Kurier Plus - 28 października 2017

Page 1

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

ER KURI P L U S

P O L I S H NUMER 1208 (1508)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

í Lem w filmie – str. 3 í Przepychanki i rocznice – str. 5 í Nieudokumentowany imigrant otrzymuje... – 7 í W rocznicê œmierci ksiêdza Jerzego – str. 9 í Historia jednego obrazu – str. 16

M A G A Z I N E

TYGODNIK 28 PAÌDZIERNIKA 2017

Tomasz Bagnowski

K³ótnie republikanów W Partii Republikañskiej pog³êbia siê spór o prezydenturê Donalda Trumpa. Czêœæ republikanów otwarcie krytykuje prezydenta, establishment GOP pozostaje wobec niego ch³odny, a ci, którzy chcieliby zreformowaæ partiê, staraj¹ siê wykorzystaæ do tego jego obecnoœæ w Bia³ym Domu. Oliwy do ognia dola³ niedawno senator z Arizony Jeff Flake, który podczas swojego przemówienia w Senacie, informuj¹c, ¿e nie bêdzie ubiega³ siê o reelekcjê, jednoczeœnie ostro zaatakowa³ Donald Trumpa. Zdaniem senatora sposób pe³nienia przez niego urzêdu prezydenta „nie jest normalny” i jest wrêcz „niebezpieczny dla demokracji”. Inny z senatorów Bob Corker, który równie¿ koñczy swoj¹ karierê w Kongresie, jest w g³oœnym sporze z prezydentem od d³u¿szego czasu. Corker powiedzia³, ¿e nieracjonalne zachowania Donalda Trumpa stawiaj¹ Amerykê na „krawêdzi III wojny œwiatowej”. Senator, bêd¹cy szefem komisji spraw zagranicznych, stwierdzi³ równie¿, ¿e ¿a³uje poparcia udzielonego Trumpowi w trakcie kampanii wyborczej, gdy¿ „nie dorós³ on do pe³niania funkcji prezydenta”.

Wœród krytyków Donalda Trumpa s¹ tak¿e osoby z partyjnego stablismentu GOP jak choæby by³y prezydent George W. Bush, który krytykuje go za pog³êbianie podzia³ów w amerykañskim spo³eczeñstwie i senator John McCain, który zarzuca mu przede wszystkim brak strategii w polityce zagranicznej. Politycy tacy jak Mitch McConnell, czy Paul Ryan zachowuj¹ rezerwê. Jednak ich stosunki z Donaldem Trumpa s¹ raczej ch³odne. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e obaj ci liderzy wiêkszoœci republikañskiej w Kongresie, czekaj¹ tylko a¿ prezydentowi powinie siê noga, by bardziej zdecydowanie siê od niego odci¹æ. Na tle tych sporów wokó³ Trumpa w Partii Republikañskiej odradza siê bunt wobec liderów, który zapocz¹tkowa³ w³aœnie obecny í8 prezydent.

Amerykañski krajobraz przybra³ pomarañczowy kolor od wszechobecnych dyñ. Zawita³y nawet do Parku Centralnego. A 31 paŸdziernika, we wtorek œwiêtujemy Halloween.

FOTO: ZOSIA ¯ELESKA-BOBROWSKI

Zakochany w Albercie Z doktorem Fryderykiem Dammontem, sybirakiem, naukowcem w dziedzinie chemi i fizyki, podró¿nikiem i fotografem, cz³owiekiem wielu pasji i aktywn¹ osob¹ ¿ycia polonijnego, cz³onkiem honorowym Polsko-Amerykañskiego Klubu Fotografika w Nowym Jorku, rozmawia prezes klubu Edward Madej. Panie Fryderyku, mówi Pan po angielsku, niemiecku, francusku, rosyjsku, a nawet po arabsku, ma Pan austriackie korzenie, ale wydaje mi siê, ¿e polski pozosta³ Pana ulubionym jêzykiem. Czy mam racjê? Oczywiœcie, to jest jêzyk mojej m³odoœci. Co prawda moi rodzice mówili po niemiecku, ale tak¿e nieŸle po polsku, szczególnie ojciec. Po arabsku i persku mówiê u¿ywaj¹c jêzyka potocznego, niestety nie umiem ani czytaæ ani pisaæ w tych jêzykach.

u Fryderyk Dammont РNa staroϾ nie mam

czasu na przeciêtnoœæ. Wybieram to co najlepsze.

Moje narty maj¹ jeszcze siedem lat gwarancji, a ca³y sprzêt mam gotowy od ostatniego sezonu i czekam niecierpliwie na pierwszy œnieg. Hunter ma tylko 3300 stóp wysokoœci nad poziomem morza, ale ma bardzo dobre zjazdy o ró¿nicy poziomów do 1600 stóp.

– Czy czêsto Pan wraca myœlami do przedwojennego Krakowa? Bardzo czêsto, bo stamt¹d mam wspomnienia ca³ej mojej m³odoœci.

– Czy bêdzie Pan równie¿ bra³ udzia³ w kolejnym konkursie zjazdu narciarzy Kubu 70+? Ale¿ oczywiœcie, bo co by sobie staruchy pomyœla³y gdybym siê tam nie pokaza³, byliby zawiedzeni... W ubieg³ym roku wygra³em konkurs w grupie 90+ w nie najgorszym czasie, bo dwukrotnie krótszym ni¿ czas nastêpnego po mnie. Muszê broniæ swojej reputacji.

– Mo¿na by³oby wiêcej powspominaæ Kraków, ale mamy przecie¿ rozmawiaæ o Pana mi³oœci do gór. Wiem, ¿e zim¹ jeŸdzi pan na narty do Hunter. Tydzieñ temu mia³em okazjê byæ tam po raz pierwszy. Wjecha³em wyci¹giem na szczyt. To jest spora górka. Czy jest ju¿ Pan przygotowany do nowego sezonu narciarskiego?

– Czy wybiera siê Pan czasem do Hunter po sezonie narciarskim? Zbli¿a siê teraz szczyt jesiennych kolorów, powinno byæ piêknie i ciekawie dla fotografa. Bardzo czêsto tam je¿d¿ê. To tylko dwie godziny samochodem od Nowego Jorku. Bywam tam latem, bo lubiê ogl¹daæ wodospady Kaaterskill, s¹ piêkne. í 13


2

KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

Syberyjskie klimaty Kilkunastoosobowy zespó³ muzyczny Heliosis z Syberii bêdzie koncertowa³ w Wallington i Nowym Jorku. Od kilkunastu lat orkiestra wspó³pracuje z Domem Polonii i parafi¹ Œw. Rodziny w Krasnojarsku. W repertuarze zespo³u mo¿na us³yszeæ klasyczn¹ muzykê rosyjsk¹, polsk¹, niemieck¹ i ¿ydowsk¹. Instrumenty z których korzystaj¹ artyœci to: skrzypce, flet, ba³a³ajka, domra, akordeon, bajan, fortepian i inne.

KONCERTY Wallington, NJ

Cracovia Manor (196 Main Ave.) 10 listopada pi¹tek 19: 30

Nowy Jork

Koœció³ œw. Stanis³awa Kostki (Humboldt St. Greenpoint) 12 listopada niedziela 19: 00 Warto spotkaæ i pos³uchaæ m³odych, utalentowanych muzyków o polskich korzeniach.

STOMATOLOGIA LASEROWA I ESTETYCZNA

DR WANDA ARDEN tel. (718) 894-1516 LASEROWE LECZENIE ZÊBÓW BEZ U¯YCIA IGIE£ SZEROKI ZAKRES US£UG DENTYSTYCZNYCH: * DZIECI I DOROŒLI ORAZ NOWI PACJENCI MILE WIDZIANI * LECZENIE PROFILAKTYCZNE, ENDODONCJA, PERIODONCJA, CHIRURGIA I PROTETYKA * ORTODONCJA - NOWOCZESNA METODA INVISALIGN * WYBIELANIE ZÊBÓW METOD¥ OPALESCENCE * AKCEPTUJEMY WIÊKSZOŒÆ UBEZPIECZEÑ ORAZ PRYWATNYCH PACJENTÓW * MÓWIMY PO POLSKU BOTOX I JUVADERM – WYPE£NIACZE NIE TYLKO DLA URODY ALE RÓWNIE¯ DLA ZDROWIA 59-77 58TH AVENUE, MASPETH NY 11378 www.queenslaserdentist.com


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

3

Lem w filmie PROGRAM

Anthology Film Archives oraz Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku prezentuj¹ przegl¹d filmów nakrêconych na podstawie powieœci Stanis³awa Lema. 1-11 listopada, 2017 Anthology Film Archives Wœród najciekawszych propozycji znajd¹ siê takie dzie³a jak trzy wersje „Solaris” wyre¿yserowane przez Andreia Tarkovskiego, Stevena Soderbergha, oraz Lidiy Ishimbaeva i Borisa Nirenburga; „Test Pilota Pirxa” Marka Piestraka, „Kongres” Ari Folmana, „Milcz¹ca gwiazda” Kurta Maetziga, „Ikarie XB-1” Jindricha Polaka, „Szpital Przemienienia” Edwarda ¯ebrowskiego, a tak¿e krótkie filmy takie jak „Przek³adaniec” Andrzeja Wajdy, „Profesor Zazul” i „Przyjaciel” Marka Nowickiego i Jerzego Stawickiego, „Œledztwo” Marka Piestraka, „Maska” Stephena i Timothy Quay. Pokazany zostanie równie¿ film dokumentalny z 2016 roku, nakrêcony przez Borysa Lankosza, „Autor Solaris”. 2 listopada odbêdzie siê na Columbia University zorganizowana przez Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku, oraz Department of Slavic Languages dyskusja na temat twórczoœci Stanis³awa Lema, w której udzia³ wezm¹ Christopher Caes, znawca Lema, oraz wyk³adowca na Columbia University, a tak¿e Michael Kandel, t³umacz Lema na angielski. Stanis³aw Lem (1921-2006) to jeden z najwiêkszych pisarzy XX wieku, innowator i zarazem klasyk. Porusza³ siê w ramach wielu gatunków literackich. Œwiatow¹ s³awê i popularnoœæ przynios³a mu jednak fantastyka naukowa. Jest najczêœciej t³umaczonym na jêzyki obce pisarzem polskiego pochodzenia, jego ksi¹¿ki przet³umaczono na ponad 40 jêzyków i wydano w ³¹cznym nak³adzie 30 milionów egzemplarzy.

Profesor Zazul,re¿. Marek Nowicki & Jerzy Stawicki Przyjaciel, re¿. Marek Nowicki & Jerzy Stawicki Przek³adaniec, re¿. Andrzej Wajda Œroda, 1 listopada, 19:00 Sobota, 11 listopada, 21:15 Œledztwo, re¿. Marek Piestrak Maska, re¿. Stephen Quay & Timothy Quay Œroda, 1 listopada, 21:00 Sobota, 11 listopada, 19:15 IKARIE XB-1, re¿. Jindøich Polák Pi¹tek, 3 listopada, 19:00 Milcz¹ca gwiazda, re¿. Kurt Maetzig Pi¹tek, 3 listopada, 21:15 Pi¹tek, 10 listopada 18:45 Solaris, re¿. Andrei Tarkovsky Sobota, 4 listopada, 16:00 Czwartek, 10 listopada 20.15 Szpital Przemienienia, re¿. Edward ¯ebrowski Sobota, 4 listopada, 19:30 Œroda, 8 listopada 21:00 Solaris, re¿. Steven Soderbergh Sobota, 4 listopada, 21:30 Pi¹tek, 10 listopada 21:15 Test Pilota Pirxa, re¿. Marek Piestrak Niedziela, 5 listopada, 15:30 Œroda, 8 listopada 19:00 Solyaris, re¿. Lidiya Ishimbaeva & Boris Nirenburg Niedziela, 5 listopada, 17:30 Kongres, re¿. Ari Folman Niedziela, 5 listopada, 20:45 Sobota, 11 listopada, 16:30 Autor Solaris, re¿. Borys Lankosz Czwartek, 9 listopada, 18:45 WIÊCEJ INFORMACJI: www.polishculture-nyc.org

Tydzieñ z Plusem Spotkanie z Eliz¹ Sarnack¹-Mahoney 3 listopada, w pi¹tek, o godz. 19:00 zapraszamy na spotkanie autorskie i dyskusjê o czytelnictwie literatury polskiej wœród Polonii. Goœciem naszej Galerii bêdzie Eliza Sarnacka – Mahoney. Podczas spotkania bêdzie mo¿na kupiæ ksi¹¿ki z podpisem autorki. Eliza Sarnacka-Mahoney – dziennikarka i pisarka, z wykszta³cenia anglistka, specjalizuje siê w zagadnieniach politycznych i spo³ecznych. Jest równie¿ ekspertem do spraw dwujêzycznego wychowania dzieci; wspó³redaguje portal edukacyjno-kulturalny Dobra Polska Szko³a w Nowym Jorku. Eliza Sarnacka-Mahoney jest autork¹ ksi¹¿ek publicystycznych, poetyckich i powieœci. Najnowsza jej powieœæ pt. „Kreacja”, któr¹ bêdzie mo¿na kupiæ w Kurierze zdoby³a tytu³ „Najlepszej

ksi¹¿ki na wiosnê 2017 r.” w konkursie portalu literackiego granice.pl. Fragment „Kreacji“ drukujemy na stronie 16. Po spotkaniu lampka wina. Z powodu niewielkich rozmiarów naszej galerii, prosimy o telefoniczne rezerwowanie miejsc. Tel. (718) 389.3018

Galeria Kurier Plus, 145 Java St., Greenpoint 31 paŸdziernika o godzinie 7 wieczorem w koœciele Œw. Stanis³awa Biskupa Mêczennika na Manhattanie odprawiona bêdzie Msza Œw. za duszê

SANKTUARIUM ŒW. O. PIO NA MANHATTANIE ZAPRASZA 28 PAÌDZIERNIKA (SOBOTA) O GODZ. 6:30 WIECZOREM NA MSZÊ ŒWIÊT¥ W JÊZYKU POLSKIM ZA WSTAWIENNICTWEM ŒW. O. PIO.

Œ.P. Kryspiny Czerwinskiej

ADRES SANKTUARIUM: St. John the Baptist Church 210 W 31 Street, New York, NY 10001 Subway: PENN STATION

CZEKAMY NA CIEBIE NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

sta³a wspó³praca

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

Andrzej Józef D¹browski, Agata Galanis, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska

sk³ad komputerowy

korespondenci z Polski

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny Marek Rygielski

Jan Ró¿y³³o

fotografia

Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street

wydawcy

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax: (718) 389-3140 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Brooklyn, NY 11222

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Dorastanie do mi³oœci FOTO: KS. RYSZARD KOPER

Gdy faryzeusze pos³yszeli, ¿e zamkn¹³ usta saduceuszom, zeKS. RYSZARD KOPER brali siê razem, a jeWWW.RYSZARDKOPER.COM.PL den z nich, u c z o n y w Prawie, wystawiaj¹c Go na próbê, zapyta³: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest najwiêksze?” On mu odpowiedzia³: „Bêdziesz mi³owa³ Pana Boga swego ca³ym swoim sercem, ca³¹ swoj¹ dusz¹ i ca³ym swoim umys³em”. To jest najwiêksze i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Bêdziesz mi³owa³ swego bliŸniego jak siebie samego”. Mt 22, 34-39

N

a portalu internetowym Netkobiety. pl, w ramach cyklu „Najpiêkniejsze s³owa o mi³oœci” jedna z pañ napisa³a: Mi³oœæ jest wtedy, gdy on ledwie wyszed³, a ty ju¿ chcesz do Niego dzwoniæ i wtedy gdy, na dworze burza, a on mokry punktualnie przychodzi... I gdy wyje¿d¿a gdzieœ na trzy dni, a ty za nim tak strasznie têsknisz i choæ jesteœcie daleko od siebie to nucicie te same piosenki... Mi³oœæ jest wtedy, gdy on ciê ca³uje, ale to ty proponujesz mu wiêcej... I wtedy, gdy on jest smutny, zgaszony to Tobie te¿ pêka serce... I gdy on chce po prostu pomilczeæ to ty te¿ siê wtedy wyciszasz... A gdy on tylko spojrzy na Ciebie Ty wszystko mu z oczu wyczytasz... Mi³oœæ jest wtedy, gdy on wyczuwa czy masz dziœ nastrój na œmiech. I wtedy, gdy patrz¹c na innych facetów uwa¿asz, ¿e czynisz grzech... I gdy on wci¹¿ ma ten b³ysk w oku chocia¿ ostatnio sporo przyty³aœ... A gdy trochê podetniesz w³osy on widzi, ¿e coœ zmieni³aœ... Mi³oœæ jest wtedy, gdy on, choæ nie umie, na rocznice pisze ci wiersze... I wtedy, gdy pijecie szampana choæ zaj¹³ gdzieœ siódme miejsce... I wtedy, gdy on dawno zasn¹³ a ty nadal na Niego patrzysz... I mimo, ¿e jesteœcie 50 lat razem on nadal po policzku Ciê g³aszcze...

G

dy zacz¹³em czytaæ te s³owa, to pomyœla³em piêkny tekst o mi³oœci, tak wiele w nim uczucia i serdecznych wzruszeñ. Ale czy to jednak wystarczy, aby na tym uczuciu zbudowaæ piêkn¹, prawdziw¹ mi³oœæ. Moje w¹tpliwoœci rozwia³y s³owa: „…50 lat razem on nadal po policzku ciê g³aszcze…”. Ten piêkny, wzruszaj¹cy pocz¹tek zosta³ wykorzystany w budowaniu prawdziwej mi³oœci. W codziennej s³u¿bie i zatroskaniu o siebie przekuwali te pierwsze porywy serc w piêkn¹, prawdziw¹ mi³oœæ. Potwierdzili j¹ przy o³tarzu ¿arliwym s³owem: „Chcemy”, odpowiadaj¹c na pytanie kap³ana: „Czy chcecie wytrwaæ w tym zwi¹zku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i z³ej doli, a¿ do koñca ¿ycia?” Tylko prawdziwa mi³oœæ i nasza troska o ni¹ gwarantuje zachowanie jej do koñca ¿ycia. Ci, którzy maj¹ d³u¿szy sta¿ ma³¿eñski wiedz¹ doskonale, ¿e zachowanie piêkna uczuæ wyra¿onego w zacytowanym tekœcie, jest mo¿liwe tylko wtedy, gdy nasza mi³oœæ i nasze uczucie s¹ przekuwane w codzienn¹ w s³u¿bê wspó³ma³¿onkowi. Ka¿da prawdziwa mi³oœæ jest s³u¿b¹ i zatroskaniem o drugiego cz³owieka, a to jest nieraz bardzo wymagaj¹ce.

Istnieje mi³oœæ, której mo¿e nie towarzsz¹c¹ a¿ tak intensywne uczucia, daj¹ce wiele przyjemnoœci i radoœci. Jest to mi³oœæ do cz³owieka nieznanego osobiœcie, a znajduj¹cego siê w potrzebie.

W

ostatnim czasie przekona³em siê, jak ogromny potencja³ takiej mi³oœci skrywaj¹ ludzkie serca. Zapewne wielu z nas zna afrykañskie misje polskiej siostry Rut, która buduje w Tanzanii sierociniec dla porzuconych sierot, zagro¿onych g³odem, a nawet œmierci¹. Wspólnota Dobrego Samarytanina z Nowego Jorku wspomaga j¹ w tym szlachetnym dziele. Dziêki temu wsparciu zbudowano ju¿ jedno skrzyd³o sierociñca, a drugie jest w budowie. Nie jeden raz s³ysza³em s³owa ofiarodawców, s³owa które wzruszaj¹ do ³ez, bo tak wiele w nich mi³oœci do najbardziej opuszczonych na œwiecie, a z którymi Chrystus siê identyfikuje: „Bo by³em g³odny, a daliœcie Mi jeœæ; by³em spragniony, a daliœcie Mi piæ; by³em przybyszem, a przyjêliœcie Mnie; by³em nagi, a przyodzialiœcie Mnie; by³em chory, a odwiedziliœcie Mnie; by³em w wiêzieniu, a przyszliœcie do Mnie (…). Zaprawdê, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliœcie jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieœcie uczynili”. Mi³oœæ do Boga w s³owach modlitwy jest piêkna i potrzebna, ale najpiêkniej wyra¿amy j¹ przez czyn mi³osierdzia wobec bliŸniego, szczególnie biednego i bezbronnego. W ostatnim czasie siostra Rut zadzwoni³a do Ma³gosi, koordynatorki Wspólnoty Dobrego Samarytanina i powiedzia³a: „Ma³gosiu potrzebujemy pomocy. Otrzymaliœmy od KIRCHE IN NOT obietnicê 15 tys. euro na nasze dzie³o, ale pod warunkiem, ¿e sami zbierzemy na ten cel 20 tysiêcy dolarów. Ta oferta wa¿na jest do koñca roku. Co robiæ?”. Po tym telefonie zaczêliœmy nag³aœniaæ sprawê.

Niektórzy z potencjalnych ofiarodawców, pytali czy ofiarowan¹ sumê mog¹ odpisaæ od podatków. Zarejestrowanie Wspólnoty jako organizacji non profit mo¿e potrwaæ do roku, st¹d te¿ chcemy siê afiliowaæ przy ju¿ zarejestrowanej organizacji. Wygl¹da na to, ¿e nied³ugo afiliacja stanie siê faktem. Ale nie jest to takie proste, bo wiele praw pañstwowych czy koœcielnych nie sprzyja szlachetnym odruchom serc w wype³nianiu najwa¿niejszego ewangelicznego przykazania mi³oœci. Wed³ug tych praw bywa, ¿e odruchy serc spieszenia z pomoc¹ umieraj¹cym dzieciom s¹ nielegalne. A w rzeczywistoœci to te ludzkie prawa s¹ nielegalne, gdy przy³o¿ymy do nich, miarê ewangelicznej mi³oœci, które jest najwa¿niejszym prawem. Gdy staniemy przed Bogiem, zdawaæ bêdziemy sprawê tylko z ewangelicznego prawa mi³oœci. „Nielegalna”, publiczna zbiórka pieniêdzy dla g³oduj¹cych dzieci bêdzie przed Bogiem jak najbardziej legalna, zas³uguj¹ca na chwa³ê wieczn¹. Jeœli ju¿ teraz ktoœ chcia³by odliczyæ ofiarê od podatków, to jest to mo¿liwe gdy bezpoœrednio przesy³amy pieni¹dze do Tanzanii. Szczegó³owe informacje na ten temat, jak i temat misji znajdziemy na stronie nytravelclub.com.pl w sekcji Uratuj ¿ycie dziecka – Afrykañskie misje. Nasze og³oszenie o propozycji KIRCHE IN NOT nie pozosta³o bez odpowiedzi. Kasia i Jan napisali, ¿e chcieliby przekazaæ dziesiêæ tysiêcy dolarów na ten cel, nawet gdy tego nie mog¹ odliczyæ od podatków. Co wiêcej „adoptowali” szeœcioletniego letniego Denisa z sierociñca siostry Rut. Kasia mówi³a o tej ofierze z ogromn¹ radoœci¹ i wyzna³a, ¿e to j¹ bardzo duchowo ubogaci³o, ofiarowana mi³oœæ wraca do nas niezwyk³ymi ³askami samego Boga. Na drugi dzieñ ich przyjació³ka Eliza-

beth ofiarowa³a trzy tysi¹ce dolarów na sierociniec, dziêkuj¹c Bogu, ¿e mo¿e siê dzieliæ tym co otrzyma³a od Niego. Kilka dni póŸniej Ania i Marcin, szczêœliwi ma³¿onkowie i rodzice ofiarowali 500 dolarów, dziêkuj¹c Bogu za b³ogos³awieñstwo ich rodziny. By³y te¿ ofiary dziesiêciodolarowe. Gdy s³ysza³em, ¿e ofiarodawcy wychowuj¹ w³asne dzieci i na wiêcej ich nie staæ, ale chc¹ siê podzieliæ z najbardziej potrzebuj¹cymi, to by³em pewien, ¿e jest to wielka ofiara, bo Bóg patrzy w nasze serce. Ci wspaniali ludzie s¹ przekonywuj¹cymi œwiadkami zbawiaj¹cej mi³oœci, która w Bogu ma swoje Ÿród³o.

P

rawdziwa mi³oœæ przybiera i taki kszta³t. W marcu 2008 roku 19-letni Christopher Gregory zmar³ nagle z powodu pêkniêcia têtniaka. Zrozpaczonych rodziców zapytano, czy nie zgodziliby siê na pobranie z cia³a syna narz¹dów do przeszczepów. W tym trudnym momencie przypomnieli sobie s³owa syna, wypowiedziane tydzieñ wczeœniej, ¿e chcia³by oddaæ swoje narz¹dy potrzebuj¹cym. Dziêki zgodzie rodziców uratowano ¿ycie piêciu osobom. Po trzech miesi¹cach rodzice Christophera otrzymali list: „Nie wyobra¿am sobie waszego ¿alu po stracie syna. Nie mam s³ów, aby wyraziæ wasze cierpienie. Nie mniej jednak chcê wam podziêkowaæ za podzielenie siê ze mn¹ najwiêkszym darem – darem ¿ycia. Zaœ ojciec Chrisa napisa³: „Bolesne doœwiadczenie utraty dziecka zosta³o zmienione przez œwiadomoœæ, ¿e jego œmieræ uratowa³a ¿ycie piêciu innych osób. Nauczy³em siê widzieæ Boga we wszystkich wydarzeniach, nawet w tragedii. Im wiêcej uczy³em siê o transplantacji, tym bardziej upewnia³em siê o istnieniu Boga”. m


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

5

Widziane z Providence…

Przepychanki i rocznice W ubieg³ym tygodniu odby³o siê czwarte spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jaros³awem Kaczyñskim. Rozmawiano ponownie na temat projektu dwóch ustaw s¹dowych zawetowanych w lipcu przez prezydenta. Z komunikatów wydanych po spotkaniu wynika, ¿e nie osi¹gniêto porozumienia. Prawdopodobnie dojdzie do kolejnego spotkania w najbli¿szym czasie. Obie strony staraj¹ siê za³agodziæ istniej¹cy konflikt i unikaj¹ skrajnych wypowiedzi oraz gorzkich s³ów. W wywiadzie udzielonym 9 paŸdziernika tygodnikowi „Do Rzeczy” Andrzej Duda stwierdzi³: „Nie mam poczucia, by toczy³a siê jakakolwiek wojna pomiêdzy mn¹ a Prawem i Sprawiedliwoœci¹. Oczywiœcie s¹ pewne rozbie¿noœci zdañ, ale dla mnie czym innym jest wojna, a czym innym rozbie¿noœæ zdañ …”. Wszystko wskazuje na to, ¿e prezydent Duda nie ma zamiaru byæ jedynie „notariuszem” PiS-u i pragnie prowadziæ w³asn¹ politykê. Z drugiej strony przywódcy obozu rz¹dz¹cego podkreœlaj¹, ¿e g³êbokie zmiany w s¹downictwie s¹ absolutnie konieczne do zerwania ze starym systemem i kontynuacji „dobrej zmiany”. Nie mo¿na ukryæ, ¿e istnieje doœæ g³êboki konflikt miêdzy prezydentem i pewnymi ministrami w rz¹dzie Beaty Szyd³o. Chodzi tu przede wszystkim o szefa resortu obrony narodowej Antoniego Macierewicza oraz ministra sprawiedliwoœci Zbiegniewa Ziobro. Obydwaj s¹ niezwykle ambitnymi politykami i zdecydowanie realizuj¹ politykê zmian i reform w swych ministerstwach. Ludzie z krêgu Pa³acu Prezydenckiego sugeruj¹, ¿e zarówno Ma-

cierewicz jak i Ziobro staraj¹ siê odebraæ prezydentowi wp³yw na sprawy wojska i wymiaru sprawiedliwoœci. Wielu komentatorów krajowych twierdzi, ¿e konflikt ten nie zakoñczy siê szybko. Istniej¹ spekulacje, ¿e mo¿e powstaæ partia „prezydencka” oraz ¿e PiS wysunie innego kandydata w wyborach prezydenckich 2020 r. S³yszy siê nawet, ¿e takim kandydatem móg³by byæ wiceminister sprawiedliwoœci Patryk Jaki, który zas³yn¹³ ju¿ energicznym dochodzeniem w sprawie dzikiej prywatyzacji w Warszawie. Do wyborów prezydenckich jest jednak jeszcze daleko. Zanim to nast¹pi czekaj¹ nas wybory samorz¹dowe w przysz³ym roku oraz parlamentarne za dwa lata. Jak na razie przepychanki z prezesem PiS-u nie zaszkodzi³y prezydentowi. Wyniki sonda¿u CBOS dotycz¹ce polityków ciesz¹cych siê najwiêkszym zaufaniem daj¹ Andrzejowi Dudzie poparcie 74 proc. spo³eczeñstwa. Zgodnie z tym samym sonda¿em wskaŸnik zaufania dla premier Beaty Szyd³o wynosi 58 proc. * W wieku 80 lat zmar³ Ryszard Kowalczyk, który wraz z bratem Jerzym, w grudniu 1971 r. wysadzi³ w powietrze aulê Wy¿szej Szko³y Pedagogicznej w Opolu. Akcja Kowalczyków by³a symbolicznym protestem przeciwko masakrze robotników dokonanej rok wczeœniej na Wybrze¿u. W auli mia³a siê odbyæ uroczystoœæ wrêczenia odznaczeñ fukcjonariuszom Milicji Obywatelskiej, którzy m.in. brali udzia³ w pacyfikacji Wybrze¿a. Wybuch nast¹pi³ w przeddzieñ ceremonii, tu¿ po pó³nocy. Nikt nie odniós³ najmniejszych obra¿eñ – zamachowcy dok³adnie sprawdzili czy ktoœ nie znajduje siê na

Chcê ci powiedzieæ...

To tylko zmiana adresu Zbli¿a siê listopad. Wa¿ny miesi¹c w ¿yciu ¿yj¹cych, których bliscy s¹ ju¿ z Bogiem. Twoi bliscy zawsze szybko odchodz¹, za Ojciec PAWE£ BIELECKI szybko. Pozostawiaj¹ Ciê w osamotnieniu z pytaniem dlaczego ju¿? Dlaczego tak szybko? Dlaczego teraz? Tak, nasi bliscy odchodz¹. Odchodz¹ samotnie, po cichu… Twoje zaskoczenie ich nag³ym odejœciem pozostawia Ciê w stanie emocjonalnej pustki. Zatrzymujesz siê zaskoczony, ¿e to ju¿, ¿e to siê w³aœnie sta³o. Stoisz w miejscu sk¹d zazwyczaj planowa³eœ kolejne spotkanie z bliskimi, kolejny telefon i nagle uœwiadamiasz sobie, ¿e tych spotkañ z nimi ju¿ nie bêdzie; nie bêdziesz móg³ ju¿ im powiedzieæ co Ciê martwi albo cieszy, nie bêdzie wspólnych rozmów przy herbacie, winie, ³zach… Wreszcie dociera do Ciebie myœl, ¿e trzeba wykasowaæ ich numer w telefonie, uporz¹dkowaæ ich rzeczy, sprawy, pozbyæ siê niepotrzebnych ju¿ nadziei… STOP! Jakich niepotrzebnych nadziei? Przecie¿ mój Przyjacielu NIEBO to miejsce gdzie bêdziesz z tymi, których kochasz.

Zatem Twoje nadzieje nie mog¹ byæ pogrzebane. Œmieræ to tylko zmiana adresu. Inny zip code. To jest powrót do domu Ojca gdzie jest Twoje miejsce. Spotkasz znowu tych, których straci³eœ - wierz mi tylko na chwilê. Bêd¹ czekaæ na Ciebie bo przecie¿ wierzysz w œwiêtych obcowanie, prawda? Od œwiata anio³ów oddziela Ciê tylko œciana materii i nieco Twojego egoizmu. Nie zmienia to jednak faktu, ¿e Twoi bliscy czekaj¹ w niebie na Ciebie. Jezus mówi nam, ¿ebyœmy uwierzyli Jego mi³oœci, bo ta Jego mi³oœæ nie zabija, nie zabiera Ci bliskich, ot tak. Ich œmieræ, odejœcie, pokazuje czego Ci brakuje jak odeszli. Tak, jest Ci Ÿle bez nich, masz ¿al, t³umisz gniew... Ale proszê Ciê, jeœli wci¹¿ masz w sobie nieco wiary, choæby jak ziarnko gorczycy, to oprócz modlitwy o ¿ycie wieczne dla Twoich bliskich, powiedz im te¿ w Twojej rozmowie z nimi - do zobaczenia, do mi³ego spotkania. Lampk¹ wina czy dobr¹ herbat¹ œwiêtuj ¿ycie jakie razem mieliœcie. Proszê, œwiêtuj ¿ycie, nie œmieræ. Nied³ugo zapalisz œwiece na grobach Twoich bliskich, ale proszê Ciê zapal te¿ œwiat³o w Tobie, ¿ebyœ nie zw¹tpi³, ¿e znowu spotkasz tych których kochasz bo niebo to mi³oœæ, a mi³oœæ to przecie¿ TY i Twoi bliscy ju¿ razem na zawsze w domu dobrego Boga. Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ drogi czytelniku! m

Po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dud¹ prezes Jaros³aw Kaczyñski opuszcza Belweder. u

miejscu. Aula uczelni zosta³a jednak powa¿nie uszkodzona. We wrzeœniu 1972 r. S¹d Wojewódzki w Opolu skaza³ Jerzego Kowalczyka na karê œmierci a Ryszarda na 25 lat pozbawienia wolnoœci. W wyniku protestów i interwencji szeregu znanych intelektualistów, Rada Pañstwa zamieni³a Jerzemu karê œmierci na 25 lat wiêzienia. Obydwaj bracia wyszli na wolnoœæ w latach 80. w rezultacie amnestii. W roku 2010, staraniem Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy, obok pomnika Poleg³ych Stoczniowców w Gdañsku ods³oniêto tablicê upamiêtniaj¹c¹ czyn braci Kowalczyków. Wielu prawicowych polityków uwa¿a ich za dzia³aczy antykomunistycznej opozycji demokratycznej. Innego zdania s¹ œrodowiska lewicowo-liberalne, które wysadzenie opolskiej auli okreœlaj¹ mianem akcji terrorystycznej. * W £awkiesach na £otwie uroczyœcie pochowano polskich legionistów pole-

g³ych w roku 1919. Polscy ¿o³nierze wraz z wojskiem ³otewskim w latach 1919-1920 brali udzia³ w wyzwalaniu £atgalii, rejonu £otwy zajêtego przez bolszewików. W jednej z miejscowoœci, Katymio³ce, zosta³o pochowanych wtedy dziewiêciu polskich ¿o³nierzy. Ich ekshumacji i identyfikacji dokonano dopiero w ostatnich kilkunastu miesi¹cach. Podczas ponownego pogrzebu ksi¹dz major Grzegorz Przewrocki powiedzia³, ¿e ta uroczystoœæ to dar ojczyzny ¿egnaj¹cej bohaterów, którzy z³o¿yli ofiarê swego ¿ycia. Bior¹cy udzia³ w ceremonii wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jaros³aw Sellin zaznaczy³, ¿e niepodleg³a Polska i niepodleg³a £otwa s¹ sobie potrzebne i doda³: „Niech przypomina o tym… mogi³a tych, którzy oddali swoje ¿ycie dla naszej wspólnej, polskiej i ³otewskiej niepodleg³oœci”.

Kazimierz Wierzbicki

M³odzi Polacy fotografuj¹ modê The Polish-American Fashion Foundation (PAFF) i Alexi Lubomirski przedstawiaj¹ pierwsz¹ w Nowym Jorku wystawê m³odej polskiej fotografii mody YOUNG POLAND (2629 paŸdziernika 2017; A/D/O na Brooklynie w Nowym Jorku) The Polish – American Fashion Foundation ju¿ po raz trzeci organizuje modowe wydarzenie w Nowym Jorku. W tym roku zaprezentowana zostanie wystawa m³odej polskiej fotografii mody zatytu³owana YOUNG POLAND kuratorowana przez Alexi Lubomirskiego, œwiatowej klasy fotografa polskiego pochodzenia. Otwarcie wystawy odbêdzie siê 26 paŸdziernika (18.00 – 21.00) w przestrzeni A/D/O na Brooklynie w Nowym Jorku. (Norman Ave. 29, Brooklyn, NY 11222, USA). Zostan¹ zaprezentowane prace czo³owych polskich fotografów mody m³odego pokolenia: Zuzy Krajewskiej, Bartka Wieczorka, Soni Szóstak, Mateusza Stankiewicza, £ukasza Ziêtka, Jacka Ko³odziejskego, Paw³a Fabjañskego, Kuby D¹browskiego i Ani Cywiñskiej. Alexi Lubomirski, kurator wystawy, to œwiatowej s³awy fotograf o polskich korzeniach, pracuj¹cy dla najwiêkszych amerykañskich magazynów, takich jak: Vogue, Harper’s Bazaar czy Elle. To w³aœnie Lubomirski wybra³ fotografów bior¹cych udzia³ w wystawie i ich zdjêcia. Na otwarciu wystawy oczekiwanych jest oko³o dwustu osób zwi¹zanych z amerykañsk¹ bran¿¹ modow¹ i artystyczn¹. Wœród goœci znajd¹ siê nie tyl-

ko dziennikarze z najwiêkszych amerykañskich magazynów mody (Vogue, T Magazine, WSJ Magazine, Harper’s Bazaar etc.), ale równie¿ dyrektorzy kreatywni najwiêkszych agencji kreatywnych i reklamowych (Li Inc and Co, Baron and Baron, Wednesday, Buero NY, Grey, Mother, Gotham, JWT etc.) oraz fotografowie mody, kuratorzy i kolekcjonerzy fotografii, a tak¿e projektanci mody, styliœci oraz modelki i modele. Warto podkreœliæ, ¿e tego typu wystawa, prezentuj¹ca polsk¹ fotografiê mody, zostanie po raz pierwszy zaprezentowana w Nowym Jorku. Pomys³odawc¹ i organizatorem wydarzenia jest Polish-American Fashion Foundation (PAFF), organizacja non-profit, której misj¹ jest promocja polskiej mody oraz szeroko pojêtego polskiego designu na rynku amerykañskim. Celem fundacji jest nie tylko promowanie nazwisk polskich artystów i ich sztuki, ale równie¿ umocowanie ich marek na amerykañskim, g³ównie nowojorskim, rynku mody. PR


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

6

Powtórka z historii

Ostatnia dekada

u Wincenty Witos. W wyborach przeprowadzonych w roku 1928 Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem (BBWR) nie uzyska³ bezwzglêdnej wiêkszoœci ani w sejmie, ani w senacie. W tej sytuacji si³y, które dosz³y do w³adzy w wyniku zamachu majowego (sanacja) postanowi³y rz¹dziæ bez poparcia parlamentu. Rozpoczê³y siê tzw. rz¹dy pu³kowników. W odpowiedzi partie centrowe i lewicowe, od Chrzeœcijañskiej Demokracji do Polskiej Partii Socjalistycznej, po³¹czy³y siê w jeden blok pod nazw¹ Centrolew. W czerwcu 1930 r. opozycja zwo³a³a

do Krakowa Kongres Obrony Prawa i Wolnoœci. Uchwalona rezolucja kongresu g³osi³a m. in.: „Walkê o usuniêcie dyktatury Józefa Pi³sudskiego podjêliœmy wszyscy razem i razem j¹ poprowadzimy dalej a¿ do zwyciêstwa … na ka¿d¹ próbê zamachu stanu odpowiemy najbardziej bezwzglêdnym oporem … na ka¿d¹ próbê terroru odpowiemy si³¹ fizyczn¹”. Reakcja Pi³sudskiego by³a brutalna. W nocy z 9 na 10 wrzeœnia przywódcy Centrolewu zostali aresztowani i osadzeni w twierdzy, w Brzeœciu nad Bugiem. Opozycjoniœci traktowani byli stosownie do rygorów wiêzienia wojskowego. Zdarza³y siê przypadki bicia (pobito na przyk³ad przywódcê ruchu ludowego, b. premiera Wincentego Witosa). WiêŸniowie byli w wiêkszoœci pos³ami do sejmu a wiêc powinni podlegaæ prawom immunitetu. Brzeœæ sta³ siê symbolem ³amania konstytucji i praw obywatelskich. Pozosta³ czarn¹ kart¹ dziejów II Rzeczpospolitej. Przywódcy Centrolewu zostali postawieni przed s¹dem i skazani w czerwcu 1933 r. na kary do 3 lat wiêzienia. G³ówni oskar¿eni – Wincenty Witos, Herman Liberman, W³adys³aw Kiernik oraz inni – otrzymali wyroki in absentia poniewa¿ uda³o im siê wyjechaæ za granicê. Wybory przeprowadzone jesieni¹ 1930 r. (tzw. wybory brzeskie) przynios³y tym razem zwyciêstwo BBWR, który uzyska³ bezwzglêdn¹ wiêkszoœæ

Tydzieñ na kolanie Wtorek Prawd¹ jest, ¿e ludzie którzy walcz¹ z wiar¹ i religi¹ w imiê rozs¹dku czy rozumu, sami s¹ straszliwymi dewotami, tylko ¿e znakiem ujemnym. Ich dewocja jest czasem œmieszna, ale g³ównie ¿a³osna. Bo Cz³owiek musi w coœ wierzyæ, a podstawione przez nich obiekty, wyznania to, nie ¿adne „ateistyczne humanizmy” zgo³a, ale z regu³y jakieœ gus³a czy nowe wiary. Bez w¹tpienia wspó³czesne Lewactwo, pomimo ró¿nych odcieni ideolo, ma jedn¹ rzecz wspóln¹: to wiara w Aborcjê. To jest ich credo, ka¿dy musi pochwaliæ, ba wrêcz z entuzjazmem mówiæ o tym. Na to wszystko nak³adaj¹ siê dzia³ania ró¿nego rodzaju idiotów i idiotek, robi¹cych – w gruncie przera¿aj¹ce rzeczy, bo chodzi o zabijanie ludzi – wystêpy dla gawiedzi. Nie wierzycie? Proszê bardzo. „Czu³am siê bardzo silna, choæ by³am zmêczona – po wszystkim dozna³am ulgi. W koñcu jestem wolna” – napisa³a na swoim profilu na portalu spo³ecznoœciowym niemiecka fotograf Esther Mauersberger, chwilê po tym, jak w ³azience zabi³a w³asne dziecko. „Artystka” postanowi³a, ¿e ca³y dokonywany przez ni¹ „akt aborcji” zostanie udokumentowany fotograficznie i opatrzony stosownym odautorskim komentarzem na Instagramie: „Nastawiam k¹piel. 18 godzin po pierwszych pigu³kach zaczyna siê krwawienie, które nasila siê wieczorem. Choæ chcia³am to zrobiæ w sobotê rano, ju¿ wieczorem decydujê siê wzi¹æ Cytotec. Wiem, ¿e moje cia³o jest na to gotowe, ja tak¿e” – opisuje pierwszy etap swoich zmagañ. Dalej jest fizjologia: „Jestem niespokojna, poruszam siê szybko, czujê siê chora. Ba³am siê straciæ kontrolê nad moim cia³em, ale na szczêœcie tak siê nie sta³o. Wracam do ubikacji. Czujê parcie. Nagle

miêœnie siê rozluŸniaj¹, a ze mnie wyp³ywa wreszcie ró¿owa bañka. To koniec. Nie muszê ju¿ tego trzymaæ, popatrzê na to nazajutrz rano zanim wynios¹ œmieci. Stojê z moj¹ przyjació³k¹ na balkonie i jestem szczêœliwa. Czujê siê taka odwa¿na i silna. #historiaprzerwaniaci¹¿y, #jajestem, #¿yciekobietymatki” – czytamy. Ca³a historia jest tym bardziej przera¿aj¹ca, ¿e Mauersberger jest na co dzieñ jedn¹ z najbardziej cenionych niemieckich fotografów robi¹cych zdjêcia noworodkom. O sobie mówi, ¿e urodzi³a ju¿ dwie córki i wiêcej jej nie potrzeba, bo to ogranicza jej wolnoœæ. Oczywiœcie o wszystkim wiemy, bo fejsbuki i instagramy rozsiewaj¹ wieœci na ca³y œwiat. Pomyœlcie sobie, co by by³o, gdyby tak siedemdziesi¹t piêæ lat temu istnia³y media spo³ecznoœciowe… Jak piêkne grupy spo³ecznoœciowe tworzy³yby np. za³ogi obozów œmierci, umieszczaj¹c fotki z hasztagami #Auschwitz #Deportujemy¯ydów czy #DoGazu... Ludzka nikczemnoœæ nie zna granic, to wiemy. Dziêki internetowi mo¿e siê o tym dowiedzieæ ca³y œwiat. Œroda noc Przyklêkn¹æ czy stan¹æ na bacznoœæ – oto jest pytanie. A mo¿e schowaæ siê z dru¿yn¹ w szatni, ¿eby nas nie widzieli? Czy pokazywaæ to wszystko w telewizji czy zagadywaæ w studio lub przykrywaæ emisj¹ reklam? Przed takimi dylematami stali przez ostatnich kilka tygodni zawodnicy, trenerzy oraz w³aœciciele klubów ulubionego sportu Amerykanów – futbolu amerykañskiego oraz zawiaduj¹cy telewizyjnymi transmisjami na ¿ywo. To kolejna ods³ona wojny kulturowej, trawi¹cej coraz mocniej Amerykê, w której oliwy do ognia dola³ tym razem prezydent Donald Trump.

w sejmie. Sta³o siê to jednak¿e w wyniku nacisków i ró¿nych nieprawid³owoœci ze strony obozu rz¹dz¹cego. Mimo antydemokratycznych posuniêæ sanacja cieszy³a siê sporym poparciem du¿ej czêœci spo³eczeñstwa. Z uznaniem podkreœlano wzmocnienie w³adzy centralnej i wskazywano na patriotyzm marsza³ka Pi³sudskiego. Wkrótce w³adze rozpoczê³y przygotowania do zmiany konstytucji. Nowa konstytucja zosta³a uchwalona w kwietniu 1935 r. Ustawa kwietniowa podkreœla³a nadrzêdnoœæ pañstwa – a nie narodu, jak by³o zapisane w konstytucji marcowej 1921 roku. Zrywa³a z zasadami demokracji parlamentarnej i wprowadza³a system prezydencki. Wybierany na 7 lat prezydent uzyska³ szerokie uprawnienia – mianowa³ i odwo³ywa³ premiera i ministrów, zwo³ywa³ i rozwi¹zywa³ obie izby parlamentu, jak równie¿ by³ zwierzchnikiem si³ zbrojnych. Zgodnie z zapisem, prezydent odpowiedzialny by³ tylko przed „Bogiem i histori¹”. Zawê¿ony zosta³ dotychczasowy zakres praw obywatelskich. W zamian podkreœlano koniecznoœæ wype³niania obowi¹zków wzglêdem pañstwa jako wspólnego dobra. Kilka tygodni po uchwaleniu nowej konstytucji zmar³ Józef Pi³sudski. G³ówne uroczystoœci pogrzebowe odby³y siê w Warszawie. Nastêpnie trumna ze zw³okami marsza³ka zosta³a przewieziona do Krakowa i umieszczona w podziemiach Katedry Wawelskiej. Serce Pi³sudskiego pochowano w Wilnie, w grobie jego matki. Œmieræ pierwszego marsza³ka Rzeczpospolitej odbi³a siê szerokim echem za granic¹. Liga Narodów na specjalnym posiedzeniu uczci³a jego pamiêæ. Prasa europejska podkreœla³a jego znaczeRzecz dotyczy amerykañskiej flagi oraz zachowania w czasie odgrywania hymnu Stanów Zjednoczonych tu¿ przed rozpoczêciem meczów zawodowej ligi NFL. Z regu³y towarzyszy³o temu powiewanie ogromniast¹ na pó³ boiska flag¹ i ró¿ne elementy wojskowego ceremonia³u. A¿ do 2016 r. gdy rozgrywaj¹cy (quarterback) zespo³u San Francisco 49ers Colin Kaepernick w proteœcie przeciw nierównoœciom rasowym postanowi³ siedzieæ w trakcie odgrywania hymnu. By³o to w miesi¹cach, gdy w Ameryce podniós³ siê bunt czarnoskórych mieszkañców przeciw „brutalnoœci policji” wywo³any kilkoma interwencjami, zakoñczonymi œmiertelnym postrzeleniem osób, które w³aœciwie nie pope³ni³y ¿adnych wykroczeñ lub biernie sprzeciwia³y siê stró¿om prawa. W tym sezonie protest Kaepernicka (i kilku kolegów z boiska) przycich³. Do czasu, a¿ na scenê wkroczy³ prezydent Donald Trump. W czasie wyborczego wiecu w Alabamie 22 wrzeœnia prezydent Donald Trump nawi¹za³ do tej sytuacji z si³¹ wi¹zki rêcznych granatów wrzuconych do burzowca. „Czy¿ nie chcielibyœcie zobaczyæ jednego z w³aœcicieli dru¿yny NFL mówi¹cego, kiedy ktoœ nie bêdzie okazywa³ szacunku naszej fladze: ‘WeŸcie tego sukinsyna z boiska natychmiast, wywalcie, jest zwolniony. Jesteœ zwolniony” zakrzykn¹³ na wiecu Trump, ku uciesze dziesi¹tek tysiêcy fanów. Trzeba pamiêtaæ, ¿e u¿yty przez niego zwrot „Jesteœ zwolniony!” (You fired!) to klasyczne zawo³anie Trumpa, gdy przed kilkunastu laty prowadzi³ – jako biznesmen – swój reality show „Apprentice”. Show, który nie tylko przyniós³ mu s³awê i kolejne miliony dolarów, ale uczyni³ z nazwiska „Trump” markê znan¹ niemal w ka¿dym amerykañskim domu, co niew¹tpliwie u³atwi³o mu póŸniejsz¹ drogê do Bia³ego Domu. To by³o jak piorun z jasnego nieba: wszystkie media oraz media spo³ecznoœciowe wrêcz zawrza³y. Przez kilka tygo-

www.kurierplus.com

nie w powstrzymaniu agresji bolszewickiej w roku 1920. Zgodnie z now¹ konstytucj¹, we wrzeœniu 1935 odby³y siê wybory do parlamentu. Wziê³a w nich udzia³ mniej ni¿ po³owa uprawnionych do g³osowania. Wszystkie partie opozycyjne nawo³ywa³y do bojkotu g³osowania. W rezultacie w sejmie i senacie znaleŸli siê tylko przedstawiciele prorz¹dowego BBWR oraz pos³owie i senatorowie mniejszoœci narodowych. W obozie sanacyjnym wzmocniona zosta³a pozycja prezydenta Ignacego Moœcickiego oraz gen. Edwarda Rydza-Œmig³ego, którego mianowano marsza³kiem Polski. W roku 1937 rozwi¹zano BBWR a zwolennicy „silnej rêki” skupieni wokó³ Rydza-Œmig³ego utworzyli Obóz Zjednoczenia Narodowego (OZN). Od roku 1936 a¿ do wybuchu wojny funkcjê prezesa Rady Ministrów sprawowa³ Felicjan S³awoj-Sk³adkowski. * Budowa II Rzeczpospolitej odbywa³a siê w niezwykle trudnych warunkach. Mimo to, w ci¹gu krótkiego okresu dwudziestu lat Polacy mogli siê poszczyciæ sporymi osi¹gniêciami. Zrobiono wiele aby zatrzeæ œlady ponad stuletniego okresu rozbiorów. Unowoczeœniono gospodarkê, wykszta³cono rzesze specjalistów w ró¿nych dziedzinach oraz wychowano nowe pokolenie, które wzrasta³o w poczuciu przywi¹zania do wartoœci patriotycznych. Nadchodz¹ce lata podda³y spo³eczeñstwo polskie nie spotykanej dot¹d w jego historii próbie. Polacy wyszli z niej zwyciêsko, m.in. dziêki temu, ¿e przez 20 lat mogli ¿yæ, pracowaæ i wychowywaæ swoje dzieci we w³asnym kraju.

Pawe³ Wierzbicki dni wrza³o i wrza³o, choæ teraz ju¿ nieco przycich³o. Dla NFL, atak Trumpa i wezwanie kibiców do bojkotowania meczów dopóki zawodnicy nie oddaj¹ nale¿ytej czci narodowym barwom, nie móg³ przyjœæ w gorszym czasie. Liga od dwóch lat notuje znaczne spadki ogl¹dalnoœci meczów w telewizji. W porównaniu z poprzednim sezonem ogl¹dalnoœæ zaledwie po szeœciu z szesnastu kolejek spad³a o 7,5 proc. i dalej leci na ³eb na szyjê. A widzów jest a¿ o prawie 19 proc. mniej ni¿ w 2015 r. To wszystko oznacza straty id¹ce w setki milionów, jeœli nie miliardy dolarów. Nic dziwnego, ¿e w³aœciciele klubów, którzy w równych udzia³ach s¹ w³aœcicielami imperium NFL, chcieli jakiegoœ rozwi¹zania kompromisowego: pokazania, ¿e s¹ za „wolnoœci¹” ale bez dalszego zra¿ania patriotycznie nastawionej publiki. Skoñczy³o siê jak zwykle na niczym: liga nie zdecydowa³a siê na ¿adne sankcje wobec graczy za przyklêkanie czy siedzenie podczas hymnu, choæ okraszone wypowiedziami komisarza NFL Rogera Goodell ’a, ¿e jego zdaniem „zawodnicy powinni staæ” w czasie hymnu. „NFL zdecydowa³o, ¿e nie zmusi swoich graczy aby stali na bacznoœæ w czasie hymnu. Zupe³ny brak szacunku dla naszego, wielkiego kraju” napisa³ Trump – a jak¿e na – Twitterze. Oznacza to, ¿e kontrowersje i groŸba bojkotu kibicowskiego dalej siê bêd¹ utrzymywaæ. A Trump – z braku innych osi¹gniêæ w œwiecie realnym – triumfuje jako ¿o³nierz antypostêpowej krucjaty populistycznych patriotów. Czwartek „Wszelka doskona³oœæ w tym ¿yciu, z jak¹œ niedoskona³oœci¹ jest po³¹czona, i wszelkiemu dociekaniu naszemu towarzyszy ciemnoœæ jakaœ.” Lubiê czytaæ Tomasza a Kempis o poranku. Czuæ w nim smak… wiecznoœci.

Jeremi Zaborowski


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

7

Nieudokumentowany imigrant otrzymuje $5 mln Nieudokumentowany pracownik doœwiadczy³ powa¿nego wypadku w pracy. Do zdarzenia dosz³o na terenie magazynu, który zosta³ poddany generalnej renowacji. Tego dnia pracownik zosta³ przydzielony do rozmontowania instalacji wodnej. Rury znajdowa³y siê pod samym sufitem, w zwi¹zku z czym pracownik poprosi³ o drabinê lub ruchome rusztowanie, na którym móg³by stan¹æ. Na terenie magazynu znajdowa³ siê jednak tylko podnoœnik no¿ycowy, który wysuwa³ siê na niewystarczaj¹c¹ wysokoœæ. Nie maj¹c innego pomys³u na dosiêgniêcie do rur, pracownik wszed³ na pobliski rega³. Wdrapa³ siê na najwy¿sz¹ pó³kê, kieruj¹c siê w stronê naro¿nika. Po zrobieniu kilku kroków nieoczekiwanie stan¹³ na dziurze w desce, która by³a zakryta kartonem. Mê¿czyzna zapad³ siê i run¹³ dziesiêæ stóp w dó³, l¹duj¹c na najni¿szej pó³ce. Poszkodowany zosta³ natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie dowiedzia³ siê, ¿e dozna³ z³amania ¿eber, naderwania sto¿ka rotatora w ramieniu oraz obr¹bka stawowego w lewym biodrze. Musia³ przejœæ artroskopiê ramienia oraz operacjê biodra. Dalsze badania diagnostyczne wykaza³y tak¿e przepukliny wielu dysków w krêgos³upie dolnym. Poszkodowany przeszed³ wielomiesiêczn¹ fizykoterapiê. Musia³ przyjmowaæ zastrzyki przeciwbólowe, które przynosi³y tylko chwilow¹ ulgê. Ostatecznie, zgodnie z zaleceniami lekarzy, podda³ siê operacji krêgos³upa. Poszkodowany nie móg³ ju¿ wróciæ do pracy fizycznej, w zwi¹zku z czym wszczête zosta³y dwie procedury prawne.

Pierwsz¹ z nich by³o postêpowanie przed Workers” Compensation, drug¹ natomiast sprawa cywilna o odszkodowanie. Podczas gdy z Workers” Compensation poszkodowany uzyska³ czêœciowy zwrot utraconych zarobków i niezbêdn¹ opiekê medyczn¹, odszkodowania za ból i cierpienie oraz wszelkich strat ekonomicznych dochodzi³ w sprawie cywilnej wytoczonej przeciwko generalnemu wykonawcy oraz w³aœcicielowi magazynu. Warto pamiêtaæ, ¿e ka¿dy pracownik, w tym osoby niemaj¹ce udokumentowanego pobytu w Stanach Zjednoczonych, ma prawo do tych œwiadczeñ. Podobnie w przypadku sprawy o odszkodowanie cywilne – status imigracyjny w ¿aden sposób nie wyklucza mo¿liwoœci wszczêcia postêpowania. Poszkodowany wskaza³, ¿e pozwani naruszyli przepis 240 (1) Prawa Pracy, który stanowi najlepsz¹ podstawê do roszczenia odszkodowania za wypadek budowlany, poniewa¿ w takich przypadkach generalny wykonawca i w³aœciciel budynku ponosz¹ praktycznie absolutn¹ odpowiedzialnoœæ. W przypadku udowodnienia, ¿e dany stan faktyczny jest chroniony w³aœnie przez ten przepis, czêœciowa wina poszkodowanego nie ma znaczenia. Nale¿y jednak mieæ na uwadze, ¿e przepis nie chroni przypadków, gdy dzia³anie pracownika by³o wy³¹czn¹ przyczyn¹ wypadku lub poszkodowany zosta³ uznany za tzw. „niepos³usznego pracownika”, który, przyk³adowo, wbrew zakazowi kierownika, u¿y³ wadliwej drabiny, podczas gdy móg³ skorzystaæ z innej, bezpiecznej drabiny dostêpnej na terenie budowy.

W tej sprawie poszkodowany twierdzi³, ¿e pozwani nie zapewnili mu bezpiecznych warunków pracy. Wskaza³, ¿e do wypadku nie dosz³oby gdyby udostêpniono mu drabinê lub ruchome rusztowanie. Twierdzi³, ¿e wykonywa³ pracê zgodnie z poleceniami kierownika generalnego wykonawcy. Prawnicy pozwanych z³o¿yli wniosek o bezpoœrednie oddalenie pozwu, argumentuj¹c, ¿e poszkodowany przedstawi³ nieprawdziw¹ wersjê wypadku. W uzasadnieniu zwrócili uwagê, ¿e nie by³o naocznych œwiadków zdarzenia. Wskazali, ¿e nawet w dokumentacji medycznej poszkodowanego znajdowa³y siê niespójne wersje zdarzenia. Sêdzia odrzuci³ wniosek pozwanych, przychylaj¹c siê do argumentacji poszkodowanego. Otworzy³o to drogê do szybszego rozstrzygniêcia sprawy. Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto ma problem ze swoim wypadkiem, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji prawnej pod numerem telefonu 212-514-5100, emailowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www. plattalaw. com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. Na naszej stronie internetowej mog¹ Pañstwo (po lewej jej stronie) sami sprawdziæ status swojej sprawy s¹dowej

Podczas mediacji prawnicy pozwanych starali siê obni¿yæ odszkodowanie poszkodowanego. Utrzymywali, ¿e znaczna czêœæ obra¿eñ nie by³a zwi¹zana z tym wypadkiem. Wskazali, ¿e poszkodowany zacz¹³ skar¿yæ siê na wiêkszoœæ objawów dopiero dwa lub trzy miesi¹ce po wypadku. Twierdzili tak¿e, ¿e przepuklina krêgos³upa by³y rezultatem naturalnego procesu starzenia i wieloletniej pracy fizycznej. Pozwani zaproponowali ugodê, na podstawie, której ubezpieczalnia generalnego wykonawcy zgodzi³a siê wyp³aciæ poszkodowanemu blisko cztery miliony dolarów odszkodowania, a ubezpieczyciel w³aœciciela magazynu kolejne siedemset piêædziesi¹t tysiêcy dolarów. m (prowadzonej nawet przez inn¹ kancelariê), po wpisaniu numeru akt s¹dowych (index number) swojej sprawy w istniej¹ce tam pole. Ta czêœæ strony jest skonfigurowana bezpoœrednio z oficjalnym systemem s¹dowym stanu Nowy Jork, dziêki czemu wiadomoœci jakie uzyskaj¹ tam Pañstwo na temat swoich spraw s¹ oficjalnymi danymi s¹dowymi. Gdyby z jakiegokolwiek technicznego powodu nie uda³o siê Pañstwu odnaleŸæ swojej sprawy w tym systemie, to z przyjemnoœci¹ pomo¿emy j¹ odnaleŸæ telefonicznie.

The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, New York, NY 10004 www.plattalaw.com tel. 212-514-5100

Dzieñ bez Internetu W ostatni¹ niedzielê nie pod³¹czy³em siê ani razu do Internetu. Oczywiœcie JAN LATUS ¿artujê. Nic takiego siê nie wydarzy³o i zapewne nigdy – ani mi ani nikomu innemu – siê nie wydarzy, chyba ¿e wybuchnie wojna œwiatowa i wyl¹dujemy bez pr¹du w jaskiniach. Kiedyœ jednak zdarzy³o mi siê prze¿yæ dzieñ bez Internetu, i w ogóle bez mediów i œrodków komunikacji. Ju¿ kiedyœ opisa³em tê historiê, teraz wiêc pokrótce: po balu w New Jersey zapomnia³em odebraæ torbê z szatni. Mia³em zaœ w niej laptopa oraz okulary (obs³uguj¹cych Internet smartfonów jeszcze wtedy nie by³o). Niedzielê spêdzi³em wiêc nie tylko bez komputera, wiêc Internetu, ale i bez telewizora, wpatrywanie siê w ekran zmêczy³o mi bowiem wzrok. Tak wiêc by³ to dzieñ spokojny, który spêdzi³em na refleksji nad samym sob¹, modlitwie, medytacji w pozycjach jogi. Albo te¿ samotnym piciu z nudów – ju¿ dobrze nie pamiêtam. Czy brak Internetu obróci siê u ludzi w powszechn¹ libacjê? Ubolewa³bym nad tym, ci¹gle jednak korzyœci z od³¹czenia siê od sieci by³yby wiêksze ni¿ straty. Spróbujmy wiêc og³osiæ Œwiatowy Dzieñ Bez Internetu. Byæ mo¿e zreszt¹ jest on ju¿ og³oszony w jakimœ niezmiernie postêpowym i œwiat³ym kraju, Norwegii albo Singapurze. W tym ostatnim Internetu nie by³oby dekretem w³adcy. Tradycja zbiorowego odmawiania sobie jakiejœ rzeczy, pokarmu, rozrywki

w okreœlone dni nie jest niczym nowym. Celuj¹ w tym religie. Islam zabrania w czasie Ramadanu spo¿ywania czegokolwiek od œwitu do zmierzchu. Zabrania te¿ spo¿ywania – przez ca³e ¿ycie – wieprzowiny i picia alkoholu (w tym celu trzeba jechaæ na weekend do Bejrutu). ¯ydzi nie jedz¹ wieprzowiny, Hindusi wo³owiny. Katolicy musieli powstrzymywaæ siê od picia wódki i jedzenia miêsa przez ca³y okres postu. Poniewa¿ zakazy te wydawa³y siê ludziom zbyt surowe, Koœció³ skwapliwie je eliminowa³. Ja jeszcze pamiêtam zakaz jedzenia miêsa w pi¹tki. Oczywiste by³o te¿ poszczenie w Wielkim Tygodniu. Dziœ, zdaje siê, zabrania siê katolikom w Polsce jedzenia miêsa (ale ³ososia, kawior i czekoladê ju¿ mo¿na) w Wielki Pi¹tek i w Popielec. Nawet Wigilia jest dziœ postna tylko z powodu kulinarnych tradycji, bo i w ten dzieñ koœcielny œcis³y post ju¿ nie obowi¹zuje. Ci¹gle wielu Polaków nie je jednak miêsa w pi¹tek. Nadgorliwoœæ? A mo¿e przyzwyczajenie, przy okazji daj¹ce korzyœci dla zdrowia? Moi œ.p. Rodzice do koñca ¿ycia poœcili w pi¹tek, i dodali te¿ sobie drugi jarski dzieñ w tygodniu – wtorek – z powodów dietetycznych. Kto wie jednak, mo¿e wielu katolików odczuwa potrzebê umartwienia siê, poœwiêcenia, rezygnacji z czegoœ? Znam m³odych ludzi w Polsce, którzy w pi¹tki poszcz¹ i widzê, ¿e nie tylko w polskich ale tak¿e w np. indyjskich czy wietnamskich restauracjach, w pi¹tek wœród specjalnoœci zawsze jest (nasz klient, nasz pan) jakaœ ryba albo makaron. Ciekawe, ¿e w tych przykazaniach, regu³ach czy akcjach spo³ecznych na ogó³

chodzi o rezygnacjê z czegoœ. Zapewne czujemy wszycy podskórnie, ¿e jednym z wielkich problemów naszego ¿ycia jest nadmiar: bodŸców, pokus, wyborów, dŸwiêków, obrazów, zajêæ, pracy, napiêcia. Tak wiêc fundujemy sobie od czasu do czasu akcjê Dnia Bez Czegoœ. W Warszawie by³ niedawno dzieñ darmowych przejazdów komunikacj¹ miejsk¹. Na tê okolicznoœæ otwarto automatyczne bramki przy wejœciach, a kanarzy tego dnia dostali chyba wolne. Celem akcji by³o odci¹gniêcie ludzi od swoich samochodów. Ten dzieñ mia³ ich przekonaæ do wygody i sprawnoœci metra. Podobne akcje by³y przeprowadzone w innych miastach Unii Europejskiej. Idea jest ³adna i sensowna ale akcja okaza³a siê, jak s¹dzê, ma³o skuteczna. Ka¿dy kierowca kiedyœ przecie¿ przejecha³ siê komunikacj¹ miejsk¹, a mimo to woli wygodê w³asnego samochodu. Oszczêdnoœci na darmowym przejeŸdzie te¿ by³y minimalne, skoro wiele osób posiada bilety wa¿ne przez miesi¹c albo d³u¿ej (ja mam trzymiesiêczny, na nieograniczone przejazdy metrem, tramwajami i autobusami, za 280 z³, czyli ok. 75 dolarów). Zdaje siê, ¿e jest te¿ obchodzony (jeœli to w³aœciwe s³owo) Dzieñ Bez Telefonu. W niektórych postêpowych i œwiat³ych krajach europejskich próbowano uciszyæ ludzi k³api¹cych bez ustanku do swoich komórek. By³o to zaledwie kilka-kilkanaœcie lat temu, kiedy najwiêksz¹ plag¹ wydawa³y siê nam, toczone w miejscu publicznym, g³oœne rozmowy przez telefon komórkowy. Dziœ m³odzi wgapiaj¹ siê w ekrany smartfonów ogl¹daj¹c zdjêcia i filmiki,

œledz¹c wieœci na fejsie, graj¹c w gry. Czasem zaczynaj¹ z furi¹ ruszaæ kciukami, by wys³aæ tekst. Jazgot rozmów telefonicznych – tyle ¿e wykonywanych przy pomocy telefonów komórkowych – zosta³ wyparty przez makabryczn¹ ciszê i mentaln¹ nieobecnoœæ. Bêd¹c ko³o siebie, nie widzimy siê, jesteœmy natomiast po³¹czeni z Sieci¹. Wy³¹czenie Internetu, choæby na jeden dzieñ, spowodowa³oby ogromne perturbacje w bankowoœci, biznesie, przewozach lotnicznych. Dlatego zniszczenie po³¹czeñ, zdezorganizowanie po³¹czeñ funkcjonuj¹cych w sieci, jest celem hackerów, a byæ mo¿e i strategów wojennych. Nam jednak chodzi o dobrowoln¹ rezygnacjê z u¿ycia Internetu, choæby na jeden dzieñ. Czy jest to mo¿liwe? Ludzie starsi bez wirtualnej rzeczywistoœci mog¹ siê obyæ, a czasem nie s¹ z nia w ogóle zaznajomieni. Gdy jednak widzê ludzi m³odych, nie wyobra¿am ich sobie funcjonuj¹cych wy³¹cznie „tu i teraz”, czyli w œwiecie realnym. Nie widzê wiêc szans na ogólnospo³eczny post, wyrzeczenie siê Internetu. To musi byæ terapia szokowa, jak esperal wszyty alkoholikowi, albo przymusowa izolacja – w wiêzieniu, na letnim obozie, w prowadz¹cym terapiê oœrodku. Wtedy dopiero przekonalibyœmy siê, czy potrafimy jeszcze funkcjonowaæ bez blasku elektronicznych ekranów. I pojawiaj¹cych siê na nich co tydzieñ – przesy³anych emailem – tych felietonów z Polski. m


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

8

Kartki z przemijania W pi¹teczki lubiê napiæ siê wódeczki. Rzecz jasna wieczorem, po pracy. Bez upijania siê – dodam od razu, ¿eby uœciœliæ to wyznanie i uspokoiæ abstynentów, ascetów i wszelkiej maœci ortodoksów. Zazwyczaj odbywa siê to przy kolacji wed³ug rytua³u – seta, lorneta, meduza. Bywa, ¿e wpadam w lekki stan b³ogoœci, który pobudza moj¹ ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI wyobraŸniê i przenosi w ponadziemskie rejony. Na ogó³ po meduzie bardziej kocham bliŸnich ni¿ przedtem. Ostatnio gustujê w „Baczewskim”, czyli „Wódce Monopolowej” produkowanej w Wiedniu przez potomków s³ynnej lwowskiej firmy. Jest to elegancki trunek destylowany trzykrotnie z austriackich ziemniaków. Oleisty i ³atwo przyswajalny przez organizm. Nie powoduje przykrych objawów dnia nastêpnego. Do firmy „Baczewski” mam niema³y sentyment jako potomek D¹browskich zwi¹zanych ze Lwowem. (Dziadek Ignaœ mieszka³ na Jab³onowskich). Wódkê tê polubi³ równie¿ m¹¿ mojej ciotecznej siostrzenicy – Yukio T. – japoñski kompozytor muzyki operowej. Ilekroæ przylatuje do mnie z Tokio, ju¿ na progu wo³a – „Kartofle proszê”, co oznacza po prostu – otwieraj „Baczewskiego”! Mimo, ¿e drobny, kruchy i wielce wydelikacony, jak przysta³o na japoñskiego arystokratê, to jednak du¿o mo¿e w tej mierze! Bywa, ¿e popijamy kawa³ w noc. SnadŸ jego b³êkitna krew dobrze siê wi¹¿e z austriack¹ kartoflank¹, destylowan¹ wedle dawnej polskiej receptury. Yukio przywozi z Japonii wymyœlne smako³yki, które do tej wódki œwietnie pasuj¹. Nie mówi¹c ju¿ o wielce wyrafinowanych deserach. S¹ tak pyszne, ¿e a¿ ¿al je zjadaæ… Ostatnio poszala³em sobie z „Baczewskim” wraz z par¹ m³odych polskich dokumentalistów, krêc¹cych krótkie filmy w Kanadzie i na Alasce. Oboje pasjonaci, oboje zdolni, oboje bardzo inteligentni. Ona œliczna, on pe³en uroku i niebanalnych pomys³ów. Chcieli wiedzieæ tak du¿o, ¿e przez noc posz³y na balkonie dwie litrowe butelki „Baczewskiego”, co oznacza, ¿e skoñczy³ siê ju¿ mój zapas. Bêdê teraz musia³ pojechaæ z kimœ samochodem do Trader Joe’s pod Trenton, bo tylko tam ten trunek mo¿na kupiæ. Ale coœmy siê narozmawiali, toœmy siê narozmawiali. Na tym¿e balkonie moi goœcie nakrêcili spory materia³ o nowojorczykach bawi¹cych siê na s¹sied-

nich dachach i tarasach. Zamierzaj¹ jeszcze do mnie wróciæ, by nakrêciæ dalszy ci¹g pod has³em „Dachy Nowego Jorku”. Temat ten i mnie poci¹ga od lat. Dwie silne lornetki ju¿ mi nie wystarczaj¹ do obserwacji, potrzebna jest luneta. Ale na ni¹ mnie jeszcze nie staæ. Niemniej odk³adam co miesi¹c po kilkadziesi¹t baksów. Mo¿e w koñcu usk³adam. Muszê tak¿e od³o¿yæ na nowy zapas „Baczewskiego”. Yukio ju¿ zapowiedzia³ siê w Nowym Jorku z now¹ oper¹. Tym razem starochiñsk¹. Podobno trwaæ bêdzie prawie osiem godzin. Jak ja to wytrzymam? No chyba ¿e z „Baczewskim” w piersiówce.

$

Kiedy wracam w pi¹tki z pracy przez ulice East Village udziela mi siê radoœæ m³odych ludzi, którzy gremialnie id¹ do miejsc, w których maj¹ siê z kimœ spotkaæ lub zabawiæ. Niekiedy bawi¹ siê parami, niekiedy grupowo w pubach, klubach, reastauracjach, na dyskotekach i w parkach. Patrz¹c na nich, uœmiechniêtych i rozluŸnionych, sam czujê siê m³odszy i tak jak oni odczuwam potrzebê zabawienia siê z kimœ lub samemu. Nie w ka¿dy pi¹tek pijê „Baczewskiego”, bywa ¿e kontentujê siê tradycyjnie parzon¹ herbat¹ i uk³adaniem pasjansa na wspomnianym balkonie. Naœladujê w tym wiadomego marsza³ka, który zapija³ siê mocn¹ herbat¹ i odpoczywa³ przy pasjansie. Nie ma w tym niczego dziwnego, skoro pracujê w Instytucie jego imienia...

$

W Europie pojawi³ siê popyt na nacjonalizm – zauwa¿y³ Pawe³ Kowal w „Rzeczpospolitej”. W samej rzeczy tak jest. Idea ponadnarodowej zjednoczonej Europy przedstawiana jest obecnie jako coœ niepotrzebnego, czy wrêcz nienawistnego. Przygnêbia mnie ten stan rzeczy, bo marzy mi siê Europa jako solidarna wspólnota ponadnarodowa w³aœnie oraz ponadreligijna i bezklasowa. Wolna od jakichkolwiek totalitaryzmów i dyktatur. Kieruj¹ca siê œwiatopogl¹dem naukowym i zasadami demokracji. Has³a Wielkiej Rewolucji Francuskiej – „Wolnoœæ, Równoœæ, Braterstwo” wci¹¿ do mnie przemawiaj¹. Nacjonalizm jest w moim przeœwiadczeniu wylegarni¹ z³a i drog¹ do szowinizmu. Niestety zasady, na jakich Robert Schuman konstruowa³ podwaliny Unii Europejskiej, zosta³y naruszone przez egoizm narodowy pañstw w tej¿e Unii najsilniejszych i najzamo¿niejszych. Nie uda³o siê równie¿ uwolniæ kapita³u od narodowoœci a cz³owieka od jego natury. Po stokroæ racjê ma profesor Tadeusz Gadacz pisz¹c – „Dzisiaj jesteœmy œwiadkami kolejnej pora¿ki

idei oœwieceniowych. Rozum zastêpuj¹ emocje, a otwarcie na spo³eczeñstwo œwiatowe – d¹¿enia nacjonalistyczne, izolacjonizm i egoizm narodowy”. Nacjonalizm to budzenie demonów. Bojê siê tego, co bêdzie, kiedy on zwyciê¿y. Po raz n-ty przypominam twierdzenie Józefa Marii Bocheñskiego, wybitnego dominikanina i filozofa, ¿e nacjonalizm jest dzisiaj czystym idiotyzmem. Mogê oczywiœcie przypominaæ to do woli, ale ¿adnego rezultatu nie bêdzie, skoro prezes Polski mówi raz po raz o pañstwie narodowym. Coraz czêœciej têsknotê do pañstw narodowych ujawniaj¹ tak¿e liderzy prawicowych partii nie tylko w Polsce. Nad Wis³¹ narodowe sta³y siê ju¿ nawet nauka i religia.

$

Rafa³ Olbiñski, malarz, ilustrator i plakacista – „Nacjonalizm to najgorsza forma patriotyzmu i niestety ma on w Polsce sporo wyznawców. Te zaciek³e, napiêtnowane nienawiœci¹ do wszystkiego, co obce, gêby co rusz pokazuj¹ siê na ró¿nych manifestacjach. Do tego nios¹ krzy¿e, choæ ich postawa jest zaprzeczeniem tego, czym jest chrzeœcijañstwo. Chrzeœcijañstwo to empatia. Czy oni jak¹kolwiek empatiê do kogokolwiek odczuwaj¹? Nie przypuszczam. To jest fanatyzm uwa¿aj¹cy, ¿e wszyscy inni s¹ gorsi od nas i powinniœmy ich wszystkich zniszczyæ. To jest obrzydliwe”.

$

W g³ównym wydaniu „Wiadomoœci” w TVPiS kolejny ju¿ raz wys³ucha³em informacji, ¿e Polacy pod wzglêdem czytelnictwa s¹ w Europie na szarym koñcu. 63 procent narodu nie czyta niczego, dos³ownie niczego, a 28 procent czyta mniej ni¿ jedn¹ ksi¹¿kê rocznie. To s¹ oficjalne dane. Potwierdzane przez oœrodki badania opinii spo³ecznej, GUS i Bibliotekê Narodow¹. Ten stan rzeczy nie zmienia siê od lat. Tymczasem 81 procent ateistycznych zazwyczaj Czechów regularnie czyta ksi¹¿ki, rozwijaj¹c jednoczeœnie sieæ bibliotek i czytelni. Jakoœ to nie zastanawia polskich narodowców oraz redakcji, stowarzyszeñ i ugrupowañ patriotycznych. W mediach prawicowych i narodowych to zagadnienie nie istnieje. Podobnie, jak i problem niewielkiego uczestniczenia Polaków w kulturze przez du¿e K. Podczas podnios³ych manifestacji i marszów niepodleg³oœciowych nikt nie wzywa rodaków do czytania i chodzenia do teatru i na koncerty. Czy¿ nie jest tak? Nikt nie niesie has³a: „Prawdziwy patriota dba o jêzyk polski i czyta ksi¹¿ki”. A przecie¿ czas ju¿ najwy¿szy. m

K³ótnie republikanów 1í Steve Bannon by³y szef jego kampanii wyborczej i do niedawna jeden z g³ównych doradców Trumpa, podczas jednego ze swoich ostatnich przemówieñ „wypowiedzia³ wojnê” krytykom prezydenta wewn¹trz GOP, którzy maj¹ zamiar ubiegaæ siê o kolejne kadencje. „Nasz ruch pokona was w prawyborach lub zmusi do przejœcia na emeryturê” – zapowiedzia³ Bannon dodaj¹c, ¿e „dni establishmentu GOP, który sprzeciwia siê polityce pod has³em ‘najpierw Ameryka”, s¹ policzone”. Spór w Partii Republikañskiej i otwarta wojna niektórych senatorów z prezydentem stawiaj¹ pod znakiem zapytania realizacjê zamierzeñ programowych zarówno Donalda Trumpa jak i republikanów. Wkrótce minie rok odk¹d nowojorski biznesmen zosta³ prezydentem. Trudno by³oby jednak wymieniæ jakieœ znacz¹ce reformy, które uda³o mu siê wprowadziæ w ¿ycie. Reforma zdrowia Baracka Obamy nadal obowi¹zuje, reforma systemu podatkowego wci¹¿ pozostaje w sferze dyskusji, a o murze na granicy z Meksykiem nikt nawet ju¿ nie mówi. Prezydent wprowadzi³ drobne w gruncie rzeczy zmiany g³ównie przy pomocy dekretów. Zdo³a³ równie¿ umieœciæ w S¹dzie Najwy¿szym swojego kandydata. To jednak wszystko. Donald Trump ma na razie silne poparcie swojego elektoratu, który w sporze tocz¹-

Ostatnio Jeff Flake, republikañski senator z Arizony, ostro zaatakowa³ prezydenta Trumpa. u

cym siê w GOP weŸmie zapewne jego stronê. Prezydent nie dzia³a jednak w pró¿ni. Zapowiadanych przez niego zmian nie da siê dalej realizowaæ wy³¹cznie przy pomocy dekretów. A czas ucieka. Wiêkszoœæ republikanów w Kongresie jest raczej niewielka. W Senacie maj¹ oni tylko 52 senatorów

na ogóln¹ liczbê stu. W Izbie Reprezentantów jest nieco lepiej, GOP ma 239 kongresmanów, a Partia Demokratyczna 194. Po wyborach w po³owie kadencji, które odbêd¹ siê w przysz³ym roku proporcje te mog¹ siê znacznie pogorszyæ. Do obsadzenia bêd¹ wszystkie miejsca w Izbie Reprezen-

tantów i 33 fotele senatorskie. Dziœ jest oczywiœcie za wczeœnie by prorokowaæ jaki bêdzie wynik tych wyborów. Trudno jednak przypuszczaæ by elektorat, któremu obiecano „wspania³¹ na nowo Amerykê” zadowolony by³ z tego, co tak naprawdê otrzyma³.

Tomasz Bagnowski


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

9

W rocznicê œmierci b³. ks. Jerzego Popie³uszki

33 lata temu zosta³ zamordowany ksi¹dz Jerzy Popie³uszko – kapelan „Solidarnoœci.” Ksi¹dz, na którego kazania przychodzi³a nie tylko Warszawa ale przyje¿d¿ali ludzie z ca³ej Polski. Ksi¹dz Jerzy by³ zwi¹zany z Solidarnoœci¹, popiera³ robotników w walce o swoje prawa, g³osi³ wspania³e patriotyczne kazania. Ludzie garnêli siê do jego koœcio³a – Œwiêtego Stanis³awa Kostki na ¯oliborzu w Warszawie. To by³ ksi¹dz daj¹cy nadziejê na lepsze jutro. Je¿eli ktoœ z pañstwa pamiêta tamten czas, to ksi¹dz Jerzy mówi³ – proste ale dobitne s³owa o prawach ludzi pracy, o poszanowaniu cz³owieka, o potrzebie odwagi, o wolnoœci. Po wprowadzeniu stanu wojennego jego potrzeba niesienia pomocy jakby siê podwoi³a. Pomaga³ uwiêzionym, ich rodzinom, by³ na procesach, jego koœció³ by³ magazynem dla potrzebuj¹cych. Msze œwiête, jego kazania, pomoc dla represjonowanych, wiara w dobro cz³owieka i jego odwaga wyczerpa³y limit

cierpliwoœci ówczesnych w³adz. 33 lat temu zamordowano cz³owieka– ksiêdza Jerzego. Wrzucono go z kamieniami u nóg do zimnej wody. Czy ¿y³ wtedy jeszcze? K³amano – wed³ug oficjalnych komunikatów w³adz tylko zagina³. To co Polska wtedy prze¿ywa³a – to szok, niedowierzanie, to niemo¿liwe, ¿e zabito kap³ana i to w taki sposób. Poeta powie – bolesny i trudny czas dla ojczystego kraju – prawda. 22 paŸdziernika w koœciele Œw. Stanis³awa Kostki i pod pomnikiem ksiêdza Jerzego sk³adaliœmy ho³d mêczennikowi, ksiêdzu a przede wszystkim odwa¿nemu cz³owiekowi, cz³owiekowi wiary, mi³oœci i nadziei. Jak co roku fundacja Jana Paw³a II zamówi³a mszê œwiêt¹. Pod nieobecnoœæ jej prezesa Micha³a Paj¹ka jednostki harcerskie z Polskiego Domu Narodowego na Greenpoincie poprowadzi³y uroczystoœæ w koœciele i pod pomnikiem. Program opracowa³a druhna Gra¿yna Moœcicki. Druhna Anna Sawicka ze swobod¹ prowadzi³a uroczystoœæ, druh Micha³ Moœcicki przygotowa³ film a skrzaty, zuchy, harcerki i harcerze czynnie bra³y udzia³ w wydarzeniu. W koœciele pokazaliœmy film z 1987 roku z przemówieniem wiceprezydenta Busha przy grobie ksiêdza Jerzego i przejmuj¹c¹ wypowiedz jego matki i ojca – jak cierpi ich serce, kiedy syn ginie. Pogoda by³a piêkna. Szliœmy powoli na skwer imienia ksiêdza Jerzego, ciesz¹c siê ¿e jeszcze pamiêtamy. Pamiêæ jest bardzo wa¿na i my j¹ zachowujemy. Na placu pod pomnikiem by³o du¿o ludzi, ale pamiêtam prawdziwe t³umy dwadzieœcia parê lat temu. Druhna Ania powita³a orga-

nizacje: Ligê Morsk¹, KPA, ZHP pgK, Fundacjê Jana Paw³a II i wszystkich zgromadzonych na uroczystoœci. Zaœpiewaliœmy hymny, ksi¹dz Szpilski odmówi³ modlitwê i przypomnia³ b³ogos³awionego ksiêdza Jerzego. G³os zabra³a te¿ przedstawicielka fundacji Jadwiga Kruk przedstawiaj¹c historiê budowy i utrzymania pomnika. Frank Milewski uzupe³ni³ historie pomnika, apelowa³ o utrzymanie historycznych miejsc w USA bez zmian. Druhna Margaret piêknie zaœpiewa³a pieœñ beatyfikacyjn¹ „Kto wierzy ¿yje na wieki.” Na koniec Kinga krótko przedstawi³a ksiêdza Jerzego – jego g³ebok¹ wiarê, wiarê w cz³owieka, dzia³alnoœæ spo³eczn¹ i okrutn¹ œmieræ. Czeœæ i chwa³a jego pamiêci! By³y kwiaty, znicze, zdjêcia i poczucie wspólnoty, uœmiechy i rozmowy. Na zakoñczenie pragnê podziêkowaæ wszystkim, którzy dbaj¹ o to miejsce na co dzieñ i harcerstwu z Polskiego Domu Narodowego za gruntowe sprz¹tanie

skweru kilka razy do roku. Ciesze siê ¿e rodzice najm³odszych – skrzatów i zuchów aktywnie w³¹czyli siê w tê akcjê. Proszê te¿ wszystkich Polaków, je¿eli odwiedzacie to miejsce, to oprócz modlitwy czy chwili zadumy– zadbajcie o jego czystoœæ. Spotkamy siê za rok i ju¿ teraz zapraszamy ca³¹ Polonie.

Sto zdjêæ Zosi W CPS Pokaza³a tam ponad sto archiwalnych zdjêæ obrazuj¹cych wydarzenia od lat dziewiêædziesi¹tych ubieg³ego wieku, odbywaj¹ce siê w Centrum. W wystawie wziêli równie¿ udzia³: Wojtek Kubik i Agnieszka Granatowska.

FOTO(2): ZOSIA ¯ELESKA-BOBROWSKI

Nasza redakcyjna kole¿anka, Zosia ¯eleska-Bobrowski wziê³a udzia³ w wystawie „CPS w obiektywie” zorganizowanej w Centrum Polsko-S³owiañskim na Greenpoincie z okazji 45-lecia tej organizacji.

Otwarcie i poœwiêcenie Unii 10.07.1991. Goœæ honorowy kardyna³ Józef Glemp. u

Goœæmi Centrum bywali: Rudy Giuliani, Donna Hanover, redaktor B. Wierzbiañski i dr Nadrowski. u

u

Zosia z mê¿em Eugeniuszem. Foto: Andrzej Wierzbicki.

Gra¿yna Moœcicki Pwd. Zdjêcia: Micha³ Moœcicki, Pwd.


NOWY JORK

NR 39

28 paŸdziernika 2017

PAMIÊTNIK IGNACEGO ZAPYTOWSKIEGO kto przyby³ i by³ zapisany w obozie. Sier¿anci z Cambridge Springs po 15 [dolarów] ci inni po 9 dol. Nastêpnie wsiedliœmy na okrêt (statek francuski S. S. Touraine), z którego ju¿ nas nie wypuszczono. Noc spêdziliœmy na okrêcie. 29 grudnia. O 7:20 rano odp³ynêliœmy w drogê do Francji. Przy wyjeŸdzie by³ ³adny widok. Wiele okrêtów ko³o naszego szczupaka przesuwa³o siê w rozmaite strony. Ja osobiœcie nie mog³em d³ugo podziwiaæ tak przecudnego widoku, poniewa¿ musia³em siê zaj¹æ uregulowaniem sto³ów, kto do jakiego nale¿y w czasie obiadowej godziny. Sobota – ca³y dzieñ by³o zimno. Okrêt doœæ szybko posuwa³ siê. Pod wieczór czu³em siê zmêczonem, noc przesz³a spokojnie. 30 grudnia, niedziela. Zimno, by³em chory i nie opuszcza³em ³ó¿ka. Burza trwa³a ca³y dzieñ. Naczynie po jedzeniu musieli przywi¹zywaæ do sto³ów, poniewa¿ wszystko spada³o na ziemiê. 31 grudnia, poniedzia³ek. Po po³udniu wyszed³em na pok³ad. Burza uspokoi³a siê. W nocy o godz. 11 – tej do godz. 12: 15 by³em na pok³adzie – stary rok ¿egna³em a nowy wita³em. Widok by³ przeœliczny. Miesi¹c œwieci³, morze by³o spokojne a powietrze ciep³e jak w czerwcu.

Zdjêcie Ignacego Zapytowskiego z okresu powojennego. Do munduru przypiêty Krzy¿ Walecznych.

W zwi¹zku z obchodami 100-lecia Czynu Zbrojnego WychodŸstwa Polskiego w Ameryce, prezentujemy Pañstwu pamiêtnik Ignacego Zapytowskiego, weterana I wojny œwiatowej, ochotnika do „Niebieskiej Armii”. Zapiski udostêpni³a nam jego córka Henrietta Nowakowska, która mieszka w stanie Michigan. Pamiêtnik obejmuje okres od lipca 1917 do listopada 1918 roku. Zachowaliœmy pisowniê oryginaln¹. Ignacy Zapytowski, urodzi³ siê 20 lutego 1886 roku w Jaryczowie Nowym, 25 km. od Lwowa w zaborze austro-wêgierskim. W m³odoœci s³u¿y³ w armii austriackiej. Do Stanów Zjednoczonych przyby³ ok 1907 r. Nale¿a³ do towarzystwa „Sokó³”, a 7 paŸdziernika 1917 r. wst¹pi³ do ochotniczej armii polskiej, z któr¹ pop³yn¹³ do Francji. Bra³ udzia³ w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 r., nastêpnie wróci³ do USA. W 1924 r. o¿eni³ siê z Aniel¹ Jasionowicz. Zamieszkali w Detroit. Mieli dwie córki i dwóch synów. Oboje z ¿on¹ byli zaanga¿owani w dzia³alnoœæ spo³eczn¹ na rzecz Sokolstwa. Jednoczeœnie Ignacy by³ honorowym komendantem Placówki 7 „Lwów” SWAP w Detroit i jednym z pierwszych jej za³o¿ycieli. Do Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce wst¹pi³ 16 lipca 1920 r. Odznaczony Z³otym Krzy¿em Zas³ugi RP, Krzy¿em 50-lecia Czynu Zbrojnego z Wawrzynem, Mieczami Hallerowskimi, Medalem Zas³ugi SWAP i Z³otym Medalem Skarbu Narodowego RP. Zmar³ 2 kwietnia 1971 roku w Detroit w wieku 89 lat.

Rok 1917 27 lipca, [1] 917 [przyp. red.]. 27 lipca rozpocz¹³em kurs w Szkole Podchor¹¿ych w Cambridge Springs PA. Nauka prowadzona by³a wzorowo. Kierownik szko³y Józef Sierociñski. Adjutant szko³y – Albrycht. Instruktorzy: Osielski, Klat, ¯ebrowski, Wrublewski, Adamczak i Szut. Egzamin przeprowadza³ Dh. Bartmañski, by³y naczelnik ZSP (Zwi¹zku Sokolstwa Polskiego). 22 wrzeœnia wyjecha³em na urlop do Detroit. 29 [wrzeœnia] list i te-

Rok 1918

legram a¿ebym stawi³ siê w szkole w Cambridge. 30 wrzeœnia. Przed po³udniem w niedzielê stawi³em siê w szkole, a po po³udniu odjecha³em do Pittsburga PA, poniewa¿ taki rozkaz otrzyma³em od Dh. Albrychta. Po kilku dniach w Pittsburgu odjecha³em na urlop do Newarku do Brata. W Newarku bawi³em 5 dni. Po ukoñczeniu urlopu wyjecha³em do obozu Niagara Camp, gdzie zacz¹³em æwiczyæ rekrutów. By³em sier¿antem majorem. Przy koñcu listopada wyjecha³em z transportem do St. John, Quebec. W St. John æwiczy³em a¿ do wyjazdu do Francji. 24 grudnia [19] 17, St. John's. Wigiliê obchodzono uroczyœcie, by³o drzewko i zabawa trwa³a do godz. dziesi¹tej z wieczora. Sier¿anci z Cambridge Springs, PA po zabawie ogólnej urz¹dzili zabawê drug¹, która trwa³a do godz. 11: 30 w nocy. 25 grudnia, pierwszy dzieñ B. N. Przed po³udniem byliœmy w koœciele no i rzeczywiœcie czuliœmy siê jak niegdyœ w Polsce, poniewa¿ kolêdowaliœmy jak niegdyœ w naszych koœció³kach, ale to

trwa³o krótko. Gdy powróciliœmy do koszar znów czuliœmy siê jak w obcym kraju. 26 grudnia, drugi dzieñ B. N. Mieliœmy krótki pochód. Po po³udniu rozdawano od Polonii amerykañskiej ma³e prezenta, na przyk³ad papier listowny, grzebienie, szczoteczki do zêbów, chusteczki, rêczniki itp. 27 grudnia, trzeci dzieñ œwi¹t. Rozdawano skarpetki i tak zwane swetre, ale nie dla wszystkich. Nasza kompania D na 201 szeregowców dosta³a 52 par skarpetek i 7 swetrów. O godzinie pi¹tej po po³udniu wsiedliœmy do poci¹gu któren odwozi³ nas do New Jorku, gdzie siadaliœmy na okrêt. 28 grudnia. O 11: 30 przed po³udniem wysiedliœmy w Weehawken ko³o Hoboken, ze stacji udaliœmy siê do przystani, wsiedliœmy na ma³y okrêt, tak zwany ferra, który zawióz³ nas do Portu Francuskiego, który znajduje siê przy ulicy 13 – tej w New Yorku. O 12 godz. byliœmy w porcie. Po po³udniu przechodziliœmy oglêdziny lekarskie przez doktora francuskiego. Nastêpnie mieliœmy wyp³atê: szeregowcy po 2.15 [dolary] i mniej – zale¿a³o kiedy

1 stycznia. Pogoda cudna i ciep³o. Wszyscy byliœmy na górnym pok³adzie. Z rana, godzina dziesi¹ta, nasz szczupak dogoni³ okrêt norweski i w pó³ godziny czasu znik³ nam z oczu, pozostawiaj¹c go za sob¹. Godzina czwarta po po³udniu, oficer Oleksy nakaza³ zbiórkê z korkami czyli t. z. [tak zwane] pasy korkowe. Wieczorem zerwa³ siê wicher. Po czasie zamieni³ siê w wielk¹ burzê, która trwa³a przez ca³¹ noc. 2 stycznia. Burza trwa³a ca³y dzieñ, ale mo¿na by³o pozostaæ na pok³adzie. Wieczorem piszê pamiêtnik. 3 stycznia, czwartek. Nic nas nie spotka³o i nic nie spostrzegliœmy, tylko ptaki morskie. Morze by³o burzliwe. 4 stycznia, pi¹tek. Ba³wany wodne bi³y jeden po drugim. Okrêt by³ podrzucany jak ³upina orzecha. Godzina 11: 50 czasu New York, spotkaliœmy okrêt towarowy p³yn¹cy przeciw nam, ale nadzwyczaj ma³y i bardzo wolno posuwa siê. Po dziesiêciu minutach znika nam z oczu. Godzina 2: 10, ba³wany podwoi³y siê. Jednem ba³wanem rzuci³o na pok³ad no i szeœciu ludzi ma³o co nie znalaz³o siê w morzu, ale szczêœcie, ¿e na okrêcie by³y porêcze. 5 stycznia, sobota. Ca³y dzieñ by³o spokojnie. O pierwszej godzinie po po³udniu przegl¹d pasów ratowniczych, by³o doœæ ciep³o i przyjemnie. 6 stycznia, niedziela. Trzech Króli. Ocean doœæ spokojny. Z rana s³u¿ba okrêtowa przygotowuje ³odzie, jakie znajduj¹ siê na okrêcie, a by³o ich 16 i oprócz nich by³o doœæ podobnych do tratw, tak ¿e w razie wypadku, pasa¿erowie i s³u¿ba okrêtowa mieli doœæ umieszczenia na przyrz¹dach do p³ywania. Przed po³udniem o godz. 11: 00 (6: 30 Nowy Jork) ¿o³nierze gromadz¹ siê na pok³adzie (na tyln¹ czêœæ). Ksi¹dz wychodzi z krzy¿em za pasem i zaczyna œpiewaæ kolêdê, za nim wtóruj¹ inni,


Piêciu by³ych cz³onków armii genera³a Hallera. Od lewej: Józef Wróblewski, Ignacy Zapytowski, nieznany, Franciszek Cichowski, Szczepan Scidor.

tak ¿e a¿ serce radowa³o siê, a myœleliœmy, ¿e jesteœmy hen gdzieœ w Polsce przy swoich najdro¿szych. Po œpiewie Ksi¹dz Kapelan w krótkoœci przedstawia nasze ogólne po³o¿enie i w jakim niebezpieczeñstwie znajdujemy siê i co nas mo¿e jeszcze czekaæ. Nastêpnie odmawiamy Ojcze Nasz i Zdrowaœ. Nastêpnie Kapelan g³osi Ewangeliê œw. i wyg³asza nadzwyczaj piêkne s³owa Chrystusa Pana. Nastêpnie b³ogos³awi i odœpiewujemy „Bo¿e coœ Polskê”. Nastêpnie rozchodzimy siê z wielkim zadowolnieniem. Wieczorem, gdy siê œciemni³o, na okrêcie panowa³ jak najwiêkszy spokój. Okna by³y pozatykane i nie wolno by³o paliæ papierosów. Gdy wysz³o siê na pok³ad, to okrêt wygl¹da³ jak ma³a wysepka, cicha i spokojna. Te przestrogi by³y urz¹dzone przeciw Submarynom. 7 stycznia, poniedzia³ek. Ch³odno, wszystkie ³odzie by³y gotowe do spuszczania na wodê. O pierwszej godz. po po³udniu odby³y siê zawody o nagrody we frankach – 3 do 5 – miêdzy ¿o³nierzami (polskimi) z jednej strony a marynarzami amerykañskimi z drugiej strony. 1. Bieg trzyno¿ny – Polacy wygrali. 2. Wyœcigi z ziemniakami – dwóch stanê³o do zawodów – Polak wygra³ (ziemniaki kulano po pok³adzie). 3. Wyœcigi z ziemniakami – ziemniaki brano z jednej strony z czapek a wk³adano w czapki po drugiej stronie – Polak wygra³. 4. Ci¹gniêcie liny – po stronie amerykañskiej stanê³o 6 ch³opów jak dêby, ale i naszym nic nie brakowa³o. W paru sekundach nasi zwyciê¿yli. 5. Wyœcigi na oko³o pok³adu z fajk¹ – Amerykanin wygra³. 6. Bieg taczkowy – Polak zwyciê¿y³. 7. Bieg ksiêdza kapelana i ksiêdza amerykañskiego. Ksi¹dz polski zwyciê¿y³. 8. Dwie kobiety stanê³y do szybkiego chodu. Jedna z nich, szczup³a i malutka, zwyciê¿y³a. Zawody by³y zajmuj¹ce, a naszem ch³opakom nie szczêdzono oklasków. Jednym s³owem – chocia¿ Polacy nie zajmuj¹ siê sportem jak Amerykanie, dowiedli swoj¹ zawziêtoœci¹, ¿e mog¹ cudów dokonaæ. Nasi ch³opcy rozeszli siê z wielkim entuzjazmem. 8 stycznia, wtorek. Zimno. Z rana spotkaliœmy 5 okrêtów w jednym miejscu, o jakich 1000 jardów p³yn¹³ szósty. Po obiedzie robotnicy okrêtowi rozpoczêli pracê ko³o wyci¹gania rozmaitych rzeczy z okrêtu na pok³ad. Z mrokiem zauwa¿yliœmy œwiate³ko z latarni morskiej. Stopniowo gdyœmy siê przybli¿ali, napotykaliœmy ma³e okrêty i wiêcej œwiate³ spostrzegaliœmy. Oko³o godz. 10 – tej zawinêliœmy do Portu Bordeaux. Na pok³adzie by³em ca³y czas. Ca³kiem inny widok uderzy³ mnie w nocy. Na przyk³ad zauwa¿y³em doœæ posterunków francuskich oko³o portu.

9 stycznia, œroda. Z rana przygotowywaliœmy siê do wysiadania z okrêtu, co nast¹pi³o o godzinie ósmej rano. W porcie napotykaliœmy rozmait¹ narodowoœæ ze wszystkich stron œwiata i rozmaitych niewolników, jak: Niemców, rozbrojonych Rosjan i innych. Nastêpnie przywita³ nas porucznik Skar¿yñski, który po nas wyjecha³ i oddzia³ z³o¿ony z Polskich ¿o³nierzy na czele z oficerem i sier¿antem Olszewskim, (ma³y, dzielny, zas³u¿ony ch³opak), oraz kilku trêbaczy. Nastêpnie sformowaliœmy siê w kolumnê pochodow¹ na czele polskiego zastêpu i przeszliœmy miasto ze œpiewem, a trêbacze bez wypoczynku nam przygrywali. Ch³opaki szli dziarsko. Cywilna ludnoœæ z domów i na ka¿dem kroku wita³a nas owacyjnie Viva Pologne. O 9:30 przyszliœmy do koszarni francuskiej artylerii jaka znajduje siê w tem mieœcie. Nastêpnie byliœmy rozpuszczeni i przygl¹daliœmy siê jak rekruci francuscy æwiczyli przy armatach. O 12 godz. mieliœmy obiad któren nam dobrze smakowa³ po tak d³ugiej podró¿y. Po po³udniu, trzecia godzina, zbiórka i odmarsz na stacye kolejow¹. O 6 godz. Wieczorem odjechaliœmy do Mayenne. Podró¿ trwa³a 33 godziny. Miasto Bordeaux i rozmaite miejsca, przez które przechodziliœmy wygl¹da³o wspaniale. Okolica jak¹ napotykaliœmy w drodze przedstawia³a siê wspaniale. Miasteczka i wsie schludne i ³adne, wszystko murowane, zagrody ³adnie obrabiane. Mo¿na by³o napotkaæ wieœniaków kopi¹c [ych] ziemniaki a doœæ roœlin i warzyw napotykaliœmy zielone. Mróz by³, ale lekki. 11 stycznia, pi¹tek. Trzecia godzina z rana, wysiedliœmy w Mayenne, udaliœmy siê do koszarni „Maryan” które s¹ przeznaczone na obóz 2-go Batalionu. Ca³y dzieñ mieliœmy odpoczynek. 12 stycznia, sobota. Podzielono nas na sekcyi ze starymi ¿o³nierzami, których ju¿ zastaliœmy. 13 stycznia, niedziela. Wyjecha³em do Laval odwiedziæ naszych ch³opców z Gniazda 86-go, którzy wyjechali z pierwsz¹ party¹ i byli przed nami 2 tygodnie wczeœniej. Podró¿ trwa³a godzinê czasu, kosztowa³o jako ¿o³nierza 1 franka w obie strony. W Laval koszarnie i miasto s¹ ³adne. Ch³opaki przyjêli mnie bardzo ³adnie. Wrêczy³em im po 2 dolary, które przys³a³o Gniazdo 86-te na moje rêce. Z Gniazda 86go ch³opaków by³o oœmiu. 14 stycznia, godzina pi¹ta z rana. Odjecha³em z powrotem do mojej koszarni. Ca³y tydzieñ do soboty mia³em zajêcie porz¹dkiem w kompanji. 20 stycznia, niedziela. 11:15 przed po³udniem odmarsz do koœcio³a. Ksi¹dz Kapelan odprawi³ ³adne nabo¿eñstwo. Po po³udniu, druga godzina, w obrêbie koszarni obchodziliœmy Obchód Rocznicy Styczniowej. Porucznik P. Piekarski, Komendant 5tej Komp. mia³ nadzwyczaj ³adny odczyt o Powstaniu Styczniowym. Nastêp-

Œlub Henrietty Zapytowskiej, 15 maja 1954. Obok panny m³odej stoi jej ojciec, Ignacy Zapytowski.

nie ca³y program sk³ada³ siê ze œpiewu [...]. Na zakoñczenie Ksi¹dz Kapelan podziêkowa³ w serdecznych s³owach tym wszystkim, którzy przyczynili siê do urozmaicenia tak piêknego obchodu. Na zakoñczenie zaœpiewano Hymn Narodowy. 23 stycznia. Wyp³acono nam premie. Amerykanie otrzymali 171 franków. Pochodz¹cy z Brazylii otrzymali po 200 franków. Pochodz¹cy z Wielkiej Brytanii Anglii, z Holandyji i z Rosyji po 100 franków. 1 lutego. Zosta³em mianowanem adjutantem. Otrzyma³em 57 frank [ów]. 12 lutego. Otwarcie kantyny przez Y. M. C. A. dla ¿o³nierzy Polaków. 14 lutego. Otrzyma³em pensji 37.75 16 lutego. Wyjecha³em do szko³y Camp du Richard 1 marca. Otrzyma³em 31.70 pensji. [Pocz¹tek czerwca]. 8 marca strzela³em z K. M. (karabinu maszynowego) a 11 marca z K. 1886. Kurs w Camp du Richard trwa³ do 27 kwietnia, [19] 18 roku. Nastêpnie rozpocz¹³ siê drugi, który ukoñczy³ siê 14 czerwca a 15 czerwca, 1918 rozjechaliœmy siê. Jedna partya do 2-go pu³ku, inni do Sille le Guillaume a z Sille po obozach do Sille przyjecha³em 16 czerwca. 16-17 czerwca. Odpoczynek. 17 czerwca. Otrzyma³em premiê 500 franków. 18 czerwca. O godz. 5: 38 z rana odjecha³em do Obozu Lessay w Normandy. 10: 30 przyjecha³em do Rennes, o czwartej po po³udniu odjecha³em do Lessay. 19 [czerwca]. Przyjecha³em do Lessay. Lessay le¿y nad morzem na zachodniej stronie 22 km od Coutances a 6 km. od morza. Miasteczko ma³e, wspania³y koœció³ a naród cywilny bardzo religijny. Klimat ostry, tak ¿e w pierwszych dniach by³em chory na przeziêbienie. 2 lipca. odjecha³em do szpitala do Coutances, gdzie by³em do 10 lipca. 31 lipca. Rozmawia³em przez telefon z biurem Genera³a obozów polskich w sprawie mej nominacji. 6 [wrzeœnia?] Wyjecha³em z Lessay do Potigny (w Calvados). 7 [wrzeœnia]. Przyjecha³em do Potigny, przeznaczono mnie do 9-tej Komp [anii], w której pe³ni³em s³u¿bê adjutanta Grupy C. Komendant obozu P. Kozierowski, Szef Komp. Porucznik Szwenk. Okolica bardzo urodzajna. ¯o³nierze pochodz¹ z Ameryki, mieszkaj¹ w domach zabranych przez rz¹d Niemcom. Przed wojn¹ by³a tu kolonja niemiecka. Kilkadziesi¹t domów znajduje siê w nale¿ytym porz¹dku, jest wiatrak wodny oraz kopalnia rudy. Ca³e urz¹dzenie fabryczne ma dobry wygl¹d. 27 wrzeœnia. Wymarsz 9-tej Komp. do Ussy, wziêcie udzia³u w uroczystoœci, która odby³a siê na czeœæ naszych zuchów z frontu. By³o ich czterech, którym przypiêto dekoracje rannych przez Komendanta

Koziarewskiego. Przemowa Koziarewskiego – pierwsze s³owa wymawia³ po polsku, a w dalszym ci¹gu mówi³ po francusku (poniewa¿ nie umie mówiæ po polsku). Mowa Kom. Koziarewskiego by³a nadzwyczaj piêkna, t³umaczona na polski przez Sier¿anta Warchatowskiego. 2 paŸdziernika. Sformowanie 250 na front. 3 paŸdziernika. Zbiórka w Potigny 6tej Komp. z Ussy i 9-tej na czeœæ zwyciêstwa Aliantów i odebranie Niemcom miasta St. Quentin przez Francuzów. W tej uroczystoœci by³ salutowany sztandar polski, który by³ wyniesiony z Batalionu. Nastêpnie piêkna mowa Koziarewskiego. 6 paŸdziernika. Telegram do Potigny: Turcja i Austryja prosz¹ o pokój. Z tego powodu wielka radoœæ miêdzy Francuzami tak i miêdzy naszymi zuchami. 9 paŸdziernika. Obóz w Potigny zosta³ okryty ¿a³ob¹ z powodu œmierci Strzelca Nygusa Jana Nr. 15687, z pochodzenia £otysz. Zachorowa³ szóstego, a ósmego umar³ na grypê. Na tê sam¹ chorobê zabrano do szpitala Kaprala Królewicza, Sier¿anta Sudo³a i kilku innych strzelców. Nygusa pochowano na cmentarzu parafialnym w Potigny z wielkimi honorami. Piêkn¹ mowê wyg³osi³ Koziarewski. 14 paŸdziernika. 6-ta Komp. z Ussy i 9-ta z Potigny s¹ przyprowadzeni na miejsce zbiórki przed frontem. Odczytano Rozkaz nr. 1 Genera³a Hallera Józefa do Wojsk Polskich tworz¹cych siê we wszystkich zak¹tkach. Rozkaz nawo³uje wszystkich ¿o³nierzy do wytrwania na posterunkach do koñca, do wywalczenia Wolnej, Zjednoczonej, Niepodleg³ej z dostêpem do morza Polski. ¯o³nierze przyjmuj¹ rozkaz z entuzjazmem. 11 listopada. Wielkie œwiêto, œwiêto zwyciêstwa Aliantów nad Niemcami, które obchodzono w obozie nadzwyczaj wspaniale.

Oprac. J. Sz. Zdjêcia: Archiwum SWAP,


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

12

GRUBE

RYBY

„Mam byæ dla wszystkich, bo wychowa³am siê na ich oczach. Obserwowali, jak dorasta³am. Pierwsz¹ piosenkê nagra³am jako siedmiolatka. Mam te¿ byæ dla wszystkich, bo wszyscy mi wspó³czuli, litowali siê nade mn¹, biedn¹ dziewczynk¹, która straci³a mamê. W odruchu opiekuñczym zaczêli mnie traktowaæ po trochu jak w³asne dziecko. Mam byæ dla wszystkich, bo sta³am siê czêœci¹ dzieciñstwa kilku pokoleñ, które wychowa³y siê na „Puszku okruszku” czy piosence „Co powie tata”, gdzie ma³a Natalka biega³a w warkoczykach i podkolanówkach. Wreszcie, mam byæ dla wszystkich, bo wszyscy pamiêtaj¹ moje radiowe hity jeszcze z lat 90-tych. Po ponad 20 latach na rynku muzycznym wiem, ¿e nie chcê, nie muszê i nie umiem ju¿ byæ dla wszystkich. Tworzê autorsk¹ muzykê dla odbiorców, którzy to doceni¹” – wyznaje œmia³o Natalia Kukulska zapowiadaj¹c kolejny album. „Przy pracy nad p³yt¹ wpad³ mi w rêce magazyn, w którym wymienione by³y najwa¿niejsze dla wspó³czesnoœci postaci – od polityczek, przez naukowczynie, artystki, aktywistki. Po przeczytaniu œni³y mi siê bohaterki tych tekstów, poczu³am tak¹ integracjê i dumê z nas, kobiet. Chcia³am napisaæ o tym naszym bohaterstwie. Ale nie takim jak hart przodownicy pracy, tylko o takim codziennym. Wszystkie, chc¹c nie chc¹c, musimy sobie ogarniaæ dziesiêæ rzeczy naraz, zawiadowaæ, planowaæ, rozwijaæ siê, przytulaæ, pocieszaæ i jeszcze wygl¹daæ” – przekonuje piosenkarka. Która – jak mówi – „wywalczy³a sobie prawo do robienia tego, co lubi”. Kukulska, która dot¹d rzadko wypowiada³a siê na tematy polityczne, dzisiaj zabiera zdecydowany g³os: „W pewnym momencie milczenie jest równie¿ wyra¿aniem opinii. Mocno mnie kiedyœ uderzy³y s³owa Zbyszka Ho³dysa, który powiedzia³, ¿e kto milczy, ten œwinia. Nie zamierzam byæ twarz¹ niczyjej kampanii, ale mam prawo wyraziæ, co myœlê. Nie jestem nakrêcan¹ pozytywk¹, która tylko œpiewa”- mówi artystka. „Po mojej wypowiedzi na Facebooku o s¹dach jedni pisali: „Super, tak trzymaæ! Wreszcie!”. A inni: „Pani Natalio, by³a pani moj¹ idolk¹, ale dzisiaj siê ¿egnamy”. Podobnie, kiedy bra³am udzia³ w „The Voice of Poland” – byli tacy, którzy rozumieli, ¿e robiê program muzyczny, format miêdzynarodowy, ale byli te¿ tacy, którzy oburzali siê, ¿e pracujê na wynik TV PiS. Wszêdzie spotykamy siê z ludŸmi o innych pogl¹dach. W pracy, na ulicy, na scenie. Nie stawajmy do siebie ty³em. Wyra¿ajmy opiniê, walczmy o racjê, dyskutujmy, ale nie dajmy siê zwariowaæ. Nienawiœæ niszczy” – mówi Natalia. I dodaje: „Bez dialogu nie ma demokracji. Nie ma wolnoœci. Bardzo szanujê pogl¹dy moich dzieci. Nie zgadzamy siê czasem, ale mimo ¿e siê wkurzam, to mówiê do mê¿a po cichu, ¿e w sumie to fajne, ¿e maj¹ w³asne zdanie, bo nie pójd¹ za t³umem, bêd¹ sami œwiadomie analizowaæ. Moja babcia mówi³a, ¿e dzieci i ryby g³osu nie maj¹… Chyba to by³ jeden z powodów mojego buntu” – dodaje.

u

i

PLOTKI

www.kurierplus.com

Weronika Kwiatkowska

Natalia Kukulska.

„Us³ysza³am kiedyœ, ¿e mam jeden problem: jestem zbyt doskona³a. Wkurzy³o mnie to. Po latach zrozumia³am, ¿e nie mo¿na obsesyjnie siebie kontrolowaæ. Trzeba wyluzowaæ, ods³oniæ siê, czasem daæ bardziej poczochrane myœli i dŸwiêki ni¿ wyperlone. Doros³am do zaakceptowania tego, ¿e ktoœ mo¿e mnie nie lubiæ. Nie pozwolê ju¿ nikomu dorobiæ sobie ¿adnej gêby. Chyba ¿e ja sama bêdê mia³a na to ochotê. Jak napisa³ Gombrowicz na koniec „Ferdydurke”: uciekam z gêb¹ w rêku” – podsumowuje Kukulska. Jej nowy album nosi tytu³ „Halo tu ziemia”. Ale na ok³adce artystka przypomina bardziej kosmitkê. * „Cia³o poddaje siê up³ywowi czasu, ja nie. W œlubn¹ sukienkê ju¿ siê nie mieszczê, ale æwiczê, walczê, bo 50 – latka na dobry wygl¹d musi zas³u¿yæ” – przekonuje Mariola Bojarska, któr¹ co prawda tylko cztery lata dziel¹ od 60. – urodzin, ale kto by tam zagl¹da³ w metrykê pierwszej w Polsce ekspertce od fitnessu, która w latach 90. sprowadzi³a do kraju pilates, callanetics i jogê fit. Gwiazda telewizyjna, z któr¹ rzesze Polek æwiczy³y przed telewizorami, nie mia³a ³atwego ¿ycia. Kator¿nicze treningi gimnastyki artystycznej, opieka nad mam¹, która zosta³a potr¹cona przez samochód i znalaz³a siê na wózku inwalidzkim, kiedy Mariola by³a jeszcze w szkole podstawowej. Zagro¿ona ci¹¿a i rozwód z pierwszym mê¿em. W koñcu drugie, szczêœliwe ma³¿eñstwo i narodziny drugiego syna. „Urodzi³ siê Aleks – wychuchany, wyczekiwany. Szaleliœmy z radoœci I dwa dni po jego narodzinach straciliœmy dom. Byliœmy za³amani” – wspomina Bojarska. „Wiem, ¿e niektórzy tylko na to czekaj¹, ¿e ktoœ, komu do tej pory wszystko siê uk³ada³o, przegra. I bêdzie mo¿na powiedzieæ z satysfakcj¹: „No, proszê, fika³a nogami, jeden m¹¿, drugi m¹¿, telewizja, rezydencja i co? Przepad³o!”. Bo ludzi kole w oczy cudzy sukces. A ja na niego ciê¿ko pracowa³am, nikt mi nic nie da³. Od dzieciñstwa katowa³am siê æwiczeniami, dietami, bo sport, telewizja, a ona dodaje kilogramów. W drugiej ci¹¿y przyty³am 18 kilo, musia³am je zrzu-

ciæ. Ale najpierw trzeba by³o podnieœæ siê po stracie domu. Posz³am do butiku i kupi³am piêkn¹ bluzkê Dolce&Gabbana” – opowiada trenerka. „Moja kole¿anka mówi³a: czy tobie rozum odjê³o? Nie masz domu, a kupujesz drogi ciuch?”. „Dom sobie za te pieni¹dze kupiê? A tak przynajmniej lepiej siê poczujê, bêdê dobrze wygl¹daæ” – odpowiedzia³am. Jak chcesz zarobiæ milion, musisz najpierw wygl¹daæ jak milion” – radzi Bojarska. Proste? Proste! Nic dziwnego, ¿e „z³ote rady królowej fitnessu” wypieraj¹ inne z³ote rady, innych trenerek. Którym jednak – co podkreœla ¿wawa Mariola – nie zamierza ust¹piæ miejsca. „Mam siê po³o¿yæ do grobu tylko dlatego, ¿e skoñczy³am 56 lat?” – pyta. „Zamierzam pra-

u

Mariola Bojarska.

cowaæ do œmierci, lubiê to” – grozi. „£atwo jest za³o¿yæ konto na Instagramie, Facebooku i wmawiaæ dziewczynom, ¿e jak bêd¹ stosowa³y drakoñsk¹ dietê, æwiczenia, to wyrobi¹ sobie „kaloryfer” na brzuchu, jakby by³ to jedyny cel ¿ycia. Tymczasem to jest niezdrowe: brak tkanki t³uszczowej, odwodnienie mo¿e u kobiety skoñczyæ siê niep³odnoœci¹, przedwczesn¹ menopauz¹. Ja biorê odpowiedzialnoœæ za swoje rady – skoñczy³am studia, ci¹gle siê uczê od najlepszych, jestem na bie¿¹co z najnowsz¹ wiedz¹, a nie z pseudofaktami z internetu” – atakuje Bojarska. Która – jak sama mówi – „nigdy nie powie ¿yciu stop”. Ciekawe, co na to ¿ycie. m


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

13

Zakochany w Albercie Dla æwiczenia wchodzê tak¿e 1í na szczyt Hunter, ale na staroœæ wybieram ³agodniejsze zbocza ni¿ kiedyœ. – Bez wzglêdu na wyczyny narciarskie, góry fascynuj¹ Pana przede wszystkim swym piêknem. Przeszed³ Pan ca³e Góry Skaliste, a zakocha³ siê w tych znajduj¹cych siê w Albercie w Kanadzie. Czym one Pana tak urzek³y, przecie¿ nie wysokoœci¹, bo najwy¿szy szczyt Columbia to „tylko” 12 293' (3747 metrów), a w ca³ych Górach Skalistych jest ponad sto wy¿szych szczytów? W Albercie byliœmy z ¿on¹ szeœæ razy, ona te¿ j¹ kocha³a wiêc nie by³a o mnie zazdrosna. Szczyty w Górach Skalistych Alberty nie s¹ rzeczywiœcie tak wysokie jak w Kolorado, ale za to doskonale widoczne i ³atwo dostêpne. Z Alei Lodowców biegn¹cej wzd³u¿ piêciu rzek przez dwa parki narodowe Kanady Jasper i Banff wszystko widaæ jak na d³oni. Mo¿na wiêc podziwiaæ oœnie¿one góry, lodowce, turkusowe jeziora, rzeki, wodospady, wspania³e lasy pe³ne zwierzyny. Parki te s¹ jednym z najpiêkniejszych na œwiecie terenów uznanych jako World Heritage Site. Szczególnie piêkne s¹ Lake Luoise w cieniu Mt Victoria, Lake Maligne drugie najwiêksze jezioro polodowcowe na œwiecie, ze s³awn¹ wysepk¹ Spirit Island, najbardzaiej niebieskie Lake Peyto, Mt Edith Cavell z jeziorem pe³nym lodowej kry, najwiêkszy w Ameryce Pó³nocnej lodowiec Columbia i tak bez koñca. – Czy rzeczywiœcie wszystko jest tak dostêpne z Alei Lodowców? Spodziewam siê ¿e Pana to nie zadowala³o? Oprócz tego co mo¿na podziwiaæ z drogi jest wiele œcie¿ek w góry. Wchodziliœmy na szczyt Mt Whistlers sk¹d jest wspania³y widok na niezliczon¹ iloœæ innych szczytów. Piêkny widok rozpoœciera siê z Lookout Point z wysokoœci 7400 stóp nad Lake Louise. Wêdrowaliœmy wzd³u¿ wodospadów Athabasca i Sunwapta. S¹ przepiêkne. – Posiada Pan ogromn¹ wiedzê z ró¿nych dziedzin na temat zwiedzanych miejsc. Co ciekawego mo¿e Pan powiedzieæ o Albercie. Kocham Albertê, bo jest tak piêkna jak ksiê¿niczka Alberta Caroline Louise Windsor, córka królowej Wiktorii, od której pochodzi nazwa prowincji. W nazewnictwie miejsc Alberty kryje siê du¿o ciekawych historii. Tym samym imieniem nazwano jeden ze szczytów górskich Mt Alberta, Tak¿e nazwy Lake Louise, Caroline River nadano na jej czeœæ. Wiele nazw pochodzi tak¿e od miejscowych Indian. Dla przyk³adu imiê Athabasca nosi wodospad, ale tak¿e rzeka, lodowiec i jezioro. Ciekawa historia wi¹¿e siê z nazw¹ rzeki Kicking Horse River, ale o tym i o innych rzeczach opowiadam podczas prezentacji moich zdjêæ. – Po zimowej olimpiadzie w 1988 roku w Calgary, najwiêkszym mieœcie Alberty zosta³y wspania³e obiekty narciarskie. Bêd¹c w pobli¿u nie korci³o Pana ¿eby pojeŸdziæ tam na nartach? Mia³ Pan wtedy zaledwie 65 lat. Niestety nie, a Calgary nawet nigdy nie zwiedza³em, bo zawsze brakowa³o czasu na parki i nie mogliœmy go traciæ na coœ innego. – Kocha Pan góry, ale nie tylko. Tego lata wybra³ siê Pan nad atlantyckie wybrze¿e Kanady. Co Pana tam ci¹gnêlo? Zatoka Fundy miêdzy New Scotia i New Brunswick, znana z najwiêkszych przyp³y-

u

Jezioro Maligne z wyspa Spirit Island w Parku Narodowym Jasper w Albercie (Kanada). Foto: Fryderyk Dammont.

wów i odp³ywów morskich na œwiecie, gdzie fala dochodzi niekiedy do 56 stóp (ok 17m). Fotografowa³em to zjawisko w Hopewell Rocks Park przez dwa cykle. Podczas odp³ywu chodzi³em po dnie oceanu. W ci¹gu dziesiêciu dni zwiedzi³em latarnie morskie na wybrze¿u stanu Maine w Portland i latarnie na przyl¹dku Quoddy najbardziej wysuniêtym na wschód cyplu Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nie mog³o zabrakn¹æ góry wiêc zwiedzi³em Mt Washington w New Hampshire i masê innych miejsc przy 2000 milowej trasie. – Nie zawsze trzeba wyje¿d¿aæ daleko aby zobaczyæ coœ ciekawego. Gdzie Pan bywa np. podczas weekendów oprócz Nowego Jorku? Mieszkam w Newarku, na rozdro¿u piêciu g³ównych dróg, wiêc ³atwo jest wyjechaæ. Bywam czêsto nad Great Falls w Paterson. Odwiedzam prze³om rzeki Delaware. Udajê siê nad ocean. Uwielbiam chodziæ po parkach. Teraz jest odpowiedni czas aby siê wybraæ do Bear Mountain – podziwiaæ i fotografowaæ jesieñ. Od czasu do czasu wyje¿d¿am nieco dalej. – Jedn¹ z wielu Pana pasji jest muzyka klasyczna, a ostatnio s³ysz¹c jak Pan komentuje koncerty doszed³em do wniosku, ¿e równie¿ w tej dziedzinie jest Pan znakomitym znawc¹. Czy ta pasja nie przebija innych? Nie jestem wielkim znawc¹ muzyki, lecz raczej rozwydrzonym jej koneserem wykorzystuj¹cym nowojorsk¹ obfitoœæ w tym zakresie. Na staroœæ nie mam czasu na przeciêtnoœæ, wiêc wybieram tylko to co najlepsze. A poza tym muzyki siê s³ucha bez ¿adnego wysi³ku. – Czêsto organizuje Pan wystawy fotograficzne i prezentacje w biblotekach na ternie New Jersey. Jak sobie Pan z tym radzi, przecie¿ to wymaga du¿ego nak³adu pracy i... kosztuje? Robiê co mogê. Dajê od 15 do 20 prezentacji fotograficznych rocznie nie tylko

w bibliotekach, ale tak¿e w collegach, klubach seniora, w Environmental Center i w organizacjach polonijnych w tym w Klubie Fotografika. Tam gdzie jest do tego miejsce organzujê wystawy, a bywa ich œrednio siedem rocznie. Pokazujê na nich od 40 do 60 fotografii. Koszty jakieœ ponoszê, ale nie tak du¿e, bo wiele instytucji, w których robiê prezentacje i wystawy je finansuje. – Ze wszystkich znanych mi osób w najbardziej subtelny sposób wyra¿a Pan swoje niezadowolenie. Jeœli coœ Pana z³oœci, to po prostu pisze Pan o tym wiersz, z adnotacj¹ „Nie do publikacji”. Ma Pan patent na to jak z rzeczy przykrych zrobiæ pasjê. Jak bogata jest ta twórczoœæ i czy znajdzie Pan taki wiersz, który mo¿e Pan zaprezentowaæ podczas spotkania w naszym klubie? Mam nadziejê, ¿e nie ma wœród nich wiersza na temat klubu. OdpowiedŸ nie jest do publikacji. Pisanie wierszy jest najlepsz¹ terapi¹ na odreagowanie. Uspokojê Pana, o klubie jeszcze nic nie napisa³em. – Jedzie Pan samochodem, zatrzymuje Pana policja za przekroczenie dozwolonej prêdkoœci. Pytaj¹ czemu Pan tak pêdzi, a Pan im odpowiada – bo mam 94 lata i mogê nie zd¹¿yæ. Czy to zawsze dzia³a i obywa siê bez mandatu? Zawsze. Tu jest Ameryka i policjanci te¿ maj¹ dziadków.

– Wszyscy, bez wyj¹tku podziwiamy Pana kondycjê fizyczn¹, a sprawnoœci umys³owej mo¿emy tyko pozazdroœciæ, mimo ¿e jesteœmy znacznie m³odsi. Czemu Pan to zawdziêcza? Zawdziêczam to mo¿liwoœci wdychaniu i wydychaniu w pozycji pionowej. Sytuacja siê zmieni po przejœciu do pozycji poziomej. Dwa razy w tygodniu chodzê na œlizgawkê i je¿d¿ê w ko³o, ¿eby siê nie zgubiæ. Mam tam mnóstwo wielbicielek, wszystkie m³odsze od mnie. One oceniaj¹ mój wiek, ale nie doceniaj¹ mojego doœwiadczenia. Nie kupujê jednak zielonych bananów. – Ma Pan jakieœ niespe³nione marzenia, plany podró¿niczo-fotograficzne czy inne? S¹ dwie rzeczy o których ci¹gle marzê. Pierwsza to chcia³bym zobaczyæ Mt Assiniboine na granicy British Columbii i Alberty, a druga to móc zobaczyæ i fotografowaæ królow¹ Anglii jak je spagetti. – Bardzo dziêkujê za rozmowê i ¿yczê spe³nienia marzeñ, oraz udanej prezentacji w naszym Klubie.

Rozmawia³ Edward Madej Prezentacja Zakochany w Albercie Fryderyka Dammonta odbêdzie siê w pi¹tek, 27 paŸdziernika o godzinie 7 wieczorem w kawiarence koœcio³a Œw. Stanis³awa Kostki przy 189 Driggs Avenue, Brooklyn (Greenpoint)

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

14

www.kurierplus.com

Nowa powieϾ w odcinkach

Tadeusz Do³êga Mostowicz

Pamiêtnik pani Hanki

odc. 10

Powieœæ pod powy¿szym tytu³em, to ostatnia i jak wielu krytyków uwa¿a, najlepsza ksi¹¿ka niezwykle popularnego w okresie miêdzywojennym pisarza Tadeusza Do³êgi Mostowicza. Napisana jest w formie dziennika. Autor œwietnie oddaje w niej klimat przedwojennej Warszawy i ¿ycie ówczesnych elit. G³ówna bohaterka – ¿ona polskiego dyplomaty wpl¹tuje siê w aferê... Powiedzia³am stryjowi: – Przeczucie mi mówi, ¿e je¿eli to nie ona, to w ka¿dym razie w jakiœ sposób jest z ni¹ zwi¹zana. Niech stryj, na mi³y Bóg, dobrze to sprawdzi. Bo ostatecznie taka szanta¿ystka mo¿e udawaæ, ¿e nie umie po polsku. Niech stryj wierzy w moje przeczucia. Zaœmia³ siê. – W ka¿dym razie wezmê je pod uwagê, moja ma³a. To, co wiem o niej dotychczas, nie zdaje siê jednak twoich przeczuæ potwierdzaæ. Zrobiê wszystko... Nasza rozmowa zosta³a nagle przerwana. W³¹czy³a siê stacja miêdzymiastowa zapowiedzia³a Pary¿. Wiêc jednak pojecha³ do Pary¿a! Po kilku „halo”, „halo” – us³ysza³am Jacka. Zapyta³ najpierw, jak siê czujê, póŸniej powiedzia³, ¿e têskni za mn¹ i ¿e przez ca³y czas by³ bardzo zajêty, zapowiedzia³, ¿e wa¿ne sprawy zatrzymaj¹ go jeszcze na dni kilka w Pary¿u. Dotychczas jego telefon nie ró¿ni³ siê niczym od zwyk³ych. Ale zaraz póŸniej zapyta³: – Có¿ tam u ciebie, Haneczko, nic nowego nie zasz³o? – Nic. A có¿ by mog³o zajœæ? Zawaha³ siê przez u³amek sekundy i odpowiedzia³: – No, to w porz¹dku. B¹dŸ zdrowa, pamiêtaj o mnie i nie myœl o mnie Ÿle w ¿adnym wypadku. To ju¿ by³o a¿ nazbyt wyraŸne. – Dlaczego mia³abym o tobie myœleæ Ÿle?... I w jakim wypadku?... Zmiesza³ siê trochê. Jego g³os zabrzmia³ niepewnie: – No mo¿e sadzisz, ¿e ja tu sobie bawiê siê i dlatego odk³adam powrót. – Wcale tak nie s¹dzê – odpowiedzia³am, skanduj¹c s³owa. To musia³o go zastanowiæ, ale odezwa³ siê swobodnie: – Jesteœ najcudowniejsz¹ ¿on¹ na œwiecie. I wierz mi, pracujê jak koñ od rana do wieczora. Do widzenia, kochana. I uk³ony od wszystkich znajomych. Pa, pa. – Do widzenia, Jacku. Dziêkujê ci. Po³o¿y³am s³uchawkê i nie mog³am powstrzymaæ uœmiechu. Wiêc jednak nie uciek³ ode mnie! Wiêc jednak mnie kocha! Kto wie, mo¿e ta zw³oka w powrocie znajduje siê w zwi¹zku z tym jego skandalicznym ma³¿eñstwem?... W ka¿dym razie rozmowa ta bardzo mnie uspokoi³a. Zreszt¹ opóŸnienie przyjazdu Jacka by³o mi na rêkê. Nie ze wzglêdu, broñ Bo¿e, na Tota, lecz na tê pani¹. Czy rzeczywiœcie intuicja mnie zawiedzie? Czy owa miss Elisabeth Normann jest jego pierwsz¹ ¿on¹?... Sprawa ró¿nicy jej inicja³ów z podpisan¹ pod listem liter¹ B. nie wyda³a mi siê nagle czymœ sprzecznym. Litera B. mog³a powstaæ ze skrótu, ze zdrobnienia jej imienia: Bessy, Betsey, Beth, Bes lub Betty. Anglicy bardzo czêsto w ten sposób zdrabniaj¹ swoje El¿biety. Jak wygl¹da – to najwa¿niejsze. Starsza jest ode mnie na pewno, ale czy jest doœæ ³adna, by ze mn¹ rywalizowaæ? Nale¿a³o bowiem braæ pod uwagê, ¿e istotne dla sprawy by³o nie tylko to, czy ona da siê zlikwidowaæ przez wp³acenie jej jakiejœ wiêkszej sumy pieniêdzy, lecz i to, czy Jacek nie zechce do niej wróciæ. Z telefo-

nu mog³am wywnioskowaæ, ¿e nie ma takiego zamiaru. Kto wie jednak, czy ta okropna kobieta nie potrafi wp³yn¹æ na zmianê jego postanowieñ? Tak czy owak, myli siê, je¿eli s¹dzi, ¿e ³atwo zrezygnujê ze swoich praw! W ostatecznej koniecznoœci nie zawaham siê nawet przed skandalem. Nawet przed wci¹gniêciem w to ojca. Mój dobry nastrój zepsu³a refleksja: gdy ona przed laty opuœci³a Jacka, Jacek musia³ siê w niej kochaæ lub przynajmniej dzia³a³a nañ tak silnie, ¿e zosta³a w jego pamiêci jako coœ zdobytego i utraconego, a zatem tym bardziej po¿¹danego. Trudno przewidzieæ, czy obecnie nie od¿yje w nim to uczucie? W rozmyœlaniach tych przeszkadza³a mi ciotka Magdalena, która us³yszawszy telefon miêdzynarodowy przysz³a, by mnie zanudziæ swymi pytaniami: A co Jacek robi? a co mówi³? a kiedy wróci? Nie mog³am siê jej pozbyæ, a ju¿ by³o piêtnaœcie po szóstej. O szóstej przecie¿ mia³am dzwoniæ do pana Tonnora. Wreszcie znalaz³am sposób na wystraszenie jej. Przypomnia³am sobie, ¿e okropnie boi siê objawów choroby morskiej i powiedzia³am: – Wie ciocia, ¿e dziœ na obiad musia³am zjeœæ coœ niedobrego. Odczuwam takie md³oœci... Zrobi³am przy tym minê, ilustruj¹c¹ moje zapewnienie a¿ nadto dobitnie. Przyblad³a z lekka i natychmiast wsta³a. Nie patrz¹c na mnie zawo³a³a: – Moja droga, wiêc za¿yj czym prêdzej jakieœ lekarstwo! I mo¿e siê po³ó¿. Albo wyjdŸ na œwie¿e powietrze... Wybacz, ale mam coœ do za³atwienia. Gdy ju¿ by³a przy drzwiach, uda³am czkawkê. Nie mog³am sobie odmówiæ tej przyjemnoœci. Ciotka przyœpieszy³a kroku jak koñ podciêty batem. Przy koñcu jadalni ju¿ prawie k³usowa³a. Nie skreœlaj¹c tego ustêpu z pamiêtnika pani Renowickiej, pragnê jednak wyraŸnie zaznaczyæ, ¿e nie pochwalam bynajmniej takiego w³aœnie ustosunkowania siê autorki do ciotki w³asnego mê¿a. W ogóle straszenie ciotek przy pomocy symulowania nieprzyjemnych objawów fizjologicznych jest metod¹ od dawna zarzucon¹ i w wiêkszoœci wypadków, jak to nieraz mia³em mo¿noœæ sprawdziæ, nieskuteczn¹. Ciotka, jako taka, z natury swojej raczej sk³onna jest do udzielenia pomocy osobom sobie bliskim w razie jakichkolwiek zaburzeñ w ich organizmie ni¿ do ucieczki. Czyni to – powiedzia³bym – z doœæ znaczn¹ nawet luboœci¹. (Przypisek T. D. M.) Ba³am siê, ¿e go ju¿ nie zastanê. Jednak by³ w domu i od razu pozna³ mnie po g³osie. Powiedzia³: – Oczekiwa³em pani telefonu. – Niech pan nie s¹dzi – zaakcentowa³am – ¿e dzwoni³abym do pana, gdybym nie zapomnia³a u pana listów Halszki. Chodzi mi o nie i wy³¹cznie o nie. – Oooo – odezwa³ siê swoim przyjemnym barytonem. – Nigdy nie oœmieli³bym siê przypuœciæ, ¿e zechce pani o mnie pamiêtaæ z jakichkolwiek innych powodów. W jego tonie wyczuwa³a siê pewnoœæ siebie i postanowi³am go skarciæ. – Ta skromnoœæ dobrze œwiadczy o pañskim poczuciu rzeczywistoœci. Ale to

do rzeczy nie nale¿y. Mam w³aœnie odrobinê czasu. Nie chcia³abym posy³aæ nikogo ze s³u¿by, gdy¿ na niczyjej dyskrecji nie mo¿na polegaæ. Wola³abym to za³atwiæ sama. – I ja jestem tego samego zdania, proszê pani. – Czy mog³abym do pana wst¹piæ teraz? To znaczy za jakieœ pó³ godziny. – Uprzejmie pani¹ proszê. Ubra³am siê w tê moj¹ œliczn¹ granatow¹ z nik³ym bia³ym deseniem sukienkê. Wprawdzie mia³am j¹ ju¿ na sobie kilkanaœcie razy, ale to w danym wypadku nie odgrywa³o roli, gdy¿ on jej nie widzia³. Do tego o trzy tony jaœniejszy kapelusz, stylizowany wed³ug kepi ¿uawów, i popielice. Popielice mnie odm³adzaj¹. W brajtszwancach, w których by³am u niego za pierwszym razem, wygl¹da³am wprawdzie znacznie szczup³ej, ale i powa¿niej. Uperfumowa³am siê „Voyage de noces”. Maj¹ doœæ ostry i dra¿ni¹cy zapach. Znowu sam otworzy³ mi drzwi. Przywita³ mnie jak dobry znajomy. Ci uwodziciele zawodowi umiej¹ jednak obchodziæ siê z kobietami. W jego oczach widzia³am, ¿e zauwa¿y³ ka¿dy szczegó³ mego stroju i ¿e wszystko mu siê podoba³o. Od razu poczu³am siê pewniej. W pokoju, w którym by³am, tym razem panowa³ nie³ad. Na tapczanie, na stolikach, na fotelach le¿a³o wiele p³yt gramofonowych. – Przepraszam pani¹ za nieporz¹dek. W³aœnie przed godzin¹ otrzyma³em nowe p³yty z Londynu. I przegrywam je sobie. Zaraz to uprz¹tnê. Niektóre – znakomite. Lubi pani gramofon? Nie mia³am powodu zaprzeczyæ. – To dobrze, ¿e mamy jednakowe upodobania. Niech pani pos³ucha tego. Puœci³ rzeczywiœcie ³adn¹ p³ytê, której jeszcze nie zna³am. – To s¹ ostatnie rzeczy – wyjaœnia³, zbieraj¹c pozosta³e i uk³adaj¹c je na pó³kach przy gramofonie. – S¹ ludzie, którzy uwa¿aj¹, ¿e do œpiewu najlepszym jêzykiem jest w³oski. Osobiœcie nie podzielam tego zdania. Ka¿da melodia, ka¿dy rodzaj faktury muzycznej wymaga innego jêzyka. Niech pani sobie na przyk³ad wyobrazi polskie kujawiaki œpiewane po niemiecku albo hiszpañskie bolera po angielsku. Prawda?... Czy to pani w³asnoœæ ten piêkny mercedes, w którym pani¹ dziœ rano widzia³em na modliñskiej szosie? – Widzia³ mnie pan? – W przelocie. Obok pani siedzia³ d¿entelmen, któremu jednak nie zd¹¿y³em siê przyjrzeæ. ¯a³ujê bardzo. Pozna³bym pani gust. Niestety, mia³em zbyt wielk¹ szybkoœæ... I tak omal przez pani¹ nie wpad³em na furmankê. Zrobi³am obojêtn¹ minê. – Je¿eli pan przygl¹da siê wszystkim kobietom w mijanych samochodach, kiedyœ spotka to pana na pewno. – Widzê, ¿e uwa¿a mnie pani za don¿uana? – Za don¿uana?... O, proszê pana. To ju¿ by³aby bardzo wysoka ranga w tej kategorii. Powiedzmy, za uwodziciela. – Myli siê pani. W ci¹gu mego niezbyt krótkiego ¿ycia pozna³em wielu mê¿czyzn. Lecz nie widzia³em jeszcze ani jednego uwodziciela. By³bym dumny,

gdybym móg³ siebie uwa¿aæ za wyj¹tek. Niech¿e mnie pani przynajmniej nauczy, co trzeba robiæ, ty w tej kategorii zyskaæ chocia¿ tê najni¿sz¹ rangê. Pochyli³ siê lekko do mnie i z uœmiechem w oczach przygl¹da³ mi siê w jakiœ dziwny sposób. Przywo³a³am siebie do porz¹dku i skierowa³am rozmowê na bezpieczniejszy teren. – Nie mam zdolnoœci pedagogicznych. I zapewniam pana, ¿e nie w tym celu zabieram panu czas. Przysz³am tu by odebraæ listy mojej przyjació³ki. – Ach, prawda. Listy. Wsta³ bez poœpiechu i wyszed³ do s¹siedniego pokoju. Wróci³ jednak nie z listami, lecz z butelk¹ i z dwoma du¿ymi kieliszkami. – Co do listów – zacz¹³ – sprawa siê nieco skomplikowa³a. Czy pozwoli pani fili¿ankê kawy?... Nie czekaj¹c na moj¹ odpowiedŸ, nacisn¹³ dzwonek. – Bardzo dziêkujê panu, ale ja siê œpieszê. – Bra³em to pod uwagê i dlatego kawa ju¿ jest gotowa. Wiêc widzi pani, mia³em najlepsz¹ wolê oddaæ pani te listy. Niestety, zasz³a okolicznoœæ, która pokrzy¿owa³a moje plany. Czy pani mówi po francusku? Po³apa³am siê od razu, dlaczego zada³ to pytanie. Gdzieœ w g³êbi otworzy³y siê drzwi i po chwili wesz³a pokojówka z tac¹. By³am zaskoczona jej wygl¹dem. Stanowczo to jest nieprzyzwoitoœæ, by kawaler trzyma³ u siebie tak¹ pokojówkê. Zapewne nie by³a klasyczn¹ piêknoœci¹ (dziewczyny tego typu bardzo wczeœnie brzydn¹), ale teraz wygl¹da³a nies³ychanie dodatnio. Drobna brunetka o zadartym nosku i œlicznej karnacji. Zachowywa³a siê jak urodzona i wytrawna kokietka, chocia¿ nie mog³a jeszcze mieæ lat dwudziestu. Co gorsza, ka¿dy jej ruch sprawia³ wra¿enie zupe³nie naturalnego. Powinna byæ wydana jakaœ ustawa zabraniaj¹ca kawalerom korzystania z kobiecej us³ugi, a zw³aszcza ze s³u¿¹cych poni¿ej lat czterdziestu albo, jeszcze lepiej, piêædziesiêciu. Muszê o tym pomówiæ z ojcem i z senatorem Darnowskim. Najwiêcej zrobiæ by tu móg³ Stanis³aw, ale on jest takim idealist¹, ¿e w samym fakcie nie widzia³by nic zdro¿nego. Ta ma³a ma³pka tak by³a pewna siebie, ¿e nawet do mnie uœmiecha³a siê, uwa¿aj¹c mnie widocznie za niegroŸn¹. Pan Tonnor zdawa³ siê nie zwracaæ wcale na ni¹ uwagi i mówi³ dalej po francusku: – Bardzo polecam pani ten p³yn. To jest naprawdê stary i dobry koniak, o jaki dziœ ju¿ trudno nie tylko w Warszawie, lecz i w samym Pary¿u. Dosta³em go przypadkowo od jednego z przyjació³. Wiêc wracaj¹c do listów pani przyjació³ki, zdarzy³o siê coœ nieprzewidzianego. Mianowicie ona sama dziœ rano zechcia³a mnie odwiedziæ i za¿¹da³a, bym jej te listy odda³. Nie mo¿e pani sobie wyobraziæ, z jaka przykroœci¹ musia³em siê zastosowaæ do jej ¿yczenia. Oczywiœcie nie ze wzglêdu na listy – doda³ znacz¹co. To, co powiedzia³, wprawi³o mnie w takie zmieszanie, ¿e nawet nie zauwa¿y³am, kiedy wysz³a ta rozpuszczona pokojówka. Nie w¹tpi³am, ¿e mówi prawdê.


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

15

Podwójne ¿ycie Weroniki K.

#MeToo Ojciec kole¿anki. Przy powitaniu œciska³ zawsze za W ERONIKA K WIATKOWSKA mocno. Za d³ugo. Komplementowa³ „kwitn¹cy biuœcik”. Mia³ w spojrzeniu coœ lepkiego. Dziwnego. „Ale siê rozkopa³aœ” powiedzia³ przy œniadaniu, pewnego letniego poranka, gdy odwozi³ córkê do domku letniskowego nad morzem i zosta³ na noc. Minê³o kilkadziesi¹t lat, a ja nadal pamiêtam to zdanie. I spojrzenie. Od którego robi³o siê niedobrze. Instruktor jazdy konnej „koryguj¹cy postawê”, dotykaj¹c tam, gdzie nie powinien. Zrezygnowa³am po pierwszych zajêciach. Nie powiedzia³am nikomu dlaczego. Wstydzi³am siê. „Sabrina”, „Samantha” – okrzyki kolegów z podwórka. I plakaty w „Bravo”, które wujek z Niemiec przywozi³ kartonami. Patrzy³am na obna¿one, dorodne piersi piosenkarek w przemoczonych podkoszulkach i wstydzi³am siê jeszcze bardziej. Garbi³am. Zak³ada³am luŸne swetry. Ale i tak by³o widaæ. „Cyce jak donice”. „Dydle”. „Wymiona”. Najgorzej by³o na zajêciach z wf – u. Przebie¿ki pod okiem starszych kolegów komentuj¹cych „atrybuty”. Nie by³o wtedy sportowych staników. Dziewczyny z wiêkszym biustem zas³ania³y siê rêkoma. Albo by³y „niedysponowane”. Czêsto mia³y usprawiedliwienie. £atwiej by³o podrobiæ podpis rodziców, ni¿ znieœæ kolejne upokorzenie. Wyjazd do Pary¿a na Europejskie Spotkania M³odych. To by³ 1994 rok. Mia³yœmy po siedemnaœcie lat. Tu¿ przed powrotem do domu nocowa³yœmy w jednej z parafii na obrze¿ach miasta. Wysz³yœmy na spacer. Zima. Ciemno. Nagle napad³a na nas grupka

czarnoskórych ch³opców. Zaczêli siê przystawiaæ. Czu³yœmy ich kwaœne oddechy. Nie rozumia³yœmy, co mówi¹. Zrobi³o siê niebezpiecznie. W koñcu uda³o nam siê uciec. O paryskim „incydencie” nigdy wiêcej nie rozmawia³yœmy. Kilka lat póŸniej by³am ju¿ w sta³ym zwi¹zku, który dawa³ mi poczucie bezpieczeñstwa. Ale nadal zdarza³y siê ohydne zachowania, na które nie umia³am reagowaæ. Instruktor jazdy samochodem, z lubie¿nym uœmiechem mówi¹cy o „parkowaniu ty³em”, który na placu manewrowym, kiedy by³am zajêta wrzucaniem wstecznego, próbowa³ mnie poca³owaæ. Mia³ rudego w¹sa i œmierdzia³ papierosami. Ojciec znajomego, z którym œwiêtowaliœmy 4 lipca na nowojorskiej pla¿y. S³oñce. Ocean. Kolega z dzieæmi. ¯on¹. I „dziadkami”. Baraszkujemy w wodzie. Wysokie fale. Piski. Krzyki. Ogólne rozbawienie. I nagle nestor rodu ³apie mnie centralnie za biust. Po raz kolejny: szok, niedowierzanie, brak reakcji. Bo wszystko dzieje siê za szybko. I jest tak nieprawdopodobne i nie na miejscu, ¿e zamiast waln¹æ dziada w pysk, stojê przez u³amek sekundy nieruchomo, zanim kolejna fala nie zwali mnie z nóg. A potem wracam na koc, a tam uprzejmy staruszek wyciera rêcznikiem wnuczkê i udaje, ¿e nic siê nie sta³o. Bo przecie¿ nic siê nie sta³o. Oj tam, rubaszny dziadzio pomaca³ sobie m³od¹ pierœ. I o co chodzi. Nie róbmy scen. Nie psujmy mi³ego popo³udnia. Nie sprawiajmy przykroœci jego ¿onie, która w³aœnie prosi, by nasmarowa³ jej plecy. Co uroczy siwy pan chêtnie czyni. W koñcu jest przyk³adnym mê¿em, ojcem i dziadkiem. Pewnie potkn¹³ siê o kamieñ i upad³ tak niefortunnie, ¿e a¿ musia³ chwyciæ siê cudzego biustu. Có¿, zdarza siê.

Akcja #MeToo/ #JaTe¿, któr¹ zainicjowa³a Alyssa Milano, amerykañska aktorka i piosenkarka, pokaza³a jak wielka jest skala problemu. Miliony kobiet na ca³ym œwiecie postanowi³y podzieliæ siê swoimi doœwiadczeniami. „W szkole. W gabinecie lekarskim. Na ulicy, wielokrotnie. W redakcji. W sklepie. W rozmowie. W zwi¹zku. S³ysza³am: „miej wiêcej poczucia humoru”, „przecie¿ to komplement”, „wydawa³o ci siê”, „uby³o ci?”, „b¹dŸ ponad to”, „nie przesadzaj” – napisa³a Magdalena Kiciñska. „Kampania #MeToo otworzy³a pude³ko z opowieœciami […] Czytane jednym ci¹giem przera¿aj¹, ale i daj¹ do myœlenia. Mam wra¿enie, ¿e za kilka miesiêcy przekaz siê zradykalizuje i zamiast „jeden z kolegów”, „pewien lekarz” pisaæ bêdziemy imiona i nazwiska. Smutne to, jednak chyba ju¿ czas, aby mówiæ wprost i bez wstydu” – doda³a Sylwia Chutnik. „Mia³am 12 lat. Przyszed³ monter do kuchenki. Wstydzi³am siê powiedzieæ rodzicom, przyzna³am siê po latach. Niebezpieczeñstwa i bezradnoœæ dorastaj¹cej dziewczynki przypomnia³y mi potem „Gugu³y” Wioletty Grzegorzewskiej” – to Justyna Sobolewska. „Kiedy wesz³am do aktorskiego œwiata, okaza³o siê, ¿e upokarzanie i nadawanie mi roli obiektu seksualnego jest norm¹ nie tylko dla re¿ysera, ale i dla kilkunastu osób z ekipy, które nie tylko na to pozwala³y, ale i zachêca³y do tego” – napisa³a Björk. „Dowiedzia³am siê, ¿e re¿yser mo¿e dotykaæ i napastowaæ swoj¹ aktorkê, a instytucje filmowe mu na to pozwalaj¹. Kiedy odrzuci³am propozycjê, obrazi³ siê, ukara³ mnie i da³ do zrozumienia wszystkim dooko³a, ¿e jestem trudna we wspó³pracy” – doda³a. Mimo, ¿e artystka nie wymieni³a nazwiska, od razu zorientowano siê, ¿e chodzi o Larsa Von Triera, który oczywiœcie zaprzeczy³ doniesieniom gwiazdy.

Nie trzeba by³o d³ugo czekaæ na g³osy sprzeciwu czêœci mê¿czyzn. Jedni – w duchu profesora Sklepowicza, znanego z medialnej wypowiedzi o, cytujê „ruchaniu” kobiet bior¹cych udzia³ w protestach, drwili „a kto by tam was chcia³ molestowaæ”, inni dorzucali „przesada, nied³ugo spojrzenie uznacie za molestowanie”, albo dr¹¿yli: „dlaczego nic nie zrobi³aœ?”, „dlaczego dopiero dzisiaj o tym mówisz?” – lub przerzucali winê na kobiety wedle seksistowskiej zasady pt. „sama tego chcia³aœ”, która w mniej wyrafinowanych intelektualnie œrodowiskach brzmi „jak suka nie da, to pies nie weŸmie”. Tym razem jednak ich be³kot nie zdo³a³ zag³uszyæ g³osu milionów kobiet, które doskonale rozumiej¹ swoje prawa i potrafi¹ stawiaæ jasne granice. „Ju¿ siê was nie boimy” – pisz¹ dziewczyny na ca³ym œwiecie. I pokazuj¹ œrodkowy palec swoim oprawcom.

Skandal, który wybuch³ po ujawnieniu przez „New York Times”, ¿e hollywoodzki

Napisz do autorki: podwojnezycieweronikik@gmail.com

producent Harvey Weinstein przez trzy dekady molestowa³ seksualnie kobiety z bran¿y filmowej, okaza³ siê wierzcho³kiem góry lodowej. Do akcji do³¹czy³y m.in. Meryl Streep, Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Lady Gaga, ale przede wszystkim miliony zwyk³ych kobiet. Które nagle przesta³y siê baæ. I wstydziæ. „Szeœæ lat, kuzyn lat 16. Dwa tygodnie ferii. Zostawa³am z nim, kiedy babcia sz³a na zakupy. K³ad³ siê na mnie, wk³ada³ mi rêkê miêdzy nogi, próbowa³ ca³owaæ. Powiedzia³am mojemu rodzeñstwu, ale dopiero niedawno. Tego kuzyna, ju¿ jako doros³a kobieta, spotka³am na weselu brata. Nie rozmawialiœmy. Nie odwa¿y³am siê nic powiedzieæ” – napisa³a kole¿anka. „Kolega ojca, który – choæ mia³am ju¿ osiem lat – na si³ê sadza³ mnie na kolanach. I niby gilgota³, podszczypywa³, a tak naprawdê obmacywa³. Stary zbok” – doda³a inna.

El¿bieta Baumgartner radzi

Jakie ubezpieczenie samochodu wybraæ? Pytanie pana Romana: „Staram siê wykupiæ polisê ubezpieczeniow¹ na samochody i kompletnie nie wiem co wybraæ. Do tej pory mia³em 25/50/25. Uninsured & underinsured non-stacking, Full tort option. Teraz agent zaproponowa³ mi tañsz¹ polisê ale... 50/100/50, unisured & underinsured stacking, limited tort. Proszê mi to wyjaœniæ i doradziæ co powinienem z tym zrobiæ. Dziêkujê i pozdrawiam.” Obowi¹zkowe ubezpieczenie samochodu Prawo ka¿dego stanu dyktuje obowi¹zkowe rodzaje ubezpieczenia i ich wysokoœæ (najczêœciej tylko ubezpieczenie od odpowiedzialnoœci). Na przyk³ad, w stanie Illinois obowi¹zuje nakaz posiadania przez kierowców polisy 25/50/20, co znaczy: •25,000 dolny limit ubezpieczenia za obra¿enia cielesne – za leczenie jednej osoby (bodily injury liability), •50,000 dol. – limit na leczenie wiêkszej liczby osób obra¿onych w jednym wypadku, •20,000 dol. – limit za uszkodzenie mienia (property damage liability); polisa pokrywa koszty naprawy mienia (samochodu) innych osób w razie wypadku z twojej winy. Minimalne polisy w kilku stanach: Nowy Jork 25/50/10, New Jersey 15/30/5, Connecticut 20/40/10. Minimalny poziom

ubezpieczenia samochodu wymagany przez wszystkie stany mo¿na znaleŸæ na sieci, miêdzy innymi tu: https://www. good2go. com/car-insurance/state-coverage/. Opcje polisy Opcja uninsured & underinsured dodana do polisy chroni nas przed skutkami wypadku spowodowanego przez nieubezpieczonych albo niedostatecznie ubezpieczonych kierowców. Stacking – to termin stosowany w niektórych stanach. Oznacza dodanie limitów ubezpieczenia naszych kilku ubezpieczonych pojazdów. Przyk³ad: Mamy dwa samochody z limitem ubezpieczenia 20,000 dol. Oznacza to, ¿e jesteœmy chronieni do $40,000 niezale¿nie od tego, które auto prowadziliœmy, gdy zdarzy³ siê wypadek. Limited tort oznacza, ¿e zrzekamy siê prawa do otrzymania kompensacji za pain and suffering, czyli ból i cierpienie, gdy ktoœ spowodowa³ wydatek. Ta opcja mo¿e obni¿yæ koszt polisty o ok. 15 proc. Full tort – mamy pe³ne prawo ubiegaæ siê o odszkodowanie za „ból i cierpienia”. Do tego dochodz¹ inne opcje, miêdzy innymi dotycz¹ce samego pojazdu. W jedn¹ stronê czy dwie? Warto zauwa¿yæ, ¿e obowi¹zkowa polisa chroni nas od odpowiedzialnoœci cywilnej (liability) niejako „w jedn¹ stronê”, bo p³aci za szkody innych osób poniesione w konsekwencji wypadku. Je¿eli chcesz spaæ spokojnie, wybierz te¿ ubez-

pieczenie „w drug¹ stronê”, czyli ubezpieczenie swego pojazdu. Niejeden w³aœciciel jest zaskoczony, gdy po wypadku firma ubezpieczeniowa nie p³aci za zniszczenie jego samochodu. Powodem - fakt, ¿e w³aœciciel pomin¹³ wa¿ne opcje polisy. Collision damage waiver to ubezpieczenie kolizyjne, które chroni nas od szkód poniesionych w wypadku kolizji niezale¿nie od tego, kto ponosi winê. Cena tej polisy zale¿y od twojego udzia³u w³asnego (deductible), który wynosi przewa¿nie od 100 do 2,500 dol. Comprehensive coverage (pe³ne ubezpieczenie samochodowe) chroni nas przed szkodami innymi ni¿ kolizja, jak: kradzie¿ samochodu, wandalizm, po¿ar, klêska naturalna czy pêkniêta szyba. Ubezpieczenie kolizyjne i pe³ne wykupuj¹ przewa¿nie w³aœciciele nowych pojazdów nabytych na kredyt, bo domaga siê tego bank. Szczególnie kosztowne jest ubezpieczenie kolizyjne, jego cena zale¿y od wartoœci samochodu, miejsca zamieszkania, itp. Po wypadku ubezpieczyciel wyceni stratê wed³ug wartoœci rynkowej pojazdu. Je¿eli samochód jest stary, a jego wartoœæ ni¿sza od kosztu polisy kolizyjnej, to nie warto jej kupowaæ. Jak¹ polisê wybraæ? Istniej¹ przeró¿ne warianty polis z ró¿nymi opcjami. Nale¿y siê w nich zorientowaæ, by wybraæ produkt, który odpowiada naszym potrzebom. Krótko mówi¹c, im wy¿sze limity pokrywanej odpowiedzialnoœci

cywilnej, tym lepiej. Odpowiednie ubezpieczenie samochodowe powinno wynosiæ co najmniej „100/300/50”. Mimo ¿e chroni ono nas na kwoty kilkakrotnie wy¿sze od minimum wymaganego przez stan, mo¿e kosztowaæ tylko ok. jednej trzeciej wiêcej. Co do pana Roberta, to druga wersja wygl¹da lepiej: bêdzie mia³ wy¿szy poziom ubezpieczenia, na dodatek nak³adaj¹cy siê na jego wszystkie samochody (stacked), ale nie bêdzie móg³ procesowaæ siê ze sprawc¹ wypadku o „ból i cierpienie”. Przed podjêciem decyzji nale¿y zapoznaæ siê z ca³¹ polis¹ i jej opcjami. O wyjaœnienie polisy ubezpieczeniowej, jej terminologii, limitów itp. nale¿y prosiæ agenta ubezpieczeniowego. Powinien udzieliæ wyczerpuj¹cej odpowiedzi. Najtañsza polisa nie jest najlepsza. Niemniej mo¿emy zrobiæ sporo, ¿eby zminimalizowaæ koszt ubezpieczenia naszego samochodu. O tym pomówimy za tydzieñ. m

El¿bieta Baumgartner jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników m.in. “Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Powrót do Polski”, Emerytura reemigranta w Polsce. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-2243492, www.PoradnikSukces.com.


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

FOTO: ZOSIA ¯ELESKA-BOBROWSKI

16

Historia jednego obrazu Poni¿sza historia rozpoczê³a siê dla mnie dwa, mo¿e nawet trzy lata temu. Na jednym ze spotkañ w „Kurierze Plus” znana fotografka, Zosia ¯eleska Bobrowski powiedzia³a: „Mam obraz. Podobno ze szko³y Caravaggia. Chcia³abym, abyœ go obejrza³ i oceni³.” I posz³a. Zaproszenie przyj¹³em bez entuzjazmu. Ani nie jestem ekspertem, ani siê nie znam na malarskich szacunkach, a wiem jedynie, ¿e tego typu rewelacje nale¿y przyjmowaæ wstrzemiêŸliwie. Michelangelo Caravaggio, w³oski artysta z prze³omu XVI i XVII wieku, jest wspó³czeœnie najmodniejszym malarzem; koniunktura na niego przewy¿sza dziœ powa¿anie dla Micha³a Anio³a, Leonarda da Vinci, czy Rafaela, tote¿ jego tradycjê przypisuje siê, komu siê da. Poza tym nie by³o czegoœ takiego, jak „szko³a” Caravaggia; istnieli naœladowcy. Ilu? Jak daleko siêga³o wp³ywy jego sztuki? Na ile o jakimœ dziele mo¿na powiedzieæ, ¿e wywodzi siê „ze szko³y”, a nie po prostu dany artysta korzysta z dorobku tradycji, nawet nie wiedz¹c, i¿ nawi¹zuje konkretnie do czyichœ osi¹gniêæ? Po jakimœ roku Zosia ponowi³a zaproszenie. I nic. Gdy po raz trzeci zaczêliœmy o tym obrazie rozmawiaæ, póŸn¹ wiosn¹ tego roku, przysz³a pora dzia³ania. Spotkanie, ogl¹danie dokumentów, fotografii, opowieœæ. Okaza³o siê, ¿e po rodzicach pozosta³ jej m.in. obraz, który wygl¹da³ na stary, choæ go w rodzinie ¯eleskich raczej lekcewa¿ono, uwa¿ano go niemal za oleodruk ze œwiêt¹ scen¹. Gdy nasza fotografka zaczê³a porz¹dkowaæ spuœciznê rodzinn¹ da³a obraz do konserwacji i fachowej oceny. Specjaliœci krakowscy uznali, ¿e obraz nieznanego autora przedstawia Matkê Bosk¹ z Dzieci¹tkiem i ma³ym Janem Chrzcicielem w towarzystwie œw. Antoniego Pustelnika. Przypuszcza siê, ¿e powsta³ w XVII wieku (nieomylnie wskazuje na to wiek drewna) i zdradza cechy stylistyki malarskiej pó³nocnych W³och. W opisie obrazu czytamy, ¿e œw. Antoni zosta³ przedstawiony z dzwonkiem (jeden z jego typowych atrybutów), zaœ „m³odzieñczy Jan Chrzciciel (…) podaje Jezusowi owoc granatu”. Zdziwi³a mnie ta identyfikacja autorytetów od sztuki. Owoc granatu jest symbolem œw. Jana Bo¿ego (Hiszpana z prze³omu XV i XVI w.), któremu objawi³ siê Chrystus. Trzymaj¹c w rêku po³ówkê owo-

cu granatu i powiedzia³: „Janie Bo¿y, swój krzy¿ znajdziesz w Granadzie”; „granada” po hiszpañsku znaczy tak¿e „granat”. Ten owoc tradycyjnie oznacza tego œwiêtego, opiekuna biednych, chorych, kalekich. Œwiêty Antoni Pustelnik jest tak¿e patronem ludzi chorych, za³o¿ycielem zakonu Bractwa Szpitalników. Jego cz³onkowie od wieków zajmowali siê chorymi, leczyli ich, a owoc granatu uwa¿any by³ od wczesnego œredniowiecza za maj¹cy w³aœciwoœci lecznicze. Gdybyœmy przyjêli tak¹ interpretacje, obraz w posiadaniu Zosi ¯eleskiej mia³by jednoznaczn¹ wymowê – religijno-medyczn¹: rodzina ¯eleskich trapiona chorobami, oddaje siê pod opiekê Matki Boskiej i œwiêtych. Wierzy w nieœmiertelnoœæ i zmartwychwstanie (tradycyjna symbolika granatu). Oczywiœcie nie musi byæ tak. Dziecko w towarzystwie ma³ego Jezusa zwykle w ikonografii jest Janem Chrzcicielem. Urodzili siê równoczeœnie, jego matka, El¿bieta, by³a krewn¹ Marii. Jeœli przyjmiemy tê interpretacjê obraz jest niezborny, ale wci¹¿ zachowuje medyczno-religijne przes³anie. W koñcu XVII-wieczny, lokalny artysta nie musia³ kunsztownie komponowaæ dzie³a, ani te¿ znaæ ca³ej tradycyjnej symboliki przedstawieñ. Najwa¿niejsze, aby wymowa by³a w³aœciwa. Obraz na desce by³ bardzo zniszczony, kilkakrotnie poprawiany, podmalowywany, konserwowany. Po ostatniej renowacji Zosia ¯eleska da³a fotografiê tego wizerunku do nowojorskiego Sotheby’s. Obraz wyceniono na mniej ni¿ piêæ tys. dolarów, a wiêc poza zainteresowaniem domu aukcyjnego. Zdecydowanie za nisko! Ale eksperci amerykañscy oceniali dzie³o pobie¿nie, tylko na postawie fotografii, nie wziêli przy tym pod uwagê dodatkowych okolicznoœci, które wydatnie podnosz¹ rynkow¹ wartoœæ przedmiotu w jej posiadaniu. W tego rodzaju ekspertyzach jednym z najwa¿niejszych czynników oceny jest tzw. proweniencja obrazu, czyli jego historia. Tymczasem Zosia ¯eleska nic na ten temat nie wie. Obraz po prostu by³ w domu rodzinnym. Gdzieœ jednak jakieœ dokumenty powinny byæ, skoro ród ¯eleskich jest starodawny i znacz¹cy. Z tej wielowiekowej tradycji musia³o zachowaæ siê sporo zapisków. Pierwsze dokumenty pochodz¹ z 1676 roku, kiedy król Jan III Sobieski nadaje Samuelowi ¯eleskiemu, chor¹¿emu „naszej

Ni¿ej drukujemy fragment powieœci Elizy Sarnackiej-Mahoney zatytu³owanej „Kreacja”. W czytelniczym plebiscycie uznana zosta³a za najlepsz¹ ksi¹¿kê na wiosnê 2017 r. Spotkanie z Autork¹ odbêdzie siê w pi¹tek 3 listopada o godz. 19:00 w Ma³ej Galerii Kuriera Plus. Zapraszamy. Marta mia³a racjê. G³owy latarni pochylaj¹ce siê nad ulic¹, przy której stoi budynek jej telewizji, naprawdê przypominaj¹ wygiête w krzyku twarze z obrazu Muncha. – Gdybyœ mi nie wyjaœni³, o co chodzi, to pomyœla³abym, ¿e mama ciê nas³a³a. Jak tam atmosfera w domu? – Marta rzuci³a torebkê na tylne siedzenie i wsiad³a do samochodu ojca. Ruszyli w kierunku centrum. – Atmosferê mo¿esz sobie ³atwo wyobraziæ. Nie broniê matki, ale mnie te¿ zaszokowa³aœ swoimi planami. Naprawdê chcesz wyjechaæ, i to jeszcze przed œwiêtami? – Nie wiem. Mo¿e. Po tym wypadzie w góry coœ po mnie zaczê³o chodziæ. Zrobi³am siê, jakby ci to najlepiej wyjaœniæ, tatku, taka pusta w œrodku, o? Muszê sobie przemyœleæ, o co mi w ¿yciu cho-

dzi. I ostrzegam, wyskoczê na œrodku ulicy, je¿eli piœniesz s³ówko, ¿e drugi cz³owiek, ma³¿eñstwo, tralala. – Nic podobnego, dziecko. – No to jesteœmy umówieni. Nie obraŸ siê, ale ze wszystkich osób na œwiecie matka ostatnia powinna mi mówiæ o rodzinie. Oboje wiemy, ¿e jej przeszkadzaliœmy, gdy robi³a karierê. – Marta! – Tato! Ale to prawda. – Bardzo mi przykro, ¿e tak myœlisz. – Mnie te¿. I dlatego muszê coœ z tym zrobiæ. – Rozumiem ciê. – Dziêkujê. Nie martw siê jednak. To nie dlatego, ¿e mnie Ÿle wychowaliœcie albo ¿e czegoœ od was nie dosta³am, bo dzieciñstwo mia³am wzorowe. Przyznam, pomog³oby mi, gdyby do mamy w koñcu dotar³o, ¿e ustawianie mebli w moim ¿y-

jazdy pancernej, i wiernemu dworzaninowi naszego Królestwa, mê¿owi pochodz¹cemu ze starej rodziny”, czeœnictwo inow³odzkie, gminy w dawnym województwie ³ódzkim. Ów czeœnik nakaza³ zbudowanie na swych w³oœciach w £agiewnikach drewnianej kaplicy pod wezwaniem œw. Antoniego. Od tego roku datuje siê fundacja ¯eleskich i przybycie w to miejsce ojców franciszkanów. Tak powsta³o znane do dziœ z ró¿nych nadprzyrodzonych zdarzeñ za spraw¹ cudownego Ÿróde³ka sanktuarium œw. Antoniego Padewskiego. Wygl¹da na to, ¿e nast¹pi³o pomylenie œwiêtych, a mo¿e celowe ich zast¹pienie. Mnisi osiadli w £agiewnikach woleli za swego patrona œw. Antoniego Padewskiego, franciszkanina z XIII wieku, ni¿ Pustelnika, nie maj¹cego z ich zakonem nic wspólnego. Czy obraz przedstawiaj¹cy m.in. Wielkiego Szpitalnika, powsta³ na zamówienie dalekiego przodka Zosi ¯eleskiej? Bardzo prawdopodobne: wiek siê zgadza, intencja wizerunku siê zgadza. Ów czeœnik inow³odzki byæ mo¿e zamówi³ u wêdrownego malarza – a wielu takich by³o – obraz dziêkczynny za otrzyman¹ ³askê i za¿egnanie zarazy byd³a (jak g³osi oficjalna wersja dziejów powstania sanktuarium), nastêpnie zaœ „podmieniono” œwiêtych. W ka¿dym razie, jak podkreœla moja rozmówczyni, œw. Antoni nale¿y do tradycji rodzinnej i imieniem tym obdarzani s¹ wszyscy ¯elescy; ona tak¿e na drugie ma Antonina. Dziœ w £agiewnikach, niegdyœ rodzinnej posiad³oœci fotografki, stoj¹ dwie drewniane kaplice. Jedna skromna, druga okazalsza, wielkiej piêknoœci, widaæ, ¿e bardzo zabytkowa, kojarzy siê zainteresowanym z tam-

tejszym Ÿróde³kiem o leczniczych, cudownych w³aœciwoœciach i z ni¹, jak i z pochodzeniem ca³ego sanktuarium, zwi¹zana jest inna legend¹ o objawieniu, jakiego dozna³ pewien ubogi rzemieœlnik: ukaza³ mu siê œw. Antoni i nakaza³ budowê kaplicy. Dziœ £agiewniki to miejsce pielgrzymek nie tylko ludzi pobo¿nych, ale i chorych, zdesperowanych oraz licznych turystów, podziwiaj¹cych piêkno miasteczka, okolicy, klasztoru. ¯elescy (niekiedy nazwisko to pisano: ¯elewscy) sprawowali wa¿ne funkcje spo³eczne, polityczne i zawodowe w monarchii austro-wêgierskiej. Rozpierzchli siê po dawnej Polsce. Bezpoœredni przodkowie Zosi mieszkali a to we Lwowie, w Bochni, w Przemyœlu, a to w Warszawie, czêœæ rodziny znalaz³a siê nawet w Katowicach. Tam w³aœnie obraz przetrwa³ wojnê i potem przewieziono go do Krakowa, gdzie rodzina Zosi osiedli³a siê po 1945 r. Sama Zosia ¯eleska, mieszkanka Krakowa, skoñczy³a architekturê na politechnice w tym mieœcie. Tam te¿ zaczê³a fotografowaæ i wystawiaæ swe prace. Wyjecha³a najpierw do Kanady, a od 1987 roku mieszka na sta³e w Nowym Jorku. Fotografuje namiêtnie, jest artystk¹ uniwersaln¹, równie doskona³¹ w portretach, co martwej naturze i pejza¿ach, a tak¿e zdjêciach rodzajowych. Jest najwa¿niejsz¹ dokumentalistk¹ ¿ycia Polonii nowojorskiej. Dzia³a w polskim Klubie Fotografika, wystawia, ci¹gle aktywna, pe³na energii. Teraz spada na ni¹ nowy obowi¹zek: uporz¹dkowania bogatej, rodzinnej spuœcizny, której tylko jedn¹ niewielk¹ czêœci¹ jest zabytkowy obraz.

ciu to moja prywatna sprawa, ale jak siê nie da, to siê nie da. Ty z ni¹ ¿yjesz, ja ju¿ nie muszê. – ¯yjê z ni¹, bo chcê, Marta. To, co ludzi ³¹czy… – No w³aœnie, co? Najwiêksza enigma w moim ¿yciu. Mi³oœæ? Sorry, tatku, ale jestem zbyt stara, ¿eby powiewaæ tym transparentem i nie myœleæ, jak ³atwo potrafi siê podrzeæ na wietrze. Ojciec zastuka³ palcami w kierownicê. Szarpn¹³, gdy ruszali na œwiat³ach. Hamowa³ te¿ za ostro. – Mo¿e faktycznie, wyjedŸ gdzieœ, dziecko. Zmiana dobrze ci zrobi. Bêdzie mi ciebie brakowa³o. – Ej, nie smuæ siê – Marta usi³owa³a roz³adowaæ napiêcie, jakie niepotrzebnie zaczê³o ich od siebie oddalaæ. – To jeszcze nic pewnego. Szczerze mówi¹c, nie wiem nawet, czy mi starczy odwagi. To tylko fajnie brzmi powiedzieæ sobie: rzucam wszystko i niech siê dzieje wola bo¿a. Znasz mnie, lubiê mieæ ¿ycie zaplanowane i w g³êbi duszy jestem tchórzem. – Raczej fretk¹ z tym kolorem w³osów. Zarechotali. W ten sam sposób zaœmiewali siê ukradkiem w przesz³oœci, gdy od czasu do czasu uda³o im siê zrealizo-

waæ bunt na pok³adzie i zamiast do kolejnego muzeum w obcym mieœcie dawali nogê do parku lub nad rzekê, ¿eby spêdziæ popo³udnie, rzucaj¹c kaczki po wodzie i le¿¹c na go³ej trawie. – Mo¿e powinniœmy to oblaæ? Tu niedaleko jest bar… Marta wytar³a oczy chusteczk¹, ze œmiechu siê pop³aka³a. – Do baru w œrodku dnia? Wykluczone. Upijesz mi siê i dopiero bêdê mia³a k³opot. Uœmiech znikn¹³ z twarzy ojca jak zmieciony niewidzialn¹ szczotk¹. – Prawdê mówi¹c, o niczym bardziej nie marzê ni¿ o zalaniu siê w trupa. Sêk w tym, ¿e nie ma z kim. W takim razie mo¿e jedŸmy prosto do tego biura, a potem ewentualnie pójdziemy na obiad. Ty te¿ chyba jeszcze nie jad³aœ? Bêdziesz mia³a czas? Marta pog³adzi³a ojca po pomarszczonej d³oni zaciœniêtej na sprzêgle. Tydzieñ temu zmar³ jego najlepszy przyjaciel. Znali siê od gimnazjum. Pracowali niedaleko siebie, na emeryturze razem wypuszczali siê na ryby i grzyby. (...)

Czes³aw Karkowski

m


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com

Dyskusja kandydatów Naszych czytelników, mieszkañców Greenpointu, Williamsburga, Brooklyn Heights i okolic, zapraszamy do udzia³u w spotkaniu kandydatów ubiegaj¹cych siê o wybór do Rady Miejskiej. S¹ to: Victoria Cambranes i Stephen Levin. O Victorii pisaliœmy dwa tygodnie temu. Ma polsko-gwatemalskie korzenie. Mieszka na Greenpoincie i mówi po polsku.

17

Emilia’s Agency 574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax: 718-609-0555

LOTERIA WIZOWA DV od 18 paŸdziernika do 22 listopada (zdjêcia i skan na miejscu)

3 ROZLICZENIA PODATKOWE 3 NUMER PODATNIKA - ITIN - posiadamy uprawnienia IRS do potwierdzania paszportów bez wizyty w konsulacie.

3 KOREKTA DANYCH W SSA 3 PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE 3 SPONSOROWANIE RODZINNE

3 OBYWATELSTWO i inne formy 3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 BILETY LOTNICZE 3 WYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEK 3 EMERYTURY AMERYKAÑSKIE 3 MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY 3 NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji) Zapraszamy od poniedzia³ku do soboty.

Greenpoint Properties Inc. Real Estate Diane Danuta Wolska, broker Victor Wolski, associate broker Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœci Greenpoint, Williamsburg i okolice.

Na sprzeda¿ na Greenpoincie: cell. 917-608-5344 WYCENA DOMÓW I MIESZKAÑ WYNAJMUJEMY MIESZKANIA NOTARIUSZ

Anna-Pol Travel ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com

u

All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

Pijawki Pijawki medyczne stawiane na wszelkie schorzenia Oczyœæ swoje cia³o, pozbêdziesz siê chorób. Pijawki z hodowli, stawiane tylko jeden raz.

(646) 460 4212

Gabinety znajduj¹ siê w Greenpoint, NY, Garfield, NJ

* Diamond St - 2- rodzinny, ³adny ogród, bez lokatorów: $1,650.000 * 6 rodzinny, murowany: $2,350.000 (w kontrakcie) * 119 India Street - 2-rodzinny: $1,675.000

933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St. www.greenpointproperties.com tel. 718-609-1485

CARING PROFESSIONALS, INC. 70-20 Austin St, suite 135, Forest Hills, NY 11375 (718) 897-2273 wew.114 (F do 71 Ave. Forest Hills) * Oferujemy prace dla opiekunek posiadaj¹cych legalny pobyt i certyfikat HHA. * Wszyscy, którzy kiedyœ u nas pracowali s¹ równie¿ mile widziani.

Oferujemy prace we wszystkich dzielnicach. Rejestracja w poniedzia³ki i œrody od godz. 10 am. Po informacje prosimy dzwoniæ od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 10 am - 4 pm. Mówimy po polsku.

Chcemy zareklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. 718-389-3018


KURIER PLUS 28 PAÌDZIERNIKA 2017

18

Og³oszenia drobne

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222

Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

NIERUCHOMOŒCI – Wycena – Sprzeda¿ – Kupno. Queens – Nassau – Suffolk – Brooklyn. Cezary Doda – Licencjonowany Associate Broker z Charles Rutenberg Realty Inc. www.cezarsells.com. kom. 917-414-8866 SPRZEDAM KAWALERKÊ £om¿a, atrakcyjne po³o¿enie na osiedlu Prusa, komfortowe wyposa¿enie, du¿y balkon. 347.355.6692

Email: Info@mpankowski.com

Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu Kobo Music Studio. Rejestracja: Bo¿ena Konkiel,

tel. 718-609-0088

www.kurierplus.com

PRACA ZA $13.20 Mo¿esz pomóc ludziom, których kochasz i otrzymywaæ za to dobre wynagrodzenie. Jeœli Twoi rodzice, krewni, przyjaciele, s¹siedzi otrzymuj¹ Medicaid lub Medicare, mo¿na zacz¹æ pracowaæ dla nich jako asystent lub gospodyni domowa. Nie wymagane certyfikaty. Nasza agencja pomo¿e Ci w tym. Wynagrodzenie $13.20 za godzinê.

Zadzwoñ: tel. 347-462-2610 24-GODZINNY SERVICE, RYSZARD LIMO: us³ugi transportowe, wyjazdy, odbiór osób z lotniska, œluby, komunie, szpitale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpitalach oraz bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498

Dla dzieci, m³odzie¿y i doros³ych nauka rysunku i malarstwa w sercu polskiego Ridgewood. Tel. 718-406-2719 (Joanna)

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. (718) 389-3018

Czytaj nas w internecie: www.kurierplus.com

POLONEZ Z GREENPOINTU BIURO PONOWNIE OTWARTE ZAPRASZAMY WSZYSTKICH BY£YCH I NOWYCH KLIENTÓW

* paczki do Polski i Europy * transfer pieniêdzy USME * bilety * notariusz 159 Nassau Avenue Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-389-6001 polonez159@gmail.com

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. l

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan

REKLAMIE W KURIERZE NAJBARDZIEJ WIERZÊ


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 28 PAÃŒDZIERNIKA 2017

19


20

KURIER PLUS 28 PAÃŒDZIERNIKA 2017

www.kurierplus.com


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.