Variat 8

Page 1

MAGAZYN SZKOLNY MAGAZYN SZKOLNY MAGAZYN SZKOLNY NIE POZWÓL SIĘ WIRTUALNIE OCENIĆ - FELIETON Z DYSTANSEM DO ZDJĘĆ - 006

NAUCZANIE ZDALNE - NOWE PROBLEMY, NOWE WYZWANIA - 012

IV 2020

8

NO.

JAK TY WYGLĄDASZ? - 014


REDAKCJA redaktor naczelna: Alicja Nowocień dziennikarze: Ewa Ślebioda Zuzanna Badaczewska Klaudia Iwicka Edyta Kurpiewska Alicja Nowocień Natalia Zaborowska Zuzanna Śliwka Zuzanna Zajączkowska mgr Marta Zielińska oprawa graficzna: Michał Tarnowski Oskar Ciesielski korekta tekstów: mgr Marta Zielińska gościnnie: Julia Lewandowska

Photo by Nathan Dumlao


SPIS TREŚCI 006

NIE POZWÓL SIĘ WIRTUALNIE OCENIĆ - FELIETON Z DYSTANSEM DO ZDJĘĆ Edyta Kurpiewska [...] W sieci kreujemy się na ładniejszych, bardziej komunikatywnych czy odważnych. Jednak należy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście promujemy samego siebie? [...]

009 011

KORONAWIRUS, JAK NIE ZWARIOWAĆ? Natalia Wichowska, Zuzanna Zajączkowska

012

NAUCZANIE ZDALNE - NOWE PROBLEMY, NOWE WYZWANIA mgr Marta Zielińska

014

JAK TY WYGLĄDASZ? Alicja Nowocień


NASZE PRÓBY LITERACKIE Julia Lewandowska Zuzanna Śliwka Anonimy Liliana Maciejewska

018

KULTURAlnie mgr Marta Zielińska

027

RECENZJE NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK I FILMÓW WYBRANYCH PRZEZ NAS Alicja Nowocień, Zuzanna Śliwka, Alicja Taratuta

030

O SYTUACJI TRWAJĄCEJ Ewa Ślebioda

039

”RODZINA TO NIE KREW. TO LUDZIE, KTÓRZY CIĘ KOCHAJĄ.” Anonim

040


V V V A A A R R R III A A A Photo by Viggo Jorgen


006 NIE POZWÓL SIĘ WIRTUALNIE OCENIĆ - FELIETON Z DYSTANSEM DO ZDJĘĆ Edyta Kurpiewska

Ż

ycie nam czasem daje takie chwile, których nigdy nie chcielibyśmy zapomnieć. Dzięki ciągle rozwijającej się technologii mamy możliwość ujęcia kawałka rzeczywistości w małej i prostej formie nazwanej zdjęciem. W roku 1826 powstał pierwszy trwały obraz nazwany View from the Window at Le Gras”. Kiedyś ” robienie zdjęć wiązało się z dźwiganiem przez fotografów płytek i ciężkich chemikaliów, a także mocnego oświetlenia i długiego stania przed obiektywem. Natomiast już nasi rodzice oprócz samego aparatu potrzebowali tylko zainwestowania w klisze. My mamy mocno ułatwione zadanie, ponieważ wystarcza nam tylko smartfon. Fotografie są teraz szeroko upowszechniane szczególnie na portalach społecznościowych. Dobrze, że możemy się zachwycać i inspirować niezwykłymi ujęciami wykonanymi przez innych, jednakże chciałabym zwrócić Twoją uwagę na pewne pułapki, które tworzy dla nas Internet. Wyobraź sobie sytuacje, gdzie zostałaś zaproszona na spotkanie, imprezę lub koncert. Pochwaliłaś się już znajomym o swoich planach. Udostępnisz wydarzenie na Facebooku, wstawiasz zdjęcie biletu na Instastory czy też wysyłasz do znajomych na Snapchacie. W końcu jesteś na miejscu. Wszystko niesamowicie się zapowiadało… Jednakże okazuje się, że atmosfera jest nieciekawa. Co robisz? Na pewno nie ogłaszasz na mediach społecznościowych o wszechogarniającej nudzie. Robisz coś zupełnie przeciwnego. Kreujesz sytuacje na zupełnie inną, przedstawiasz rzeczywistość z niezbyt ekscytującej na niezwykle genialną. Dlaczego? Bo możesz tak zrobić. Masz taką władzę. Wystarczy dobrać odpowiedni kadr otoczenia albo zrobić ujęcie uśmiechniętych twarzy z przyjaciółką na odpowiednim tle … i gotowe. Jednakże, czy wstawiając wesołe


007 zdjęcia naprawdę tak wesoło żyjemy? W sieci kreujemy się na ładniejszych, bardziej komunikatywnych czy odważnych. Jednak należy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście promujemy samego siebie? Tworzymy postać w internecie, jaką chcielibyśmy być i sami próbujemy sobie wmówić, że to, co pokazujemy jest prawdą. Działamy wtedy wbrew sobie i w rezultacie nie czujemy się z tym tak, jak sobie to wyobrażaliśmy. To zachowanie może przyjąć większą rangę i urosnąć do samego uzależnienia. Przyczyną mogą być problemy na tle emocjonalnym takie jak niska samoocena czy samotność. Myślimy, że jak wstawimy więcej naszych zdjęć, to ktoś się nami zainteresuje. Objawem zaburzenia według naukowców jest wstawianie około sześciu selfi w ciągu dnia. Teraz pytanie brzmi, czy groźniejsze jest uzależnienie od wstawiania zdjęć czy od ich retuszowania? Często budując swój wizerunek w sieci, wzorujemy się na profilach innych osób. Obserwujemy, jakich metod nasi znajomi używają, by osiągnąć jak największy odbiór. Oglądanie podkoloryzowanych zdjęć innych użytkowników także ma na nas wpływ. Z badań przeprowadzonych w 2017 roku przez brytyjską organizację pozarządową Royal Society for Public Health wynika, że siecią, która ma najbardziej szkodliwy wpływ na swoich użytkowników jest Instagram. Osoby regularnie korzystające z niego doniosły o dużych problemach ze snem, samooceną i postrzeganiem własnego ciała. Obserwujemy na portalach tematy, którymi się interesujemy np. fitnessem. Patrząc na piękną muskulaturę przewijających się sportowców, widzimy braki i niedoskonałości we własnym ciele. Chciałabym zauważyć , że to nie tędy droga. Powinniśmy potraktować to jako rodzaj inspiracji i motywacji, a nie jako kolejny powód do zamartwiania się. Oglądając profile influencerów, nie porównuj swojego życia do nich. Twoje również jest ciekawe, tylko na chwilę o tym zapomniałeś, bo zobaczyłeś ładne, kolorowe zdjęcie z orientalnym widokiem. Bierzmy pod uwagę też to, że inni tak samo jak my ,,podkoloryzowują ” swoje zdjęcia. Często takim sposobem nie są one nawet związane z rzeczywistością. Nie bierzmy tego


008

Graphics by Oskar Ciesielski

zbyt poważnie, bo zaczniemy mieć nierealne wymagania co do naszego życia, wyglądu i codzienności. Estetyczne zdjęcia przeładowane słodyczą z czasem zaczynają nas dołować. Zachęcam do przymrużenia oka i podchodzenia z dystansem do wyidealizowanego świata przedstawionego nam przez Instagram i inne portale. Spróbujcie na pewien czas odinstalować portale społecznościowe z waszego telefonu. W tym czasie obserwujcie swoje odczucia. Osobiście polecam, ponieważ nie czułam się do niczego zobowiązana, do tego towarzyszyła mi ulga i wolność. Teraz jest najlepsza pora do zrealizowania tego wyzwania. Podczas koronaferii masz szansę poznać bliżej samego siebie. Obiecuję, że nic nie stracisz a możesz zyskać. Pamiętajcie, każdy człowiek tworzy inną historię, a każda jest warta poznania. Nie decyduje o tym jak wyglądają Twoje zdjęcia na portalach, ani liczba pod nimi. Ludzkie życie jeszcze nie zostało ocenione, a nawet jeśli, to na pewno nie przez ilość polubień czy obserwujących. Jak nie pozwolicie sobie wmówić waszej ceny oszacowanej przez świat, to daleko zajdziecie.


009 KORONAFERIE - SMUTNE ROZPOCZĘCIE WIOSNY Natalia Wichowska

W

iosna zdążyła się już zacząć, a my dalej uwięzieni w domach wyrokiem kwarantanny — jak w tym ograniczonym środowisku doceniać uroki corocznego okresu odżywania natury? Nie ukrywajmy — moment, w jakim się znaleźliśmy, specjalnie nie sprzyja bezpośredniemu przyglądaniu się zmianie pór roku od strony przyrody. Niemniej, chociaż spotkania z rówieśnikami musimy odłożyć na później, świat zewnętrzny nie jest dla nas niedostępną przestrzenią! Jak najbardziej wskazane są samotne spacery, które wpuszczą do głowy nieco świeżości, swoją drogą sprzyjając głębokim refleksjom i błogiemu spoglądaniu w jaśniejące niebo — w końcu dni są coraz dłuższe! Jest to czas na poszukiwania nowych, niewydeptanych ścieżek, prowadzenie długich rozmów telefonicznych i nadrobienie zaległego czasu spędzanego z rodziną, często spychanego na margines przy barwnym pozaszkolnym życiu. Izolacja wbrew pozorom może jednać z ludźmi i naturą z najbliższego otoczenia. W codziennym szkolnym zabieganiu trudno zadbać o zdrowszy tryb życia, ale skoro dysponujemy pełną dobą dla siebie, z odrobiną dobrych chęci można spróbować podjęcia się nowych aktywności: ćwiczeń, jogi, czy też wprowadzenia wiosennej diety — zbliża się pora na warzywa sezonowe, a przepisów na ten okres jest więcej niż nawet najbardziej zdeterminowany z kucharzy da radę odtworzyć. Przerwy tego pokroju dają przestrzeń na zastosowanie zmian w organizacji czasu (w czym pomoże poradnik Jak się ogarnąć” z ”


010 poprzedniego numeru) i rozwój pasji, które wymykały się wśród licznych obowiązków i niezbędnego po ich realizacji odpoczynku w czterech ścianach domowego zacisza. Teraz, kiedy sami dysponujemy tym czasem, w grafiku może znaleźć się o wiele więcej zaskakujących punktów. Od lat zapomniany instrument? Skrywana miłość do fotografii? Niespodziewane natchnienie poetyckie? Wiosenna aura sprzyja tworzeniu, piękno tej pory niezaprzeczalnie inspiruje, dlatego warto dać szansę swojej kreatywnej stronie i pomyśleć o zaniedbanych talentach, które dalej mogą czekać na rozwinięcie. Nadgonienie z zaległym przedmiotowym materiałem to też dobry sposób na zagospodarowanie wolnych kilku godzin — zwłaszcza teraz, gdy czasu nie możemy pożytkować na żadne wyjścia, a dojazdy do odległej szkolnej placówki odeszły w niepamięć. Na razie tematów do samodzielnego przerobienia jest mniej niż w szkole podczas zajęć, więc kierunek własnego rozwoju jest całkiem dowolny. Czemu by nie zostać mistrzem w świeżej, odkrywczo obranej dziedzinie? I choć ta odmienna sytuacja, zamknięcie w domach i sterylne środowisko, coraz bardziej przytłacza, warto czasem wyjrzeć za okno i pomyśleć, co jest tego przyczyną. Mimo że mamy wolne od szkoły, nie ma mowy o odpoczynku od obaw i niepokoju towarzyszących obecnemu rozprzestrzenianiu się osławionego przez media koronawirusa. Pamiętajmy więc, że rezygnacja ze zwyczajowego topienia marzanny i grupowych przechadzek po parku to odstępstwa, na jakie musimy przystać w obecnym zagrożeniu. Regularnie myjmy ręce, bądźmy w miarę spokojni, a w niezmienionym składzie spotkamy się za murami Jedynki po, na ten moment bliżej nieokreślonych terminowo, koronaferiach.


011 KORONAWIRUS - NAJGORĘTSZY TEMAT OSTATNICH TYGODNI Zuzanna Zajączkowska

K

oronawirus to z pewnością najgorętszy temat ostatnich tygodni. Choroba pojawiła się w Europie niedawno, a już zbiera swoje żniwa. Dotarła również do Polski, powodując zarażenia oraz zgony. Jest to bardzo poważna i trudna sprawa dla całego świata. Podejmowane są środki, które mają powstrzymać lub chociaż spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa. Codziennie serwisy informacyjne podają dane statystyczne, które przerażają nawet tak młodych ludzi jak my. Dla wszystkich z nas nie jest to komfortowa sytuacja. Uczniowie muszą zmierzyć się ze zdalnym nauczaniem, które, jak wszyscy wiemy, nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Jednak, co to oznacza dla naszych rodziców, ludzi dorosłych? Sytuacja ludzi dorosłych okazuje się być jeszcze bardziej skomplikowana niż nasze, uczniowskie, położenie. Koronawirus uniemożliwił wielu z nich wykonywanie zawodu, a tym samym zarabianie pieniędzy potrzebnych do życia. Nie każdy ma możliwość zdalnego pracowania i już teraz, czyli w momencie społecznej kwarantanny, nie może pracować, tym samym zarabiać. Rząd jeszcze nie przedstawił programu zarabiana na stan, w jakim się obecnie wszyscy znajdujemy. Tzw. tarcza ochronna czy odłożenie płacenia składek ZUS, również ma swoje kruczki i nie dotyczy każdego możliwego zawodu, bo w tej perspektywie 220 miliardów, to wcale nie taka duża suma. Ludzie boją się, nie wiedzą, co ich czeka za dwa tygodnie, dwa miesiące. Przecież nikt nie przewidzi, jak sytuacja z pandemią się rozwinie.


012 Jest to bardzo trudna sytuacja. Obciążająca psychicznie naszych rodziców, którzy nie chcą pokazywać nam, jak bardzo boją się o to, co przyniesie jutro. Dodatkowo, niektórzy nasi rodzice mierzą się z innym wyzwaniem. Niektórzy z nich pracują w służbie zdrowia, w handlu itp. Oni codziennie narażają swoje życie i zdrowie, mając na dodatek świadomość, że za każdym razem nie tylko oni są w strefie zagrożenia, ale wracając do domu, narażają swoich najbliższych. Stres ten jest na tyle duży, że nasi rodzice stają się psychicznymi wrakami, choć skrzętnie próbują to przed nami ukryć. Problemem jest również nasza zdalna nauka. Wielu z naszych rodziców widzi, jak bardzo męczymy się, odrabiając setki zadań tygodniowo. Swoje frustracje, które powodowane są również strachem, przelewają na nauczycieli, na dyrekcję, a czasami nawet na nas. Dlatego pod tym względem, to my powinniśmy przejąć rolę dorosłych i nie dokładać swoim rodzicom, chociażby naszych narzekań na naukę i ilość zadań. Co więcej możemy zrobić my, nastolatkowie? Przede wszystkim okazać im wsparcie. Musimy wspierać naszych rodziców w tym trudnym dla nas wszystkich czasie. To na pewno im się przyda. Miejmy nadzieję, że sytuacja z koronawirusem nie będzie trwała zbyt długo i że wyjdziemy z tego bez większych szkód.

NAUCZANIE ZDALNE. NOWE PROBLEMY, NOWE WYZWANIA mgr Marta Zielińska

K

oronawirus tu. Koronawirus tam. Koronawirus przy śniadaniu, przy obiedzie, przy kolacji. Temat przerobiony wszerz i wzdłuż, wzdłuż i wszerz. Bynajmniej nie jest to błahostka.


013 O tym, że służba zdrowia w ogóle się nie zatrzymała, wręcz przeciwnie, lecą na 300% normy, słyszymy w mediach. O tym, że codziennie tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy ekspedientów naraża swoje życie, widzimy, idąc po bułeczki i masełko do sklepu dzien dnia. A co słyszymy o nauczycielach? Hmm... To, co zwykle! "Darmozjady”, "Siedzą na d***** w domu i nic nie robią”, "To ja muszę siedzieć i robić z dzieckiem lekcje, jak se nauczycielka na zakupki poszła”. Można rzec "nihil novi”. Nasz zawód od lat wzbudza tylko i wyłącznie kontrowersje, negatywne odczucia. Starzy wyjadacze już się przyzwyczaili, ale takich młodych nauczycieli jak ja, mówiąc kolokwialnie, to rusza. Potrafię zrozumieć frustrację osób, które mają o nas taką opinię. Ja również odczuwam frustrację. Wynika ona przede wszystkim ze strachu i z niemożliwości zaplanowania najbliższej przyszłości. Jest to czas trudny. Trudny dla nas wszystkich bez wyjątku. Ale nie znam stanowiska wszystkich, znam swoje i trochę je tu przybliżę. Wiadomość o nauce zdalnej spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Myśli kotłowały się w głowie. Przede wszystkim jednak: "Trzeba działać”. I zaczęliśmy wszyscy działać. Pierwszy tydzień nie był łatwy. Stanowił swoisty eksperyment - co dawać uczniom, czego nie dawać, jaki materiał przerabiać, jak do nich dotrzeć, czy to nie będzie za mało? Istne szaleństwo. Az dziwię się, że na mojej głowie nie pojawiły się siwe włosy od tego natłoku myśli. Najgorszą z tych wszystkich przeszkód, jakie narosły pod wpływem decyzji o nauce zdalnej, był kontakt. Jak go zachować z trzydziestoosobowa klasa na odległość? Pytania, pytania i jeszcze więcej wątpliwości. Pojawiły się różne rozwiązania, ale zarówno dyrektorzy, jak i nauczyciele pozostali bez większego wsparcia. Bez faktycznych rozwiązań, jedynie dostarczono nam wszystkim pewne wskazówki. Ale co z nimi zrobić?


014 Te "społeczne darmozjady”, czyli nauczyciele, obecnie pracują nie dla satysfakcji zawodowej, ale po to, żeby przetrwać. A co z tego wynika? Upomnienia ze strony przełożonych, frustracje rodziców i przemęczenie uczniów. Z tym mierzą się nauczyciele w dobie koronawirusa, pracując dodatkowo 2-3 razy więcej, a nie mniej, jak ostatnio wnioskował sam Minister Edukacji. Co więc zatem robić? Pracować, robić swoje, dbać o uczniów, nie zasypywać ich zbyt dużą ilością materiału, wspierać ich dobrym słowem, a przede wszystkim znaleźć czas na odpoczynek. Bo ten nam wszystkim jest teraz bardzo potrzebny.

JAK TY WYGLĄDASZ? Alicja Nowocień Ostatnia rozmowa z moją młodszą siostrą dała mi wiele do myślenia. Wiele sytuacji, które ona w tej chwili przeżywa, z którymi się styka przypominają mi moje czasy podstawówki/ gimnazjum. Doskonale pamiętam, gdy byliśmy w 2 klasie podstawówki kolega z mojej klasy powiedział do innej koleżanki takie słowa na widok przejeżdżającego obok pojazdu z trzodą chlewną – O patrz, twoja ” rodzina jedzie”. Takie słowa mogą na długie lata zostać w psychice młodej, dorastającej dziewczyny. Chłopcy w wieku podstawówka-gimnazjum uwielbiają komentować to, jak wyglądają piersi, czy pupa dziewcząt. Oczywiście - małe piersi – źle – jesteś deską”, ” większe piersi – też źle – jesteś porównywana do aktorek z filmów pornograficznych. Takie właśnie porównanie usłyszała moja przyjaciółka, gdy byłyśmy w pierwszej klasie gimnazjum. Jesteś za gruba – nie dbasz o siebie, zapisz się na siłownię, jesteś za chuda – zjedz coś, wyglądasz jak anorektyczka. Poziom absurdu moim zdaniem sięga tutaj zenitu. Negatywne komentarze dotyczące kobiecego ciała, niezależnie od wieku, wzrostu, wagi, czy budowy ciała nie mają końca. Dlaczego młodzi chłopcy mają przyzwolenie


015 na takie komentarze? Dlaczego rodzice, nauczyciele nie zwracają na to uwagi? Body shaming występuje naprawdę w wielu środowiskach. W mediach, zwłaszcza w serwisach plotkarskich możemy zauważyć miliony nagłówków typu: SCHUDŁA ZA MOCNO? TE ZDJĘCIA ” PRZERAŻAJĄ!”. Czytałam ostatnio wywiad z pewną artystką muzyczną. Mówiła o standardach piękna, o tym, że sama całe swoje życie borykała się z zaburzeniami odżywiania: Kiedy jesteś wy” starczająco szczupła, nie masz tyłka, którego wszyscy oczekują. Ale kiedy tyjesz, by mieć ten tyłek, twój brzuch nie jest wystarczająco płaski. To wszystko jest po prostu niemożliwe.” Myślę, że jest to kwintesencja, tego, jaki wpływ na nasze postrzeganie nas samych mogą mieć komentarze innych ludzi. Wszyscy strasznie dużo od siebie wymagamy, myślę, że czasami warto trochę odpuścić, spojrzeć w lustro i powiedzieć – dziewczyno, jesteś piękna. Na szczęście, aktualnie coraz częściej zauważam w Internecie i innych środkach masowego przekazu tendencję do promowania samoakceptacji. Samoakceptacja to podstawa, na której budujemy swoje poczucie własnej wartości i autentyczną pewność siebie. Nie musisz mieć zawsze perfekcyjnego makijażu, idealnie gładkich nóg. Masz przebarwienia, trądzik, rozstępy, czy fałdki na brzuchu? To jest okej, każda z nas ma jakieś niedoskonałości. Prawda jest taka, że każdy miewa gorsze dni, w których nie może patrzeć na siebie w lustrze. Minimalizujmy takie momenty, ograniczmy takie myślenie. To jak wyglądamy, nie powinno nikogo interesować i nie powinno być obiektem niczyich komentarzy. Niestety jednak w tym przypadku nie mam większych złudzeń – wątpię, że w przyszłości sytuacja ulegnie zmianie. To samo w nastoletnich latach przeżywała moja mama, ja oraz moja młodsza siostra – na przestrzeni lat sytuacja zmieniła się jedynie na gorsze. Jednak najważniejsze jest to, abyśmy MY doceniały siebie. Jeśli będziemy znały swoją wartość, jeśli będziemy wiedzieć, że jesteśmy piękne pomimo swoich wad, to NIKT nie będzie w stanie nam wmówić, że jest inaczej.


016

Graphics by Oskar Ciesielski


NASZE PRÓBY LITERACKIE


018 JULIA LEWANDOWSKA

„ODBICIE” Oh odbicie... Gdybyś wiedziało jak inni Cię postrzegają... Jedni mówią, żeś jakie piękne!, Drudzy natomiast, że nie chcą Cię widzieć Jedno jest pewne: Na zawsze zostaniesz z nami, A jakie będziesz zdecydujemy my sami.

JULIA LEWANDOWSKA

„CIEŃ” Dlaczego wciąż mnie nachodzisz? Dlaczego nie chcesz odejść? Powiedz, a dam Ci spokój, Powiedz a sama odejdę... Co jeśli tego nie zrobisz? Co jeśli ze mną zostaniesz? Wtedy ja zostanę z Tobą, Wtedy ja będę Cię niepokoić...


019 ZUZANNA ŚLIWKA

„CÓŻ” Cóż za paradoks Siedem miliardów serc Mogłoby pomieścić w sobie tyle miłości Że utonęłaby w niej cała Afryka I część południowej Europy Co więcej Siedem miliardów mózgów Mogłoby znaleźć więcej rozwiązań Niż najwyższej klasy komputer Mogłoby likwidować problemy Tymczasem Siedem miliardów ludzi Codziennie Mija się Bez słowa


020 JULIA LEWANDOWSKA

„NIEZNAJOMY” Nawet nie wiemy jak masz na imię. Nawet nie słyszeliśmy Twojego głosu. Nie wiemy jak wyglądasz, Nawet nie wiemy czy w ogóle żyjesz... Wierzymy jednak, że gdzieś tam jesteś i już zawsze będziesz. Czy to burza, czy płomienie ... Czy to sztorm, czy ulewa... Pozostaniesz niezmienny, niepoznany, lecz na zawsze będziesz z nami.

JULIA LEWANDOWSKA

„NADZIEJA” Są chwile, kiedy jej potrzebujesz. Są takie, przez które jej nie znosisz Bywa dobra, potrzebna... Lecz ma też drugą twarz: kłamliwą, złudną... Czasami się przydaje, pomaga... Lecz czasami masz jej dość,


021 masz ochotę ją zniszczyć... Z jej pomocą jesteś w stanie zrobić wszystko, Ale gdy się nie udaje, możesz ją znienawidzić. Jest jednak w niej coś dobrego. Gdy inni Cię opuszczą, Ona z Tobą zostanie. Choćby nie wiem co....

ZUZANNA ŚLIWKA

*** Chciałabym być Muzyką Klimta Wyszlachetnieć we własnym cierpieniu Zahartować się we własnym ogniu Blada i efemeryczna Silniejsza niż Słońce Gdy nie pozwala oddalić się planetom Uświęcona w misterium czekania Szczęśliwa melancholią morskich fal Mogłabym grać na lirze - patrzyłyby na mnie posągi –


022 ANONIM

„ZDALNE NAUCZANIE” tak już od dwóch tygodni duszę się w czterech ścianach ciężko mi zasnąć w nocy lecz budzę się zawsze z rana i siadam przy komputerze do zdalnej edukacji lecz tyle mam do zrobienia że siedzę aż do kolacji pani Marta na lajwie o dziełach Szekspira wspomina i mówi coś o dramacie... dramat się dopiero zaczyna następnie matematyka wszystkich nauk królowa chociaż po kilku godzinach eksploduje mi głowa gdy myślę że to już koniec i wreszcie mam czas na spanie przychodzi powiadomienie ... ksiądz Domin wysłał zadanie


023 ZUZANNA ŚLIWKA

*** Pochowam kolejną swoją miłość Zanim jeszcze zdąży rozkwitnąć Przysypię ją popiołem strzepniętym z własnych włosów Zamiast kwiatów Położę na nim własne dłonie I zmówię Zdrowaś Mario Za swoją zmarzniętą duszę

ANONIM Pisali oni w Paryżu. Mieli za to miskę ryżu. Wyszedł im tam wyścig szczurów, potem zwijali się z bólów. Teraz wielu z nas - Polaków szuka różnych form i znaków. Podzieleni w dwa obozy szukamy trochę glukozy. Ja spośród tych naszych wieszczów - nie mylić ze słowem "leszczów” wolę Pana Mickiewicza. Zaraz powiem jak. Wyliczam.


024 Przeczytawszy Mickiewicza możesz dostąpić oblicza. Przeczytawszy Słowackiego może ci nie wyjść kolego. "Pan Tadeusz” - książka mądra, zdrowa jak kapusta modra. Rzeczywistość pokazuje i przyrodę opisuje. No i ci bohaterowie, którzy mieszczą się w mej głowie. Sąsiad - złodziej, sąsiad - menda, nawet teraz jest ich wszęda. No a w takiej "Balladynie” występują same "świnie”. Balladyna zabijała, lecz się nawet nie starała. No i tamta fantastyka, mnie akurat to nie tyka. Skierka, Chochlik i Goplana, to nie dla mnie proszę pana. Więc twórczości Słowackiego - nie odmawiam jej niczego, ale wobec Mickiewicza może trafić w zgliszcza dzisiaj.


025 LILIANA MACIEJEWSKA

HYPNOS Do bram bezimiennego miasta przywiodła go swym światłem majowa pełnia. Niskie chmury, przenikające niebo ze zmiennym spokojem, tchnęły księżyc zmęczonym życiem arytmicznego serca. Wszystko to utkało Nocy nieprzeniknioną szatę, kunsztownością przypominającą śmiertelny całun. Syn był smutnym dziedzicem jej tajemnic. Wrażenie, które pokornie za sobą wlókł, gdy Ziemia niemal kłaniała się jego stopom, należało do zapomnienia przebudzonych snów. Skręcona w loki falująca ciemność na jego głowie, usta włoskiego kochanka, zapach bezwonnych maków trwały jedynie w półfantastycznych bezsennych marach lub zasłużonym odpoczynku. Był utożsamiany z niesprecyzowanym wyczekiwaniem, ekscytacją, lękiem bądź naturalną pracą mózgu wyłączającego obszar odpowiedzialny za spójność faktów. Często mylono go po prostu z bliźniaczym bratem - posłańcem Śmierci. Możliwym do przewidzenia biegiem wydarzeń, lub raczej według stateczności przeważających godzin długiej sjesty, jego obecność uszła uwadze niewielkiej społeczności zaklętej w kamiennych murach. Zgrzytliwa pieśń cykad tłumiła uderzenia młotka, a symfonia szlifierki i piły nie pozwalała się usłyszeć samotnym duszom, które identyfikowały ją z własnym łkaniem. Nawet nieszczęśni bywalcy jego zakładu woleli szybko i skutecznie pozbyć się niedawnych wspomnień onirycznej urody młodzieńca. Jakkolwiek naturalnym było dla nich przedtem przypuszczenie, że stolarz składający trumny roztoczy zapomnianą już woń śmierci, przeraził ich pociąg, jaki odczuli wobec piękna rozkładu, gdy tylko przestąpili przez próg niewielkiej pracowni. Drżenie spoconych dłoni przekazujących monety, wymiary wyściełanych atłasem skrzyń już od początku prze-


026 kazujących monety, trzęsący się w ekscytacji głos zapytujący o gatunki drewna- te strzępki wrażeń miały pozostać dostępne tylko niepozornemu stolarzowi. Pojawiła się znienacka. Przyszła prowadzona pod rękę przez przez letnią burzę, która brutalnie zakłóciła pustynną rutynę. Lubiła swoje imię: Dolores. Była pełną boleści ciszą szczycącą się żywiołową dzikością własnego temperamentu. Zamieszkała ze smutnymi gitarowymi akordami, gołębiami i przeszłością, która i dla niej pozostała nieodgadnioną. W tym mieście niezidentyfikowanych przeczuć została obdarzona sympatią zupełnie tak, jakby była pierwszą, by przemycić tu okruchy miłości pochodzenia nieznanego jej samej. Na targu wieńców pogrzebowych pojawiły się więc cięte róże, dzięki którym i kobiety mogły zostać otoczone przez mężczyzn kultem podobnym niemal temu, jaki należał się dotąd wyłącznie zmarłym. Wydobyła z dusz śpiew, a ciała wprawiła w zgrabny ruch śladem melancholijnych ballad. Elio był jej ulubionym gołębiem. Siadywał na ramieniu swojej pani, gruchając głaskany po białych piórach. Trzepot jego skrzydełek był znakiem rozpoznawczym powszechnie kojarzonym z obecnością Dolores równie dobrze, jak jej donośny śmiech. Kochała ptasiego przyjaciela. Znalazła go martwego pewnego deszczowego poranka. Zapukała do jego warsztatu jeszcze tego samego dnia. Wiedziała skądś jednak, że to zbyteczna uprzejmość. Gdy skulony przy stercie desek, gwoździ i krzyży rzemieślnik ujrzał ją wchodzącą, znał już przyczynę tej wizyty. Ich oczy połączyły wtedy się niespodziewanym zrozumieniem, w którym nareszcie było jej dane odzyskać odległe wieczory spędzone z matką na haftowaniu, deklamowanie poematów francuskich w lesie i grę na skrzypcach w nowej szkole. Opadająca mgła stopniowo odsłaniała minioną prozaiczność życia. Wskazała na przyniesiony przez siebie kartonik. On podniósł osłaniającą go jedwabną chustkę palcami zbyt zgrabnymi, by przypisywać im codzienną obróbkę drewna i delikatnie przebiegł nimi po miękkiej fakturze piór. Powolny dreszcz wstrząsnął gołębiem. Dolores nie ulękła się pytającego wzroku Hypnosa, kiedy ten ujął ją


027 za rękę i przez makowe pole prowadził do rzeczywistości świadomego snu.

KULTURAlnie mgr Marta Zielińska NASZE PROPOZYCJE FILMÓW I SERIALI NA NADCHODZĄCY CZAS: TO NIE JEST OK Serial z serii reżyser zbyt dużą wyobraźnię miał, ale to jest akurat ok! Całkiem ludzkie, zwykłe perypetie nastolatki z jednej z amerykańskich liceum zamieniają się w serię dziwnych, paranormalnych zdarzeń. Czy główna bohaterka odkryje swoje zdolności i zdoła je okiełznać? Sprawdźcie! THE SINNER Propozycja dla osób lubiących dreszczyk emocji. Śledztwo, strach, groza i tajemnica – zapowiada się przyjemny weekendowy wieczór. SAFE Kolejna pozycja dla fanów, którzy nie lubią się nudzić, a komedie romantyczne przejadły się już dawno. Wyścig z czasem, pokonywanie własnych granic to coś, czego nie zabraknie w tym serialu.


028 SALA SAMOBÓJCÓW: HEJTER Film, który jest naszym must have! Genialna gra aktorska i reżyseria, a to wszystko wpisane w fabułę, która mogłaby być bliska dla każdego z nas. CUD W CELI NR 7 Propozycja z serii wyciskacze łez”. Kiedy niepełnosprawnemu ” ojcu odbierają prawa rodzicielskie, a on sam trafia do więzienia, musi zrobić wszystko, by udowodnić, że zasługuje na wolność i na bycie rodzicem. Jak skończy się ta dramatyczna historia? Odpalcie Netflixa i zobaczcie!

Źródła; www.netflix.com, www.filmweb.com

W kolejności od góry: TO NIE JEST OK, THE SINNER, SAFE, SALA SAMOBÓJCÓW: HEJTER, CUD W CELI NR 7


029 Z KSIĄŻKĄ W KWARANTANNOWY WIECZÓR. Saga Andrzeja Sapkowskiego Z racji, że teraz większość z nas niby ma dużo czasu, a niby nie, to polecamy nadrobić klasykę naszej literatury, by kolejne sezony Wiedźmina” nie okazały się dla nikogo aż tak dużym zaskocze" niem. Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, ” żeby dostać Nobla?” - Janina Bąk Przenieście się w świat statystyk i biznesu z dużą dozą śmiechu, a gwarantujemy, na pewno nie pożałujecie. Jak nie dać sobą manipulować” - Christel Petitcollin ” Manipulacja przybiera różne formy, o tym też pisaliśmy w poprzednim numerze. Jak nie dać sobą manipulować, odpowiada autorka polecanych przez nas bestsellerów. Pieprzyć to! Jak przestać spełniać cudze oczekiwania, a zacząć ” własne” - Alexandra Reinwarth Pozycja, która pomoże Ci nabrać asertywności i dużego dystansu do świata, a przede wszystkim do siebie.


030 W CIENIU OSKARÓW - RECENZJA ”E.E” OLGI TOKARCZUK Alicja Taratuta

O

lga Tokarczuk stała się popularna z dnia na dzień, po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla za rok 2018. Nie ma się co dziwić - ludzie zaczęli błyskawicznie interesować się nową polską noblistką, co widać było szczególnie w okresie świątecznym, kiedy pod choinką znajdowaliśmy przeważnie Księgi Jaku” bowe” czy Biegunów”. Sama jestem zafascynowana fenomenem ” noblistki i jej sposobem opisywania rzeczywistości, dlatego moją przygodę z jej twórczością postanowiłam zacząć sięgając do samych korzeni jej twórczości. Padło na E.E” - drugą z kolei powieść Olgi Tokarczuk, wyda” ną w roku 1995. Z tego, co wiem, książka nie spotkała się z wielkim zachwytem czytelników i krytyków, w końcu została trochę zapomniana, w cieniu kolejnych, głośniejszych dzieł autorki. Zawsze byłam zdania, że takie książkowe szare myszki kryją w sobie spory potencjał i są warte pochylenia się nad nimi, bo zawierają wartości, na które uwagi nie zwróciła większość społeczeństwa. Akcja E.E” rozgrywa się na początku wieku XX we Wrocła” wiu, w domu polsko - niemieckiej rodziny wielodzietnej. Główną bohaterkę, piętnastoletnią Ernę Elzner, poznajemy w ważnym, przełomowym w jej życiu momencie. Wraz z początkiem jej dojrzewania, przekształcania się z dziewczyny w kobietę, Erna zaczyna ujawniać zdolności mediumiczne. Od kiedy ujrzała ducha jakiegoś mężczyzny w ścianie podczas jedzenia obiadu, wszystko w jej życiu uległo gwałtownej zmianie. Matka Erny wraz z miłośnikiem okultyzmu i mediumizmu, przyjacielem rodziny Elznerów, Frommerem zaczęła organizować seanse wywoływania duchów”, na któ” re zaczęli schodzić się różni ludzie. Anonimowa, posłuszna i wręcz


031 bezbarwna dotąd Erna stała się nagle obiektem zainteresowania, obiektem najróżniejszych uczuć wypływających od różnych osób, od każdej z innych przesłanek. Olga Tokarczuk w E.E” nie skupiła się tylko na postaci głów” nej (i również tytułowej) bohaterki. Autorka każdą postać ukazała w taki sposób, że wydawało by nam się, że gdzieś już taką osobę widzieliśmy, kiedyś poznaliśmy i rozmawialiśmy z nią. W książce nie ma podziału na bohaterów ważniejszych i mniej ważnych, na wyrazistych i tych bardziej bezosobowych. Każdy jest jakiś, każdy skrywa w sobie jakąś historię, jakieś pragnienia i lęki, które jednak nie zawsze wychodzą na światło dzienne. O czym właściwie jest historia opowiedziana przez noblistkę na samym początku jej kariery? Gdyby patrzeć na przekaz zupełnie dosłowny, można powiedzieć, że o nastolatce - czarodziejce, która potrafi rozmawiać z zaświatami, ku zachwycie czy też trwodze ciekawskich gapiów. Ale myślę, że warto poświęcić chwilę na refleksję na ten temat i doszukiwać się drugiego, trzeciego czy nawet czwartego dna. Warto zwrócić uwagę na wszystkie nieuchwytne wręcz uczucia, pragnienia i myśli, które pomimo, że przedstawione w tak subtelny sposób, są wyczuwalne i wszechobecne. Okazuje się, że każdy z bohaterów czegoś chce od życia, okazując to głośniej lub ciszej, każdy chwilami czuje się stłamszony czy pełen lęków. Autorka nie mówi o tym wprost - daje czytelnikom możliwość dostrzeżenia wszystkiego w indywidualny sposób. Myślę, że stwierdzenie: Każdy może dostrzec w bohaterach ” cząstkę siebie” jest już zbyt oklepane, ale zdecydowanie po lekturze książki będziemy skłonni do ogromnie ważnej w naszym życiu refleksji, zastanowimy się, jakie są nasze pragnienia, czy na pewno je szanujemy i spełniamy. Może zaczniemy zwracać uwagę na ulotne tajemnice skrywane przez naszą duszę czy też psychikę, które pojawiają się nam niczym Ernie pod postacią duchów.

Mówiąc o powieści E.E”, muszę koniecznie wspomnieć o ję”


032 zyku, gdyż jest on warty uwagi. Olga Tokarczuk tę niejednoznaczną historię opowiada w słowach wyszukanych, posługując się piękną polszczyzną. Jednocześnie, język nie jest zbyt groteskowy czy trudny i zniechęcający. Wręcz przeciwnie - to między innymi za jego sprawą powieść wciąga i chce się ją czytać. Zbliżając się już ku słowu na koniec - E.E” to jak na razie ” moje pierwsze zetknięcie z literaturą naszej Noblistki i już wiem, że ta powieść zachęciła mnie do kontynuacji przygody z Olgą Tokarczuk. Cieszę się, że zanim poznałam jej głośniejsze - i z pewnością warte ogromnej uwagi - dzieła, zwróciłam uwagę na rzecz tak niepozorną, a jednak pełną treści. Bo jest to powieść, która zajmuje zdecydowanie wysokie miejsce w moim osobistym rankingu książek, wciągnęła mnie błyskawicznie pomimo braku szybkiej akcji, urzekła wyszukanym, a jednak brzmiącym naturalnie językiem i zwróceniem uwagi na rzeczy mało zauważalne, a jednak bardzo ważne we wnętrzu człowieka. Dlatego koniecznie sięgnijcie po E.E” w przerwie pomiędzy zdalnym odprawianiem lekcji, a kolej” nym odcinkiem serialu na Netflixie. Nie pożałujecie.

Źródło: www.goodreads.com


033 BUNT, NOSTALGIA, ROCK’N ROLL - RECEZNJA ”20TH CENTURY WOMEN” I ”LADY BIRD”

Zuzanna Śliwka

S

ą w życiu człowieka okresy wyjątkowe. Jednym z nich niewątpliwie jest młodość, szczególnie jej burzliwy odcinek pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Można patetycznie stwierdzić, że rzeczywistość przypomina wtedy pustynię, każdego dnia nową, z nowymi wydmami, a jednocześnie wciąż tę samą. Zmienia się wszystko – ciało, psychika, relacje z rodziną i całym społeczeństwem. Tworzymy własną wizję idealnej rzeczywistości, w jakiej chcemy w przyszłości żyć tylko po to, by rozprysła się ona na milion ostrych kawałków jak rozbita szklanka. Temat dojrzewania, a może raczej dorastania człowieka podejmowało wiele dzieł, od legendarnego już Buszującego w zbo” żu” po nieszczególnie ambitne produkcje Netflixa, w których największym problemem dorastającej dziewczyny jest – oczywiście – wybór odpowiedniego chłopaka (choć trzeba przyznać, że i tego rodzaju perypetie śledzi się z pewną przyjemnością). Myślę jednak, że warto powiedzieć kilka słów o dwóch obrazach, które ostatnimi czasy mnie poruszyły czy też zaintrygowały. 20th century women” Mike’a Millisa (pozwalam sobie użyć ” tytułu oryginalnego, bo polski, Kobiety i dwudziesty wiek” mimo ” drobnej różnicy znaczeń wydaje mi się nieco nieadekwatny) opowiada historię piętnastoletniego Jamiego, wychowywanego jedynie przez matkę, Dorotheę. Już na wstępie zaznaczam, że jeśli ktoś oczekuje w filmie wartkiej akcji i ogromnego napięcia, raczej się zawiedzie. Produkcja ma jednak inną tajną broń – i wcale nie jest to nominacja do Oscara. Obraz urzeka klimatem, wspaniale oddając atmosferę końca lat siedemdziesiątych, kiedy młodzi kłócili się o


034 wyższość jednych zespołów punkowych nad innymi i eksperymentowali z narkotykami, a dorośli w pewien sposób wciąż tkwili w czasach wielkiego kryzysu lub w mentalności hipisowskiej komuny z zeszłej dekady. Realizm, że tak powiem, historyczny, dodatkowo potęguje ciekawy zabieg, jakim jest włączenie do filmu autentycznych zdjęć i nagrań z tamtych czasów. Co jednak z dojrzewaniem? Jak w całym tym szaleństwie bez wsparcia kochającego mężczyzny wychować nastoletniego chłopca? Matka Jamiego rozwiązuje ten problem w dość nietypowy sposób, prosząc o pomoc nowoczesną sublokatorkę Abbie oraz przyjaciółkę syna, zbuntowaną Julie. Te wyjątkowe młode kobiety pokazują mu przeróżne twarze świata, otwierając oczy na to, co nowe, nieznane, a czasem niedozwolone. Niektóre sceny urzekają swoją szczerością i odwagą, inne bawią widza posmakiem absurdu, jak na przykład ta, w której Jamie zostaje pobity przez rówieśnika ze posiadania rzetelnej wiedzy na temat kobiecego orgazmu. Na szczególne uznanie zasługuje tu duet Bening – Zumann, dzięki któremu film nie przypomina scenek z filmów edukacyjnych” na temat relacji dorastających ” dzieci z rodzicami wyświetlanych na lekcji wychowania do życia w rodzinie, lecz staje się interesującym studium ludzkich charakterów. 20 century women”, choć pozbawione wielkich zwrotów akcji i ” skonstruowane na zasadzie albumu z czasów młodości, zaskakuje swoim nieco przewrotnym zakończeniem i nie pozwala od razu o sobie zapomnieć. Inny aspekt dojrzewania podkreśla Lady Bird” w reżyserii ” Grety Gerwig. "Chciałabym czegoś doświadczyć… a jedyną ekscytującą rzeczą w 2002 roku jest to, że jest on palindromem” – mówi tytułowa bohaterka w pierwszej scenie. Christine – o, przepraszam, Lady Bird – McPherson, to klasyczna buntowniczka i marzycielka, której największym pragnieniem jest wyrwanie się z rodzinnego Sacramento, w ogóle z Kalifornii. Zdaje się, że dziewczyna ma dość wszystkiego – katolickiej szkoły, matki o trudnym charakterze, złej ” strony torów”, po której mieszka, nawet własnego imienia. W przeciwieństwie do 20th century women”, gdzie ukazanie portretów ”


035 Dorothei, Abbie i Julii było równie istotne co opowiedzenie historii Jamiego, w Lady Bird” reżyserka skupia uwagę na głównej boha” terce, jej przemianie i walce – ze światem, środowiskiem, z samą sobą. Co paradoksalne, marzenia tej niezależnej młodej kobiety nie noszą znamion wybitnej wyjątkowości – ucieczka w świat, dobry uniwersytet, piękny dom z ogrodem, główna rola w szkolnym musicalu – któż w młodości nie marzył o chociaż jednej z tych rzeczy? Dzięki tej uniwersalności młodzieńczych marzeń obraz staje się jednak szczególnie autentyczny. Mamy tu również do czynienia z innymi klasykami gatunku” – pierwszą miłością, wredny” mi dziewczynami z bogatych rodzin, próbą przyjaźni, pierwszym razem i oczywiście balem na koniec szkoły. Przez te akcenty film może wydawać się nieco szablonowy i sprawiać wrażenie kolejnej młodzieżówki”, tyle, że z lepszymi aktorami, broni się jednak dzięki ” doskonałemu uchwyceniu psychiki bohaterów. Silna, zbuntowana Lady Bird ( w tej roli znakomita Saoirse Ronan) jednocześnie urzeka i irytuje widza, wzbudzając w nim ambiwalentne pragnienia przytulenia jej i potrząśnięcia nią z mocą młota pneumatycznego. Zachwyca również szczerość w ukazaniu relacji Christine z matką i tak dobrze znanej z życia sytuacji, kiedy dwie osoby są zbyt do siebie podobne, by normalnie ze sobą funkcjonować, a pragnienie niezależności i wyróżnienia się każe milczeć w gruncie rzeczy wielkiej miłości. Znów tak jak w filmie Millsa zakończenie może zaskoczyć widza (choć czy rzeczywiście? czy aby wszystkie ścieżki Lady Bird nie prowadziły właśnie w to miejsce?) . Całości obrazu dopełniają zdjęcia Sama Levy’ego, ujmujące pewną nostalgią. Choć 20th century women” i Lady Bird” różnią się od sie” ” bie nie tylko czasem akcji, lecz również sposobem ujęcia tematu i konstrukcją bohaterów, oba ujmują klimatem i szczerością, i są zdecydowanie warte obejrzenia, jeśli nie po to, by odnaleźć w ich bohaterach cząstkę samego siebie, to chociażby popatrzeć na Gilberta z produkcji Netflixa tańczącego do punkowego przeboju czy westchnąć nad artystyczną urodą Timotheego Chalameta i magią amerykańskiej studniówki.


Źródła; www.medium.com, www. proximatanda.com

036


037 KAŻDY MA SWOJĄ BELLE ÉPOQUE - RECEZNJA ”MIDNIGHT IN PARIS” Alicja Nowocień

G

wiazdorska obsada na tle przepięknych paryskich kadrów, niezwykle czarowna opowieść o niepoprawnym romantyku. Idealna propozycja filmu na wieczór z przyjaciółką, siostrą, drugą połówką?

Zdecydowanie! Już na samym początku Woody Allen uraczył nas całkiem długą sekwencją kadrów klimatycznych uliczek oraz charakterystycznych miejsc dla francuskiej stolicy. Opowieść jednak przede wszystkim ukazuje nam historię Gila Pendera – amerykańskiego scenarzysty, aspirującego pisarza, niepoprawnego romantyka, który ma wrażenie, jakby utknął w swojej epoce. Lata 20. XX wieku są dla Gila idealną epoką. Założę się, że każdy z nas miał kiedyś takie wrażenie, że urodził się za późno, w złej epoce. My niestety nie możemy podróżować w czasie. Naszemu bohaterowi się poszczęściło – miał on szansę znaleźć się w belle époque”. Za” cznijmy jednak od początku… szansę znaleźć się w belle époque”. ” Zacznijmy jednak od początku… Gil (Owen Wilson) wraz ze swoją piękną narzeczoną Inez (Rachel McAdams) odwiedza Paryż w celu zaplanowania ślubu. Para prezentuje dwa zupełnie odmienne typy osobowości. Gil to romantyk, artysta szukający w uroku paryskich ulic weny twórczej do pisania swojej powieści, Inez natomiast prezentuje pragmatyczne podejście do życia, twardo stąpa po ziemi, interesuje się głównie pieniędzmi i luksusami. W pierwszych scenach filmu poznajemy również nieco snobistyczną rodzinę narzeczonej, która z wyraźną wyższością spogląda na przyszłego zięcia. Gil chce osiedlić się w Paryżu i porzucić pisanie scenariuszy na rzecz pracy nad własną książką. Inez nie rozumie, dlaczego jej narzeczony napawa się pięk-


038 nem Paryża skąpanego w deszczu oraz dlaczego tak idealizuje przeszłość i artystów tworzących w latach 20. Para spotyka byłego chłopaka Inez – Paula (Michael Sheen), który lubi błysnąć intelektem, jest zarozumiały, oraz jego aktualną partnerkę – Carol. Paul – według Inez jest niebywale rozeznany w sztuce – wówczas zaczynają się wspólne wyjścia na wystawy, do muzeów, na tańce. Paul wyraźnie flirtuje z Inez, nasz główny bohater jest zepchnięty na dalszy plan – na tle Paula, jest średnio rozgarniętym przygłupem, który nie zna się na sztuce. Gil, aby ukoić nerwy (oraz ochłonąć po dużej dawce czerwonego wina), zamiast spędzać kolejny nudny wieczór z Paulem oraz Carol, postanawia udać się na spacer tajemniczymi uliczkami Paryża. Tam o północy czeka na niego niezwykła niespodzianka, która nieodwracalnie zmieni jego postrzeganie świata. Wówczas Gil rozpoczyna swoją podróż do Paryża lat 20., gdzie poznaje swoich literackich idoli, takich jak Ernest Hemingway (Corey Stoll), Gertrude Stein (Kathy Bates) czy F. Scott Fizgerald (Tom Hiddleston), malarzy (Slavador Dali – genialna gra aktorska Adriena Brody’ego, Pablo Picasso), a także tajemniczą, zmysłową muzę – francuską piękność i kochankę Pabla Picassa – Adrianę (Marion Cotillard). Marzenie Gila się spełnia – Gertrude Stein we własnej osobie oraz sam Ernest Hemingway czytają i recenzują jego powieść, pisarz odzyskuje natchnienie. Sytuacja idealna. Ale czy na pewno? W pewnym momencie Gil uświadamia sobie jedną rzecz. Czy on – człowiek wychowany w XXI wieku umiałby odnaleźć się w Paryżu lat 20.? Czy nie zacząłby marzyć o innym pięknym okresie? Czy nie zamknąłby się w schematach, czy nie zatraciłby weny twórczej? Midnight in Paris wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wszystko w filmie jest spójne – idealnie odwzorowany styl lat dwudziestych, piękny język francuski w wykonaniu m.in. Marion Cotillard, utwory Cole’a Portera (swoją drogą, ostatnio cały czas słucham Let’s Fall in Love), paryska architektura. Film Woody’ego Allena jest


039 historią człowieka, który próbuje odnaleźć siebie oraz szczęście w świecie pełnym pośpiechu, chaosu. Przez to możemy się z nim utożsamić. Podczas seansu O północy w Paryżu możemy na półtorej godziny odpłynąć w świat pełen magii, wciągnąć się w czarującą historię, której również nie brakuje dobrego humoru. Z całego serca polecam!

O SYTUACJI TRWAJĄCEJ Ewa Ślebioda O SYTUACJI TRWAJĄCEJ, W ODNIESIENIU DO WIELKICH CYTATÓW POLONISTYCZNYCH. Nie ma sensu kupować kredensu” - Pani Wrycza często ” przytaczała te słowa w czasie naszych lekcji polskiego, wywołując uśmiechy na naszych twarzach. Kto by pomyślał, że te słowa mają charakter uniwersalny? W tym trudnym czasie to faktycznie nie ma sensu. Nie wspominając o samej jego funkcjonalności we współczesnym świecie, kto chciałby ryzykować życie dla k r e d e n s u? Nie jest to jedyny cytat pani Wryczy dziś aktualny, choć wyjściowo ujęty w innym kontekście. Aktualnie siedzimy w domach, odrabiamy zadania i odkrywamy umiejętności, o które byśmy siebie nie posądzali. Niektórzy tańczą, śpiewają, zdają sobie sprawę, że tak naprawdę to potrafią rysować. Inni biją własne rekordy godzin bez snu, jeszcze inni dochodzą do mistrzostwa w budowaniu nie tylko zamków, ale całych fortec z klocków Lego. Nieliczni uświadamiają sobie, że mogą policzyć zęby tylko za pomocą języka, a prawdziwe białe kruki nawiązują kontakty ze zmarłymi na hiszpankę, aby nie popełnić tych


040 samych błędów co oni. Krótko mówiąc, w głowach młodych, gniewnych, uwięzionych w domach ludzi, dzieje się sporo dobrego. Każdy na swój sposób próbuje sobie radzić z zaistniałą sytuacją, w której - jak można powtórzyć za ukochaną polonistką – ,,duchy latają, czegoś chcą”. Czy te duchy” to nie my sami? Próbujący, szukający i nierzadko znajdujący. Dobrze, że wykorzystujemy ten czas kreatywnie, a równocześnie wszystkie środki ostrożności bierzemy na poważnie. Prosto do serducha. Od razu widać, że dla spełnienia chwilowego pragnienia, czy nawet towarzyszącej nam całe życie idei, w tym trudnym czasie nie narazimy siebie ani innych. Idealistów samobójców chwilo” wo w tłumie brakuje”, co się mocno chwali, drodzy Jedynkowicze! Musicie siedzieć w domach, ale to wcale nie znaczy, że macie się nudzić. Więc tych, którzy sensu w swojej twórczości nie widzą, jeśli nie mogą się nią dzielić, zachęcam do dzielenia się nią wśród naszej Jedynkowej społeczności. Polecamy się, a tym których ciągnie na dwór, do ludzi, do miejsc najbardziej zatłoczonych, przypominam najważniejszą sentencję pani Wryczy (aktualnie dotyczącą zdrowia i sztuki przetrwania): Albo rybki, albo akwarium!” ”

”RODZINA TO NIE KREW. TO LUDZIE, KTÓRZY CIĘ KOCHAJĄ. LUDZIE, KTÓRZY CIĘ WSPIERAJĄ” - Cassandra Clare Anonim


041

K

ą łótnie, awantury, niemiłe słowa... Czy ktoś tego nie zna? Ludzie nie są idealni, mają odmienne zdania. Towarzyszy im chęć, by mieć rację. To zupełnie normalne i naturalne, ale czy czasami nie da się tego uniknąć? Ile razy kłóciliśmy się o drobnostki? Często są to awantury z najbliższymi dla nas osobami – z naszą rodziną. Każdy z nas jest teraz w takim wieku, w którym często uważamy się za najmądrzejszych” na świecie. Nie twierdzę, że zawsze ” ma miejsce takie zjawisko, ale nie zaprzeczajmy. Na pewno większość z nas przyłapała się na tym nieraz. Myślimy, że jesteśmy już na tyle dorośli”, że wiemy dokładnie jak postępować. Duży wpływ ” na taki nasz sposób myślenia mają szczególnie znajomi, na których często wzorujemy się, upodabniamy się do nich, przejmujemy ich wzorce i sposób rozumowania i pojmowania świata – w tym relacji społecznych. Dlaczego nie rodzice? Przecież to z nimi spędzamy pierwsze lata życia i to ich rady, nakazy, zakazy powinny nas ukształtować. Niestety, większość z nas żyje w przekonaniu, że rodzice ciągle tylko czegoś oczekują, zabraniają, robią na złość. Brzmi znajomo? Tylko właśnie ten mechanizm nie jest do końca taki jasny, prosty i przejrzysty… Napiszę teraz coś, co z ust rodziców najczęściej jest dla nas najbardziej denerwujące i bezsensowne. Tłumacząc każdą ze swoich decyzji w procesie naszego wychowania mówią o tym, że robią to, bo chcą dla nas dobrze i zwyczajnie się o nas ” martwią”. Macie pewnie chęć zapytać, czy sama nie myślę czasem, że to bzdury? Oczywiście, że tak! I to nawet częściej niż powinnam. Gdy jednak zatrzymam się, przysiądę i zastanowię się nad tym, to zaczynam zdawać sobie sprawę, że powinnam pohamować swoje rozemocjonowane myśli. Dlaczego? Bo to są moi rodzice, którzy pomagają mi, jak potrafią i chcą, żeby w przyszłości było mi łatwiej. Nie jest proste dojście do takiego sposobu myślenia. Znajdujemy się w wieku nastoletnim, w który z natury jest wpisany młodzieńczy bunt czy samoistne zjawisko konfliktu pokoleniowego. Jednak


Graphics by Oskar Ciesielski

042


043 spróbujcie sami pomyśleć kiedyś o tym właśnie z takiej perspektywy. Wycofać się, ochłonąć, nie dać się zawładnąć własnymi emocjami. By spróbować wejść w przysłowiowe buty swojej mamy czy swojego taty. Pomyślicie sobie, że piszę Wam jakieś bzdury. Że jestem na tyle prorodzinna, że próbuję Was nawrócić na mój sposób myślenia. Nic bardziej mylnego. Musimy tu uświadomić sobie, jaka jest różnica między rodziną a znajomymi. Tkwi ona w tym, że ci pierwsi są poniekąd częścią nas. Bliscy nas nie odtrącą, bo zrobiliśmy coś źle, nawet jeśli w pierwszych chwilach tak nam się wydaje. Rodzina, zwłaszcza ta najbliższa, zawsze będzie dążyć do tego, żeby nam pomóc, wesprzeć. A znajomi? Cóż, Wasze doświadczenia na pewno pokazują, jak wielkie przedszkolne przyjaźnie jednak nie przetrwały na całe życie”. Nie zrozumcie mnie też źle. Nie chce narzu” cać złych przekonań, że przyjaciołom nie można ufać, bo i tak ta przyjaźń się skończy. Zupełnie nie o to mi chodzi. Sama staram się być optymistką, uśmiechać się do każdego i dawać drugą szansę tym, którzy popełniają błędy, bo też je popełniam. Chodzi głównie o to, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak potoczy się nasze życie. Myślę, że każdy z Was wie, że czasem wszystko może się zmienić w przeciągu jednej chwili. Zmierzam do tego, że przyjaciół można mieć wielu, ale rodzinę mamy tylko jedną. Ten artykuł jest dla mnie dość istotny, dlatego też piszę go anonimowo. Wpadłam na pomysł napisania go przez coś, czego sama doświadczyłam i przez błędy, jakie popełniłam, dodatkowo całkiem niedawno. Mianowicie, zawsze mówiłam wszystkim, że rodzina jest dla mnie najważniejsza, że mam naprawdę dobre kontakty z rodzicami. Zapytana o te kontakty ciągle powielałam to zdanie, nie zauważając, że jednak coś zaczęło się chwiać. Z momentem wejścia w licealne życie, u każdego z nas pewnie sporo się zmieniło. U mnie również. Z jakiegoś powodu (do teraz sama nie potrafię sobie jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego) spędzałam coraz mniej czasu z bliskimi, powoli się zamykałam, niewiele mówiłam o


044 sobie. Spędzałam czas tylko na spotkaniach z przyjaciółmi albo na nauce. Po czasie było coraz więcej sprzeczek, które potem przeradzały się w większe awantury. Na początku obwiniałam każdego, tylko nie siebie. Ostatnio przemyślałam to sobie i doszło do mnie, że to ja oddaliłam się od bliskich, a oni ciągle pytając: co u mnie”, ” nie byli natarczywi, tylko po prostu chcieli utrzymać dobre relacje i martwili się tą nagłą zmianą mojego podejścia do nich. Po zrozumieniu moich błędów, naprawiam to, co przez ten czas trochę upadło. Nie każdego stać na taki luksus”, ale uważam, ” że rodzice powinni być też naszymi przyjaciółmi. Jak wielkich wątpliwości byśmy nie mieli, oni zawsze starają się nas zrozumieć, co nie jest przecież takie proste. Ułatwmy im to, rozmawiajmy z nimi. Nie zapominajmy o tym, że mamy bliskich. Osoby, które nas kochają i wspierają bez względu na wszystko. Nie zaślepiajmy się tylko znajomymi i szkołą. Znajdźmy czas, żeby spędzić czas z rodzicami, dziadkami czy rodzeństwem, żeby potem nie żałować. Przyjdzie kiedyś moment, kiedy dojdzie do nas, że poświęciliśmy zbyt mało czasu osobom, które dały nam wszystko, co mogły. Brzmi jak groźba? Jeśli jesteś tym, który odebrał to w ten sposób, pozwól mi to sprostować. To jest tylko przestroga i moja dobra rada. Tym artykułem, chciałam otworzyć Wam oczy w tym temacie i tego, jak czasem traktujemy rodzinę. Warto to sobie przemyśleć. Po zrozumieniu tego, co tu zawarłam, zrozumiałam, że pewnie i tak czy ja, czy Wy popełnimy jeszcze parę głupstw. To nieuniknione i ludzkie, ale proszę, postarajmy się razem zmniejszyć tę możliwość do minimum.

Źródło: rawpixel.com/Freepik


Graphics by Oskar Ciesielski

045

Życzymy Wam spokojnych, zdrowych i w miarę możliwości rodzinnych Świąt Wielkanocnych! Redakcja Variata


@variat1lo variat1lo@wp.pl www.issuu.com/variat1lo

V


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.