji, gdy postanowienie zostało zaskarżone w całości –od apelacji winny być pobrane opłaty od wniosku o wszczęcie postępowania oraz od samodzielnych części postępowania nieprocesowego rozpoznawanych w niniejszej sprawie.

Trafnie uznał, iż z samodzielną częścią postępowania nieprocesowego mamy do czynienia wówczas, gdy w jednym postępowaniu zgłoszono dwa lub też więcej żądań, które mogłyby zostać objęte odrębnymi wnioskami wszczynającymi postępowanie nieprocesowe. W tego typu sytuacji całą opłatę winno się pobrać od każdej z osobna, takiej części postępowania nieprocesowego, która stanowi samodzielną całość. Nieistotny jest przy tym mechanizm powstania takiej kumulacji postępowań nieprocesowych, a zatem to, czy wynikła ona z uwagi na zgłoszenie kolejnych żądań w toku trwającego postępowania nieprocesowego, czy też spowodowana była zgłoszeniem pierwotnym – wnioskiem inicjującym postępowanie w sprawie.

Prawidłowo określono, iż w rozpoznawanej sprawie przedmiotem rozstrzygnięcia było żądanie podziału majątku, żądanie działów spadków po /.../, zniesienie współwłasności oraz żądanie stwierdzenia nabycia własności nieruchomości przez zasiedzenie.

Przewodniczący przy ustalaniu opłat od poszczególnych żądań pominął art. 51 ust.2 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, który stanowi, iż opłatę stałą w kwocie 1000 złotych pobiera się od wniosku o dział spadku połączony ze zniesieniem współwłasności, a jeżeli zawiera on zgodny projekt działu spadku i zniesienia współwłasności, pobiera się opłatę stałą w kwocie 600 złotych.

W rozpoznawanej sprawie zgłoszono żądania dokonania 3 działów spadku oraz zniesienia współwłasności.

Wobec tego należy rozstrzygnąć czy należy pobrać opłaty:

– od każdego z działów spadku na podstawie art. 51 ust.1 u.k.s.c. oraz osobno od zniesienia współwłasności na podstawie na podstawie art. 41 ust.1 u.k.s.c.,

– czy też od każdego działu spadku w połączeniu ze zniesieniem współwłasności na podstawie art. 51 ust.2 u.k.s.c.,

– czy od działu spadku z którym łączy się zniesienie współwłasności opłatę na podstawie art. art. 51 ust.2 u.k.s.c., natomiast od pozostałych działów opłatę od na podstawie art. 51 ust.1 u.k.s.c.

Sąd Okręgowy uznał, iż w takim wypadku należy pobrać opłatę na podstawie art. art. 51 ust.2 u.k.s.c od działu spadku, z którym łączy się zniesienie współwłasności, natomiast od pozostałych działów spadków, których podział nie jest połączony ze zniesieniem współwłasności opłatę od na podstawie art. 51 ust.1 u.k.s.c.

Należna opłata winna być wyliczona w sposób następujący:

– od apelacji w odniesieniu do sprawy o podział majątku wspólnego w kwocie 1.000 zł (na podstawie art. 38 ust. 1 u.k.s.c),

– od apelacji w odniesieniu do sprawy o działy spadku po /.../, z którym wiąże się konieczność zniesienia współwłasności – albowiem w skład spadku po nim wchodzą udziały w nieruchomości nabyte jako jego udział w majątku wspólnym oraz w wyniku dziedziczenia po /.../ – 1000zł (na podstawie art. 51 ust.2 u.k.s.c.),

– od apelacji w odniesieniu do spraw o dział spadku po /.../, w kwocie po 500 zł (na podstawie art. 51 ust. 1 u.k.s.c.),

– od apelacji w odniesieniu do spraw o dział spadku po /.../, w kwocie po 300 zł (na podstawie art. 51 ust. 1 u.k.s.c.) W tym przypadku wniosek o dział spadku zawierał zgodny projekt podziału /k-997/,

– od apelacji w odniesieniu do sprawy o zasiedzenie w kwocie 2.000 zł (na podstawie art. 40 u.k.s.c).

Łącznie suma opłat od apelacji wynosi 4800 zł.”

Opłata sądowa od tzw. wniosków działowych „trzy w jednym” pobierana jest od każdego ze zgłoszonych żądań oddzielnie. Bez znaczenia jest to, czy dodatkowe żądania zgłoszone zostaną we wniosku wszczynającym postępowanie czy też wnioskodawca sam rozszerzy żądania wniosku lub dokona tego na wezwanie Sądu o uzupełnienie wniosku.

Jak wskazuje omawiane postanowienie Sądu Okręgowego w Gdańsku, taki sposób naliczania opłat sądowych dotyczy także i apelacji – opłatę oblicza się wówczas od każdego z zaskarżonych żądań oddzielnie.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 7
Redakcji
Słowo od
2. Uwagi

Słowo od Redakcji

XXXIV. Czy w postępowaniu o podział majątku wspólnego dopuszczalne jest rozpoznanie przez sąd roszczenia małżonka przeciwko drugiemu małżonkowi o naprawienie szkody wyrządzonej w wyniku spadku wartości udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, stanowiących składnik majątku wspólnego, w związku z nieprawidłowym sprawowaniem przez małżonka zarządu w tej spółce?

W postanowieniu z dnia 28 maja 2021 r., III CSKP 65/21,5 Sąd Najwyższy wyjaśnił, że przepis art. 618 § 1 zdanie pierwsze w związku z art. 567 § 3 i art. 688 KPC nie obejmuje roszczenia małżonka przeciwko drugiemu małżonkowi o naprawienie szkody wyrządzonej w wyniku spadku wartości udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, stanowiących składnik majątku wspólnego, w związku z nieprawidłowym sprawowaniem zarządu w tej spółce.

Stanowisko to uzasadnił Sąd Najwyższy następującymi argumentami jurydycznymi:

z uwzględnieniem jego realnego, aktualnego stanu i wartości w chwili podziału oraz dokonanie na tej podstawie rozliczeń w postaci spłat lub dopłat. Skład majątku wspólnego w chwili ustania wspólności i jego stan jest natomiast istotny dlatego, że ewentualne zmiany majątkowe, do których dochodzi między ustaniem wspólności a orzekaniem o podziale majątku, wynikające z wahania cen rynkowych, zużycia składników majątku lub ich utraty, powinny podlegać rozliczeniu między byłymi małżonkami.

Nakaz uwzględniania przy badaniu wartości majątku jego stanu i cen z chwili dokonywania podziału dotyczy nie tylko rzeczy, lecz także praw podlegających podziałowi, których wartość szacuje się z uwzględnieniem ich „kondycji” i cen aktualnych w chwili podziału. W odniesieniu do udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością stanowisko to zostało zajęte w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 31 stycznia 2013 r., II CSK 349/12, zgodnie z którym wartość udziałów wchodzących do majątku wspólnego powinna być określona według stanu rzeczywistego z dnia dokonywania podziału8

W uchwale z dnia 23 lutego 2017 r., III CZP 103/176, podsumowującej orzecznictwo w tym zakresie, Sąd Najwyższy przyjął, że w sprawie o podział majątku wspólnego po ustaniu wspólności majątkowej skład majątku wspólnego ustala się według chwili ustania wspólności majątkowej, a jego wartość według stanu i cen w chwili dokonywania podziału.

Stanowisko to, odpowiadające przeważającemu nurtowi judykatury i mające silne wsparcie w doktrynie, jest uzasadnione przede wszystkim zasadą aktualności orzekania (art. 316 § 1 KPC). Reguła ta ma w postępowaniu cywilnym ogólnosystemowy walor i znajduje odpowiednie zastosowanie również w postępowaniach działowych (art. 13 § 2 KPC)7 Odwołanie się do niej pozwala uniknąć przyjmowania za podstawę rozstrzygnięcia działowego stanów fikcyjnych i zdezaktualizowanych, umożliwia natomiast dokonanie podziału istniejącego majątku

5 Biuletyn SN 2021/7-8, OSNC 2021/11/78.

6 OSNC 2019, nr 2, poz. 13.

7 Por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 6 grudnia 1982 r., III CZP 51/82, OSPiKA 1983, nr 12, poz. 256, i uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 22 września 1983 r – zasada prawna – III CZP 23/83, OSNCP 1984, nr 4, poz. 44.

Stanowisko to, mimo że zostało sformułowane w sytuacji, w której wartość udziałów wzrosła w okresie między ustaniem wspólności a chwilą dokonywania podziału, ma zastosowanie również wtedy, gdy wartość ta uległa w tym czasie obniżeniu. Zmiany wartości praw udziałowych w spółkach kapitałowych, w szczególności w perspektywie dłuższego czasu, mogą mieć charakter wielokierunkowy i głęboki, a racje przytoczone w powołanej uchwale Sądu Najwyższego z dnia 23 lutego 2017 r., III CZP 103/17, przemawiają za koniecznością uwzględnienia aktualnego stanu i wartości dzielonych praw w chwili orzekania.

Nie ma uzasadnionego powodu, aby zagadnienie to rozstrzygać odmiennie w zależności od tego, czy rozwój przedsiębiorstwa doprowadził do wzrostu wartości udziałów, czy też nastąpił spadek ich wartości związany z pogorszeniem się sytuacji finansowej spółki. Dla chwili miarodajnej przy ustaleniu wartości udziałów znaczenia nie ma również to, że zmniejszenie wartości udziałów między ustaniem wspólności majątkowej małżeńskiej a dokonaniem podziału było rezultatem zachowania jednego z małżonków. Wartość majątku podlegającego podziałowi

Sądu Najwyższego z dnia 24 lutego 2017 r., IV CSK 188/16, nie publ., i z dnia 12 stycznia 2018 r., II CSK 220/17, „Palestra” 2019, nr 4, s. 98).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 8
1. Zasady ogólne 8 Por. postanowienia

ma charakter obiektywny i nie zależy od przyczyn, które doprowadziły dzielone przedmioty majątkowe do stanu, w jakim się znajdują w chwili działu.

2. Konieczność prawidłowego zgłoszenia przez małżonka żądania odszkodowawczego

Odrębnym zagadnieniem jest rozstrzygnięcie w postępowaniu działowym o ewentualnym roszczeniu o naprawienie szkody wyrządzonej w niepodzielonym majątku przez byłego małżonka. Z całokształtu rozważań Sądu Okręgowego wynikało, że rozliczenie wartości udziałów według stanu spółki i kondycji wycenianych praw udziałowych w chwili ustania wspólności majątkowej, nie zaś w chwili dokonywania podziału miało przyczynę w negatywnie ocenionych przez Sąd zawinionych zachowaniach uczestnika w odniesieniu do spółki. Zaniechania te Sąd Okręgowy uznał za podstawę odpowiedzialności odszkodowawczej uczestnika wobec wnioskodawczyni na podstawie art. 415 KC, a oparte na tym przepisie roszczenie o naprawienie szkody powinno być, według Sądu, rozliczone w postępowaniu działowym.

W uchwale z dnia 27 października 1967 r., III CZP 73/679 Sąd Najwyższy stwierdził, że jeżeli działania byłego małżonka po ustaniu wspólności majątkowej prowadzą do wyrządzenia z jego winy szkody polegającej na utracie przez małżonków prawa własności, to jest on zobowiązany do naprawienia tej szkody na zasadach ogólnych, przy czym roszczenie to należy traktować jak roszczenie z tytułu posiadania rzeczy w rozumieniu art. 618 KPC. Przemawia za tym okoliczność, że sprawcą szkody jest zazwyczaj posiadacz utraconego przedmiotu, oraz dążenie do kompleksowego uregulowania wzajemnych roszczeń małżonków w postępowaniu działowym10.

Zapatrywanie to znalazło wyraz również w późniejszym orzecznictwie, dopuszczającym uwzględnienie w postępowaniu działowym roszczeń deliktowych, których źródłem jest szkoda wyrządzona przez byłego małżonka w niepodzielonym majątku11 . Jednocześnie jednak w judykaturze zauważono,

9 OSNCP 1968, nr 7, poz. 116.

10 Por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 29 września 1969 r., III CZP 48/69, OSNCP 1970, nr 4, poz. 58).

11 Por. postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 30 czerwca 2016 r., I CSK 458/15, nie publ., i z dnia 5 października 2016 r., III CSK 382/15, nie publ.

że przepisy nie stwarzają podstawy do rozstrzygania w postępowaniu działowym wszelkiego rodzaju roszczeń, jakie mają względem siebie uczestnicy postępowania, lecz tylko takich, które są związane z posiadaniem przedmiotów wchodzących w skład majątku wspólnego, pobranych pożytków i innych przychodów z majątku wspólnego, nakładów poczynionych na majątek wspólny i spłaconych długów12 .

/.../ konsekwencją traktowania roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej w majątku wspólnym przez jednego z małżonków jak roszczeń z tytułu posiadania rzeczy w rozumieniu art. 618 § 1 KPC jest niedopuszczalność orzekania o nich z urzędu. O roszczeniach tych sąd władny jest orzec jedynie na wniosek uczestnika, w którym konieczne jest skonkretyzowanie żądania i jego podstawy faktycznej13. Wniosek ten może być zgłoszony najpóźniej do zamknięcia rozprawy w pierwszej instancji, chyba że roszczenia te powstały lub stały się wymagalne w toku postępowania apelacyjnego14. Ograniczenie to jest uzasadnione przez wzgląd na zasadniczy zakaz rozszerzania przedmiotu postępowania na etapie postępowania apelacyjnego (art. 383 KPC).

Jeżeli zakres orzekania sądu jest uzależniony od sformułowania przez uczestnika stosownego żądania, zakaz ten ma odpowiednie zastosowanie także w postępowaniu nieprocesowym (art. 13 § 2 KPC), za czym przemawia m.in. dążenie do zapewnienia innym uczestnikom możliwości efektywnej obrony przed zgłoszonym żądaniem.

Uwzględniając takie roszczenie w postępowaniu działowym sąd musi zatem każdorazowo rozważyć, w jaki sposób występujący z żądaniem uczestnik sformułował jego podstawę faktyczną, zweryfikować prawdziwość tych twierdzeń w postępowaniu dowodowym i dokonać subsumcji. Rozstrzygnięcie o żądaniu nie może opierać się na faktach, które nie zostały powołane w celu jego uzasadnienia (art. 321 § 1 w związku z art. 13 § 2 KPC).

12 (por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 12 października 1973 r., III CZP 56/73, OSNCP 1974, nr 7-8, poz. 125, i postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 10 listopada 2006 r., I CSK 219/06, „Izba Cywilna” 2007, nr 12, s. 51).

13 Por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 12 października 1973 r., III CZP 56/73, OSNCP 1974, nr 7-8, poz. 125, i postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 10 listopada 2006 r., I CSK 219/06, „Izba Cywilna” 2007, nr 12, s. 51).

14 Por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 23 czerwca 2020 r., III CSK 28/20, niepubl.).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 9

Słowo od Redakcji

3. Czy dopuszczalne jest rozliczenia roszczenia odszkodowawczego w sprawie o podział majątku wspólnego

/.../ Bliższego rozważenia wymagało, czy rozliczone przez Sąd Okręgowy roszczenie odszkodowawcze ze względu na swój charakter mogło podlegać uwzględnieniu w postępowaniu działowym. Roszczenie to opierało się na założeniu, że uczestnik nie zarządzał właściwie spółką, zaniechał nadzoru nad spółką, zaniedbał jej sprawy oraz nie podejmował działań naprawczych i starań o wznowienie działalności spółki. Uczestnik, jak wynikało z ustaleń, był w miarodajnym czasie prezesem zarządu i wspólnikiem spółki.

Odpowiedzialność członków organów spółek kapitałowych za szkodę wyrządzoną spółce jest unormowana w sposób szczególny w art. 293 KSH. Przypisuje się jej charakter kontraktowy, a jej przesłanką jest działanie sprzeczne z prawem lub umową spółki.15 Wynika ona ze spoczywających na członkach organów obowiązkach wykonywania określonych działań na rzecz spółki, wyznaczonych treścią stosunku organizacyjnego między piastunem organu spółki a spółką. Z roszczeniem odszkodowawczym na tej podstawie może wystąpić przede wszystkim spółka, a w razie niewytoczenia powództwa przez spółkę, każdy wspólnik (art. 295 KSH).

Wnioskodawczyni nie jest jednak wspólnikiem spółki, a rozliczone przez Sąd Okręgowy roszczenie nie zmierzało do naprawienia szkody wyrządzonej spółce, lecz samej wnioskodawczyni, która pośrednio – przez spadek wartości spółki – miała doznać uszczerbku polegającego na obniżeniu wartości prawa majątkowego, do którego była współuprawniona. Możność indemnizacji tak rozumianej szkody na zasadach ogólnych (art. 415 KC w związku z art. 300 KSH) nie jest oceniana jednoznacznie.16

Niezależnie jednak od tego, roszczenia zmierzającego do naprawienia tak postrzeganej szkody nie można przyrównać do roszczenia z tytułu posiadania rzeczy w rozumieniu art. 618 § 1 KPC.

Przepis art. 618 § 1 KPC nie stanowi, jak była mowa, podstawy do rozliczania w postępowaniu działowym wszelkich roszczeń odszkodowawczych

15 Por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 9 lutego 2006 r., V CSK 128/05, „Transformacje Prawa Prywatnego” 2006, nr 2, s. 133, i z dnia 24 września 2008 r., II CSK 118/08, OSNC 2009, nr 9, poz. 131).

16 Por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 2012 r., V CSK 338/11, „Państwo i Prawo” 2015, nr 11, s. 124.

między współwłaścicielami lub małżonkami po ustaniu wspólności majątkowej, a dążenie do kompleksowego rozstrzygnięcia roszczeń majątkowych między uczestnikami działu może być realizowane tylko w granicach zakreślonych jego treścią. Przeciwko zbyt szerokiemu ujmowaniu kręgu roszczeń określonych w art. 618 § 1 KPC przemawia zwłaszcza ustanowiony w § 3 tego przepisu prekluzyjny skutek wyłączający ich skuteczne dochodzenie po wydaniu prawomocnego postanowienia o zniesieniu współwłasności, co odpowiednio odnosi się do podziału majątku wspólnego po ustaniu wspólności majątkowej małżeńskiej (art. 567 § 3 w związku z art. 688 KPC).

Rozważane roszczenie nie wiąże się z dysponowaniem udziałami, do których współuprawnionymi byli wnioskodawczyni i uczestnik ani zarządzaniem tymi udziałami, lecz sposobem zarządzania spółką kapitałową, będącą odrębnym podmiotem prawa cywilnego, której sytuacja finansowa rzutuje na wartość udziałów, a w dalszej konsekwencji na stan majątku osób zaangażowanych kapitałowo w spółkę. Okoliczność, że adresatem roszczenia był in casu były małżonek, nie zmienia tego, że tak ujęte roszczenie w zasadniczy sposób odrywa się od roszczeń odszkodowawczych wynikających ze zniszczenia, utraty lub zużycia składników niepodzielonego majątku przez małżonka będącego ich posiadaczem, traktowanych w judykaturze jako roszczenia z tytułu posiadania rzeczy (art. 618 § 1 KPC). Pominięcie odrębnej osobowości spółki kapitałowej jako podmiotu pierwotnie poszkodowanego wadliwym zarządzaniem przez osoby do tego powołane i przyrównanie działania uczestnika do „zarządzania” udziałami, do których współuprawniona była wnioskodawczyni, nie zmienia stanowiska Sądu Najwyższego, który zanegował już – podkreślając wyjątkowy charakter art. 618 § 1 KPC – możliwość uznania za roszczenie z tytułu posiadania rzeczy w rozumieniu tego przepisu roszczenia z tytułu utraty pożytków w związku z nieprawidłowym wykonywaniem zarządu rzeczą wspólną.17

Reasumując należało przyjąć, że roszczenie odszkodowawcze wnioskodawczyni w postaci uwzględnionej przez Sąd Okręgowy nie podlegało rozpoznaniu w postępowaniu działowym, co oznacza skuteczność zarzutu naruszenia art. 618 § 1 KPC.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 10
17 Por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 14 grudnia 2011 r., I CSK 138/11, OSNC 2012, nr 7-8, poz. 89.

Omawiane orzeczenie aprobuję, wskazując zwłaszcza na to, że art. 618 § 1 kpc nie jest przysłowiowym „workiem” dla pomieszczenia wszelakich żądań uczestników postępowania.

XXXV. Żądanie rozliczenia z tytułu nieuzasadnionego zbycia i roztrwonienia przez drugiego małżonka składników majątku wspólnego – uzupełnienie części opracowania18

Każdy z małżonków może żądać rozliczenia z tytułu nieuzasadnionego zbycia i roztrwonienia przez drugiego małżonka składników majątku wspólnego. Nie ma przy tym znaczenia, czy czynność, obejmująca wydatkowanie środków należących do majątku wspólnego (zużycie składnika tego majątku) została dokonana za zgodą współmałżonka. Podstawą rozliczenia jest bowiem wykorzystanie na własne potrzeby środków pochodzących z majątku wspólnego.

Sąd Najwyższy wielokrotnie wskazywał, że jeżeli środki stanowiące składnik majątku wspólnego zostały przeznaczone na własne, usprawiedliwione potrzeby związane z utrzymaniem jednego z małżonków, choćby zużycie tych składników w czasie trwania wspólności majątkowej nastąpiło bez zgody małżonka, to brak jest podstaw do konstruowania na tej podstawie odpowiedzialności między małżonkami.19

Z drugiej strony każdy z małżonków może żądać rozliczenia z tytułu nieuzasadnionego zbycia i roztrwonienia przez drugiego małżonka składników majątku wspólnego.20

Nie ma przy tym znaczenia, czy czynność, obejmująca wydatkowanie środków należących do majątku wspólnego (zużycie składnika tego majątku) została dokonana za zgodą współmałżonka. Podstawą rozliczenia jest bowiem wykorzystanie na własne potrzeby środków pochodzących z majątku wspólnego.21

18 W oparciu o postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 20 maja 2021 r. I CSK 84/21.

19 Postanowienia Sądu Najwyższego: z 21 marca 1977 r., III CRN 31/77; z 2 października 2008 r II CSK 203/08; z 19 czerwca 2009 r., V CSK 485/08; z 17 października 2019 r., IV CSK 259/18.

20 Zob. np. postanowienia Sądu Najwyższego: z 17 kwietnia 2000 r., V CKN 25/00; z 12 maja 2016 r., IV CSK 600/15; z 30 kwietnia 2019 r., I CSK 185/18

21 Zob. postanowienie Sądu Najwyższego z 12 maja 2016 r., IV CSK 600/15

XXXVI. Czy prawo własności nieruchomości przeniesione przez zbywcę na jednego z małżonków poprzez umowa dożywocia zdziałaną tylko przez jednego z małżonków, wchodzi do majątku wspólnego małżonków?

Sąd Najwyższy w wyroku z 8 grudnia 2022 r., II CSKP 761/22, uznał, że:

I. Umowa dożywocia nie jest dokonywana pod tytułem darmnym, toteż prawo własności nieruchomości, przeniesione przez zbywcę, zasadniczo stanowi składnik majątku wspólnego (art. 31 § 1 k.r.o.) – także wtedy, gdy umowę zawierał tylko jeden z małżonków.

II. W razie stwierdzenia, że opiekun dokonał czynności prawnej niezgodnie z treścią zezwolenia sądu opiekuńczego, określone sankcje dotykałyby tę czynność z mocy prawa, a ich nastąpienie nie byłoby zależne od tego, czy sąd opiekuńczy zakwestionował następnie czynność zdziałaną przez opiekuna. Ocena zgodności czynności dokonanej przez opiekuna z treścią udzielonego jej zezwolenia oddziaływała na ocenę zasadności żądania pozwu wywodzonego z art. 10 u.k.w.h., w którym powód żądanie opierał na twierdzeniu, że prawo nabyte przez pozwaną weszło do majątku wspólnego małżonków. W sprawie o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym sądy nie były zwolnione ze zbadania, czy pozwana skutecznie nabyła sporne prawo, bo dopiero stwierdzenie wystąpienia tego skutku czyniło aktualnym dalsze rozważania co do nabycia własności nieruchomości albo do majątku osobistego pozwanej, albo do majątku wspólnego, stosownie do art. 31 § 1 k.r.o.22 Stan faktyczny sprawy przedstawiał się następująco: Pozwana, działając na podstawie zezwolenia sądu opiekuńczego upoważniającego ją do dokonania czynności w imieniu całkowicie ubezwłasnowolnionego, a to dokonania zbycia nieruchomości lokalowej z jednoczesnym ustanowieniem służebności na rzecz podopiecznego, miast tego zawarła umowę dożywocie na mocy której podopieczny przeniósł na nią prawo własności swego lokalu, a pozwana zobowiązała się przyjąć podopiecznego, jako domownika w całym przedmiotowym lokalu, dostarczać mu wyżywienia i ubrania oraz zapewnić mu odpowiednią pomoc i pielęgnację w chorobie, a także sprawić mu,

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 11
22 Tezowanie własne – AK.

Słowo od Redakcji

własnym kosztem, pogrzeb odpowiadający zwyczajom miejscowym.

W chwili ubiegania się o wydanie zezwolenia przez sąd opiekuńczy zawarła pozwana związek małżeński, lecz faktu tego, w tym nawet zmiany nazwiska, sądowi nie ujawniła. Ostatecznie pozwana wpisana jako wyłączny właściciel nieruchomości lokalowej w dziale II księgi wieczystej i to po nazwiskiem jakie nosiła jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego.

Jej małżonek wniósł o uzgodnienie treści księgi wieczystej przez dokonanie wpisu prawa własności tej nieruchomości na rzecz jego i pozwanej na zasadzie wspólności ustawowej małżeńskiej, w miejsce dotychczasowego wpisu, w którym figurowała jedynie pozwana.

Sąd pierwszej instancji uwzględnił powództwo.

Na skutek apelacji pozwanej, Sąd Okręgowy we Wrocławiu zmienił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego i oddalił powództwo, oceniając, że treść zezwolenia sądu opiekuńczego wpływa na ustalenie, czy przedmiot dokonanej czynności prawnej wchodzi do majątku osobistego opiekuna prawnego. Zdaniem Sądu Okręgowego zezwolenie, o którym mowa w art. 156 k.r.o., powinno zawierać wszystkie niezbędne elementy przyszłej czynności prawnej (esentialia negotii), a przede wszystkim określać jej strony. Nie może być ono rozszerzane na inne podmioty, nawet na małżonka osoby upoważnionej. Pozwana uzyskała zgodę na nabycie nieruchomości, wobec czego dalsze czynności prawne musiały być dokonywane zgodnie z tym orzeczeniem, a sąd opiekuńczy, zezwalając na przeniesienie własności nieruchomości osoby ubezwłasnowolnionej całkowicie, podejmuje jednocześnie decyzję, na rzecz kogo i na jakich zasadach następuje przeniesienie prawa. Skoro w postanowieniu nie wskazano, by nabycie nieruchomości nastąpić miało do majątku wspólnego, lecz ograniczono się do wskazania, że właścicielką nieruchomości ma być pozwana, to należy uznać, że nabycie nastąpiło do jej majątku osobistego.

Sąd Najwyższy uwzględniając skargę kasacyjną i uchylając orzeczenie Sądu Okręgowego, przytoczył następującą argumentację jurydyczną.

Do tezy I.

Pozwana, kierując się wynikającym z art. 154 w zw. z art. 175 k.r.o. obowiązkiem wykonywania swych czynności z należytą starannością, powinna była przedstawić sądowi opiekuńczemu wszystkie dane istotne dla oceny skutków zamierzonej czynności prawnej. Wśród skutków tych doniosłe znaczenie

miał unormowany art. 31 § 1 zd. 1 k.r.o. skutek polegający na objęciu wspólnością majątkową przedmiotów majątkowych nabytych w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich.

Zezwolenie takie dotyczy dokonania konkretnej czynności prawnej, np. zawarcia umowy, a nie wywołania przez tę czynność określonych skutków prawnych. Skutki czynności nie są objęte zezwoleniem, lecz kształtują się stosownie do art. 56 k.c. Jednym z takich skutków jest wejście nabytego składnika do majątku wspólnego (albo osobistego) małżonka dokonującego czynności prawnej. Nie ulega wątpliwości, że umowa dożywocia nie jest dokonywana pod tytułem darmnym, toteż prawo własności nieruchomości, przeniesione przez zbywcę, zasadniczo stanowi składnik majątku wspólnego (art. 31 § 1 k.r.o.) – także wtedy, gdy, umowę zawierał tylko jeden z małżonków.

Argumentem na rzecz zapatrywania odmiennego nie może być twierdzenie, że zezwolenie zostało udzielone konkretnie pozwanej jako opiekunowi osoby ubezwłasnowolnionej całkowicie.

Zezwolenie dotyczyło zbycia prawa przez podopiecznego, reprezentowanego przez opiekuna jako przedstawiciela ustawowego osoby ubezwłasnowolnionej. Stosownie do art. 156 k.r.o. zezwolenie mogło być udzielone wyłącznie opiekunowi, a udzielenie go innej osobie (względnie opiekunowi i osobie trzeciej łącznie) nie byłoby w ogóle możliwe.

Opiekun, jako podmiot dysponujący pełną zdolnością do czynności prawnych, nie potrzebuje jakichkolwiek zezwoleń sądu opiekuńczego w celu nabycia na swoją rzecz określonego prawa. Zezwolenie udzielane jest w celu dokonania czynności prawnej przez opiekuna działającego jako przedstawiciel ustawowy podopiecznego; stroną tej czynności jest zatem osoba ubezwłasnowolniona, tyle że – z uwagi na brak zdolności do czynności prawnych – reprezentowana przez swego przedstawiciela ustawowego. Zezwolenie dotyczy zatem „wyjścia” określonego składnika z majątku podopiecznego i z tej przyczyny musi podlegać nadzorowi sądu opiekuńczego. Natomiast „wejście” tego składnika do majątku kontrahenta nie wymaga zezwolenia; skutek nabycia jest konsekwencją dokonania zbycia, możliwego właśnie dzięki udzieleniu zezwolenia.

Odrębną kwestią jest dookreślenie w zezwoleniu czynności prawnej, która miałaby być dokonana, w tym wskazanie w niej kontrahenta osoby ubezwłasnowolnionej, czyli drugiej strony zawieranej umowy. Nie powinno być ono utożsamiane z udzie-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 12

leniem temu kontrahentowi zezwolenia na nabycie nieruchomości. Zasadniczo udzielenie zezwolenia umożliwia dokonanie opiekunowi, jako przedstawicielowi ustawowemu, ważnej czynności prawnej między osobą podlegającą opiece i jej kontrahentem, a czynność ta może prowadzić do nabycia przez kontrahenta prawa pochodzącego z majątku osoby ubezwłasnowolnionej. Sąd opiekuńczy, wydając zezwolenie, nie ma kompetencji do ingerowania w relacje majątkowe kontrahentów osoby podlegającej opiece, w tym wynikające z określonego ustroju majątkowego kontrahenta i jego współmałżonka – także jeśli kontrahentem takim jest sama opiekunka.

Możliwość modyfikowania przez sądy opiekuńcze skutków czynności prawnej wynikających z ustawy (art. 56 k.c.), w tym skutku unormowanego w art. 31 § 1 k.r.o., wymagałaby wyraźnej podstawy prawnej, której w opisanym przypadku brak. Podstawy takiej nie można wywodzić z ogólnego założenia o dostosowaniu treści zezwolenia do tego, jaki cel ma realizować zamierzona czynność prawna. Cel ten jest oceniany z perspektywy dobra podopiecznego, a nie uzyskania przez jego kontrahenta określonych korzyści lub spełnienia określonych zamierzeń osobistych czy gospodarczych. Sytuacja prawna pozwanej jako kontrahentki swego podopiecznego nie powinna być zatem oceniana odmiennie z tej tylko przyczyny, że – jako nabywczyni prawa własnościnieruchomości – była ona jednocześnie opiekunką zbywcy.

W ocenie prawnej analizowanego przypadku można dostrzec pewną zbieżność z rozstrzyganiem o skutkach braku zezwolenia na nabycie własności nieruchomości przez cudzoziemca w przypadku dokonania takiego nabycia przez osobę pozostającą z nim w małżeńskim ustawowym ustroju majątkowym. Utrwalone jest stanowisko, że w razie nabycia nieruchomości wyłącznie przez małżonka będącego obywatelem Polski, własność nieruchomości ex lege wchodzi do majątku wspólnego, mimo nieposiadania stosownego zezwolenia przez współmałżonka będącego cudzoziemcem.23 Jest to efekt prawidłowego odróżnienia etapu nabycia własności nieruchomości (dokonania czynności prawnej) od oceny skutków prawnych tego nabycia, następujących w myśl art. 31 § 1 k.r.o.

23 Zob. uchwały Sądu Najwyższego z 24 września 1970 r., III CZP 55/70, i z 31 stycznia 1986 r., III CZP 70/85, postanowienia Sądu Najwyższego z 16 listopada 2006 r., II CSK 174/06, i z 18 lipca 2014. r., IV CSK 629/13, oraz wyrok Sądu Najwyższego z 25 listopada 2009 r., II CSK 262/09.

Sąd Okręgowy niezasadnie przyjął, że to treść zezwolenia sądu opiekuńczego determinowała, czy prawo własności nieruchomości weszło do majątku wspólnego pozwanej i powoda, czy też do majątku odrębnego pozwanej. Tymczasem skutek, o którym mowa w art. 31 § 1 zd. 1 k.r.o., powstaje ex lege, a treść postanowienia wydawanego na podstawie art. 156 w zw. z art. 175 k.r.o. wpływa na zakres możliwej ingerencji w sferę prawną podopiecznego, a nie dalsze losy praw (in casu prawa własności lokalu), które – za zezwoleniem sądu – wychodzą z majątku osoby pozostającej pod opieką.

II. Wskazał też Sąd Najwyższy, że pozwana upoważniona była przez Sąd opiekuńczy do dokonać zbycia nieruchomości lokalowej z jednoczesnym ustanowieniem służebności na rzecz podopiecznego, a miast tego zawarła ona umowę dożywocia, mimo, że zezwolenie sądu opiekuńczego nie odnosiło się do samego zbycia nieruchomości lokalowej na rzecz pozwanej, lecz – w ramach zabezpieczenia sytuacji prawnej zbywcy – obejmowało także ustanowienie ww. ograniczonego prawa rzeczowego.

Uznał Sąd Najwyższy, że w razie stwierdzenia, że opiekun dokonał czynności prawnej niezgodnie z treścią zezwolenia sądu opiekuńczego, określone sankcje dotykałyby tę czynność z mocy prawa, a ich nastąpienie nie byłoby zależne od tego, czy sąd opiekuńczy zakwestionował następnie czynność zdziałaną przez opiekuna.

Ocena zgodności czynności dokonanej przez pozwaną z treścią udzielonego jej zezwolenia oddziaływała na ocenę zasadności żądania pozwu. Powód wywodzone z art. 10 u.k.w.h. żądanie opierał na twierdzeniu, że prawo nabyte przez pozwaną weszło do majątku wspólnego małżonków. W sprawie o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym sądy nie były zwolnione ze zbadania, czy pozwana skutecznie nabyła sporne prawo, bo dopiero stwierdzenie wystąpienia tego skutku, czyniło aktualnym dalsze rozważania co do nabycia własności nieruchomości albo do majątku osobistego pozwanej, albo do majątku wspólnego, stosownie do art. 31 § 1 k.r.o.

III. Uwagi

A) Do tezy I

Kontynuuje w omawianym orzeczeniu Sąd Najwyższy przyjętą linię orzecznictwa – co do rozumienia art. 31 § 1 k.r.o., zgodnie z którym z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa (wspólność ustawowa) obejmująca przedmioty majątkowe na-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 13

byte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny).

W myśl wyroku Sądu Najwyższego z 7 lipca 2011 r., II CSK 651/10, skutek w postaci zaliczenia majątku nabytego przez jedno z małżonków, pozostających w ustroju ustawowej wspólności majątkowej, do ich majątku wspólnego następuje z mocy samego prawa i wynika z samej istoty tej wspólności. Jeżeli więc nabywcą jest tylko jedno z małżonków, to ocena skuteczności nabycia dotyczy tylko tego małżonka.

Jak wskazał Sąd Najwyższy w postanowieniu z 18 stycznia 2008 r., V CSK 355/07, nie można przypisać decydującego znaczenia oświadczeniu małżonków, iż nabywany udział w nieruchomości nie należy do majątku dorobkowego, ponieważ samo takie oświadczenie nie może stanowczo wyłączać skutków wynikających z przepisów art. 32–34 KRO, w sytuacji pozostawania małżonków w ustroju małżeńskiej wspólności ustawowej. Jej ograniczenie lub wyłączenie możliwe jest na mocy małżeńskiej umowy przewidującej taki skutek i zawartej w formie aktu notarialnego.

Orzecznictwo sądowe przyjmuje nawet, że przedmioty uzyskane z przestępstwa też stają się składnikiem majątku wspólnego. Tak np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 30.1.2013 r., I ACa 834/12, zgodnie z którym dla nabycia danych składników do majątku wspólnego bez znaczenia jest to, czy nabycie nastąpiło zgodnie z prawem. Przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności ustawowej przez jednego z małżonków, uzyskane z przestępstwa, wchodzą w skład majątku wspólnego na podstawie art. 32 § 1 KRO (obecnie art. 31 § 1 KRO).24

B) Do tezy II

Obawiam się, że powód, mimo uwzględnienia jego skargi apelacyjnej, odniósł pyrrusowe zwycięstwo, bo moim zdaniem przy ponownym rozpoznawaniu sprawy powództwo winno podlegać oddaleniu.

XXXVII. Skutki pokrycia wkładu w spółce cywilnej przez jednego z małżonków ze środków należących do majątku wspólnego

W postanowieniu z dnia 29 lipca 2021 r., II CSKP 82/21 Sąd Najwyższy wyjaśnił, że przynależność

24 Szerzej: A. Koziołkiewicz Wniosek o dział spadku w: Prawo cywilne Podręcznik dla aplikantów, Wydawnictwo CHBeck, W-wa 2019, s. 203-204

praw małżonka we wspólności majątkowej wspólników spółki cywilnej do jego majątku osobistego (art. 33 pkt 3 KRO) jest motywowana nie tyle dążeniem do ekonomicznego odcięcia drugiego małżonka od tego majątku, ile potrzebą uniknięcia komplikacji i utrudnień (także w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej) związanych z zachodzeniem na siebie reżimów prawnych wspólności ustawowej i wspólności majątku wspólników spółki cywilnej, i w tym sensie ma charakter jedynie technicznoprawny. Dlatego też o tym, czy i w jakim zakresie przedmiotowy nakład z majątku wspólnego będzie podlegał rozliczeniu, decyduje ostateczne powodzenie działalności spółki cywilnej (w chwili rzeczywistego albo fikcyjnego zakończenia uczestnictwa małżonka w spółce), wyrażające się w przyroście wartości majątku wspólnego wspólników (i tym samym wartości praw do tego majątku małżonka będącego wspólnikiem), a nie – istotny w świetle art. 45 § 1 zd. 1 in fine KRO – konieczny czy użyteczny charakter nakładu albo to, czy spółka cywilna faktycznie przynosiła dochód do majątku wspólnego (co zresztą może być okolicznością zmienną). Zarazem należy stwierdzić, że przytoczone racje są aktualne zarówno w sytuacji, w której spółka cywilna z udziałem jednego małżonka została zawiązana w czasie trwania wspólności ustawowej, co wiązało się z pokryciem wkładu do tej spółki z majątku wspólnego, jak i w przypadku, w którym spółka została wprawdzie zawiązana wcześniej, ale jej majątek uległ wyczerpaniu, w związku z czym wspólnicy uzgodnili wniesienie nowych wkładów, a nowy wkład małżonka został pokryty z majątku wspólnego.

Wytknięte przez skarżącego naruszenie art. 45 § 1 KRO miało polegać na pominięciu, że w niniejszej sprawie przepis ten nie może być stosowany wprost, gdyż środki przeznaczone na objęcie udziałów w spółce cywilnej nie są nakładami, są bowiem związane z prawami korporacyjno-obligacyjnymi, nie zaś przedmiotami, a ponadto wyłączone z rozliczenia są nakłady konieczne na przedmioty przynoszące dochód. Zdaniem skarżącego, odmienne stanowisko wyrażone w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 15 września 2004 r., III CZP 46/04 (OSNC 2005, nr 9, poz. 152) oraz w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 16 kwietnia 2008 r., V CSK 548/07 (niepubl.) dotyczyło stanu prawnego obowiązującego przed zmianą art. 45 KRO, dokonaną ustawą z dnia 17

czerwca 2004 r. o zmianie ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2004, Nr 1691, poz. 162; dalej – „Nowelizacja”).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 14

Zgodnie z obecnie obowiązującym art. 45 § 1 KRO, każdy z małżonków powinien zwrócić wydatki i nakłady poczynione z majątku wspólnego na jego majątek osobisty, z wyjątkiem – którego nie przewidywało dawne prawo – wydatków i nakładów koniecznych na przedmioty majątkowe przynoszące dochód. Wbrew zaś tej regulacji zaskarżone postanowienie obejmuje zarówno zwrot nakładów koniecznych, jak i inwestycyjnych i może stanowić podstawę prawną roszczeń wnioskodawczyni o zwrot ich równowartości.

/.../ Należy przede wszystkim zwrócić uwagę, że Sąd Okręgowy nie opowiedział się za stosowaniem art. 45 KRO wprost do skutków pokrycia z majątku wspólnego wkładu do spółki cywilnej (następnie przekształconej w spółkę jawną), której stroną i wspólnikiem był tylko jeden z małżonków. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem przyjął natomiast, że wierzytelność z tytułu nakładu w postaci pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego podlega rozliczeniu na podstawie art. 45 KRO, stosowanego w drodze analogii, gdyż w istocie nie chodzi tu o nakład na majątek osobisty, lecz o nakład na majątek łączny wspólników lub majątek handlowej spółki osobowej.25 Reguła ta powoływana jest bez zastrzeżeń także w sprawach, w których wspólność majątkowa małżeńska ustała po dniu 19 stycznia 2005 r., w związku z czym i w związku z art. 5 ust. 5 pkt 3 Nowelizacji do podziału majątku wspólnego małżonków oraz do zwrotu wydatków i nakładów dokonanych z majątku wspólnego na majątek osobisty stosuje się art. 45 § 1 KRO w brzmieniu nadanym Nowelizacją,26 a więc brzmieniu rozróżniającym – w zakresie wydatków i nakładów poczynionych z majątku wspólnego na majątek osobisty – niepodlegające zwrotowi (rozliczeniu) wydatki i nakłady konieczne na przedmioty majątkowe przynoszące dochód oraz podlegające zwrotowi (rozliczeniu) po-

25 Por. uchwały Sądu Najwyższego z dnia 15 września 2004 r., III CZP 46/04 i z dnia 13 marca 2008 r., III CZP 9/08, OSNC 2009, n 4, poz. 54, postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 17 czerwca 2010 r., III CSK 274/09, OSNC-ZD 2011, z. A, poz. 9, z dnia 17 kwietnia 2013 r., I CSK 468/12, niepubl., z dnia 16 stycznia 2013 r., II CSK 193/12, niepubl., z dnia 16 marca 2018 r., IV CSK 105/17, OSNC-ZD 2019, z. A, poz. 12 i z dnia 16 listopada 2018 r., I CSK 639/17, OSNC-ZD 2019, z. C, poz. 48.

26 Por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 13 marca 2008 r., III CZP 9/08, postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 17 kwietnia 2013 r., I CSK 468/12, z dnia 16 stycznia 2013 r., II CSK 193/12, z dnia 16 marca 2018 r., IV CSK 105/17 i z dnia 16 listopada 2018 r., I CSK 639/17).

zostałe wydatki i nakłady. Wynikać to musi z przyjmowanego implicite założenia, że wyjątek zastrzeżony w art. 45 § 1 zd. 1 in fine kro nie może mieć zastosowania do nakładu w postaci pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego. Wyłączenie to można tłumaczyć różnie.

Po pierwsze, można twierdzić, że na gruncie art. 45 § 1 zd. 1 in fine KRO pojęcie „dochodu” powinno być rozumiane tak, jak w art. 31 § 2 pkt 2 in fine KRO (dochody z majątku osobistego małżonka), a więc –zgodnie z dominującym ujęciem – wąsko, obejmując jedynie pożytki w rozumieniu art. 53 i 54 KC27 . Przypadający zaś na małżonka (i pobrany) zysk z działalności spółki cywilnej nie jest w tym ujęciu dochodem z majątku osobistego, lecz z „innej działalności zarobkowej” w rozumieniu art. 31 § 2 pkt 1 in fine KRO. Za taką, wąską interpretacją pojęcia „przedmiotu majątkowego przynoszącego dochód” przemawia także źródło wprowadzonego do art. 45 § 1 zd. 1 in fine KC wyjątku, który doktryna kojarzy z przyjmowaną jeszcze przed Nowelizacją regułą, że rozliczeniem między małżonkami nie są objęte wydatki i nakłady poczynione z wchodzących w skład majątku wspólnego dochodów z majątku osobistego jednego z małżonków (art. 31 § 2 pkt 2) na ten majątek osobisty, które w ramach prawidłowej gospodarki pokrywane są z dochodów, w związku z czym do majątku wspólnego wchodził tylko tzw. czysty dochód z majątku osobistego każdego z małżonków, tzn. przychód pozostały po odliczeniu nakładów (wydatków) koniecznych na osiągnięcie tego przychodu28

Po drugie, przedmiotowy nakład trudno uznać za konieczny (a nie tylko użyteczny), zważywszy, że zgodnie z rozpowszechnionym poglądem za konieczne w rozumieniu art. 45 § 1 zd. 1 KRO uznaje się tylko nakłady niezbędne do „zachowania” przedmiotu majątkowego przynoszącego dochód w stanie niepogorszonym, pozwalającym na dalsze uzyskiwanie tego dochodu. Po trzecie wreszcie –i najistotniejsze – za tym, że nakład w postaci pokrycia z majątku wspólnego wkładu do spółki cywilnej, w której uczestnicy jeden z małżonków, nie może być zrównany z nakładem na należący do majątku osobistego tego małżonka „przedmiot majątkowy przynoszący dochód”, przemawia szczególny cha-

27 Por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 23 października 1975 r., III CZP 71/75, OSNCP 1976, nr 5, poz. 100)

28 Por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 25 stycznia 1977 r., III CRN 324/76, OSP 1978, z. 3, poz. 51)

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 15

rakter przynależności praw małżonka w tej spółce do majątku osobistego, oddziaływujący na specyficzny sposób obliczenia wartości tego nakładu. W orzecznictwie Sądu Najwyższego wyjaśniono, że wartość wierzytelności z tytułu przedmiotowego nakładu, wchodzącej do majątku wspólnego małżonków, nie ogranicza się do samej wartości pokrytego wkładu (ewentualnie zwaloryzowanego) do spółki cywilnej, lecz odpowiada wartości fikcyjnie ustalonego udziału, jaki przysługiwałby małżonkowi – wspólnikowi spółki, gdyby z tej spółki wystąpił w momencie ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, określoną według cen z chwili orzekania29 .

Z uchwały Sądu Najwyższego z dnia 13 marca 2008 r.30, wynika, że dla przyjęcia tej konstrukcji decydujące znaczenie miało założenie, że małżonek wspólnika spółki osobowej powinien partycypować w ewentualnym przyroście wartości majątku wspólników (po ustaniu wspólności majątkowej), tak jak ponosi ryzyko, iż spółka nie przyniesie zysku (wkład zostanie zużyty bezproduktywnie) albo wprawdzie go przyniesie, ale wspólnicy będą go przeznaczać na rozwój spółki, a nie do podziału, w związku z czym nie będzie bezpośrednio zasilać majątku wspólnego.

Wiąże się z tym także zapatrywanie, że gdyby spółka cywilna z udziałem jednego małżonka została rozwiązana przed ustaniem wspólności ustawowej, nabyte w związku z tym prawa (wierzytelności określone w art. 875 KC albo prawa nabyte w następstwie podziału wspólnego majątku wspólników) weszłyby do majątku wspólnego małżonków, gdyż ustaje wówczas przyczyna uzasadniająca dalsze zaliczanie praw spółkowych, także tych uzyskanych w następstwie podziału majątku wspólnego (art. 33 pkt 3 w związku z art. 33 pkt 10 KRO), do majątku osobistego wspólnika będącego małżonkiem pozostającym we wspólności ustawowej31 .

Oznacza to, że przynależność praw małżonka we wspólności majątkowej wspólników spółki cywilnej do jego majątku osobistego (art. 33 pkt 3 KRO) jest motywowana nie tyle dążeniem do ekonomicznego odcięcia drugiego małżonka od tego majątku, ile potrzebą uniknięcia komplikacji i utrudnień (także w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej) związanych z zachodzeniem na siebie reżimów prawnych wspólności ustawowej i wspólności majątku wspólników spółki cywilnej, i w tym sensie ma

29 Por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 17 czerwca

2010 r., III CSK 274/09).

30 III CZP 9/08.

31 III CZP 9/08.

charakter jedynie technicznoprawny. Dlatego też o tym, czy i w jakim zakresie przedmiotowy nakład z majątku wspólnego będzie podlegał rozliczeniu, decyduje ostateczne powodzenie działalności spółki cywilnej (w chwili rzeczywistego albo fikcyjnego zakończenia uczestnictwa małżonka w spółce), wyrażające się w przyroście wartości majątku wspólnego wspólników (i tym samym wartości praw do tego majątku małżonka będącego wspólnikiem), a nie – istotny w świetle art. 45 § 1 zd. 1 in fine KRO –konieczny czy użyteczny charakter nakładu albo to, czy spółka cywilna faktycznie przynosiła dochód do majątku wspólnego (co zresztą może być okolicznością zmienną).

Zarazem należy stwierdzić, że przytoczone racje są aktualne zarówno w sytuacji, w której spółka cywilna z udziałem jednego małżonka została zawiązana w czasie trwania wspólności ustawowej, co wiązało się z pokryciem wkładu do tej spółki z majątku wspólnego, jak i w przypadku, w którym spółka została wprawdzie zawiązana wcześniej, ale jej majątek uległ wyczerpaniu, w związku z czym wspólnicy uzgodnili wniesienie nowych wkładów, a nowy wkład małżonka został pokryty z majątku wspólnego.

XXXVIII. Wkład do spółki cywilnej wniesiony przez jednego z małżonków ze środków pochodzących z majątku wspólnego32

Wkład do spółki cywilnej staje się składnikiem majątku wspólnego wspólników tej spółki i od chwili wniesienia przestaje być składnikiem majątku wspólnego małżonków. Nie jest, ściśle rzecz biorąc, nakładem na majątek odrębny wspólnika, gdyż przechodzi do majątku łącznego wspólników. W orzecznictwie nie budzi sporu, że do takiego wkładu można w drodze analogii stosować art. 45 k.r.o., a zatem traktować go analogicznie jak nakład na majątek odrębny jednego z małżonków.33 Rozbieżności powstały co do tego, w jaki sposób nakład ten powinien być rozliczony w postępowaniu o podział majątku wspólnego: czy należy przyjąć jego wartość nominalną zwaloryzowaną na chwilę orzekania (za ta koncepcją opowiadała się pierwsza z powołanych uchwał), czy też ustalenie wartości nakładu powin-

32 Na przykladzie postanowienia Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 12 lipca 2017r., sygn. akt II Ca 2011/16.

33 Por. uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 15 września 2004 r., III CZP 46/04, OSNC 2005/9/152 i z dnia 13 marca 2008 r., III CZP 9/08, OSNC 2009/4/54.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 16

no uwzględniać wartość fikcyjnie ustalonego udziału, jaki przysługiwałby małżonkowi – wspólnikowi spółki, gdyby z tej spółki wystąpił w momencie ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, określoną według cen z chwili orzekania. To drugie stanowisko należy zaakceptować jako bardziej odpowiadające przyjętej w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym zasadzie dominującej roli majątku wspólnego. Do majątku wspólnego wchodzi wierzytelność z tytułu nakładu z majątku wspólnego na majątek odrębny uczestnika – obejmujący przysługujące mu prawa wspólnika spółki cywilnej, uzyskane w zamian za wniesienie wkładów. Ponadto majątek wspólny zasilają wierzytelności przypadające wspólnikom w toku działalności spółki. Ustalenie wartości nakładu z majątku wspólnego na majątek odrębny uczestnika – obejmujący przysługujące mu prawa wspólnika spółki cywilnej, uzyskane w zamian za wniesienie wkładów powinno uwzględniać wartość fikcyjnie ustalonego udziału, jaki przysługiwałby małżonkowi – wspólnikowi spółki, gdyby z tej spółki wystąpił w momencie ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, określoną według cen z chwili orzekania. Istotą ustroju wspólności ustawowej jest włączenie do majątku wspólnego małżonków dochodów, jakie każde z nich osiągnęło w czasie trwania wspólności majątkowej m. in. z majątku odrębnego. Wyłączenie z tego majątku składnika, którego podstawy ekonomiczne powstały w czasie trwania wspólności tylko dlatego, że zgodnie z przepisami jego wymagalność uzależniona była od czynności podjętych już po ustaniu wspólności, powodowałoby nieuzasadnione umniejszenie majątku wspólnego z korzyścią dla majątku odrębnego34. Opisany pogląd na rozliczenie małżonków, z których jeden jest wspólnikiem spółki cywilnej, jest powszechnie przyjęty w judykaturze i potwierdzają go również judykaty Sądu Najwyższego, na które w uzasadnieniu apelacji powołał się skarżący35 .

Podziałowi tak naprawdę podlega wierzytelność z tytułu nakładu z majątku wspólnego na majątek wspólników spółki cywilnej określony przez Sąd I instancji „udziałem kapitałowym” oraz wierzytelność z tytułu zysku osiągniętego przez wspólników spółki cywilnej, a nie sam „zysk”, jednak wadliwe

nazewnictwo nie wpływa ma merytoryczną poprawność samego podziału.36

Sytuacja rozliczenia wkładu komplikuje się wówczas gdy jeden z małżonków nie wnosi do spółki cywilnej ani wkładu pieniężnego, ani rzeczowego, a tylko wkład osobistej pracy/usług.

Część sądów uznaje, że wniesienie do spółki cywilnej wkładu w postaci osobistych usług, wyłącza możliwość rozliczenia w sprawie o podział majątku wspólnego wierzytelności nakładów z majątku wspólnego na majątek spółki.

Sąd Najwyższy w postanowieniu dnia 22 marca 2019 r., IV CSK 445/17, wyjaśnił, że wierzytelność z tytułu pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego małżonków podlega rozliczeniu na podstawie art. 45 KRO, stosowanego w drodze analogii. W wyniku wniesienia wkładu do spółki z majątku wspólnego wspólnik otrzymuje „uprawnienia spółkowe”, wchodzące w skład jego majątku osobistego. W ten sposób dochodzi do przysporzenia jego majątku osobistego kosztem majątku wspólnego. Małżonek może żądać zwrotu połowy wartości środków, które zostały wniesione tytułem wkładu z majątku wspólnego. Jest to spowodowane tym, że zysk spółki wchodzi do majątku wspólnego, zgodnie z zasadą, że dochody z majątku osobistego trafiają do majątku wspólnego, nawet jeśli wcześniej nie doszło do nakładu z majątku wspólnego na majątek osobisty. Dzięki temu małżonek odnosi bieżącą korzyść z prowadzenia działalności gospodarczej przez drugiego małżonka, co jest o tyle istotne, że może się okazać, iż udział w rozumieniu art. 875 KC ma o wiele mniejszą wartość niż wkład wniesiony z majątku wspólnego37 .

Wkład do spółki cywilnej staje się składnikiem majątku wspólnego wspólników tej spółki i od chwili wniesienia przestaje być składnikiem majątku wspólnego małżonków, nawet jeżeli zostaje pokryty ze środków pochodzących z majątku wspólnego małżonków. Do takiego wkładu można stosować w drodze analogii art. 45 KRO. Zgodnie z § 1 zd. 1 i 2 tego artykułu każdy z małżonków powinien zwrócić wydatki i nakłady poczynione z majątku wspólnego na jego majątek osobisty, z wyjątkiem wydatków

34 Zob. postanowienie Sądu Najwyższego z 17 czerwca 2010 r., III CSK 274/09.

35 Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 13 marca 2008 r III CZP 9/08 i postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 17 kwietnia 2013 r. I CSK 468/12.

36 Szerzej: A. Koziołkiewicz Uwagi krytyczne do artykułu Arnolda Pandera pt. Wyliczenie wartości wierzytelności z tytułu pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego, Palestra 5-6/2013.

37 Uchwała SN z dnia 15 września 2004 r., III CZP 46/04, OSNC 2005, nr 9, poz. 152).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 17

i nakładów koniecznych na przedmioty majątkowe przynoszące dochód; może żądać zwrotu wydatków i nakładów, które poczynił ze swojego majątku osobistego na majątek wspólny. Jak wskazano, taki wkład należy traktować jak nakład na majątek odrębny jednego z małżonków. Ten nakład powinien zostać rozliczony w postępowaniu o podział majątku wspólnego przy uwzględnieniu wartości fikcyjnie ustalonego udziału, jaki przysługiwałby małżonkowi – wspólnikowi spółki, gdyby z tej spółki wystąpił w chwili ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, określonego według cen z chwili orzekania, co jest zgodne (jeśli chodzi o niniejszą sprawę) z art. 32 § 1 KRO, w brzmieniu obowiązującym przed nowelizacją dokonaną ustawą z dnia 17 czerwca 2004 r. o zmianie ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 162, poz. 1691) – obecnie art. 31 § 1 KRO.

Należy bowiem odróżnić pojęcie nakładu z majątku wspólnego i udziału wspólnika w spółce. Wyliczenie udziału w spółce odbywa się przy uwzględnieniu pozycji bilansowych, w tym również wszelkich kosztów funkcjonowania spółki. Takimi kosztami są też koszty osobowe, w tym pracownicze. W wypadku braku pracy wspólnika w spółce, musiałaby ona zatrudnić w to miejsce pracownika, co wiązałoby się z kosztami wynagrodzenia za pracę i pomniejszeniem dochodu uzyskiwanego przez Spółkę.

Jeżeli zaś wspólnik spółki podjął się czynności zmierzających do prawidłowego funkcjonowania spółki, to koszty z tym związane stanowią koszt funkcjonowania spółki. Skoro wspólnik-małżonek nie pobierał wynagrodzenia, to ustalić należy koszty równoważne kosztom zatrudnienia odpowiednio wykwalifikowanego pracownika.

Podsumowując, uważam, że uwzględnienie osobistego zaangażowania współwłaściciela przedsiębiorstwa w celu wypracowania zysku może polegać także na pomniejszeniu uzyskanego przez przedsiębiorstwo zysku, podlegającego rozliczeniu między współwłaścicielami przedsiębiorstwa, o rynkową wartość tego rodzaju usług dla osoby, która podjęłaby się kierowaniem takiego przedsiębiorstwa38

Ograniczenie rozliczeń z tytułu wkładu wniesionego przez uczestnika z majątku wspólnego do spółki cywilnej jedynie do jego nominalnej kwoty wkładu pieniężnego lub rzeczowego, spowodowałoby, moim zdaniem, oderwanie wartości poczynio-

38 Por. postanowienie SN z dnia 24 stycznia 2013 r., V CSK 79/12).

nego wydatku od realiów istniejących w momencie dokonywania rozliczeń. Za dopuszczalny uznać trzeba mechanizm dokonania przeliczenia wkładu „celowego” do spółki, gdyż uwzględnia on przyrost wartości majątku spółki będący skutkiem gospodarczego wykorzystania wniesionego wkładu, nie połączonego z odwrotnym przepływem dochodu do majątku wspólnego. W wyniku wniesienia wkładu do spółki z majątku wspólnego małżonek wspólnik otrzymuje uprawnienia spółkowe, które wejdą do jego majątku odrębnego. W majątku tym następuje więc przysporzenie majątkowe z uszczerbkiem dla majątku dorobkowego małżonków, zachodzi bowiem związek między przysporzeniem w jednym majątku a uszczerbkiem w drugim.

Moim zdaniem do majątku wspólnego wchodzi wierzytelność z tytułu nakładu z majątku wspólnego na majątek osobisty drugiego małżonka, obejmujący przysługujące mu prawa wspólnika spółki cywilnej, uzyskane również w zamian za wniesienie wkładu osobistej pracy/usług.

Majątek wspólny zasilają wierzytelności przypadające wspólnikom w toku działalności spółki, jako, że istotą ustroju wspólności ustawowej jest włączenie do majątku wspólnego małżonków dochodów, jakie każde z nich osiągnęło w czasie trwania wspólności majątkowej, z majątku osobistego.

Rozliczenie w postępowaniu o podział majątku wspólnego nakładu dokonanego z majątku wspólnego na wkład jednego z małżonków do spółki cywilnej następuje przy ustaleniu jego wartości na podstawie określenia fikcyjnego udziału, jaki przysługiwałby małżonkowi – wspólnikowi spółki, gdyby z niej wystąpił w chwili ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, oraz jego wartości z chwili orzekania.

Sąd Najwyższy wyjaśnił, że wierzytelność z tytułu pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego podlega rozliczeniu na podstawie art. 45 KRO stosowanego w drodze analogii39. /../ w skład majątku osobistego wchodzą spółkowe prawa korporacyjne oraz tzw. ogólne prawa obligacyjne. W skład majątku wspólnego wchodzi natomiast wierzytelność o wypłatę konkretnej kwoty z osiągniętego przez spółkę zysku oraz jako dorobek, także konkretna suma pieniężna otrzymana tytułem zysku.

Podsumowując, wniesienie do spółki cywilnej wkładu nie tylko pieniężnego, ale i wkładu osobistej

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 18
39 Por. uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 15 września 2004 r., III CZP 46/04, OSNC 2005, nr 9, poz. 152).

pracy, prowadzi do powstania wierzytelności, której wartość równa jest wartości praw spółkowych należących do majątku osobistego małżonka strony umowy. Rozwiązanie powyższe może być uznane za „uprzywilejowanie” małżonka wspólnika. Cechą ustroju wspólności, który jest ustrojem ustawowym, jest ochrona majątku wspólnego oraz partycypowanie w dochodach przez oboje małżonków, niezależnie od sposobu ich powstania. Odpowiedzialność majątkiem wspólnym jest bowiem „skorelowana” z ewentualnymi korzyściami, jakie może osiągnąć małżonek prowadzący działalność gospodarczą, czy też biorący udział w prowadzeniu działalności gospodarczej. W pewnym uproszczeniu możemy przyjąć, że jeżeli ponosi „ryzyko”, to także w jak najszerszym stopniu powinien partycypować w dochodach związanych z prowadzoną przez drugiego małżonka działalnością gospodarczą.

W przypadku wniesienia przez wspólnika wkładu w postaci usług majątek spółki nie ulega bezpośredniemu powiększeniu, jednakże korzyść, jaką odnosi spółka z takiego wkładu, polega na zaoszczędzeniu wydatków, jakie musiałaby ona ponieść, gdyby za te usługi musiała zapłacić osobom z zewnątrz.

Jak wskazała L. Gromek40

Wyliczenie wartości wierzytelności z tytułu pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego. ”A. Koziołkiewicz (Uwagi krytyczne do artykułu Arnolda Pandera pt. Wyliczenie wartości wierzytelności z tytułu pokrycia wkładu jednego z małżonków w spółce cywilnej ze środków należących do majątku wspólnego, Pal. 2013, Nr 5–6, s. 116–124, teza 1) stoi na stanowisku, iż: „nieprawidłowe byłoby stosowanie do rozliczenia w sprawie sądowej o podział majątku wspólnego nakładu pieniężnego z majątku wspólnego wniesionego przez jednego z małżonków na wkład do spółki cywilnej zasady

nominalizmu określonej wart. 358 1 KC (...) Rozliczenie w postępowaniu o podział majątku wspólnego nakładu dokonanego z majątku wspólnego jednego z małżonków na wkład do spółki cywilnej następuje przy ustaleniu jego wartości na podstawie ustalenia „fikcyjnego udziału”, jaki przysługiwałby małżonkowi-wspólnikowi spółki, gdyby z niej wystąpił w chwili ustania wspólności majątkowej małżeńskiej, oraz wartości rynkowej takiego udziału z chwili orzekania. Taki sposób rozliczania tego nakładu stosować należy zarówno wówczas, gdy nakład poczyniony został przez małżonka za wiedzą i wolą współmałżonka oraz miał na względzie dobro rodziny, jak i wówczas, gdy środki z majątku wspólnego zostały wydatkowane nawet wbrew znanej małżonkowi woli współmałżonka”. „Ponadto (A. Koziołkiewicz, Uwagi krytyczne do artykułu, teza 2): „w sprawach o podział majątku wspólnego niedopuszczalne jest stosowanie (...) waloryzacji sądowej wedle zasad określonych w art. 3581 § 3 KC, w tym zarówno do rozliczania jakichkolwiek wydatków i nakładów poczynionych z majątku wspólnego na majątek osobisty współmałżonka, jak też i wydatków z majątku osobistego na majątek wspólny”.41

41 Per analogiam: por wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 23 października 2012 r., V ACa 647/12 na część majątku spółki przypadającą do zwrotu składa się również część wartości wspólnego majątku pozostającego po odliczeniu wartości wkładów wszystkich wspólników odpowiadająca stosunkowi, w jakim wspólnik uczestniczył w zysku, przy czym konieczne jest też odliczenie pasywów Podstawą obliczenia jest bilans uwzględniający rzeczywistą wartość majątku spółki.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 19
40 W: Komentarz do KRO 2018, wyd. 6, CHBeck, komentarza do art. 45 teza IV B. pkt 6. Adw. Andrzej Koziołkiewicz

Przegląd orzecznictwa Sądu Najwyższego

I. Przesłanki dopuszczalności zażalenia na zarządzenie o zwrocie pozwu.

Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 12 maja 2023 roku, zapadłej w sprawie pod sygn. akt: III CZP 139/22 skonstatował, że dopuszczalne jest zażalenie na zarządzenie o zwrocie pozwu mimo uiszczenia brakującej opłaty od pozwu w terminie tygodniowym od dnia doręczenia zarządzenia o zwrocie pozwu, powodującego, że pozew wywołuje skutek od daty jego pierwotnego wniesienia zgodnie z art. 1302 § 2 k.p.c.

II. Wypowiedzenie umowy kredytu a bieg terminu przedawnienia roszczeń o zapłatę rat kredytu.

Zgodnie z treścią uchwały składu 7 sędziów Sądu Najwyższego, wydanej w dniu 10 maja 2023 roku pod sygn. akt: III CZP 52/22, wypowiedzenie umowy kredytu nie wpływa na bieg terminu przedawnienia roszczeń o zapłatę rat kredytu, które stały się wymagalne przed wypowiedzeniem umowy. Sąd Najwyższy podjął tę uchwałę na wniosek Rzecznika Finansowego, który wniósł o rozstrzygnięcie istniejących w orzecznictwie sądów powszechnych rozbieżności w wykładni przepisów, zadając pytanie: „Czy w przypadku wypowiedzenia umowy kredytu przez kredytodawcę, bieg terminu przedawnienia roszczeń kredytodawcy o zapłatę rat, których terminy płatności upłynęły przed momentem wypowiedzenia, rozpoczyna się z chwilą wypowiedzenia, czy z upływem odrębnego dla każdej raty umownego terminu płatności?”

III. Zawarcie małżeństwa.

Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 10 maja 2023 roku, sygn. akt: III CZP 71/22, zapadłą w składzie 7 sędziów, niezależnie od tego, czy dopełnione zostały wymagania przewidziane w art. 8 k.r.o., małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta zawierający związek małżeński podlegający prawu wewnętrznemu kościoła albo innego związku wyznaniowego w obecności duchownego oświadczą wolę jednoczesnego zawarcia małżeństwa podlegającego

prawu polskiemu a kierownik urzędu stanu cywilnego sporządzi akt małżeństwa (art. 1 § 2 k.r.o.).

IV. Prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy.

W sprawie toczącej się pod sygn. akt: III PZP 6/22 Sąd Najwyższy, orzekając w składzie 7 sędziów, przesądził, że rozpoznanie sprawy cywilnej przez sąd drugiej instancji w składzie jednego sędziego ukształtowanym na podstawie art. 15zzs1 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 2 marca 2020 r. o szczegółowych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (jednolity tekst: Dz.U. z 2021 r., poz. 2095 ze zm.) ogranicza prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP), ponieważ nie jest konieczne dla ochrony zdrowia publicznego (art. 2 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP) i prowadzi do nieważności postępowania (art. 379 pkt 4 k.p.c.). SN postanowił nadać uchwale moc zasady prawnej i ustalił, że przyjęta w uchwale wykładnia prawa obowiązuje od dnia jej podjęcia. Orzeczenie zapadło w dniu 26 kwietnia 2023 r.

V. Dziedziczenie roszczenia z tytułu zachowku.

W uchwale z dnia 13 kwietnia 2023 r., zapadłej pod sygn. akt: III CZP 125/22 Sąd Najwyższy wskazał, że roszczenie z tytułu zachowku nie przechodzi na spadkobiercę osoby uprawnionej do zachowku, jeżeli nie należy on do kręgu osób uprawnionych do zachowku po pierwszym spadkodawcy (art. 1002 k.c.).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 20 Ważne dla praktyki
Adw. Agnieszka Kapała-Sokalska

Uwagi o karze pozbawienia wolności

Kary izolacyjne właściwie od odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. stanowią najczęściej orzekane przez sądy sankcje za przestępstwa; obecnie uwaga ta dotyczy kary pozbawienia wolności z jednoczesnym zawieszeniem jej wykonania. Od czasów wejścia w życie Kodeksu karnego z 1969 r.1 przyjęło się w polskim prawie karnym stosować w miejsce nazwy „kara więzienia” termin „kara pozbawienia wolności”. Tutaj zrobić muszę pewną dygresję. Otóż jest interesującym fakt, że w Polsce nie ma kary więzienia – jest kara pozbawienia wolności, nie ma więzień – są zakłady karne, nie ma też więźniów – są osadzeni, ale jakimś cudem wciąż jest… Służba Więzienna, gdyż tutaj prawodawca nie okazał się płodny jeśli chodzi o zmianę nazwy. Może warto byłoby to jednak zmodyfikować i wprowadzić inną? Na przykład Służba Penintencjarna?

Chyba miałoby to więcej sensu w kwestii nazewnictwa, niż obecna sytuacja. Wracając do tematu – choć kara pozbawienia wolności2 stanowi karę historycznie znaną od dawna, to jednak jako kara powszechnie stosowana, występuje dopiero od około dwóch wieków. Wcześniej pełniła rolę tymczasowego aresztowania albo miała charakter wyjątkowy i stosowana była niezmiernie rzadko. Co się zatem wydarzyło, że przeistoczyła się w zagrożenie karne orzekane masowo?

Najpierw należy zdefiniować pojęcie kary kryminalnej, ponieważ kara jest starsza od samego prawa karnego3, któremu użycza swojej nazwy. Zgodnie z opisem w słowniku języka polskiego kara oznacza „środek wychowawczy stosowany wobec osoby, która zrobiła coś złego” oraz „środek represyjny względem osób, które popełniły przestępstwo”4. Kara jest negatywną reakcją na określone zachowanie się. W prawie karnym karą będzie zarówno zagrożenie karne zawarte w przepisie (tzw. zakaz karny), jak i kara orzeczona przez sąd w wyroku; ponadto karą będzie też kara wykonana (zapłacona grzywna) albo wykonywana (np. osadzenie w zakładzie karnym)5 .

1 Dz.U. z 1969 r. Nr 13 poz. 94.

2 W artykule tam, gdzie będzie to możliwe, będę używał wymiennie nazw „więzienie” i „pozbawienie wolności”.

3 W. Wolter, Zarys systemu prawa karnego. Część Ogólna. T. II, Kraków 1934, s. 3.

4 Pojęcia „kara”, Słownik Języka Polskiego PWN, https://sjp. pwn.pl/slowniki/kara.html, dostęp na dzień 04.05.2023.

5 J. Warylewski, Prawo karne. Część ogólna, Warszawa 2017, s. 507.

Chociaż współcześnie istnieją inne środki niż kary kryminalne – przede wszystkim środki karne, ale także np. środki probacyjne, to z całą pewnością prawo karne nie mogłoby istnieć bez kary kryminalnej. Czym jest więc kara kryminalna?

W przepisach brak takiej definicji, ale lukę tę wypełnili przedstawiciele doktryny prawa karnego. Zgodnie z poglądami, w tym wypadku dość chyba zgodnymi, karą kryminalną jest osobista i celowa dolegliwość wymierzana sprawcy przestępstwa, wykroczenia, przestępstwa skarbowego albo wykroczenia skarbowego przez sąd w drodze przymusu państwowego. Wydaje się, że źródeł kary kryminalnej szukać należy w tzw. zemście indywidualnej (vindicta privata), jaka przysługiwała głowie rodu, zwykle mężczyźnie dzierżącemu władzę w niewielkiej grupie rodowej i sprawującego ją w swoim imieniu; albo w tzw. zemście publicznej (vindicta publica), gdy kara oznaczała odpłatę jakiegoś podmiotu zbiorowego (np. starszyzny plemienia) wynikającą z uczucia gniewu w danej społeczności wobec sprawcy i jego czynu6. Prawo karania obecnie przynależy państwu, i jest wykonywane przez wyspecjalizowane organy – sądy. Istotą kary, nie tylko kryminalnej, ale każdej, jest dolegliwość. Kara musi „boleć”, musi przynosić cierpienie ukaranemu. Inaczej nie będzie karą. Ta dolegliwość to warunek konieczny (conditio sine qua non) do zakwalifikowania danej sankcji jako kary7. Dolegliwość zakłada sam prawodawca tworząc sankcję i określając jej charakter8. Część badaczy twierdziła też, że istotą kary jest przede wszystkim odwet, np. R. Hube pisał: „odwet spełniony przeciw obrazicielowi praw naszych przez nas samych jest zemstą, dokonany atoli przez całe społeczeństwo jest karą”9 oraz „kara jest przymusem odwzajemnianym, czyli odwetem użytym przez społeczeństwo dla przywrócenia nadwyrężonej przez występek powagi praw”. Jeden z głównych twórców Kodeksu karnego z 1932 r. –

6 Zob. J. Haytler, U źródeł prawa karnego, Warszawa 1934. 7 Zob. podobnie np. J. Śliwowski, Prawo karne, Warszawa 1975, s. 266.

8 W. Wolter, Zarys systemu prawa karnego. Część ogólna. Tom II, Kraków 1934, s. 7, https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/ publication/70847/edition/86222/content, dostęp na dzień 04.05.2023 r.

9 R. Hube, Ogólne zasady nauki prawa karnego, Warszawa 1830, s. 19 i 24, https://fbc.pionier.net.pl/details/nnlvmch, dostęp na dzień 04.05.2023 r.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 21 Słowo od Redakcji Ważne dla praktyki

Słowo od Redakcji

J. Makarewicz uznawał, że: „kara z istoty swej jest odpłatą i niczem innem”10. We współczesnym prawie karnym jednak za istotę kary kryminalnej uznaje się przede wszystkim dolegliwość. Natomiast co do odwetu to raczej nie tyle jest on istotą kary co jednym z jej celów.

Cele kary kryminalnej różnią się w zależności od rodzaju kary; zawsze mają charakter subiektywny, ponieważ są określone przez konkretny podmiot, którym jest organ tworzący przepis, a także sąd karę orzekający. Z kolei funkcja kary ma charakter obiektywny, ponieważ ukazuje rzeczywisty, a więc faktyczny „skutek” kary. W XXI wieku w europejskim demokratycznym państwie prawa cele kary izolacyjnej sprowadzają się w istocie do trzech: cel sprawiedliwościowy (obejmujący również retrybucję), cel prewencyjny oraz cel resocjalizacyjny11. Usystematyzowałem cele nie przypadkowo, ale w oparciu o ich doniosłość przyjętą przeze mnie. Najważniejszym, wręcz podstawowym celem kary pozbawienia wolności jest cel sprawiedliwościowy, polegający na zaspokojeniu społecznego poczucia sprawiedliwości. Tak zresztą pisał M. Cieślak, dla którego: „pierwszym i najogólniejszym celem kary jest realizacja idei sprawiedliwości. O to chodzi w pierwszym rzędzie, w każdym wypadku, gdziekolwiek mamy do czynienia ze zjawiskiem kary. Wszelkie ewentualnie wysuwane względy utylitarne ustępują w gruncie rzeczy na plan dalszy przed tym pierwszym zasadniczym. Niezależnie od tego, jakie dalsze cele stawia się karze, głównym motywem wszelkiego aktu karania jest, by sprawiedliwości stało się zadość. Innymi słowy chodzi o zaspokojenie poczucia sprawiedliwości u karzącego. Oto chodzi w gruncie rzeczy, gdy ktoś twierdzi, iż celem kary jest odwet sprawiedliwy, zadowolenie ogółu, zadowolenie karzącego, czy zadowolenie pokrzywdzonego”12. Cel sprawiedliwościowy obejmuje zarazem cel retrybutywny kary kryminalnej, ponieważ kara taka stanowi sprawiedliwe „zło” wymierzane sprawcy za „zło”, jakie uprzednio sam spowodował. Tak pokrzywdzony, jak i społeczeństwo oczekują, iż sprawca nie pozostanie bezkarny, lecz będzie ukarany. W przypadku, kiedy kara nie wypełni celu sprawiedliwościowego – to podważy zaufanie społeczne do całego systemu

10 J. Makarewicz, Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 17.

11 Zob. P. Stępniak, Resocjalizacja w ustawodawstwie penitencjarnym, Przegląd Więziennictwa Polskiego, 2014 r., nr 82, s. 69-88.

12 M. Cieślak, Kara. Istota – cel – uzasadnienie, Gdańsk 2011, s. 86.

wymiaru sprawiedliwości i prowadzić może do dochodzenia sprawiedliwości samodzielnie, poza organami państwa. Kara musi odpowiadać swoją dolegliwością ciężarowi przestępstwa, stopniowi winy sprawcy, czy społecznej szkodliwości czynu. Drugim celem stojącym przed karą izolacyjną jest cel zapobiegawczy, a więc prewencja. Wciąż aktualny pozostaje pogląd wyrażony przez Cesarego Beccarię: „cel kary sprowadza się więc do tego, aby przeszkodzić winnemu w wyrządzaniu nowych szkód współobywatelom oraz aby powstrzymać innych od wyrządzania szkód tego samego rodzaju”13. Prewencja ogólna (generalna) może nakierowana być na odstraszanie (tzw. prewencja negatywna) za pomocą kar kryminalnych potencjalnych sprawców od popełniania przestępstw oraz na kształtowanie świadomości prawnej wśród członków społeczeństwa (tzw. prewencja pozytywna); tu ciekawostka – już Monteskiusz twierdził, że: „dobry prawodawca nie tyle będzie zwracał uwagę na to, aby karać zbrodnie, ile aby im zapobiegać; więcej będzie się starał o stworzenie dobrych obyczajów niż o nakładanie kar”14. Uznać należy, że w przypadku kar izolacyjnych, pierwszeństwo ma prewencja negatywna, nad pozytywną, to strach przed surowością kary izolacyjnej bardziej powstrzymuje sprawcę niż kształtowanie jego świadomości prawnej przez treść przepisu. W artykule 53 § 1 k.k. zawarto zasadę odwołującą się do celów kary, zgodnie z którą: „sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do skazanego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa”. W przypadku kar izolacyjnych ważną rolę również odgrywa prewencja szczególna (indywidualna), która polega na zapobiegawczym oddziaływaniu na danego sprawcę. Jeżeli sąd orzeknie karę izolacyjną bez warunkowego zawieszenia jej wykonania, to skazany zostaje odizolowany od społeczeństwa poprzez umieszczenie go w zakładzie karnym. W ten sposób na wolności nie może w tym czasie popełnić kolejnego czynu zabronionego (chyba, że w ramach tzw. przepustki na owej wolności się znajdzie). Prewencja indywidualna przy karach izolacyjnych oznacza także wychowawcze oddziały-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 22
13 C. Beccaria, O przestępstwach i karach, Warszawa 1959, s. 88. 14 Zob. Monteskiusz, O duchu praw. Księga VI, Kęty 1997.

wania na konkretnego sprawcę, czyli na skazanego, i łączy się z ostatnim już celem, jakim jest resocjalizacja, która oznacza „naprawienie” sprawcy i przywrócenie go społeczeństwu. Dlatego, aby ten cel zrealizować, prowadzi się w zakładach karnych od wielu dziesiątków lat różnego rodzaju zajęcia z osadzonymi polegające na terapii, wsparciu, nauce zawodu, itp. Z pewnością cel ten jest ważny i szczytny. Jednak co do jego skuteczności pozostaję sceptykiem. Wystarczy spojrzeć na dane dot. tzw. współczynnika recydywy penitencjarnej. Otóż recydywiści penitencjarni to nawet ok. połowy osadzonych w polskich zakładach karnych od wielu lat. Przykładowo w okresie obejmującym dziesięciolecie między 2006 a 2016 r. „(…) liczba skazanych odbywających karę pozbawienia wolności kolejny raz zasadniczo stanowi około połowę ogółu populacji. W roku 2014 było to więcej niż połowa, tj. 39067, przy ogólnej liczbie populacji 77371”15. Te dane są zatrważające. I proszę wziąć pod uwagę, że są to dane obejmujące okres sprawowania władzy przede wszystkim przez Platformę Obywatelską, nie ma tu więc mowy o zaostrzonej polityce karnej Prawa i Sprawiedliwości. Zatem jeżeli ok. połowa osadzonych to recydywiści penitencjarni, to trudno uznać, iż resocjalizacja w zakładach karnych przebiega z sukcesem. Nie. Tego sukcesu nie ma, a polskie zakłady karne od dawna stały się skupiskami recydywistów penitencjarnych. W swojej opinii nie jestem osamotniony, przykładowo A. Nawój-Śleszyńska pisze: „miarą sukcesu wykonywania kary pozbawienia wolności jest wskaźnik powrotu do przestępstwa”16 i wskazuje, że oceną czy resocjalizacja w zakładach karnych powinna być uznana za sukces, czy porażkę, jest w pewnym sensie wręcz „(…) już sam fakt wykazywania w statystykach Służby Więziennej nawet siedmiokrotnej powrotności skazanych do zakładów karnych. Co gorsza, nawet przy siedmiokrotnej powrotności wykazywane liczby nie są niskie − są wręcz alarmujące”17. W żadnym też razie nie powinno być zgody na uznanie, że skoro resocjalizacja w rozumieniu poprawy moralnej nie działa, to aby jednak móc twierdzić, że „resocjalizacja jest skuteczna” – wystarczy sama poprawa prawna (jurydyczna) polegająca na nie łamaniu ponownie prawa przez skazanego…

15 A. Leszczyńska, Powrotność skazanych do zakładów karnych, Przegląd Więziennictwa Polskiego, nr 96, Warszawa 2017, s. 64.

16 A. Nawój-Śleszyński, Systemy wykonywania kary pozbawienia wolności i ich potencjał reedukacyjny, [w:] Przegląd Więziennictwa Polskiego, 2016 r., nr 92.

17 A. Leszczyńska, Powrotność skazanych …, s. 61-62.

z powodu obawy przed ponowną karą (sic!). Przecież to nie będzie wtedy żadna resocjalizacja, ale zrealizowany cel prewencji negatywnej – a więc strach przed popełnieniem ponownego przestępstwa.

Teraz wypada odnieść się nieco do aspektu historycznego kar izolacyjnych. Czy więzienie jako kara masowa, to sankcja stara, znana od wielu setek, jeśli nie wręcz tysięcy lat, czy też to raczej stosunkowo kara nowa? Odpowiadając jak najkrócej na to pytanie należy wyraźnie podkreślić, że w przeszłości kara więzienia nigdy nie miała charakteru masowego, a jeśli w ogóle występowała, to miała charakter specjalny i incydentalny oraz dotyczyła dosłownie pojedynczych osób. Kara więzienia była niezmiernie rzadka z powodów gospodarczych, gdyż materialny poziom życia ludzi w Antyku czy Średniowieczu czynił niemożliwym masowe więzienie przestępców. Gospodarczo żadne z ówczesnych państw czy społeczeństw (np. plemion) nie byłoby w stanie poradzić sobie z utrzymaniem latami przebywających w izolacji rzesz ludzi. W Starożytności kara więzienia właściwie nie istniała, i choć zdarzyły się przypadki pozbawienia kogoś wolności, to miały zawsze charakter wyjątkowy18. Jeden z najbardziej dziś znanych antycznych rzymskich jurystów – Ulpian napisał: „więzienie powinno w istocie być wykorzystywane do nakładania aresztu na ludzi, nie zaś do karania ich”19. Kara izolacyjna przyjmowała wówczas postać współczesnego aresztu, czyli pozbawienia człowieka wolności na czas toczącego się postępowania karnego oraz wykonania zasądzonej kary (np. śmierci czy zapłaty kary pieniężnej). W Średniowieczu pozbawienie wolności pełniło przede wszystkim rolę tymczasowego aresztowania. Stopniowo jednak więzienie zaczęło pojawiać się w prawie karnym, nie tylko jako areszt, ale również jako kara, choć bardzo rzadka; zaczęto skazanych przetrzymywać w lochach20, albo w wieżach. Pojawiła się więc kara wieży – wieży górnej, przeznaczonej dla wyższych stanów (przede wszystkim rycerstwa, potem szlachty) i wieży dolnej dla niższych warstw społecznych, gdzie warunki bytowania były dużo trudniejsze21. W żadnym wypadku jednak kary wieży (czy zamknięcia w lochach) nie można uznać za karę powszechną, ponieważ dotyczyła jedynie niewielkiego procentu przestępców. Dość powiedzieć, że

18 Zob. S. Christianson, Więzienia świata, Warszawa 2006. 19 Tamże, s. 25.

20 J. Warylewski, Prawo karne. Część ogólna, Warszawa 2017, s. 524.

21 H. Popławski, Prawo penitencjarne, Gdańsk 1984, s. 140-141.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 23
Redakcji
Słowo od

Słowo od Redakcji

w najsurowszym (przynajmniej w opinii społecznej) więzieniu XVIII-wiecznej Europy – słynnej francuskiej Bastylii, w dniu 14 lipca 1789 r. gdy rewolucjoniści ją zdobyli, to wyzwolili wszystkich osadzonych, których było „aż” siedmiu, tj.: czterech fałszerzy, szlachcica oskarżonego o kazirodztwo i dwóch chorych umysłowo. Tak prezentowała się liczba więźniów w najsłynniejszym francuskim więzieniu. Dla porównania liczby osadzonych w zakładzie karnym na Pomorzu w Czarnem, w dniu 31 marca 2023 r. to 1247 osób, a więc o 1240 osadzonych więcej niż w najcięższym więzieniu XVIII-wiecznej Francji, ówcześnie najpotężniejszego państwa Europy.

Stan, w którym kara więzienia nie występuje niemalże wcale (Starożytność) lub ma charakter incydentalny (Średniowiecze) istniał do końca XVIII wieku, tj. do okresu Oświecenia oraz wybuchu Rewolucji Francuskiej i w jej następstwie napoleońskich wojen. To w następstwie ogromnych zmian społecznych, politycznych i państwowych w Oświeceniu i po Rewolucji Francuskiej pojawiło się nowe, naukowe podejście do prawa karnego oraz potrzeba poszukiwania nowych rodzajów sankcji w miejsce kar cielesnych. Powstał w pierwszej kolejności odrzucający prawo karne wywodzące się ze Średniowiecza kierunek naukowy prawa karnego – kierunek oświeceniowy, zwany też legalistyczno-racjonalistycznym22, a później pierwsza szkoła w nauce prawa karnego – tj. szkoła klasyczna23. To wówczas nastąpiło pełne przemodelowanie katalogu sankcji karnych, przede wszystkim odejście od kar kwalifikowanych śmierci, zniesienie kar okaleczających, zniesienie kary fizycznej (chłosty), ograniczenie stosowania kary śmierci, a nawet niekiedy jej zniesienie (np. czasowo w Austrii), rezygnacja z tortur i wreszcie wprowadzenie nowej sankcji czyli powszechnej kary izolacyjnej. To wiek XIX stał się okresem tworzenia się powszechnego systemu kar izolacyjnych, ich rozwoju i przeobrażeń. Wtedy powstały pierwsze systemy penitencjarne oraz zasady wykonywania kar izolacyjnych, z których wiele obowiązuje do dziś. W przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat w każdym państwie europejskim kara więzienia stała się główną karą, a ponieważ wiek XIX był jednocześnie wiekiem gdy europejskie mocarstwa skolonizowały niemal cały świat, to śmiało

22 I. Andrejew, Beccaria a doktryna polska, Państwo i Prawo, 1964 r., nr 8-9; C. Beccaria, O przestępstwach i karach, Warszawa 1959;

23 D. Janicka, Nauka o winie i karze w dziejach klasycznej szkoły prawa karnego w Niemczech, Toruń 1998.

można przyjąć, że kary izolacyjne stały się dominujące wówczas w wymiarze globalnym. Co ciekawe, to fakt, że to młode państwo amerykańskie – USA –było pionierem przy twórczym rozwijaniu systemów penitencjarnych, gdzie właśnie powstały pierwsze z nich. Stany Zjednoczone szybko też zaczęły słynąć z największych więzień na świecie i rygorystycznych zasad w nich panujących, takich jak np. przymus pracy więźniów. Przykładowo w słynnym więzieniu na Wschodnim Wybrzeżu USA – zwanym Sing Sing – w 1831 r. było osadzonych 900 osób. Warto zwrócić uwagę na tę gigantyczną wręcz liczbę z 7 osadzonymi zaledwie 42 lata wcześniej w słynnej Bastylii. Gdy się weźmie jeszcze pod uwagę fakt, że Francja w 1831 r. liczyła znacznie więcej mieszkańców bo ponad 33 i pół miliona, a USA zaledwie niecałe 13 milionów, to jeszcze bardziej uzmysławia fakt, jak szybko i jak bardzo zmienił się system sankcji karnych. Kary izolacyjne, mające wcześniej jedynie rolę incydentalną i stosowane niezwykle rzadko w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, stały się powszechnie orzekanymi karami przez sądy, zarówno amerykańskie, jak też europejskie.

Mając wiedzę na temat pojęcia kary kryminalnej i jej istoty, następnie celów kary izolacyjnej i jej historii, przejść należy wreszcie do polskiego Kodeksu karnego z 1997 r.24. W ustawie tej mimo teoretycznej preferencji ze strony ustawodawcy kar nieizolacyjnych, to jednak w art. 32 stanowiącym katalog kar kryminalnych, sankcje wolnościowe są tylko dwie: grzywna i ograniczenie wolności, a pozostałe trzy mają charakter izolacyjny. Są to kara (terminowa) pozbawienia wolności, 25 lat pozbawienia wolności oraz dożywotnie pozbawienie wolności. Co ważne, w Części szczególnej Kodeksu zawierającej katalog poszczególnych przestępstw i kar za nieprzewidzianych, przestępstw, za które nie grozi kara izolacyjna, jest zdecydowanie mniej, niż takich, za które przewidziano kary izolacyjne. Wcale nie zmienia tego fakt, iż często kary izolacyjne występują w alternatywie z karami wolnościowymi. Jeżeli faktycznie, a nie zaś jedynie deklaratoryjnie, ustawodawca przedkładał kary wolnościowe nad izolacyjnymi, to dużo bardziej ograniczyłby się ze stosowaniem pozbawienia wolności we wskazanych przepisach. A gdy uwzględni się jeszcze Część wojskową, to łącznie w Kodeksie jest 6 rodzajów kar kryminalnych, gdzie aż cztery to kary izolacyjne, bo dochodzi jesz-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 24
24 T.j.
Dz. U. z 2022 r poz. 1138, 1726, 1855, 2339, 2600, z 2023 r. poz. 289, 403.

cze kara aresztu wojskowego (art. 322 § 1 k.k.). Tu warto odnotować, że w nauce prawa karnego można zauważyć spór dotyczący charakteru aresztu wojskowego. Według mniejszościowego poglądu, kara taka jest de facto odmianą terminowej kary pozbawienia wolności25, z kolei wedle większości kara taka będąc izolacyjną, ma charakter odrębny od kary pozbawienia wolności26. M. Melezini wskazuje, iż o odrębności aresztu wojskowego świadczy przede wszystkim treść przepisu art. 322 § 1 k.k. i wprowadzenie tej kary do systemu sankcji w osobnym miejscu, a nie w art. 32 oraz zawarta in fine art. 322 § 1 klauzula odpowiedniego zastosowania przepisów o karze pozbawienia wolności27. Należy podkreślić, że kara 25 lat pozbawienia wolności oraz kara dożywotniego pozbawienia wolności nie są tożsame rodzajowo z tzw. terminowym pozbawieniem wolności. Mają one charakter odrębny, co wynika z samego katalogu kar z art. 32 k.k. oraz z określenia sankcji w przepisach Części szczególnej, np. w art. 148 § 1, gdzie za zabójstwo istnieje możliwość orzeczenia jednej z trzech alternatywnie wymienionych kar28

Przewidziana w pkt 3 art. 32 k.k. kara pozbawienia wolności opisywana jest w nauce prawa karnego jako terminowe pozbawienie wolności. Nazwa taka nie jest najlepsza, gdyż nie tylko ona jest „terminowa”, bo przecież kara 25 lat pozbawienia wolności również ma określony termin – wręcz w swojej nazwie29. Nazwa „kara pozbawienia wolności” w polskich przepisach karnych pojawiła się w Kodeksie karnym z 1969 r.30, w którym doszło do odejścia od kary więzienia i aresztu, jak wynikało to z Kodeksu karnego z 1932 r.31. Tym sposobem chciano zastąpić dualizm kar izolacyjnych poprzez jednolitą treść nowej kary pozbawienia wolności32 .

25 Zob.: M. Flemming, Kodeks karny – Część wojskowa. Komentarz, Warszawa 2000, s. 70 oraz S.M. Przyjemski, [w:] O. Górniok (red.), Kodeks karny. Komentarz, Gdańsk 2002/2003, s. 1283; W Kutzmann, [w:] R.A. Stefański (red.), Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2015, s. 1831.

26 Np. A. Marek, Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2007, s. 587; J. Majewski, [w:] A. Zoll (red.), Kodeks karny.. Komentarz. Część ogólna. Tom 1, Warszawa 2012, s. 546.

27 M. Melezini, [w:] M. Melezini (red.), Kary i inne środki reakcji prawnokarnej. System Prawa Karnego. Tom 6, Warszawa 2016, s. 430.

28 Wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 9.10.2000 r., II AKa 175/00, Biul. PA w Łodzi 2001, Nr 11, s. 3-4.

29 Zob. Ł. Pohl, Prawo karne. Wykład części ogólnej, Warszawa 2012, s. 380.

30 Dz.U. 1969 Nr 13 poz. 94.

31 Dz.U. 1932 Nr 60 poz. 571.

32 Zob. Projekt kodeksu karnego. Część ogólna. Wprowadzenie, Warszawa 1966, s. 48.

Postanowiono, iż zróżnicowanie treści kary izolacyjnej nie powinno następować na poziomie ustanawiania przez przepis dwóch kar izolacyjnych, lecz dopiero w czasie procesu wykonywania kary izolacyjnej. W Kodeksie karnym PRL minimalna wysokość kary pozbawienia wolności wynosiła 3 miesiące, a maksymalna 15 lat33. Obecnie cel terminowej kary pozbawienia wolności wskazany został przez art. 67 Kodeksu karnego wykonawczego z 1997 r.34, mianowicie wykonywanie tej kary „ma na celu wzbudzanie w skazanym woli współdziałania w kształtowaniu jego społecznie pożądanych postaw, w szczególności poczucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego i tym samym powstrzymania się od powrotu do przestępstwa” (§ 1). Ponadto zgodnie z § 2 by osiągnąć taki cel „prowadzi się zindywidualizowane oddziaływanie na skazanych w ramach określonych w ustawie systemów wykonywania kary, w różnych rodzajach i typach zakładów karnych”. Natomiast, jak wskazuje art. 67 § 3 k.k.w. w czasie oddziaływania na skazanych, przy poszanowaniu ich praw i wymaganiu wykonania obowiązków na nich nałożonych, uwzględnia się głównie pracę umożliwiającą zdobywanie odpowiednich kwalifikacji zawodowych, nauczanie, zajęcia kulturalno-oświatowe i sportowe, a także podtrzymywanie kontaktów z rodziną i światem zewnętrznym oraz stosowane środki terapeutyczne.

W art. 37 k.k. z 1997 r. została scharakteryzowana kara terminowego pozbawienia wolności. Jej granice oznaczono od 1 miesiąca do 15 lat (stan ten obowiązuje do końca września b.r., czyli przed wejściem w życie w październiku nowelizacji z lipca 2022 r.). Kara jest wymierzana w miesiącach i latach. Przeprowadzona w dniu 20.2.2015 r. nowelizacja przewiduje w określonych przypadkach możliwość orzeczenia kary pozbawienia wolności w wymiarze przekraczającym 15 lat35. W Części szczególnej Kodeksu terminowa kara pozbawienia wolności występuje w sankcjach karnych prostych (jako jedyna kara), jak i złożonych (jako jedna z kar). Kara terminowego pozbawienia wolności ma trzy cele: sprawiedliwościowy, prewencyjny i resocjalizacyjny. Dodatkowo przepisy dotyczące kary pozbawienia wolności stosuje się odpowiednio do kary aresztu wojskowego wobec żołnierzy. Zgod-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 25
33 Art. 32 k.k. z 1969 r. 34 T.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 127, z 2022 r. poz. 2600. 35 Zob. art. 38 § 2 i 3, art. 86 § 1 k.k. umożliwiające orzekanie kary pozbawienia wolności do wysokości 20 lat.

nie z art. 322 § 2 k.k. areszt wojskowy wymierza się w miesiącach i latach (od 1 miesiąca do lat 2 lat), ponadto w czasie odbywania kary aresztu wojskowego skazany podlega szkoleniu wojskowemu (§ 3). Następną karą izolacyjną w katalogu kar z art. 32 k.k. jest kara 25 lat pozbawienia wolności. Nie występowała w prawie karnym okresu międzywojennego, a wprowadzono ją do polskiego prawa karnego wraz z Kodeksem karnym z 1969 r., w którym jednak nie było kary dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd mógł orzec karę 25 lat pozbawienia wolności, jedynie gdy przestępstwo było nią zagrożone, albo karą śmierci36. Umieszczenie w prawie karnym kary 25 lat pozbawienia wolności wiązało się z jednoczesnym usunięciem kary dożywotniego więzienia, która wcześniej została poddana krytyce, jako sankcja niehumanitarna. Od teraz to kara 25 lat pozbawienia wolności miała stanowić sprawne zagrożenie karne w sytuacjach, gdy tzw. terminowa kara pozbawienia wolności mogąca być orzeczoną maksymalnie na 15 lat stanowiła sankcję niewystarczającą wobec sprawcy szczególnie ciężkiego przestępstwa, ale gdy jednocześnie kara śmierci byłaby karą za surową37. Kary 25 lat pozbawienia wolności nie można jej stopniować38 i współcześnie zaledwie niewielka część przestępstw jest nią zagrożonych39 . Specjalną rolę kary 25 lat pozbawienia wolności głoszą również sądy podkreślając, że szczególna funkcja to nie wyłącznie jej długotrwałość, lecz również prewencyjny cel, jaki przed tą karą postawił ustawodawca. Cel ten sprowadza się do eliminacji ze społeczeństwa na bardzo długi okres czasu szczególnie niebezpiecznego przestępcy40. Teoretycznie taka długotrwała eliminacja sprawcy może być łagodzona przez możliwość warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu przez skazanego przynajmniej 15 lat pozbawienia wolności (art. 78 § 3 k.k.). Trudno jednak przyznać, że resocjalizacja miałaby tu też być celem kary, poza istniejącym celem prewencyjnym i sprawiedliwościowym. Wydaje się, że zarówno w nauce prawa karnego, jak i orzecz-

36 Zob. art. 30 § 3 KK z 1969 r.

37 K. Mioduski, [w:] J. Bafia, K. Mioduski, M. Siewierski, Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1977, s. 131; W Świda, [w:] I. Andrejew, W Świda, W Wolter, Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1973, s. 179.

38 L. Wilk, [w:] M. Melezini (red.), Kary i inne środki…, s. 320.

39 J. Lachowski, Zasady wymierzania kar 25 lat oraz dożywotniego pozbawienia wolności według k.k. z 1997 r., [w:] T. Gardocka (red.), Kary długoterminowe, Warszawa 2006, s. 25 i nast.

40 Np. wyr SA w Poznaniu z 25.11.2014 r., II AKa 198/14, KZS 2015, Nr 4, poz. 100.

nictwie dominuje stanowisko odmawiające karze 25 lat pozbawienia wolności celu resocjalizacyjnego41 . Nonsensem byłoby uznanie, że sprawca niepodatny na zabiegi resocjalizacyjne w czasie odbywania kary pozbawienia wolności przez 15 lat, ma jednak ostatecznie ulec tej resocjalizacji dopiero gdy upłynie lat 25. Czy można stwierdzić, iż kara 25 lat pozbawienia wolności stanowi karę efektywną? Odpowiedź na to pytanie musi być twierdząca, zarówno gdy chodzi o cel prewencyjny, jak i sprawiedliwościowy przed nią stawiany, zwłaszcza gdy skazany nie będzie warunkowo przedterminowo zwolniony. Przyznać trzeba, że izolacja od społeczeństwa i poprzez to zabezpieczenie go przed szczególnie niebezpiecznym sprawcą jest efektywna nie tylko dlatego, iż izolacja jest długotrwała, ale faktycznie również dlatego, że skazani zwalniani po odbyciu kary są zwykle w wieku przynajmniej średnim, a częściej – podeszłym, i dodatkowo przez tak długi okres czasu zmianie ulega również środowisko społeczne, do jakiego taki sprawca powraca42. Nie ma przy karze 25 lat pozbawienia wolności żadnych specjalnych dyrektyw sądowego wymiaru kary. W tym przypadku to sama judykatura próbuje formułować ogólne wskazówki co do spraw, w jakich taką sankcję powinno się orzekać. Na przykład kara 25 pozbawienia wolności powinna być orzeczona dopiero kiedy okoliczności obciążające będą dominować nad łagodzącymi; gdy uzasadnia tę karę stopień zawinienia sprawcy, bardzo wysoka społeczna szkodliwość, a ponadto gdy inna kara nie spełniłaby celów wskazanych w art. 53 § k.k.43. Karę 25 lat pozbawienia wolności powinno stosować się do sprawców wymagających

41 Zob. J. Majewski, [w:] A. Zoll, Kodeks karny. Komentarz. Część ogólna. Tom 1, 2012, s. 560; wyr SA w Krakowie z 6.10.2004 r., II AKa 166/04, KZS 2004, Nr 11, poz. 11; wyr SA w Katowicach z 25.10.2007 r., II AKa 239/07, Prok. i Pr

wkł. 2008, Nr 6, poz. 26; wyr SA w Krakowie z 8.12.2010 r., II AKa 226/10, KZS 2011, Nr 4, poz. 31; wyr. SA w Poznaniu z 8.3.2012 r., II AKa 19/12, Legalis; wyr SA we Wrocławiu z 5.6.2013 r., II AKa 54/13, Legalis. Z kolei przeciwstawna opinia jest w: wyr SN z 16.11.1995 r., III KRN 41/95, Prok. i Pr – wkł. 1996, Nr 2–3, poz. 4; L. Wilk, [w:] M. Melezini (red.), Kary i inne środki…, s. 322.

42 J. Korecki, L. Korecki, Efektywność kar 25 lat pozbawienia wolności wymierzonych sprawcom zabójstw, [w:] T Gardocka (red.), Kary długoterminowe. Polityka karna, wykonywanie, warunkowe zwolnienie, Warszawa 2006, s. 134-146.

43 Zob. wyr SN z 20.12.1973 r., III KR 319/93, OSNKW 1974, Nr 4, poz. 62; wyr SN z 16.11.1995 r., III KRN 41/99, Prok. i Pr. – wkł. 1996, Nr 2–3, poz. 4; wyr. SA w Lublinie z 16.12.1997 r., II AKa 166/97, Legalis; wyr SA w Łodzi z 24.9.2013 r., II AKa 158/13, Legalis; wyr SA we Wrocławiu z 5.6.2013 r., II AKa 54/13, Legalis; wyr SA we Wrocławiu z 30.12.2013 r., II AKa 417/13, Legalis.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 26

długotrwałego izolowania od społeczeństwa, a więc szczególnie niebezpiecznych44. Kara taka może być stosowana wobec sprawców nieletnich, oczywiście przy zachowaniu znamion z art. 10 § 2 k.k.45 . Ostatnią i najsurowszą sankcją jest kara dożywotniego pozbawienia wolności. W Kodeksie karnym z 1932 r. nie była odrębną rodzajowo karą, a jedynie szczególnym bezterminowym rodzajem kary więzienia. W tamtym Kodeksie kara dożywotniego więzienia wymieniana była zawsze w przepisach określających zagrożenia karne za konkretne przestępstwa w alternatywie obok kary śmierci i czasowego więzienia46. Była przewidziana rzadko i zachowała się w polskim prawie karnym jeszcze po drugiej wojnie światowej w okresie komunistycznej dyktatury, aż do początku 1970 r., tj. do wejścia w życie Kodeksu karnego z 1969 r. Do systemu sankcji powróciła dopiero w okresie III RP na mocy ustawy z 12 lipca 1995 r. nowelizującej Kodeks karny z 1969 r.47. Wówczas pojawiła się jako zamiennik kary śmierci, od której chciano odejść, co zresztą ostatecznie nastąpiło w Kodeksie karnym z 6 czerwca 1997 r. Kara dożywotniego pozbawienia wolności nie ma ściśle określonych granic, poza jedną a więc końcem życia skazanego. Także tutaj możliwe jest warunkowe przedterminowe zwolnienie, ale po odbyciu 25 lat pozbawienia wolności48 (art. 78 § 3 k.k.). Kara dożywotniego pozbawienia wolności posiada wyjątkowy charakter, mimo, że w przepisach brak takiego wskazania, to przecież wynika on z samej jej istoty49, ponieważ ma ona wybitnie eliminacyjny cel

44 Wyr. SN z 9.3.1979 r., III KR 238/78, OSNPG 1979, Nr 8, poz. 102; wyr SA w Krakowie z 6.10.2004 r., II AKa 166/04, KZS 2004, Nr 11, poz. 11; wyr. SA w Lublinie z 16.12.1997 r., II AKa 166/97, Legalis

45 Zob. wyr SN z 22.9.1999 r., III KKN 195/99, OSNKW 1999, Nr 11–12, poz. 73; post. SN z 4.5.2005 r., II KK 454/04, OSNwSK 2005, Nr 1, poz. 888; wyr SN z 4.1.2006 r., III KK 83/05, OSNwSK 2006, Nr 1, poz. 24; post. SN z 14.2.2006 r., IV KK 411/05, OSNwSK 2006, Nr 1, poz. 348; post. SN z 11.10.2006 r., IV KK 164/06, OSNwSK 2006, Nr 1, poz. 1910.

46 W. Zalewski, Kara dożywotniego pozbawienia wolności – geneza i obowiązywanie w kolejnych latach, [w:] M. Niełaczna (red.), J. Klimczak (red.), Dożywotni więźniowie. Najlepsi z najgorszych i źli stale, Warszawa 2022, s. 183 i nast.

47 Dz.U. Nr 95, poz. 475.

48 Zob. P Stępniak, Uzasadnienie podwyższenia progu warunkowego przedterminowego zwolnienia do 50 lat w doktrynie prawa karnego i orzecznictwie sądów, [w:] M. Niełaczna (red.), J. Klimczak (red.), Dożywotni więźniowie…, s. 283 i nast.

49 Zob. L. Wilk, Kara dożywotniego pozbawienia wolności i problemy jej łagodzenia, Państwo i Prawo, 1998 r., nr 6, s. 21–22; L. Wilk, Kara dożywotniego pozbawienia wolności, [w:] M. Melezini (red.), Kary i środki karne, poddanie

w stosunku do sprawcy, który do końca swojego życia nie powinien opuścić zakładu karnego. Ponadto, jak podkreślono w uzasadnieniu do Kodeksu karnego, dożywotnie pozbawienie wolności powinno być orzekane wyjątkowo, zaś liczba przestępstw za jakie zostało przewidziane jest niewielka50. Dodatkowo dożywotnie pozbawienie wolności jest ograniczone podmiotowo, ponieważ jak wskazuje art. 54 § 2 k.k. nie może zostać orzeczone wobec sprawcy, który w czasie popełnienia czynu nie miał ukończonych 18 lat. Specjalny charakter tej kary związany jest też, jak wskazują niektórzy, z faktem pełnienia przez tę sankcję funkcji zastępczej dla kary śmierci51. Kara dożywotniego pozbawienia wolności pojawia się wyłącznie alternatywnie w sankcjach obok kary terminowego pozbawienia wolności i kary 25 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo poza określonymi przestępstwami w ustawie, może być też wymierzona jako karę łączną w przypadku zbiegu przestępstw, gdy zgodnie z art. 88 k.k. zbiegają się dwie lub więcej kary 25 lat pozbawienia wolności. Co do celów dożywotniego pozbawienia wolności, to są dwa – sprawiedliwościowy oraz prewencyjny – zabezpieczający społeczeństwo, poprzez wyeliminowanie z niego teoretycznie na zawsze szczególnie niebezpiecznego sprawcy, choć w praktyce w przypadku warunkowego przedterminowego zwolnienia może do niego powrócić, ale najwcześniej po odbyciu 25 lat pozbawienia wolności. Kara dożywotniego pozbawienia wolności nie ma celu resocjalizacyjnego. Nie ma tu znaczenia to, że po odbyciu 25 lat kary, sprawca może (ale nie musi) zostać warunkowo przedterminowo zwolniony. Sąd Najwyższy orzekł, iż teza, że dożywotnie więzienie nie stanowi kary eliminacyjnej, a celem jej jest resocjalizacja poprzez stworzenie możliwości wyjścia na wolność po pewnym czasie, nie jest słuszna gdyż przy wymiarze kary dożywotniego więzienia nie można kierować się założeniem, że skazany będzie mógł być przed-

sprawcy próbie, Warszawa 2010, s. 106; J. Lachowski, Zasady wymierzania kar 25 lat oraz dożywotniego pozbawienia wolności według k.k. z 1997 r., [w:] T Gardocka (red.), Kary długoterminowe, Warszawa 2006, s. 25–26.

50 Zob. I. Fredrich-Michalska, B. Stachurska-Marcińczak (red.), Nowe kodeksy karne – z 1997 r. z uzasadnieniami. Kodeks karny. Kodeks postępowania karnego. Kodeks karny wykonawczy, Warszawa 1998, s. 142.

51 Zob. K. Mielczarek, Wybrane zagadnienia związane z karą dożywotniego pozbawienia wolności, [w:] L. Bogunia (red.), Nowa kodyfikacja prawa karnego. Tom IV, Wrocław 1999, s. 101; L. Wilk, Kara dożywotniego pozbawienia wolności i problemy jej łagodzenia, Państwo i Prawo, 1998 r., nr 6, s. 21 i nast.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 27

terminowo zwolniony52. To stanowisko SN zachowuje swą aktualność po dziś dzień. Uznaje się, iż w doktrynie panuje raczej zgodny pogląd co do eliminacyjnego charakteru tej kary pozbawionego celów wychowawczych53. Podobnie, jak przy karze 25 lat pozbawienia wolności, judykatura próbuje też tutaj określić wskazówki pomagające uznać, kiedy zasądzenie takiej kary powinno nastąpić, m.in. podkreśla się, iż wymierzając karę dożywotniego pozbawienia wolności, sąd powinien dokładnie zbadać i uzasadnić dlaczego jest ona niezbędna. Zaznacza się również, że dożywotnie pozbawienie wolności może być orzeczone, gdy nie występują okoliczności łagodzące i kiedy inna kara nie zabezpieczy społeczeństwa przed sprawcą54 nie rokującym żadnych nadziei na poprawę55 .

Na koniec pragnę podkreślić, że poczynione przeze mnie uwagi co do kary 25 lat pozbawienia wolności mogą mieć wkrótce wymiar historyczny wraz z wejściem w życie 1 października 2023 r. przepisów nowelizujących Kodeks karny ustawą z dnia 7 lipca 2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw56. Otóż nowelizacja m.in. usuwa z katalogu sankcji karę 25 lat pozbawienia wolności, ponieważ, jak wskazano w uzasadnieniu do ustawy nowelizacyjnej, oznaczony na 25 lat sztywny wymiar kary sprawia, iż sąd podejmując decyzję o jej orzeczeniu pozbawiony zostaje możliwości wskazania wedle swojego uznania (w granicach prawa) karnoprawnej dolegliwości tej kary. Zaznaczono również, że zbyt rozlegle nakreślony w dotychczasowych przepisach odstęp pomiędzy górną granicą terminowej kary pozbawienia wolności (15 lat) i karą 25 lat pozbawienia wolności może powodować niekiedy wymierzanie przez sądy kar

52 Wyr. SN z 17.2.1966 r., V KRN 723/65, OSNPG 1966, Nr 7–8, s. 35.

53 Zob. R. Zawłocki, Przeciw karze dożywotniego pozbawienia wolności w polskim prawie karnym, Ruch prawniczy, ekonomiczny i socjologiczny, 1996 r., LVIII, zeszyt 2, s. 107 i nast.; K. Mielczarek, Wybrane zagadnienia związane z karą dożywotniego pozbawienia wolności, [w:] L. Bogunia (red.), Nowa kodyfikacja prawa karnego. Tom IV, Wrocław 1999, s. 103; S. Szelhaus, Kwestia skuteczności długoterminowych kar pozbawienia wolności, Państwo i Prawo, 1968 r., nr 11.

54 Zob. wyr SA w Lublinie z 13.4.2011 r., II AKa 59/11, Prok. i Pr – wkł. 2012, Nr 6, poz. 18; wyr SA w Krakowie z 8.7.1998 r., II AKa 119/98, Legalis; wyr SA w Katowicach z 25.1.2006 r., II AKa 436/05, KZS 2006, Nr 7–8, poz. 113; wyr. SA w Katowicach z 25.10.2007 r., II AKa 239/07, Prok. i Pr – wkł. 2008, Nr 6, poz. 26; wyr SA w Łodzi z 10.9.2013 r., II AKa 126/13, Legalis.

55 Wyr. SA w Poznaniu z 8.3.2012 r., II AKa 19/12, Legalis.

56 Dz.U. z dnia 13 grudnia 2022 r. poz. 2600.

nieadekwatnych do stopnia winy sprawcy, ciężaru przestępstwa oraz stopnia społecznej szkodliwości. Zmodyfikowane przepisy mają więc zdaniem ustawodawcy usunąć ten problem i umożliwić adekwatną reakcję przez sąd za pomocą kary w sprawach, w jakich 15 lat pozbawienia wolności byłoby zbyt mało, ale kara 25 lat pozbawienia wolności byłaby zbyt wysoka. Zarazem łączy się z tym również modyfikacja art. 37 k.k. ponieważ nowelizacja wydłuża terminowe pozbawienie wolności z 15 do 30 lat57 . W uzasadnieniu nowelizacji zgłoszono też uwagę, że ponieważ Kodeks karny zawiera szeroko określone, dość ogólne typy przestępstw to koniecznym (rzekomo…) stało się poszerzenie granic kary pozbawienia wolności do lat 30 jako jej maksimum58. Ma to w założeniu autorów nowelizacji sprzyjać zapewnieniu sądom jak największej swobody orzeczniczej oraz umożliwić wymierzanie w pełni zindywidualizowanej kary kryminalnej konkretnemu sprawcy59 .

Adw. dr Paweł Petasz

57 Od 1 października obowiązywać będzie znowelizowany zapis art. 37 k.k., zgodnie z którym: „Kara pozbawienia wolności wymieniona w art. 32 pkt 3 trwa najkrócej miesiąc, najdłużej 30 lat; wymierza się ją w miesiącach i latach”.

58 Uzasadnienie ustawy z dnia 7 lipca 2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw 59 Tamże.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 28

Zniesławienie lekarza w prawie polskim1

1Występek zniesławienia, inaczej nazywany pomówieniem, a więc jedno z przestępstw2, które może być szczególnie dotkliwe dla lekarzy z uwagi na ich doniosłą rolę społeczną, było typizowane we wszystkich polskich kodeksach karnych. Począwszy od rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 11 lipca 1932 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 1932 r. Nr 60, poz. 571 ze zm.), przez ustawę z dnia 19 kwietnia 1969 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 1969 r. Nr 13, poz. 94 ze zm.) oraz projekty kodyfikacji karnej z 1991 i 1993 roku, aż po obecnie obowiązującą ustawę z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 1997 r. Nr 88, poz. 553), dalej jako: kodeks karny3 .

Pomimo licznych prób depenalizacji przestępstwa zniesławienia wciąż pozostaje ono jednym z występków w polskim systemie prawnym4 .

W kodeksie karnym z 1932 roku sankcja karna była wymierzana temu, kto pomówił „inną osobę, instytucję lub zrzeszenie, choćby niemające osobowości prawnej, o takie postępowanie lub właściwości, które mogły poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”5. Popełnienie przedmiotowego czynu – jak to się zwykło określać – „pod rządami” wyżej wymienionego aktu normatywnego groziło wymierzeniem „kary aresztu” do lat 2 i grzywny. Wyrok mógł nadto, na wniosek pokrzywdzonego, zostać opublikowany w czasopiśmie. Powyższe następowało na koszt skazanego (art. 255 §3 k.k. z 1932 roku)6 .

1 Niniejszy artykuł powstał w oparciu o badania, których szersze wyniki zostały zaprezentowane w pracy pt. „Defamation of a physician in Polish law” (w dniu 25.05.2023 r w recenzji w jednym z periodyków).

2 Przestępstwem w moim przekonaniu jest „czyn (działaniem lub zaniechanie) człowieka, zabroniony przez ustawę pod groźbą kary jako zbrodnia lub występek, zawiniony umyślnie lub nieumyślnie oraz społecznie szkodliwy w stopniu wyższym niż znikomy”. Posługuję się definicją przestępstwa zaproponowaną przez L. Gardockiego. Zob. L. Gardocki, Pojęcie przestępstwa i podziały przestępstw w polskim prawie karnym, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska –Sectio G” 2013, nr 2(LX), s. 30. Jak podkreślał znamienity specjalista z zakresu prawa karnego, Jarosław Warylewski, „Polskie prawo karne jest prawem karnym czynu. Brak czynu przesądza o braku przestępstwa bądź wykroczenia i dezaktualizuje pytania dotyczące wystąpienia pozostałych przesłanek odpowiedzialności karnej (kryminalnej bezprawności, społecznej szkodliwości i zawinienia)”. Autor podkreśla nadto:

„O tym, że tylko czyn (gr energia, łac. actus, ang. act, fr acte, niem. Tat) może być podstawą odpowiedzialności karnej stanowiła zarówno treść art. 1 k.k. z 1932 r (»Odpowiedzialności karnej ulega ten, kto dopuszcza się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia«), art. 1 k.k. z 1969 r (»Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuszcza się czynu społecznie niebezpiecznego, zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia«), jak i przesądza obecne brzmienie art. 1 k.k. z 1997 r (»Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia«)”. Zob. J. Warylewski, Prawo karne. Część Ogólna, Warszawa 2009, s. 187-188. Interesująco na temat definicji przestępstwa zob. I. Jankowska-Prochot, Definicja przestępstwa i jego klasyfikacja w polskim oraz irlandzkim prawie karnym, „Prokuratura i Prawo” 2018, nr 10, s. 29-46.

3 D. Gil. Zniesławienie w polskich kodyfikacjach karnych –regulacje historyczne, de lege lata i de lege ferenda, (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee Nowelizacji Kodeksu Karnego, Kraków 2014, s. 327 i n.

4 Uchylić przepisy o zniesławieniu – zmodyfikować przepis o karalności obrazy uczuć religijnych. Opinia Adama Bodnara dla Sejmu, https://www.rpo.gov.pl/pl/content/rpo-zniesc-znieslawienie-zmodyfikowac-obraze-uczuc-religijnych, (dostęp: 22.04.2021) Kolejny apel o depenalizację zniesławienia, https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/kolejny-apel-o-depenalizacje-znieslawienia,53544.html, (dostęp: 22.04.2021); Wykreślić art. 212 k.k., https://nawokandzie. ms.gov.pl/numer-12/opinie-12/wykreslic-art-212-k-k-2.html, (dostęp: 22.04.2021); Stanowisko HFPC, IWP i SGL ws. propozycji nowelizacji art. 212 k.k., https://www.hfhr.pl/stanowisko-hfpc-iwp-i-sgl-ws-propozycji-nowelizacji-art-212-k-k/, (dostęp: 22.04.2021); OBWE krytykuje Polskę za utrzymywanie przestępstwa zniesławienia, http://niezniknelo.pl/OK2/ panstwo/obwe-krytykuje-polske-za-utrzymywanie-przestepstwa-znieslawienia/index.html, (dostęp: 22.04.2021); Cywilna droga ochrony czci będzie lepsza, https://www.rp.pl/ Rzecz-o-prawie/303029983-Cywilna-droga-ochrony-czci-bedzie-lepsza.html, (dostęp: 22.04.2021); Media za depenalizacją zniesławienia, https://prawo.gazetaprawna.pl/ artykuly/754233,media-za-depenalizacja-znieslawienia. html,media-za-depenalizacja-znieslawienia.html,komentarze-najnowsze,1, (dostęp: 22.04.2021). Ponadto, D. Gil już w 2014 roku zwracał uwagę na poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy 1117), na mocy którego uchyleniu ulegają art. 212-214 (pkt. 34-36 wyżej wymienionego projektu). Jak podkreślił autor – projekt został opatrzony „bardzo skąpym uzasadnieniem”. Zob. D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 327.

5 Treść art. 255 § 1 kodeksu karnego z 1932 roku cytowany za D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 327. Ponadto, zob.

A. Żurakowska, Zasadność utrzymania art. 212 kodeksu karnego, „Państwo i Prawo” nr 9/2015, s. 53-66.

6 D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 327. Na temat jeszcze wcześniejszych regulacji prawnych odnoszących się

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 29 Artykuł

W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przygotowano różne propozycje ustawy karnej. W okresie od 1951 roku do 1969 roku dyskutowano nad projektami Ministerstwa Sprawiedliwości, Leszka Lernella, Komisji Kodyfikacyjnej kierowanej przez Władysława Woltera i Jerzego Sawickiego, aż ostatecznie za sprawą działań podjętych przez Komisję Kodyfikacyjną pod przewodnictwem Igora Andrejewa przyjęto ustawę z dnia 19 kwietnia 1969 roku (Dz. U. z 1969 r. Nr 13, poz. 94 ze zm.). Zgodnie z art. 178 § 1 przedmiotowego aktu normatywnego, za zniesławienie odpowiadał ten, kto „pomawiał inną osobę, grupę osób lub instytucję o takie postępowanie lub właściwości, które mogły poniżyć je w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”7. Popełnienie rzeczonego czynu skutkowało wymierzeniem sankcji karnej w postaci pozbawienia wolności do lat 2, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny. Swoistym novum względem kodeksu z 1932 roku było wprowadzenie kwalifikowanego typu czynu zabronionego zniesławienia. Zgodnie z jego istotą znamiona przestępstwa pomówienia były wypełniane wtedy, gdy podnoszono lub rozgłaszano zarzut nieprawdziwy „o postępowaniu lub właściwościach innej osoby, grupy osób lub instytucji w celu poniżenia ich w opinii publicznej lub narażenia na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska zawodu lub rodzaju działalności”8. Zaostrzono również wymiar kary za popełnienie czynu jakim jest calumnia. Dopuszczenie się takiego zachowania sankcjonowano karą pozbawienia wolności do lat 3. Sąd mógł również orzec obowiązek zapłaty na rzecz pokrzywdzonego albo Polskiego Czerwonego Krzyża, ewentualnie na inny cel społeczny (wskazany przez sąd) i nawiązkę w wysokości 25-2500 złotych9 .

Okres po 1989 roku przyniósł kilka propozycji uregulowania przestępstwa zniesławienia w prawie polskim. Planowano częściowo powrócić do postanowień z 1932 roku. Ponadto, proponowano zmodyfikowanie typu podstawowego zniesławienia i przedstawiano m. in. następujące postulaty: wpro-

do zniesławienia (m. in. w ustawach państw zaborczych) zob.

I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym. Zagadnienia teorii i praktyki, Warszawa 2013, s. 41-49. Ponadto, zob. również D. Nowicka, Zniesławienie w prawie rzymskim, Wrocław 2013.

7 Jak wskazuje D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 329.

8 Ibidem.

9 Ibidem.

wadzenie różnych kwalifikowanych form przedmiotowego czynu przestępnego, zrezygnowanie z typu uprzywilejowanego pomówienia czynionego niepublicznie, zrezygnowanie z tzw. dobrej wiary oraz dowodu prawdopodobieństwa jako okoliczności uchylających przestępność czynu10. W tym miejscu należy zatem jeszcze raz podkreślić, że przestępstwo zniesławienia było uregulowane we wszystkich polskich ustawach karnych i podlegało licznym przeobrażeniom.

W obecnie obowiązującym kodeksie karnym zniesławienie zostało stypizowane w art. 212, który brzmi:

Art. 212. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.

§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Zniesławienie jest przestępstwem powszechnym, a więc takim, którego katalog potencjalnych sprawców nie został w żaden sposób zawężony11. Jak

10 Ibidem, s. 329-330. W tym miejscu pracy zwraca się uwagę na interesujące i medialnie doniosłe działania Naczelnej Rady Lekarskiej, które dotyczyły nowelizacji kodeksu karnego i uznania tzw. błędów medycznych za przestępstwa uprzywilejowane. W dniu 14 lipca zapadł również kluczowy wyrok w tej sprawie. Szerzej zob. Nowela kodeksu karnego: Błędy jako przestępstwa uprzywilejowane, https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1486084,bledy-medyczne-przestepstwa-uprzywilejowane-nowela-kodeksu-karnego.html, (dostęp: 25.04.2021), Zmiany w Kodeksie Karnym niezgodne z Konstytucją RP – wyrok TK z 14 lipca 2020 r., https://wil.org.pl/ zmiany-w-kodeksie-karnym-niezgodne-z-konstytucja-rp-wyrok-tk-z-14-lipca-2020-r/, (dostęp: 25.04.2021),

11 W wyżej zacytowanej regulacji posłużono się zaimkiem osobowym „kto”. Pomijając szerokie rozważania na ten temat warto wspomnieć, że „powszechny typ czynu zabronionego” to taki, „którego znamiona może wypełnić każdy człowiek”, o czym zob. Ł. Pohl, Zabójstwa kwalifikowane w Kodeksie karnym z 1997 r. Naukowa i sądowa wykładnia znamion kwalifikujących, Warszawa 2018, s. 15.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 30

podkreślał Jarosław Warylewski, „kryterium pozwalającym rozróżnić przestępstwa powszechne (delicta comunia) i przestępstwa indywidualne (delicta propria) jest krąg podmiotów, które mogą przestępstwo popełnić”12. Biorąc pod uwagę, że przedmiotowego czynu może dopuścić się każdy, warto również podkreślić, że jego ofiarą – jak expressis verbis wskazano w art. 212 § 1 kodeksu karnego – również może stać się każda osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej. Niewątpliwie mogą być to także lekarze, którzy są szczególnie narażeni na oszczerstwa, gdyż wykonując swój zawód nie są w stanie zapewnić pacjentów o skuteczności podejmowanych terapii. Powyższe nie jest możliwe, gdyż elementami składowymi procesów diagnostyczno-leczniczych są również czynniki niezależne od personelu medycznego lub funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, przykładowo podatność organizmu danego pacjenta na stosowane leki. Rzeczony brak osiągnięcia skutku terapii może powodować u pacjentów zachowania polegające na formułowaniu zbyt daleko idących wypowiedzi – pomówień.

Zniesławienie, o którym stanowi cytowany powyżej przepis art. 212 kodeksu karnego jest „synonimem fałszywego oskarżenia, tzn. umyślnego, nieprawdziwego, bezpodstawnego przypisania komuś określonego, nagannego zachowania, które w rzeczywistości nie wydarzyło się”13. W przedmiotowym akcie prawnym nie sprecyzowano znaczenia terminu „pomawiać”. Wskazano wyłącznie na czym może ono polegać. Innymi słowy, ustawodawca nie przedstawił definicji legalnej „pomówienia”. Biorąc powyższe pod uwagę warto podkreślić, że zwrot „takie postępowanie lub właściwości” odnosi się do zachowań sprzecznych z prawem, zasadami moralności, etyką (np. zawodową), brakiem kompetencji, ale również – jak zauważa Jacek Mrozek – uzależnieniem od alkoholu lub innych specyfików wpływających na sposób postępowania osoby zniesławianej14 Damian Gil podkreśla, że „znamię »właściwości« odnosi się do cech podmiotu, które stawiają go w złym świetle, a przez to ujemnie rzutują na prowadzoną przez niego działalność”15. Autor wskazuje na:

12 J. Warylewski, Prawo karne…, op. cit., s. 226.

13 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia (zniesławienia) w teorii prawa karnego materialnego, „Studia Ełckie” 2012, nr

14, s. 526. Por także cytowany przez tego autora wyrok

Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1988 roku (sygn. akt V KR 175/87), „Orzecznictwo Sądu Najwyższego. Izba Karna i Wojskowa” nr 7-8/1988, poz. 57.

14 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 527.

15 D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski,

niesłowność, lenistwo, tchórzostwo, brak odpowiednich umiejętności oraz – podobnie do Jacka Mrozka – sięganie po środki odurzające. Ponadto, zwraca uwagę, że negatywnie ocenianą właściwością będzie również „zboczenie seksualne”, którego to terminu nie poddaje eksplanacji16 .

Zwrot „narazić na utratę zaufania”, wyrażony w treści art. 212 kodeksu karnego, dotyczy natomiast spowodowania niebezpieczeństwa straty rzeczonego zaufania, zarówno w odniesieniu do zajmowanych stanowisk (np. ordynatora, kierownika klinki etc.), wykonywanych zawodów (lekarz, lekarz dentysta etc.) lub prowadzonej przez zniesławianego działalności (naukowej, społecznej, politycznej etc.)17. W świetle powyższego warto dodać, że zniesławienie jest przestępstwem formalnym, a więc takim dla którego bytu nie jest konieczne wystąpienie określonego skutku18 .

Odnosząc powyższe uwagi dotyczące zwrotów „takie postępowanie lub właściwości” oraz „narazić na utratę zaufania” do zawodu lekarza podkreśla się, że wysoki poziom zaufania społecznego do lekarzy potęguje dotkliwość skutków ewentualnego zniesławienia dla osoby, której pomawiające zarzuty dotyczą. Jeżeli bowiem lekarzowi, a więc osobie uznawanej za „niosącą dobro”, pomagającą zwalczyć chorobę, ratującą życie, bezpodstawnie zarzuci się brak kompetencji, przyjmowanie „łapówek”, molestowanie seksualne pacjentów lub inne, to oczywiste jest, iż zachowanie takie może spowodować nieodwracalną utratę zaufania do specjalisty, któremu zazwyczaj przekazuje się poufne informacje dotyczące samopoczucia, zdrowia oraz inne dane wrażliwe. Nie tylko zatem wystąpi zagrożenie dla rzeczonego zaufania, ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo jego rzeczywistej utraty.

Warto w tym miejscu również wspomnieć o odwołaniu zarzutu zniesławiającego. Jeżeli sprawca czynu zabronionego w postaci pomówienia wycofa się z tego co powiedział, to nie rzutuje to na fakt popełnienia przez niego przestępstwa. Powyższe może najwyżej wpłynąć na wymiar sankcji karnej. Jak zauważa Igor Zgoliński, „poprzez odwołanie zarzutu nie da się bowiem cofnąć osiągniętego już w rzeczywistości rezultatu, jakim są potencjalne zmiany, które zaszły w psychice adresata, sprowadza-

R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 334.

16 Ibidem.

17 Por. J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 527.

18 D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 334. Por M. Surkont, Problem skutkowego charakteru zniesławienia i znieważenia, „Palestra” 1978, nr 22/4(244), s. 15-23.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 31

jące się do pejoratywnej oceny podmiotu zniesławionego19

Jak już wspomniano, ustawodawca nie wyjaśnił znaczenia terminu „pomawia”. Nie poddał go eksplanacji wskazując jaka jest jego definicja sensu stricto. Cytowany już Igor Zgoliński, autor monografii Zniesławienie w polskim prawie karnym. Zagadnienia teorii i praktyki oraz sędzia Sądu Najwyższego zauważa, że „ustawodawca nie precyzuje bliżej tego pojęcia (…)” i podkreśla, że jego rozwinięcie „odnajdziemy w treści art. 213 § 2 k.k., gdzie jest mowa o podnoszeniu lub rozgłaszaniu zarzutu”20.

Podnoszenie to formułowanie zarzutu, który jest oparty na spostrzeżeniach sprawcy lub na podstawie uzyskanych przez niego informacji. Tego rodzaju zachowanie może obejmować przedstawienie wniosków zinterpretowanych z wcześniejszych przesłanek, postawienie pytania retorycznego a nawet tylko wyrażenie podejrzenia o naganne zachowanie osoby, której zniesławiająca wypowiedź dotyczy21 .

Rozgłaszanie natomiast jest przekazywaniem informacji „od innych osób jako od nich pochodzących, a nie jako własnych”22. Jeżeli zatem sprawca czynu jest wytwórcą wypowiedzi zniesławiającej, to ten rodzaj zachowania zwykło się nazywać „podnoszeniem”, jeśli jedynie przekazuje on zarzut zniesławiający, to popełniany przez niego czyn powinien zostać określony jako „rozgłaszanie”23. Interesujący pogląd w tym względzie wyraził wyżej wymieniony Igor Zgoliński, który uznał, że słowo „podnosić” jest niedokonaną formą „podnieść” a w słownikowej definicji wyraz ten oznacza „wszcząć, powstać”, czyli ma wymiar w pewnym sensie pierwotny. Rozgłaszanie będzie natomiast polegało na czynności powielania sformułowanego uprzednio zarzutu, niezależnie od tego kto dany zarzut „podniósł”, a więc był jego autorem („konstruktorem”)24 .

W nawiązaniu do powyższych rozważań doktryny prawa, warto przywołać kilka stanowisk wyrażo-

19 I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 99-100.

20 Ibidem, s. 117.

21 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 526.

22 Ibidem. Por. cytowaną przez J. Mrozka, pracę J. Sawickiego, Pomawianie jako sposób działania zniesławiającego, „Palestra” 1979, nr 10, s. 34.

23 Jak podkreśla Igor Zgoliński, „(…) pojęcia »podnosi« i »rozgłasza« nie są względem siebie konkurencyjne i posiadają więcej elementów zbieżnych niż odróżniających. Czynnikiem rozróżniającym (…) jest autorstwo zarzutu”. Zob. I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 101.

24 Zob. I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 101.

nych w judykaturze. W pierwszej kolejności zwracając uwagę na wyrok Sądu Rejonowego w Kaliszu, zgodnie z którym: „Opisane w art. 212 (…) penalizowane zachowanie się sprawcy przestępstwa zniesławienia ujęte jest w bardzo syntetycznej formule normatywnej w postaci zwrotu »pomawia«. Przepis nie zawiera bliższej charakterystyki, w szczególności nie wskazuje, chociażby w formie przykładowej, jakiego rodzaju czynności mogą być uznane za mające charakter pomawiający. Ustalając w toku wykładni znaczenie normatywne prezentowanego znamienia typu czynu zabronionego konieczne jest zatem odwołanie się do funkcjonującego w społeczeństwie systemu ocen. W rozumieniu słownikowym, termin »pomawiać« oznacza »niesłusznie przypisać coś komuś, zarzucić coś, posądzić, oskarżyć o coś (…)«. Wobec braku normatywnych ograniczeń należy przyjąć, że zniesławienie może być dokonane w każdej formie, umożliwiającej realizację przekazu informacyjnego drugiej osobie. W judykaturze wskazuje się, że dla odpowiedzialności karnej za przestępstwo zniesławienia kwestią obojętną jest to, czy informacja »(...) jest podana w formie kategorycznego twierdzenia, czy też w formie pogłoski, opatrzonej zastrzeżeniem, że jej prawdziwość nie jest w pełni stwierdzona; obojętnym wreszcie jest, czy sprawca ubrał uwłaczającą czci innej osoby pogłoskę w postać pytania o prawdziwość tej pogłoski, czy też wysunął ją w innej postaci« (wyrok SN z 7 listopada 1933 r., 3 K 852/33, (...) 1934, nr 2, s. 473). Z kolei: »Dla istoty zniesławienia obojętne jest, czy sprawca podaje pewną wiadomość jako stwierdzenie danego faktu, czy też jako wniosek z faktów wysnuty« (wyrok SN z 22 grudnia 1936 r., 1 K 816/36, Zb. O. 1937, poz. 187). Wprawdzie przepis art. 212 k.k. nie wymaga dla przestępstwa zniesławienia szczególnego zabarwienia, ostrości czy dobitności wypowiedzi, lecz wystarczające jest dla bytu tego przestępstwa, by wypowiedź ta narażała pomówionego na utratę zaufania niezbędnego dla prowadzonej przez niego działalności lub zawodu (por. wyrok SN z dnia 9 maja 2013 r., IV KK 403/12, Lex nr 1312369)”25 .

W tym miejscu warto dodać, że – wedle Jacka Mrozka – przestępstwo zniesławienia jest czynem, który może zostać popełniony zarówno w formie wypowiedzi (ustnej lub pisemnej), jak również za pośrednictwem technicznych środków przekazu (telefon, Internet), a także za pomocą gestu26. Odmien-

25 Wyrok Sądu Rejonowego w Kaliszu z dnia 21 lipca 2016 roku (sygn. akt VII K 488/15).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 32
26 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 527.

nie twierdzi Damian Gil, który uznał, że „czynność sprawcza przy przestępstwie zniesławienia nie może polegać na wykonaniu jakiegoś gestu czy innej formy nieartykułowanej”27 . Należy zdecydowanie podzielić pierwszy z poglądów. Jeżeli bowiem podczas jakiegokolwiek spotkania lekarzy, jedna z uczestniczących w nim osób dokonałaby charakterystycznego pocierania palcem wskazującym o kciuk (gest odnoszący się do pieniędzy/zapłaty) i jednocześnie wskazałaby wzrokiem na innego lekarza znajdującego się w gronie zebranych, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że wykonujący gest sugeruje innym uczestnikom spotkania, iż pomawiany przyjmuje korzyści majątkowe (oczywiście w kontekście konkretnej dyskusji lub okoliczności, które mogą świadczyć o takim właśnie rozumieniu jego gestu, np. rozmowy o „łapówkach”). Należy podkreślić, że przedstawiona powyżej hipotetyczna sytuacja nie oznacza, iż każde tego rodzaju zachowanie byłoby równoznaczne z wypełnieniem znamion przestępstwa zniesławienia. Niemniej, skoro zgodnie z orzecznictwem zniesławienie może zostać popełnione poprzez zaprezentowanie pogłoski a nawet zadanie pytania co do zachowania osoby zniesławianej, to z jakich względów nie można uznać gestu za formę zniesławienia?

Gest może bowiem być bardziej jednoznaczny w przekazie aniżeli pytanie. Ponadto, warto dodać, że zgodnie z ugruntowanym w logice stanowiskiem

„znak” ma wywołać u odbiorcy tego znaku określoną myśl, a jednym z rodzajów znaku jest właśnie gest28 .

Andrzej Zoll również uważa, że gest może stanowić wyraz zniesławienia29 .

W odniesieniu do przedstawionych powyżej wywodów dotyczących zniesławiających zarzutów o „postępowanie lub właściwości” należy zauważyć, że zazwyczaj pomówienie co do „postępowania” jest związane z okolicznościami faktycznymi. Inaczej dzieje się w przypadku zarzutów związanych z „właściwościami” osoby zniesławianej. W tego rodzaju wypowiedziach często obecne są bowiem elementy oceny. Podkreśla się, że jeżeli ocena nie jest związana z faktami, to również może zostać uznana za zniesławiającą. Jak uznaje Igor Zgoliński, „Nie jest (…)

27 D. Gil, Zniesławienie w polskich…, op. cit., (w:) M. Lubelski, R. Pawlik, A. Strzelec, Idee…, op. cit., s. 332. 28 Szerzej zob. O. Nawrot, Wprowadzenie do logiki dla prawników, Warszawa 2022 s. 28.

29 A. Zoll, Komentarz do Rozdziału XVII kodeksu karnego –Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej (art. 212-217a k.k.), (w:) A. Zoll (red.), Kodeks karny Część szczególna, Warszawa 1999, t. s. 44 i n. Cyt. za J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 528.

możliwe przyjęcie poglądu, że jeśli dana wypowiedź ma charakter oceny, to automatycznie wyłączona jest spod kryminalizacji. Taki pogląd, prócz zbytniego uproszczenia, ma liczne mankamenty, powodując w konsekwencji rozbieżności w interpretacji, w tym niejednolitość orzecznictwa. Co więcej, z perspektywy praktyki przynosi więcej strat niż korzyści.

W ramach okoliczności konkretnego przypadku bywa także trudny do zaakceptowania ze względów sprawiedliwościowych. Podkreślenia także wymaga, że odnośnie rozwiązań krajowych duża część doktryny stoi na stanowisku, że wypowiedzi ocenne wypełniają znamiona zniesławienia”30.

Jak wynika z powyższych rozważań twierdzenie przez sprawcę, że jego wypowiedź miała charakter oceny nie jest „uniwersalnym wytrychem” umożliwiającym mu uniknięcie odpowiedzialności karnej. Podmiot czynny przestępstwa zniesławienia powinien zdawać sobie sprawę, że jego zachowanie może spowodować niemalże nieodwracalne skutki i sprawić, że podmiot bierny zostanie narażony na infamię oraz stracić uznanie, na które wiele lat pracował wykazując się uczciwością, zaangażowaniem, pracowitością i rozwijając swoje kompetencje. Przenosząc powyższe na specyfikę pracy lekarzy warto zwrócić uwagę na częste rzekomo ocenne (krytyczne) wypowiedzi pacjentów zamieszczane na różnych portalach internetowych. Zanim jednak przedmiotowe zagadnienie zostanie szerzej omówione, konieczne jest podkreślenie, że czyn przestępny zniesławienia może zostać popełniony zarówno „niepublicznie”, jak i „publicznie”. Rozróżnienie działań „niepublicznych” od „publicznych” ma istotne znaczenie dla odpowiedzialności karnej osoby, której zarzuca się popełnienie występku zniesławienia.

Zgodnie z art. 213 kodeksu karnego:

Art. 213. § 1. Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 § 1, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy.

§ 2. Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 212 § 1 lub 2, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut:

1) dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub

2) służący obronie społecznie uzasadnionego interesu.

30 Zob. I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 111. Autor swoje stanowisko opiera o poglądy wyrażane przez autorów: M. Surkonta, W Kuleszę, B. Michalskiego, K. Daszkiewicza, A. Zolla, wskazując ich konkretne publikacje.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 33

Jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego

Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku stwierdził, że „»działanie niepubliczne« oznacza podniesienie zarzutu wobec określonego kręgu podmiotów. Krąg ten musi być możliwy do ustalenia liczebnie i rodzajowo”31. Grupa odbiorców zarzutu zniesławiającego nie może być zatem nieokreślona. W takim bowiem przypadku mamy do czynienia z działaniem o charakterze publicznym.

Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego – „Działanie »publiczne« (…) zachodzi wówczas, gdy bądź ze względu na miejsce działania, bądź ze względu na okoliczności i sposób działania sprawcy jego zachowanie (…) jest lub może być dostępne (dostrzegalne) dla nieokreślonej liczby osób, przy czym sprawca mając świadomość tej możliwości co najmniej na to się godzi”32

W niniejszej pracy nie sposób wyczerpująco omówić wszystkie zagadnienia związane z przestępstwem zniesławienia lekarza. Mając na uwadze specyfikę tej profesji, obecne realia oraz dostępność nowych technologii, szczególną uwagę należy poświęcić zagadnieniu pomówienia w Internecie. Dalsze rozważania będą również stanowiły wyjaśnienie istoty kontratypu dozwolonej krytyki, o którym stanowi cytowany powyżej art. 213 § 2 kodeksu karnego. Przedstawiony poniżej przykład ma za zadanie jedynie zobrazować na czym opiera się rzeczony kontratyp33. Przytoczona hipotetyczna sytuacja nie odzwierciedla stanu faktycznego konkretnej sprawy.

Jeżeli pacjent stwierdzi, że dana osoba, np. kierownik kliniki znajdującej się w strukturze jednego z samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, przyjął korzyść majątkową, a więc popełnił przestępstwo, o którym stanowi art. 228 § 1 kodeksu karnego34 i zarzut swój przedstawi na łamach ogól-

31 Wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe z dnia 14 lutego 2018 roku (sygn. akt X K 1200/14).

32 Sąd Najwyższy stwierdził tak w uchwale 7 sędziów z dnia 20 września 1973 roku (sygn. VI KZP 26/73).

33 Szeroko na temat kontratypu z art. 213 kodeksu karnego zob. J. Raglewski, art . 213, (w:) W Wróbel, A. Zoll (red.), Kodeks karny Część szczególna. Tom II, Komentarz do art. 212227, Warszawa 2017 (dostęp SIP LEX); R. P Dziembowski, Okoliczności wyłączając przestępny charakter zniesławienia, „Media – Kultura – Komunikacja społeczna” 2012, t. 8, s. 178-183.

34 Art. 228 § 1 kodeksu karnego brzmi: „Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub

nie dostępnego portalu internetowego, to niewątpliwie wypowiedź taka będzie mogła zostać uznana za wypełniającą znamiona przestępstwa zniesławienia. Badając przedmiotową sprawę konieczne będzie jednak ustalenie czy zachowanie miało charakter niepubliczny czy publiczny, czy zarzut został poczyniony w odniesieniu do osoby pełniącej funkcję publiczną, czy nastąpił w obronie społecznie uzasadnionego interesu i wreszcie czy był prawdziwy.

W pierwszej kolejności należy stwierdzić, że fakt, iż wypowiedź została umieszczona na ogólnie dostępnej stronie internetowej (np. w komentarzu) przesądzałby o publicznym charakterze takiego zachowania. Byłoby ono bowiem dostrzegalne dla nieoznaczonych rodzajowo i liczebnie podmiotów (odbiorców). Ponadto, warto zauważyć, że zarzut ten byłby również traktowany jako uczyniony za pomocą środka masowego komunikowania. Powyższe oznaczałoby uznanie tego czynu za kwalifikowany typ przestępstwa zniesławienia. Następnie należy zbadać czy przedmiotowa wypowiedź dotyczyła „osoby pełniącej funkcję publiczną”. Zgodnie z art. 115 § 19 kodeksu karnego „osobą pełniącą funkcję publiczną jest funkcjonariusz publiczny, osoba zatrudniona w jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi, chyba, że wykonuje czynności wyłącznie usługowe, a także inna osoba, której uprawnienia i obowiązki w zakresie działalności publicznej są określone lub uznane przez ustawę lub wiążącą Rzeczpospolitą Polską umowę międzynarodową”. Zakładając, że lekarz będący kierownikiem wyżej wymienionej kliniki jest desygnatem nazwy „osoba pełniąca funkcję publiczną”, kluczowe zostaje ostatnie pytanie, a więc czy zarzut ten był prawdziwy?

Jeżeli wyżej opisany zarzut skierowano by pod adresem innego lekarza, niepełniącego funkcji publicznej, to w takim przypadku możliwe byłoby uznanie, że zachowanie mieściło się w granicach kontratypu, o którym mowa w art. 213 § 2 pkt 2 kodeksu karnego. W takiej sytuacji należałoby dowieść, że zachowanie, którego dopuścił się pacjent służyło społecznie uzasadnionemu interesowi. Nie wkraczając w tym miejscu w szerokie rozważania na temat klauzuli jaką jest „społecznie uzasadniony interes” warto wspomnieć, że „(…) nie może (społecznie uzasadniony interes – PZ) mieć charakteru abstrakcyjnego, lecz stanowić musi wyraz skonkretyzowania.

Będzie nim na przykład dążenie do zaprzestania niewłaściwych praktyk, poprawa funkcjonowania danego odcinka życia społecznego, napiętnowanie

osobistą albo jej obietnicę podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 34

niewłaściwych zachowań”35, którymi niewątpliwie jest potocznie nazywane „łapówkarstwo”36

Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia

25 września 1973 roku (sygn. akt V KRN 358/730)

„społecznie uzasadniony interes nie może być rozumiany w sposób abstrakcyjny, jest bowiem pojęciem konkretnym i musi wynikać z określonej sytuacji, wymagającej obrony tego interesu, nawet z naruszeniem dobrego imienia osoby, grupy osób lub instytucji. Nie każde działanie jest działaniem w obronie społecznie uzasadnionego interesu, lecz tylko takie, które faktycznie temu służy”37 .

Jak zauważa Jacek Mrozek, „zniesławienie dokonane ze świadomością nieprawdziwej informacji i ocen o postępowaniu oraz właściwościach innej osoby (art. 212 § 1 i 2 k.k.) nigdy nie służy obronie społecznie uzasadnionego interesu. Interes społeczny nie może usprawiedliwiać podawania nieprawdziwych informacji o konkretnych osobach. Zachowanie takie nie korzysta z ochrony udzielanej wolności wypowiedzi i prawu do krytyki przez art. 31 ust. 3 Konstytucji, ani art. 10 ust. 2 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Klauzula jaką jest «uzasadniony społeczny interes» może spowodować, iż szermując tym ogólnym sformułowaniem, pozbawimy jednostkę prawnej ochrony jej czci”38

Powyższe stanowisko w naturalny sposób stanowi odpowiedź na pytanie co jest przedmiotem ochrony występku zniesławienia? Jak podkreśla Igor Zgoliński, jest to „cześć, wpisująca się w godność ludzką, a także dobre imię”39. Odmiennie twierdzi Jacek Mrozek, który uznaje, że „dobre imię” jest zewnętrzną postacią „czci”40. Podobne twierdzenia są wyrażane w doktrynie prawa cywilnego. Zbigniew Radwański i Adam Olejniczak uznali, że „przez cześć

35 Zob. I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 111.

36 Szerzej na temat korupcji w ochronie zdrowia zob. Ministerstwo Zdrowia, Korupcja nie wyjdzie nam na zdrowie… Poradnik pacjenta, https://www.gdansk.uw.gov.pl/attachments/ article/83/Korupcja%20nie%20wyjdzie%20nam%20na%20 zdrowie%20-%20Poradnik%20dla%20pacjenta.pdf,(dostęp: 24.04.2021).

37 Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 25 września 1973 roku (sygn. akt V KRN 358/730).

38 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 531. Na temat wolności wypowiedzi oraz penalizacji zniesławienia w innych porządkach prawnych zob. J. Kotlas, Karać czy zasądzać – dylematy towarzyszące odpowiedzialności karnej za zniesławienie, „Nowa Kodyfikacja Prawa Karnego” 2020, nr 3971(LVI), s. 23-30.

39 I. Zgoliński, Zniesławienie w polskim prawie karnym…, op. cit., s. 93.

40 J. Mrozek, Przestępstwo pomówienia…, op. cit., s. 525.

człowieka zwykło się rozumieć dwa jej aspekty: tzw. cześć zewnętrzną w znaczeniu dobrej sławy, dobrego imienia, i tzw. cześć wewnętrzną w znaczeniu godności osobistej, wyobrażenia o własnej wartości”41 . Należy bardzo wyraźnie podkreślić, że powyższy pogląd nie został przedstawiony w kontekście rozważań o zniesławieniu. Niemniej wydaje się, że jego przytoczenie jest w pełni uzasadnione, gdyż człowiek ma jedną „cześć” a nie kilka osobnych, spośród których każda pozostaje pod ochroną odmiennych względem siebie gałęzi prawa. Powyższe potwierdza brzmienie art. 23 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku – Kodeks cywilny (Dz. U. z 1964 r. Nr 16, poz. 93 ze zm.), który brzmi: „Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim (…) pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach”42 .

Podsumowując rozważania przedstawione w niniejszej pracy podkreśla się, że występek zniesławienia jest czynem haniebnym, powodującym w odczuciu autora tych słów konsekwencje, które są konsekwencjami niemalże nieodwracalnymi. Raz wypowiedziane oszczerstwo może bowiem trwale „zniszczyć” życie drugiego człowieka. Fałszywe oskarżenie zarówno w odniesieniu do lekarzy, jak i każdego innego człowieka może sprawić, że konsekwencje takiego zachowania na lata pozostaną w pamięci pokrzywdzonego oraz innych osób, do których zniesławiająca wypowiedź dotarła. Przestępstwo zniesławienie z tego względu i z uwagi również na jego prewencyjną funkcję nigdy nie powinno ulec depenalizacji.

Dr n. pr. Piotr Zieliński

Uniwersytet Gdański

41 Z. Radwański, A. Olejniczak, Prawo cywilne – część ogólna, Warszawa 2011, s. 160. Autorzy wskazują nadto, że naruszenie czci może nastąpić w każdy sposób, a w szczególności: ustnie, w liście, w piśmie procesowym, na obrazie, w książce, w radiu, w telewizji, a także w Internecie (…) za naruszające dobra osobiste może też (…) być uznana kompozycja artykułu, tytuły, podtytuły, zdjęcia, o ile ich dobór i układ tworzy nieprawdziwy, godzący w te dobra obraz osoby, której dotyczy (por. wyr. SN z 6.5.2009 r., I CSK 465/08”.

42 Art. 23 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku – Kodeks cywilny (Dz. U. z 1964 r. Nr 16, poz. 93).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 35

Prawo jak ruchome piaski

Rozmowa z prof. drem hab. Zbigniewem Ćwiąkalskim – adwokatem, b. ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym

Janusz Czarniecki: Panie Profesorze! Na wstępie pragnę podziękować za to, że znalazł Pan czas na rozmowę, bo wiem skądinąd, że jest Pan człowiekiem zabieganym. Procesy, wykłady, wyjazdy zagraniczne…

Zbigniew Ćwiąkalski: Niestety, tak jest cały czas. Dwie uczelnie, bo Wyższa Szkoła Prawa i Administracji, Rzeszowska Szkoła Wyższa, gdzie jestem kierownikiem Katedry Prawa i Postępowania Karnego oraz w mniejszym zakresie, ale jeszcze do końca tego roku akademickiego, Uniwersytet Jagielloński. Poza tym oczywiście adwokatura i wyjazdy do prokuratur, na rozprawy, czy do klienta od Szczecina po Jarosław i od Białegostoku po Wałbrzych. Ale to lubię, bo załamałbym się chyba, gdybym przestał być czynny zawodowo. Zawsze mówię, że to tylko sprawa organizacji i dobrej logistyki, a wszystko da się pogodzić ze sobą.

J.Cz.: Spróbujmy porozmawiać o prawie karnym. Kiedyś bohater kultowej polskiej komedii, zaskoczony sytuacją w jakiej się znalazł, zapytał co się dzieje. Usłyszał krótką odpowiedź: zmiany, zmiany, zmiany… Radosna twórczość legislacyjna funduje nam właśnie falę zmian w przepisach karnych. Czy może Pan nakreślić z grubsza profil tych nowelizacji?

Z.Ć.: Problem polega na tym, że te zmiany w ostatnich latach mają dość jednostronny charakter. Chodzi o ustawiczne zaostrzanie prawa karnego, przede wszystkim ze względów politycznych i populistycznych. Przekonanie – przynajmniej części rządzących – jest takie, że to się społeczeństwu, a tym samym wyborcom, będzie podobało i przełoży się na punkty procentowe przy nadchodzących wyborach. Warto może przypomnieć, że mniej więcej od początku tego stulecia przestępczość w Polsce z roku na rok spada. Także badania opinii społecznej pokazują, że ludzie generalnie czują się bezpieczniej. Tymczasem na przestrzeni ostatnich lat, odnosząc to porównanie do roku 2015, ilość aresztów tymczasowych wzrosła o ponad 80%. Nowelizacja prawa karnego, która miała wejść w życie 14 marca 2023 r., a która została przesunięta na 1 października bieżącego roku, polegała na obostrzeniu prawie wszyst-

kiego, co się dało. Praktycznie kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania stałaby się marginalna. Zmiany dotyczyły chyba prawie 260 przepisów kodeksu karnego. Całkowicie miała zniknąć dyrektywa dotycząca wychowawczej roli kary. Tak więc, kara ma się stać przede wszystkim odwetem. Nawiasem mówiąc, zmiany nastąpiły także, gdy chodzi o wykonywanie kary pozbawienia wolności. Dzisiaj każe się aresztowanemu wybierać między jednym telefonem w tygodniu do członka rodziny albo do adwokata. Rozmowa ma trwać nie więcej niż 10 minut. Doprowadza to do naruszenia prawa do obrony podejrzanego przebywającego w areszcie śledczym, szczególnie na odległym krańcu Polski.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 36
Wywiad

J.Cz.: Można to podzielić na pewne etapy, przyjmując czasokres wejścia w życie tych zmian…

Z.Ć.: Chyba ze strachu przed wynikami wyborów odłożono tylko szczególnie bulwersujący społeczeństwo przepadek samochodu, kiedy pijany kierowca doprowadził do wypadku. On miał wejść w życie dopiero w przyszłym roku. Tutaj mamy do czynienia z całkowitą rozbieżnością między konsekwencjami karnymi i ich zależnością od stopnia winy. Miała decydować całkowita przypadkowość, gdy chodzi o wartość samochodu.

J.Cz.: W którym miejscu jesteśmy i na jakim etapie znajduje się proces legislacyjny, bo chyba niektóre z zapowiadanych zmian utknęły na dobre? Może zacznijmy od kodeksu karnego i stycznia 2023 r.

Z.Ć.: Rzeczywiście przyszłość zmian w kodeksie karnym nie jest pewna. Rzecz w tym, że samo Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało, iż nie można wprowadzić nowelizacji kodeksu karnego w zaplanowanym terminie, gdyż nie uwzględnia on zmian, które nastąpiły w międzyczasie w kodeksie postępowania karnego, czy kodeksie karnym wykonawczym. Nowelizacjami w Polsce od dłuższego czasu rządzi przypadkowość. Mnie oczywiście najbardziej interesuje prawo karne. Zmiany często mają charakter przypadkowy i incydentalny. Nie gromadzi się tych zmian i nie wprowadza się ich zbiorczo, ale często jakaś informacja gazetowa już prowokuje nowelizację. Ponadto trudno się połapać w jakiej ustawie i przy jakiej okazji nagle pojawi się nowelizacja przepisu karnego. Tak było choćby z ustawami covidowymi.

J.Cz.: Jeśli zmiany objęły blisko 260 przepisów karnych, to iście gigantyczna ingerencja w dotychczasowy stan prawny…

Z.Ć.: Już wspomniałem wielkość nowelizacji. To jest w praktyce przekreślenie dorobku nowelizacyjnego między innymi profesora Andrzeja Zolla, bo to z jego osobą kojarzy się najczęściej kodeks karny z 1997 r. Ale może właśnie o to chodziło.

J.Cz.: Jaki sens ma taka szeroka reforma? Czy w Pana ocenie zadziała to prewencyjnie, czy też te zmiany mają charakter wyłącznie represyjny? A może chodzi też o wydźwięk polityczny, władza jest surowa, walczy z przestępczością w sposób zdecydowany…

Z.Ć.: Oficjalne uzasadnienie takie właśnie jest, że chodzi o zdecydowaną walkę z przestępczością. Tyle tylko, że użyty środek jest nieskuteczny. Po wie-

lokroć powtarzam, że gdyby wystarczyło zaostrzyć kary i w ten sposób zlikwidować przestępczość, to w systemach totalitarnych praktycznie nie powinno jej być. A tak właśnie nie jest. Walka z przestępczością to zjawisko bardzo złożone i różnorodne. Inne są źródła tej przestępczości, gdy chodzi na przykład o zabójstwa, czy w ogóle przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, a zupełnie inne, gdy chodzi o przestępczość gospodarczą.

J.Cz.: Weźmy najbardziej spektakularne przykłady – kara 30 lat pozbawienia wolności, możliwość karania nieletnich sprawców długoletnim więzieniem, konfiskata samochodu za jazdę po alkoholu? Czy te rozwiązania odstraszą potencjalnych sprawców?

Z.Ć.: Te przypadki są najbardziej jaskrawe. Warto może przypomnieć, że parę lat temu wprowadzono tzw. zbrodnię vatowską, a więc grupę przestępstw polegających na wyłudzaniu VAT-u. Zagrożenie karami jest tam drakońskie, ale nie doprowadziło to bynajmniej do likwidacji tego typu przestępstw. Sprawca w chwili czynu nie myśli z reguły o grożącej karze, ale o tym by go nie wykryto. Zapewne wzrośnie na skutek nowelizacji liczba osób pozbawionych wolności, a przecież wiadomo, że polska norma 3 metrów kwadratowych na osadzonego jest najniższą wśród krajów Unii Europejskiej. Karanie na podstawie kodeksu karnego 14-latków nie ma większego sensu. O to warto zapytać psychologów dziecięcych, czy pedagogów pracujących z młodzieżą.

J.Cz.: Znowelizowano również kodeks karny wykonawczy. Tutaj też widać restrykcyjny charakter zmian, choćby w przedmiocie warunkowego przedterminowego zwolnienia, czy choćby pozostawiania bez rozpoznania skarg i wniosków skazanego…

Z.Ć.: To już widać nawet w praktyce adwokackiej. Jest utrudniony kontakt z klientami, ograniczone ich prawo do obrony w procesie karnym, gdy są podejrzanymi. Założenie bowiem twórców zmian opiera się na tezie, że więzienie to nie sanatorium i osadzeni mają to odczuwać osobiście. Zupełnie nie myśli się o tym, co będzie z tymi ludźmi w przyszłości, kiedy już odzyskają wolność. A praca wychowawcza ze skazanymi to jest zdecydowanie fikcja. Trudno poświęcać czas konkretnemu podopiecznemu, kiedy ma się ich kilkudziesięciu.

J. Cz.: Obserwując te zmiany nasuwa mi się porównanie prawa do ruchomych piasków… Wypada zauważyć, iż tak mało stabilny i rozchwiany system to problem nie tylko

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 37

Słowo od Redakcji

dla prawników, ale przede wszystkim dla obywateli. Jak Pan sądzi Panie Profesorze, po co nam to ktoś funduje?

Z. Ć.: To jest brak poszanowania dla prawa, lekceważenie go. Niestety prawdą jest, że ryba psuje się od głowy. Z jednej strony władza uczy tego, że prawo można dowolnie zmieniać, bez oglądania się na pryncypia. Prawo można dostosowywać do własnych potrzeb. Tego szybko uczy się społeczeństwo. Ale tu jest pułapka, gdyż z drugiej strony władza domaga się od obywateli, by oni się do takiego prawa stosowali. Ludzie widzą, że co jednym uchodzi bezkarnie, to od drugich jest bezwzględnie egzekwowane.

J.Cz.: Zmieńmy może na koniec temat, choć też nie będzie miło… Występuje Pan w procesie dotyczącym śmierci Pawła Adamowicza… Ostatnio głośno jest wokół tragicznej śmierci nastolatka wplątanego w polityczną grę. Polityka wdziera się ostro z butami w życie obywateli, generując dramaty ludzkie i nie ma tutaj żadnego opamiętania. Czy jest gdzieś tutaj jakaś granica?

Z.Ć.: Na tym polega właśnie problem, że mamy do czynienia z brutalizacją życia publicznego. Uważa się, że każdy środek jest dobry, byle tylko móc zniszczyć przeciwnika. Nawet kodeks postępowania karnego zmieniono w tym kierunku, by już na eta-

pie postępowania przygotowawczego można było dowolnie wykorzystywać – także publicznie – informacje z niego pochodzące. Kiedy temu bliżej się przyjrzeć, to nie chodzi tu bynajmniej o interes publiczny. Chodzi o zaszkodzenie wrogowi, często o poniżenie go i odarcie z godności. W tym zakresie występuje brak elementarnej przyzwoitości. Stąd się właśnie biorą takie przypadki jak zabójstwo prezydenta Adamowicza, czy samobójstwo nastolatka. Najgorsze jest to, że te drastyczne przypadki niczego nie uczą na przyszłość.

J.Cz.: Miejmy nadzieję, że to się zmieni. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał:

Adw. Janusz Czarniecki Redaktor naczelny „Podkarpackiego Kwartalnika Adwokackiego”

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 38

W 2022 roku w Norwegii było zarejestrowanych 8538 praktykujących adwokatów. To stosunkowo niewielu jak na kraj o powierzchni zbliżonej do Polski. W kraju fiordów zatem w przybliżeniu 1 adwokat przypada na 700 mieszkańców, w Polsce zaś na 540. W rezultacie w Norwegii konkurencja jest nieduża, a rynek ciekawy – wiele spraw ma charakter transgraniczny, jest z elementem obcym i dotyka kwestii prawa właściwego oraz jurysdykcji.

Według danych miesięcznika „Advokatbladet” adwokaci stanowią tu około 30% wszystkich prawników. Większość z nich pracuje w kancelariach adwokackich lub prowadzi własną praktykę. W tym nordyckim kraju, który od Oslo do Nordkapp rozciąga się na 1790 km, w 2021 roku na rynku działało 2795 kancelarii. Adwokaci niezatrudnieni w kancelariach praktykują w zawodzie w sektorze publicznym lub są zatrudnieni w firmach jako in-house lawyers.

W Norwegii zawód adwokata uchodzi za poważany i cieszy się dużym zaufaniem. Chociaż w nomenklaturze nie spotkamy tytułomanii i egzaltowanych form grzecznościowych, to według wyników badania przeprowadzonego w 2020 roku przez Norges Juristforbundet (Norweski Związek Prawników) palestrę postrzega się jako grupę zawodową obdarzoną, zaraz po środowisku naukowym, największym zaufaniem społecznym – 68%.

Razem z moją wspólniczką mec. Niną Bluszko prowadzę w Oslo kancelarię o nazwie Advokatfirma Nierzwicki & Bluszko AS, którą tworzy ośmioosobowy zespół wielojęzycznych adwokatów i aplikantów. W tym artykule spróbuję przybliżyć specyfikę zawodu adwokata w Norwegii z perspektywy praktyka działającego na norweskim rynku od 11 lat. Opiszę wybrane i podstawowe zagadnienia odnoszące się do specyfiki wykonywania zawodu adwokata, wymogów w zakresie uzyskania uprawnień oraz dokonam krótkiej charakterystyki procesu sądowego, ale bez stosowania porównań do polskich rozwiązań prawnych. Przedstawicielom polskiej palestry pozostawiam wnioski i ocenę koncepcji i regulacji pochodzących ze skandynawskiej kultury prawnej.

przepisów

Przebieg studiów i aplikacji

Aby uzyskać uprawnienia adwokackie w Norwegii, należy ukończyć jednolite studia magisterskie na kierunku prawo, dwuletnią aplikację w kancelarii adwokackiej pod kierunkiem patrona i kilkudniowy kurs adwokacki, zdać egzamin oraz wziąć udział w minimum trzech rozprawach sądowych.

Studia prawnicze można odbywać w Norwegii na jednym z trzech uniwersytetów: w Oslo, w Bergen oraz w Tromsø, za kołem podbiegunowym.

System kształcenia prawników jest odmienny od tego, jaki sam poznałem, studiując prawo na Uniwersytecie Gdańskim blisko 20 lat temu. W znacznie mniejszym stopniu przykłada się wagę do nauki pamięciowej i odpytywania, natomiast nacisk kładzie się na case study, naukę korzystania ze źródeł prawa oraz poznawanie narzędzi informacji prawnych. Przyjmując każdego nowego aplikanta, byłem zdumiony, ile „świeżo upieczony magister” już potrafi, jak zręcznie redaguje pisma procesowe oraz jak dobrze wie, gdzie szukać rozwiązania problemu. Absolwenci prawa na uniwersytetach w Norwegii dobrze poruszają się po przepisach i potrafią je stosować w praktyce.

Aby rozpocząć aplikację w Norwegii, nie trzeba zdawać egzaminu wstępnego. Aplikacja co do zasady realizowana jest w formie zatrudnienia w kancelarii adwokackiej u patrona. Aplikant odbywa ją jako pracownik kancelarii, nie ma konieczności uczestnictwa w zajęciach teoretycznych. Kursy doszkalające natomiast może realizować we własnym zakresie, jeśli chce poszerzać wiedzę w wybranych przez siebie dziedzinach. Obowiązkowe jest tylko sześciodniowe szkolenie adwokackie.

Samo zdanie egzaminu adwokackiego nie daje jeszcze przepustki do uzyskania tytułu adwokata. Aplikant może przystąpić do tego egzaminu już po sześciu miesiącach od momentu zatrudnienia w kancelarii patrona. Egzamin jest poprzedzony sześciodniowym szkoleniem, w którego trakcie zalicza się kursy teoretyczne (wykłady) oraz ćwiczenia praktyczne w formie uczestnictwa w symulacji roz-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 39 Artykuł
Wykonywanie zawodu adwokata w Norwegii.
Specyfika pracy adwokata i organizacja kancelarii według norweskich

prawy sądowej, w której aplikant odgrywa przypisaną mu rolę procesową. Po tak zorganizowanym kursie aplikant przystępuje do egzaminu pisemnego, obejmującego rozwiązanie problemu prawnego (kazus). Egzamin pisemny ma formę otwartą, to znaczy realizowany jest w czasie i miejscu wybranym przez aplikanta. Aplikant jest jedynie ograniczony terminem dostarczenia rozwiązania zadania – zwykle ma na to około dwóch tygodni. Ma on obowiązek samodzielnego rozwiązania zadania i nie może konsultować się z innymi osobami. Taki system opiera się zatem na dużym zaufaniu. Egzaminowani mogą jednak korzystać ze wszelkich innych materiałów i źródeł, które uznają za przydatne do pracy nad kazusem.

Zdawalność egzaminów adwokackich jest wysoka. Nie znam dokładnych statystyk, jednak źródła poczty pantoflowej dostarczają mi danych o zdawalności na poziomie około 90%. Zanim aplikant złoży wniosek o przyznanie uprawnień adwokackich, musi wziąć jeszcze udział jako pełnomocnik procesowy w przynajmniej trzech rozprawach sądowych.

Aplikant może uzyskać uprawnienia adwokackie najwcześniej po odbyciu dwuletniej aplikacji. W Norwegii nie nakłada się jednak ograniczenia czasowego na długość aplikacji. Nadto aplikant sam decyduje, w którym roku chce przystąpić do wspomnianego szkolenia adwokackiego oraz egzaminu. Zwykle młodym prawnikom zależy, aby możliwie jak najszybciej spełnić wymagania co do ubiegania się o uzyskanie uprawnień adwokackich.

W trakcie trwania aplikacji aplikant jest zatrudniony zwykle na pełen etat. Według zaleceń Norweskiego Związku Adwokatów jego wynagrodzenie miesięczne powinno wynosić nie mniej niż 38 000 koron (około 16 000 zł). Zgodnie z danymi statystycznymi z „Advokatbladet” średnie miesięczne wynagrodzenie aplikanta w 2022 roku wynosiło 58 371 koron (około 25 000 zł).

Wniosek o nadanie uprawnień adwokackich jest w zasadzie czystą formalnością – aplikant musi dołączyć do niego dokumentację wskazującą na to, że odbył szkolenie adwokackie, zdał egzamin w formie odpowiedzi pisemnej, występował jako pełnomocnik na rozprawach sądowych oraz przepracował w kancelarii adwokackiej minimum dwa lata.

Aplikant od pierwszego dnia zatrudnienia może reprezentować klientów w sądzie i obowiązuje go wymóg noszenia togi na rozprawach. Aplikant nie ponosi z tytułu odbywania aplikacji żadnych wydat-

ków, z wyjątkiem opłacenia wspomnianego kursu (powszechną praktyką jest jednak, że ten wydatek pokrywa pracodawca).

Członkostwo w korporacjach zawodowych

Aplikanci i adwokaci są wpisani do rejestru adwokatów, prowadzonego przez Radę Nadzoru nad Adwokaturą (norw. Tilsynsrådet for advokatvirksomhet). Rada ta pilnuje, aby działalność adwokacka odbywała się zgodne z przepisami, i stosuje sankcje wobec aplikantów i adwokatów, łącznie z orzeczeniem zakazu wykonywania zawodu. Rada jest organem centralnym, nie posiada komórek lokalnych.

Większość adwokatów i aplikantów w Norwegii należy także dodatkowo do Norweskiego Związku Adwokatów (norw. Den Norske Advokatforeningen). Członkostwo w tym związku nie jest obligatoryjne, stanowi jednak gwarancję kwalifikacji, jakości i rzetelności zrzeszonych adwokatów. Przynależność do Advokatforeningen wiąże się z wymogiem odbywania szkoleń zawodowych organizowanych przez związek. Udział w nich jest nagradzany punktami.

Monopol adwokacki

W Norwegii pomoc prawna może być świadczona wyłącznie przez adwokatów lub aplikantów działających w ich imieniu. Rada Nadzoru nad Adwokaturą może jednak zezwolić, aby czynności pełnomocnika zawodowego wykonywały osoby nieposiadające uprawnień aplikanta lub adwokata, które prowadzą działalność gospodarczą w zakresie pomocy prawnej. Adwokat, występując w sądzie na rozprawach, ma obowiązek noszenia togi. Tytuł zawodowy advokat podlega ochronie prawnej.

Najbardziej powszechną formą wykonywania zawodu adwokata w Norwegii jest zatrudnienie w kancelarii adwokackiej.

Organizacja kancelarii

Kancelaria adwokacka może być prowadzona w formie jednoosobowej działalności gospodarczej albo spółki osobowej lub kapitałowej. Najczęściej spotykaną formą w Norwegii jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (norw. aksjeselskap).

Każdy adwokat wykonywujący zawód w ramach

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 40

spółki jest w niej jednocześnie pracownikiem, a co za tym idzie, przysługują mu uprawnienia pracownicze oraz prawa z tytułu ubezpieczenia społecznego, chociażby był on jedynym właścicielem i pracownikiem tej spółki.

W ramach spółek adwokackich większość praktykujących adwokatów nie ma uprawnień właścicielskich – są pracownikami, wobec których adwokat-przełożony sprawuje funkcję kierowniczą.

W norweskim systemie prawnym występują też spółki komandytowe oraz jawne, jednak prowadzenie działalności w formie spółek niekapitałowych jest rzadko spotykane. Przekłada się to także na wykonywanie działalności adwokackiej – tylko nieliczne kancelarie mają formę spółek osobowych.

Według statystyk Advokatforeningen 70% adwokatów jest zatrudnionych w kancelariach adwokackich, natomiast pozostali wykonują zawód w ramach zatrudnienia jako in-house lawyers w firmach, stowarzyszeniach, urzędach i innych podobnych podmiotach, niebędących kancelariami prawnymi. Prowadzenie kancelarii adwokackiej wiąże się z wymogiem zgłoszenia do rejestru działalności gospodarczej informacji o tym, kto jest dla kancelarii biegłym rewidentem. Biegły rewident, z którym kancelaria zawarła umowę, dokonuje corocznego badania jej sprawozdania finansowego oraz kontroli prawidłowości dysponowania środkami, przechowywanymi na koncie depozytowym kancelarii.

Każda kancelaria w Norwegii musi posiadać specjalne konto depozytowe (klientkonto). Środki przechowywane na tym koncie służą z reguły zapłacie odszkodowań, wpłacie zaliczek na honorarium czy wpłacie kwoty transakcji, którą rozlicza dany adwokat (na przykład z tytułu sprzedaży nieruchomości). Posiadanie przez kancelarię dwóch typów kont –konta depozytowego oraz kont bieżących pozawala na oddzielenie środków obrotowych kancelarii od środków służących wymienionym płatnościom.

Praktyczne elementy usprawniające wykonywanie zawodu

Prowadzenie działalności gospodarczej w Norwegii cechuje niski stopień biurokracji. System podatkowy wydaje się przejrzysty i zazwyczaj nie sprawia trudności przedsiębiorcy. Wypadkową ogólnie prostych i zrozumiałych rozwiązań podatkowych jest być może prawie całkowity brak na rynku biur doradztwa podatkowego, nie licząc dużych, sieciowych spółek doradczych typu KMPG, PWC czy BDO.

Jednym z przykładów przejrzystych zasad jest sposób naliczania obciążeń publicznoprawnych. Otóż przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą płaci jeden określony procentowo podatek, obejmujący wszystkie daniny publiczne, w tym te z tytułu podatku dochodowego, składek na ubezpieczenia zdrowotne, emerytalne, wypadkowe, chorobowe itp. Należności publiczne z tytułu uzyskiwanego przychodu zależą od tego, czy i w jakiej wysokości przedsiębiorca uzyskał przychód. W przypadku braku przychodu nie powstaje obowiązek zapłaty podatku. Zatem adwokat, który rozpoczął dopiero działalność i nie uzyskuje jeszcze przychodów, nie ponosi żadnych opłat publicznoprawnych. Obciążenie następuje dopiero wówczas, gdy adwokat wykaże zysk z prowadzonej działalności gospodarczej.

Norweski system prawny stanowi mieszankę systemu kontynentalnego oraz anglosaskiego. Kodyfikacja prawa nastąpiła – w dużym uproszczeniu – zwłaszcza w obrębie regulacji dziedzin publicznoprawnych (prawo karne, podatkowe, regulacje proceduralne) oraz przepisów adresowanych do konsumentów. W zakresie prawa cywilnego źródłami prawa w znacznej mierze są judykatura i doktryna. Mimo to reguły prawne wydają się zrozumiałe i nie wywołują u ich adresatów niepewności i stresu, jaki mógłby wynikać z surowej zasady informującej o tym, że nieznajomość prawa szkodzi. Wyrazem tego są choćby takie rozwiązania, jak: brak podatku od spadku i darowizn, zasada, że pasywność nie wywołuje skutków prawych w zakresie prawa spadkowego, długie terminy na dokonanie czynności procesowych, niski próg akceptacji sądu na przywrócenie terminu do wniesienia środka odwoławczego, brak wymogu formy pisemnej czy też brak instytucji aktów notarialnych przy sprzedaży nieruchomości.

W Norwegii nie ma wymogu dochowania szczególnej formy umowy dotyczącej zbycia czy nabycia nieruchomości. Umowy dotyczące nieruchomości zawierane są w zwykłej formie pisemnej, mimo że według danych CIA Insurance ceny nieruchomości w Oslo są jednymi z najwyższych w Europie. W warunkach norweskiego obrotu do prawnie wiążącej umowy nabycia nieruchomości dochodzi zwykle w drodze licytacji przeprowadzonej przez wymianę smsów pomiędzy kupującym a pośrednikiem nieruchomości. Umowa zawierana jest bez udziału notariusza i bywa, że rolę pośrednika nieruchomości pełni adwokat.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 41

Brak konieczności składania pełnomocnictwa

Drobnym, ale usprawniającym kancelaryjną codzienność elementem jest w zasadzie rzadka potrzeba przedkładania pisemnego pełnomocnictwa. W trakcie mojej ponad 10-letniej praktyki w Norwegii nie spotkałem się z prośbą sądu lub strony przeciwnej o przedłożenie pełnomocnictwa. Przyjmuje się, że to w interesie adwokata leży uzyskanie pełnomocnictwa, tak by miał on pewność, że klient życzy sobie, aby adwokat działał w jego imieniu. Podobnie sytuacja przedstawia się w odniesieniu do urzędów administracji oraz podmiotów prywatnych. Ponadto udzielenie pełnomocnictwa nie wiąże się z dokonywaniem żadnej opłaty.

Pełnomocnictwo nie musi mieć formy pisemnej. Na potrzeby realizowanych zleceń w zespole stosujemy autorskie rozwiązania dla pełnomocnictw, oparte na technologii Docassemble i dostępne dla klienta na stronie internetowej kancelarii. Klient udziela pełnomocnictwa poprzez wypełnienie formularza za pomocą smartfona i opatruje je podpisem wykonanym opuszkiem palca na ekranie telefonu. Dokument, jaki otrzymuję automatycznie na adres e-mail, zawiera jednocześnie oświadczenie klienta zgodne z wymogami ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Podpis na pełnomocnictwie ma formę śladu biometrycznego odzwierciedlającego odręczny podpis klienta. Pełnomocnictwo jest skutecznie udzielone, choć ma jedynie postać pliku pdf.

Brak specyficznych ograniczeń w zakresie reklamy i marketingu

Zgodnie z norweskim kodeksem etyki adwokackiej adwokat wykonuje swoje zadania niezależnie, choćby pozostał w stosunku zatrudnienia. Wykorzystywanie reklamy jako sposoby na kreację popytu nie stanowi naruszenia tej zasady.

Stosowanie reklamy i działań marketingowych przez adwokatów w Norwegii podlega takim samym regułom jak w przypadku innych przedsiębiorców, jednak z uwzględnieniem specyfiki wynikającej z zachowania tajemnicy zawodowej. Zasady dotyczące reklamowania się adwokatów reguluje norweski kodeks etyki adwokackiej. Podkreśla on, że informacje podawane w reklamie mają być „rzeczowe i prawdziwe”. Z tego względu kancelarie adwokackie w Norwegii jako jedne z nielicznych firm są widoczne w przestrzeni publicznej – szyldy największych

biur prawniczych są eksponowane na biurowcach głównych norweskich miast.

Działania realizowane w ramach mojej kancelarii promujemy na platformach społecznościowych, takich jak Facebook, LinkedIn, Instagram, TikTok, YouTube i Spotify. Na stronie kancelarii znajduje się także sklep internetowy, w którym klienci mogą zakupić dokumenty, oraz terminarz pozwalający na opłacenie konsultacji prawnych u danego adwokata lub aplikanta. Te metody pozwalają dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców. Poprzez publikacje w mediach społecznościowych realizujemy także misję dotarcia do osób, które są z jakichś powodów wykluczone społecznie (na przykład z powodu braku znajomości języka norweskiego) lub które nie są zamożne, a ich sprawa nie podlega obsłudze w ramach bezpłatnej porady prawnej – poprzez platformy społecznościowe mogą dowiedzieć się o przysługujących im prawach w kraju, którego nie są rdzennymi mieszkańcami.

W Norwegii wyraźnie można zauważyć tendencję do znikania z rynku mniejszych kancelarii przy jednoczesnym rośnięciu w siłę dużych korporacji prawniczych. Wydaje się, że ten trend jest wymuszany poniekąd przez postęp technologiczny – dużym podmiotom nieco łatwiej utrzymać się na rynku i dostarczać usługi, które lepiej odpowiadają na potrzeby klientów.

Zgodnie z norweskimi rozwiązaniami systemowymi wszelka działalność ma opierać się na otwartości i transparentności. Każdy mieszkaniec Norwegii może zatem bez ograniczeń sprawdzać dane finansowe osób prowadzących działalność gospodarczą, a nawet informacje o przychodzie i majątku sąsiada. W związku z tym na przykład w miesięczniku „Advokatbladet” można zapoznać się z danymi na temat obrotów kancelarii prawnych. I tak w 2021 roku 17 największych kancelarii norweskich wykazało obrót odpowiadający kwocie 3 miliardów koron (około 1,2 miliarda złotych), natomiast 29 mniejszych kancelarii osiągnęło obrót ponad 100 milionów koron. Publikowanie statystyk i rankingów traktuje się jako wyraz swobodnego podejścia do reklamy.

Proces sądowy – uwagi ogólne

Norweski system sądowy obejmuje sądy rozjemcze (forliksråd), sądy rejonowe (tingrett), okręgowe (lagmannsrett) oraz Norweski Sąd Najwyższy (Norges Høyesterett). Sądy rozjemcze są pierwszą i obowiązkową instancją dla wszystkich spraw do-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 42

tyczących roszczeń pieniężnych z wyjątkiem spraw, w których obie strony są reprezentowane przez adwokatów i gdy wartość roszczenia jest większa od 200 000 koron (około 80 000 zł). Na każdym szczeblu postępowania kładzie się duży nacisk na mediację i wypracowywanie porozumienia między stronami. Dotyczy to w zasadzie wszystkich typów spraw cywilnych, ale zdarzają się też ugody w sprawach karnych.

Warto podkreślić, że norweski system prawa cechuje brak specjalizacji sędziów – są oni generalistami, którzy rozpatrują sprawy wszelkiego rodzaju. W związku z tym sędziowie muszą być dobrze zaznajomieni z różnymi dziedzinami prawa i normą jest, że ten sam sędzia jednego dnia prowadzi rozprawę dotyczącą władzy rodzicielskiej, drugiego dnia sprawę karną, a kolejnego rozstrzyga spór pomiędzy firmami z sektora wydobywczego. Ponadto nie istnieje w sądach funkcja protokolanta. Sędzia sam, na bieżąco notuje przebieg rozprawy. Wyrok lub postanowienie, jakie wydaje sąd, zawsze zawiera uzasadnienie – nie ma potrzeby występowania z wnioskiem o uzasadnienie rozstrzygnięcia.

Strony postępowania mają prawo do bezpłatnego tłumacza, jeśli nie posługują się językiem norweskim. W norweskim procesie sądowym sprawy rzadko bywają odraczane. Posiedzenia w trakcie rozprawy odbywają się z dnia na dzień. Wpływa to pozytywnie na szybkość rozwiązywania sporów.

Jeżeli strona jest reprezentowana przez adwokata, to opłaty sądowe naliczane są przez sąd po zakończeniu sprawy, to znaczy z dołu, a nie z góry. Opłata sądowa jest płacona z góry, jeżeli strona występuje samodzielnie. Wysokość opłaty zawsze nalicza sąd, co eliminuje ryzyko odrzucenia pisma inicjującego proces z powodu złego obliczenia jej przez stronę. Pełnomocnik procesowy otrzymuje od sądu fakturę do opłacenia po zakończeniu procesu. Jej wysokość zależy od długości trwania rozprawy. Zwykle rozprawa w sprawach cywilnych trwa dwa pełne dni robocze, które, jak wspomniałem, następują po sobie; następnie sąd w terminie dwóch tygodni wydaje orzeczenie lub wyrok.

Wysokość opłat sądowych jest relatywnie nieduża. Za każdy dzień posiedzenia naliczana jest kwota około 5000 koron, co odpowiada około 2000 zł. W przypadku zawarcia ugody opłata sądowa jest jeszcze niższa, zwykle wynosi około 2500 koron, czyli około 1000 zł. Tak nieduże, jak na warunki norweskie, opłaty sądowe sprawiają, że próg wejścia przy dochodzeniu swoich praw przed sądem jest sto-

sunkowo niski i że prawo do sądu jest rzeczywiste, a nie iluzoryczne. Zasadę państwa prawa dodatkowo urzeczywistnia prawo do bezpłatnego tłumacza.

Podczas procesu sądowego w Norwegii pełnomocnicy procesowi mają obowiązek korzystania z portalu sądowego, stanowiącego swego rodzaju „organizer” dla wszystkich spraw sądowych danego pełnomocnika. Jednak nawet w czasach, kiedy pełnomocnicy nie mieli obowiązku korzystania z portalu, nie było w Norwegii wymogu składania oryginałów dokumentów lub poświadczonych kopii. Wywierało to także korzystny wpływ na szybkość przebiegu i prostotę procesu.

Charakterystyczna w norweskiej kulturze prawnej jest dobra, życzliwa komunikacja pomiędzy sądem a stronami. W przypadku oczywistych omyłek i braków formalnych sędziowie zwykle bezpośrednio kontaktują się z pełnomocnikiem telefonicznie lub mailowo, wskazując, jakie uchybienie należy naprawić. Bardzo ułatwia to prowadzenie sprawy, buduje dobrą atmosferę wokół całego procesu i zapobiega zbędnemu przedłużaniu się postępowań. Osobiście bardzo cenię dobrą wolę i inicjatywę sędziów, by uchybienia, takie jak na przykład wniesienie pozwu do niewłaściwego sądu, błędne sformułowanie wniosku pozwu czy podanie nieprawidłowej podstawy prawnej, zgłaszać pełnomocnikom podczas bezpośredniego kontaktu bez zwrotu czy odrzucenia danego pisma. Wiele uchybień pełnomocnicy są bowiem w stanie naprawić po zwróceniu im uwagi „poza protokołem”, czyli podczas rozmowy telefonicznej lub w korespondencji e-mail.

Za każdym razem, procesując się w Norwegii, utwierdzam się w przekonaniu, że tutejsze sądy służą ludziom. Kilka lat temu reprezentowałem polskiego pracownika w sprawie o odszkodowanie za nieuzasadnione rozwiązanie umowy o pracę. Pracownik, pracodawca oraz tłumacz mieszkali w tej samej miejscowości, która była oddalona o 90 km od siedziby sądu. Sędzia uznał wówczas, że przeprowadzi rozprawę w hotelu w miejscu zamieszkania stron, zamiast wzywać strony do siedziby. Dwudniowa rozprawa odbyła się w sali konferencyjnej hotelu. Nie odniosłem wrażenia, aby powaga sądu na tym ucierpiała.

Proces sądowy w sprawach cywilnych

Postępowanie sądowe w przeważającej mierze przebiega werbalnie – sąd bierze pod uwagę te dowody, na które strona powoła się w trakcie

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 43
Słowo od Redakcji

Słowo od Redakcji

mowy wprowadzającej, oraz dowody z przesłuchania świadków. Porządek rozprawy strony ustalają w trakcie konferencji telefonicznej bezpośrednio po tym, jak sąd otrzyma odpowiedź na pozew. Strony uzgadniają wówczas kwestie organizacyjne związane z rozprawą, między innymi to, ile dni potrzebują na rozprawę, czy wyrażają wolę spotkania się na mediacji, czy w sprawie jest potrzebny tłumacz, ilu ma być świadków po każdej ze stron lub jakie są aktualne koszty adwokackie stron.

Pełnomocnicy procesowi wspólnie opracowują pisemnie plan rozprawy. Przebieg każdej rozprawy jest zatem dobrze i szczegółowo zaplanowany. Zawiera on informacje, kiedy każda z osób zaangażowanych w rozprawę będzie wypowiadać się przed sądem. Sąd czuwa nad tym, aby plan ten był przestrzegany. W ten sposób pełnomocnicy, strony, świadkowie i biegli wiedzą, w którym momencie wystąpią przed sądem. Kolejność wystąpień w procesie cywilnym uczestników procesu jest następująca: po krótkim wprowadzeniu sądu sprawę prezentują pełnomocnicy stron, potem strony składają wyjaśnienia, następnie zeznają świadkowie, a na końcu występują biegli, jeśli wyznaczył ich sąd.

W norweskim procesie cywilnym świadkowie są wzywani przez pełnomocników, a nie przez sąd. Dotyczy to jednak tylko sytuacji, gdy strony są reprezentowane przez zawodowych pełnomocników. Dość powszechnie zdarza się, że świadkowie zeznają przez telefon lub w czasie połączenia wideo. Formy te stanowią duże ułatwienie, zwłaszcza gdy świadek mieszka daleko od sądu i gdy praktycznie jedyny sposób dotarcia do sądu to transport lotniczy.

Dobrodziejstwem dla pełnomocników procesowych są dość długie terminy na dokonywanie czynności procesowych. Wbrew pozorom nie wydłużają one nadmiernie postępowania ani go nie odwlekają. Przykładowo czas na wniesienie apelacji od wyroku lub postanowienia wynosi jeden miesiąc od otrzymania orzeczenia, na wniesienie odwołania od orzeczenia sądu ubezpieczeń społecznych – sześć miesięcy, a na wniesienie odwołania od większości decyzji administracyjnych – sześć tygodni. Termin przedawnienia, jaki jest terminem materialnym, jest w zasadzie jeden i wynosi on trzy lata, względnie cztery lata w przypadku obrotu międzynarodowego (zgodnie z konwencją nowojorską której stroną jest także Norwegia i Polska).

Proces sądowy w sprawach karnych

W Norwegii każdy podejrzany w sprawie o popełnienie przestępstwa, które zagrożone jest karą pozbawienia wolności powyżej sześciu miesięcy, ma prawo do obrońcy z urzędu. Obrońca z urzędu otrzymuje wynagrodzenie rozliczane według stawki godzinowej netto 1140 koron (około 500 zł netto) (według stanu na 2023 rok), przy czym zwykle obowiązują tu limity godzin. Podobnie rozliczany jest nakład pracy za działania pełnomocnika pokrzywdzonego. Pokrzywdzony ma prawo do pełnomocnika z urzędu, gdy doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu.

W sprawach karnych między organami ścigania a sądem i pełnomocnikami jest dość dobry przepływ informacji. Na etapie śledztwa lub dochodzenia policja oraz prokuratura przesyłają pełnomocnikom dokumenty w formie elektronicznej. Sprzyja to dynamice procesów karnych, przejrzystości postępowań i przede wszystkim ułatwia poruszanie się po materiale dowodowym.

Honorarium. Bezpłatna pomoc prawna

W Norwegii dobrze rozwinięty jest system bezpłatnej pomocy prawnej, świadczonej przez adwokatów. Za wykonaną pracę rozliczają się oni z urzędem okręgu (fylke). Bezpłatna pomoc prawna przysługuje w wybranych typach spraw, związanych z: zakończeniem stosunku pracy, odwołaniem od decyzji dotyczących świadczeń socjalnych i z tytułu zabezpieczenia społecznego, wypadkiem przy pracy, ustaleniem kontaktów z dzieckiem, podziałem majątku po ustaniu wspólnoty majątkowej, zakończeniem stosunku najmu mieszkania, podczas spraw mających znaczny wpływ na sytuację bytową jednostki. Aby skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej adwokata, klient musi spełnić kryteria dochodowe. To znaczy jego aktualny (bieżący) miesięczny przychód nie może przekraczać 29 166 koron, czyli około 12 000 zł (dotyczy osób żyjących samotnie, na przykład singli, wdowców czy osób po rozwodzie), lub 45 000 koron, czyli około 19 000 zł (dotyczy osób żyjących w związku małżeńskim lub konkubinacie). Dodatkowo środki, jakie klient ma zgromadzone na koncie, nie mogą być większe niż 150 000 koron. W 2023 roku stawka godzinowa za działania adwokata w ramach funduszu bezpłatnej pomocy prawnej wynosi netto 1140 koron (około 500 zł).

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 44

Większość spraw, jakie obsługujemy w sądzie, jest finansowana ze wspomnianego funduszu bezpłatnej pomocy prawnej. W sprawach prowadzonych poza tym funduszem średnie zasądzane przez sąd koszty adwokackie w sprawach obejmujących trzydniową rozprawę wynoszą 550 000 koron (około 250 000 zł) – według danych z Norweskiego Związku Adwokatów.

Z uwagi na to, że koszty adwokackie, jakie generuje obsługa spraw sądowych, są wysokie, strony są dodatkowo zmotywowane, aby wypracowywać porozumienie w trakcie mediacji w sądzie. Nie wiem, jakie są dokładne statystyki dotyczące ugód sądowych, niemniej jednak na podstawie prowadzonych przeze mnie oraz moich kolegów z zespołu spraw oceniam, że ilość spraw cywilnych zakończonych ugodą sądową jest bliska 60–70%.

Podsumowanie

Ufam, że w powyższym artykule zdołałem naszkicować specyfikę i warunki pracy adwokata w Norwegii. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niezależnie od kraju wykonywanie zawodu adwokata wiąże się nie tylko z pracą z przepisami, ale przede wszystkim

z pracą z ludźmi i ich problemami. W adwokackiej profesji najważniejsze jest zaufanie klientów i umiejętność niesienia im pomocy w rozwiązaniu ich problemów – Norwegia nie jest tutaj wyjątkiem.

W mojej opinii norweski system prawny i organizacja pracy adwokatów tworzą dobre warunki do udzielania skutecznej pomocy prawnej, tym którzy jej potrzebują. Niewątpliwie norweski rynek stanowi dla adwokatów ekosystem, który pozwala kancelariom biznesowo wzrastać i czynić użytek z prawa, tak by było ono sztuką stosowania tego, co dobre i słuszne.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 45
Redakcji
Słowo od
Adw. Tomasz Nierzwicki advokat (adwokat prawa norweskiego)

Kim jest psycholog i czego można od niego oczekiwać

w aspekcie pracy adwokata?

Postanowiłam podzielić się z Czytelnikami niemałym dylematem, przed którym zapewne w sposób zupełnie nieświadomy, postawiła mnie Pani Redaktor Naczelna Gdańskiego Kwartalnika Adwokackiego. Zostałam zaproszona przez nią do napisania artykułu z dziedziny psychologii, która jest moją pasją od bez mała trzydziestu lat. Z wielką fascynacją staram się ją zgłębiać od strony praktycznej i naukowej. Pani Redaktor dała mi ogromną przestrzeń w kontekście tematyki, jaką Czytelnikom przedstawię. Jedyna prośba z jej strony dotyczyła tego, aby przedstawić tekst, który będzie miał znaczenie i będzie użyteczny dla praktyki adwokackiej. Przyznam, że to ogromne wyzwanie i odpowiedzialność. Postanowiłam zatem, nie tworzyć kolejnego tekstu stricte naukowego, ponieważ wszyscy praktykujący adwokaci przebrnęli w pierwszych latach swoich studiów przez taki przedmiot, jak „psychologia sądowa”. Chciałabym jednak przybliżyć na czym polega mój zawód i czego państwo możecie oczekiwać od psychologa, w kwestii jego kompetencji, jeśli bierze on udział w sprawie, jako biegły. Jakie są jego możliwości i ograniczenia? Albo też, w jakich wymiarach możecie wspólnie interdyscyplinarnie pracować na rzecz klienta/pacjenta. Nie da się ukryć, iż często adwokat poznaje bardzo mocno intymną przestrzeń osoby, którą reprezentuje. Niejednokrotnie jest świadkiem ogromnych traum, z którymi klient się boryka. W związku z tym sam narażony jest na ryzyko doświadczenia „zespołu wypalenia sił” aż do „zespołu stresu pourazowego” włącznie! Szkoda, że w czasie swojego procesu edukacyjnego – prawnicy nie są uczeni, jak identyfikować i radzić sobie z tymi problemami. Jednak nie jest to nie temat dzisiejszych rozważań. Myślę, że tych kompetencji miękkich i tak w trakcie pracy prawnicy siłą rzeczy muszą się nauczyć – a jeśli nie – to może niniejszy artykuł pomoże w tym obszarze?

Nie każdy prawnik, w tym adwokat, zdaje sobie sprawę z tego, iż zawód psychologa od wielu lat boryka się z ogromnymi trudnościami natury legislacyjnej, co ma ogromny wpływ na poczucie tożsamości zawodowej psychologów. W tym miejscu, pozwolę sobie przytoczyć pewne fakty historyczne. Bowiem, od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku trwały „przymiarki” do powstania ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psycho-

logów. Dnia 8 lipca 1999 roku do laski marszałkowskiej został złożony projekt Ustawy, która – proszę zwrócić uwagę na odstęp czasowy – została uchwalona dnia 8 czerwca 2001 roku. Nie wiedzieć czemu, planowo miała wejść w życie dopiero 1 stycznia 2002 roku, jednak w wyniku działań rządu, ustawa weszła w życie dnia 1 stycznia 2006 roku! Na tym nie koniec perypetii.

Informacje archiwalne ze strony Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z dnia 30.01.2006 r.: „W związku z wejściem w życie z dniem 1 stycznia 2006 r. ustawy z dnia 8 czerwca 2001 r. o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów (Dz. U. Nr 73, poz. 773 z późn. zm.), oraz obowiązkiem powołania przez ministra właściwego do spraw pracy w porozumieniu z istniejącymi ogólnopolskimi stowarzyszeniami zrzeszającymi psychologów i związkami zawodowymi psychologów Komitetu Organizacyjnego Izb Psychologów (art. 62 ust. 1 ustawy), zaprasza się ww. organizacje i związki do zgłaszania w terminie do dnia 14 lutego 2006r. woli udziału w pracach zmierzających do powołania Komitetu Organizacyjnego Izb Psychologów.”

Ustawa od początku budziła wątpliwości, dlatego opóźniono jej wejście w życie. Pierwsza próba nowelizacji została podjęta w latach 2003-2005. Po wejściu w życie ustawy w dniu 01.01.2006 roku oraz powołaniu przez Ministra Pracy i Polityki Społecznej RP Komitetu Organizacyjnego Izb Psychologów oraz uchwaleniu przez Komitet „Statutu samorządu zawodowego psychologów”. I tak czas sobie płynął. W latach 2006-2007 ponownie podjęto prace nad nowelizacją ustawy. Powstał projekt nowej ustawy, jednak na tym działania Ministerstwa i Komisji się zakończyły. Kolejną próbę naprawy wadliwej ustawy podjęto w latach 2009-2010. Dnia 15 czerwca 2010 r. W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej przedstawiciele środowiska psychologów oraz związków zawodowych uzgodnili tekst końcowy założeń do ustawy o zawodzie psychologa. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zobowiązało się do przekazania założeń do kancelarii premiera.

Na dziś, mimo tego, że ustawa istnieje, ma moc prawną, jednak nie ma możliwości wypełnienia większości jej założeń, ze względu na brak rozporządzeń – aktów wykonawczych do ustawy. Czyli innymi słowy – jest ona martwa! Obowiązująca ustawa

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 46
Psychologia

przestała wpisywać się w zmieniający się system prawny i przepisy prawa unijnego. Szanse na utworzenie samorządu zawodowego i wdrożenie przepisów ustawy z 2001 roku należy szacować jako bliskie zeru. Na tej podstawie można wyciągnąć zdecydowanie uznać, że istnieje paląca konieczność stworzenia nowej ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów. Ta swoista próżnia ma bezpośrednie przełożenie na możliwości kształcenia, dokształcania się podyplomowego oraz wykorzystywania aplikacyjnego zawodu psychologa, chociażby do współpracy z adwokatem i innymi prawnikami.

Chaos legislacyjny, w którym żyjemy i pracujemy ma swoje bezpośrednie przełożenie na proces kształcenia przyszłych psychologów. Otóż „stara ustawa” i projekt nowej zakłada, że psychologiem może być osoba, która ukończyła pięcioletnie studia i zakończyła swoją edukację dyplomem magistra psychologii. Mimo wszystko, przypomnę – jest ona martwa, bez aktów wykonawczych i co za tym idzie rodzi to ogromny chaos w poczuciu bezpieczeństwa zawodowego wspomnianej grupy.

Tymczasem w licznych szkołach wyższych, komercyjnych, które powstawały „jak grzyby po deszczu”, zaczęły funkcjonować możliwości kształcenia na poziomie licencjatu z psychologii (to studia sześciosemestralne)! Tak na marginesie podam, iż od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, studia z psychologii (analogicznie, jak studia z prawa czy medycyny) cieszą się niesłabnącą popularnością. Rokrocznie mamy po kilkunastu chętnych na jedno miejsce! Również rekrutacja na studia niestacjonarne – płatne jest bardzo liczna. Więc wielu ludzi łudzi się, iż ich marzenie może zostać spełnione na studiach licencjackich! Chciałabym w tym miejscu, wszystkim czytelnikom uzmysłowić, że osoby po takim kształceniu, tak naprawdę nie mają możliwości świadczenia w pełni pracy psychologa. Powstaje pytanie – co zatem daje licencjat z psychologii? Dyplom ten umożliwia podjęcie studiów drugiego stopnia (magisterskich), zarówno na kierunku psychologia, jak i na innych z zakresu nauk społecznych! Dodam tylko, iż na uniwersytetach – psychologia, jako przedmiot kształcenia, pozostała w niezmienionej formie: jednolitych, pięcioletnich studiów magisterskich.

Uczulam zatem wszystkich adwokatów i wszystkich tych, którzy zamierzają współpracować z psychologami, aby ze szczególną dbałością przyglądali się wykształceniu osób, z którymi przychodzi Państwu współpracować. Proszę nie wahać się zadawać pytania na sali sądowej, i poza nią, jakimi kompe-

tencjami zawodowymi legitymuje się psycholog, czy też biegły sądowy.

W projekcie nowej ustawy o zawodzie psychologa, tytuł zawodowy ma podlegać ochronie prawnej (nareszcie!). W wielu wypadkach do tej pory był nadużywany lub wręcz używany nieprawnie przez wiele osób.

Po tym, co do tej pory udało mi się naświetlić, chciałabym w sposób jasny, czysty i klarowny przedstawić, na czym polega zawód psychologa? Otóż jego istotą jest wykonywanie szeregu różnych skomplikowanych działań psychologicznych, które poniżej opisałam.

Do pierwszego działania należy diagnoza psychologiczna, polegająca na rozpoznawaniu za pomocą metod psychologicznych opartych na dowodach naukowych właściwości funkcjonowania psychologicznego osoby badanej oraz jego psychologicznych przyczyn i skutków.

Tu pozwolę sobie na dygresję i szczególne uwrażliwienie czytelnika na istotną merytoryczną sprawę diagnostyki psychologicznej. Otóż każde badanie psychologiczne składa się z wywiadu i obserwacji. Następnie bazując na danych katamnestycznych (w tym także pytaniach sądu, prokuratury czy adwokata) formułuje się problem badań – czyli pytanie otwarte, na które odpowiedzią będzie opinia bądź diagnoza psychologiczna. Następnie na podstawie literatury przedmiotu oraz bazalnej wiedzy podstawowej z przedmiotu formułuje się hipotezy badań, które następnie zostają weryfikowane już samym badaniem. Owe hipotezy w procesie diagnostycznym są potwierdzane lub falsyfikowane. Następnie na podstawie uzyskanych wyników dokonuje się formułowania wniosków. Kluczowym elementem tego procesu są wybrane przez specjalistę narzędzia diagnostyczne. One to, w myśl standardów postępowania diagnostycznego i praw psychometrii powinny być trafne (narzędzie mierzy, to co ma mierzyć) i rzetelne (spełniają istotne wskaźniki statystyczne).

A ponadto badacz musi zdawać sobie sprawę z tego kogo bada i czy zaproponowane narzędzie jest adekwatne dla odpowiedniej płci i grupy wiekowej i czy posiada odpowiednie normy, które były normalizowane na populacji polskiej. Zdarza się niekiedy, że w zasobie puli testów diagnostycznych nie ma takich narzędzi, które mogłyby odpowiedzieć na postawiony problem badań. W takich przypadkach w sposób proceduralny psycholog ma prawo do przeprowadzenia eksperymentu psychologicznego. W procesie proceduralnym należy wówczas bardzo dokładnie zaprogramować ów eksperyment. Jest to koniecz-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 47

ne, aby ktoś inny mógł odtworzyć ten proces, w celu sprawdzenia, czy u badanego jest progres badanej materii, może regres a może występuje faza plateau. Następnie badający dokonuje interpretacji i wysnuwa wnioski z badań oraz proponuje zalecenia. W kontekście sądowym, psycholog jako biegły – odpowiada na postawione mu pytania.

Niestety w wielu sprawach, gdy byłam biegłym – zdarzało mi się obserwować błędnie podejmowaną procedurę badań przez innych psychologów. Używano metod diagnostycznych niekoniecznie zgodnych z problemem, czy adekwatnych do wieku, płci badanego. Czy też narzędzie nie posiadało odpowiednich norm interpretacyjnych, koniecznych dla danej sytuacji badania. Ten błąd wynikał najprawdopodobniej z niepełnej znajomości narzędzi diagnostycznych stosowanych przez psychologa. Przykro mi o tym pisać, niestety jest to efekt niewystarczającego przygotowania merytorycznego niektórych psychologów-diagnostów. W związku z tym zalecam, w tych momentach, gdy jest to czytelnikowi niezbędne w jego pracy – zapoznać się z istotnymi parametrami narzędzi badań, które są używane przez psychologa. Znakomita większość wykorzystywanych i stosowanych testów – ich opis istnieje na poziomie ogólnodostępnym. Wystarczy wejść na stronę internetową Polskiego Towarzystwa Psychologicznego (PTP): https://www.practest.com.pl/ i przejrzeć. W każdej opinii czy diagnozie psychologicznej diagnosta ma obowiązek podać pełną nazwę zastosowanego testu oraz jego skrót i autora. Dla uwypuklenia tej kwestii powtórzę – dostęp do podstawowej wiedzy o narzędziach znormalizowanych na populacji polskiej – jest do wglądu dla każdego, chociażby na wyżej wspomnianej stronie, to nie wiedza tajemna!

Żeby wyjaśnić sprawę do końca – nie znam psychologa, który operowałby wszystkimi zebranymi zasobami testowymi. Badający uczą się ich na potrzeby swojego warsztatu pracy. Co jeszcze warto zauważyć, wszelkie narzędzia diagnostyczne ewoluują – są rewidowane, modyfikowane, powstają także nowe i z psychologiczno – etycznego punktu widzenia, każdy psycholog operujący odpowiednimi narzędziami, ma obowiązek zapoznawania się i przyswojenia najnowszej licencjonowanej wersji konkretnego testu.

No i może kolejna zaskakująca informacja dla Czytelnika – psycholog nie pokazuje laikom wyników surowych i przeliczonych wykonanych badań. Po pierwsze dlatego, że osoba niewykształcona w tej materii nie będzie umiała uzyskanych wyników

zinterpretować i z tego powodu mogą powstawać niepotrzebne interpretacyjne artefakty. Natomiast psycholog, wyżej wspomniane wyniki, może przekazać innym specjalistom psychologom, którzy za zgodą pacjenta-badanego pracują na jego rzecz. No i kolejna bardzo ważna uwaga, która rodzi wiele nieporozumień na linii psycholog – prawnik. Psycholog nie może kopiować wyników badań. Protokoły używane do diagnostyki, podlegają prawom autorskim! Spotykam się często z praktyką, gdy prokuratura życzy sobie owych kopii.

Kolejne działanie w praktyce psychologa, to opiniowanie psychologiczne, polegające na opisie aktualnego funkcjonowania psychologicznego osoby badanej. Sporządza się je na piśmie, na podstawie przeprowadzonego badania psychologicznego. Czasami wywody psychologiczne są dość długie. Zdarza się, iż psycholog używa specjalistycznej nomenklatury. Jeżeli w sporządzonym dokumencie nie wyjaśnia zawiłych pojęć, każdy uczestnik tego procesu diagnostycznego ma prawo pytać o wyjaśnienie zawiłości.

Następnie w repertuarze oddziaływań psychologa znajduje się: orzekanie psychologiczne, polegające na formułowaniu na piśmie diagnozy psychologicznej o aktualnym funkcjonowaniu badanego.

Kolejnym działaniem psychologa, jest udzielanie pomocy psychologicznej, polegającej na stosowaniu form oddziaływania psychologicznego ukierunkowanych na rozwój, podnoszenie jakości życia, profilaktykę, zachowanie i przywracanie zdrowia psychicznego, zapobieganie, zmniejszanie i usuwanie nieprawidłowości dotyczących zdrowia psychicznego osoby poddanej procesowi oceny psychologicznej, oraz wsparcie w sytuacji doświadczenia kryzysu, traumy lub stresu.

Wydaje mi się, że Państwa klienci, którzy będąc w kryzysie psychologicznym, oczekują pomocy psychologicznej, mogą być w chaosie i zwyczajnie nie wiedzieć, do kogo się zwrócić o pomoc? Psychologa a może psychoterapeuty?

No właśnie – za wykonywanie zawodu psychologa uważa się również: prowadzenie przez psychologa psychoterapii, po spełnieniu wymagań określonych w odrębnych przepisach, z zastrzeżeniem, że nie ogranicza to prawa do prowadzenia psychoterapii osobom z uprawnieniami psychoterapeuty nieposiadającemu prawa do wykonywania zawodu psychologa.

I jak tu nie czuć, przykrego szumu informacyjnego? Do kogo zatem się zwrócić? Dla jasności i z pełną odpowiedzialnością wyjaśniam: nie każ-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 48

dy psycholog jest psychoterapeutą! Może nim jednak zostać, jeśli przejdzie mozolnie, dodatkowe kilkuletnie szkolenie podyplomowe, które kończy się egzaminem państwowym. Najczęściej w określonym nurcie psychoterapeutycznym.

Warto jednak zaznaczyć, że nie każdy psychoterapeuta jest psychologiem! Psychoterapeutą może zostać osoba, która ukończyła studia wyższe (niekoniecznie psychologiczne) i ukończyła czteroletnie szkolenie psychoterapeutyczne, w określonym nurcie, zdając obligatoryjny egzamin państwowy.

I znowu, żeby nie było zbyt prosto, dodam jeszcze – być może zabrzmi to, jak gra słów, ale magister psychologii po swoich studiach może pracować z pacjentem w formie oddziaływania, którą jest terapia psychologiczna (nie psychoterapia)! Otóż psycholog, w toku swoich studiów poznaje mnóstwo teorii oraz podstaw terapii i podstawowych technik pracy z pacjentem, które może wykorzystywać w procesie pomocy dla wspomnianego – to jest wspomniana terapia psychologiczna. Zazwyczaj znakomita większość psychologów, wykorzystuje całą swoją wiedzę i na poziomie eklektycznym tworzy indywidualny plan działania do pracy z pacjentem.

To jeszcze nie koniec, czego można oczekiwać od psychologa w kontekście jego pracy?

Prowadzenie przez psychologa psychoterapii uzależnień, po spełnieniu wymagań określonych w odrębnych przepisach, z zastrzeżeniem, że nie ogranicza to prawa do prowadzenia psychoterapii uzależnień osobom z uprawnieniami psychoterapeuty uzależnień nieposiadającym prawa do wykonywania zawodu psychologa. Innymi słowy – psycholog, który ukończył dodatkowe podyplomowe szkolenie, kończące się egzaminem państwowym, może zostać psychoterapeutą uzależnień. Jednak w tej grupie pracują także „nie-psychologowie” mający również te uprawnienia.

Ponad to, co wymieniłam do tej pory, w swoim spektrum oddziaływań psychologowie mogą również prowadzić prace naukowo-badawcze, i prace rozwojowe w dziedzinie psychologii z zastrzeżeniem, że nie ogranicza to uprawnień innych osób działających na podstawie przepisów ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Mogą także prowadzić działalność dydaktyczną w zakresie psychologii z zastrzeżeniem, że nie ogranicza to uprawnień innych osób działających na podstawie przepisów ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.

Psychologowie mogą kierować pracą zawodową innych osób wykonujących zawód psychologa oraz

sprawować opiekę nad psychologami z czasowym prawem do wykonywania zawodu (ta ostatnia kompetencja – nie weszła jeszcze w życie).

Jak można prześledzić do tej pory osoby, które kończą studia magisterskie mają całkiem pokaźny zasób możliwości zawodowych. Jednakże nie każdy absolwent studiów wyższych psychologicznych, będzie dla adwokata, że się tak wyrażę „pełnowartościowym źródłem wiedzy”. Dlaczego? Otóż student psychologii w procesie swojego pięcioletniego kształcenia ma prawo wyboru po drugim roku studiów ścieżki specjalności – proszę tego nie mylić ze specjalizacją, do tego jeszcze dojdziemy.

Ścieżki specjalności, to bloki zajęć, które są ukierunkowane na wybrany obszar tematyczny, który przygotowuje do podjęcia pracy zawodowej. Egzemplifikując to zjawisko, w miejscu gdzie zajmuję się kształceniem przyszłych adeptów sztuki psychologicznej, mają oni szansę już od czwartego semestru studiów uczestniczyć w kursach z zakresu psychologii stosowanej – służących pogłębieniu i ukierunkowaniu wiedzy w wybranym obszarze psychologii i zdobyciu umiejętności praktycznych. Zajęcia z psychologii stosowanej realizowane są w ramach kilku ścieżek: Psychologia Kliniczna, Psychologia Dzieci i Młodzieży, Psychologia Organizacji, Zarządzania i Marketingu, Patologie Społeczne i Psychologia Sądowo-Penitencjarna, Psychologia Międzykulturowa i Psychologia Rodzaju, Psychologia Rodziny oraz Psychologia Sportu.

Zdaję sobie sprawę z tego, iż wielość ścieżek mogła nieco przytłoczyć czytelnika. Dodam tylko, że w zależności od uczelni i specjalistów tam wykładających, ich ilość może być znacznie większa.

W tej wielości informacji, warto jednak wiedzieć, że każdy student, po złożeniu pracy dyplomowej oraz z sukcesem zdanym egzaminie magisterskim, otrzymuje dyplom magistra psychologii. Na tym dyplomie nie ma wskazań ścieżkowych – to nie jest specjalizacja. Abiturient może oczywiście ubiegać się o suplement do dyplomu, który będzie zawierał listę przedmiotów, przez które przebrnął w czasie studiowania. Tym dokumentem najczęściej zainteresowany jest jego bezpośredni przełożony.

Jednakże przed świeżo upieczonym magistrem rysuje się perspektywa uzyskiwania szczegółowych kompetencji zawodowych, które może realizować już podyplomowo, w ramach obranej przez siebie specjalizacji.

Próbując zatem scalić zebrane dotąd informacje – nie każdy magister psychologii może być oczekiwanym współpracownikiem dla adwokata. Młody

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 49
Słowo od Redakcji

Słowo od Redakcji

adept sztuki psychologicznej może być pomocny, jeśli w swojej ścieżce specjalności obrał sobie za cel psychologię sądowo-penitencjarną, bądź kliniczną. Wszyscy inni mogą mieć kłopot, aby w sposób kompetentny i odpowiedzialny współpracować z prawnikiem na rzecz osoby wymagającej takich interdyscyplinarnych usług.

Pomysł, aby zostać psychologiem klinicznym towarzyszy wielu młodym psychologom. Szczególnie chcą rozwijać go ci, którzy łączą swoją przyszłość zawodową z pracą na terenie placówki medycznej. Jednakże, napotykają na wiele trudności, żeby ten cel osiągnąć. Muszą dostać się na czteroletnie płatne i studia podyplomowe. Dotykają one nie tylko płaszczyzny teoretycznej psychologii klinicznej, ale przez te cztery lata przebywa się na wielu stażach zawodowych w różnych placówkach medycznych. Mozolna nauka kończy się egzaminem państwowym, którego zaliczenia uprawnia do uzyskania tytułu zawodowego specjalisty psychologa klinicznego. Absolwent studiów podyplomowych w zakresie specjalizacji w psychologii klinicznej uzyskuje przygotowanie teoretyczne i kwalifikacje praktyczne do pracy w instytucjach, których zadaniem i celem jest diagnostyka, opiniowanie oraz oddziaływanie psychologiczne i społeczne wobec osób z różnymi problemami rozwojowymi, zdrowotnymi (zarówno somatycznymi jak i psychicznymi), a także wobec osób zdrowych w zakresie profilaktyki pierwszego stopnia.

Nieco inaczej przebiega ścieżka kwalifikująca do uprawnień psychologa sądowo-penitencjarnego. Otóż, aby zostać biegłym psychologiem, należy – jak uprzednio, ukończyć studia magisterskie na kierunku psychologia. Po uzyskaniu tytułu magistra psychologii należy zdobyć doświadczenie zawodowe a następnie ubiegać się o wpis do rejestru biegłych sądowych z zakresu psychologii.

W tym kierunku od kilku już lat istnieją również studia podyplomowe, które trwają zwykle dwa semestry.

Praktyka w pracy prawnika, który czasem musi posiłkować się opinią psychologa niestety nie zakłada tak wnikliwego rozpatrywania kwalifikacji powoływanego biegłego, albo konsultanta dla korzystającego z usług adwokackich. Jak czytelnik zdążył do tej pory zauważyć, nie każda osoba z kompetencjami zawodowymi psychologa, zawsze „da radę” spełnić pokładane w niej nadzieję. Dlatego warto mieć ogólne rozeznanie, kto z dostępnych psychologów na Państwa rynku może wypełnić zapotrzebowanie na oddziaływania w kontekście pracy na rzecz klientów, z którymi przychodzi Państwu pracować.

Zatem uprzejmie proszę przyglądać się kompetencjom zawodowym tych, którzy nazywają siebie psychologami. Po tej dozie przekazanej wiedzy, adwokaci i inni prawnicy powinni wiedzieć, że mają bezwzględne prawo, dla dobra swoich klientów, weryfikować uprawnienia osób, którzy pracują na rzecz ich klientów.

Kończąc, muszę wspomnieć jeszcze o bardzo ważnym aspekcie pracy psychologa, a mianowicie o bezwzględnej konieczności zachowywania tajemnicy zawodowej. Proszę pamiętać, że dla dobra pacjenta/klienta psycholog ma obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z bezpośrednim odbiorcą usług psychologicznych, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu.

Tej zasady nie stosuje się, gdy istnieje zagrożenie zdrowia i życia pacjenta, ale także gdy działanie psychologiczne zostało przeprowadzone na żądanie uprawnionych, na podstawie odrębnych ustaw, organów i instytucji – wówczas psycholog jest obowiązany poinformować o wynikach działań psychologicznych wyłącznie te organy i instytucje (konieczne jest wówczas zwolnienie psychologa przez sąd z tajemnicy zawodowej). Taka informacja winna być zaprotokołowana. Psycholog nie może podać do publicznej wiadomości danych umożliwiających identyfikację bezpośredniego odbiorcy usług psychologicznych bez jego pisemnej zgody.

Obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie jest ograniczony w czasie – zwalnia z niego (poza wspomnianymi przypadkami) jedynie śmierć psychologa. Złamanie tajemnicy zawodowej niesie za sobą implikacje karne. Współpraca interdyscyplinarna i zrozumienie istoty naszych zawodów powinna uchronić nas od takich przykrych konsekwencji.

Kierownik Pracowni Psychologicznej z Zespołem Psychologów, Logopedów, Psychoterapeutów i Terapeutów Zajęciowych, Koordynatorka Ośrodków Środowiskowej Opieki Psychologiczno-Psychoterapeutycznej w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie Sp. z o. o. Adiunkt na Uniwersytecie Gdańskim.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 50

Przywrócić operze Operę Leśną!

Wywiad z Tomaszem Koniecznym –dyrektorem artystycznym Baltic Opera Festival

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz (AMS): Dlaczego porwał się pan na organizację festiwalu operowego?

Tomasz Konieczny (TK): Nie chodziło mi o festiwal operowy jako taki, tylko o festiwal operowy w tym konkretnym miejscu.

AMS: Konkretnie w Operze Leśnej w Sopocie.

TK: Tak, zależy mi na szerszym wykorzystaniu tego miejsca. Występowałem tam w 2009 roku z okazji stulecia budowy tej sceny, wykonując koncertową wersję dramatu Wagnera Złoto Renu. Wte-

dy zacząłem o tym miejscu intensywnie myśleć i nie potrafiłem, nie chciałem, o nim zapomnieć.

AMS: To była międzynarodowa produkcja, a orkiestra złożona była z muzyków z całej Polski. Prasa rozpisywała się o tym wystawieniu.

TK: To było wydarzenie. Do projektu zaprosił mnie Daniel Kotliński i Jan Latham-Koenig, brytyjski dyrygent i pianista o francusko-duńsko-polskich korzeniach, urodzony w Gdańsku. Co ciekawe, nie byłem wtedy jeszcze w Polsce znany, mimo że jestem Polakiem, urodziłem się w Łodzi, tam studio-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 51 Kultura

wałem, później w Warszawie. Ale po kolejnych tym razem zagranicznych, studiach, rozpocząłem karierę poza krajem…

AMS: …i nagle Sopot i Opera Leśna.

TK: To miejsce mnie oczarowało. A jest ono kompletnie lub prawie kompletnie niewykorzystywane dla potrzeb wystawiania spektakli operowych.

AMS: Znane jest głównie z telewizyjnego festiwalu piosenki.

TK: A nie z oper. A przecież sto czternaście lat temu, właśnie, by wystawiać opery zostało zbudowane. Słowo zbudowane nie jest tu może najtrafniejsze, bo pierwotnie było to jedynie miejsce w lesie, bez ławek. Orkiestra siedziała na krzesłach niemal na murawie, a publiczność przychodziła z własnymi kocami albo krzesełkami, by posłuchać muzyki. Okazało się, że to miejsce dysponuje fantastyczną akustyką i odkryto je dla potrzeb muzyki klasycznej. Szybko zbudowano więc amfiteatr, który już w latach dwudziestych miał olbrzymi kanał dla orkiestry wagnerowskiej.

AMS: Co zresztą wykorzystywano, wykonując dzieła Wagnera.

TK: Tak, choć nie od razu. Początkowo grano tam różnorodny repertuar, w tym opery romantyczne, rozmaite tytuły prezentowane w języku niemieckim, bo przecież Sopot był niemieckim kurortem.

AMS: Wtedy, w tamtych latach, i jeszcze po II wojnie światowej opery wykonywano nie w oryginalnych językach, w jakich powstały, tylko w tłumaczeniach na język kraju, w którym je wystawiano.

TK: Tak, to było normą. Istnieją miejsca, gdzie do dziś jest to praktykowane, np. English National Opera, która jest konkurencją dla Royal Opera House w Londynie, wszystko, łącznie z Wagnerem, wystawia po angielsku. W Sopocie w międzywojniu wystawiano więc po niemiecku i w sezonie był to przynajmniej jeden, a często i dwa tytuły operowe.

AMS: Hermann Merz, przedwojenny dyrektor tej sceny, nie tylko wprowadził Wagnera do repertuaru niemal na stałe, ale też uczynił z Sopotu ważne miejsce operowe na mapie Europy. To była scena, która słynęła z świetnych wykonań.

TK: Było to dobrze pomyślane, bo najznakomitsi artyści i orkiestry przyjeżdżały na wakacje do kurortu, a przy okazji wieczorami występowały na scenie. A poza tym, jak widziałem na zdjęciach, były to fantastyczne produkcje z rozbudowaną sceno-

grafią, wspaniałymi kostiumami. Po prostu piękne spektakle.

AMS: Właśnie z tego powodu, że zespoły operowe, teatralne, filharmoniczne latem przenosiły się za swoją publicznością do kurortów, co przed II wojną było nagminne, w miastach te instytucje miały letnią przerwę. Stąd do dziś opery, teatry itd. rozliczane są sezonami, a nie latami, bo cezurę stanowi przerwa letnia.

TK: W Sopocie świetnie to funkcjonowało. Zresztą, letnie festiwale w plenerze w różnych krajach stawały się bardzo popularne. Wykorzystywano do tego też góry, groty, szukając w ten sposób naturalnych warunków dla sceny i widowni. To były miejsca ogrywane przez doskonałe orkiestry.

AMS: Opera Leśna w Sopocie była bardzo znana przed II wojną światową. Ze względu na wagnerowski repertuar nazywano ją nawet Bayreuth Północy, co nawiązywało do słynnego Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth.

TK: W przypadku Opery Leśnej występowali tu momentami nawet lepsi artyści niż w Bayreuth, którzy z Sopotu zapraszani byli potem do Wagnerowskiej mekki. Niemcy szczycili się swoimi festiwalami. Organizowali je w różnych przestrzeniach. Sopot był miejscem bardzo ciekawym. Tu, przed wojną, spotykały się różne kultury i różne narodowości. Z Gdańska, który był wolnym miastem, przyjeżdżali zamieszkujący go i Niemcy, i Polacy. Sopot to było miejsce graniczne, a takie miejsca emanują swoją siłą. Niemcy mają potrzebę manifestacji kultury wysokiej właśnie w takich miejscowościach i w ten sposób chwalenia się swoją sztuką. Do dziś można to zauważyć. To bardzo pozytywne zjawisko. Powinniśmy się tego jak najszybciej nauczyć.

AMS: W latach dwudziestych nieopodal Sopotu rosła polska Gdynia, tzw. białe miasto, port, ale też i polski kurort nadmorski.

TK: I zapewne z Gdyni do Sopotu, z racji położenia, przyjeżdżało wielu Polaków. Pewnie też na przedstawienia operowe. Opera Leśna była niezwykle interesującym zjawiskiem w historii opery europejskiej. Ale w latach trzydziestych naziści zagarnęli ją dla siebie. Narodowi socjaliści wykorzystali prezentowane w tym miejscu opery jako narzędzia indoktrynacji. Politycy nazistowscy pojawiali się na spektaklach, przez co stawały się one manifestacjami propagandowymi.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 52

AMS: A Wagner zaczął być postrzegany jako kompozytor nazistów.

TK: Niesłusznie zresztą, bo został wykorzystany propagandowo.

AMS: Trudno się dziwić, że po wojnie w –już polskim – Sopocie Opera Leśna rzadko była uczęszczana.

TK: Polacy odcięli się od tego miejsca. Faktem jest, że Sopot był na tyle związany z Wagnerem i nazistowską propagandą, że po II wojnie nikt w Polsce nie miał odwagi, aby powrócić do wystawiania tu oper, a zwłaszcza Wagnera. A gdy po latach wrócono do Opery Leśnej, wykorzystywano ją jedynie jako scenę rozrywkową, organizując tam festiwale piosenki. Okazjonalnie odbywały się wystawienia operowe, teatrów m.in. z Łodzi, Bydgoszczy czy

Gdańska. Polska niestety nie jest specjalnie związana ze swoją tradycją operową, nad czym od dawna boleję.

AMS: To się zmienia, a letnie festiwale muzyczne np. ten na Wawelu cieszą się dużym zainteresowaniem. Poza tym wcale nie jest łatwo kupić w Polsce bilety do opery.

TK: Pewnie też dlatego, że w Polsce teatrów operowych jest ciągle o wiele mniej niż na przykład w Niemczech.

AMS: Scenę Opery Leśnej znamy głównie z festiwali piosenki, z telewizji. Nie było to miejsce specjalnie urzekające z ekranu.

TK: W latach sześćdziesiątych opera została przykryta dachem w kolorystyce żółto-brązowej, co mocno wpływało na klimat całej przestrzeni. Scena była zabudowana scenografią na potrzeby telewizji. Oglądając koncerty jako dziecko, nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak piękny jest las na horyzoncie i jakie jest to niezwykłe miejsce. W roku 2010 rozpoczęto przebudowę i modernizację Opery Leśnej. W tej chwili jest to wspaniały obiekt, o fascynującej architekturze, z dużą sceną, wielką widownią – bo na pięć tysięcy miejsc, ze świetnym kanałem orkiestrowym, doskonałym nowoczesnym zapleczem typu dojazdy, garderoby, toalety itd. A poza tym teraz jest to obiekt zadaszony pięknym nowym dachem przypominającym żagiel.

AMS: To istotne, bo w naszym klimacie, wystawianie spektakli w plenerze wiąże się z ryzykiem pogodowym.

TK: Dzięki zadaszeniu i publiczność, i artyści są bezpieczni. Możemy grać w małym deszczu.

AMS: Instrumentaliści nie lubią wilgoci.

TK: Za to my, wokaliści, ją uwielbiamy. To jest nasz świat, gorzej jak jest sucho. Skarżymy się, gdy przez klimatyzację wilgotności powietrza spada poniżej trzydziestu procent. To dla nas tragedia. Natomiast będziemy musieli się zmierzyć z akustyką tego miejsca. Sprawdzałem, byłem na scenie, śpiewałem i wiem, że dobrze mnie było słychać z oddali.

AMS: Dopuszcza pan możliwość sztucznego nagłośnienia?

TK: Tak, jeśli będzie to niezbędne. Choć mam nadzieje, że nie będzie takiej potrzeby. Bo pamiętajmy, że współczesne instrumenty są teraz lepsze technicznie niż sto lat temu, a poza tym strój orkiestry ciągle jest podnoszony do góry…

AMS: …a to sprawia, że dźwięk jest bardziej słyszalny…

TK: …bardziej krystaliczny. Moim marzeniem jest, by grać bez nagłośnienia, tylko w naturalnej akustyce. Dlatego do Latającego Holendra Wagnera, bo taka jest nasza pierwsza propozycja operowa na tegoroczną edycję Festiwalu w Operze Leśnej, angażujemy światowej klasy artystów, którzy mają takie głosy, że mogą zaśpiewać bez nagłośnienia. Poza tym zapraszamy dyrygenta, wspaniałego Marka Janowskiego, który zna ten repertuar na wylot i poprowadzi orkiestrę Opery Bałtyckiej brawurowo, wydobywając z muzyki w plenerze całe jej piękno. Naszą idée fixe jest także odsłonięcie lasu, który jest w tle, odsłonięcie pięknych desek, które są na scenie i przede wszystkim uruchomienie kanału orkiestry.

AMS: Nie boi się pan marzyć.

TK: Nie. I jestem w tych marzeniach odważny i konsekwentny. Rozglądam się wokół i marzy mi się stocznia, a dokładnie pływający suchy dok, w którym – już sobie to wyobrażam – wspaniale brzmiałaby symfoniczna muzyka Krzysztofa Pendereckiego. Ale teraz skupiam się na Operze Leśnej. Już na samym początku, gdy z Rafałem Kokotem, dyrektorem Baltic Opera Festival, rozpoczynaliśmy dyskusję na temat naszego pomysłu na Festiwal, to powiedzieliśmy sobie, że chcemy, aby był to festiwal bałtycki. Dlatego nazywamy się Baltic Opera Festival i planujemy włączać do tego przedsięwzięcia kraje nadbałtyckie. Już jesteśmy po słowie z teatrami w Łotwie i Niemczech. Zresztą, pierwsza edycja Festiwalu, która rusza 14 lipca 2023 roku może poszczycić się patronatem dwóch prezydentów: polskiego, Andrzeja Dudy, oraz niemieckiego, Franka

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 53

Waltera-Steinmeiera. Mamy również za sobą Komitet Honorowy złożony z czołowych dyrektorów operowych na świecie.

AMS: Lista nazwisk jest imponująca, m.in.: Peter Gelb – dyrektor Metropolitan Opera w Nowym Jorku, Andreas Homoki – dyrektor Opernhaus Zürich, Dominique Meyer – dyrektor Teatro alla Scala…

TK: …Bogdan Roščić – dyrektor Wiener Staatsoper, Katharina Wagner – dyrektor Bayreuther Festspiele, Elżbieta Penderecka, Joanna Wnuk-Nazarowa, Waldemar Dąbrowski i wiele innych wspaniałych postaci życia muzycznego. Wszystkim chciałbym podziękować, że nam zaufali i zdecydowali się udziałem w Komitecie Honorowym poprzeć ideę Festiwalu. Mamy ogromne wsparcie ministra Jarosława Sellina, który urodził się w Gdyni i któremu także bardzo zależy, by uczynić z Opery Leśnej na nowo operę, by przywrócić jej rangę letniej sceny operowej.

AMS: Nie boi się pan, że organizacja Festiwalu zabierze panu tak wiele czasu, że ucierpi na tym pańska kariera śpiewaka?

TK: To jest rzeczywiście problem. Chciałem sam reżyserować tę naszą pierwszą wagnerowską premierę, ale akurat w tym czasie jestem w próbach, zresztą w Bayreuth. Kontrakty zawierane są z dużym wyprzedzeniem i nie mam możliwości zmian, a ważniejsze jest reaktywowanie tego miejsca niż marzenia Koniecznego, dlatego znalazłem rozwiązanie tego problemu i zorganizowaliśmy fantastyczną grupę twórców i wykonawców. Jestem im wdzięczny, że mi zaufali i zgodzili się wziąć udział w tym przedsięwzięciu. A ja piastuję honorowo funkcję dyrektora artystycznego. Początkowo chcieliśmy Festiwal realizować ze stowarzyszeniem Dal Segno Institute, ale okazało się – o czym zresztą uprzedzała nas pani Elżbieta Penderecka – że będzie to niezwykle trudne. Dlatego zacząłem się rozglądać za naturalnym partnerem, którym była dla mnie Opera Bałtycka. Rozmawiałem z dyrektorem Romualdem Wiczą-Pokojskim, porozumieliśmy się i producentem wykonawczym jest właśnie Opera Bałtycka. Udało się doprowadzić do tego, że Opera Bałtycka jest współprowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – co było życzeniem tej instytucji już od bardzo dawna – dzięki czemu mamy otwartą ścieżkę proceduralną. Poza tym możliwość „oparcia się” o tak wytrawnego partnera z branży jest czymś niezwykle ważnym dla nowo powstającej inicjatywy kulturalnej. Jest gdzie robić dekoracje, szyć kostiu-

my, próbować itd. To wielka sprawa mieć całe logistyczne zaplecze i możliwości.

AMS: Czy zawsze na Festiwalu będzie wykonywany Wagner?

TK: Chciałbym, ale nie musi tak być. Dopóki będę na pokładzie, będę zawsze lobbował za wystawianiem dzieł Wagnera, bo uważam, że muzyki tego kompozytora jest w naszym kraju ciągle zbyt mało. Wykonawcy zupełnie niepotrzebnie boją się jego oper, niesłusznie. Jestem tego chyba najlepszym przykładem. Od lat odnoszę w tym repertuarze sukcesy na świecie, więc dlaczego tych Wagnerowskich dzieł nie pokazać u nas? Oczywiście są monumentalne i bardzo wymagające dla wykonawców, ale niezwykle piękne. Miałem szczęście, że udało mi się zagrać w ośmiu tzw. kanonicznych dziełach Wagnera. Zdobyłem Wagnerowski Everest i od lat staram się propagować ten repertuar w Polsce. Zawsze miałem dwie ambicje: chciałem prezentować na świecie polską muzykę, co robię systematycznie na zagranicznych recitalach, oraz prezentować Polakom niemiecki repertuar na wysokim poziomie. W Zurichu, Wiedniu, Nowym Jorku czy Bayreuth opery Wagnera przyjmowane są entuzjastycznie. Widzowie zachowują się jak kibice na stadionie podczas wydarzenia sportowego. I tego mi brakuje u nas. W Polsce mamy świetne orkiestry, doskonałych muzyków, mamy również wybitnych solistów, świetne głosy. Bardzo cenię sobie też młodych ludzi, uważam, że należy ich promować. Należy ich pokazywać w pewien szczególny sposób. To staramy się robić w Loterii na mężów, czyli Narzeczonym nr 69, operetce Szymanowskiego, która jest drugim tytułem festiwalowym.

AMS: Szczególny sposób, czyli jaki?

TK: Zadaliśmy sobie trud i spośród trzystu zgłoszonych, przesłuchaliśmy sześćdziesięcioro młodych śpiewaków w Operze Krakowskiej, która będzie Loterię na mężów produkować dla naszego Festiwalu. Wybranym dajemy szansę pracy na scenie z mistrzami-pedagogami. To będzie dla nich niezwykła lekcja. Produkcja powstaje pod batutą Piotra Sułkowskiego, dyrektora Opery Krakowskiej, i w reżyserii wybitnego Marcina Sławińskiego.

AMS: Opera Krakowska pokazała ten tytuł w 2007 roku. Zrekonstruowano wówczas libretto, spektakl został wyreżyserowany przez Józefa Opalskiego, nagrany na DVD.

TK: Widziałem. My przygotowujemy na Festiwal zupełnie nową inscenizację, na nowo piszemy libretto i wierzę, że będzie to bardzo ciekawa propozycja.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 54

AMS: I dużo lżejsza niż Wagner. Kto się boi opery, być może się skusi na operetkę, zabawną, a jednocześnie pełną pięknych arii i duetów.

TK: To prawda, zresztą planujemy także pokaz filmów muzycznych i nie tylko. Może to być interesująca opcja, by poprzez filmy odkryć dla siebie operę.

AMS: Wyspiański mówił: „Teatr mój widzę ogromny”. Jaki pan widzi swój Baltic Opera Festival?

TK: Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybyśmy w pierwszych latach doszli do poziomu, jaki udało się osiągnąć przed II wojną światową: czyli co roku przygotowywanie nowej premiery specjalnie dla Opery Leśnej. Do tego, w miarę możliwości, wznawialibyśmy tytuły, które zrobiliśmy wcześniej. To jest moją ambicją. Ale jestem realistą. Zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie uzyskać dotacji na poziomie tej z Bayreuth [40 milionów euro – dop. red]. Nasz budżet jest dużo skromniejszy. A tego typu wydarzenia sceniczne muszą kosztować.

AMS: Zwłaszcza opery Wagnera, w których bierze udział kilkaset osób. Na szczęście widownia jest olbrzymia, co oznacza, że wpływy z biletów mogą pokryć spory procent kosztów.

TK: Montaż finansowy, to oczywiście wielka praca, ale ona nie dotyka mnie osobiście. Nie czuję się w żaden sposób menadżerem. Nie mam takich ambicji ani nie potrafię tego robić. Przyznam, że boję się Excela i moi współpracownicy o tym wiedzą. Jak widzę tabelkę, to uciekam. Niemniej, zdaję sobie

sprawę, że tego typu impreza wymaga wielu działań, także marketingowych. Na szczęście mam za sobą wspaniały zespół, który doskonale sobie poradzi. Zależy nam, aby do naszego Festiwalu przyciągnąć włodarzy Gdańska, Sopotu i Gdyni, byśmy wspólnie ściągnęli do Trójmiasta, do Opery Leśnej publiczność z nieco wyższej półki, która nie przyjedzie nad morze jedynie na plażę i gofry, ale która trafi do pięciogwiazdkowego hotelu, na naszą premierę, odwiedzi Europejskie Centrum Solidarności czy Muzeum II Wojny Światowej albo zwiedzi Westerplatte i zje obiad w najlepszych restauracjach w Trójmieście. Tym Festiwalem chcemy nie tylko przekonywać do sztuki operowej, ale także stworzyć wizytówkę regionu, w tym przede wszystkim Opery Leśnej, która, jak sama nazwa wskazuje, powstała przecież z myślą o gatunku operowym. Chcemy stworzyć na nowo to miejsce, bo jest ono obdarzone ogromnym potencjałem. Wierzę, że nam się to uda i wierzę że nasza praca ma sens.

Rozmawiała:

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 55
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Organizacje pozarządowe

Bank Żywności w Trójmieście –

wsparcie dla osób potrzebujących, ratunek dla żywności

Bank Żywności w Trójmieście – organizacja pozarządowa, która od 18 lat działa na terenie województwa pomorskiego. Kim jesteśmy, jak działamy, czy jesteśmy skuteczni? Bez fałszywej skromności możemy powiedzieć, że tak. W zeszłym roku uratowaliśmy ponad 500 ton żywności, która zostałaby wyrzucona na śmietnik i przekazaliśmy ją do 30 tysięcy mieszkanek i mieszkańców Pomorza Gdańskiego. Wiele spośród nich często nie może sobie pozwolić nawet na jeden ciepły posiłek każdego dnia.

Nie boimy się wyzwań – przez cały okres pandemii COVID-19 przekazywaliśmy żywność osobom potrzebującym zarówno bezpośrednio, w sklepach społecznych (o których później), jak i we współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi, ośrodkami pomocy społecznej, a także lokalnymi i ogólnopolskimi instytucjami publicznymi. Byliśmy też jedną z pierwszych organizacji z Pomorza Gdańskiego, która zaangażowała się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, którzy uciekali przed wojną w swoim kraju. Co nam przyświeca w naszej codziennej pracy? Co jest naszym celem?

Cele naszego działania sprecyzowali założyciele Banku Żywności w Trójmieście. Istniejemy, aby:

– przeciwdziałać marnotrawstwu żywności i zmniejszać obszary głodu i niedożywienia;

– edukować w zakresie społecznych i zdrowotnych skutków niedożywienia i głodu;

– wyzwalać postawy międzyludzkiej solidarności i poszanowania żywności;

działać na rzecz proekologicznego rozwiązywania problemów żywnościowych.

Jesteśmy bardzo nietypową organizacją pozarządową, bo w zasadzie działamy trochę jak skrzyżowanie hurtownika z centrum dystrybucji. Przyjmujemy i magazynujemy duże ilości żywności, które przekazujemy do osób potrzebujących poprzez sieć naszych organizacji partnerskich – obecnie to ponad 40 organizacji z terenu całego województwa pomorskiego. Dzięki ich aktywności jesteśmy w stanie dotrzeć do bardzo różnych grup, poczynając od rodzin wielodzietnych i rodzin zastępczych, poprzez seniorów i osoby z niepełnosprawnościami, w kryzysie bezdomności czy uzależnienia, aż po

osoby, które nagle i niespodziewanie znalazły się w trudnej sytuacji i potrzebują natychmiastowego wsparcia.

Sami również bezpośrednio wspieramy osoby, które są zmuszone do korzystania ze wsparcia żywnościowego. Stworzyliśmy i rozwijamy nasz autorski, innowacyjny projekt sklepów społecznych, w których osoby potrzebujące mogą nieodpłatnie wybrać sobie żywność zgodnie ze swoimi preferencjami czy potrzebami dietetycznymi. Jest to odpowiedź na zgłaszaną często przez naszych klientów potrzebę bycia podmiotem, a nie przedmiotem pomocy żywnościowej; innymi słowy, dzięki sklepom społecznym to osoby potrzebujące decydują o wyborze żywności. Idea sklepów społecznych to oddanie sprawczości w ręce osób, którym udzielana jest pomoc.

Obecnie prowadzimy 8 sklepów społecznych: dwa w Gdańsku, dwa w Gdyni i po jednym w Kosakowie, Bolszewie, Wejherowie i Redzie. Sklepy społeczne to nie tylko punkty wy-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 56

dawania jedzenia – to też miejsca spotkań i rozmów z naszymi klientami. Codzienny kontakt z osobami w trudnych sytuacjach i kryzysach to z jednej strony trudne przeżycie i odpowiedzialność – kiedy słucha się historii ludzi, którzy pomimo przeciwności starają się poradzić sobie ze swoimi problemami, z drugiej zaś strony inspiracja i motywacja do działania. Pomoc żywnościowa jest często postrzegana jako ostateczność i wiąże się z wieloma negatywnymi stereotypami. Osoby korzystające z takiego wsparcia często uważane są za niezaradne, niewykształcone, krótko mówiąc: nadużywające możliwości, jakie daje pomoc społeczna. Jednak już po krótkiej wymianie zdań widać, że ten krzywdzący stereotyp to tylko populistyczny straszak. Oto nasi klienci – pani Teresa, dzięki żywności otrzymanej w sklepie społecznym, zaoszczędziła pieniądze i dzięki temu kupiła sobie odkurzacz, o którym od dawna marzyła. Pani Zofia opiekuje się mężem po wylewie, a mimo to przychodzi codziennie do sklepu, żeby wspomóc nas, jako wolontariuszka, w naszych codziennych obowiązkach; pan Adam, który opiekuje się ciężko chorą na raka żoną; przez lata prowadził firmę, która upadła ze względu na nieuczci-

wość wspólnika; pan Jan, który mieszka w domku na działce, opiekuje się niesprawną intelektualnie córką i po latach wrócił na niedokończone studia; pan Zbigniew – człowiek wielu talentów – operator, muzyk, artysta – który w wyniku katastrofy stracił możliwość zarabiania i wykonywania zawodu, co spowodowało kryzys, zejście w nałóg alkoholowy; pomimo tragicznej sytuacji pan Zbigniew znalazł siły, żeby walczyć o siebie – rzucił picie, postarał się o miejsce w schronisku dla osób bezdomnych, wrócił do muzyki i teraz pomaga osobom w kryzysie bezdomności oraz osobom uzależnionym od alkoholu; pani Switłana, ukraińska seniorka, która uciekła do Polski przed wojną i w sklepie pokazała radziecki dowód, który posłużył jej do przekroczenia granicy –innych dokumentów nie miała, nigdy nie myślała, że

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 57

będzie musiał wyjechać ze swojego kraju i nie przygotowała sobie paszportu, ani nawet nowego dowodu; uchodźcy, którzy przybywali zdezorientowani do Gdyni – bez jedzenia, stałego miejsca pobytu, czasem z jedną walizką – i od pracowników socjalnych, wolontariuszy , czy swoich osiadłych w Gdyni pobratymców słyszeli o sklepie społecznym, w którym otrzymają żywność, pomoc i życzliwość oraz ciepło – ludzie uciekający ze swojego kraju przed wojną, nagle na obcej ziemi znajdowali miejsce, w który czuli się zaopiekowani.

Nasze sklepy społeczne to miejsca, w których przeplatają się czasem straszne, czasem dziwne, czasem zabawne historie życia naszych klientów. Udzielamy im wsparcia, czasem wysłuchujemy, czasem doradzamy a nawet ganimy za takie czy inne nawyki żywieniowe, czasem opracowujemy dla nich jadłospis, a czasem piszemy dla

nich pisma, albo radzimy gdzie powinni się udać ze swoim problemem, pomagamy im szukać pracy. Sklepy społeczne to często miejsca, dzięki którym po raz pierwszy mogą skosztować luksusowych produktów – dojrzewających serów podpuszczkowych, francuskich serów pleśniowych, szparagów, czy awokado.

Nasza praca nie byłaby oczywiście możliwa bez współpracy z sieciami handlowymi i firmami producenckimi – Biedronka, Auchan, Leclerc, Żabka, Netto, Stokrotka to nasi stali dostawcy.

Otrzymujemy od nich żywność, której termin ważności ma się ku końcowi i dystrybuujemy do osób potrzebujących. Staramy się również pozyskiwać większe darowizny co udaje się nam dzięki naszej współpracy z takimi firmami jak między innymi Iglotex, J.J. Darboven, Dr. Oetker, Polfarm, Nestle, Coca-Cola, FarmFrites, TanViet i wielu innymi.

Nie ograniczamy się do działalności wyłącznie lokalnej. Jako członek sieci tworzonej przez Banki Żywności zrzeszone w Federacji Polskich Banków Żywności współrealizujemy współfinansowany przez Unię Europejską Program Operacyjny Pomoc Żywnościowa, w którym we współpracy z ośrodkami pomocy społecznej i organizacjami partnerskimi przekazujemy żywność zakupioną

przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa osobom, których dochody nie przekraczają wyznaczo-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 58

nego w wytycznych pułapu.

Mając na uwadze, jak istotne jest mówienie na temat bezpieczeństwa i marnotrawstwa żywności prowadzimy również działalność edukacyjną – prowadzimy warsztaty, spotkania, wykłady, bierzemy udział w debatach, edukujemy za pośrednictwem naszych mediów społecznościowych – Facebooka i Instagrama. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę ze skali marnotrawstwa żywności – w Polsce to 5 mln ton rocznie – a jednocześnie obszaru biedy i niedożywienia. Za swój cel stawiamy sobie ratowanie żywności przez zmarnowaniem – kilogram po kilogramie, a jednocześnie ograniczanie obszarów biedy i niedożywienia.

Cały czas się rozwijamy i unowocześniamy. Dzięki zdobytym grantom mieliśmy możliwość nabycia nowoczesnego sprzętu do obsługi magazynu, rozbudowania naszej floty transportowej oraz przeprowadzenia remontu w naszym, obecnym magazynie. Dzięki dofinansowaniu z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej budujemy w Gdyni centrum dystrybucyjno-magazynowo-biurowe, którego częścią będą sala szkoleniowa oraz kuchnia społeczna. A propos: kuchnia społeczna – to nasz nowy pomysł, który zaadaptowaliśmy do naszych warunków, dzięki doświadczeniom zdobytym podczas spotkań i dyskusji z europejskimi Bankami Żywności. W naszej kuchni społecznej będziemy, mamy nadzieję już wkrótce, przygotowywać pełnowartościowe posiłki, częściowo z żywności uratowanej przed zmarnowaniem, które następnie przekażemy współpracującym z nami organizacjom, schroniskom dla osób w kryzysie bezdomności, noclegowniom, ogrzewalniom, domom opieki etc. Sala szkoleniowa to miejsce, w którym będziemy prowadzili warsztaty dla dzieci i młodzieży, propagujące wiedzę na temat sposobów niemarnowania żywności. Bank Żywności w Trójmieście to również profesjonalny zespół i zaangażowani w misję Banku wolontariusze. Czasem spotykamy się z zarzutem, że zatrudniamy pracowników na umowę o pracę, zamiast opierać się jedynie o zaangażowanie wolontariuszy, ale bądźmy szczerzy – operujemy żywnością o wartości 10 mln PLN. Na naszej wiedzy, profesjonalizmie i fachowości opera się zaufanie naszych partnerów, dla których drobny błąd z naszej strony, może wywołać poważne skutki karno-skarbowe.

I last but not least – nasi wolontariusze… Możecie ich spotkać dwa razy do roku, podczas

zbiórek żywności. Niewiarygodna, zaangażowana, oddana, ciężko pracujące dzieciaki i młodzież, które po 4-5 godzin stoją przy koszykach i rozdają ulotki w sklepach. Cały czas uprzejmie, z uśmiechem, choć czasem słyszą pretensje, żale, skargi – „mi też jest ciężko”, „ mi to nikt nie pomaga”, „ ja sam nie mam”, „ci biedni to niech do pracy pójdą” – a mimo to co roku wracają, z tym samym uśmiechem, optymizmem, z tym samym przejęciem i chęcią zebrania jak największej ilości żywności. I nasi cisi bohaterowie – ci, których właściwie nie widać, wolontariusze w biurze, w magazynie, w sklepie społecznym. Pracujący nieodpłatnie, bo wierzą, że każdy człowiek może zmienić świat na lepsze. To oni właśnie – nasi wolontariusze – tworzą tą niepowtarzalną atmosferę pracy w organizacji pozarządowej.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 59
Ina Gadomska Kierowniczka Zespołu Bank Żywności w Trójmieście

Turystyka

Pomorskie szlaki kajakowe

Region pomorski stanowi niezwykłe połączenie walorów przyrodniczych oraz kulturowych. Tutaj unikalna przyroda spotyka się z wyjątkową historią. Zestawienie tego potencjału z infrastrukturalnym

wsparciem Samorządu Województwa Pomorskiego jest receptą na stworzenie atrakcyjnych dla turystów i mieszkańców regionu produktów turystyki kajakowej.

Ze świecą można szukać drugiego takiego obszaru jak województwo pomorskie. Stanowi on niezwykłą w skali kraju mieszankę krajobrazów polodowcowych ze wzgórzami morenowymi, pagórkami i jeziorami z płaskimi terenami depresyjnymi wyszarpanymi morzu. Zwarte kompleksy leśne, nierzadko pierwotnych puszcz czy borów, łączą się z terenami gdzie drzew jest jak na lekarstwo, a letni gwar miejscowości nadmorskich zderza się z wszędobylską ciszą miejsc, które bez zbytniej przesady można nazwać „końcem świata”. Małe, lokalne historie kontrastują tu z wydarzeniami wpływającymi na Europę i świat, a lokalne zabytki z monumentalnymi obiektami i obszarami wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Cały ten bogaty historycznie i przyrodniczo obszar łączą ze sobą, niczym naczynia krwionośne, pomorskie rzeki. Naturalne i dzikie – w pozytywnym tego słowa znaczeniu, są nadal nieodkryte przez rzesze kajakarzy, choć już dobrze zagospodarowane. Często przecinają tereny niezurbanizowane i po-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 60
Ustka, fot. Qnabu fot. Karol Stańczak

zwalają doświadczyć niezwykłego kontaktu z przyrodą, zatracić się w tym kajakowym pomorskim świecie.

Zróżnicowane pod względem trudności i krajobrazu zaspokajają gusta zarówno młodych adeptów kajakarstwa jak i „starych kajakowych wyjadaczy”. Chętni na pomorską przygodę z kajakiem mogą wybierać z całego katalogu 32 Pomorskich Szlaków Kajakowych, które pozwalają w sposób niebanalny czerpać z tego potencjału, jaki posiada Pomorskie. 1600 km oznakowanych szlaków kajakowych dostarczy emocji i wspomnień, które pozostaną na długo w głowach kajakowych eksploratorów.

Niejednokrotnie pojedyncza rzeka będzie podzielona na zróżnicowane pod względem trudności i uciążliwości odcinki, właściwe zarówno na „pierwszy raz w kajaku” czy zarażenie pasją kajakową swoich dzieci, jak i te, które potrafią złamać doświadczonego kajakarza. Często zdarza się, że pomorskie rzeki w swoim górnym odcinku mają dziki i nieokiełznany charakter, by w środkowym biegu zwolnić, a w dolnym płynąć już leniwie niosąc duże ilości wody.

To w tej wyjątkowej pomorskiej krainie możecie wybrać się na romantyczną kajakową randkę wpływając o zachodzie słońca do portu lub wypływając w morze. To tutaj możecie sprawdzić się na rzekach o charakterze górskim – np. na Rynnie Sulęczyńskiej w górnym biegu Słupi. To tutaj możecie wylewać siódme poty pokonując kolejne kilometry rzek zwałkowych czy poczuć oddech historii na plecach płynąc u stóp wielkich świadków historii, takich jak Zamek Krzyżacki w Malborku czy Stocznia Gdańska. To także tutaj możecie wyciszyć się kontemplując pomorską przyrodę z dala od cywilizacji.

To zaledwie garstka przykładów ze szlaków kajakowych województwa pomorskiego, które wzbogacają pomorskie spływy. Dzięki temu spełnią one

oczekiwania także tych wymagających osób, które szukają dodatkowego wymiaru swojego kajakowania.

Nie ma to więc znaczenia czy jesteś niedoświadczonym kajakarzem, dla którego spływy kajakowe do tej pory pozostawały tylko w sferze marzeń, czy spędzasz co drugi weekend w kajaku. Poznając Pomorze z perspektywy kajaka na pewno znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie.

Trudno jest wskazać zaledwie kilka przykładów spośród całej gamy różnorodnych odcinków Pomorskich Szlaków Kajakowych, bo każdy „ma coś w sobie”, co przyciąga jak magnes miłośników takiej formy spędzania czasu wolnego.

Spróbujemy to zrobić przedstawiając coś popularnego, ale i zaskakującego, coś spokojnego, ale i takiego z pazurem.

Zapraszamy do literackiego eksplorowania szlaków kajakowych województwa pomorskiego, z nadzieją na spotkanie w realnym świecie na szlaku.

Tu po prostu trzeba być….

Najdłuższym i jednocześnie najważniejszym, obok Brdy, szlakiem kajakowym województwa pomorskiego jest szlak rzeki Wdy. A wśród jego tras jedną z najpopularniejszych na Pomorskich Szlakach Kajakowych jest liczący 13 kilometrów odcinek pomiędzy miejscowościami Lipusz i Loryniec.

Jest to idealna propozycja na pierwszy kontakt z kajakiem, a także dla rodzin z dziećmi. Kajakarze mogą doświadczyć różnych krajobrazów nie rezygnując przy tym z bezpieczeństwa.

Dogodnym miejscem na rozpoczęcie spływu jest przystań kajakowa w Lipuszu, poniżej mostu drogowego.

Od tego miejsca rzeka wije się leniwie wśród łąk. Spokojny nurt pozwala na korzystanie w pełni z uro-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 61
Rynna Sulęczyńska, rzeka Słupia, fot. Ageron Malbork, rzeka Nogat, fot. Qnabu

ków kajakarstwa i na podziwianie kaszubskiej przyrody. Zdarza się, że poziom wody jest tu dość niski, a roślinność rzeczna spowalnia płynięcie delikatnie smagając dno kajaków.

Po pokonaniu niespełna 4 kilometrów, za miejscowością Krugliniec, charakter rzeki się zmienia. Wda wpływa w las dając kajakarzom wytchnienie od słońca, którego często potrzebują pokonując w słoneczne dni wcześniejszy fragment. Ten leśny odcinek jest nieco szybszy, nurt delikatnie przyspiesza. Za mostem na Płocice wypływa się ponownie na otwarte łąki, by po kilku kolejnych kilometrach wśród szuwarów osiągnąć wody rynnowego Jeziora Schodno.

Kajakarze mają możliwość doświadczyć pływania po jeziorze, ponieważ ten akwen pokonuje się praktycznie na całej jego długości. Południowe brzegi jeziora to także idealne miejsce na krótki odpoczynek.

Ostatnie 4 kilometry odcinka, po wypłynięciu rzeki z jeziora są spokojne. Kajakarze pokonują je płynąc w cieniu drzew, rosnących jedynie przy korycie rzeki i dających możliwość podziwiania okolicy. Z lewej strony do Wdy uchodzi urokliwa rzeka Trzebiocha, a dalej powoli pojawiają się zabudowania miejscowości Loryniec.

Dobrą propozycją zakończenia spływu jest zagospodarowana przystań kajakowa przy moście drogowym w Loryńcu. Można skorzystać tu z toalety lub odpocząć czy zjeść posiłek na powstałej przy rzece infrastrukturze. Przystań znajduje się na prawym brzegu tuż za mostem. Wpływa się do zatoczki, gdzie po środku jest ostroga umożliwiająca cumowanie po obu jej stronach.

Ci, którzy czuliby niedosyt po pokonaniu dystansu 13 kilometrów, mogą z powodzeniem wydłużyć trasę spływu o kolejne 7 kilometrów, kończąc swoją wyprawę w stanicy kajakowej we Wdzydzach. Jednak muszą się liczyć z pokonaniem jednego z jezior wchodzących w skład zespołu Krzyża Jezior Wdzydzkich.

Rzut beretem od Gdańska…

Idealną opcją na weekendowy kajakowy wypad dla mieszkańców aglomeracji trójmiejskiej jest Radunia. Wypływająca z Pojezierza Kaszubskiego, nieco ponad 100 kilometrowej długości rzeka, daje kajakarzom możliwość zarówno sprawdzenia się przy pokonywaniu 24-kilometrowgo odcinka 7 jezior „Kółka Raduńskiego”, jak i poznania uroków spływu kajakowego samą rzeką.

Najłatwiejszym odcinkiem na całym szlaku Raduni, dostępnym również dla osób bez doświadczenia kajakowego, jest odcinek Ostrzyce – Trątkownica. Jest to pierwszy fragment Raduni za „Kółkiem Raduńskim”. Na kajakarzy korzystających z tego odcinka czeka 14 kilometrów kajakowej przygody. Idealnym miejscem do zwodowania kajaków jest pomost znajdujący się poniżej jazu piętrzącego wodę z jeziora Ostrzyckiego, w pięknie położonej, ożywającej w sezonie turystycznym gwarem, miejscowości Ostrzyce.

Choć jest to łatwy szlak nie obejdzie się też bez niespodzianek. Pierwsze emocje związane z pokonaniem progów i bystrza czekają jeszcze w Ostrzycach. Dalej rzeka płynie szeroką doliną wpadając w otoczeniu szuwarów do Jeziora Trzebno. Uchodzącą z jeziora Radunię przegradza zastawa, którą jednak z powodzeniem można pokonać bez konieczności wykonania przenoski.

Płynąc kajakiem już za jeziorem, ma się wrażenie, jakby czas płynął tu wolniej. Na pewno jednak, wolniejszy jest nurt rzeki, wychodzący niejako naprzeciw kajakarzom chcącym podziwiać piękne krajobrazy Szwajcarii Kaszubskiej. Leniwie meandrująca na tym odcinku Radunia płynie szeroką

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 62
Rzeka Wda, fot. Radosław Mankiewicz RMSTUDIO Wielki Spływ Kajakowy, rzeka Wda, fot. Karol Stańczak

doliną przecinając duże kaszubskie wsie – Gręczyno i Somonino. Warto zrobić w nich krótki przystanek korzystając z infrastruktury na przystaniach kajakowych.

Spływ kończy się w miejscowości Trątkownica przed zamkniętym dla kajakarzy ścisłym rezerwatem przyrody „Jar Rzeki Raduni”. Chroni on najtrudniejszy i zarazem najpiękniejszy przełomowy odcinek rzeki. Dawniej był to jeden z najbardziej ekstremalnych kajakowo odcinków północnej Polski, dziś pozostaje we wspomnieniach tych kajakarzy, którym było dane pokonać go jeszcze za „starych dobrych czasów”.

A może depresja…

Tym razem schodzimy z pagórków Szwajcarii Kaszubskiej poniżej poziomu morza – na depresyjny obszar Żuław. Tuga, znana także jako Tuja, czy w górnym jej biegu Wielka Święta lub Święta, stanowi nietypową propozycją pomorskiego szlaku kajakowego. Jest to jedna z najdłuższych żuławskich rzek. Obszar ten zapewne niewielu kojarzą się z turystyką kajakową, ale rzeka Tuga pozytywnie zaskakuje swoją „innością”. Płynąc z północy na południe stawia kontrę większości pomorskich rzek. Choć co ciekawe, nurt jest na niej tak słaby, że z powodzeniem można organizować na niej spływy w obie strony. Wody tej rzeki, której źródła biją w pobliżu rozwidlenia Wisły i Nogatu, stanowiły dawniej ważny żuławski szlak wodny. Dziś ciek ten niebędący już ramieniem ujściowym delty Wisły, pozwala na poznanie żuławskiej krainy z perspektywy kajaka.

Spławny i rekomendowany odcinek Tugi rozpoczyna się na jednej z dwóch przystani kajakowych w bogatym w żuławskie zabytki miasteczku – Nowy Dwór Gdański. Kajaki można zwodować w parku lub przy Starostwie Powiatowym.

Na kajakarzy, nawet tych niedoświadczonych, dla których stanowi idealną propozycję, czeka 12,5 kilometra wiosłowania. I tu nie da się oszukiwać, bo słaby nurt Tugi nie wykona pracy za nas. Wszystko więc pozostaje w naszych rękach. Ale ta gra jest zdecydowanie warta świeczki.

Doznania estetyczne i tradycyjna architektura tych terenów rekompensują w pełni wysiłek i niezbyt urozmaicony krajobraz. Po drodze można podziwiać m.in. domy podcieniowe, mosty zwodzone, zabytkowe kościoły. Choć trzeba przyznać, że sama rzeka jest spokojna, to nie monotonna. Od miejsca drugiej przystani kajakowej rzeka poszerza się i pogłębia stanowiąc szlak wodny, który był niedawno rewitalizowany.

Brzegi porastają szuwary i drzewa, szczególnie poniżej Nowego Dworu Gdańskiego. Miejskie zabudowania powoli ustępują żuławskim polom. Wzdłuż szlaku kajakowego jest kilka urokliwych miejsc, w których warto się zatrzymać na dłużej. Wśród nich jest zlokalizowany kilka kilometrów dalej Cyganek. W otoczeniu grupy drzew wypatrzeć można przystań kajakową. A miłośnicy jedzenia mogą skosztować tu lokalnej, tradycyjnej kuchni w starym domu podcieniowym.

Dalej rzeka staje się jeszcze szersza. W Tujsku znajduje się most zwodzony i kolejne dogodne miejsce na przerwę na przystani kajakowej. Kawałek dalej, w bocznej odnodze rzeki, do dyspozycji kajakarzy jest kolejna mała przystań.

Tuga uchodzi do Szkarpawy za wrotami przeciwpowodziowymi i małym mostkiem. Dogodnym miejscem na zakończenie spływu kajakowego jest przystań kajakowa w Rybinie, położona niecałe 2 km od miejsca, w którym wody Tugi zasilają Szkarpawę.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 63
Rzeka Radunia, fot. Ageron Rzeka Tuga, fot. Qnabu

Słupia, jak to kobieta, zmienną jest

Słupia, studwudziestokilometrowej długości rzeka Pomorza Środkowego, należy do znanych i niezwykle atrakcyjnych szlaków kajakowych województwa pomorskiego.

Chcąc doświadczyć w pigułce różnych jej obliczy, zarówno pod względem krajobrazowym, jak i jej charakteru, w swoich kajakowych wyprawach nie można pominąć środkowego biegu tej rzeki. Różnorodność biologiczna i widoki, które towarzyszą kajakarzom podczas spływu 11 kilometrowym odcinkiem z Soszycy do Gołębiej Góry powodują, że za każdym razem ta przygoda jest inna. Nawet gdyby spływać nim tydzień po tygodniu. Brak zabudowy wzdłuż szlaku kajakowego potęguje uczucie niczym niezmąconej bliskości natury.

Fragmenty leśne mają tu wyjątkowy wymiar i są źródłem niesamowitej atmosfery, od czystych lasów bukowych po nadrzeczne łęgi, wyglądające niczym magiczne leśne, zielone ogrody podmokłych terenów. Przeplatają się one z niewielkim fragmentem łąk, przy których na styku lądu i wody w okresie letnim można podziwiać ważki oraz poczuć zapach mięty rosnącej wzdłuż brzegów rzeki. Odnosi się wrażenie, że odcinek ten stanowi urzeczywistnienie definicji słowa „urocza”.

Dodając do tego miejscami całkiem szybki nurt i bystrza, po fragmentach wolniej płynącej, czasem meandrującej rzeki oraz pojawiające się w nurcie drzewa, które trzeba pokonać, mamy przepis na spływ kajakowy pozostający w pamięci na długo oraz szlak kajakowy, na który się wraca.

Ze względu na te atrakcje, odcinek jest średnio trudny i jego pokonanie wymaga pewnego doświadczenia kajakowego.

Spływ można rozpocząć przed mostem drogowym w miejscowości Soszyca. Charakterystycznym

elementem tej przystani jest tzw. „Kamień Papieski”, stanowiący jeden z elementów Papieskiego Szlaku Kajakowego. Szlak przypomina o spływie kajakowym, który w 1964 roku wraz z grupą przyjaciół odbył Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II.

Za mostem w Soszycy rzeka wpływa w las, a na jej brzegach widoczne są pozostałości mostu dawnej linii kolejowej.

W bezpośredniej bliskości rzeki znajdują się także ostoje zwierzyny. Gniazdują tu nawet rzadkie orły bieliki, które przy odrobinie szczęścia można podziwiać zatrzymując się przy niewielkiej polance, w jedynym na tym odcinku, dogodnym do tego miejscu. Nie sposób jej przegapić, bo sąsiaduje ona z betonowymi pozostałościami starego mostu delikatnie zwężającymi koryto rzeki.

Dopływając do Gołębiej Góry mamy dwie opcje wyciągania kajaków – albo przed albo za mostem drogowym. Chcąc spędzić tu noc warto wybrać tę pierwszą opcję, jednak planując zakończenie spływu lepszym rozwiązaniem jest ta druga. Jest to podyktowane lepszym dojazdem do przystani po odbiór kajaków.

Za mostem znajduje się też kolejny z „Kamieni Papieskich”, a obecna na tym polu infrastruktura kajakowa w zupełności wystarczy, by w sposób komfortowy odpocząć po spływie.

Soszyca jest także początkiem Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”, chroniącym cenne siedlisko przyrodnicze rzeki. Także miłośnicy historii znajdą tu coś dla siebie. Na Słupi funkcjonuje około stuletni system hydrotechniczny obejmujący 6 elektrowni wodnych z końca XIX i początku XX wieku, zlokalizowanych na samej rzece oraz w jej dorzeczu i na największym z jej dopływów – Skotawie. System ten stanowi element Szlaku Elektrowni Wodnych, a pierwszą z nich jest elektrownia wodna Struga w Soszycy. W tym niepozornym budynku znajduje się prawdziwa perełka. Stanowią ją ponad stuletnie, działające do dziś, dwie żarówki węglowe. Umieszczone na tablicy nastawczej wyposażonej w przyrządy z lat 20-tych XX wieku informują o awarii urządzeń elektrowni. Są one prawdopodobnie jednymi z najstarszych, jeśli nie najstarszymi, działającymi żarówkami na świecie.

Równie pięknym co trudnym odcinkiem Pomorskich Szlaków Kajakowych jest fragment rzeki Łupawa: Kozin – Łupawa. Jeszcze dziś można znaleźć

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 64
Legendarna rzeka Rzeka Słupia, fot. Bartłomiej Szaro

stare przewodniki, w których opisywano połamane kajaki leżące wzdłuż biegu rzeki na tym właśnie odcinku. Sprzęt kajakowy bardzo się zmienił od tego czasu i takie obrazy pozostają jedynie na kartach książek, ale atrakcje, które oferuje ten fragment Łupawy, pozostały.

Piękna, zapierająca dech w piersiach trasa, pozwala sprawdzić się doświadczonym kajakarzom w „czytaniu wody”, pokonywaniu licznych bystrzy czy wielu drzew przegradzających koryto rzeki. Krótki czas, w którym trzeba podejmować decyzje o sposobie ich pokonania, przyprawia o szybsze bicie serca.

Swoją przygodę okraszoną nutką adrenaliny można rozpocząć wodując kajaki na przystani w miejscowości Kozin.

Pierwsze dwa kilometry to wiosłowanie po wąskiej, leniwie meandrującej wśród łąk i pól rzece. Jedynie przy korycie pojawiają się pojedyncze drzewa. Kiedy zmienia się krajobraz i rzeka wpływa do lasu, zmienia się także jej charakter. Łupawa rozlewa się szeroko, przez co staje się płytsza, ale także przyspiesza. Zaczynają się tworzyć bystrza. W korycie pojawiają się duże głazy i kamienie, często wystające ponad poziom wody niczym rozrzucone na cieście rodzynki. Nie brakuje także zwalonych drzew.

Co jakiś czas rzeka zwalnia pozwalając nacieszyć się przyrodą rozwijającą się w odległości od siedzib ludzkich. Pozwala zatracić się kajakarzom wybierającym swoją własną drogę pomiędzy romantycznymi wysepkami łęgów olchowych rozrzuconych w korycie rzeki.

Drewniany mostek zawieszony nad wodą to jedno z najbardziej urokliwych miejsc na szlaku.

Osoby lubujące się w instagramowych zdjęciach (i nie tylko) znajdą tu wiele miejsc do wykonania wartościowej fotograficznej pamiątki.

Pod koniec tego odcinka trzeba zachować czujność, ponieważ tym razem rzeka rozwidla się na odchodzący w lewo kanał pstrągarni i właściwe koryto rzeki. Przy niższym stanie wody w korycie rzeki może jej brakować i kajakarzy czeka holowanie kajaków. Stanowi to tylko małą niedogodność w porównaniu z wrażeniami, które daje spływanie tym fragmentem Łupawy.

Wody przybywa ponownie przy moście we Flisowie. Tu zaczyna się najładniejszy, przełomowy odcinek Łupawy, na który zaprawieni w bojach kajakarze czekają od startu. Rzeka płynie w głębokiej dolinie otoczona lasami. Jeszcze szybsze bystrza,

zwalone drzewa i kamienie w korycie pozwalają na świetną zabawę kajakową.

Kilka kilometrów dalej Łupawa zwalnia w otoczonej lasami dolinie. Przy korycie rzeka zyskuje trochę przestrzeni, ale drzewa pojawiają się nadal nad jej brzegami. W takich okolicznościach przyrody dopływa się do przenoski przy starym młynie w Łupawie. Tutaj można zakończyć spływ, choć warto przenieść kajaki przez tę przeszkodę, by dopłynąć nieco dalej do dużej, zagospodarowanej przystani kajakowej przy straży pożarnej.

Izabela Fludzińska

Zastępczyni Dyrektora Departamentu Infrastruktury

Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego

Monika Boczarska

Kierowniczka przedsięwzięcia strategicznego Pomorskie szlaki kajakowe – etap II

Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 65
Rzeka Łupawa, fot. Qnabu

Izby

Słowo od Redakcji

Kwartalny przegląd wydarzeń

Przedstawiam krótki, subiektywny przegląd wydarzeń minionego kwartału, a także wskazuję na jakie wydarzenia nadchodzące warto zwrócić uwagę i co zrobić, aby nic nas nie ominęło.

• Egzamin adwokacki – między 25-28 kwietnia b.r. odbył się egzamin będący z jednej zwieńczeniem ciężkiej pracy w trakcie studiów i aplikacji a z drugiej przepustką do możliwości samodzielnego wykonywania zawodu. Wszystkim osobom, które uzyskały pozytywny wynik serdecznie gratuluję i życzę powodzenia w dalszej pracy zawodowej.

• 16 maja w Gdańsku odbyło się szkolenie „Zapewnienie dostępu do wymiaru sprawiedliwości dla osób z niepełnosprawnościami”, które poprowadziła adw. Katarzyna Heba – jedna z dwóch koordynatorek dostępności przy Naczelnej Radzie

Adwokackiej oraz członkini Komisji ds. Równego Traktowania przy NRA. Uczestnicy spotkania rozmawiali o komunikacji z osobami z niepełnosprawnością wzroku, słuchu i ruchu.

• 25 maja miało miejsce sympozjum „Prawo i Miłosierdzie” zorganizowane przez Komisję ds. Współpracy Zagranicznej i Praw Człowieka Pomorskiej Izby Adwokackiej, z udziałem Dziekana

WPIA UG prof. Wojciecha Zalewskiego, adw. Jerzego Glanca, prof. Jacka Jassema z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i księdza dr. Krzysztofa Niedałtowskiego, które poprowadził adw. dr Tomasz Snarski. Uczestnicy poszukiwali odpowiedzi na pytanie czy prawo powinno być miłosierne.

• 26 i 27 maja na polu golfowym Tokary Golf Club rozegrane zostały XXVI Mistrzostwa Polski Adwokatów oraz XVII Mistrzostwa Polski Prawników w Golfie organizowane przez Komisję Sportu przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku wraz z Komisją Integracji Środowiskowej, Kultury, Sportu i Turystyki przy Naczelna Rada Adwokacka. Do rywalizacji stanęło kilkudziesięciu adwokatów z całej Polski a tytułu mistrzowskie w kategorii stroke play brutto zdobyli adw. Elżbieta Wolschendorf-Łazowska z Izby Ad-

wokackiej w Łodzi oraz adw. Mateusz Szymański z Izby Adwokackiej we Wrocławiu. Członkowie naszej Izby adw. Małgorzata Głódkowska i adw. Marcin Kuleszyński zdobyli tytuły wicemistrzowskie.

• Z okazji Dnia Dziecka 1 czerwca adw. Wioletta Kazimierczyk i adw. Marcin Derlacz odwiedzili podopiecznych Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Kartuzach, którym przekazali dary zebrane podczas zbiórki zorganizowanej przez Komisję Pro Bono przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku. Dzieci miały okazję przymierzyć adwokacką togę i podzielić się swoimi marzeniami i planami na przyszłość. Wszystkim zaangażowanym w zbiórkę serdecznie dziękujemy.

• Idąc tym tropem zwracam szczególną uwagę na organizowany właśnie z okazji Dnia Dziecka przez Komisję Sportu piknik rodzinny, który odbędzie się w sobotę 17 czerwca o 11.00 na stadionie Ogniwo Sopot (ul. Jana z Kolna 18, Sopot). Organizatorzy przewidują mnóstwo atrakcji w tym dmuchańce, eurobungee, lody, przekąski i upominki. Zeszłoroczna edycja pikniku przyciągnęła rekordową liczbę uczestników, mam nadzieję, że w tym roku będzie podobnie.

Oczywiście jak zwykle zachęcam do dzielenia się inicjatywami indywidualnie przez Państwa podejmowanymi w ramach wzmacniania więzi koleżeńskich i promocji zawodu.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 66
Adw. Dominika Merchel-Hinc
Z życia

Dzień Adwokata 2023

W czwartek, 20 kwietnia, miało miejsce prawdziwe święto Adwokatury! Tego dnia, Studenci Prawa oraz Uczniowie Szkół ponadpodstawowych z Trójmiasta wypełnili po brzegi Aulę im. Prof. Mariana Cieślaka by wziąć udział w ,,Dniu Adwokata” zorganizowanym przez Pomorską Izbę Adwokacką we współpracy z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Wydarzenie było doskonałą okazją, by opowiedzieć przyszłym prawnikom o zawodzie adwokata, jego historii oraz o realiach pracy po zakończeniu studiów. Przez cały dzień funkcjonowało stoisko informacyjne koordynowane przez adw. Katarzynę Korzeniewską, przy którym Uczestnicy spotkania mogli porozmawiać z adwokatami i aplikantami Pomorskiej Izby Adwokackiej, dopytać o wszelkie praktyczne aspekty związane z odbywaniem aplikacji i zdobyciem uprawnień zawodowych. Cieszącą się dużym zainteresowaniem atrakcją była fotobudka. Młodzi adepci prawa mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie w adwokackiej todze oraz zaopatrzyć się w gadżety z logo Adwokatury – oczywiście wszystko z kolorze zielonym.

Ale po kolei…

Wydarzenie rozpoczęło się o godz. 10:00. Uczestników spotkania przywitał Dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Wojciech Zalewski, prof. UG oraz Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku adw. Bartosz Golejewski, którzy już na wstępie odpowiedzieli Młodzieży na pytanie: czy i dla kogo Adwokatura to właściwy wybór drogi zawodowej? Swoją obecnością zaszczycił nas również dr hab. Marcin Wiszowaty, prof. UG, Prodziekan ds. Współpracy Międzynarodowej i Rozwoju WPiA UG.

Historia adwokatury

Chwilę później rozpoczął się panel o historii Adwokatury. Organizatorzy wyszli bowiem z założenia, że w czasach słabnącego społecznego zrozumienia idei zawodu adwokata, to właśnie historia jest naszym najważniejszym narzędziem w kształtowaniu właściwych postaw tych, którzy będą stawiać pierwsze kroki w tym zawodzie. Przypominanie naszego dorobku historycznego i tradycji ma uświadamiać, że powinnością adwokatów zawsze było i jest stanie

po stronie człowieka potrzebującego pomocy. Na wysokości zadania w tym zakresie stanęli Członkowie Komisji Historycznej działającej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku, którzy w ciekawy i przystępny sposób opowiedzieli młodzieży o genezie zawodu adwokata, jego istocie, politycznych i społecznych uwarunkowaniach jego wykonywania. Pani mecenas Katarzyna Superczyńska w swoim wystąpieniu ,,Krótka historia długiej fałdzistej sukni” wyjaśniła zgromadzonym skąd się wzięła toga z zielonym żabotem, który to kolor od samego początku przypisano Adwokaturze. Nie od dziś wiadomo, że zielona barwa uspokaja i wprowadza równowagę, a dodatkowo jest symbolem prestiżu i doświadczenia. Adwokat – dawniej pełniący przede wszystkim funkcję obrońcy w postępowaniach karnych – miał dawać oskarżonemu nadzieję na sprawiedliwy proces i na uwolnienie go od stawianych zarzutów. Następnie adw. Jakub Żak podczas swojej prelekcji przybliżył Uczestnikom

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 67
Redakcji Sprawozdanie
Słowo od
Sprawozdanie

spotkania sylwetki wybitnych adwokatów i opowiedział o trudnych i głośnych procesach, w których przyszło im brać udział. Adw. Mateusz Stefaniak w niezwykle ciekawym i dynamicznym wystąpieniu przedstawił Uczniom i Studentom realia procesu gdańskiego oraz wyjaśnił rolę Adwokatów, którzy – wykazując się w tych trudnych czasach niespotykaną odwagą i niezłomnością – podjęli się obrony działaczy NSZZ Solidarność. Na zakończenie panelu historycznego adw. Krystyna Chudzińska przeprowadziła interaktywny quiz, w którym do wygrania były m. in. Misie w adwokackich togach i inne nagrody.

Adwokatura współcześnie

Po panelu historycznym przyszedł czas na panel o współczesnej Adwokaturze moderowany przez adw. Małgorzatę Głódkowską i adw. Jana Suchanka. Ta część wydarzenia miała na celu przybliżenie młodym adeptom prawa realiów wykonywania zawodu po zakończeniu studiów oraz roli Adwokatury w życiu społecznym.

Panel rozpoczął się od wystąpienia adw. Andrzeja Zwary, byłego Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej, który wyjaśnił przyszłym prawnikom specyfikę zawodu adwokata jako zawodu zaufania publicznego, dla którego istotnymi są nie tylko profesjonalizm, rzetelność, fachowość – jako cechy pożądane w każdym zawodzie – ale też przypisana

mu ,,misyjność”, którą należy rozumieć jako służenie ogółowi. W dalszej kolejności adw. Alicja Dżuryk szczegółowo przedstawiła Uczestnikom wydarzenia drogę formalną do aplikacji adwokackiej, a także wszelkie aspekty praktyczne związane z jej odbywaniem, przystąpieniem do egzaminu zawodowego i zdobyciem uprawnień zawodowych. Z dużym entuzjazmem i zainteresowaniem Uczniów i Studentów spotkało się wystąpienie adw. Dominiki Merchel-Hinc zatytułowane ,,Nietypowy dzień z życia bardzo typowego adwokata”, podczas którego Pani Mecenas w ciekawy sposób przedstawiła zalety i wady wyboru tej właśnie ścieżki kariery zawodowej, konfrontując realia wykonywania zawodu adwokata ze społecznymi wyobrażeniami utrwalonymi w oparciu o wizerunek prawnika pojawiający się w filmach i serialach. Adw. dr Łukasz Kodłubański opowiedział o licznych akcjach edukacyjnych Adwokatury i Pomorskiej Izby Adwokackiej, potwierdzając, że działania podnoszące świadomość prawną obywateli, w tym szczególności młodzieży, stanowią istotny oraz ważny obszar funkcjonowania samorządu adwokackiego. Na zakończenie panelu odbyła się sesja Q&A (pytań i odpowiedzi), podczas której obecni na sali Członkowie Pomorskiej Izby Adwokackiej odpowiadali na liczne i nurtujące młodzież pytania dotyczące wcześniejszych wystąpień.

Część warsztatowa

W drugiej części dnia Członkowie Komisji Edukacji Prawnej działającej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku przygotowali dla Uczniów i Studentów propozycje warsztatów praktycznych. adw. Ila Knapczyk poprowadziła niezwykle interesujące spotkanie, podczas którego wraz z Uczestnikami próbowali odpowiedzieć na pytanie ,,Czy będąc adwokatem można być sobą?”. Adw. Agnieszka Bzoma-Żebrowska i adw. Małgo-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 68

rzata Głódkowska przygotowały symulację rozprawy karnej, podczas której w rolę stron procesu wcielali się Uczniowie i Studenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Seminarium poświęcone praktycznym aspektom nauczania prawa

Ważnym wydarzeniem towarzyszącym obchodom Dnia Adwokata było seminarium poświęcone praktycznym aspektom nauczania prawa. Celem spotkania było stworzenie przestrzeni dla prezentacji spostrzeżeń o metodach stosowanych przy praktycznym nauczaniu przyszłych prawników, w szczególności w aspekcie edukacji szkolnej i uniwersyteckiej dla konwergencji dalszej edukacji w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych.

W gronie zaproszonych gości znaleźli się wykładowcy z Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego oraz przedstawiciele środowiska nauczycieli szkół średnich. Moderatorem dyskusji była adw. Anna Bober-Kotarbińska, przewodnicząca sekcji działalności naukowej Komisji Edukacji Prawnej przy ORA Gdańsk.

Przyjęty program seminarium ujmował wystąpienia zaproszonych gości: dr Agnieszki Tomasik (Dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr

8, koordynatorki innowacyjnego projektu doskonalenia nauczycieli „Kreatywna Pedagogika” w Gdańsku), dr Olgi Śniadach, dra hab. Macieja Wojciechowskiego oraz adw. Marcina Derlacza.

Każdy z występujących prelegentów przedstawił własne spostrzeżenia dotyczące współpracy z pozostałymi środowiskami edukacyjnymi oraz nauczania. Scharakteryzowane zostały również zagadnienia związane z pożądaną sylwetką i poziomem umiejętności posiadanych przez kandydatów na studentów i aplikantów adwokackich. Po wysłuchaniu wystąpień prelegentów zaproszeni goście przystąpili do rozmowy na temat aktualnych wyzwań procesu nauczania. Ważny głosem w dyskusji były wystąpienia adw. Sylwii Grzybowskiej, Wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku oraz adw. Bartosza Golejewskiego, którzy podzielili się swoimi spostrzeżeniami i refleksjami wynikającymi z wieloletniego doświadczenia w kształceniu aplikantów adwokackich. Na zakończenie uwaga Uczestników spotkania została zwrócona na aktualność oraz teoretyczną i praktyczną wagę poruszanych w czasie dyskusji, a uprzednio w prezentacjach, materii nauczania i edukacji prawnej.

Podsumowując: ,,Działo się!”. W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim Członkom Pomorskiej Izby Adwokackiej zaangażowanym w organizację tego projektu.

Z koleżeńskimi pozdrowieniami,

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 69
Adw. Małgorzata Głódkowska Przewodnicząca Komisji Edukacji Prawnej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku

Dzień Adwokata – symulacja rozprawy karnej na Wydziale Prawa i Administracji

Uniwersytetu Gdańskiego

20 kwietnia 2023 – warto zapamiętać ten dzień! To właśnie wówczas Zieleń – głęboka, mięsista, butelkowa, zdominowała Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Zieleń wypełniła przestrzeń w budynku i wokół nie tylko dlatego, że w końcu słoneczna i przyjemna w kolorystyce wiosna w pełnej krasie zawitała w campusie uniwersyteckim, ale przede wszystkim dlatego, że studentom i uczniom trójmiejskich szkół ponadpodstawowych, głodnym informacji o „Zielonych”, Adwokaci i Aplikanci adwokaccy z Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku we współpracy z wykładowcami Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego przygotowali prawdziwą „zieloną” ucztę! Ucztę wiedzy o historii i współczesności Adwokatury, ucztę dobrej zabawy z konkursami i nagrodami, jak też dosłownie – ucztę – z pysznym poczęstunkiem, podczas którego w atmosferze pozytywnych emocji żywo zainteresowani uczestnicy mogli porozmawiać z Mecenasami z Trójmiasta, skorzystać z przydatnych upominków i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia w todze w fotobudce.

To wyjątkowe wydarzenie, szczególnie ważne dla młodych ludzi – z uwagi na wybór drogi zawodowej, przed którym stoją czy też utwierdzają się w nim –bogate w merytoryczne atrakcje, zakończyła symulacja rozprawy karnej, przygotowana i moderowana przez adw. Agnieszkę Bzoma-Żebrowską i adw. Małgorzatę Głódkowską. Wzięło w niej udział tak wiele osób, że podział miejsc na sali do symulacji rozpraw WPiA UG wedle zasad i standardów sądowych nie mógł zostać zachowany (co bardzo cieszy!). Scenariusz symulacji dotykał bardzo nośnej i wrażliwej tematyki – nękania, występującego także w środowisku młodych ludzi, którzy w skrajnych emocjach, w tym miłości i nienawiści, konkurujących ze sobą, tracą dystans, a wręcz zatracają się w swoim punkcie widzenia do tego stopnia, że odbierają rzeczywistość opacznie lub błędnie rozpoznają i przelewają swoje uczucia, spostrzeżenia i potrzeby na drugiego człowieka. Punkt widzenia ofiary, nie reprezentowanej w toku symulacji przez profesjonalnego pełnomocnika, jak też potencjalnego sprawcy-oskarżonego, który przyjął aktywną postawę i korzystał z dużym

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 70
Sprawozdanie

rozmachem z przysługujących mu uprawnień, w tym też z pomocy aż trzech adwokatów-obrońców, nabudowały ogrom elementów istotnych każdego procesu karnego, poddanych wnikliwej analizie, licznym dygresjom, ale także ocenom trójkowego składu sędziowskiego i publiczności. Wiedza zaangażowanych w różne role procesowe osób pozwalała brnąć w coraz bardziej zaawansowane stadium tego procesu, ale też – co zacne – ich fantazja i kreatywność przyniosły salwy śmiechu, które rozładowywały rosnące samoczynnie napięcia między „przeciwnikami procesowymi i życiowymi”. Wydaje się, że także dla obserwujących przebieg zdarzeń na sali sądowej nauczycieli i wykładowców akademickich było to ciekawe doświadczenie, bowiem ich podopieczni mogli pochwalić się dotychczas pozyskaną na zajęciach wiedzą, zmierzyć z jeszcze istniejącymi sferami niewiedzy, jak też skonfrontować na forum siłę charakteru i liczne towarzyszące im emocje. Można śmiało stwierdzić, że rzutkość uczestników, ich wiedza, jak też intuicja spotkały się z doświadczeniem adwokackim z rzeczywistej sali sądowej, które Moderatorki w formie dygresji, podpowiedzi i wyjaśnień wątków przemycały co jakiś czas w toku symulacji. Uczest-

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 71

Słowo od Redakcji

nicy wczuli się tak dalece w swoje role, że przygotowany dla nich scenariusz przerodził się w ponad 2 godzinną dynamiczną rozprawę karną, jednak bez elementu ostatniego, tj. wyrokowania w sprawie, pozostawiając Uczestników z dylematem, z którym mierzy się Sąd.

Być może zabrzmi to dość górnolotnie, nieco nieskromnie, jak z ust samochwały, lecz słowa uznania, satysfakcji i entuzjazmu bardzo licznie i z rozmachem padały z ust młodych adeptów prawa i uczniów trójmiejskich szkół średnich, którzy zgromadzili się, aby wziąć udział w „Dniu Adwokata”, przygotowanym przecież specjalnie dla nich. Niedosyt, którym część uczestników dzieliła się z organizatorami wprost, sprawia, że być może niektórzy z nich – oby jak najliczniej –będą z adwokackim zapałem poszukiwać dalszych informacji, pogłębiać wiedzę, by ostatecznie nabywać doświadczenia zawodowego właśnie w Adwokaturze.

Tego dnia strój urzędowy Adwokata odmieniano przez różne przypadki, ale też przypisano mu określenia i role, które sprawiają, że Adwokatura to piękno w czystej postaci, bowiem oprócz tego, że to

znak rozpoznawczy rozsławionego ostatnim czasie

„Misia-superbohatera” – to także symbol Odpowiedzialności, Siły i niegasnącej Nadziei. W tych wartościach wszystkim było w dn. 20.04.2023 r. do twarzy1 – na sobie (dosłownie) i na ustach.

W pełni uzasadnione wydaje się być oczekiwanie Organizatorów, że to wydarzenie wejdzie na stałe do kalendarza imprez edukacyjnych w środowisku prawniczym. Dlatego dumni, aktywni i niezłomni mówimy: „Do zobaczenia!” za rok2!

1 W tych wartościach wszystkim zawsze było, jest i będzie do twarzy! Dobrem trzeba się dzielić, budować wspólnie i przekazywać dalej.

2 Do zobaczenia w Adwokaturze!

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 72
Adw. Agnieszka Bzoma-Żebrowska

Słowo od Redakcji Sprawozdanie

XII Charytatywny Bal z Sercem…

„Charytatywny Bal z Sercem” to coroczne wydarzenie, którego celem jest pomoc na rzecz Hospicjum i osobom ciężko chorym oraz ich rodzinom. W dniu 20 maja 2023 r. członkowie Pomorskiej

Izby Adwokackiej wzięli udział w XII-tym Charytatywnym Balu z Sercem, organizowanym przez Fundację Hospicyjną w niepowtarzalnej przestrzeni 34. piętra wieżowca Olivia Star, z którego roztacza się unikatowy widok na Trójmiasto i Zatokę Gdańską. Dochód z Balu został przeznaczony na wsparcie wyposażenia i uruchomienia działalności Centrum

Opieki Wytchnieniowej. Skieruje ono swoją pomoc do kilkuset rodzin rocznie. To nowe przedsięwzięcie Fundacji Hospicyjnej, która każdego roku otacza troskliwą opieką 2000 osób – pacjentów Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC i ich rodziny oraz dzieci i dorosłych po stracie najbliższych. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęła Ambasada Mołdawii w Warszawie oraz Konsul Honorowy Republiki Mołdawii w Gdańsku.

Ponadto patronatu honorowego udzielili: Wojewoda Pomorski, Marszałek Województwa Pomorskiego oraz Prezydent Miasta Gdańska oraz

Prezydent Stowarzyszenia Konsulów Honorowych w Polsce, Kanclerz Loży Gdańskiej Business Centre Club, Prezes Zarządu Gdańskiego Klubu Biznesu, Prezydent i Prezes Zarządu Pracodawców Pomorza oraz Prezes Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej. Bal poprowadził znany z Zespołu „Leszcze” Maciej Miecznikowski, a do tańca zagrał znany nam z Balów Adwokackich cudowny zespół Riverboat Ramblers Swing Orchestra. W czasie Balu jak co roku przeprowadzane były licytacje i wśród wyjątkowych przedmiotów znalazły się prawdziwe perełki takie jak na przykład: kolacja w towarzystwie Grzegorza Skawińskiego i Waldemara Tkaczyka, szkolenie na katamaranie z wicemistrzem świata Kubą

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 73

Słowo od Redakcji

Surowcem czy koszulka Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium wraz z autografem.

Komisja Pro Bono i Socjalna działająca przy Pomorskiej Izby Adwokackiej od dawna wspiera działalność Hospicjum i udział członków naszej Izby w tym Balu był także tego dowodem. Nie tylko mogliśmy uczestniczyć w fantastycznej zabawie, ale

przede wszystkim pomóc poprzez swój udział także w realizacji przepięknej inicjatywy.

W imieniu Fundacji Hospicyjnej bardzo dziękuję uczestnikom Balu z naszej Izby za okazanie dobrego serca.

Kolejny Bal już za rok, a zatem zachęcam wszystkie Koleżanki i Kolegów do udziału w tym wydarzeniu!

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 74
Adw. Wioletta Kazimierczyk Przewodnicząca Komisji Pro Bono przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku

Polski konkret

Zastanawiamy się czasem, dlaczego w Polsce po 2015 r. tak łatwo doszło do zdemolowania systemu wymiaru sprawiedliwości, do ograniczenia praw kobiet (zniesienie tzw. kompromisu aborcyjnego), do ustanowienia „czerezwyczajki” potrzebnej do zniszczenia lidera opozycji, do kompromitującej tzw. prywatyzacji Lotosu, zaprzepaszczenia pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy i do wielu innych, mniej lub bardziej bulwersujących naruszeń prawa i interesów naszego kraju.

Szczerze mówiąc w zasadzie każdy z kim rozmawiam na te tematy, oprócz kilku oczywistych i banalnych spostrzeżeń o wzrastającej demokraturze, rządach przemocy, pajdokracji, utożsamianiu przez rządzących demokracji wyłącznie z posiadaniem większości parlamentarnej, rozpoczęciu przez rządzący układ władzy Polexitu, czy zawłaszczeniu przez PiS mediów, nie potrafił przedstawić przekonującego wyjaśnienia. Tak jak nie mamy pewności, dlaczego Francuzi wylegli niedawno na ulice w obronie swych przywilejów społecznych, a Izraelczycy przeciwko próbom ograniczenia niezależności ich Sądu Najwyższego. Dlaczego w starych demokracjach już sama próba ograniczania przez polityków kompetencji ustrojowych instytucji demokratycznego państwa popycha ludzi do masowego protestu, a u nas poważne nawet defekty ustrojowe tych instytucji zazwyczaj wywołują jedynie ożywienie zainteresowanych grup społecznych lub korporacji, bądź krótkotrwałe protesty społeczeństwa.

Ja także nie wiem, ale mam pewne przypuszczenia. Nie są ani nowe, ani oryginalne bądź odkrywcze. W zasadzie to trochę już zapomniane truizmy. Sugeruję więc aby do konglomeratu przyczyn atrofii opinii publicznej w Polsce pod obecnymi rządami dodać jeszcze dwa elementy. Pierwszy – to, historycznie rzecz ujmując, narastające od XVII wieku nienadążanie naszego kraju za przemianami cywilizacyjnymi zachodniej Europy, drugi – to wygodna praktyka utożsamiania społeczeństwa polskiego, co najmniej od czasów I Rzeczpospolitej, przede wszystkim z klasą rządzącą, czyli co najwyżej z 10% populacji. Doceniając rolę szlachty, magnaterii i duchowieństwa, nie można bezrefleksyjnie pomijać znaczenia 90% „niemego” społeczeństwa, a więc chłopów, mieszczan i wszystkich pozostałych, w tym mniejszości ukraińskiej, białoruskiej i ruskiej.

Proszę więc bez uprzedzeń rozważyć, czy Unia Lubelska z 1569 r. aby na pewno była zwieńczeniem potęgi XVI-wiecznej Korony, czy też, być może, początkiem jej końca, skoro utrwalenie archaicznego systemu społecznego oraz odcięcie się od europejskich metod prowadzenia gospodarki powodowało narastającą peryferyzację kraju i zapaść miast (monopol handlu dla szlachty, podstawą gospodarki są folwarki). Zainteresowanych szczegółami odsyłam do znakomitej książki Jana Sowy: „Fantomowe ciało króla”.

Kolejny punkt polskiej dumy narodowej – Konstytucja 3 maja 1791 r. Tylko historyczne halucynacje podpowiadają nam zniesienie przez nią pańszczyzny. Konstytucja wezwała jedynie szlachtę i chłopów do zawierania umów, co przez część mieszkańców wsi zostało zrozumiane jako zniesienie podległości feudalnej. Stanowiło to też zachętę do zbiegostwa na tereny Rzeczypospolitej, co dla Katarzyny II było wspaniałym pretekstem do wojny 1792r. i wstępem do rozbioru 1793 r. A mieszczanie? Umożliwiono im – ogólnikowo – nobilitację społeczną i polityczną oraz możliwość nabywania dóbr ziemskich. Tyle, że bez konkretów i bez dopuszczenia do prowadzenia handlu.

Pamiętamy ze szkolnej historii, że polepszenie sytuacji chłopów zapowiadał Uniwersał Połaniecki z 7 maja 1794 r., którego realizację uniemożliwił trzeci, ostateczny już, rozbiór Polski (1795 r.). To kolejna bajka narodowa. Otóż utrzymywał on pańszczyznę, obiecując tym z chłopów, którzy przeżyją zwycięskie powstanie gwarancje obniżenia pańszczyzny o 1/3. O innych warstwach społecznych – konkretów brak. Może więc coś dobrego wynikło z powstania listopadowego lub styczniowego? W 1831 r. szlachta lekceważyła postulaty zarówno chłopów, jak i mieszczan. Czy wobec takiej postawy możemy mieć do włościan, którzy ponosili gros ciężarów prowadzenia wojny pretensje, że wieś wobec patriotycznych irredent przyjęła postawę bierną, a czasami nawet wrogą? W 1861 r. nie udało się powstańcom uwłaszczyć chłopów, ale w jej wyniku car Aleksander II uwłaszczył chłopów w Królestwie Polskim. Było to naprawienie poważnego zapóźnienia cywilizacyjnego (przez zaborcę!), bowiem w Anglii ten proces rozpoczął się w XV wieku a całkowicie zakończył w XVIII, a francuskie dekrety z lat 1789-1794

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 75
Felieton

uwłaszczyły chłopów na użytkowanych przez nich gruntach bez obowiązku ich wykupu. Prusy i Austria też były od nas szybsze.

Po co przypominam te powszechnie znane fakty? Przede wszystkim po to, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że państwa Europy Zachodniej przez kilkaset lat żmudnie budowały zręby nowoczesnych społeczeństw oraz kapitalistycznej gospodarki, w których emancypacja społeczna i dążenie do wolności stanowiły podstawowe wartości akceptowane przez ogół społeczeństwa. I wszystko to w ramach twardych monarchii. Rewolucje – francuska i amerykańska –przyniosły wolność dla wszystkich. My w tym czasie z wielkim zaangażowaniem petryfikowaliśmy quasi-niewolniczy system folwarczny i skutecznie eliminowaliśmy ambicje mieszczan i mniejszości narodowych, wszystko po to, aby 10% mogło wygodnie żyć kosztem 90% zdegradowanych.

Społeczna świadomość obejmuje ogół historycznie ukształtowanych pojęć, wyobrażeń, symboli, poglądów i opinii, a nawet przesądów i uprzedzeń wspólnych dla społeczeństwa. To także charakterystyczne formy życia duchowego i religijnego, całość poglądów naukowych, filozoficznych, politycznych, ideologicznych, prawnych i etycznych, które składają się na sposób myślenia i kulturę umysłową społeczeństwa. Przez setki lat naszą zbiorową świadomość kształtował brak zaufania do państwa i jego instytucji, skoro kreowane były przez 10% wyłącznie dla 10%, bądź przez zaborców, czy obiecujących zło-

te góry powstańców. Gdy społeczeństwa Zachodu skutecznie wywalczyły już wolność i równość, my dyskutowaliśmy o dopuszczalnych granicach poluzowania niewolnictwa. Gdy potęga Zachodu budowana była na postępie technicznym, wprowadzeniu produkcji maszynowej i na międzynarodowej wymianie realizowanej przez nieustannie bogacące się miasta i ich obywateli, my “świadomymi i odważnymi” posunięciami doprowadziliśmy do całkowitego upadku miast i mieszczaństwa. Niech symbolem naszego zapóźnienia cywilizacyjnego będzie tu przykład Ignacego Łukasiewicza, w polskiej baśni narodowej – wynalazcy. W 1860 r. J.W. Swan opatentował żarówkę w postaci świecącego włókna węglowego w szklanej bańce, z której wypompowano powietrze, a w zbliżonym czasie polski wynalazca umoczył sznurowadło w nafcie i wynalazł lampę naftową. Porównanie ognistego sznurowadła z żarówką elektryczną jest dla mnie emblematyczne.

Zbiorowa świadomość rodzi się w interakcji następujących po sobie pokoleń. Rodzice przekazują dzieciom swe przemyślenia, doświadczenia i szeroki wachlarz uprzedzeń. Te z kolei przekazują je kolejnym pokoleniom, dodając do spuścizny przodków swoją opowieść utkaną z własnych doświadczeń życiowych, wykształcenia, osiągnięć, klęsk i frustracji. W każdej z tych opowieści, niezależnie od tego, kim jesteśmy, skąd pochodzimy itp. przejawić się musi, bo taka jest droga każdego z nas, ograniczone zaufanie do Państwa, władzy i politycznych obietnic.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 76
Źródło: Wikipedia, domena publiczna

Bo w większości jesteśmy potomkami 90% wykorzystywanych przez lata i oszukiwanych na potrzeby kolejnych generacji aspirantów do władzy. Przywołane przeze mnie przykłady instrumentalnego, nieskutecznego bądź nieudolnego zainteresowania grupami defaworyzowanymi dobitnie to pokazują. To genetyczne doświadczenie powoduje, że Polaków mniej interesuje abstrakcyjna wolność i sprawiedliwość, bardziej zaś uchwytne „tu i teraz” konkrety. Z tej perspektywy nie tak bardzo obrazoburcze wydają się słowa prof. Radosława Markowskiego, który ostatnio zauważył, że „…mamy rządzących złoczyńców politycznych i zaskakująco apatyczne społeczeństwo, dziwacznych zadowolonych, dość bezrefleksyjnych ludzi klasy średniej nieadekwatnie słabo reagujących na zagrożenia…”.

Polski konkret, akceptowany przez ludzi i utrwalony przez nasze historyczne doświadczenia to przede wszystkim transfery socjalne. To co ludzie dostają realnie. Programy partii, w tym programy gospodarcze, społeczne i socjalne, są traktowane analogicznie do starych obietnic uwłaszczenia chłopów lub upodmiotowienia mieszczan i mniejszości. Obietnic nigdy nie zrealizowanych, a więc niegodnych zawierzenia.

Nie wszyscy chcemy przyjąć za Miltonem Friedmanem, iż nie ma darmowych obiadów, a więc, że gdy godzimy się na włożenie sobie do jednej kieszeni 500+, jednocześnie godzimy się na wyjęcie z drugiej kieszeni przez tego samego dobroczyńcę 800+, bo przecież system obsługujący ten supertransfer musi kosztować. Nie oburzajmy się na polski kon-

kret. Starajmy się włączyć do niego także, pomimo wszystkich naszych historycznych doświadczeń i idiosynkrazji, wartości dla nas istotne, które przez ostatnie lata są przez nowych władców rugowane ze świadomości zbiorowej.

Piszę te słowa jeszcze przed warszawskim marszem 4 czerwca. Państwo czytacie je mając już doświadczenie tego wydarzenia. Mam nadzieję, że kilkaset tysięcy ludzi na ulicach stolicy pragnących powrotu do państwa prawa, wolności obywatelskich, sprawiedliwości, praworządności i normalności, to będą najbardziej reprezentatywne konsultacje społeczeństwa z władzą, które staną się też nowym impulsem do uporządkowania sceny politycznej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Oraz do stworzenia nowego ładu po nich. Skoro udało się w 1980 r. i 1989 r., może historia łaskawie przypomni sobie o nas raz jeszcze jesienią 2023 r.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 77
R. pr. Wiesław Byczkowski

Prawo w literaturze

Szkaradny człowiek wchodzi i przegląda się w lustrze. « – Dlaczego pan się przegląda, skoro widok własnego odbicia może sprawić panu jedynie przykrość?»

Szkaradny człowiek mówi mi na to: « – Drogi panie, według nieśmiertelnych zasad Wielkiej Rewolucji wszyscy ludzie mają równe prawa, mam więc prawo przeglądać się w lustrze; z przyjemnością, czy z przykrością, to już rzecz mojego sumienia.»

Zdrowy rozsądek oczywiście był po mojej stronie, ale on miał za sobą ustawę.

(Ch. Baudelaire, „Lustro” [w:] Paryski splin. Poematy prozą, tłum. R. Engelking, Łódź 1993, s. 155)

Przedmiotem niniejszej refleksji jest analiza krótkiego utworu „Lustro” Charles’a Baudelaire’a, pochodzącego ze zbioru „Paryski splin” (Le Spleen de Paris) z 1864 r. Autor jest uważany za jednego z najbardziej oryginalnych twórców XIX-wiecznej poezji francuskiej, był prekursorem modernizmu, symbolizmu i dekadentyzmu w literaturze. Godne uwagi jest, że ukończył studia prawnicze, chociaż nie czuł powołania do pracy w zawodzie. Zaliczany do tzw. poetów wyklętych, zarówno ze względu na prowadzony styl życia, jak i działalność literacką. Obracając się w środowisku paryskiej bohemy żył w sposób odbiegający od powszechnie przyjętych norm, w ten sposób pragnął przełamywać społecz-

ne tabu. Baudelaire jest najczęściej kojarzony ze zbiorem „Kwiaty zła” (Les fleurs du mal), w którym ukazał „ciemną” stronę ludzkiej natury, epatując obrazami śmierci, nędzy, brzydoty. W powszechnym mniemaniu przyjmuje się, że francuski poeta był zafascynowany złem, odrzucał Boga i religię, z drugiej strony, co paradoksalne, jego twórczość jest wyraźnie przeniknięta duchowością, poszukiwaniem ukrytego Boga, jak również próbą wydobycia piękna z brzydoty i zła codzienności.

Dopełnieniem „Kwiatów zła” był wydany później „Paryski splin”, poruszający podobną problematykę. Tytułowy „splin” oznacza „stan przygnębienia, apatii i nudy wywołany poczuciem beznadziejności życia”. W utworze „Lustro” Baudelaire opisał szkaradnego człowieka, który przygląda się swojemu odbiciu w lustrze. Na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się całkiem prozaiczna, jednak staje się to podstawą do głębszych rozważań, w tym dotyczących obowiązującego prawa. Świadek sceny z lustrem zadaje pytanie szkaradnemu człowiekowi, zastanawiając się, w jakim celu patrzy na własne brzydkie odbicie. W kontekście analizowanego utworu celne są słowa Kazimierza Tetmajera – „widzę się w lustrze, więc jestem!”. Obserwowanie pięknej twarzy w zwierciadle pozwala afirmować jej walory estetyczne, ale kontemplowanie szpetnego odbicia może już budzić wątpliwości. Jak pisze Umberto Eco „lustro nie <<tłumaczy>>. Rejestruje to, co w nie uderza, dokładnie tak, jak się to dzieje. Mówi prawdę w sposób nieludzki, o czym wie, kto – przed zwierciadłem – traci wszelkie złudzenia co do swej świeżości i urody. Mózg interpretuje obraz na siatkówce, lustro nie interpretuje przedmiotów. Lecz właśnie ta niewzruszona, zwierzęca, nieludzka natura luster pozwala mieć do nich zaufanie” (U. Eco, O zwierciadłach [w:] Czytanie świata, tłum. M. Woźniak, Kraków 1999, s. 74).

Podobnie jak odbity od powierzchni zwierciadła obraz podlega interpretacji, tak również i normy prawne nie są czymś danym z góry, lecz podlegają rekonstrukcji w procesie wykładni prawa, w którym wymagany jest aktywny udział interpretatora. Co istotne, interpretator nie działa w poznawczej próżni, jego rozumienie prawa jest każdorazowo zależne od uwarunkowań historyczno-kulturowych społeczeństwa, w którym żyje. Bohater wiersza „Lustro” został określony jako szkaradny, co może oznaczać

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 78
https://www.dw.com
„Lustro” Charles’a Baudelaire’a

nie tylko samą aparycję, ale także sferę wewnętrzną. Jako kryterium oceny wskazuje bowiem sumienie, mające służyć do osądzenia swojego własnego „ja” odbitego w zwierciadle. Oprócz tego, chcąc uzasadnić swoje prawo do przeglądania się w lustrze, odwołuje się do „nieśmiertelnych zasad Wielkiej Rewolucji”, czyli Deklaracji praw człowieka i obywatela z 26 sierpnia 1789 r. – pomnika prawa francuskiego Oświecenia. Zgodnie z art. 1 Deklaracji „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swych prawach. Zróżnicowania społeczne mogą być oparte wyłącznie na pożytku powszechnym”. Zasada równości wobec prawa uzyskała fundamentalne znaczenie, stanowiąc podstawę i wyznaczając zakres wszelkich praw i wolności. Warto zwrócić uwagę, że choć Baudelaire nawiązał tutaj do dokumentu wyrażającego ideę prawa naturalnego, to już w czasach jego pracy twórczej niepodzielnie dominowała myśl pozytywizmu prawniczego.

Świadek sceny z lustrem wyraża wątpliwości, dlaczego ktoś ogląda swoją szpetność, ale jak ostatecznie stwierdza, granice indywidualnych uprawnień może wyznaczać albo zdrowy rozsądek, albo przepisy prawne. Prawnicy są przyzwyczajeni do pozytywistycznego postrzegania prawa jako czegoś abstrakcyjnego, zależnego wyłącznie od woli ustawodawcy, który przestrzeganie przepisów zabezpiecza przymusem państwowym. Jednocześnie prawo ma wymiar relacyjny, integruje członków danej społeczności, umożliwiając im realizację różnych celów życiowych. System prawny odzwierciedla skłonność ludzkiej natury do porządkowania otaczającej rzeczywistości według podstawowych wartości, takich jak prawda, sprawiedliwość, dobro i piękno. Te wzniosłe ideały napotykają na kłamstwo, niesprawiedliwość, zło, brzydotę, również wpisane w naturę

ludzką. Z tego względu marzenia o zbudowaniu idealnego społeczeństwa czy opracowaniu doskonałego prawa pozostają tylko utopią.

Na koniec, nawiązując do omawianego utworu, warto zapytać, czy prawo może być piękne? Spojrzenie na tę problematykę w kategoriach estetycznych wydaje się intrygujące. Zapewne gdyby miał to ocenić Baudelaire, stwierdziłby, aby z formalizmu prawnego, rutyny zawodowej czy błędów legislacyjnych, towarzyszących na co dzień prawnikom, wydobyć coś pozytywnego, a szpetotę twórczo przekształcić w piękno. Czy akty prawne nie powinny być pisane eleganckim, kunsztownym językiem, tak jak znane arcydzieło sztuki legislacyjnej – Kodeks Napoleona? Czy w uzasadnieniach orzeczeń sądowych nie powinno się odwoływać do literatury pięknej, tak jak amerykański Sąd Najwyższy, cytując Szekspira? Prawo nie musi dłużej skrywać się przed naszymi oczami wyłącznie pod szatą racjonalności, pewności czy bezpieczeństwa. Wszystko bowiem zależy od perspektywy, podobnie jak w Baudelaire’owskim lustrze, odbijającym zarówno brzydotę, jak i piękno.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 79
Adw. dr Karol Gregorczuk

Niebo nad Palestrą

Opowieści ze Stukilometrowego Lasu

Dawno, dawno temu, gdy niebieskie siły rozstawiały swoje parasole w budynkach sądów i innych organów, a zieloni tonęli w dyskusjach i coraz to nowszych komisjach, narodził się ON. Bohater, na miarę tych z baśni Walta Disney’a. I nie myślę teraz o Prezesie, chociaż co zrozumiałe, mógł pojawić się w wielu umysłach po tym bajecznym wstępie. Miś Adwokat. O nim jest mowa.

Miś, jak każdy zbyt szybko awansujący w rankingach popularności bohater, narobił sobie także i wrogów. Że za gruby, podkrada miodek i w ogóle dlaczego jest misiem, a nie magicznym jednorożcem/słodką lamą/swojską adwokacką papugą (niepotrzebne skreślić). O zgrozo, którym zwierzątkiem by nie był, Miś w żadnej z podejmowanych przez siebie spraw nie ustalał z klientami honorarium. Paradoksalnie jednak, oponenci tylko Misia uwiarygodnili, stał się bohaterem z krwi i kości, może nie zawsze zgodnym z wyidealizowanymi, pluszowymi wyobrażeniami, ale takim zwyczajnym adwokatem, jak my wszyscy.

Czy Miś jest natomiast faktycznie taki zwyczajny i pozbawiony magicznych mocy? Absolutnie nie! Należy przede wszystkim zwrócić uwagę na niezwykłą wszechstronność naszego bohatera. Nie każdy zajmuje się na tyle dobrze prawem karnym, cywilnym i handlowym jednocześnie, że wszystkie zwierzątka w lesie polecają tylko jego osobę. Trudno się dziwić. Miś zza biurka ustala sprawców czynów zabronionych i doprowadza do ich zatrzymania. Jeszcze pisząc w międzyczasie kilka pism. Złośliwi twierdzą, że na jednej ze stron książki uwieczniono brzydki gest Misia w stosunku do Sądu, a i tak bez apelacji wywalczył kasę na implantologa. A stawki implantologów rozsadzają tabelki odszkodowawcze z rozporządzeń.

Prawdziwe czary Miś wyczynia natomiast z nadaniem przesyłki w placówce operatora pocztowego w rozumieniu ustawy. W lesie pocztę przyjmuje

sowa, co jeszcze jest łatwo wytłumaczyć. Ale Miś nie musiał drukować/wypisywać potwierdzenia nadania i czekać w kolejce na magiczną pieczątkę lub choćby „odklikanie” w czeluściach systemu poczty. Sowa przyjęła – just like that – do dzioba i doręczyła. Życie mogłoby być prostsze. Następna bajka musi być dla Poczty Polskiej.

Osobiście Misia pokochałam od pierwszego wejrzenia. Można się uśmiechnąć do jego przygód i łatwości z jaką brnie przez trudy dnia codziennego adwokatów, ale to nasz Miś. Narodzony z przemyślanej i spójnej myśli, dobrze skalibrowany na linii cel-grupa docelowa. To się we wszystkich akcjach marketingowo-wizerunkowych coraz rzadziej zdarza i nie mówię tylko o naszym podwórku, ale w ogóle. Wspaniały jest też fakt, iż przy całym ogromie różnych potrzeb i prac koniecznych do wykonania uznano, że Miś jest potrzebny, zmieści się w budżecie i kalendarzu. Popularność akcji pokazuje, jak bardzo Miś był wyczekiwany.

Zaspokojona i nieustannie pracująca wyobraźnia dziecięca pozwoli naszemu bohaterowi żyć kolejnymi przygodami, a nasi mali słuchacze staną się mimowolnie orędownikami zielonego oświecenia co do korzystania z usług adwokackich.

Kto nie czytał, niech nadrobi koniecznie. Cała Palestra czyta Dzieciom i nie tylko.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 80
Adw. Dagna Maciejewska

Gdy piszę te słowa, za oknami mojej kancelarii słońce odbija się od białych kwiatów, którymi pokryty jest potężny, stary kasztanowiec. Czas, gdy przez jego bezlistne konary mogłem dojrzeć co się dzieje za oknami stojącej za nim kamienicy wydają się odległe, tak jakby były jedynie snem, czy przywidzeniem.

Wtedy, w końcówce lutego, najbardziej ponurej porze roku, jaką funduje nam pogoda na Wybrzeżu, próbowałem sobie wyobrazić bujność tego drzewa, które obserwowałem dopiero od miesiąca, którego wcześniej nie znałem. Przeczucie zieleni czyniło zimowy świat lepszym piękniejszym. Żyjemy wyobrażeniami.

To my nadajemy sensy.

To od nas zależy, czym się zachwycimy i co wzbudzi w nas wstręt.

To my stwarzamy światy.

To w nas zawiera się całe uniwersum.

Nie będę dzisiaj długo opowiadał. Chodź, obejrzymy razem obraz „Białe na białym” Kazimierza Malewicza, rosyjskiego malarza awangardy doby rewolucji październikowej. Przyznam, że najlepiej się go ogląda przy wtórze muzyki. Niech zatem będzie to John Cage i jego utwór na każdy instrument, każdą konfigurację orkiestrową – 4 minuty, 33 sekundy. Tyle trwa milczenie wykonawców, bezruch i cisza ich instrumentów.

Wpatrz się w biel, słuchaj ciszy, stwórz wszechświat.

Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 81 Marek wśród obrazów 4’ 33”
Adw. Marek Karczmarzyk
Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 64/2023 82 Ślepym
Temidy
okiem
Rys. Arkadiusz Krupa, Sędzia Sądu Rejonowego w Łobzie

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.