VARIA{T} 10

Page 1

VARIA

10

XII 2020

{ }

MAGAZYN SZKOLNY NO.

10 "Jest taki dzień..."

W odwiedzinach na biegunie północnym

Psiego najlepszego

Ariana Grande Positions

Ambaras


REDAKCJA Redaktor naczelna: Alicja Nowocień Autorzy: Oliwia Folborska Mikołaj Jeżewski Natalia Kozera Edyta Kurpiewska Andrzej Langerowicz Alicja Nowocień Igor Szczech Kornelia Szwajkowska Zosia Tarnawska Weronika Wiśniewska

Oprawa graficzna: Oskar Ciesielski Karolina Kurzeja Patryk Rzeszotek Media społeczościowe: Oliwia Folborska Opieka merytoryczna: Anna Józefiak Paulina Pawlikowska


SPIS TREŚCI ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE: POLECAMY: Alicja Nowocień -

4

"JEST TAKI DZIEŃ...": W odwiedzinach na biegunie- 5 północnym Natalia Kozera

Jedynkowy kalendarz - 7 adwentowy

Oliwia Folborska

Eko adwent - 8

Weronika Wiśniewska

Jak to w rodzinie- 10 Edyta Kurpiewska

Psiego najlepszego: Był sobie pies na święta–powieść autorstwa W. Bruce'a Camerona - 11 Oliwia Folborska

Nietypowa historia świąteczna - 12

Andrzej Langierowicz

Ariana Grande Positions - 14

Igor Szczech

Filmy warte polecenia- 16

Mikołaj Jeżewski

Gorillaz – „Song Machine, Season One: Strange Timez” – recenzja pięknego bałaganu - 17 Igor Szczech

PRZEPIS: Przepis na pierniczki - 19 Kornelia Szwajkowska

KĄCIK TWÓRCZOŚCI: Joyeux Noel- 20

Alicja Nowocień

Ambaras - 23 Zosia Tarnawska

DODATEK DO NUMERU: Świąteczna playlista- 24 Igor Szczech


4 ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE Alicja Nowocień

Życzę wszystkim Naszym czytelnikom spokojnych i szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia. Niech tegoroczne święta będą czasem rodzinnym i pełnym miłości. Wiem, że ostatnie miesiące dla Nas wszystkich były bardzo trudne - potrzebujemy odpoczynku. Dlatego, życzę Wam, abyście zrobili w tym czasie coś, na co macie ochotę, a na co nie mieliście ostatnio czasu. Nabierzcie sił przy okazji nadchodzącego roku 2021. Niech Wasze noworoczne postanowienia i marzenia się spełnią. W wolnej chwili zachęcam do przeczytania grudniowego numeru Varia(t)a. Przeczytacie tam świąteczne artykuły, recenzje sprawdzony przepis na pierniczki oraz wiele innych. Mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie na łamach Varia(t)a coś dla siebie, co wprowadzi go w świąteczny, miły nastrój.

Wesołych Świąt! Alicja Nowocień redaktor naczelna


W ODWIEDZINACH NA BIEGUNIE

5

PÓŁNOCNYM Natalia Kozera

est na ziemi pewne szczególne miejsce, gdzie całym rokiem panuje świąteczna atmosfera, a zapach pierniczków unosi się w powietrzu. Właśnie tam możemy spełnić swoje dziecięce marzenia i spotkać Świętego Mikołaja. Panie i panowie, zapraszam do Wioski Świętego Mikołaja. Trochę informacji praktycznych, czyli co, gdzie, jak i kiedy Wioska Świętego Mikołaja to całoroczny park rozrywki położony na obrzeżach niewielkiego miasta Rovaniemi, w Finlandii. Znajduje się zaledwie 3 km od lotniska, a na całej trasie regularnie kursują autobusy z i do wioski. Wstęp na teren wioski jest darmowy, ale za korzystanie z wszelkich dostępnych tam atrakcji jest płatne. Poczta świętego Mikołaja Tak jak cały proces rozdawania prezentów zaczyna się od listów, tak i my od nich zaczniemy. Na terenie wioski możemy znaleźć jedyną i niepowtarzalną pocztę św. Mikołaja. Właśnie tam dostarczane są listy dzieci z całego świata. W czołówce adresatów znajdziemy

Chiny, Włochy, Wielką Brytanię, a nawet Polskę. Wnętrze poczty jest bardzo klimatyczne i ciepłe. Stoliki, choinki, fotele i kominek idealnie się uzupełniają. Możemy stamtąd nadać list bądź pocztówkę ze specjalnym znaczkiem Św. Mikołaja. Co ciekawe, można wybrać jedną z dwóch skrzynek pocztowych. Po wrzuceniu kartki do pierwszej z nich, pomarańczowej, zostanie ona wysłana tego samego dnia. Z kolei wszystko, co trafia do drugiej, czerwonej, skrzynki zostanie dostarczone 24 grudnia. Jest to wygodna opcja w momencie, kiedy jesteście w Rovaniemi na długo przed okresem świątecznym. Oprócz tego możemy tu kupić pamiątki i obejrzeć wielką gablotę, w której przechowuje się listy ze wszystkich krajów, które napisały i wysłały swoje listy. Z wizytą u elfów Po otrzymaniu i przeczytaniu listów do pracy biorą się elfy. W Fabryce elfów mamy szansę spotkać i porozmawiać z elfami. W środku znajdziemy też sortownik do listów i prezentów. Oczywiście wszędzie, gdzie tylko okiem sięgnąć,


6 zobaczymy prezenty. W specjalnym pomieszczeniu możemy nawet sami zrobić własny upominek z naturalnych materiałów, który później zawiśnie na wystawie ozdób świątecznych. Rudolf czerwononosy to renifer każdy wie… Prezenty zrobione? To czas załadować je na sanie. A kto jest przy saniach? Oczywiście, że renifery! W wiosce mamy szansę odwiedzić renifery, a nawet przejechać się reniferowym zaprzęgiem. Do wyboru jest trasa na 400 lub 1000 metrów. Safari reniferów to obowiązkowy punkt wycieczki. W odwiedzinach u pana z długą brodą Skoro już wszystko gotowe do rozdawania prezentów, to czas na Mikołaja. W wiosce znajduje się jego biuro w budynku z charakterystyczną wieżą. Po przejściu krętymi przejściami trafiamy do czekającego na nas białobrody. Nagrywanie i robienie zdjęć jest zabronione, jednak elfy udokumentują, a następnie przekażą nam filmy i zdjęcia z całej wizyty. Sama w sobie wizyta trwa jedynie parę minut, ale jest zdecydowanie niezwykła. Jeśli dobrze trafimy, Mikołaj będzie mówił po polsku. Oprócz wizyty będziemy mogli kupić tam pamiątki i wpisać się do księgi św. Mikołaja.

Santa-tube Niewątpliwie żyjemy w czasach, w których każdy, chcąc nie chcąc, ma kontakt z internetem. Nawet Mikołaj. Na kanale santatelevision na Youtube całym rokiem dodawane są filmiki pokazujące życie i pracę Świętego Mikołaja, a także perypetie jego elfów. A tych, którzy nadal są spragnieni informacji o tym magicznym miejscu zapraszam na oficjalną stronę wioski Santa Claus Village.


JEDYNKOWY KALENDARZ ADWENTOWY

7

Oliwia Folborska

naszej szkole od pierwszego grudnia trwa wydarzenie o nazwie „Jedynkowy Kalendarz Adwentowy”. Jest to szkolny projekt uczniowski, którego pomysłodawcą był przewodniczący samorządu szkolnego – Michał Kamiński. Pomysł na stworzenie tego wydarzenia zrodził się w jego głowie pewnego dnia spontanicznie. Celem projektu jest pokazanie, że pomimo pandemii i wiążących się z nią lekcji zdalnych, szkolne grupy artystyczne potrafią się zmobilizować i stworzyć coś online. Adwent stanowi wyjątkowy czas w ciągu roku, a dzięki tej inicjatywie możemy w pewien sposób być bliżej siebie i razem w czymś uczestniczyć. „Jedynkowy Kalendarz Adwentowy” pozwala również wykazać się oraz zaprezentować swoje talenty biorącym w nim udział osobom. Każdego dnia na facebookowej stronie 1 LO pojawia się występ innej osoby, uczącej się w naszym liceum. Dodatkowo każde okienko oprócz przygotowanego wcześniej artystycznego elementu zawiera krótką refleksję od jego autora. Wydarzenie potrwa do 24 grudnia, czyli do samego końca odliczania do

Wigilii Świąt Bożego Narodzenia. Zachęcamy do sprawdzania, kto jeszcze pojawi się w najbliższych dniach! W następnym numerze Varia(t)a będziecie mogli przeczytać krótkie podsumowanie tego wydarzenia oraz wielu innych, które miały miejsce w Jedynce w tym roku.


8

EKO ADWENT

Weronika Wiśniewska

alendarze adwentowe towarzyszyły nam od dziecka. Z niecierpliwością czekaliśmy na otworzenie kolejnego okienka ze smaczną czekoladką lub inną słodkością. Nie zwracaliśmy wtedy uwagi na opakowanie czy na ilość plastiku, który przytrzymuje czekoladki w środku pudełka. W ostatnim czasie jednak, stając się bardziej świadomymi konsumentami, plastikowe i nieekologiczne kolorowe pudełka przestały się nam kojarzyć tak dobrze jak dawniej. Zauważyliśmy, jaki wpływ na otoczenie mają kupowane przez nas produkty. W obecnych czasach wybór kalendarzy jest ogromny. Mamy do wyboru produkty przeróżnych firm, które nie oferują nam tylko słodkości. Możemy w nich znaleźć kosmetyki, breloczki, świeczki, a nawet akcesoria do domu! Jednak ceny takich udogodnień są różne. Wahają się one od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych (!). Często są to produkty szczelnie zapakowane w pudełka, papierki oraz ogrom plastiku, a same rzeczy często okazują się niepotrzebne i kiczowate. Wiele firm sprowadza swój asortyment z Chin, gdzie są one tworzone na masową skalę, a ludzie tworzący ich produkty nie dostają należytego wynagrodzenia. Radość

często nie tkwi w tym, co znajduje się pod każdym okienkiem, lecz cieszy nas sam fakt otrzymywania czegoś nowego codziennie. Czy istnieją sposoby na poczucie dziecięcej radości w ekologicznym stylu? Jakie są zalety własnoręcznie wykonanego kalendarza adwentowego? Korzyści ze stworzenia własnego kalendarza są przeróżne i jest ich wiele! Przede wszystkim to my decydujemy o wyglądzie naszego kalendarza i o tym, kiedy chcemy otwierać okienka. Nasz kalendarz może być czarny, w gwiazdki, w paski. Możemy go zrobić ze starych ubrań, prześcieradła albo materiału kupionego w second-handzie. Możemy otwierać okienka codziennie do wigilii, co dwa dni albo raz w tygodniu. Sami jesteśmy w stanie określić, kiedy chcemy zobaczyć, co kryje się pod każdym numerem. Gotowe kalendarze również mają takie opcje, lecz nie wszystkie. Dodatkowo ich wygląd jest tworzony przez grafików i nie zawsze ich praca będzie się nam podobać. Możemy kupić kalendarz, który nie będzie spełniał naszych oczekiwań. Może się okazać, że dwa spośród 24 produktów okazały się trafne, a reszta to zwykłe „zapychacze”. W kalendarzu DIY to my


9 decydujemy, co będzie w środku. Słodycze, kosmetyki, maski w płachcie albo produkty od różnych małych przedsiębiorców tworzących sojowe świeczki, własnoręcznie szyte maseczki albo pyszne wegańskie ciasteczka! Tym sposobem możemy wesprzeć osoby, które w wyniku koronawirusa zmagają się z problemami finansowymi, a tworzą piękne oraz ekologiczne rzeczy. Dodatkowo możemy włożyć tam karteczki na różne dni, które będą nas motywować do pomocy innym. Może być to pomoc starszej pani z zakupami, skorzystanie z usługi bądź zakup w sklepie, który jest w ciężkiej sytuacji z powodu pandemii, albo zwykłe wyjście na spacer. Mogą być to również wyzwania, jak np. „zrobię dziś 30 minut treningu”, „bardziej zadbam o moje kwiaty”. Tak proste rzeczy mogą sprawić, że czas przed świętami nie będzie cieszyć tylko nas, ale również ludzi, którzy są wokół. Kwestie finansowe tu również są na naszą korzyść. Kupując gotowe kalendarze, musimy zapłacić cenę, którą narzuca nam sklep, ewentualnie możemy znaleźć dany przedmiot w promocji. Własnoręcznie wykonany adwentowy gadżet ma ustalony przez nas limit na sztukę bądź konkretny dzień. To wy

decydujecie, na ile wycenicie swój kalendarz oraz jakie produkty się w nim znajdą. Poszukiwania rzeczy możecie zacząć nawet we wrześniu. Dzięki temu dokładnie przemyślicie, czego potrzebujecie oraz zgromadzicie fundusze. To niebanalny pomysł na stworzenie własnego świątecznego arcydzieła i poczucie dziecięcej fascynacji świętami w tych trudnych czasach. Kawałek materiału, pudełka i odrobina wyobraźni może spowodować, że oczekiwanie na święta nie będzie kojarzyło się nam tylko ze sprzątaniem oraz zdobieniem domów, ale również z obdarowywaniem samych siebie i ze sprawianiem przyjemności sobie oraz bliskim. Z okazji nadchodzących świąt zachęcam Was również, abyście przemyśleli wybór prezentów. Zapytajcie swoich bliskich, co chcieliby dostać i wybierzecie te bardziej ekologiczne opcje albo zróbcie coś sami! Istnieje wiele domowych sposobów na stworzenie kolorowych mydełek, kul do kąpieli, świec albo biżuterii. W te święta pomyślcie nie tylko o swojej rodzinie, ale wybierzecie również prezenty, które przyczynią się do Waszego szczęścia w nadchodzącym roku dzięki ekologicznym rozwiązaniom.


10

JAK TO W RODZINIE... Edyta Kurpiewska

ubicie, gdy rodzina do was przyjeżdża? Ja należałam do osób, które nie przepadały za tym. Gdy tylko słyszałam hasło „rodzinna impreza”, robiło mi się słabo. W tym momencie widziałam przed oczami godziny przyrządzania jedzenia, sprzątanie każdego zakamarka domu i stres, czy na pewno wszystko się wszystkim spodoba, zwłaszcza krytykowi naczelnemu, czyli babci. Godziny spędzone na takiej imprezie były dla mnie stratą czasu. Miałam dużo nauki, ale musiałam tam siedzieć i słuchać za każdym razem o tym samym. Jak to się stało, że teraz uwielbiam spędzać czas z moją rodziną? Zapewne słyszeliście, że czas lockdownu dla wielu okazał się wspaniałym okresem, podczas którego rozwinęli swój talent czy pasje. Niektórzy nauczyli się grać na fortepianie, inni zaczęli mówić płynnie po mandaryńsku, a jeszcze inni po prostu odpoczęli. Dla mnie to był czas docenienia tego, co najważniejsze w życiu. Nie mogłam nigdzie wychodzić, bo jeszcze wtedy niepełnoletnim było to zabronione. Nie spotkałam się ze znajomymi, bo każdy się bał zarazić. Gdy znieśli trochę obostrzenia, jedynymi

ludźmi, których odwiedzałam, stali się członkowie mojej najbliższej rodziny. Okoliczności tych spotkań zmieniły ich znaczenie. Po pierwsze, odwiedzałam ich bez przymusu rodziców. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, a mi bardzo brakowało kontaktu z innymi. Po drugie, spędzałam z nimi czas z tak zwaną „wolną głową”. Podczas pierwszego wiosennego zamknięcia nauczyciele jak i uczniowie powoli zapoznawali się z nowym nauczaniem. Można by powiedzieć, że przez brak większych kompetencji w nowinkach technologicznych nauczycieli uczniowie mieli mniej nauki. Oczywiście nie narzekałam. Nie miałam aż tak dużo zadań do zrobienia samodzielnie, więc spotykając się z rodziną, nie myślałam przez cały czas o szkole. Coś się we mnie zmieniło. Ta historia pokazała, że w czasach największego kryzysu rodzina będzie zawsze ze mną. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię, że teraz z dziadkami opowiadamy sobie o problemach osobistych. Ja po prostu cieszę się, że oni są


Zdaje sobie sprawę, że wiele osób ma jakiś uraz do swojej rodziny. Ja chciałbym wam przekazać, że najlepszą drogą, by sobie z tym poradzić, jest wybaczenie. Znam osobę, której mama była alkoholiczką przez całe życie. Gdy ta osoba już dorosła, mogła się po prostu odsunąć od niej przez to, że zmarnowała jej całe lata młodości. Mogłaby jej wypominać, kiedy za nią musiała szyć suknie dla klientek, w czasie, gdy ona nie była w stanie tego robić. Jednakże nadal utrzymuje z nią kontakt i się o nią troszczy. Natomiast jej córeczka ma babcię. Wybaczenie jest terapią. Dzięki niej nam samym jest lepiej. Jeżeli masz z tym problem, spróbuj poćwiczyć przy wigilijnym stole. W końcu komu wybaczać, jak nie rodzinie? Przecież masz ją tylko jedną i ty jesteś jedna dla nich. Podczas najbliższych świąt spójrz na każdego po kolei jak siedzą przy stole i wyobraź sobie wtedy, że wszystkim im wybaczyłeś. Odważ się to zrobić chociaż tylko na ten jeden wieczór. Zanotuj sobie swoje uczucia. Wesołych świąt.

PSIEGO NAJLEPSZEGO: BYŁ SOBIE PIES NA ŚWIĘTA

11

Oliwia Folborska

siego najlepszego: Był sobie pies na święta– powieść autorstwa W. Bruce'a Camerona. Z każdym dniem robi się coraz chłodniej, a do przerwy świątecznej coraz bliżej. Idealnym sposobem na odpoczynek i spędzenie zimowego wieczoru w miły sposób będzie udanie się z kocykiem w wygodne miejsce, przygotowanie sobie ciepłego napoju oraz przeczytanie ciekawej książki. Ze względu na tematykę tego wydania przygotowałam dla Was krótką recenzję powieści o tematyce świątecznej, którą polecam. „Psiego najlepszego: Był sobie pies na święta” to kolejny utwór autora bestsellerowej książki „Był sobie pies” – W. Bruce'a Camerona, wydany w 2013 roku. Ukazuje on nam bezwarunkową miłość, którą zwierzęta darzą ludzi. Czytając tę pozycję poznajemy bohaterów, którzy wzbudzają naszą sympatiꬖ Josha Michaelsa, Kerri, suczkę Lucy oraz jej szczeniaki. Ich życie całkowicie się zmienia po tym, jak się poznają. Książka pozwala


12 czytelnikowi spojrzeć na opisane w niej wydarzenia z perspektywy ludzkiej oraz psiej. Uważam, że historia opisana w powieści rozbawi czytelnika oraz wzruszy. Zimowo- świąteczna sceneria, którą opisuje Cameron jest kolejną zaletą książki. Najlepiej jest wczuć się w nią obecnie, także tym bardziej zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Jest ona dostępna w wielu księgarniach oraz na stronach internetowych.

Grafika: Karolina Kurzeja

NIETYPOWA HISTORIA ŚWIĄTECZNA Andrzej Langerowicz

więta zbliżają się nieubłaganie. Kolorowe lampki, czekoladowe Mikołaje i świąteczne reklamy otaczają nas z każdej strony. Ale czy ktoś z was kiedyś zastanawiał się w jaki sposób powstała tradycja zostawiania prezentów pod choinką czy zostawiania ciasteczek przy kominku? Legend o Mikołaju jest wiele. Skąd wziął się symbol sań, ciągniętych przez renifery, latających przez gwiaździste niebo? Skąd wzięła się tradycja wysyłania listów do świętego? A przede wszystkim, skąd wzięła się gruba postać, która wchodzi przez komin odziana w czerwony strój? Jedną z wersji legendy o Świętym Mikołaju i tradycji związanej z Świętami Bożego Narodzenia jest ubiegłoroczny film animowany pt. ,,Klaus”. Produkcja została wyreżyserowana przez Sergia Pablosa, laureata m.in. nagrody Annie za najlepszy pełnometrażowy film animowany. Wspaniała historia opowiadająca o ,,powstaniu” Mikołaja zaczyna się w szkole listonoszy, w której poznajemy niejakiego Jespera. Pochodził on z zamożnej rodziny, a do zawodu listonosza przygotował się z woli ojca. Starając się jak najszybciej skończyć szkołę, lekceważył wszystkie obowiązki, byleby jak najszybciej wrócić do domu. Zirytowany ojciec


13 pozbawił lekkodusznego Jespera luksusów i wysłał go na mroźną wyspę Smeerenburg do punktu pocztowego. Jesper dostał zadanie. Aby wrócić do domu, musiał wysłać sześć tysięcy listów w ciągu roku. Akcja przenosi się na wyspę, na której trwa nieustanny konflikt dwóch klanów. Animacja do ,,Klausa” jest zrobiona w bardzo ciekawy sposób. Postacie, swoją sylwetką i kolorystyką, oddają klimat Smeerenburga. Bardzo podoba mi się kontrast kolorów między miasteczkiem, które poznajemy na początku historii, a tym, które opuszczamy- najpierw to szare i ponure miejsce, później szczęśliwe i kolorowe. ,,Klaus” to piękna i bardzo pouczająca bajka. Nie jest to tylko prosta historyjka dla dzieci, bo może wzruszyć widza w każdym wieku. Wiele razy oglądałem ten film i z każdym odtworzeniem podobał mi się tak samo, a może nawet bardziej. ,,Klaus” to świetna propozycja do obejrzenia w mroźny grudniowy wieczór. Polecam z czystym sumieniem.


14

ARIANA GRANDE „POSITIONS” – KONIEC BEZBŁĘDNEJ PASSY ARIANY? Igor Szczech

owa płyta współczesnej królowej popu, Ariany Grande, zatytułowana „Positions”, pojawiła się dość niespodziewanie. Pierwszy promujący ją singiel wyszedł zaledwie tydzień przed całym albumem. Nie poprzedzały go miesiące promocji, reklam i wypuszczania utworów. Czy teraz po przesłuchaniu albumu można uznać to za pewnego rodzaju znak? Przekonajmy się. Ariana wyszła tym razem z płytą, której brzmienie i estetyka była ustalona już przed jej tworzeniem. Artystka chciała stworzyć coś muzycznie eleganckiego, pełnego pięknych skrzypiec zmieszanych ze wszystkim, co obecnie jest trendy, oraz z namiętnymi, szczerymi do bólu tekstami. Na papierze pomysł brzmi fantastycznie. Niestety jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej na tym krążku nie podoba mi się to, jak niektóre utwory z potencjałem sprawiają wrażenie niedokończonych w studiu, a do tego jeszcze na siłę skrócone do trzech minut, przez co utwór nie może się rozwinąć. Takich piosenek, którym przydałoby się jeszcze co najmniej parę tygodni pracy producentów, jest zbyt dużo. Idealnym

przykładem tego jest piosenka z The Weeknd, w której instrumentarium jest tak leniwe i odpychające, że nawet Abel nie wie, jak go zresuscytować. Jest jeszcze więcej sprawiających wrażenie niedokończonych, nudnych kawałków, nieprzedstawiających nic oryginalnego. Nawet te pięknie rozpisane skrzypce nie potrafią ich uratować. Dodatkowo, Ari pod względem wokalnym nie przedstawia nam nic nowego czy intrygującego. Śpiewa te same melodie i dźwięki, które sprawdziły się przy jej ostatnich projektach. Absolutne dno krążka to natomiast utwory „Nasty” i „West Side”, których bit jest bardzo słaby i leniwy, a poziom energii Ariany mu dorównuje. Poza wszystkimi wadami najnowsza płyta Ariany ma jednak kilka miejsc, gdzie jej pomysły zostały wykonane w sposób właściwy. Na przykład weźmy utwór otwierający, czyli „Shut Up”, w którym skrzypce idealnie mieszają się ze wszystkimi typowymi dla twórczości Ariany elementami. Kolejna piosenka, czyli „34+35” jest bardziej komercyjna od poprzedniczki, lecz nadal zawiera te rozpisane ze smakiem skrzypce. Tylko tym razem zmieszane są one z


15

nowoczesną perkusją i tekstem o… domyślcie się po tytule. Fantastycznym utworem jest również „Love Language”, który stylistycznie jest podobny do „Shut Up”, co potwierdza, że gdyby Ariana kurczowo trzymała się tej estetyki i formułki, płyta byłaby o niebo lepsza. W tytułowym kawałku zakochałem się od pierwszego przesłuchania i w dzień jego premiery przesłuchałem wiele, wiele razy. Na koniec otrzymujemy moment pocieszenia, w postaci fenomenalnego „Pov”. Kolejnym plusem jest dla mnie to jak szczera i bezkompromisowa jest Ariana w swych tekstach.

Podsumowując, „Positions” w zamyśle mogło być najlepszym dotychczas projektem Ariany. Niestety nie słychać na tej płycie ani pasji, ani chęci. To lenistwo słyszymy zarówno u Ari, jak i u producentów. Znajdziemy tu oczywiście kilka wyróżniających się utworów, lecz jest ich o wiele mniej niż na fantastycznym, zeszłorocznym „thank u, next”. Bardzo zawiodłem się na tej płycie. Mimo to nadal nie mogę się doczekać, gdzie Ariana zaprowadzi nas w przyszłości. Oby tylko do lepszego miejsca niż „Positions”.


16

FILMY WARTE POLECENIA

Mikołaj Jeżewski

Co

warto

obejrzeć

w

Święta?

ilmów świątecznych powstała niezliczona ilość. Wiele jest już klasykami oglądanymi przez tysiące rodzin co roku, o innych natomiast niewiele osób słyszało. W moim artykule chciałbym zaproponować 4 filmy, które w moim odczuciu warto sprawdzić w najbliższe Święta. Świetną świąteczną komedią, którą według mnie zdecydowanie warto obejrzeć, jest film ,,W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju” z 1989 roku. Film opowiada o Mężczyźnie, który stara się zorganizować wymarzone święta dla swojej rodziny, jednak nic nie idzie po jego myśli, z czego wynika wiele zabawnych sytuacji. Jeśli ktoś jednak od komedii woli filmy romantyczne, warto sprawdzić francuski film ,,Miłość w Laponii” z 2017 roku. Opowiada on historię miłosną dziewczyny z Paryża i mężczyzny mieszkającego od dawna w zaśnieżonym kraju. Film także ukazuje uroki życia w pięknej Laponii. Zobaczyć można piękne zaśnieżone lasy, ładną architekturę, oraz przemierzające przez drogi psie zaprzęgi.

Kolejnym filmem, który polecam jest ,,Elf” z 2003 roku, w którym to poznajemy historię człowieka, wychowanego przez elfy Świętego Mikołaja. Bohater po odkryciu prawdy o swoim pochodzeniu postanawia wrócić do Nowego Yorku i odnaleźć swojego ojca. Ciężko jednak mu się przyzwyczaić do funkcjonowania w wielkim mieście. Czy bohater odnajdzie swojego tatę? Czy uda mu się przezwyciężyć trudności? Tego można dowiedzieć się oglądając film Natomiast dla fanów filmów animowanych rekomenduję film ,,Grinch” z 2018 roku. Przedstawia on znaną już wielu historię Grincha, jednak tym razem w formie bajki. Sama animacja wykonana jest pięknie, zwrócono uwagę na każdy płatek śniegu, na każdy włos, generalnie nie ma się do czego w tej kwestii przyczepić. Historia chodź wielu znana, nadal potrafi naprawdę wzruszyć.


17

GORILLAZ – „SONG MACHINE, SEASON ONE STRANGE TIMEZ” – RECENZJA PIĘKNEGO BAŁAGANU

Igor Szczech

ong Machine, Season One: Strange Timez” to nowy projekt wirtualnego zespołu Gorillaz. Ich siódma już płyta jest pierwszym projektem zespołu będącym bardziej zbiorem singli niż spójnym, precyzyjnie zaplanowanym, powiązanym ze sobą tekstami obracającymi się wokół jednego tematu, krążkiem. Zamiast tego postawiono na absolutną wolność muzyczną. Już od lutego co jakiś czas dostawaliśmy po jednym utworze, aż dopiero niedawno wszystkie epizody serii Song Machine zostały zebrane i wydane jako album. Mamy więc jedenaście utworów, każdy wykonany z przeróżnymi artystami, różniących się gatunkiem i klimatem. Czy album po tak długim okresie wyczekiwania sprostał moim oczekiwaniom? Przekonajmy się. Zacznijmy od tego, że uwielbiam płyty Gorillaz, w szczególności za to, iż opowiadają jedną opowieść od początku do końca i mimo rozgardiaszu gatunkowego i brzmieniowego wszystko jest bardzo dobrze uporządkowane i przemyślane. Tutaj tej precyzyjności nie

usłyszymy. Mamy absolutny bałagan, jeden utwór może się diametralnie różnić od drugiego, a piosenka w każdej chwili może zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Jakimś cudem, bardzo mi się to w tym albumie podoba. Kocham to uczucie wolności, jakie daje ta płyta. Znajdziemy tu utwór w każdym gatunku, od wzruszającej ballady z Eltonem Johnem po szaleńczy, głośny, punkowy utwór na sam koniec albumu wykonany w kolaboracji ze Slowthai’em. To właśnie powoduje, że album ma szansę trafienia do szerszej liczby słuchaczy, gdyż każdy znajdzie tu coś dla siebie. Fani hip – hopu pokochają wers Schoolboy’a Q w utworze “Pac – Man”, a miłośnicy klimatów soulowych rozkochają się w “The Lost Chord” doprawionym fantastycznym gościnnym występem Leee Johna. Mamy tu też coś dla fanów alternatywnego rocka, gdyż na krążku możemy usłyszeć Roberta Smitha z zespołu The Cure w odmiennej dla niego stylistyce. Tej samej grupie fanów na pewno spodoba się utwór “Aries”, gdzie możemy usłyszeć legendarnego basistę i założyciela zespołów Joy Division oraz New


18 Order - Petera Hooka. Łyżeczkę dziegciu na tej płycie dostajemy w postaci kawałka “Chalk Tablet Towers”, który po wielu podejściach nadal do mnie nie trafia. Jego melodia jest delikatnie irytująca a instrumentarium nieciekawe.

każdego wieloletniego fana zespołu, jak i coś całkiem nowego i świeżego. Zaskakuje mnie, że Damon Albarn po tylu latach działalności w przemyśle muzycznym nadal prze przed siebie i robi coś tak unikatowego z każdym albumem, że każdy w dyskografii zespołu znajdzie coś dla Najnowszy projekt Gorillaz zawiera siebie. Polecam również teledyski towarzyszące oszałamiającą ilość genialnych kawałków. Od temu albumowi. Fantastyczna płyta, jedna z początku do końca płyta jest fantastycznie lepszych w tym roku. wyprodukowana i pełna eksperymentalnych brzmień. Zawiera elementy, które zadowolą


19

PRZEPIS NA PIERNICZKI

Kornelia Szwajkowska

Przygotowania do świąt idą pełną parą, ja już nie mogę się doczekać rodzinnego przystrajania domu czy pieczenia pierniczków. Myślę, że nie tylko ja jestem fanką tych ciasteczek. Chętnie podzielę się z wami przepisem na pyszne pierniczki domowej roboty, a’la nasze toruńskie Katarzynki. Składniki potrzebne do przygotowania około 30 sztuk tych cudeniek : 2/3 szklanki cukru 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej 2 szklanki mąki pszennej 1 torebka przyprawy piernikowej, domowej lub gotowej 1 jajko (dodatkowo 1 jajko do posmarowania) około 1/4 szklanki ciepłego mleka 2 łyżki masła 2 łyżki miodu Przygotowanie: 1. Na stolnicę przesiej mąkę, wlej podgrzany, rozpuszczony miód i wymieszaj (najlepiej nożem). 2. Ciągle siekając dodawaj kolejno cukier, sodę i przyprawy, a na koniec masło i jedno jajko. 3. Dolewaj stopniowo (po łyżce) mleka i zagniataj ciasto ręką – odpowiednio przygotowane, będzie przypominało ciasto kruche (prawdopodobnie nie wykorzystasz całego mleka). 4. Wyrabiaj dokładnie przez około 10 minut. 5. Na stolnicy posypanej mąką rozwałkuj ciasto na placek o grubości ok. 1/2 cm. 6. Wykrajaj pierniczki foremkami. 7. Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia ułóż w odstępach około 2 cm od siebie. 8. Możesz posmarować wierzch pierniczków roztrzepanym jajkiem (jeżeli nie będziesz ich dekorować). 9. Piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra i dół bez termoobiegu) w zależności od grubości. 10. Po ostudzeniu pierniczki nadają się do ozdabiania, jak i do jedzenia. Smacznego! PS Najlepiej smakują w gronie rodzinnym ze szklanką ciepłego mleka.


20

JOYEUX NOËL

Alicja Nowocień

I Jak zwykle w pośpiechu zapakowałam wszystko w moją ulubioną uroczą, zieloną walizkę kabinową. Nigdy się z nią nie rozstaję – mam wrażenie, że przynosi mi szczęście.

Dokładnie rok temu jechałam wraz z moją wspaniałą walizką do cioci na święta. Nagle pociąg zatrzymał bieg. Wszyscy zaczęli panikować. Zauważyliśmy przechodzącego przez korytarz motorniczego w towarzystwie konduktora, który był cały blady i przerażony. Okazało się, że pewien mężczyzna wszedł na tory. Staliśmy w jakiejś bliżej nieokreślonej wiosce, do której początkowo nie docierał nawet sygnał GPS. W końcu, jakimś cudem udało mi się złapać kilka kresek zasięgu. Zadzwoniłam szybko do cioci, która zaraz po naszej rozmowie, wysłała mi numer telefoniczny do miejscowego taksówkarza. Wysłałam taksówkarzowi moje położenie i opisałam jak wyglądam. Moja neonowa zielona walizka była widoczna z kilometra. Taksówkarz podwiózł mnie na inny dworzec, położony kilka kilometrów dalej. Szczęśliwie, udało mi się złapać kolejny pociąg w pobliskiej miejscowości. Zielona walizka zawsze towarzyszy mi w moich

wyprawach - była ze mną np. na moim pierwszym biwaku harcerskim, podczas pierwszej podróży samolotem. Mając ją przy sobie na danym wyjeździe, zawsze spotykam ciekawych ludzi, zawsze w nietuzinkowy sposób, albo mają miejsce jakieś osobliwe wydarzenia… Może i tym razem wydarzy się coś niezwykłego. Jestem bardzo podekscytowana, bo w końcu wybieram się do Szwajcarii, gdzie od kilku lat mieszkają moi dziadkowie. Nigdy tam nie byłam. Tak dawno ich nie widziałam, ostatni raz kilka miesięcy temu, gdy przylecieli na osiemnaste urodziny mojej kuzynki. Będziemy w tym roku razem spędzać Boże Narodzenie. Sprawdziłam prognozę pogody – wygląda na to, że przynajmniej w Szwajcarii nie zabraknie śniegu. W końcu to Alpy… II Obudziłam się, gdy stewardessa powiedziała wyczekiwane hasło „Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania”. Zabrałam moją walizkę ze schowka, znajdującego się nad siedzeniem. Wychodząc z samolotu, poczułam orzeźwiający chłód. Dotarło do mnie, że spędzę cudowne dwa tygodnie w towarzystwie moich dziadków. Bardzo ich kocham. Babcia z dziadkiem wychowywali mnie, gdy byłam małą dziewczynką.


21 Moi rodzice wypożyczyli samochód i wyruszyliśmy w drogę. Jak się okazało bardzo krętą i śliską. Podziwiałam przepiękne górskie widoki, wszechobecne drzewa otulone białym puchem i sople iskrzące w blasku grudniowego słońca. W końcu dotarliśmy na miejsce. Moi dziadkowie mieszkają w miejscowości, która wyglądem przypomina wioskę świętego Mikołaja. Wzdłuż głównej ulicy jest bardzo dużo małych domków, które przyozdobione świątecznymi dekoracjami i lampionami, wyglądają wprost magicznie. Poczułam, że w te święta może wydarzyć się coś cudownego. Gdy dotarliśmy na miejsce, szybko podbiegłam do babci i mocno ją przytuliłam. Później przywitałam się z dziadkiem. - Jest chłodno kochani, chodźcie do środka. – zaprosiła babcia, po czym zapytała, czego się napijemy. Pomogłam w przygotowaniu rozgrzewającej czekolady, która od niepamiętnych czasów jest specjałem mojej babci. Kiedyś zdradziła, że sekretnym składnikiem jest kardamon. - Różyczko, weź jeszcze pierniki. Są w szafce nad kubkami. – poleciła babcia Resztę dnia spędziliśmy razem. Ulepiliśmy nawet

potężnego bałwana, jak za dawnych czasów. Byłam zaskoczona, że dziadkowie mają w sobie tyle wigoru i energii. Nawet urządziliśmy bitwę na śnieżki. Zima to najpiękniejsza pora roku. Wcześniej zapada zmrok i na niebie szybko pojawiają się gwiazdy. Gdy zrobiło się już ciemno, wróciliśmy do domu. Wraz z mamą, usiadłyśmy przy kominku, aby trochę się ogrzać. Dziadek, jak zwykle opowiadał historie z czasów młodości. Uwielbiam słuchać tej o poznaniu babci. Później graliśmy w gry planszowe i obejrzeliśmy na Netflixie film świąteczny – The Christmas Chronicles. Muszę przyznać, że był magiczny i od razu wprowadził mnie w świąteczny nastrój. Atmosferę budowały także moje ulubione świeczki o orientalnym, słodkim zapachu. Dzisiaj, po raz pierwszy od długiego czasu poczułam wewnętrzny spokój i harmonię. III Udaliśmy się do pobliskiego miasteczka o urokliwej nazwie Grindelwald, aby kupić choinkę. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się na główny plac, gdzie sprzedawano drzewka. Wspólnie z tatą podjęliśmy szybką decyzję odnośnie zakupu. - Córciu, ja jeszcze szybko wejdę do tego domu towarowego. Poczekaj na mnie w tej kawiarni na przeciwko. Nie znasz miasta. – poinstruował tata.


22 - No dobrze, poczekam. Kupię sobie kawę. Oczywiście, nie zdążył w Polsce kupić prezentów… Udałam się od razu do kawiarni. Wnętrze jest bardzo klimatyczne, udekorowane świątecznymi ozdobami. Nawet nad jednym stolikiem wisiała jemioła. Podeszłam do baristy i wybrałam kawę zimową. Jakże tajemnicze określenie… Wygodnie rozsiadłam się w fotelu i wyjęłam książkę. Zawsze noszę przy sobie coś do poczytania, bo przecież nigdy nic nie wiadomo.

Zapytał, czy może zająć miejsce obok mnie. Zgodziłam się i zaczęliśmy rozmawiać. Z każdą chwilą byłam bardziej zauroczona. Naprawdę, jest w nim coś przyciągającego…

- J’aime ce livre – zauważyłam nade mną chłopaka, który coś powiedział po francusku. Nie mam pojęcia co, nie uczyłam się nigdy francuskiego. Miał ciemne, kręcone, nieco dłuższe włosy. Strój niczym bohater z „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”. Zalotnie się uśmiechnął… Muszę przyznać, że jest przystojny. Taki intrygujący na pierwszy rzut oka. - Przepraszam, nie mówię po francusku. Co powiedziałeś? – ocknęłam się i zapytałam po angielsku - Oh, przepraszam. Po prostu kocham książkę, którą czytasz – odpowiedział w języku, który na szczęście znam. Teraz zrozumiałam.

Grafika: Karolina Kurzeja Grafika: Karolina Kurzeja


23

AMBARAS

Zofia Tarnawska

Pytyjskie obrazy, pytyjscy artyści, nieokreśleni umysłowcy, nieogarnięci sofiści, dziś do Was w swych myślach prośby kieruję, od lat swych młodych czas tylko marnuję, W ambaras popadam, wyjść z tego nie mogę, każdy mój twór, wraz trafia na złą drogę, o narkotykach, konsumpcjonizmie, o wszystkim była mowa, każde z nich to tylko mało znaczące słowa, Jakaż ich wartość przy tak potężnym nałogu? Nie zamierzam tu głosić obszernego monologu, autorytet ich dawno już został zachwiany, przez niejedno stworzenie skompromitowany, Nie przez perfidnie ułożone zwroty, nie ze względu na aparycję przyodzianej w złoto istoty, lecz z powodu jej martwej ciszy, wybrzmiewającej jak z najpiękniejszego instrumentu – melodii klawiszy.


24

ŚWIĄTECZNA PLAYLISTA

Igor Szczech

A tu drodzy Czytelnicy - najciekawsze utwory świąteczne, jakie udało nam się znaleźć. Aby przesłuchać playlistę, kliknij w aplikacji Spotify w ikonkę domku. Następnie, w prawym górnym rogu dotknij ikonkę aparatu i kliknij "zeskanuj kod".




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.