Varia{t} 13

Page 1

VARIA

13

VI 2021

{T}

MAGAZYN SZKOLNY NR

13 Wakacje

Jakie atrakcje czekają nas w Toruniu?

Na tatrzańskim szlaku “Sour” Olivia Rodrigo


REDAKCJA redaktor naczelna: Alicja Nowocień

autorzy:

Mikołaj Jeżewski Natalia Kozera Alicja Nowocień Igor Szczech Błażej Szymański Zuzanna Śliwka

oprawa graficzna: Oskar Ciesielski Karolina Kurzeja Patryk Rzeszotek

media społecznościowe:

Oliwia Folborska

opieka merytoryczna:

Anna Józefiak Paulina Pawlikowska


SPIS TREŚCI .

SŁOWO WSTĘPU

Relacje w wakacje - 10 Natalia Kozera

Alicja Nowocień - 06

. . .

. . .

RECENZJA

WAKACJE Jakie atrakcje czekają nas w Toruniu? - 05 Mikołaj Jeżewski

Na tatrzańskim szlaku - 06 Alicja Nowocień

Wakacyjne SOS, czyli cztery sposoby na samotny wieczór - 07 Zuzanna Śliwka

„Sour” Olivia Rodrigo - 11 Igor Szczech

KĄCIK TWÓRCZY -

W.S.

-

Błażej Szymański


04

SŁOWO WSTĘPU Alicja Nowocień

Kochani Czytelnicy! Zapraszam Was do wnętrza naszego ostatniego w roku szkolnym 2020/21 numeru „Varia{ta}”. Przeczytacie w nim pięć tekstów: o tym, jak spędzić czas wakacji w Toruniu; jakie są niestandardowe sposoby na wakacyjną nudę, które możecie wykorzystać wzaciszu swojego domu; o relacjach w wakacje; na jakie szlaki się wybrać, gdy jesteście w Tatrach. Dla wielbicieli świata muzyki polecamy zaś recenzję świeżutkiego albumu Olivii Rodrigo! Tym razem „Varia{t}” to taki trochę miniporadnik, z którego możecie skorzystać w poszukiwaniu wakacyjnych inspiracji. Ostatni „Varia{t}” w roku szkolnym to czas pisania ostatnich tekstów. Niezwykle się cieszę, że mam okazję w tym numerze pisać o górach, które kocham, odkąd pamiętam. Jestem bardzo szczęśliwa, że pisałam artykuły od pierwszej klasy i mogłam pełnić funkcję redaktorki naczelnej „Varia{ta}” przez ostatnie dwa lata. Wiem, zrobiło się teraz trochę sentymentalnie… W każdym razie, życzę Wam cudownych, słonecznych wakacji! Przeczytajcie ostatni numer, możecie też wpaść na social media (na instagramie @variat1lo są świetne wakacyjne propozycje) i cieszcie się dwumiesięcznym odpoczynkiem od nauki!

Alicja Nowocień redaktor naczelna


05

W

JAKIE ATRAKCJE CZEKAJĄ NAS W TORUNIU?

ielu z nas marzy o wspaniałym wakacyjnym wyjeździe. Zależnie od preferencji, fantazjujemy o leżeniu na pięknych hiszpańskich plażach lub o wspinaniu się Mikołaj Jeżewski na najwyższe góry naszej planety. Jednakże nie zawsze potrzebna jest daleka wyprawa, aby dobrze spędzić wolny czas. Nasze okolice też mają dużo do zaoferowania − poniżej znajdziecie kil Na sam koniec zostawiam coś mniej typowego, gdyż ka ciekawych propozycji, jak spędzić lato na mieście. nie będę polecał żadnej atrakcji, przynajmniej nie w znaczeniu, w jakim zwykle ,,atrakcję” sobie wyobrażamy. Moją Zacznijmy może od wakacyjnego klasyka, czyli od baseostatnią propozycją jest udanie się któregoś letniego wienów. Toruń ma ich kilka do zaoferowania, jednak teraz chciałczoru na drugą stronę Wisły na taras widokowy przy Kępie bym skupić się na trzech konkretnych. Całkiem niedawno, bo Bazarowej. Wielu z nas mieszka w Toruniu bądź okolicach pod koniec maja, otwarty na nowo został punkt Aqua Toruń na praktycznie całe życie, a nie każdy miał okazję usiąść i poulicy Bażyńskich. Miejsce to funkcjonowało od wielu lat, znany dziwiać na żywo wieczorną panoramę naszego pięknego jako ,,Basen Elany”, lecz zostało zamknięte. Teraz, po gruntowmiasta. Miejsce, które polecam, zapewnia jednak więcej niż nym odnowieniu, ponownie można w świetny sposób spędzić tylko wspaniałe widoki, gdyż nadaje się też idealnie na wyjtam czas. Nie można też nie wspomnieć o dwóch kąpieliskach ście z przyjaciółmi i stworzenie w ten sposób kilku miłych pod gołym niebem – na Bydgoskim Przedmieściu i Na Skarwspomnień. pie. Otwierane są specjalnie na lato, by ludzie mogli cieszyć się pływaniem na świeżym powietrzu. Wymienione wyżej miejsca to tylko kropla w morzu atrakcji, jakie ma do zaoferowania nasze miasto, jednak we Jestem przekonany, że większość z nas była chociaż raz dług mnie, to właśnie te są warte polecenia. Myślę, że na tej w Domu Kopernika czy Muzeum Piernika, jednak tego typu liście każdy powinien znaleźć coś dla siebie, nie zależnie czy atrakcje można na spokojnie odwiedzać wielokrotnie, odświewoli spędzić czas aktywnie, dowiadując się nowych rzeczy, żając sobie stare, dobre wspomnienia. Jeśli mimo to, ktoś woli czy wypoczywając w ładnym miejscu. spróbować czegoś nowego, mam też do polecenia kilka innych, mniej znanych wystaw. Dom legend toruńskich to świetne miejsce, by trochę poznać tradycyjne opowieści naszego miasta, natomiast miejsce zwane ,,Mydło i Pachnidło” nadaje się idealnie dla osób, które chcą spróbować czegoś ciekawego i wrócić do domu z pamiątką w postaci własnoręcznie lepionego mydła.


06

NA TATRZAŃSKIM SZLAKU Alicja Nowocień

R

ok 2009... Wtedy pierwszy raz pojechałam z rodzicami i młodszą siostrą w góry. Do dzisiaj pamiętam piękny, klimatyczny domek w Zakopanem, w którym się zatrzymaliśmy. Mój tata w czasach młodości również tam bywał. Odwiedziłam Jaskinię Mroźną, wybraliśmy się także nad Morskie Oko, przeszliśmy Dolinę Kościeliską i Chochołowską. Morskie Oko chyba każdy kojarzy - słynne bryczki, tłumy ludzi na asfaltowym szlaku... Chciałabym jednak zaproponować Wam inne piękne ścieżki oraz szczyty, które udało mi się zobaczyć – łatwe, a przy tym malownicze tatrzańskie szlaki. Przejście dwóch słynnych tatrzańskich Dolin: Chochołowskiej i Kościeliskiej za jednym razem Przez Iwaniacką Przełęcz (1459 m n.p.m) od wieków prowadziła ścieżka z Doliny Kościeliskiej do Doliny Chochołowskiej. Z tego miejsca doskonale widać Kominiarski Wierch – wybitny masyw rozdzielający dwie najsłynniejsze tatrzańskie doliny. Przełęcz ta dzisiaj jest porośnięta drzewami, co tworzy malowniczy krajobraz. Całą wyprawę można rozpocząć od Doliny Kościeliskiej (my tak zrobiliśmy), przejść do Schroniska na Hali Ornak i skierować się nad Smreczyński Staw (dodatkowa atrakcja, piękny, urokliwy, niewielki staw). Później kierujemy się w stronę wspomnianej już przeze mnie Iwaniackiej Przełęczy i żółtym szlakiem idziemy do Doliny Chochołowskiej. Dolina Kościeliska ma długość 9 km, Chochołowska jest największą i najdłuższą doliną w Tatrach: liczy ok. 10 km. Trasa jest bardzo łatwa, jest to praktycznie spacer – dość długi, ale przyjemny.

Dolina Strążyska – Siklawica – Czerwona Przełęcz – Sarnia Skała – Czerwona Przełęcz – Dolina Białego Sarnia Skała była kiedyś nazywana Małą Świnicą, albo też Świniczką. Ciekawa jest to analogia, bo Świnica słynie z tego, że jest górą potężną, sięgającą nieba i trudną do zdobycia dla przeciętnego cepra. Trasa na Sarnią Skałę jest bardzo prosta i przyjemna, nie ma tutaj łańcuchów czy też bardzo ostrych podejść. Samo wspinanie się na szczyt przynosi bardzo dużo frajdy. Taka propozycja jest idealna na rozgrzewkę przed wybraniem się w wyższe partie. Można oczywiście wyjść od Doliny Strążyskiej i wrócić tą samą trasą, ale myślę, że Dolina Białego jest zdecydowanie warta zobaczenia. Możecie także odpocząć w urokliwej Herbaciarni „Parzenica”, która znajduje się na Polanie Strążyskiej i podziwiać Giewont. Po drodze możecie zobaczyć również wodospad: Siklawicę. Gdy dojdziecie do Czerwonej Przełęczy, rozpoczyna się już wchodzenie na szczyt Sarniej Skały, z której widać Babią Górę, Pilsko, Gorce, Pieniny i przede wszystkim Zakopane wraz z Podhalem. Wracać można przez uroczą Dolinę Białego (jest tam nawet zakratowana sztolnia – to pamiątka z czasów, gdy świat stał u progu zimnej wojny, a Rosjanie szukali u nas uranu). Trasa powinna zająć maksymalnie 4 godziny. Czarny Staw Gąsienicowy (Kuźnice – Boczań – Karczmisko – Betlejemka – Murowaniec – Czarny Staw Gąsienicowy – Dolina Jaworzynki - Kuźnice) Hala Gąsienicowa to jedno z moich ulubionych miejsc w Tatrach – naprawdę piękny zakątek. Idealna opcja dla osób początkujących, nie ma tutaj łańcuchów, drabinek i bardzo trudnych podejść. Najpierw musicie przejść przez las. Gdy


07

ominiecie Boczań, ujrzycie powoli wyłaniające się piękne widoki na Giewont. Po dotarciu do punktu łącznikowego z żółtym szlakiem z Jaworzynki zobaczycie cudne, tatrzańskie giganty. Dalej mijamy Betlejemkę i schodzimy do Murowańca na pyszną herbatę z cytryną i szarlotkę. Po odpoczynku w schronisku zostaje tylko 40 min, aby dojść do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Wracamy do wyżej wspomnianego punktu łącznikowego i kierujemy się w stronę Doliny Jaworzynki. Jeśli jesteście bardziej zaawansowani, to warto pamiętać, że z Hali Gąsienicowej można wybrać w różne, fascynujące miejsca, takie jak: Kasprowy Wierch (najłatwiejsza opcja), Świnica (łańcuchy, tutaj już nie jest lekko – z tego, co słyszałam), Kościelec. Trasa nad Czarny Staw powinna zająć około 5h.

WAKACYJNE SOS, CZYLI CZTERY SPOSOBY NA SAMOTNY WIECZÓR

W

Zuzanna Śliwka

yobraźcie sobie wakacyjny wieczór. Słońce rzuca złote błyski na ściany budynków, gdzieś w oddali szumi źle nastawione radio (dobra, to zbyt klimatyczne – zza płotu łupie techno, a sąsiad przechadza się po trawniku, dumny ze swoich nowych głośników). Wreszcie zrobiło się trochę chłodniej i można wyjść z domu nie narażając się przy tym na udar słoneczny. Czy można chcieć od życia czegoś więcej? Piszecie do znajomych, bo to wręcz idealna okazja, żeby się spotkać. No i się zaczyna. Basia jest w Karpaczu z rodzicami, Asia na domówce u Piotrka, Bartek ma jutro mecz i chce odpocząć, a Zdzisia jest nieaktywna od ośmiu godzin. W desperacji pytacie starsze rodzeństwo, czy chce się z wami przejść na spacer, ale starsze rodzeństwo należy najwidoczniej do gatunku ludzi rozchwytywanych towarzysko i też ma już plany. Cały wasz entuzjazm opada. W głowie snuliście już plany wielkiej wakacyjnej przygody, a zostaje wam kolejny samotny wieczór z serialem i kryzys egzystencjalny przy dźwiękach techno ( niech W Tatrach jest oczywiście wiele pięknych, mniej odwie- ten sąsiad już przestanie). Brzmi znajomo? dzanych przez turystów miejsc. Takie trasy polecam szczególnie, ponieważ można poczuć prawdziwego ducha i magię gór. Nie kłamcie. Wiem, że tak. Warto wspomnieć, że bardzo blisko są Pieniny (tam także warto Jak sobie więc poradzić z takim nudnym wakacyjnym się zapuścić – zupełnie inny klimat) i odwiedzić np. Trzy Korony, Sokolicę (szczególnie polecam zachód słońca na Sokolicy), czy wieczorem, kiedy przeczytamy już wszystkie książki, jakie tylko znajdziemy w domu, a nawet stare gazety babci? Oto chociażby przejść się uroczym, krótkim wąwozem Homole.


8 kilka pomysłów (jeśli po zapoznaniu się z nimi stwierdzicie, że nawet szkielet niezidentyfikowanego ssaka z pracowni biologicznej mógłby wpaść na coś lepszego niż ten absolwencki dinozaur piszący artykuł, to wybaczcie, przynajmniej zabiliście trochę czasu).

Pobaw się w architekta Celowo użyłam słowa „pobaw”. Zapewne wszyscy pamiętacie sielskie i radosne czasy dzieciństwa, kiedy z poduszek, koców i krzeseł budowało się forty czy też bazy; jakkolwiek by ich nie nazywać, zabawa była przednia. Potem człowiek podrósł, zaczął odrabiać lekcje, podkochiwać się w celebrytach i narzekać na ścierpnięte plecy – i po fortach zostało tylko tęskne wspomnienie. Czemu by go nie ożywić! Czy potraficie sobie wyobrazić coś lepszego niż leżenie w takiej bazie z ulubionym jedzeniem? Ja też nie. W takich okolicznościach przyrody nawet najbardziej tasiemcowaty serial ogląda się jak oscarowe dzieło, a dziwne książki z półki dziadka robią się całkiem interesujące. Dodatkowy plus: jesteś już na tyle duży, że nie musisz prosić mamy, żeby przyniosła ci to duże krzesło z salonu. Przebierz się… i spraw, że mama będzie dumna Coś wam wyznam: prawie każde sprzątnie w szafie zamienia się u mnie w pokaz mody. Po prostu nie potrafię się oprzeć pokusie przymierzenia tych dwudziestu ekstrawaganckich bluzek, które od trzech lat czekają na odpowiednią okazję. Co jednak, gdyby odwrócić sytuację? Macie dużo czasu, prawda? Więc wyrzućcie wszystkie swoje ubrania na łóżko i do dzieła! Mieszajcie to, co zawsze chcieliście, a nie mieliście odwagi. Dresy i marynarka? Proszę bardzo. Spódnica a’la Esmeralda z Dzwonnika z Notre

Dame, sweter, korale i cylinder kupiony na przedstawienie w podstawówce? Proszę bardzo. Ta piękna bluzka po starszej kuzynce, której nie macie serca odłożyć, ale nigdy nie założycie jej publicznie, bo macie cztery rozmiary za mały biust i w efekcie dekolt sięga wam do pępka? Proszę bardzo! To wasze show, jesteście swoimi jedynymi widzami i sędziami (chyba, że postanowicie tak iść po coś do jedzenia, ale z drugiej strony rozbawienie rodziny to chyba coś w rodzaju dobrego uczynku). Okej, ale co z tą dumną mamą? Otóż, już tłumaczę. W trakcie takiego żonglowania własnymi ubraniami możemy odkryć niektóre z nich na nowo i naprawdę dać im szansę lub przeciwnie - ostatecznie eksmitować ze swojej szafy. Powiedzcie mi proszę, która mama nie lubi, kiedy jej dzieci robią porządek? What time is it? Showtime! Dla niewtajemniczonych, właśnie zacytowałam Hamiltona, jeden z moich ulubionych musicali. Tak, to ten, w którym ojcowie założyciele rapują. I wiecie co? Też bym chciała rapować. A że mam do tego smykałkę jak Wokulski do imponowania arystokratkom, zostają mi tylko utopijne marzenia o karierze na Broadwayu snute o czwartej nad ranem. Ale chwila… W nudne, samotne wakacyjne wieczory nie ma widzów. Nie ma ekspertów. I można nawet udawać, że twój dom


9 ma dźwiękoszczelne ściany. Czemu by więc nie nauczyć się czegoś nowego? Ostatnio poświęciłam jakąś godzinę na ćwiczenie tej samej zwrotki Satisfied w zwolnionym tempie ( dzięki za youtube!). Osiągnęłam tyle, że znam tekst na pamięć i umiem go nie tyle zarapować, co bardzo szybko i z masą błędów wypowiedzieć, ale i tak czuję się jak Eminem. Teraz wasza kolej! Spełniajcie marzenia z dzieciństwa! Choreografia do Hips don’t lie? Tekst rumuńskiej piosenki? Wysokie tony I will always love you? Wszystkiego można się nauczyć! A nawet jeśli nie można, to czy to jakiś problem? Nie macie nic do stracenia. W najgorszym wypadku skończycie turlając się ze śmiechu po podłodze. Zgubcie się Oczywiście nie tak naprawdę. Spróbujcie jednak przejść się w jakieś prozaiczne, obrzydłe wam miejsce w stylu przystanku autobusowego możliwie jak najdłuższą drogą. Skręcajcie, cofajcie się, róbcie pętle. W trakcie takiej wycieczki krajoznawczej można naprawdę sporo się nauczyć o własnej miejscowości. Może odkryjecie piękną polankę nad strugą, a może zauważycie zachwycające płaskorzeźby na kamienicy w tej części miasta, gdzie praktycznie się nie zapuszczacie. Istnieje też szansa, że w trakcie swojej odysei spotkacie kogoś znajomego, a przy odrobinie słodkiej perswazji uda wam się zaciągnąć swoją ofiarę na lody (możecie też zaprosić ją do domu i pochwalić się swoją czaderską bazą, którą wcześniej zbudowaliście). Pamiętajcie tylko, że lepiej nie odbywać takich wycieczek samemu po zmroku i żeby nie zapuszczać się w niebezpieczne rejony swojej miejscowości, szczególnie, gdy mieszka-

cie w mieście ( na wsi najwyżej zje was lis, albo, jak to mawiała moja babcia, wypije wydra. Nie pytajcie, co to znaczy, bo nie wiem. ). Zainspirowani? Chociaż troszeczkę? Więc do roboty! Gwarantuję, że przy odrobinie kreatywności samotne wakacyjne wieczory dadzą się lubić. *Gwarancja obejmuje okres dwóch miesięcy od chwili przeczytania artykułu.


10

RELACJE W WAKACJE Natalia Kozera

W

akacje kojarzą nam się głównie z odpoczynkiem i wolnym czasem, który możemy wykorzystać na różne sposoby, ale to też ten moment, kiedy poznajemy nowe osoby na obozach, wycieczkach, a nawet, na “własnym podwórku”. Niektóre z tych znajomości kończą się wraz z wolnym, inne zaś utrzymują się przez długie lata. Ale co tak właściwie sprawia, że wchodzimy w bliższe relacje z innymi ludźmi? Jak wszyscy wiemy, chociażby z lekcji wosu, człowiek jest istotą społeczną. Oznacza to, że od momentu narodzin aż po śmierć potrzebuje bliskości drugiego człowieka. Kontakty z innymi pozwalają nam zaspokoić potrzeby takie jak poczucie bezpieczeństwa i przynależności oraz szacunku. To dzięki ludziom możemy poznać siebie, nasze reakcje, zachowania. Spojrzeć na siebie mniej krytycznie. To społeczeństwo, jak zaznacza wielu psychologów, jest kluczem do naszego rozwoju. Warto także wspomnieć o tym, że utrzymywanie zdrowej, stałej znajomości, może powstrzymać depresję. Kiedy źle się czujemy, izolujemy się, co prowadzi do apatii. W tym momencie koło się zamyka. Oczywiście, jedni potrzebują kontaktów społecznych bardziej, a inni mniej, jednak nie zmienia to faktu, że życie bez innych byłoby po prostu puste. Ktoś z was pewnie zapyta “Ale po co mam wchodzić w nową relację skoro już mam ludzi, których lubię?”. Już śpieszę z odpowiedzią. Jak wcześniej powiedziałam, tworzenie nowych relacji spełnia podstawowe potrzeby, ale i pozwala

nam na rozwój. Nowe osoby w naszym towarzystwie pozwalają nam spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy, co tylko poszerza nasze horyzonty. Dlatego spróbujmy wykorzystać te wakacje na zawarcie nowych relacji. Może nie mamy gwarancji, że jakaś znajomość przetrwa próbę czasu, ale co nam szkodzi podjąć próbę? Oczywiście, róbmy to wszystko z głową i uważajmy, żeby nie wpakować się w kłopoty.


11

D

ebiutancka płyta Olivii Rodrigo ukazała się 21 kwietnia 2021 roku, po kilku miesiącach medialnej wrzawy, w której centrum znalazła się młoda artystka. Olivia ma 18 lat i dotychczas znana była jako aktorka w High School Musical: The Series. Cała dyskusja na jej temat rozpoczęła się wraz z wydaniem chyba najpopularniejszego utworu 2021 roku – driverslicense. W ten sposób Olivia z mało znanej aktorki stała się jedną z najgłośniejszych wokalistek ostatnich lat. Kolejne single – deja vu oraz good 4 u również błyskawicznie stały się hitami i pokazały, że piosenkarka potrafi robić różnorodne kawałki. Hype na tę płytę był przeogromny. Czy Sour mu sprostała? Najpierw muszę zaznaczyć, że płycie pod względem tonu i estetyki najbliżej spośród singli do driverslicense. Większa część krążka wypełniona jest utworami instrumentalnie skromnymi, powolnymi i wzruszającymi. Mimo to Olivia co jakiś czas pokazuje swoją wszechstronność gatunkową. Odnajduje się ona całkiem nieźle w głośniejszych i bardziej zadziornych brzmieniach, jak w jealousy, jealousy czy w pop punkowym good 4 u oraz brutal. Ostatni wspomniany kawałek jako osobny utwór zdecydowanie mnie przekonał, natomiast jako piosenka rozpoczynająca płytę nie pasuje mi ani trochę, gdyż od razu po nim na dłuższy czas płyta wyhamowuje. Utwory na krążku w dużej mierze opisują relację Olivii z jej byłym chłopakiem. Miejscami blisko Sour do miana albumu koncepcyjnego, lecz z czasem ten koncept lekko się gubi. Pod względem tekstów artystka również daje radę. Wiadomo, temat złamanego serca nastolatki jest stary jak świat, ale piosenkarka nadal potrafi tchnąć w ten motyw burzę emocji, od miłości i radości po gniew i smutek. Jedynym moim problemem z niektórymi tekstami jest ich powtarzalność. Weźmy na przykład traitor i deja vu, które są tematycznie niemal identyczne. Co do muzyki

„SOUR” – OLIVIA RODRIGO Igor Szczech

natomiast, to nie jest to najbardziej rewolucyjna czy odkrywcza płyta. Mamy tu masę pełnych emocji, wykonanych z rozmachem wolnych, smutnych utworów, ale jeśli chodzi o smutek, to Olivia potrafi mistrzowsko przekazać nam go za pomocą swej muzyki. Weźmy na przykład driverslicense, które jest precyzyjnie stworzone i przemyślane pod każdym kątem, aby wzruszyć słuchacza. Ten utwór, mimo że jest zbyt rozdmuchany dla moich uszu podczas refrenu, na mnie działa za każdym razem. Nie wszystkie utwory są jednak tak wielkie i epickie, jak utwór powyższy. Na przykład 1 step forward, 3 stepsback, czy hopeur ok zadziałały na mnie swoją prostotą i skromnością, czyli przeciwnymi cechami do driverslicense. Moim ulubionym utworem na krążku jest natomiast fantastyczny deja vu, który idealnie balansuje na granicy instrumentalnie rozdmuchanego i skromnego. Jest fantastycznie wyprodukowany, bardzo ciekawy i pomysłowy, w przeciwieństwie do niektórych utworów na albumie Olivii, którym zabrakło tych cech. Zrzućmy to jednak na to, że jest to dopiero debiut osiemnastoletniej artystki. Podsumowując, kilka utworów polubiłem bardziej, kilka mniej, lecz bierzmy pod uwagę, że jest to pierwszy album Olivii. Na pewno z czasem będzie się rozwijać i stanie się coraz bardziej oryginalną i ciekawą artystką. Patrząc na Sour tylko przez pryzmat debiutu, jestem zachwycony. Patrząc na płytę chłodniejszym okiem, zachwyt troszkę maleje. Mimo wszystko nie mogę doczekać się tego, w jakim kierunku pójdzie dalej Olivia, gdyż pokazała, że ma ogromny potencjał.


12 -

W.S. Nie ma drugiego takiego, który pachnie jak bezpieczne schronienie, którego dłonie ścierają łzy z twarzy, a głos w sercu budzi nadzieję. Nie ma drugiego takiego, o oczach patrzących tak czule, o oczach tak bardzo wrażliwych, przepełnionych kiedyś łzami i bólem. Nie ma drugiego takiego, który oddaje swe całe serce, i choć sam niewiele posiada, gdyby mógł to oddałby więcej. Więc przyjdź do mnie po raz ostatni i jeszcze raz otrzyj z twarzy mej łzy, bo nie ważne gdzie będę szukać, nie znajdę drugiego jak Ty.

-

Błażej Szymański ktoś coś komuś szepnął do ucha lecz nikt nie usłyszał niczego nie było nic znowu wiadomo bo wszyscy mieli wszystko gdzieś ten spytał tamtego tamten tamtą podała mu ten teges ktokolwiek zresztą w ogóle gdziekolwiek poszedł dokądś którędyś i wszystko jakieś to było o którejś wstał i otworzył coś co nie miało znaczenia co? nic czyli wszystko


13

BIURO UTWORÓW ZNALEZIONYCH Igor Szczech

Aby przesłuchać playlistę, kliknij w aplikacji Spotify w ikonkę domku. Następnie, w prawym górnym rogu dotknij ikonkę aparatu i kliknij „zeskanuj kod”.


14 @variat1lo variat.jedynka@gmail.com www.issuu.com/variat1lo

{T}


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.