Może coś Więcej nr 23 / 2015 (49)

Page 10

zarzucili Polonii, że niefrasobliwie zafundowała rodakom 4 lata koszmaru, a sama wygodnie mieszka z daleka od całej tej awantury. Na początku zignorowałam to kompletnie, ponieważ nie jest to ani pierwszy, ani ostatni raz, kiedy „prawdziwi Polacy” szukają zaczepki i sączą jad pod adresem pierwszego lepszego wroga. Jednak później przyszła chwila refleksji. Choć hejt nie należy z całą pewnością do sposobów, w jaki powinno się prowadzić publiczną dyskusję, to

sama treść wcale nie jest pozbawiona sensu. Pytanie, na ile osoby mieszkające za granicą mają prawo wpływać na skład polskiego Parlamentu, wydaje mi się całkowicie zasadne. O ile osoby będące w danym momencie na emigracji ze względu na studia, staż, kontrakt etc. i planujące powrót do Polski w bliższej przyszłości powinny głosować i tym samym współkształtować życie polityczne, to w przypadku Polaków mieszkających od wielu lat za granicą, którzy mają zamiar wrócić, co

najwyżej w trumnie, mam duże wątpliwości. Polskie prawodawstwo dotyczy ich w znikomym stopniu, a najczęściej zdążyli już nabyć obywatelstwo kraju, w którym mieszkają, co daje im szanse wpływania na otaczająca ich rzeczywistość. Czy można i czy powinniśmy odbierać prawa wyborcze emigrantom? Na ile mają oni moralne prawo decydowania o kraju, z którego dobrowolnie (przeważnie) wyjechali? Dyskusja na ten temat byłaby wskazana. 

źródło: www.pixabay.com

10


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.