POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1602 (1902) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 7 CZERWCA 2025
Tomasz
Bagnowski
NUMER 1602 (1902) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 7 CZERWCA 2025
Tomasz
Bagnowski
Francuski prezydent Emmanuel Macron zosta³ ostatnio „zaatakowany” przez w³asn¹ ¿onê. Na oczach kamer Brigitte Macron po³o¿y³a mu d³onie na twarzy, odepchnê³a i… wywo³a³a tym trzêsienie ziemi.
W mediach spo³ecznoœciowych, lekkie odepchniêcie zmieni³o siê w „publiczny policzek”, a nawet w „cios sierpowy.” Narracja ta, zyska³a popularnoœæ zw³aszcza w mediach anglojêzycznych. Tymczasem we Francji? Ziew. Komentatorzy wzruszyli ramionami, a sam Macron rozeœmia³ siê i nazwa³ sytuacjê „¿artem ¿ony” i „roz³adowaniem napiêcia”. Ta b³aha z pozoru historyjka jest ciekawa bo unaocznia kulturowe ró¿nice miêdzy œwiatem anglosaskim i francuskim, który zawsze by³ bardziej postêpowy. Postacie takie jak George Sand, Colette czy Simone de Beauvoir we Francji otwarcie opowiada³y o swojej niezale¿noœci uczuciowej, co w Anglii czy USA budzi³o wówczas publiczne oburzenie.
We Francji ¿ycie prywatne polityków tradycyjnie nie stanowi przedmiotu publicznego os¹du w takim stopniu, jak ma to miejsce w Ameryce, czy Wielkiej Brytanii. Spo³eczeñstwo francuskie wykazuje w tej sferze niemal ostentacyjny brak zainteresowania, o ile sprawy osobiste nie wp³ywaj¹
bezpoœrednio na sprawowanie urzêdu. Dla wielu Francuzów liczy siê kompetencja i sprawnoœæ polityczna, a nie moralna czystoœæ ¿ycia prywatnego.
By nie byæ go³os³ownym. Prezydent Francois Mitterrand przez wiêkszoœæ swoich dwóch kadencji (1981-1995) utrzymywa³ równolegle do oficjalnego ma³¿eñstwa z Danielle Mitterrand zwi¹zek z Anne Pingeot, z któr¹ w dodatku mia³ córkê. „Afera” by³a przez lata tajemnic¹ poliszynela –dziennikarze wiedzieli, ale nie uznawali tego za temat godny publikacji. Dopiero po zakoñczeniu prezydentury i œmierci Mitterranda sprawa sta³a siê publiczna, ale zamiast skandalu, wywo³a³a raczej rodzaj wzruszenia. W oczach wielu Francuzów Mitterrand pozosta³ romantycznym, niemal literackim bohaterem, nie zaœ politykiem uwik³anym w niemoralnoœæ i zwi¹zek pozama³¿eñski.
Kolejny prezydent, Francois Hollande, dostarcza nieco bardziej komicznego przyk³adu.
➭ Czy mo¿esz dostaæ odszkodowanie za „czyszczenie“ – str. 5
➭ Karol Nawrocki nowym prezydentem RP – str. 5
➭ To siê ju¿ nie zmieni – str. 7
➭ Jak sprawiæ, ¿eby dzieci „czu³y“ Polskê – str. 10
➭ Od przybytku g³owa boli – str. 13
➭ W królestwie cieni – str. 15
- prezydent elekt z rodzin¹
Greenpointtonietylkomójdom,toczêœæmojejto¿samoœci
Z Iwon¹ Giernicki-Hartley, Marsza³kiem Greenpointu na tegorocznej Paradzie Pu³askiego, o zmianach na Brooklynie, polskich korzeniach i wychowaniu dzieci w duchu tradycji, rozmawia Bo¿ena Konkiel.
Urodzi³a siê Pani w Greenpoint Hospital i od zawsze jest zwi¹zana z polsk¹ dzielnic¹. Jak zmieni³ siê Greenpoint na przestrzeni lat?
Greenpoint to moje miejsce na ziemi –tu siê urodzi³am, tu siê wychowa³am i tu budujê swoje ¿ycie. Zmiany widaæ na ka¿dym kroku – dzielnica zmienia siê dynamicznie, a przy tym zyskuje na znaczeniu. Kiedyœ Greenpoint by³ tylko punktem startowym dla wielu nowo przyby³ych Polaków. Dziœ to cel sam w sobie – miejsce, gdzie ludzie chc¹ ¿yæ i zak³adaæ rodziny. Polonia nadal stanowi tu si³ê – mamy prê¿nie dzia³aj¹ce organizacje, polskie sklepy i restauracje, a w³aœcicielami wielu nieruchomoœci s¹ w³aœnie Polacy. To daje ogromne poczucie wspólnoty. Dla mnie Greenpoint to nie tylko miejsce – to dziedzictwo i historia.
Choæ urodzi³a siê Pani w Stanach Zjednoczonych, wyraŸnie widaæ, ¿e polska to¿samoœæ jest dla Pani bardzo wa¿na.
To zas³uga moich rodziców, którzy przyjechali tu jako nastolatkowie. Od samego pocz¹tku wychowywali mnie w du-
chu polskoœci – w domu mówi³o siê wy³¹cznie po polsku, obchodziliœmy wszystkie œwiêta zgodnie z polskimi zwyczajami, a wiara katolicka by³a wa¿n¹ czêœci¹ naszego ¿ycia. Jako dziecko œpiewa³am i tañczy³am w zespole „Krakowianki i Górale”, jako nastolatka tañczy³am i œpiewa³am w Polish-American Folk Dance Company, chodzi³am do polskiej szko³y im. Marii Konopnickiej, gra³am na pianinie na koncertach w Centrum Polsko-S³owiañskim, a latem wyje¿d¿a³am do Polski. Dziêki temu dziœ czujê siê zarówno Amerykank¹, jak i Polk¹. Kocham Amerykê, ale moje serce nale¿y do Polski.
Ma Pani dwoje dzieci: dziewiêtnastoletniego £ukasza i dwunastoletni¹ Angelinê. Czy trudno jest dziœ wychowaæ dzieci w duchu polskoœci?
Uwa¿am, ¿e to przede wszystkim zale¿y od postawy rodziców. W naszym domu mówimy po polsku, kultywujemy tradycje, rozmawiamy o historii i odwiedzamy Polskê. To sprawia, ¿e moje dzieci naturalnie przyswoi³y polskie wartoœci.
£ukasz, obecnie student St. John’s University, chocia¿ jest bardzo zajêty na uczelni, chêtnie udziela siê w organizacjach polonijnych. Angelina, uczennica Akademii Œw. Stanis³awa Kostki, tañczy w zespole „Krakowianki i Górale”, œpiewa w chórze Copernicus i uczêszcza do polskiej szko³y im. Marii Konopnickiej. Oboje staraj¹ siê mówiæ w domu po polsku.
Uwa¿am, ¿e tradycja to coœ, co przekazuje siê przez codziennoœæ. Jeœli dziecko widzi dumê rodziców z w³asnych korzeni, samo te¿ z czasem tê dumê poczuje.
A czym zajmuje siê Pani zawodowo?
Z wykszta³cenia jestem finansistk¹ – ukoñczy³am St. John's University w Nowym Jorku, gdzie uzyska³am tytu³ licencjata w dziedzinie finansów oraz magistra w zakresie miêdzynarodowego biznesu. Zawodowo przez lata by³am zwi¹zana z edukacj¹ i sektorem publicznym. Pracowa³am jako zastêpca dyrektora jednego z najwiêkszych w kraju programów opracowywania studiów przypadków (Case Study Development Program), gdzie zajmowa³am siê promocj¹, redakcj¹ materia³ów konferencyjnych i publikacji naukowych oraz wspó³tworzy³am treœci wykorzystywane na Harvardzie i innych renomowanych uczelniach. Prowadzi³am równie¿ zajêcia z zarz¹dzania na poziomie magisterskim jako asystentka dydaktyczna na swojej macierzystej uczelni. Jako jedyna studentka zasiada³am w Komitecie Polityki Edukacyjnej Kolegium Biznesowego Tobin, gdzie aktywnie uczestniczy³am w tworzeniu i aktualizacji programu nauczania – miêdzy innymi skutecznie promuj¹c wprowadzenie prawa miêdzynarodowego jako przedmiotu obowi¹zkowego. Karierê zawodow¹ rozpoczê³am w Smith Barney (obecnie Morgan Stanley) na stanowisku asystenta ds. Zarz¹dzania Aktywami, a nastêpnie objê³am funkcjê Dyrektora Zarz¹dzaj¹cego w Departamencie Handlu Stanów Zjednoczonych, koordynuj¹c dzia³ania spisowe na terenie Brooklynu, w dzielnicach Greenpoint i Williamsburg. Przez ponad dziesiêæ lat pracowa³am jako specjalistka do spraw biznesowych w oddzia³ach Bank of America na Park Avenue i w Rockefeller Center. Choæ obecnie zawodowo nie pracujê, w ostatnich latach z satysfakcj¹ uczy³am w Akademii Œw. Stanis³awa Kostki, gdzie prowadzi³am katechezê oraz inne przedmioty. Uczy³am równie¿ w Polskiej Szkole im. Marii Konopnickiej i do dziœ prowadzê zajêcia z religii w parafii œw. Stanis³awa Kostki.
Stres nie pyta o zgodê. Wchodzi nieproszony – rano w korku, po po³udniu w kolejce do lekarza, a wieczorem, gdy zamiast spokojnej kolacji, serwuje Ci listê niezrobionych rzeczy. Choæ nasz organizm jest genialnie zaprojektowany, nie jest stworzony do ci¹g³ej gotowoœci bojowej. A niestety – wielu z nas w³aœnie tak ¿yje. I p³aci za
Nadnercza – te niepozorne gruczo³y, które siedz¹ cichutko na nerkach – produkuj¹ kor tyzol, hormon „walki i ucieczki”. Problem w tym, ¿e wspó³czesne ¿ycie nie daje im prze rwy. Iw pewnym momencie… siadaj¹. Ty te¿ wtedy siadasz. Zmêczony, rozdra¿ niony, z mg³¹ mózgow¹ i przekona niem, ¿e nie pamiêtasz ju¿, jak to by³o budziæ siê z energi¹. Na szczê œcie z pomoc¹ przychodzi Adre neVive® – nie magia, nie bajka, ale prawdziwa, naukowo opracowana formu³a, która daje nadnerczom chwilê oddechu.
Czym w³aœciwie jest AdreneVive®? To wyj¹tkowe po³¹czenie roœlinnych adaptogenów i naturalnych substancji wspieraj¹cych uk³ad nerwowy. Co to oznacza? ¯e zamiast nakrêcaæ Ciê jak espresso, u³atwia organizmowi dostosowanie siê do trudnych warunków, odbudowuje naturaln¹ odpornoœæ na stres i pomaga Ci odzyskaæ to, co straci³eœ w biegu – równowagê. Zajrzyjmy wiêc do œrodka tej cudownej kapsu³ki. Na pierwszym miejscu – Ashwagandha KSM-66® . Ta indyjska roœlina od tysiêcy lat znana jest z mocy obni¿ania poziomu kortyzolu. Zmniejsza napiêcie, poprawia sen, wspiera libido (tak, nawet ono cierpi, gdy stres rz¹dzi). To taka miêkka poduszka dla Twojego uk³adu nerwowego.
Tu¿ obok znajdziesz Rhodiolê rosea, czyli ró¿eniec górski – roœlinê z ch³odnych rejonów œwiata, która potrafi rozgrzaæ Twój umys³. Zwiêksza wytrzyma³oœæ psychiczn¹, redukuje zmêczenie i poprawia koncentracjê. Jest jak kawa… tylko bez roztrzêsienia i kaca. Kolejny sk³adnik – Eleuterokok, znany te¿ jako ¿eñ-szeñ syberyjski. Dodaje ener-
Zosta³a Pani wybrana Marsza³kiem Greenpointu na Paradê Pu³askiego 2025. Co oznacza dla Pani ten tytu³?
To ogromny zaszczyt – zarówno dla mnie, jak i ca³ej mojej rodziny. Od dziecka bra³am udzia³ w Paradzie Pu³askiego – najpierw jako widz, póŸniej jako aktywna uczestniczka. W czasie studiów zorganizowa³am nawet grupê ponad dwustu studentów z mojego uniwersytetu, by razem maszerowaæ. Nigdy nie przypuszcza³am, ¿e kiedyœ poprowadzê paradê jako Marsza³ek dzielnicy. Jestem wzruszona i bardzo wdziêczna za to wyró¿nienie.
Jak¹ rolê pe³ni Marsza³ek w ¿yciu lokalnej spo³ecznoœci?
To nie tylko tytu³ – to zobowi¹zanie. Od lat wspieram polonijne organizacje – zespó³ „Krakowianki i Górale”, chór Copernicus, wydarzenia organizowane przez Centrum Polsko-S³owiañskie. Teraz, jako Marsza³ek, chcê jeszcze bardziej zaanga¿owaæ siê w dzia³ania na rzecz naszej spo³ecznoœci, szczególnie w aktywizacjê m³odego pokolenia. Musimy zachêcaæ m³odych do uczestnictwa w ¿yciu polonijnym – to nasza przysz³oœæ.
Jakie przes³anie chcia³aby Pani skierowaæ do Polonii?
Przede wszystkim – serdecznie zapraszam wszystkich na Paradê Pu³askiego, która odbêdzie siê w pierwsz¹ niedzielê paŸdziernika. Ale zanim siê spotkamy na Pi¹tej Alei, zapraszam równie¿ na uroczysty bankiet, który odbêdzie siê w najbli¿sz¹ sobotê w Princess Manor na Greenpoincie. To wyj¹tkowy moment, podczas którego zostanê oficjalnie mianowana Marsza³kiem dzielnicy.
Dziêkujê wszystkim, którzy mnie wspieraj¹ – rodzinie, przyjacio³om, sponsorom i ca³ej Polonii. Bez Was nie by³oby mnie tutaj. Do zobaczenia na bankiecie i na paradzie!
gii, ale nie na zasadzie sztucznego pobudzenia – raczej jak dobrze przespana noc i poranna joga w jednym. Czujesz, ¿e mo¿esz wiêcej – ale bez nadmiernego napiêcia. Mamy te¿ Schisandrê – cytryniec chiñski. To maleñka jagoda, która dzia³a jak osobisty stra¿nik Twojej odpornoœci. Wspiera pracê w¹troby, zmniejsza stany zapalne i chroni przed skutkami stresu oksydacyjnego. Ma³a, a potrafi wiele.
I sk³adniki dla mózgu – L-teanina, która uspokaja, nie usypiaj¹c, poprawia koncentracjê i sprawia, ¿e nie rozprasza Ciê ¿adna wibruj¹ca wiadomoœæ, oraz fosfatydyloseryna – substancja wspieraj¹ca pamiêæ, elastycznoœæ myœlenia i szybkoœæ reakcji. W skrócie: mniej „o Bo¿e, zapomnia³em”, wiêcej „aha, wiem!”.
AdreneVive® to nie cudowna pigu³ka na szczêœcie. To m¹dra formu³a, która dzia³a g³êboko, spokojnie i skutecznie – tak, jak powinno dzia³aæ prawdziwe wsparcie. Nie zalepia objawów stresu plasterkiem, tylko pomaga organizmowi wróciæ do równowagi, z której kiedyœ tak ³atwo korzysta³.
AdreneViven zajdziesz w Markowej Aptece Pharmacy – miejscu, gdzie suplementy dobiera siê nie dla reklamy, ale wed³ug realnych potrzeb. PrzyjdŸ, zapytaj, opowiedz, co Ciê mêczy.
Wybory prezydenckie za nami.
To by³ trudny czas nie tylko dla kandydatów na urz¹d prezydenta, ale i dla nas
obywateli.
Polityczne zawirowania sprawi³y, ¿e od wielu lat podzieleni jesteœmy, w kraju i na emigracji, na dwa walcz¹ce z sob¹ obozy; w uproszczeniu na konserwatystów i postêpowców, lub jak chc¹ inni na lewicê i prawicê. Ta polaryzacja dotyczy równie¿ naszej redakcji.
Kurier Plus zawsze zachêca³ do udzia³u w wyborach, bo to obywatelskie prawo i przywilej, ale z zasady nie opowiada³ siê po ¿adnej stronie politycznego sporu. Jako redakcja zajmujemy stanowisko
centrowe i zdroworozs¹dkowe. Jednak ka¿dy ma prawo do w³asnych opinii. Nie mo¿emy tego prawa odmawiaæ naszym sta³ym autorom, choæ nie ze wszystkimi ich opiniami siê zgadzamy.
Koñczy siê dziesiêcioletnia kadencja prezydenta Andrzeja Dudy; jestem przekonana, ¿e z czasem bêdziemy coraz bardziej j¹ doceniaæ. W demokratycznych wyborach Polacy zag³osowali na Karola Nawrockiego. Nie wiadomo jakie stan¹ przed nim wyzwania, jakim oka¿e siê prezydentem, ale przynajmniej na pocz¹tku dajmy mu kredyt zaufania.
26 czerwca o godz. 18:00 zapraszamy na spotkanie z aktork¹ Ma³gorzat¹ Potock¹, która zadebiutowa³a w filmie Andrzeja Wajdy „Wszystko na sprzeda¿”.
Ostatnio gra³a w ciesz¹cym siê powodzeniem serialu „Gang Zielonej Rêkawiczki”, pokazywanym w Netfliksie.
Ma³gorzata Potocka jest równie¿ re¿yserem i autork¹ filmów dokumentalnych o sztuce wspó³czesnej. Jest te¿ dyrektorem teatru Powszechnego w Radomiu. Spotkanie organizowane przez tygodnik Kurier Plus odbêdzie siê w siedzibie CPS przy 176 Java Street (pierwsze piêtro) na Greenpoincie. ❍
Ks. Ryszard Koper
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, choæ drzwi by³y zamkniête przed ¯ydami, przyszed³ Jezus, stan¹³ poœrodku i rzek³ do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokaza³ im rêce i bok. Uradowali siê zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzek³ do nich: „Pokój wam! Jak mnie ojciec pos³a³, tak i ja was posy³am”. Po tych s³owach tchn¹³ na nich i powiedzia³: „WeŸmijcie Ducha Œwiêtego! Którym odpuœcicie grzechy, s¹ im odpuszczone, a którym zatrzymacie, s¹ im zatrzymane”. (J 20, 19-23)
W polskiej tradycji uroczystoœæ Zes³ania Ducha Œwiêtego, lub Zielone Œwi¹tki w swej zewnêtrznej obrzêdowoœci siêga Starego Testamentu. Piêædziesi¹t dni po œwiêtach Paschy ¯ydzi obchodzili Œwiêto Tygodni, Szawuot, inaczej Piêædziesi¹tnica, które upamiêtnia³o przekazanie Moj¿eszowi na Górze Synaj tablicy z Dziesiêcioma Przykazaniami. By³ to tak¿e dzieñ dziêkczynienia Bogu za pierwsze zbiory jêczmienia i pszenicy, coœ w rodzaju polskich do¿ynek. W tym dniu ozdabiano domy i synagogi zielonymi roœlinami, które nawi¹zywa³y do krzewu gorej¹cego u stóp góry Synaj, sk¹d Bóg przemówi³ do Moj¿esza. Zieleñ przypomina³a pola, które ju¿ wyda³y ¿niwny owoc. W czasie nabo¿eñstw czytano Bibliê, gdzie jest mowa o dzielnej kobiecie Rut, która, aby zapewniæ po¿ywienie dla siebie i swojej teœciowej Noemi zbiera³a k³osy na polu Booza, bogatego krewnego Noemi. Rut poœlubi³a Booza. Ich wnukiem by³ król Dawid.
Polski historyk, etnograf Zygmunt Gloger, ¿yj¹cy na prze³omie XVIII i XIX wieku pisa³: „Wszystkie koœcio³y, domy, chaty i podwórza ‘majono” drzewkami brzozy, jesionu lub œwierku ustawionymi i zatykaniem przy o³tarzach, gankach, wrotach, sieniach i wejœciach. Pod³ogi i ziemiê wysypuj¹ zielonym tatarakiem, œwierczyn¹ i kwiatami. Majowy zapach tej zieleni rozchodzi siê wszêdzie przepe³niaj¹c koœcio³y, mieszkania i podwórka. Jest to prawdziwe œwiêto rolników i pasterzy witaj¹cych radoœnie i uroczyœcie zmartwychwsta³¹ po zimie i rozkwitaj¹c¹ uroczo matkê przyrodê”.
Tak przystrojona zieleni¹ i kwiatami moja rodzinna wioska powraca do mnie wspomnieniem dzieciñstwa. Potêga i dynamizm budz¹cej siê w tym czasie przyrody w Polsce mo¿e byæ wspania³ym symbolem potêgi i dynamizmu si³y duchowej, o której mówi dzisiejsza uroczystoœæ Zes³ania Ducha Œwiêtego.
W dniu Piêædziesi¹tnicy, piêædziesi¹t dni po zmartwychwstaniu Jezusa, w jerozolimskim Wieczerniku byli zebrani aposto³owie wraz z Maryj¹, oczekuj¹c zes³ania Ducha Œwiêtego, Ducha Pocieszyciela, którego obieca³ im Jezus: „Ja prosiæ bêdê Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby by³ z wami na wieki – Ducha prawdy”. Obietnica wype³ni³a siê w dniu Piêædziesi¹tnicy. Zewnêtrznymi znakami otrzymania Ducha œwiêtego by³ szum wiatru i p³omyki ognia, które spoczê³y na ka¿dym z aposto³ów. Aposto³owie nape³nieni m¹droœci¹ i moc¹ Ducha Œwiêtego wyszli na zewn¹trz i zaczêli g³osiæ Ewangeliê zmartwychwsta³ego Chrystusa. Zaowocowa³o to ogromn¹ rzesz¹ ludzi, którzy uwierzyli w Chrystusa. By³y to narodziny Koœcio³a, a Wieczernik sta³ siê matk¹ wszystkich koœcio³ów. Ten Duch ci¹gle o¿ywia Koœció³ i staje siê Ÿród³em mocy i m¹droœci dla uczniów Chrystusa.
Rzeczywiœcie czuliœmy wtedy, ¿e moc Ducha Œwiêtego zst¹pi³a na polsk¹ ziemiê skut¹ kajdanami komunistycznej ideologii i wype³ni³a nasze serca. Mieliœmy póŸniej wra¿enie, ¿e to wo³anie niesione na skrzyd³ach Solidarnoœci spe³nia siê w ¿yciu naszej Ojczyzny, mimo mrocznych dni stanu wojennego.
Co dziœ z tego zosta³o? W wielu sercach z tamtych lat zosta³o tylko wo³anie –bez odpowiedzi. Nawet ci, którzy byli ogarniêci tym samych duchem solidarnoœci dzisiaj z pian¹ na ustach skacz¹ sobie do garde³. Mo¿na wymieniaæ wiele tego powodów. Ale najwa¿niejszy jest ten, ¿e wielu pozosta³o zamkniêtych na dzia³anie
Ducha Œwiêtego lub te¿ myœla³o i potraktowa³o Ducha Œwiêtego jak ten ch³opiec z poni¿szej anegdoty.
Wiejski ch³opiec pojecha³ rowerem na targ w Józefowie. Jednak niewygodnie chodziæ miêdzy straganami z rowerem.
Mo¿e Duch œw. czuwa nad rowerami, ale Jego rola w ¿yciu Koœcio³a i wiernych jest ca³kiem inna. Chrystus obiecuje aposto³om zes³anie Ducha œw.: „To wam powiedzia³em, przebywaj¹c wœród was. A Paraklet, Duch Œwiêty, którego Ojciec poœle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedzia³em”. Duch Œwiêty zosta³ dany uczniom, gdy Jezus ukaza³ siê im po zmartwychwstaniu: „A to powiedziawszy, tchn¹³ na nich i powiedzia³: WeŸcie Ducha Œwiêtego”. Jednak dopiero w dniu Piêædziesi¹tnicy w sposób szczególny doznali obecnoœci Ducha œw., który nape³ni³ ich m¹droœci¹, moc¹ i odwaga z wysoka”. My równie¿ otrzymaliœmy Ducha Œwiêtego podczas chrztu i bierzmowania. Ale dlaczego nie zmienia On naszego ¿ycia, tak jak zmieni³ ¿ycie aposto³ów? Dlaczego zachowujemy siê w wielu kwestiach jak poganie, jakbyœmy nigdy nie otrzymali Ducha Œwiêtego? Duch Œwiêty inspiruje nas do czynienia dobra, jednak, aby nasze czyny wyda³y plon dobra konieczne jest otwarcie na dzia³anie Ducha Œwiêtego i oto módlmy siê: „Bo¿e, któryœ pouczy³ serca Twoich wiernych œwiat³em Ducha Œwiêtego: daj nam w tym¿e Duchu poznaæ, co jest prawe i Jego pociech¹ zawsze siê radowaæ. Przez Chrystusa, Pana naszego”. ❍ Na drogach Prawdy Bo¿ej
2 czerwca 1979 r. w sobotê poprzedzaj¹c¹ niedzielê Zes³ania Ducha Œwiêtego na lotnisku w Warszawie wyl¹dowa³ samolot na pok³adzie, którego by³ papie¿ Jan Pawe³ II. Po wyjœciu z samolotu papie¿ ukl¹k³ i uca³owa³ polsk¹ ziemiê. Pamiêtamy jego przejazd ulicami Warszawy i nieprzeliczone t³umy witaj¹ce naszego rodaka. O godz. 16: 00 Jan Pawe³ II uda³ siê na Plac Zwyciêstwa, aby z³o¿yæ kwiaty przy grobie Nieznanego ¯o³nierza, a potem piechot¹, w poprzek placu przeszed³ do o³tarza, na którym sprawowa³ Mszê œw. w Wigiliê Zes³ania Ducha œw. Wyg³oszona przez niego wtedy homilia przesz³a do historii. To na jej zakoñczenie pad³y s³owa, na które t³um wiernych zareagowa³ piêtnastominutow¹ owacj¹:”Chrystusa nie mo¿na wy³¹czyæ z dziejów cz³owieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi”. Po czym doda³: „Niech zst¹pi Duch Twój! Niech zst¹pi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi!… Tej ziemi!”.
Uda³ siê do pobliskiego koœcio³a, myœl¹c, ¿e tam bêdzie najbezpieczniej zostawiæ rower. Spotka³ proboszcza i zapyta³ go, czy mo¿e zostawiæ swój rower. Ksi¹dz siê zgodzi³. „A czy jest tu bezpiecznie?” –dopytywa³ ch³opiec. „Oczywiœcie” – po-
wiedzia³ ksi¹dz. „Duch Œwiêty bêdzie czuwa³ nad twoim rowerem. Ale najpierw wejdŸmy do koœcio³a i pomódlmy siê”. Ch³opiec ukl¹k³ i ¿egnaj¹c siê powiedzia³: „W imiê Ojca i Syna. Amen”. Ksi¹dz upomnia³ go mówi¹c: „Zapomnia³eœ o ostatniej czêœci, „i Ducha Œwiêtego”. Ch³opiec odpowiedzia³: „Nie powinniœmy przeszkadzaæ Duchowi Œwiêtemu. On pilnuje mojego roweru”
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Czterdziestoczteroletni pracownik dozna³ wypadku podczas wykonywania prac renowacyjnych na terenie budowy. W czasie wypadku nak³ada³ taœmê ochronn¹ na okna budynku mieszkalnego, aby przygotowaæ fasadê do lakierowania elementów z br¹zu. Wykonywa³ swoj¹ pracê z szeœciostopowego aluminiowego rusztowania. W czasie, kiedy nak³ada³ taœmê, jedna z p³yt stanowi¹cych podstawê platformy, na której sta³ przesunê³a siê do ty³u. W efekcie tego pracownik spad³ na ziemiê i uderzy³ plecami i szyj¹ o chodnik. Niestety, nie by³o ¿adnych œwiadków zdarzenia. Poszkodowany nie dozna³ ¿adnych z³amañ, ale czu³ silny ból w klatce piersiowej i szyi. Odczuwa³ równie¿ pewien dyskomfort w kostce. Mimo, ¿e uskar¿a³ siê na wszystkie te dolegliwoœci, kierownik budowy zdecydowa³ siê nie wzywaæ karetki. Bóle siê nasila³y. Poszkodowany uda³ siê do ortopedy, który zleci³ wykonanie badañ diagnostycznych. Rezonans magnetyczny wykaza³ uszkodzenia w krêgos³upie szyjnym i piersiowym. Poszkodowany rozpocz¹³ kilkumiesiêczn¹ rehabilitacjê, która przynios³a tylko krótkotrwa³¹ ulgê. Konieczne by³o wykonanie operacji krêgos³upa szyjnego i artroskopii kostki. Poszkodowany d³ugo zastanawia³ siê nad za³o¿eniem sprawy wypadkowej. Ostatecznie zdecydowa³ siê uruchomiæ dwie procedury tj. postêpowanie przed Workers” Compensation oraz sprawê cywiln¹ o odszkodowanie. Podczas gdy z Workers” Compensation uzyska³ czê-
œciowy zwrot utraconych zarobków i niezbêdn¹ opiekê medyczn¹, odszkodowania za ból i cierpienie oraz wszelkich strat ekonomicznych dochodzi³ w sprawie cywilnej wytoczonej przeciwko wykonawcy oraz w³aœcicielowi budynku. Przepis prawny kontroluj¹cy tego typu wypadki budowlane stanowi w praktyce najlepsz¹ podstawê do dochodzenia odszkodowania za obra¿enia cia³a doznane w wypadkach budowlanych, gdy¿ w g³ównej mierze chroni poszkodowanych, zak³adaj¹c absolutn¹ odpowiedzialnoœæ generalnego wykonawcy i w³aœciciela budynku za zaistnia³e na terenie budowy zdarzenia. W przypadku udowodnienia, ¿e dany stan faktyczny jest chroniony w³aœnie przez ten przepis, czêœciowa wina poszkodowanego nie ma ¿adnego znaczenia. W zwi¹zku z powy¿szym, zarówno generalny wykonawca jak i w³aœciciel nieruchomoœci nie mog¹ podnosiæ zarzutu, ¿e poszkodowany czêœciowo przyczyni³ siê do wypadku. Przyk³adowo, niewa¿ne jest nawet, ¿e w momencie wypadku poszkodowany by³ pod wp³ywem alkoholu. Nale¿y jednak mieæ na uwadze, i¿ od wspomnianej regu³y istnieje wa¿ny wyj¹tek. Wspomniany przepis nie chroni przypadków, gdy dzia³anie pracownika by³o wy³¹czn¹ przyczyn¹ wypadku lub poszkodowany zosta³ uznany za tzw. „niepos³usznego pracownika”, który przyk³adowo, wbrew zakazowi kierownika budowy u¿y³ wadliwej drabiny, podczas gdy móg³ skorzystaæ z innej, bezpiecznej drabiny do-
stêpnej na terenie budowy. Co ciekawe, regu³a ta znajduje zastosowanie, nawet je¿eli pracownik w dziewiêædziesiêciu dziewiêciu procentach przyczyni³ siê do zdarzenia. Przepis chroni przede wszystkim wypadki zwi¹zane z pracami na wysokoœci. Przewiduje on jednak pewne ograniczenia co do kategorii wykonywanych prac. Kategorie objête najszersz¹ ochron¹ prawn¹ to miêdzy innymi: prace budowlane, rozbiórkowe, naprawcze oraz… czyszczenie. W tego typu sprawach pozwany nie jest jednak ca³kowicie pozbawiony obrony. W tym sensie, ¿e mo¿e on zostaæ z niej zwolniony o ile udowodni, i¿ poszkodowany nie wykonywa³ pracy zgodnie z poleceniami prze³o¿onego lub jego dzia³anie stanowi³o wy³¹czn¹ przyczynê zaistnia³ego wypadku. Nie inaczej by³o w tej sprawie. Prawnicy pozwanych usilnie starali siê wykazaæ, ¿e ich klienci w ¿adnym stopniu nie przyczynili siê do wypadku. Twierdzili, ¿e praca poszkodowanego stanowi³a zwyk³¹ „naprawê” (nie chronion¹ przez Prawo Budowlane) oraz ¿e jego praca nie wymaga³a specjalistycznego wyposa¿enia, poniewa¿ nie by³a zwi¹zana z budow¹, renowacj¹ lub projektem naprawy budynku. Podkreœlali, ¿e poszkodowany nie wskaza³ ¿adnego œrodka bezpieczeñstwa, który uchroni³by go przed wypadkiem. Ponadto utrzymywali, ¿e poszkodowany nigdy nie skar¿y³ siê na z³y stan rusztowania. Poszkodowany z³o¿y³ wniosek do sêdziego o orzeczenie odpowiedzialnoœci pozwanych zaraz po zakoñczeniu przes³uchañ wszystkich stron. Sêdzia uzna³ pozwanych odpowiedzialnymi za wypadek. Pozosta³o jeszcze ustalenie wysokoœci odszkodowania. Po pierwszej mediacji ubezpieczalnia
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
zaproponowa³a kwotê $750,000.00. Poszkodowany odrzuci³ ofertê. Sprawa przeci¹gnê³a siê o kilka nastêpnych miesiêcy. Dalsze rozmowy negocjacyjne nie przynios³y rezultatów. Obydwie strony rozpoczê³y przygotowywania do procesu. Zaraz po wyborze ³awników, ubezpieczalnia zaczê³a oferowaæ du¿o wy¿sze pieni¹dze.
Cierpliwoœæ op³aci³a siê. Sprawa ostatecznie zakoñczy³a siê ugod¹ na kwotê $2,900.000.00. ❍
Karol Nawrocki, kandydat obywatelski wspierany przez Prawo i Sprawiedliwoœæ, uzyska³ w drugiej turze 50,89 proc. poparcia (10 mln 606 tys. 877 g³osów), a kandydat Koalicji Obywatelskiej (wspierany przez partie obecnej koalicji rz¹dowej) Rafa³ Trzaskowski 49,11 proc. (10 mln 237 tys. 286). Frekwencja wynios³a 71,63 procent
Karol Nawrocki wygra³ II turê wyborów prezydenckich ró¿nic¹ 369 451 g³osów, mo¿na powiedzieæ „o Szczecin”, bo mniej wiêcej tylu ludzi mieszka w tym mieœcie. To najmniejsza ró¿nica g³osów miêdzy kandydatami od 1990 roku.
W USA Nawrocki otrzyma³ 56,6 proc. g³osów, a Rafa³ Trzaskowski 43,35 proc.ent Wa¿ne g³osy odda³o ³¹cznie 49 865 osób, co pobi³o rekord z wyborów 2023 r., gdy g³osowa³o 43,6 tys.
Kto przegra³?
Oczywiœcie Rafa³ Trzaskowski, dla którego to ju¿ druga klêska w II rundzie wyborów (w 2020 r. przegra³ z Andrzejem Dud¹). Dla obecnego prezydenta Warszawy to chyba koniec politycznej kariery na szcze-
blu centralnym, choæ… w polskiej polityce nigdy nie nale¿y mówiæ „nigdy”.
Jednak najwiêkszym przegranym jest premier Donald Tusk. Nie doœæ, ¿e na ostatniej prostej kampanii zaanga¿owa³ wszystkie œrodki pañstwa (³¹cznie ze s³u¿bami specjalnymi), a tak¿e ostro osobiœcie atakowa³ Nawrockiego, to nie da³ rady. Ju¿ teraz widaæ, ¿e wyniki mog¹ oznaczaæ koniec „ery Tuska” po zaledwie 18 miesi¹cach u w³adzy. Tusk, wyprzedzaj¹co, za¿¹da³ g³osowania wotum zaufania dla siebie i swojego gabinetu, aby nie traciæ na politycznym znaczeniu i zmusiæ koalicjantów do pos³uszeñstwa. Jednak ferment w obozie w³adzy ju¿ siê zacz¹³, o czym œwiadcz¹ krytyczne, a nawet bardzo krytyczne, s³owa polityków PSL. Przegrani to równie¿ marsza³ek Szymon Ho³ownia, który poprzez ¿a³osny wynik 4,99 proc. „z Trzeciej Drogi sta³ siê pi¹tym ko³em u wozu”, z racji pi¹tego miejsca w pierwszej turze. Przegra³a te¿ Nowa Lewica – wynik jej kandydatki, Magdaleny Biejat (4,23 proc.) to gwarancja nie wejœcia do przysz³ego Sejmu RP, a na razie poddaniu siê konsumpcji, jako „przystawka”, przez partiê Tuska.
Kto wygra³?
Karol Nawrocki nie tylko wygra³, ale pokaza³ hart ducha i si³ê charakteru – tylu pomyj, tak brutalnej kampanii nie wytrzyma³oby wielu. Wygra³ tak¿e PiS i Jaros³aw Kaczyñski – dziêki tej wiktorii roœnie szansa na powrót do w³adzy. Choæ… pomimo triumfalizmu PiS-u (¿eby by³o jak przed paŸdziernikiem 2023 r.), mo¿e im umykaæ, ¿e to zwyciêstwo zawdziêczaj¹ nie samym sobie.
Wielkim wygranym jest bowiem Konfederacja. Jej kandydat S³awomir Mentzen zdoby³ 14,81 proc. g³osów, podwajaj¹c wynik formacji z wyborów do Sejmu RP. Teraz, dziêki postawie Mentzena i drugiego lidera Konfederacji, wicemarsza³ka Sejmu Krzysztofa Bosaka, to wiêkszoœciowy transfer g³osów z tej strony da³ zwyciêstwo Nawrockiemu. Ju¿ widaæ, ¿e w nowym Sejmie nie bêdzie mo¿liwy rz¹d bez Konfederacji. Zwyciêzc¹ jest tak¿e Grzegorz Braun, bo nikt nie spodziewa³ siê wyniku 6,34 proc. i pokazania pleców Ho³owni. O du¿ym sukcesie mo¿e te¿ mówiæ autentyczna (w przeciwieñstwie do oportunistów od Biejat) lewica spod znaku Partii Razem. Jej kandydat Adrian Zandberg, szczer¹, lewicow¹ i bezkompromisow¹ kampani¹ osi¹gn¹³ œwietny wynik: 4,86 proc. co pozwala mu myœleæ o samodzielnym starcie w przysz³ych wyborach do parlamentu. Paradoksalnie zyskuje te¿ PSL, które dziêki swej obrotowoœci na scenie politycznej, staje siê dzisiaj niezbêdnym elementem ka¿dego rozdania w Sejmie. A ludowcy wiedz¹ jak graæ w takie gry, ¿eby by³o dobrze dla nich.
Generalnie wygra³a Polska i polska demokracja. Wysoka frekwencja i brak nadu¿yæ przy wyborczej urnie, pomimo brutalnej kampanii przeciw Nawrockiemu. Zyska³a wolnoœæ s³owa. Dziêki startowi Krzysztofa Stanowskiego i jego Kana³owi Zero na platformie YouTube, Polacy mogli zobaczyæ prawdziwy obraz kampanii, a nie spreparowan¹ papkê gotowan¹ przez media sprzyjaj¹ce obecnej w³adzy. I to mo¿e jest najwiêkszy, d³ugofalowy zysk z tej kampanii. Miejmy nadziejê, ¿e polityczno-medialny uk³ad gwarantuj¹cy miêkkie i wygodne ¿ycie politykom establishmentu (niektórzy politykuj¹ nieustannie od 1989 r., a wiêc ju¿ ponad 30 lat) zawali³ siê. Oby na dobre, oby na lepsze.
Odwil¿ polityczna w Polsce, która mia³a miejsce jesieni¹ 1956 zapocz¹tkowa³a okres wzglêdnej swobody w ¿yciu artystyczno-kulturalnym. Czasy te okreœla siê czêsto mianem ma³ej stabilizacji. Okres ten charakteryzuje siê równie¿ niewielkim wzrostem stopy ¿yciowej spo³eczeñstwa. Przywrócono tak¿e w pewnym stopniu mo¿liwoœæ wyjazdów zagranicznych (równie¿ na Zachód).
Pomimo ograniczeñ cenzury nast¹pi³ bujny rozwój wystêpów teatralnych i kabaretowych.
Przewa¿a opinia, ¿e ma³a stabilizacja trwa³a do koñca lat 60-ych, a konkretnie do roku 1968.
Pierwsze przejawy o¿ywienia kabaretowego mia³y miejsce ju¿ w 1954 r.. W warszawskim hotelu Bristol rozpocz¹³ dzia³alnoœæ kabaret „Szpak”, który zyska³ sobie miano pierwszego kabaretu po okresie stalinowskim. Wystêpowali w nim artyœci zara¿eni mitem przedwojennego Qui Pro Quo. Wœród wielu aktorów i piosenkarzy mo¿na wymieniæ Hankê Bielick¹, Hankê Skar¿ankê, Tadeusza Olszê, Edwarda Dziewoñskiego oraz Bogdana £azukê. Prawdziwym hitem „Szpaka” by³a piosenka
„Gdy Petersburski razem z Goldem gra” (dostêpna na YouTube) w wykonaniu rewelacyjnej Hanki Bielickiej.
Pod koniec lat stalinowskich rozpocz¹³ dzia³alnoœæ Studencki Teatr Satyryków. Specjalnoœci¹ STS-u by³y tzw. „rewie satyryczne”. Pierwszy spektakl zosta³ wystawiony w maju 1954 r., nosi³ miano „To idzie m³odzie¿” i nie by³ pozbawiony elementów socrealizmu.
W pierwszych kabaretach dozwolona by³a bardzo ograniczona krytyka pewnych zjawiski spo³ecznych, jak np. biurokracji. Z wiadomych wzglêdów wyœmiewano siê równie¿ z „amerykañskich imperialistów” i „zachodnioniemieckich odwetowców”. STS istnia³ do roku 1975 i przez wiele lat toczy³ nieustanne boje z cenzur¹. Teksty do teatru pisali m.in. Agnieszka Osiecka, Jaros³aw Abramow, Andrzej Jarecki oraz Stanis³aw Tym.
Du¿ym powodzeniem cieszy³ siê powsta³y w 1956 r. kabaret Wagabunda pod artystycznym kierownictwem Lidii Wysockiej. W ci¹gu kilkunastu lat dzia³alnoœci przewinê³o siê przez Wagabundê wielu aktorów i piosenkarzy, m.in. Maria Koterbska, Adolf Dymsza, Bogumi³ Kobiela, Wies³aw Michnikowski, Kazimierz Rudzki. Kabaret wystêpowa³ kilka razy zagranic¹ – w Stanch Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz w Izraelu.
W okresie ma³ej stabilizacji powsta³o szereg kabaretów studenckich. W Warszawie najwiêkszym powodzeniem cieszy³ siê
Teatr i Kabaret Uniwersytetu Warszawskiego Hybrydy, którego dyrektorem przez szereg lat by³ Jan Pietrzak. Z Hybryd pochodzi znana i popularna piosenka „Pamiêtajcie o ogrodach” ze s³owami Jonasza Kofty. W Hybrydach zaczynali karierê m.in. Wojciech M³ynarski i Stefan Friedmann.
W 2014 roku, bêd¹c w oficjalnym zwi¹zku z Valérie Trierweiler, zosta³ przy³apany przez paparazzich, jak póŸnym wieczorem przemyka w kasku, na skuterze, do mieszkania atrakcyjnej aktorki. W kraju anglosaskim by³aby to katastrofa wizerunkowa, pogr¹¿aj¹ca prezydenta w oczach wyborców i mediów.
We Francji? Skandalik na tydzieñ, parodia w kabaretach i… przejœcie nad wszystkim do porz¹dku dziennego. Trierweiler napisa³a bestsellerow¹ ksi¹¿kê, Hollande rozsta³ siê z godnoœci¹, a kraj skupi³ siê z powrotem na prawdziwej polityce.
Nie sposób pomin¹æ tutaj prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, który rozwiód³ siê z drug¹ ¿on¹ i Pierwsz¹ Dam¹ Francji podczas pe³nienia urzêdu i kilka miesiêcy póŸniej o¿eni³ ze znan¹ modelk¹ i piosenkark¹ Carl¹ Bruni. Ceremonia by³a medialna, relacja – publiczna, ale reakcja Francuzów? Raczej ciekawoœæ ni¿ cokolwiek innego. Dla wielu by³a to po prostu nowa wersja francuskiego mitu: prezy-
dent zakochany jak bohater Balzaca czy Prousta.
Francuska opinia publiczna raczej nie oczekuje od liderów perfekcyjnego ¿ycia prywatnego lecz – byæ mo¿e paradoksalnie – autentycznoœci i odwagi bycia sob¹, tak¿e w sferze uczuæ. Skandale erotyczne czy rodzinne nie niszcz¹ tam kariery, o ile nie id¹ w parze z hipokryzj¹, nadu¿yciem w³adzy lub jawnym k³amstwem. Carla Bruni mog³a mówiæ w mediach o prezydencie: „nie da siê z nim wytrzymaæ, ale i tak go kocham” i nikt specjalnie siê tym nie zajmowa³.
W Stanach Zjednoczonych przywi¹zanie do prezydenckiego decorum przypomina czasem casting do roli „idealnej pary z serialu familijnego”. Od Obamów oczekiwano nie tylko harmonii ma³¿eñskiej, ale tak¿e perfekcyjnego uœmiechu przy ka¿dym wyjœciu z Bia³ego Domu. Kiedy Michelle Obama raz spojrza³a na Baracka z lekkim zniecierpliwieniem, internet rozkrêci³ teoriê o ma³¿eñskim kryzysie, która ¿yje zreszt¹ do dzisiaj.
Kazimierz Wierzbicki
W latach 1954-1960 dzia³a³ w Gdañsku studencki teatr Bim-Bom z utalentowanymi aktorami Zbigniewem Cybulskim i Bogumi³em Kobiel¹. Studenci Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Teatralnej w Krakowie za³o¿yli w roku 1966 Teatr Stu, który istnieje do dzisiaj. W studenckich teatrzykach by³o sporo aluzji politycznych pod adresem PRL-owskiej rzeczywistoœci. Cenzura przymyka³a czêsto oczy na takie teksty poniewa¿ trafia³y one do bardzo ograniczonej grupy odbiorców. Wiadomo równie¿, ¿e w³adze traktowa³y studenck¹ kulturê jako swojego rodzaju wentyl bezpieczeñstwa. Mówi³o siê, ¿e m³odzie¿ akademicka jest barometrem nastrojów spo³ecznych, a wiêksza
W maju 2017 roku, podczas wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Izraelu, kamery uchwyci³y, jak Melania Trump, id¹c obok mê¿a na p³ycie lotniska, zdaje siê odtr¹caæ jego wyci¹gniêt¹ rêkê. Wideo trwa³o nieca³e trzy sekundy, ale wywo³a³o medialn¹ burzê, która trwa³a znacznie d³u¿ej. CNN i inne g³ówne stacje telewizyjne analizowa³y nagranie klatka po klatce. Spekulowano, czy to sygna³ ma³¿eñskiego kryzysu, emocjonalnego dystansu, czy mo¿e cichego protestu Pierwszej Damy wobec polityki mê¿a. Portale spo³ecznoœciowe, zw³aszcza Twitter, natychmiast zamieni³y nagranie w viral, a hashtag #HandSlap sta³ siê memem tygodnia. Pojawi³y siê te¿ interpretacje zupe³nie fantastyczne, ¿e Melania jest nieszczêœliwa, uwiêziona w „z³otej klatce” i daje sygna³y o potrzebie „ratunku”.
We Francji Brigitte Macron mo¿e nieco teatralnie „szturchn¹æ” mê¿a w obecnoœci kamer i nikt nie interpretuje tego jako zdrady narodowej. Prêdzej jako dowód na to, ¿e nawet w Pa³acu Elizejskim ¿ona czasem musi przypomnieæ mê¿owi, kto tu rz¹dzi. Francuski komentator polityczny raczej by zreszt¹ zapyta³: „czy to napraw-
swoboda artystyczna os³abia³a radykalizm studentów.
Spory margines wolnoœci kulturalnej, typowy dla okresu ma³ej stabilizacji, zosta³ powa¿nie ograniczony pod koniec lat 60-ych. Punktem zwrotnym by³y studenckie demonstracje w marcu 1968 r. Przez nastêpne kilka lat mieliœmy do czynienia ze zwiêkszeniem ingerencji cenzury. Dosz³o równie¿ do likwidacji niektórych kabaretów i teatrzyków.
Mimo pewnego „przykrêcenia œruby” niektóre zdobycze ma³ej stabilizacji, szczególnie w dziedzinie kultury, pozosta³y na trwale. Nic dziwnego, ¿e Polska nazywana by³a „najweselszym barakiem” w obozie socjalistycznym. ❍
dê skandal, ¿e prezydent ma ¿onê z charakterem?
Internet i niechêtni Macronowi komentatorzy robi¹ aferê z sytuacji, która wygl¹da raczej jak francuska wersja: „kocham ciê, ale jesteœ nieznoœny”. Nie mniej jednak w ca³ej sprawie nawet prezydent USA postanowi³ zabraæ g³os. Zapytany przez dziennikarzy, czy ma jak¹œ radê ma³¿eñsk¹ dla Macrona, Donald Trump powiedzia³: „Niech pilnuje, ¿eby drzwi by³y zamkniête.” Po chwili doda³ ¿e rozmawia³ z prezydentem Francji po incydencie i „wszystko jest z nim ok.” „To porz¹dni ludzie, dobrze ich znam. Nie mam pojêcia o co w tym wszystkim chodzi³o” – doda³ Trump.
Koñca wojny polsko-polskiej nie bêdzie. Przynajmniej przez najbli¿sze piêæ lat. W seansach nienawiœci, zwanych b³êdnie debatami, nie by³o ¿adnych porywaj¹cych wizji, ¿adnego docierania do prawdy i ¿adnych konkretnych programów zakoñczenia tej¿e wojny. Dwaj g³ówni rywale nie przedstawili ich nawet na finiszu, poprzestaj¹c jedynie na sloganach i podnios³ych okrzykach. Nie spodziewajmy siê zatem, ¿e Polska PiSowska przestanie zwalczaæ Polskê antyPiSowsk¹ i vice versa. Nie spodziewajmy siê, ¿e skoñczy siê wzajemna pogarda i dzielenie nas na Polaków lepszego i gorszego sortu. Na wielkomiejskich i gminnych, na zacofanych i postêpowych oraz na lewaków i prawaków. Elementarn¹ misj¹ nowego prezydenta bêdzie obalenie rz¹du Donalda Tuska, zdobycie pe³ni w³adzy i domkniêcie kaczystowskiego uk³adu. Ostatecznym zaœ celem bêdzie jej utrwalanie poprzez unicestwianie i podporz¹dkowywanie sobie specjalnymi ustawami i prawami Polski niePiSowskiej. W¹tpliwe jest jednak, ¿e to siê uda na d³u¿sz¹ metê, albowiem wedle dzisiejszej polaryzacji ta¿ niePiSowska Polska to niemal po³owa g³osuj¹cych. Gorsza oczywiœcie w przekonaniu dzisiejszych zwyciêzców i lepsza w przekonaniu dzisiejszych przegranych. Ani jednej, ani drugiej Polski nie da siê jednak wypchn¹æ poza granice, internowaæ lub zamkn¹æ w przys³owiowej Berezie Kartuskiej. Konieczne jest zatem myœlenie o kompromisie i traktowanie go jako sukces, a nie jako klêskê. Niezbêdne jest tak¿e wyeliminowanie z polityki i ¿ycia spo³ecznego przejawów nienawiœci i agresji, nie tylko w mowie,
ale tak¿e w czynach. Wiem, wiem, ³atwo to napisaæ lub powiedzieæ. Uwa¿am jednak, ¿e walka o kulturê polityczn¹ i spo³eczn¹ jest dziœ jednym z najpilniejszych naszych zadañ. Iw ojczyŸnie, i na emigracji. Od niej trzeba zacz¹æ. I od dobrej woli, ma siê rozumieæ.
Nie jestem rabinem, cadykiem ani mêdrcem. a mimo to bywam proszony o skomentowanie wyników ostatnich wyborów w Ameryce i Polsce. Nie ufaj¹c w tej mierze swemu wielce przygnêbionemu rozumowi, odpowiem Mro¿kiem – „Wiêkszoœæ najczêœciej jest g³upia. Im wiêksza wiêkszoœæ, tym g³upsza” i dope³niê jeszcze marzeniem Stanis³awa Jerzego Leca – „¯eby¿ do niewygód ¿yciowych nale¿a³a ciasnota umys³owa” oraz jego pytaniem: „Za ile g³osów liczy siê w g³osowaniu g³os historii?”. Od siebie zaœ dodajê – nie gaœmy ducha i róbmy swoje. Bo co nam innego pozosta³o?
Co kilka dni rocznice. G³ównie urodzin i œmierci. Czêœæ z nich budzi moje osobiste wspomnienia. Ostatnio dopad³y mnie 30 maja w dniu 90 urodzin Marii Kornatowskiej, wybitnej znawczyni sztuki filmowej, z któr¹ bywa³em intensywnie zaprzyjaŸniony. Napisa³em „bywa³em”, bo by³a to przyjaŸñ przerywana wzajemnymi obra¿eniami siê, oczekiwaniami i oddaleniami geograficznymi. £¹czy³a nas bezgraniczna mi³oœæ do Federica Felliniego, o którym Maria napisa³a znakomit¹ monografiê. Kilkakrotnie wznawian¹. P³akaliœmy jak bobry w Lincoln Center podczas retransmisji z jego pogrzebu w Rzymie i Rimini. Obok nas p³aka³ te¿ Anthony Quinn, pamiêtny Zampano z „La Strady”. Oboje byliœmy rozmi³owani w kulturze w³oskiej i francuskiej oraz rzecz jasna w kinematografii tych krajów. Ma³o, kto wie, ¿e Maria robi³a wielce oryginalne zdjêcia z podró¿y, którymi mnie obdarowywa³a. Dostawa³em te¿ od niej poematy i powieœci o mi³oœci, które – jak siê domyœlam – mia³y byæ dla mnie instrukcjami. Iw rzeczy samej nasza relacja gêstnia³a. Jad³em z jej rêki, bywaj¹c jednoczeœnie opiekunem, widzem, doradc¹ i tragarzem. By³a dobrym kompanem niemal do wszystkiego i niez³ym piechurem, o czym siê przekona³em w jej
Wynik wyborów prezydenckich w Polsce wskaza³ Karola Nawrockiego jako kolejnego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Dramaturgia wieczoru wyborczego widoczna by³a w mediach oficjalnych i spo³ecznych œledzonych przez miliony Polaków w kraju i na œwiecie.
W niedzielê, po zamkniêciu lokali wyborczych, w Polsce o godz 21-ej i og³oszeniu wstêpnych wyników sonda¿y dostarczonych przez dwie niezale¿ne grupy badawcze, OGB i IPSIS typowano zwyciêstwo Rafa³a Trzaskowskiego z przewag¹ 0.6 procenta (50.3% do 49.7%).
Zgromadzeni w studiu wyborczym tryskaj¹cy radoœci¹ i eufori¹ zwolennicy Trzaskowskiego fetowali, jak siê póŸniej okaza³o przedwczeœnie, zapowiadane w sonda¿ach zwyciêstwo.
Kandydat Trzaskowski dziêkowa³ zgromadzonym za wybór, przekonany, ¿e oficjalne wyniki koñcowe bêd¹ zgodne z sonda¿ami i zagwarantuj¹ mu wygran¹.
Tymczasem, w obozie przeciwnym prezes PiS-u Jaros³aw Kaczyñski w wypowiedzi przed kamerami, jakby na przekór sonda-
¿om, gratulowa³ zwyciêstwa Nawrockiemu, który z kolei w swoim wyst¹pieniu dziêkowa³ za poparcie wyborcom, ekipie prowadz¹cej kampaniê i najbli¿szej rodzinie.
Zwracaj¹c siê do reporterów zapewnia³: „Zwyciê¿ymy!”.
O godzinie 23-ej, pojawi³a siê w TVN zapowiedŸ: „Za chwilê aktualizacja wyników IPSOS.”. Kilkanaœcie minut póŸniej wyœwietlone wyniki typuj¹ Karola Nawrockiego na zwyciêzcê.
„To by³ roller-coaster danych i sonda¿y wyborczych” – stwierdzi³ Micha³ Rachoñ, komentator telewizji Republika w programie Noc Wyborcza.
Kilka minut póŸniej, na pasku informacyjnym programu pojawia siê napis:
„Sonda¿ late poll wskaza³ Karola Nawrockiego jako zwyciêzcê wyborów prezydenckich. To siê ju¿ nie zmieni”; i rzeczywiœcie siê nie zmieni³o.
Ostatecznie, rano w poniedzia³ek 2 czerwca, Karol Nawrocki zosta³ og³oszony zwyciêzc¹ w wyœcigu o urz¹d prezydenta Polski z wynikiem 50.89 procent poparcia.
W wyst¹pieniu Nawrocki podziêkowa³ wyborcom. Powiedzia³: „w tych wyborach, przede wszystkim nie daliœmy siê z³amaæ.”
Andrzej Józef D¹browski
rodzinnej £odzi, Krakowie, Helsinkach i w Nowym Jorku. Ìle znosi³a moje odmienne zdania na tematy nie tylko filmowe, zatem spór goni³ spór. Zdarza³o siê, ¿e o drugiej w nocy robi³a mi awanturê, bo napisa³em coœ nie tak, jak jej zdaniem powinienem napisaæ. Bywa³o, ¿e opowiada³a przeciêtne filmy d³u¿ej ni¿ one trwa³y i wœcieka³a siê, ¿e ju¿ mam tego doœæ. Ceni³em jej ksi¹¿ki o filmie w³oskim, Michelangelo Antonionim i o mi³oœci na ekranie. Tak¿e tej erotycznej. Nazywa³em j¹ „Filmotess¹”, co lubi³a, i pieszczotliwie „Filmci¹”, czego nie znosi³a. Pamiêta³a moje ³ódzkie przedstawienia i czyni³a wymówki, ¿e nie robiê ich wiêcej. Nasze rozmowy by³y w³aœciwie nieustannymi konfrontacjami i prowokacyjnymi zaczepkami. Oboje mieliœmy iœcie w³oski temperament polemiczny, zatem robi³o siê tak gor¹co, ¿e a¿ namiêtnie. Dziœ mi tych rozmów brakuje. Niekiedy odruchowo ³apiê za s³uchawkê, by do Marii zadzwoniæ i znów siê z ni¹ pok³óciæ. Ju¿ siê niestety nie da.
Za granic¹, Polacy licznie uczestniczyli w wyborach. W Stanach Zjednoczonych iw Kanadzie wygra³ Nawrocki. Polonia równie¿ tym razem zapisa³a siê w historii stawiaj¹c najwczeœniej na kandydata, który zosta³ zwyciêzc¹ w wyborach prezydenckich.
W Connecticut, w lokalu wyborczym w New Britain zorganizowanym w oddziale weteranów im. genera³a Hallera, pomimo du¿ego ruchu g³osowanie przebiega³o sprawnie.
Przysz³oœæ poka¿e, czy demokratycznie osi¹gniête zwyciêstwo przez nieco ponad po³owê wyborców przyniesie Polsce sukces.
Tymczasem, gratuluj¹c zwyciêstwa Prezydentowi elektowi Karolowi Nawrockiemu, podejmijmy dzia³ania dla dobra kraju, kraju nad Wis³¹, bez wzglêdu na nasze pogl¹dy i sentymenty polityczne.
Katolicki Klub Dyskusyjny
W niedzielê, 8 czerwca po Mszy Œwiêtej o godz. 12:00 odbêdzie siê prelekcja pt. "Papie¿ naszych czasów - sylwetka Leona XIV", któr¹ poprowadzi o. Micha³ Czy¿ewski, paulin.
Zapraszamy na pielgrzymkê do Korei Po³udniowej, która odbêdzie siê w dniach 15-24 paŸdziernika 2025 r., koszt: $4,325, wylot z Nowego Jorku. Wiêcej informacji - podczas spotkania w niedzielê, 8 czerwca.
Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M.
101 East 7th Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Info: (212) 475-4576 www.stanislauschurch.us
W tym kanclerzu by³a
Ojczyzny naszej powaga i si³a, Wielkie rycerstwo... czyn prêdki i ¿ywy. Juliusz S³owacki – Samuel Zborowski
420 lata temu, 3 czerwca 1605 roku, zmar³ Jan Zamoyski, kanclerz i hetman wielki koronny, jeden z najbardziej wp³ywowych magnatów w historii Rzeczypospolitej. U szczytu swej kariery politycznej by³ niemal równy królom. Cz³owiek koncepcji i czynu. Przez 63 lata swego ¿ycia zdzia³a³ tak wiele, ¿e wype³ni³oby to kilka ¿ywotów ludzkich.
Wytrawny polityk, przenikliwy obserwator i wizjoner, wra¿liwy humanista i mecenas sztuki, by³ uosobieniem wzorcowego cz³owieka renesansu. Niezwykle inteligentny i doskonale wykszta³cony zna³ siê zarówno na dopiero co raczkuj¹cej ekonomii, jak równie¿ na strategii wojskowej. W myœleniu o przysz³oœci Polski wyprzedza³ swoj¹ epokê, a w demokracji upatrywa³ z³oty œrodek pomiêdzy szlacheck¹ anarchi¹ i absolutyzmem.
W 1600 r., w piêæ lat przed œmierci¹ Jana Zamoyskiego, zosta³ wykonany przez w³oskiego malarza Cristofano dell'Altissimo jego portret, znajduj¹cy siê dziœ we Florencji, z którego patrzy na nas twarz o rysach bardzo charakterystycznych: czo³o dumne i wynios³e, nos orli, w¹s okaza³y, oczy pe³ne g³êbokiej rozwagi i skupienia. Wspó³czeœni Zamoyskiemu uwa¿ali, ¿e artysta rzeczywiœcie odda³ w nim podobieñstwo rysów kanclerza.
Portret ten uzupe³niæ mo¿na jeszcze opisem œwiadków naocznych, którzy wspominali, ¿e by³ s³usznej, barczystej postawy, twarz mia³ rumian¹, oczy niebieskie, a czuprynê z polska podgolon¹. „Surowy, twardy, ociêty starzec” – mówi³ o Zamoyskim jego bliski wspó³pracownik, poeta Szymon Szymonowic. „Pan kanclerz jest m¹¿ roztropny, rozwa¿ny i bardzo bieg³y, z wielk¹ mówi uwag¹ i znaæ, ¿e siê zastanawia nad tym, co mówi, a przeto z wolna odpowiada, lecz mo¿na widzieæ na nim poruszenie, gdy wpadnie na materiê mniej dla siebie przyjemn¹. Zwykle z cudzoziemcami rozmawia po ³acinie, lubo z ³atwoœci¹ t³umaczy siê w piêciu lub szeœciu jêzykach [...]. Wzrost jego jest wy¿szy nad mierny, postaæ piêkna i rzeœka, twarz okr¹g³a, rumiana, weso³a, przy tym bardzo powa¿na. I lubo powiada, ¿e nie ma wiêcej nad lat piêædziesi¹t piêæ, jednakowo¿ w³osy i broda, któr¹ goli, zupe³nie s¹ siwe. Ubiera siê z ruska, p³aszcz czyli ferezyja z szkar³atu d³uga po kostki: ¿upan mia³ z adamaszku karmazynowego [...] Buty nosi podkute po polsku, zawsze szabla przy boku, a kind¿a³ za pasem.” – tak charakteryzowa³ Zamoyskiego Bonifacy Vanozzi, sekretarz legata papieskiego kardyna³a Gaetano.
Jan Sariusz Zamoyski herbu Jelita przyszed³ na œwiat 19 marca 1542 r. w Skokówce, nieistniej¹cej dziœ wsi niedaleko Zamoœcia. Ojcem jego by³ Stanis³aw Zamoyski, hetman nadworny i kasztelan che³mski, ¿arliwy innowierca, który koœció³ katolicki w rodzinnym gnieŸdzie Zamoyskich zamieni³ na zbór kalwiñski, matk¹ Anna Herburtówna, córka Jana z Fulsztyna. Wychowywano go – zgodnie z najlepszymi tradycjami epoki Odrodzenia – na kulturze narodowej i wzorach antycznych. Stanis³aw, id¹c z duchem czasu, wys³a³ syna na studia zagraniczne. Po rocznym pobycie w Strasburgu, w s³ynnej szkole Jana Sturma, w roku 1556 przyby³ Zamoyski do Pary¿a, gdzie studiowa³ w Kolegium Królewskim wymowê ³aciñsk¹, grekê i matematykê. S³ucha³ te¿ wyk³adów filozofa Jakuba Charpentiera w Sorbonie. W 1560 r. wy-
jecha³ do W³och, do Padwy, gdzie wst¹pi³ na wydzia³ prawa. Dziêki twórczemu duchowi i przedsiêbiorczoœci uzyska³ najwy¿sz¹ godnoœæ studenck¹ – wybrany zosta³ rektorem uniwersytetu. Tu w 1563 r. napisa³ pracê, któr¹ wyda³ w Wenecji „De senatu romano libri II”, („O Senacie Rzymskim Ksiêgi Dwie”), broszurê o staro¿ytnym Rzymie, w której doszukiwa³ siê odniesieñ zasad konstytucyjnych republiki rzymskiej do Korony Królestwa Polskiego. Zwieñczeniem jego studiów by³ tytu³ doktora obojga praw. Jeszcze za czasów studenckich przeszed³ na katolicyzm. Padwa by³a dla niego znakomit¹ szko³¹ ¿ycia publicznego. „… uczyni³a mnie mê¿em” – tak ocenia³ sam Zamoyski swój pobyt w tym mieœcie. Naukê ceni³ bardzo wysoko. Stwierdza³, ¿e bez nauki „wal¹ siê królestwa, upadaj¹ mocarstwa, same dostojeñstwa ciê¿arem siê staj¹. Bez nauki ka¿da podjêta wyprawa, puszczona na los szczêœcia, w samym popêdzie zdarzeñ kres swój i zgubê znajduje; bez niej szkodliwe rady w senacie, mylne wszystkie kroki w rz¹dzeniu.”
Zamoyski nale¿a³ do najbardziej wykszta³conych ludzi swej epoki. Studia da³y mu dobr¹ znajomoœæ literatury, zw³aszcza klasycznej, jêzyków, historii, prawa i obeznanie z polityk¹ Polski i niektórych pañstw Europy zachodniej oraz przekonanie o wy¿szoœci ustroju polskiego, jako ¿e wiêkszoœæ krajów ówczesnej Europy, w odró¿nieniu od Polski, pogr¹¿ona by³a w chaosie krwawych wojen religijnych. Ksi¹¿ki towarzyszy³y mu wszêdzie. „Chêtnie i wybornie mówi po ³acinie. Czas od interesów zbywaj¹cy poœwiêca czytaniu i pisaniu” – zanotowa³ o nim w swej relacji Bonifacy Vanozzi. Skupi³y siê w nim wszystkie wartoœci ideowe i wychowawcze kultury polskiej doby Odrodzenia, nieznane w innych krajach ówczesnej Europy, takie jak tolerancja religijna, szacunek dla ludzi mówi¹cych innym jêzykiem, rzetelna troska obywatelska i poczucie wspó³odpowiedzialnoœci za sprawy pañstwa. Idea³om tym wierny by³ przez ca³e swoje ¿ycie.
Gdy w 1565 r. Zamoyski powróci³ do kraju, znajdowa³ siê u progu wieku mêskiego – liczy³ 23 lata. Zdolny, am-
bitny, b³yskotliwy, starannie wykszta³cony, mówi¹cy kilkoma jêzykami, dobrze zorientowany w zagadnieniach prawno-ustrojowych, elokwentny, oczytany w literaturze historycznej i filozoficznej – mia³ wszelkie szanse, by zrobiæ karierê. Uzyska³ od króla Zygmunta Augusta godnoœæ sekretarza królewskiego, a nastêpnie za porz¹dkowanie Archiwum Skarbca Koronnego otrzyma³ starostwo zamechskie. Kilka lat pracy w kancelarii królewskiej wystarczy³y pracowitemu m³odzieñcowi, by zapoznaæ siê z mechanizmami dzia³ania pañstwa. Z kolei prace nad uporz¹dkowaniem archiwum koronnego uczyni³y z niego wybitnego znawcê prawa polskiego.
Po œmierci ojca w 1572 r. otrzyma³ starostwo be³skie, co w po³¹czeniu z odziedziczon¹ ojcowizn¹ stanowi³o ju¿ niema³¹ fortunê. Maj¹tek ten otworzy³ mu podwoje do dzia³alnoœci na szerokiej widowni politycznej.
Œmieræ ostatniego Jagiellona spowodowa³a przemianê ustrojow¹ Królestwa Polskiego – jego demokratyzacjê. Jan Zamoyski w³¹czy³ siê w ¿ycie polityczne jako rzecznik szlachty. Przemawia³, argumentowa³, przekonywa³, odwo³ywa³ siê do mi³oœci ojczyzny, w pe³ni wykorzystywa³ swój talent oratorski, jako obroñca demokracji szlacheckiej, zwolennik zasady równoœci stanu rycerskiego niezale¿nie od statusu materialnego jego cz³onków. Opowiada³ siê za nierozerwalnoœci¹ unii polsko-litewskiej i tolerancj¹ religijn¹ dla utrzymania ³adu i spokoju w kraju. Odegra³ wówczas du¿¹ rolê przy k³adzeniu podwalin prawnych pod przekszta³cenie Polski w monarchiê elekcyjn¹. Gdy przysz³o do wyboru kandydata na nowego króla Polski, by³ zdecydowanym przeciwnikiem Habsburgów, których rz¹dy w Polsce stanowi³yby, jego zdaniem, powa¿ne zagro¿enie dla swobód szlacheckich. Trzy razy w ci¹gu jego ¿ycia Habsburgowie starali siê o elekcyjn¹ koronê Rzeczypospolitej. Trzy razy bez skutku. Na ich drodze stawa³a polska dusza Zamoyskiego:
„Przypuœæmy rz¹dy niemieckie, a wnet imiê polskie w niemieckie sp³ynie, […] wszystko, czego tylko wewn¹trz i zewn¹trz œwietnie dokonamy, Niemiec sobie przypisze! Bêdziemy tedy dla Niemca miasta i zamki stawiaæ, bêdziemy biæ siê dla Niemca, za s³awê Niemców krew i ¿ycie nasze oddamy, s³owem staniemy siê koloni¹ albo prowincy¹ niemieck¹.”
Popieraj¹c kandydaturê królewicza francuskiego Henryka Walezego Zamoyski d¹¿y³ do zabezpieczenia demokracji szlacheckiej przed zagro¿eniem jej ze strony mo¿now³adztwa i króla. W tym te¿ kierunku sz³y jego wysi³ki w pracach nad „artyku³ami henrykowskimi” i „paktami konwentami”, w redagowaniu których bra³ czynny udzia³. W 1573 r. jeŸdzi³ w gronie pos³ów do Pary¿a po króla Henryka Walezego. Niestety, „król Henricus zrobi³ Polsce psikus” i kilka miesiêcy po koronacji, czmychn¹³ do Francji, by obj¹æ rz¹dy w ojczystym kraju. Po ucieczce Walezjusza, Zamojski opowiedzia³ siê za powo³aniem na tron polski Anny Jagiellonki i ksiêcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego, który zobowi¹za³ siê poœlubiæ siostrê Zygmunta Augusta. W przemówieniu na sejmie elekcyjnym w 1575 r., w którym Zamoyski bardzo chwali³ Polskê i Polaków, przysz³y kanclerz i hetman zada³ pytanie: „czegó¿ nam braknie? Oto rz¹du silnego i porz¹dku sta³ego, a wtedy wszystkiego bêdziemy mieli a¿ do obfitoœci i staæ bêdziemy silni i pewni siebie. Niech tylko król bêdzie dobrym gospodarzem, a nie zabraknie mu niczego, ani do utrzymania majestatu swego, ani do odparcia wrogów zewnêtrznych, ani – je¿eliby by³o potrzeba – do wyst¹pienia zaczepnie dla pomszczenia krzywdy jakiej narodowi naszemu wyrz¹dzonej.”
Okres panowania Batorego by³ dla Jana Zamoyskiego epok¹ wyj¹tkow¹. Król szybko pozna³ siê na talentach
politycznych starosty be³skiego i uczyni³ go swoim wspó³pracownikiem. Powierzy³ mu urz¹d podkanclerzego, a potem kanclerza – dwa najwa¿niejsze urzêdy w pañstwie. Zamoyski zosta³ – u¿ywaj¹c piêknej metafory S³owackiego – „stró¿em krwi i prawa” w Rzeczypospolitej. By³ w tym okresie pierwsz¹ osob¹ po królu, zwi¹zany z Batorym wiêzi¹ przyjaŸni politycznej i wiêzi¹ rodzinn¹ przez ma³¿eñstwo z jego bratanic¹, Gryzeld¹ Batorówn¹. Stefan Batory znalaz³ w Zamoyskim pomoc w prowadzeniu spraw pañstwowych, bezcenn¹ w czasie, gdy sam dopiero poznawa³ realia polityczne kraju, w którym przysz³o mu panowaæ. Przy monarsze – urodzonym wodzu, Zamoyski zetkn¹³ siê tak¿e ze sprawami wojny. Po raz pierwszy towarzyszy³ Batoremu w polu podczas wyprawy zbrojnej przeciw zbuntowanemu Gdañskowi. Gdy by³a ku temu sposobnoœæ dzielnie stawa³ do boju na czele w³asnej chor¹gwi.
Wp³ywy wœród szlachty wykorzystywa³ na zdobywanie od niej pieniêdzy na wojnê z Moskw¹ oraz planowan¹ wojnê z Turcj¹ i Tatarami. Uczestniczy³ we wszystkich trzech kampaniach przeciw Iwanowi IV GroŸnemu, zdobywaj¹c Wieli¿ i Zawo³ocze oraz bior¹c udzia³ w oblê¿eniu Po³ocka, Wielkich £uków i Pskowa. Prowadzi³ te¿ rokowania pokojowe z delegacj¹ moskiewsk¹, uwieñczone podpisaniem 15 stycznia 1582 r. w Jamie Zapolskim traktatu, na mocy którego Moskwa zrezygnowa³a z Inflant i ziemi po³ockiej. Wojny moskiewskie przynios³y Zamoyskiemu rozg³os i s³awê. Udowodni³, ¿e mimo braku d³u¿szej praktyki w polu, potrafi dowodziæ wojskiem. Król Stefan Batory to doceni³ i 11 sierpnia 1581 r. wyniós³ Zamoyskiego na urz¹d hetmana wielkiego koronnego i powierzy³ mu tê godnoœæ do¿ywotnio. Zamoyski by³ równie¿ praw¹ rêk¹ Batorego w zwalczaniu opozycji magnackiej, a zw³aszcza groŸnych Zborowskich, których dzia³alnoœæ os³abia³a zarówno w³adzê królewsk¹, jak i wp³ywy samego Zamoyskiego wœród szlachty.
Król Stefan Batory planowa³ kolejne wyprawy wojenne, przeciw Rosji i Turcji, jednak jego œmieræ pokrzy¿owa³a te œmia³e plany. Przed polskimi politykami po raz trzeci stanê³o odpowiedzialne zadanie zapobie¿enia ewentualnym niepokojom i zapewnienia krajowi dobrego monarchy.
Klan Zborowskich popar³ jako kandydata do tronu arcyksiêcia Maksymiliana Habsburga. Zamoyski z kolei opowiedzia³ siê za Zygmuntem Waz¹, siostrzeñcem Zygmunta Augusta oraz formalnie nadal panuj¹cej w Polsce Anny Jagiellonki. Ka¿dy z kandydatów mia³ swoich zwolenników wœród szlachty, a namiêtnoœci doprowadzi³y do podwójnej elekcji. Ostatecznie wiêc, o tym kto obejmie tron musia³a zadecydowaæ si³a. Zamoyskiemu po zwyciêskich bitwach pod Krakowem i pod Byczyn¹ uda³o siê zapewniæ tron polski królewiczowi szwedzkiemu, po k¹dzieli Jagiellonowi, Zygmuntowi Wazie. Szybko jednak zaczê³y rozchodziæ siê drogi polityczne Zygmunta III i Zamoyskiego. Monarcha – cudzoziemiec z wychowania, dla którego kultura polska by³a obca, nie myœla³ dzieliæ w³adzy z ambitnym kanclerzem i hetmanem. By³ fanatycznym katolikiem, przepe³nionym do g³êbi ideami wojuj¹cej kontrreformacji. Nie rozumia³ polskiej racji stanu, nawi¹zuj¹c blisk¹ wspó³pracê z dworem habsburskim. Co wiêcej – w kilka lat po objêciu tronu polskiego zapragn¹³ dobiæ targu z Habsburgami i przekazaæ koronê polsk¹ arcyksiêciu rakuskiemu Ernestowi. Zamoyski – Polak z urodzenia i wychowania, najbli¿szy przyjaciel zmar³ego króla, kontynuator jego linii politycznej, od króla Zygmunta III sporo starszy, protektor nauk, mecenas uczonych i artystów – œwietnie rozumia³ interes pañstwowy Polski. By³ zwolennikiem pe³nej tolerancji religijnej, widz¹c w niej gwarancjê wewnêtrznej spójni wielojêzykowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej. Wystêpowa³ ostro przeciw wszelkim próbom aliansu z Habsburgami. Otwarty konflikt miêdzy Zamoyskim a królem Zygmuntem III Waz¹, wybuch³ podczas sejmu w 1592 r., kiedy Zamoyski odkry³, ¿e Zygmunt spiskuje, aby scedowaæ koronê polsk¹ dla Habsburgów w zamian za ich wsparcie w walce o szwedzki tron. Zdaj¹c sobie doskonale sprawê z niebezpieczeñstwa, jakie ten alians mo¿e przynieœæ w³asnemu krajowi, Zamoyski nie zdo³a³ zdetronizowaæ króla, ale uda³o mu siê, dziêki sprawnym posuniêciom wojskowym i bitwom pod Cecor¹ i pod Bukow¹, rozci¹gn¹æ wp³ywy Rzeczypospolitej a¿ po Dunaj i narzuciæ ksiêstwom naddunajskim – Mo³dawii w 1596 r., a Wo³oszczyŸnie w 1600 r. zwierzchnictwo Rzeczypospolitej.
W latach 1601-1602 Zamoyski pe³ni³ obowi¹zki naczelnego wodza w wojnie ze Szwecj¹ w Inflantach: zdoby³ Wolmar, Fellin i Bia³y Kamieñ oraz odbi³ z r¹k szwedzkich wiêksz¹ czêœæ prowincji, ale przez zbyt ostro¿ne prowadzenie dzia³añ militarnych straci³ szansê rozgromienia g³ównych si³ przeciwnika. Schorowany, po rezygnacji z naczelnego dowództwa, które w jesieni 1602 r. obj¹³ po nim hetman polny litewski Jan Karol Chodkiewicz, usun¹³ siê na pewien czas od czynnego ¿ycia politycznego i poœwiêci³ niemal ca³kowicie organizacji swych dóbr, wykazuj¹c przy tym olbrzymie zdolnoœci i spor¹ wiedzê rolnicz¹. Chc¹c zapewniæ sobie i swojej rodzinie pierwszorzêdne stanowisko w pañstwie, d¹¿y³ do zbudowania zasobnego maj¹tku. Pomna¿a³ go dziêki nadaniom królewskim (13 starostw), z których dochody przeznacza³ na zakup w³asnych dóbr. Na pocz¹tku kariery zarz¹dza³ czterema wsiami. Potomkom zostawi³ ich osiemset, a tak¿e ponad dwadzieœcia miast. W 1589 r. za zgod¹ Sejmu za³o¿y³ ordynacjê dla swoich dóbr, zapewniaj¹c¹ ich niepodzielnoœæ i dziedziczenie przez najstarszego potomka mêskiego. £¹cznie czerpa³ zyski z maj¹tków o powierzchni 18 tys. km2, co odpowiada obszarowi wspó³czesnej Belgii. Jeszcze w 1938 r. Ordynacja Zamoyska by³a najwiêkszym maj¹tkiem ziemskim w Polsce (1910 km2). Niema³y wp³yw na karierê Zamoyskiego mia³y jego cztery bogate o¿enki: z Ann¹ Ossoliñsk¹, Krystyn¹ Radziwi³³ówn¹, Gryzeld¹ Batorówn¹ i Barbar¹ Tarnowsk¹. Z t¹ ostatni¹ w 1594 r. doczeka³ siê potomka – syna Tomasza. Zamoyski dba³ o racjonalne wydawanie pieniêdzy, oferowa³ rzemieœlnikom tanie kredyty, sprowadza³ kupców, budowa³ huty ¿elaza i szk³a oraz cegielnie. Ponadto utrzymywa³ w³asne wojsko, licz¹ce 4000 piechoty i 2000 jazdy. By³a to znacz¹ca si³a militarna, która s³u¿y³a do ochrony jego dóbr i interesów, a tak¿e wspiera³a politykê Rzeczypospolitej. Utrzymanie takiej armii wymaga³o ogromnych nak³adów finansowych.
W ci¹gu 17 lat zbudowa³ Zamoœæ (akt erekcyjny z 10 kwietnia 1580 roku), zwane Padw¹ Pó³nocy, zaprojektowane przez w³oskiego architekta Bernarda Morando, wed³ug koncepcji miasta idealnego epoki renesansu. By³a to nie tylko rezydencja magnacka, ale równie¿ wa¿ny oœrodek handlu, administracji, obronnoœci i kultury. W 1588 r. Zamoyski wyrazi³ zgodê na osiedlanie siê ¯ydów w obrêbie miasta. By³ przychylnie nastawiony do koœcio³ów wschodnich, pozwoli³ osiedlaæ siê w Zamoœciu Ormianom i Grekom.
Miasto zyska³o znaczenie religijne dziêki fundacji kolegiaty zamojskiej, a tak¿e edukacyjne poprzez utworzenie Akademii Zamojskiej w 1594 r. – trzeciej po Uniwersytecie Jagielloñskim i Uniwersytecie Wileñskim wy¿szej uczelni w Rzeczypospolitej. Z okazji otwarcia tej szko³y obywatelskiej Zamoyski wyda³ odezwê do Polaków ze znanymi s³owami: „Ty bêdziesz ukochanej mej Ojczyzny podpor¹. [...] Pierwsz¹ jest w Królestwie naszym Akademija Krakowska, podpora Koœcio³a i Rzeczypospolitej, jej bowiem upadek (czego niech nieba
strzeg¹) przyniós³by praw i wolnoœci naszych zgubê. Drug¹ podpor¹, chcê abyœ ty by³a, Akademijo moja! Gdy obiedwie cnot¹ skojarzone bêdziecie, któ¿ przeciwko wam odwa¿y siê powstaæ? Któ¿ siê odwa¿y targaæ wasze zaszczyty? Obiedwie was od wschodu do zachodu wieñce chwa³y zdobiæ bêd¹. Obiedwie wydaj¹c obywateli znakomitych nauk¹ i cnot¹, ile¿ przyczynicie siê do dobra, do chwa³y wspólnej nam i mi³ej ojczyzny! Obyœcie w najdalsze pokolenia na zawsze s³ynê³y!” Akademia przyci¹ga³a wybitnych uczonych, pisarzy i prawników. Studia by³y podzielone na 7 tematycznych katedr: matematyki, logiki i metafizyki, filozofii naturalnej i medycyny, elokwencji (retoryki), filozofii moralnej i polityki, prawa powszechnego oraz prawa polskiego. Kszta³cenie tam odbywa³o siê dwustopniowo i trwa³o ³¹cznie 11 lat. Kanclerz sam dba³ o poziom nauczania i organizacjê uczelni, która by³a jego dum¹. Do dziœ aktualne s¹ jego s³owa zapisane w akcie fundacyjnym Akademii: „Takie bêd¹ Rzeczypospolite, jakie ich m³odzie¿y chowanie… Nadto przekonany jestem, ¿e tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli.” Wraz z Akademi¹ powo³a³ Zamoyski tak¿e do ¿ycia drukarniê i bibliotekê. Bonifacy Vanozzi, który w 1596 r. odwiedzi³ Zamoœæ, pisa³: „Wystawi³ i za³o¿y³ Akademiê, w której, prócz teologii, do wszystkich nauk s¹ profesorowie. Przy niej jest zgromadzenie zwane alumni: znaczna liczba wybranej m³odzie¿y ubogiej kosztem tego pana jest utrzymywan¹. Widaæ w nich dowcip i obiecywaæ sobie mo¿na po nich wyborne subiekta. Czêsto ich odwiedza, sam siê ich zapytuje i niespodziewanie na egzamin schodzi. Czêstokroæ braæ im ka¿e reprezentacje teatralne, wyjête po wiêkszej czêœci z historii rzymskiej [...] Kaza³ wystawiæ bibliotekê bardzo dobrze rozporz¹dzon¹, znaczn¹, ksi¹g zw³aszcza w jêzykach greckim i ormiañskim.” Pod koniec ¿ycia, Zamoyski, widz¹c w d¹¿eniach królewskich chêæ wzmocnienia w³adzy, uwa¿aj¹c to za niebezpieczeñstwo absolutyzmu, w 1605 r. stan¹³ na czele opozycji, która po jego œmierci rozwinê³a siê w rokosz sandomierski.
Zmar³ niespodziewanie 3 czerwca 1605 r. w wyniku ataku apopleksji. Pochowany zosta³ w podziemiach kolegiaty zamojskiej. W trakcie pogrzebu ksi¹dz Fabian Birkowski ¿egna³ go s³owami: „Takiego tedy mê¿a straci³aœ Ojczyzno moja, na jakiego rych³o siê nie zdobêdziesz.”
Redakcja: Jolanta Szczepkowska, Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
„Koncert poezji œpiewanej” – napis nad scen¹, witaj¹cy goœci wchodz¹cych do audytorium szko³y œw. Kazimierza Królewicza w Newarku, nie pozostawia³ w¹tpliwoœci, ¿e szko³a podjê³a siê kolejnego ambitnego zadania.
Atmosferê radosnego oczekiwania psu³a trochê grupka licealistów z naci¹gniêtymi na nos kapturami bluz, siedz¹cymi na lewo od sceny. Ich pochylone nad kranami telefonów sylwetki jasno sygnalizowa³y: „dlaczego muszê tu byæ?”; „nie mogliœcie wymyœliæ czegoœ lepszego na zakoñczenie roku?”
Radosna jak zwykle dyrektor Urszula Gora powita³a serdecznie wszystkich obec-
nych na koñcoworocznym koncercie, przypominaj¹c, ¿e jest to nowa – po zesz³orocznym koncercie piosenki ¿eglarskiej – tradycja szko³y, której zamierzeniem jest
przybli¿enie i zainteresowanie dzieci ró¿nymi gatunkami polskiej muzyki. Koncert jest te¿ form¹ œwiêtowania Dnia Matki i Dnia Ojca – i podziêkowania rodzicom za ich ca³oroczn¹ wspó³pracê ze szko³¹.
Pani dyrektor uzyska³a od licealistów obietnicê, ¿e zamiast grzebaæ w komórkach pos³uchaj¹ piosenek œpiewanych przez m³odszych kolegów.
I zaczê³a siê… magia. Na scenê wchodzi³y kolejne klasy z coraz bardziej ambitnym repertuarem. Po m³odszych klasach, które œpiewa³y polsk¹ poezjê dzieciêc¹, klasa trzecia zaprezentowa³a „Cichosza” Grzegorza Turnaua, czwarta „Zegarmistrza swiatla” Tadeusza WoŸniaka, pi¹ta „Dni których jeszcze nie znamy” Marka Grechuty, szósta „Niepewnoœæ” do s³ów Adama Mickiewicza, siódma „Mewy” Andrzeja Koryckiego, a ósma „Wiosna – ach to ty” Grechuty. Publicznoœæ nie ogranicza³a siê do roli widzów, podœpiewuj¹c razem z dzieæmi, i nagradza³a gromkimi brawami ka¿dy wystêp. Niejeden z rodziców mia³ w oczach ³zy... Pani dyrektor po wystêpie ka¿dej klasy prosi³a licealistów o krótki komentarz, no i okaza³o siê, ¿e mo¿e ta poezja œpiewana nie jest taka z³a, ¿e nawet da siê jej s³uchaæ… a¿ przysz³a kolej na wystêp liceum. Na scenie stanêli nie zblazowani nastolatkowie, ale uœmiechniêci od ucha do ucha m³odzi artyœci, którzy z entuzjazmem zaprezentowali „Jak Cudne Manowce” Starego Dobrego Ma³¿eñstwa. Okaza³o siê, ¿e „zblazowani licealiœci” byli czêœci¹ scenariusza wystêpu – wyra¿aj¹c¹c ukryte intencje organizatorów, aby koncert przekona³ do polskiej poezji œpiewanej nawet tych bardziej sceptycznie nastawionych uczniów.
I to siê chyba uda³o. Gdy na zakoñczenie rozdano teksty „Cudnych manowców” œpiewali wszyscy na sali. Po koncercie Szymon, jeden z licealistów, podsumowa³ koncert: „Myœla³em, ¿e to bêdzie nudne i prawdê mówi¹c nie chcia³em œpiewaæ, ale kiedy pani Ula powiedzia³a, ¿e bêdzie specjalny scenariusz, pomyœla³em, ¿e ok, mo-
¿e byæ œmiesznie – ale po koncercie czu³em, ¿e to by³o bardzo fajne, bardzo ³adne.” A sama poezja œpiewana? „Myœlê, ¿e ka¿dy w niej mo¿e coœ dla siebie znaleŸæ.” Mama Szymona, pani Joanna, skomentowa³a: Na pocz¹tku dzieci (syn i córka w VII klasie) podchodzi³y do tego koncertu jak do je¿a – bo te teksty by³y trudne. My z mê¿em znamy ca³y repertuar Starego Dobrego Ma³¿eñstwa na pamiêæ, chodziliœmy na ich koncerty no i czuliœmy, ¿e to jakiœ cud – czuliœmy, ¿e mo¿na wróciæ do tych czasów i fajnie, ¿e nasze dzieci tego doœwiadcz¹, takie zbli¿enie pokoleniowe. Dzieci, które s³uchaj¹ popu i rapu, mog¹ teraz doceniæ piosenki naszej m³odoœci.” Podobnie wypowiedzia³a siê pani Ania, mama dwóch uczennic: „Koncert by³ wzruszaj¹cy. Prawdziwie do ³ez. Jak mo¿na siê nie pop³akaæ, jak m³ode pokolenie œpiewa „Cudne manowce” SDM-u? Poezja œpiewana jest muzyk¹, z któr¹ dorasta³am. Moja starsza siostra by³a na studiach, gdy ja by³am w podstawówce, i poezja œpiewana by³a w krêgach jej znajomych popularna. W harcerstwie w Polsce z gitar¹ przy ognisku te¿ œpiewaliœmy poezje. To co œpiewa³y dzieci na koncercie „lecia³o” u nas w domu w kó³ko. Starsza córka, która jest w szóstej klasie, œpiewa³a „Niepewnoœæ” Grechuty, a m³odsza z czwart¹ klas¹ „Zegarmistrza Œwiat³a” WoŸniaka. Cieszê siê, ¿e moje córki mia³y okazjê poznaæ ten gatunek muzyki. Podœpiewuj¹ teraz razem w domu i przypomina mi siê, jak bylam w ich wieku. Trzeba bêdzie odkurzyæ p³yty i kasety, mo¿e nawet gitarê, ¿eby zaszczepiæ im g³êbiej ten repertuar. Te ³zy to nie tylko ze wspomnieñ, ale równie¿ ze œwiadomoœci, ¿e w³aœnie podczas takiego wydarzenia moje dzieci przybli¿y³y siê do tego, jak ja odbieram Polskê – chodzi o to, ¿eby Polskê „czu³y”, a nie tylko zna³y z ksi¹¿ek.” No w³aœnie – nic dodaæ, nic uj¹æ. Pozostaje tylko ¿yczyæ wszystkim szkolnym rodzinom dalszego wspólnego œpiewania podczas wakacji!
Stany wewnêtrzne
my kawa³ek ciasta z truskawkami. Pogadajmy o planach wakacyjnych. Ponarzekajmy na coraz bardziej szwankuj¹ce zdrowie. Przytulmy siê do psa.
*
Poniedzia³ek po wyborach. Znowu to samo. Te same s³owa. Te same gesty. Jedni w euforii. Drudzy w rozpaczy. Analizy. Porównania. Podsumowania. Ktoœ udaje siê na wewnêtrzn¹ emigracjê. Ktoœ inny wstaje z kolan. Uœmiechniêta Polska kiwa z niedowierzaniem g³ow¹. Nacjonaliœcie pokazuj¹ œrodkowy palec w geœcie triumfu. To wszystko ju¿ by³o. W Polsce. Tutaj. Wahad³o wychyla siê raz w jedn¹, raz w drug¹ stronê.
Jeszcze wczoraj piliœmy wino nad rzek¹, ciesz¹c siê z pierwszych wyników sonda¿y. Dzieñ by³ pochmurny. Wia³o od wody. Zamiast roz³o¿yæ koce na trawie, usiedliœmy na os³oniêtej zaroœlami ³awce. Pogoda dostroi³a siê do wiadomoœci p³yn¹cych z kraju. S³oñce wysz³o. Ale tylko na chwilê. Potem ktoœ zaci¹gn¹³ o³owiane kotary.
O polityce mówiliœmy niewiele. Zmêczeni wielomiesiêczn¹ kampani¹ wyborcz¹. I powtarzaniem argumentów, które trafiaj¹ tylko do ju¿ przekonanych. Sta³o siê. To jeszcze nie koniec œwiata. Zjedz-
Nazajutrz po kolejnym zbiorowym samobójstwie zawsze tak samo idzie siê rano po gazety, zawsze tak samo bieli siê œwie¿o spad³y œnieg albo wschodzi czyœciutkie s³oñce letniego poranka, zawsze tak samo dzwoni¹ butelki z mlekiem i pachn¹ rogaliki, zawsze tak samo ma³a dziewczynka z tornistrem biegnie do szko³y i potyka siê, i pada, i t³ucze kolano, i jest du¿o p³aczu, i w tym p³aczu jest zawsze tak wiele ¿ycia.*
*
Na kilka dni przed II tur¹ wyborów siêgam po now¹ powieœæ Jakuba ¯ulczyka. Autor, który w 2020 nazwa³ Andrzeja Dudê debilem (za co póŸniej by³ ci¹gany po s¹dach), zdecydowa³ siê napisaæ thriller polityczny, w centrum którego umieœci³ postaæ do z³udzenia przypominaj¹c¹ ustêpuj¹cego w³aœnie prezydenta. Ale, co mog³oby siê wydawaæ zrozumia³e, nie pastwi siê wy³¹cznie nad g³ównym bohaterem.
Jan Latus
Co to za dziennikarz, który nie pije? Kiedyœ tak uwa¿ano, ba, moja nauczycielka na nowojorskich studiach dziennikarskich t³umaczy³a ca³ej klasie, ile cennych informacji mo¿na zdobyæ popijaj¹c z kimœ whisky w barze. W ogóle dziennikarz kojarzy³ siê zawsze z niezdrowym trybem ¿ycia – mia³ piæ, paliæ, przeklinaæ, Ÿle siê od¿ywiaæ i wykorzystywaæ kobiety. (Choæ coœ za coœ – nigdy nie by³ bogaty.)
Czy jestem alkoholikiem? Skoro zadajê sobie samemu to pytanie, sugeruje to, ¿e jestem. No nie wiem. Nie zdarzy³y mi siê nigdy w ¿yciu alkoholowe ci¹gi, picie od rana do wieczora przez kilka dni. Nie mam te¿ w swoim ¿yciu zmagania siê z na³ogiem, jak to do obrzydzenia pokazywane jest w filmach: baterie butelek pod zlewem i ostentacyjny gest wylewania ich zawartoœci do zlewu. (¯eby potem znowu siê poddaæ i zacz¹æ piæ.)
Nie widzê te¿ powodu, ¿eby zasi¹œæ w gronie obcych osób i powiedzieæ: –Mam na imiê Jan. Jestem alkoholikiem.
Dostaje siê wszystkim: ca³ej klasie politycznej, mediom z ró¿nych stron barykady, wyborcom. „Kandydat” przystawia lustro. I mówi: przyjrzyj siê. Portrety polityków bywaj¹ okrutne. I przez to szalenie zabawne. Wiêkszoœæ mo¿na rozpoznaæ bez trudu. Jest Car – Jaros³aw Kaczyñski, z kotem Oleksym, Mistrz – jego brat, Prokurator – Zbigniew Ziobro ale te¿ Mariusz Kamiñski ukrywaj¹cy siê pod pseudonimem… Cerata, którego ¯ulczyk okreœla mianem „agonalnego alkoholika”. S¹ te¿ znani dziennikarze m.in. Wielki J¹ka³a (Adam Michnik) i tzw. normalni ludzie (Matka Dziewczynki), którzy w zderzeniu z machin¹ w³adzy, musz¹ przegraæ. Akcja toczy siê na kilku planach. I ma œwietne tempo. Ciê¿ko od³o¿yæ lekturê. Czytam do 2 w nocy. Choæ proza ¯ulczyka nie wydaje mi siê specjalnie poci¹gaj¹ca. Po „Œlepn¹c od œwiate³” próbowa³am jeszcze „Informacjê zwrotn¹” i „Wzgórze psów” – ale od³o¿y³am po kilkudziesiêciu stronach, bo szkoda mi by³o czasu na sprawnie napisane powieœci gatunkowe, które mog³abym przyswoiæ w formie serialu. Tak siê zreszt¹ sta³o. Nied³ugo po premierze obie powieœci zekranizowano. Z „Kandydatem” bêdzie pewnie podobnie. Sceny s¹ tak poprowadzone, ¿e od razu wyœwietlaj¹ siê w g³owie. Natomiast w jêzyku niewiele siê dzieje. Zaznaczam kilka dobrze brzmi¹cych zdañ, na przyk³ad tê uwagê o mediach: „Oni spalili wszystko. Zamienili wyraz „prawda” w pusty dŸwiêk, szczekniêcie
psa”. Ale nie ma tego zbyt du¿o. Co zatem sprawia, ¿e ksi¹¿ka zasysa? Nieprzypadkowe podobieñstwo do postaci z ¿ycia publicznego. I ciêty humor.
*
Nazajutrz zawsze tak samo. Wstaje siê z ³ó¿ka. Pije herbatê. Jedzie do pracy. Wypowiada s³owa. Myœli. Który to ju¿ upadek demokracji w Polsce? Który to ju¿ koniec œwiata? Odk¹d pamiêtam g³osujemy w najwa¿niejszych wyborach po 1989 roku. Najczêœciej na mniejsze z³o. Przerzucaj¹c siê tymi samymi argumentami. Wyœwiechtanymi frazesami. Retorycznymi pytaniami. I tak mijaj¹ dekady. Walki Kargula z Pawlakiem. Kto pierwszy zaora³ ziemiê o trzy place na niekorzyœæ drugiego? Czyje tym razem na wierzchu?
*
Nie martw siê bêdzie jeszcze wiele do cierpienia teraz masz prawo przylgn¹æ do rêkawa czyjejœ szorstkiej przyjaŸni obowi¹zek szczêœcia który tak zaniedbujesz niesumienny u¿ytkowniku czasu poganiaj¹cy dni jak gêsi na lebiodê nie martw siê wiele razy bêdziesz umieraæ a¿ siê nauczysz na samym koñcu wreszcie kochaæ ¿ycie ** ❍
* Stanis³aw Barañczak, Nazajutrz * Anna Kamieñska
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Moje spo¿ywanie alkoholu to krzywa rosn¹ca, niczym dochód narodowy Polski przez ostatnie æwieræwiecze. Kiedy by³em uczniem liceum, a potem studentem, kilka razy mocno siê upi³em, ale to by³o kilka razy tylko. Gdy ju¿ mieszka³em w Stanach, funkcjonowa³em œwietnie bez alkoholu, chyba ¿e by³a jakaœ impreza, to tak. Potem jednak, w ramach rozwijania siê kariery (?) dziennikarskiej, wiêc i stresu, pi³em coraz wiêcej.
Szczerze mówi¹c, nie potrafi³bym wspominaæ æwieræwiecza mieszkania w Nowym Jorku bez alkoholowego w¹tku. Przecie¿ to miasto to bary – zadymione, z szaf¹ graj¹c¹, mi³¹ barmank¹ i gadatliwymi klientami. To te¿ wszelakie imprezy: promocje produktów, wernisa¿e, premiery, konkursy miss. Integraln¹ czêœci¹ tych imprez by³ darmowy alkohol. Poczytajmy wspomnienia nowojorskie, równie¿ naszych rodaków: Kosiñskiego, G³owackiego. Du¿a czêœæ ich ¿ycia spêdzana by³a na wieczornych spotkaniach. Tak siê lansowano i nawi¹zywano kontakty. Bêd¹c dziennikarzem polonijnym, bywa³em te¿ na patriotycznych zebraniach, zlotach, paradach, a tak¿e œlubach, komuniach, chrztach i bierzmowaniach. Integraln¹ czêœci¹ tych patriotycznych i religijnych zgromadzeñ by³a wódka na stole. W ci¹gu ostatnich 30 lat obyczaj picia bardzo siê w Ameryce zmieni³; podobnie
zreszt¹ jak palenia papierosów. Pamiêtam, gdy jako dziennikarz szed³em na lunch z jak¹œ Amerykank¹, a ona, na rachunek swojej firmy, zamawia³a nam gin martini Dziœ picie alkoholu podczas zawodowej rozmowy uznawane by by³o za nieprofesjonalne. No i nie jedlibyœmy steków, tylko jakieœ zdrowe ³ososie i sa³atki. Rozumiem ludzi, którzy nie pij¹; w ka¿dym razie staram siê ich zrozumieæ, tak jak zwolenników niezrozumia³ej dla mnie religii lub opcji politycznej. Dla mnie jednak alkohol by³ zawsze czêœci¹ ¿ycia. Kiedy by³em w Bergamo we W³oszech, do flaków w sosie pomidorowym zamówi³em lampkê lokalnego czerwonego wina. Podobnie w Neapolu, gdzie poza tym skosztowa³em likieru cytrynowego limoncello. W Belgii ¿³opa³em ich piwo. Œpi¹c – jako biedny student – na pla¿y w Monte Carlo, na tanie œniadanie mia³em bagietkê, ¿ó³ty ser i karton wina. W Las Vegas zamawia³em – bo tam jakoœ to pasowa³o do wszystkiego – whisky Jim Beam on the rocks W Polsce tatarowi lub golonce towarzyszy³a setka zmro¿onej czystej. W japoñskiej, mojej ulubionej Sakurze przy Manhattan Avenue na Greenpoincie skwapliwie wykorzystywa³em lunch special, czyli darmow¹ sake do mojego sashimi. Potem by³ d³ugi, bo kilkuletni, epizod mojego ¿ycia w Warszawie, gdzie wieczory spêdza³em „na pawilonach”, czyli w tanich barach przy Nowym Œwiecie. ¯e chyba nie jestem jeszcze na³ogowcem, sugeruj¹ dwie rzeczy. Po pierwsze –doskona³e wyniki testów medycznych, a¿ siê im dziwiê. Po drugie – mogê przestaæ.
W³aœnie tak ostatnio postanowi³em i przez ponad cztery miesi¹ce pi³em – niezdrow¹! – coca-colê oraz wodê. Zacz¹³em znowu piæ w³aœciwie przez rozum, zmuszony okolicznoœciami (parapetówa mieszkaj¹cego w Angeles City Polaka). Pij¹ tu wszyscy. Angeles City to miasto barów i dziewczyn, nie ma tu natomiast: teatrów, muzeów, sal koncertowych, zabytków, traktów pieszych. Nie ma tu nic, trawestuj¹c powiedzenie s³awnego polskiego polityka („Nie uwa¿am nic”). Starsi mê¿czyŸni zabijaj¹ nudê pij¹c. Wiecznie skacowani, z nosami wygl¹daj¹cymi jak kawa³ek fioletowej g¹bki, siedz¹ nad butelk¹ piwa. Zapracowali sobie na takie fantastyczne ¿ycie na staroœæ. Albo chodz¹ do barów z dziewczynami. Przyznam siê, ¿e podczas epizodu niepicia wchodzi³em do takich barów i nadziwiæ siê nie mog³em. TrzeŸwym okiem widzia³em, ¿e te dziewczyny to straszne kaszaloty, ¿e te g³upie dzidy, umizguj¹ce siê do dziadków i zaœmiewaj¹ce z ich dowcipów by³y ¿a³oœnie nienaturalne. Dostrzega³em te¿ absurdalnie wysokie ceny drinków. S³owem –na trzeŸwo nie ma co chodziæ do takich miejsc, bo nabierze siê obrzydzenia do siebie, kobiet i seksu.
Co innego po pijaku! Przecie¿ pamiêtam moje eskapady do Azji jeszcze z Nowego Jorku, z przyjació³mi lub osobno. Czêœci¹ naszego rytua³u by³o wypicie porz¹dnej dawki dobrej szkockiej jeszcze przed wyjœciem z hotelu. A potem zamawialiœmy drinki w barach, odje¿d¿aliœmy; byliœmy zafascynowani „magi¹ Azji”.
„Radoœæ w trudnych czasach wydaje siê niemal niedorzeczna, ale mo¿e w³aœnie dlatego jest nam bardziej potrzebna ni¿ kiedykolwiek. Nie traktujê jej jako luksusu, nie jest te¿ dla mnie przywilejem, bo ten zak³ada, ¿e jest dla wybranych. Myœlê sobie, ¿e radoœæ to… obowi¹zek, zdecydowanie obowi¹zek. Jeœli ju¿ mam coœ klasyfikowaæ w tej wielkiej uk³adance ¿ycia, to tak – naszym obowi¹zkiem jest szukaæ radoœci. Nie czekaæ, a¿ przyjdzie sama, ale szukaæ. Szukaæ pozytywów, si³y, pewnoœci siebie – ale tej prawdziwej, zakorzenionej w dobru, w poczuciu wartoœci. Mam prawo do ¿ycia. I nikt nie ma prawa mi go odebraæ” – twierdzi Irena Santor. I dodaje:
„Radoœæ to wysi³ek. To coœ, co trzeba codziennie zdobywaæ, czego trzeba siê uczyæ, jak jêzyka, jak gry na instrumencie. Ale warto. Radoœæ jest moj¹ przeciwwag¹ psychiczn¹, moim ratunkiem. Smutek mnie wyniszcza, odrzucam go instynktownie, jak organizm odrzuca truciznê. Nie znoszê go, gryzê siê z nim. Ale czasami wpadam w tê otch³añ, wiêc uczê siê z niej wychodziæ. […] ¯yjê ju¿ wystarczaj¹co d³ugo, by znaæ swoje emocje i wiedzieæ, ¿e mo¿na siê nauczyæ z nimi pracowaæ. Tyle razy w ¿yciu by³am smutna, przesz³am przez to. A jednak za ka¿dym razem, kiedy ciemnoœæ mnie wci¹ga, wiem, ¿e muszê siê wygrzebaæ. To niemal fizyczny wysi³ek. Jak wspinaczka, krok za krokiem, chwyt za chwytem, bez spogl¹dania w dó³”.
Zapytana o to, czy w takim razie radoœæ mo¿na wybraæ jak ubrania w szafie – Nestorka Polskiej Piosenki odpowiada:
„Epiktet mówi³, ¿e nie rzeczy nas martwi¹, ale sposób, w jaki je postrzegamy. To prawda. Wybieram to, na czym siê koncentrujê. Kiedy w mojej g³owie zaczyna rz¹dziæ lêk, wracam do tego, co daje mi œwiat³o. Bo wiem, czym jest ¿ycie w lêku. Jako dziecko prze¿y³am wojnê, doœwiadczenie, którego nie da siê zapomnieæ. I teraz, kiedy patrzê na œwiat, mam to okropne poczucie, ¿e historia siê powtarza. Niepewnoœæ chwili. Lêk, ¿e ktoœ powie ci, ¿e nie zas³ugujesz na istnienie” – t³umaczy Santor. Ale nie zostawia swoich s³uchaczy samych. Artystka, która skoñczy³a ju¿ 90 lat, dzieli siê swoj¹ recept¹. „Sam¹ radoœci¹ jest ¿ycie. Dlatego trzeba go broniæ. Broniæ dostêpu do radoœci, do si³y, do tego, co daje ci chêæ na jutro. Do tego, ¿eby mieæ prawo do beztroski, do chwili lekkomyœlnoœci, do luksusu niechcenia. Bo to te¿ jest radoœæ – pozwoliæ sobie na odpoczynek, na nicnierobienie, na oddech. Ale to zawsze trwa przez chwilê, nie wiadomo jak d³ugo. I nie wiadomo, kto, kiedy i w jaki sposób spróbuje ci to odebraæ. Smutek jest prosty. Przychodzi sam. O radoœæ trzeba siê postaraæ”. *
W podobnym tonie wypowiada siê Agata Kulesza. Aktorka, która ma za sob¹ trudny rozwód, zdecydowa³a siê skorzystaæ z terapii. I tam w³aœnie nauczy³a siê, ¿e radoœæ to… wybór. „Cz³owiek mo¿e albo utkn¹æ w problemach, których ka¿dy ma du¿o, albo zrobiæ wszystko, by wróci³a radoœæ. To od nas zale¿y, któr¹ opcjê wybierzemy. Kiedy przysz³y w moim ¿yciu trudne dni, a nawet miesi¹ce, mia³am dwie opcje: czy bêdê trwa³a w smutku
i przekonaniu, ¿e nic dobrego mnie ju¿ nie czeka, czy jednak postaram siê jeszcze tym ¿yciem ucieszyæ. Cierpliwie czeka³am, kiedy nast¹pi spokój – bo najpierw walczy siê o spokój, dopiero kiedy cz³owiek wyjdzie z tego zwyciêsko, mo¿e zacz¹æ siê cieszyæ. Najpierw ma³ymi rzeczami, potem ¿yciem” – konkluduje artystka. „By³am na terapii. I choæ nie mia³a na celu nauczyæ mnie radoœci, mówi³a o akceptacji samej siebie. A to ju¿ krok do radoœci z drobnych rzeczy. Bo naprawdê codzien-
nie spotykaj¹ nas mi³e rzeczy, tylko ich nie zauwa¿amy. W dodatku smutek przyci¹ga smutek – kiedy by³am smutna i sz³am ulic¹, widzia³am wy³¹cznie smutnych ludzi. Jakby ca³a radoœæ nagle zniknê³a z powierzchni ziemi. Widzia³am ten stan, w którym sama by³am: o, temu te¿ ciê¿ko. Jak siê idzie w radosnym nastroju, to siê z kolei tak ogl¹da œwiat. Nasz stan jest optyk¹ na œwiat. Nic dziwnego, ¿e przyci¹gasz z³e sytuacje, bo jesteœ czujna na nie. Wierzê, ¿e nasza energia œci¹ga po-
dobn¹. Grupujemy siê, ¿eby p³akaæ, a fajnie jest siê grupowaæ, ¿eby siê cieszyæ”. Jednym z przepisów na to, by nie ugrzêzn¹æ w otch³ani czarnej dziury, jest praktykowanie wdziêcznoœci. „Martin Seligman, amerykañski profesor psychologii, radzi³, ¿eby ka¿dego dnia na koniec znaleŸæ trzy pozytywne rzeczy, które siê zdarzy³y, i dopisaæ ich przyczyny” – t³umaczy Kulesza. „Uwielbiam te momenty, kiedy odczuwam wdziêcznoœæ, znajdujê dobre strony. Podam przyk³ad: nie chce mi siê iœæ do teatru, marudzê, ¿e wszyscy siedz¹ wieczorem na kanapie, a ja muszê wyjœæ na scenê, daæ z siebie trzysta procent, a potem d³ugo nie mogê usn¹æ, bo wci¹¿ jestem rozwibrowana. Ale kiedy koñczymy przedstawienie, odczuwam wielk¹ wdziêcznoœæ, ¿e wykonujê zawód, który kocham. Za ka¿dym razem, gdy siê k³aniam, mówiê: <Jakie to wspania³e, Agata, ¿e ci siê uda³o, ¿e ten zawód ciê nie oszuka³ i nie zdradzi³, ¿e nadal go lubisz>. I mam takie dni, kiedy wszystko jest Ÿle, a póŸniej gram przedstawienie i wszystko mija jak za dotkniêciem czarodziejskiej ró¿d¿ki. Ale to te¿ by³ wybór. Mój ukochany psychoterapeuta Viktor Frankl w swojej autobiograficznej ksi¹¿ce – wspomnieniach z Auschwitz napisa³, ¿e nawet na dnie koszmaru mo¿na znaleŸæ dobro. Zwykle tego nie potrafimy. Dopiero po pewnym czasie przychodzi refleksja. Pamiêtam czas w moim ¿yciu, kiedy by³am na dnie rozpaczy. Dzwoni³a do mnie rodzina, przyjaciele pytali, jak siê mam, jak siê czujê, czy w czymœ mog¹ mi pomóc. Wtedy to mnie nie cieszy³o. Dopiero póŸniej zrozumia³am, ile to dla mnie znaczy³o. To sprawi³o, ¿e nie by³am tak bardzo w dupie, jak myœla³am. Dlatego mog³am z tego wyjœæ i dlatego mówiê, ¿e to kwestia wyboru. Szkoda czasu na pogr¹¿anie siê w rozpaczy i beznadziei” –przekonuje Kulesza. A jak¹ daje receptê? „Po pierwsze, dbaj o najbli¿szych – w moim przypadku to córka Marianka, przyjaciele, rodzina. S¹ najwa¿niejsi, to fundament. Po drugie, b¹dŸ uwa¿na. Trzeba mieæ tak¹ wyobraŸniê, ¿eby potrafiæ odwróciæ sytuacjê. Zanim siê coœ powie albo bêdzie uszczypliwym, trzeba postawiæ siê w tej sytuacji. Po trzecie, nie szczêdŸ czu³oœci. Czu³oœæ kojarzy mi siê ze zrozumieniem i akceptacj¹. B¹dŸ czu³a dla ludzi, dla przyrody, dla siebie. Bo ta czu³oœæ wszystko nam za³atwia – zrozumienie i akceptacjê. Kiedy z czu³oœci¹ pomyœlisz, ¿e ludzie s¹ ró¿ni, nie masz wobec nich wygórowanych wymagañ i oczekiwañ. Po czwarte, nigdy nie przestawaj byæ ciekawa. Bo ciekawoœæ to cecha dziecka, które odkrywa œwiat, uczy siê go wci¹¿ na nowo, poznaje ludzi. Na stare lata trochê ta ciekawoœæ nam siê przytêpia i radoœæ dziecka znika, wydaje siê nam, ¿e ju¿ wszystko wiemy. I ju¿ siê nie zachwycamy. Zatem po pi¹te: zachwycaj siê. Zachwyt jest bardzo wa¿ny. Bo on jest inspiruj¹cy, ci¹gnie nas w górê. To jest stan, kiedy zapiera nam dech: „Wow!”. Uwielbiam siê zachwycaæ ludŸmi, ksi¹¿kami, spotkaniami. Te zachwyty s¹ mi potrzebne. Podobnie jak po szóste, spokojny sen. Szczególnie dziœ, kiedy jesteœmy przebodŸcowani, wa¿ne, ¿eby umieæ spokojnie zasn¹æ i siê obudziæ. To tyle. Wystarczy?”. Wystarczy.
Nadmierny dobrobyt mo¿e nas przyt³oczyæ bardziej ni¿ jego brak. Na pierwszy rzut oka to stwierdzenie wydaje siê absurdem. Przecie¿ stare polskie przys³owie mówi „Od przybytku g³owa nie boli”. Dlaczego mia³oby byæ odwrotnie? Czy¿ nie o dobrobyt w³aœnie walczymy? Pracujemy ciê¿ko, oszczêdzamy, inwestujemy, kupujemy, gromadzimy – z myœl¹ o bezpieczeñstwie, wygodzie i przysz³oœci naszych dzieci. A jednak, coraz czêœciej okazuje siê, ¿e nie brakuje nam ju¿ niczego… oprócz przestrzeni, spokoju i jasnoœci umys³u. Bo kiedy wszystkiego jest za du¿o – od ubrañ w szafie, przez karty kredytowe w portfelu, po zapchan¹ skrzynkê mailow¹ – ¿ycie zamiast prostsze staje siê bardziej skomplikowane. I rzeczywiœcie: od przybytku g³owa boli.
Nadmiar rzeczy, czyli klêska urodzaju
Wielu z nas pamiêta czasy, gdy w Polsce trzeba by³o d³ugo oszczêdzaæ na wszystko – dobre buty, odkurzacz, komplet garnków. Teraz mamy pe³ne szafy, kuchnie, strychy i piwnice rzeczy, które rzadko s¹ u¿ywane. Amerykañski sen – du¿y dom z dwustanowiskowym gara¿em i miejscem na wszystko – spe³ni³ siê dla wielu imigrantów. Tyle ¿e marzenia o przestrzeni czêsto koñcz¹ siê kolekcjonowaniem przedmiotów, których iloœæ wymyka siê spod kontroli.
Nie chodzi tu tylko o konsumpcjonizm. Problemem jest zmêczenie podejmowaniem decyzji: co zostawiæ, co wyrzuciæ, co wypraæ, co naprawiæ, gdzie rzeczy sk³adowaæ. Kiedy codziennie wybieramy spoœród dziesiêciu p³aszczy lub piêciu par sportowych butów, tracimy czas i energiê. Gdy kuchenne szafki pêkaj¹ w szwach, trudno siê zorganizowaæ, a gotowanie staje siê uci¹¿liwe. Paradoksalnie, wiêcej rzeczy nie daje poczucia bezpieczeñstwa – przeciwnie, wprowadza chaos i stres. Badania psychologiczne pokazuj¹, ¿e ba³agan obni¿a koncentracjê, wp³ywa na jakoœæ snu i zwiêksza poziom kortyzolu – hormonu stresu.
Portfel wypchany kartami
W warstwie finansowej nadmiar równie¿ potrafi przyt³oczyæ. Ile masz kont bankowych, kart kredytowych, aplikacji z podpiêtymi subskrypcjami? Czy potrafisz z pamiêci powiedzieæ, gdzie dok³adnie masz oszczêdnoœci?
Posiadanie wielu kont teoretycznie mo¿e pomóc w organizacji bud¿etu – jedno
konto na codzienne wydatki, drugie na oszczêdnoœci, trzecie na inwestycje. W praktyce jednak wiele osób traci nad tym kontrolê. Otwieramy kolejne rachunki w poœpiechu – „bo daj¹ 200 dolarów premii” – i potem zapominamy o nich, zostawiaj¹c rozproszone œrodki na nisko oprocentowanych kontach. Do tego dochodz¹ karty kredytowe –ka¿da z innym limitem, oprocentowaniem, dat¹ sp³aty. Utrzymanie porz¹dku wymaga czasu, dyscypliny i uwagi. Zbyt wielu z nas przyznaje siê do opóŸnieñ w sp³acie nie dlatego, ¿e brakuje pieniêdzy – ale dlatego, ¿e „zgubili rachunek w mailach” albo „zapomnieli o terminie”.
Nadmiar gotówki te¿ bywa problemem
Niektórzy gromadz¹ gotówkê „na wszelki wypadek” – na kontach oszczêdnoœciowych, w sejfie domowym, na lokatach bez realnego zysku, czy nawet pod przys³owiowym materacem. To zrozumia³e, szczególnie wœród imigrantów, którzy przeszli trudne czasy i nie ufaj¹ instytucjom finansowym. Ale trzymanie du¿ych kwot bez inwestowania to – w d³u¿szej perspektywie – strata.
Przy obecnej inflacji pieni¹dze szybko trac¹ na wartoœci. Co wiêcej, „leniwe” oszczêdnoœci rodz¹ fa³szywe poczucie bezpieczeñstwa – dopóki nie pojawi siê sytuacja nag³a, która wymaga bardziej z³o¿onego zarz¹dzania maj¹tkiem.
Nadmiar œrodków, który nie jest ukierunkowany, mo¿e te¿ prowokowaæ nieprzemyœlane decyzje: impulsywne zakupy, ryzykowne inwestycje, po¿yczki dla rodziny bez planu sp³aty.
Zapchana lodówka, przepe³niona skrzynka Nadmiar nie dotyczy tylko przedmiotów czy pieniêdzy. Cierpimy tak¿e na nadmiar informacji, obowi¹zków i… jedzenia. Lodówki w amerykañskich domach s¹ ogromne (czasem dwie plus skrzyniowa zamra¿arka) – a jednak wci¹¿ siê nie domykaj¹. Gromadzimy produkty „na wszelki wypadek”, kupujemy hurtowo w Costco czy Sam’s Club, zamra¿amy jedzenie, którego nigdy nie zd¹¿ymy zjeœæ. Efekt? Zmarnowane pieni¹dze, przeterminowane produkty, frustracja podczas szukania sk³adników na obiad. Podobnie z poczt¹ elektroniczn¹. Codziennie otrzymujemy dziesi¹tki, jeœli nie setki e-maili – oferty, potwierdzenia, przypomnienia, newslettery. Czêœæ z nas próbuje je sortowaæ, inni machaj¹ rêk¹ i zostawiaj¹ 2000 nieprzeczytanych wiadomoœci. Nieustanny szum informacyjny obni¿a nasz¹ zdolnoœæ koncentracji i sprawia, ¿e przestajemy reagowaæ nawet na wiadomoœci wa¿ne: od banku, pracodawcy, lekarza. Znów – nadmiar nie daje nam wiêcej mo¿liwoœci, tylko mniej spokoju.
Jak odzyskaæ równowagê?
Nie chodzi o to, by wyrzec siê wygody czy maj¹tku, ale o to, by nauczyæ siê zarz¹dzaæ nadmiarem tak samo uwa¿nie, jak
kiedyœ musieliœmy radziæ sobie z niedoborem. Kilka prostych kroków mo¿e pomóc:
1. Porz¹dek w przestrzeni – Regularnie przegl¹daj zawartoœæ szaf, lodówki, piwnicy. Zadaj sobie pytanie: „Czy u¿y³em tego w ci¹gu ostatniego roku?”
Jeœli nie – mo¿e czas siê rozstaæ.
2. Porz¹dek w finansach – SprawdŸ, ile masz kont, kart, po¿yczek. Zlikwiduj te, które s¹ zbêdne. Skonsoliduj œrodki. Zrób plan inwestycyjny lub oszczêdnoœciowy z pomoc¹ doradcy.
3. Zautomatyzuj i uproœæ – Ustaw automatyczne przelewy, przypomnienia o p³atnoœciach, uporz¹dkuj skrzynkê mailow¹. Ogranicz subskrypcje, z których nie korzystasz.
4. Zaplanuj, nie tylko gromadŸ – Zastanów siê, po co masz to, co masz. Czy rzeczy, które posiadasz – rzeczywiste i cyfrowe – wspieraj¹ twoje cele, czy tylko je rozpraszaj¹?
5. Zainwestuj nadmiar m¹drze – Pieni¹dze powinny pracowaæ. Niewielka czêœæ gotówki jako bufor bezpieczeñstwa to rozs¹dek, ale wiêksze œrodki warto zainwestowaæ – nawet konserwatywnie.
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „¯ycie od nowa”, „Planowanie spadkowe”, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
Podsumowanie
Nadmierna iloœæ rzeczy, pieniêdzy, informacji – choæ z pozoru oznacza sukces – mo¿e prowadziæ do frustracji, zmêczenia i chaosu. ¯yjemy w czasach, w których „wiêcej” nie zawsze znaczy „lepiej”. Dojrza³oœæ finansowa i ¿yciowa polega dziœ nie tylko na tym, by coœ zdobyæ, ale te¿ by umieæ z tego m¹drze korzystaæ –bez nadmiernego gromadzenia, z pe³n¹ œwiadomoœci¹ celu. W tym kontekœcie warto odczarowaæ stare powiedzenie i przyznaæ: tak, od przybytku rzeczywiœcie czasem boli g³owa – ale tylko wtedy, gdy przestajemy nad nim panowaæ. ❍
dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner
„Jak oszczêdzaæ na podatkach“. Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“.
Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35.
Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com. www.PoradnikSukces.com
Szukam pracy
63-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy dorywczej lub na pó³ etatu.
Tel. 347.280.8434 – Tadeusz
Szukam pracy
Poszukujê pracy niewymagaj¹cej wysi³ku fizycznego.
Szybko siê uczê. Mam doœwiadczenie w bran¿y sprzeda¿owej. £atwo nawi¹zujê kontakty z ludzmi. Tel. 917.207.2449 – Darek
Spieszê poinformowaæ, ¿e na trzeŸwo ta magia oddzia³uje du¿o s³abiej (mo¿e te¿ dlatego, ¿e za d³ugo tu mieszkam). Ale przecie¿ to zmaganie siê z dylematem: braæ siê za bary z rzeczywistoœci¹ na trzeŸwo czy j¹ sobie ubarwiaæ popijaj¹c, nie dotyczy tylko mnie i w ogóle cudzoziemców. Moi wspó³bracia Filipiñczycy pij¹ i to ostro. Skoro zarabiaj¹ tak ma³o, ¿e nie zbu-
duj¹ sobie kredytu czy domu, to przepijaj¹ to, co maj¹, w ka¿dy weekend. Ich ulubionym piwem jest Red Horse, bo ma a¿ szeœæ procent. Albo pij¹ lokalny rum czy gin, œmiesznie tanie. Mieszaj¹ je z coca-col¹. Ostatnio przysiad³em siê do takich kolesi na rogu ulicy, gdzie mieœci siê moje luksusowe kondominium. Wypi³em z nimi czerwonego konia, zapali³em, poczêstowano mnie ryb¹ z grilla (zap³aci³em, choæ siê wzbraniali). Abstynencja jednak nie jest dla mnie.
28 maja seniorzy z Klubu Seniora Krakus przy Centrum Polsko-S³owiañskim mieli okazjê wzi¹æ udzia³ w wyj¹tkowym wydarzeniu – 32. edycji National Older Adult Health & Fitness Day, organizowanej przez NYC Department for the Aging. To ogólnokrajowa inicjatywa promuj¹ca zdrowy styl ¿ycia wœród osób starszych, która co roku gromadzi tysi¹ce uczestników w ca³ych Stanach Zjednoczonych. Dla naszych seniorów by³ to dzieñ pe³en ruchu, radoœci i integracji.
Trzy dni póŸniej w sali widowiskowej Centrum Polsko-S³owiañskiego odby³a siê coroczna zabawa z okazji Miêdzynarodowego Dnia Dziecka. W imprezie wziê³o udzia³ kilkaset osób.
By³o wiele atrakcji i niespodzianek. Odby³y siê liczne gry, konkursy, tañce i zabawy. Dla dzieci przygotowano m.in. specjalny pokaz magika, dmuchany zamek i zje¿d¿alnie, kolorowe balony, stacje malowania twarzy oraz „s³odki bar” z ³akociami.
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW
T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
pieniêdzy i paczek
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018
www.drshuguicui.com
„Kirke o piêknych warkoczach, dziwna bogini o g³osie ludzkim” ka¿e Odyseuszowi p³yn¹æ na spotkanie ze s³ynnym wró¿bit¹ i prorokiem, Tejrezjaszem. Nie ma problemu, ¿e ju¿ dawno nie ¿yje. Czarownica nakazuje naszemu bohaterowi wêdrówkê do Hadesu, do krainy umar³ych.
Dotarli do ciemnego l¹du:
Widzim kraj. Kimeryjscy siedz¹ w nim mieszkañcy, Którzy w mgle i ciemnicy brodz¹ ustawicznej
(L. Siemieñski)
Przygotowania na spotkanie z duchami
Tutaj, wzd³u¿ brzegu morskiego idzie Odyseusz, postêpuj¹c w œlad za wskazaniami Kirke. Kopie dó³ doœæ g³êboki, sk³ada ofiarê dla wszystkich umar³ych. Nastêpnie chwyci³ owce ofiarne, zabi³ je nad do³em tak, aby œcieka³a doñ œwie¿a krew. Z podziemi zaczê³y wychodziæ dusze zmar³ych, „wrzeszcz¹c tak ¿e a¿ przestrach blady miê owionie”.
Duchy ¿¹dne krwi podchodz¹ do owego do³u. Odyseusz pomny na wskazówki bogini, usiad³ obok i mieczem pocz¹³ odganiaæ nieproszonych goœci. Dlaczego niematerialne byty boj¹ siê ca³kiem fizycznie realnej broni ze spi¿u – nie wiadomo, ale trzeba przyj¹æ, ¿e siê jej lêkaj¹. Do krwiopoju dopuszcza tylko tych, których chce widzieæ.
Pierwsza przysz³a dusza Elpenora. Czytelnik „Kuriera” mo¿e pamiêta: to ten, który siê upi³, spad³ z dachu domu Kirke i siê zabi³. B³aga o pochówek, spal miê w zbroi, któr¹ siê nosi³o, Z³ó¿ popio³y nad morzem i nakryj mogi³¹. (L. Siemieñski)
Nastêpne zjawia siê dusza matki Odysa, o której œmierci nie wiedzia³, bowiem wojowa³ pod Troj¹. W wyobra¿eniu polskiego artysty, Jana Styki, zwiewna zjawa ulatuje, przemknê³a i znik³a, bowiem „choæ miê to boli, do krwi jej nie dam siê zbli¿yæ” (J. Wittlin). Nie wie przecie¿, ile wypije Tejrezjasz – ten, na którego spotkanie wszed³ do królestwa cieni. Po wys³uchaniu jego proroctwa, matka zjawia siê ponownie, „napi³a siê czarnej krwi” i wtedy mogli porozmawiaæ. Dowiedzia³, siê, ¿e zmar³a z têsknoty za nim. „Trzykroæ bieg³em do niej, gnany popêdem serca, trzykroæ umyka³o mi z r¹k coœ, co by³o podobne do cienia lub snu” – jak to przedstawi³ Jan Styka.
Najwa¿niejsze spotkanie mia³o miejsce wczeœniej. Zjawi³ siê Tejrezjasz i przepowiedzia³ Odyseuszowi koleje jego losu a¿ do œmierci, która „przyjdzie do ciebie z morza, taka naprawdê ³agodna i sprz¹tnie ciê, gdy lekka staroœæ odejmie ci si³y.” (J. Parandowski). Wró¿bita zapowiada powrót do Itaki, nie mówi jednak, jak – i co siê konkretnie stanie, aby nie zdradziæ s³u-
chaczom tego, co bêdzie dalej; poeta utrzymuje odbiorców w napiêciu.
Jeden z kolejnych duchów, Agamemnona, daje przybyszowi wa¿n¹ przestrogê: nie wracaj jawnie i otwarcie do domu. Wróæ chy³kiem i potajemnie „bo dziœ ju¿ niepodobna dowierzaæ ¿onom”. I opowiada o tym, jak zamordowa³a go jego po³owica wespó³ z kochankiem;
Nie wiem, czy obrzydliwsze na œwiecie jest zwierzê Nad kobietê, gdy w tak¹ zbrodniê siê ubierze. (L. Siemieñski)
Rozmowy, spotkania cieni
Kogó¿ tam w podziemnych czeluœciach przybysz nie spotka³? Wszystkich, ca³y panteon mitologii greckiej. Warto jednak odnotowaæ wymianê zdañ z duchem Achillesa. Odyseusz wychwala marê wojownika: by³ najwspanialszym z Achajów i tak¿e tutaj w podziemiu w³ada tysi¹cami dusz umar³ych, zapatrzonych w niego poleg³ych w bojach rycerzy. Na ten pochlebny panegiryk Achilles odpowiada smêtnie:
O nie zachwalaj mi œmierci (…) Wola³bym raczej, jak rataj, na cudzej znoj¹c siê roli, Biednemu s³u¿yæ mê¿owi, co z trudem wy¿ywiæ siê mo¿e, NiŸli tu poœród umar³ych królowaæ wszystkim umrzykom!
(J. Wittlin)
Na nasze, wspó³czesne, wypowiedŸ ta przek³ada³aby siê, ¿e lepiej byæ ¿ywym ni¿ umar³ym. Natomiast w kontekœcie „Iliady” i ca³ej póŸniejszej st¹d siê wywodz¹cej tradycji, s¹ to s³owa rewelacyjne. Wojownicy pod Troj¹ d¹¿yli do zdobycia s³awy nieœmiertelnej; kwestia ¿ycia czy œmierci by³a dla nich spraw¹ drugorzêdn¹ albo zgo³a bez znaczenia. Achilles uzyska³ najwiêkszy rozg³os i na ostrze¿enia matki Tetydy odpowiada³, i¿ nie dba o ¿ycie, bo i tak bêdzie nieœmiertelny w pamiêci potomnych dziêki swym wyczynom w walce. Po krótkim pobycie w krainie cieni (jeœli w ogóle czas coœ dla duchów znaczy) Achil-
les zmieni³ zdanie radykalnie: lepiej byæ najnêdzniejszym z ludzi na powierzchni ni¿ tutaj panowaæ nad rzeszami dusz. S³awa, zaszczyty dla duchów siê nie licz¹; umar³emu nic po nich. Szwajcarski malarz romantyczny Johann Heinrich Füssli, lubuj¹cy siê w stylu „gotyckim” (jak wówczas mówiono) przedstawi³ zjawê Tejrezjasza przepowiadaj¹cego przysz³oœæ Odyseuszowi, siedz¹cemu z mieczem przy owym dole. Obok ze zwierzêcia ofiarnego sp³ywa krew. Wró¿bita we w³adczym geœcie dominuje nad ca³oœci¹ – za nim blade mary innych duchów rw¹cych siê do napoju umar³ych. Byæ mo¿e, i¿ w³aœnie koñcówkê pobytu bohatera w podziemnym œwiecie najlepiej przedstawi³ inny polski malarz, Wojciech Weiss. W poemacie mówi siê, ¿e „zaczê³y siê gromadziæ tysiêczne rzesze umar³ych z okrutnym wrzaskiem, a mnie zdj¹³ strach zielony” (J. Parandowski). Duchy rw¹ siê do do³u z krwi¹, zaœ Odyseusz z mieczem w rêku byæ mo¿e wycofuje siê na statek, którego dziób widaæ z lewej strony. ❍