VARIAT 7

Page 1

T I A R A V Magazyn szkolny Magazyn szkolny Magazyn szkolny „JEDYNECZKA DLA JARECZKA”, CZYLI O SZKOLE WYPEŁNIONEJ SERCAMI - 006

DWA WYWIADY, DWIE NIEZWYKŁE HISTORIE - 006

II 2020

no.

7

MODA NA MANIPULACYJNY SUKCES - MANIPULACJA W MEDIACH - 006


REDAKCJA redaktor naczelna: Alicja Nowocień dziennikarze: Ewa Ślebioda Zuzanna Badaczewska W.W. Klaudia Iwicka Edyta Kurpiewska Alicja Nowocień Natalia Zaborowska Zuzanna Zajączkowska mgr Marta Zielińska oprawa graficzna: Michał Tarnowski Oskar Ciesielski korekta tekstów: mgr Marta Zielińska gościnnie: Błażej Szymański Zuzanna Śliwka W. Rumiński

Photo by Adrien Converse


SPIS TREŚCI 006

„JEDYNECZKA DLA JARECZKA”, CZYLI O SZKOLE WYPEŁNIONEJ SERCAMI Martyna Grupa Dokładnie nie wiedzieliśmy, o kogo chodzi. Jarek? Jaki Jarek? 1Bg? A on w ogóle pojawił się w szkole? Okazało się, że tylko raz… a potem usłyszał wyrok. Najgorszy, jaki może usłyszeć tak młody człowiek - białaczka. [...]

010 017

DWA WYWIADY, DWIE NIEZWYKŁE HISTORIE W.W., Zuzanna Badaczewska

019

MODA NA MANIPULACYJNY SUKCES - MANIPULACJA W MEDIACH Alicja Nowocień

023

JESTEŚ SOBĄ? Edyta Kurpiewska


KULTURAlnie mgr Marta Zielińska

028

PROBLEMY PODWÓJNEGO ROCZNIKA Natalia Zaborowska Zuzia Zajączkowska

031

[...] Same odczułyśmy to zjawisko na własnej skórze, znajdując się wśród pierwszoklasistów podwójnego rocznika. Jednakże problem ten zaintrygował nas tak bardzo, że postanowiłyśmy popytać innych, co sądzą na ten temat. [...]

NASZE PRÓBY LITERACKIE W. Rumiński kl. IIIG Błażej Szymański kl. IDg Zuzia Śliwka Ewa Ślebioda Anonim kl. IAp

033

JAK SIĘ OGARNĄĆ? Klaudia Iwicka

047


VA RI AT Photo by Pko


006 „JEDYNECZKA DLA JARECZKA”, CZYLI O SZKOLE WYPEŁNIONEJ SERCAMI Martyna Grupa

D

okładnie nie wiedzieliśmy, o kogo chodzi. Jarek? Jaki Jarek? 1Bg? A on w ogóle pojawił się w szkole? Okazało się, że tylko raz… a potem usłyszał wyrok. Najgorszy, jaki może usłyszeć tak młody człowiek - białaczka. Smutek, żal, rozgoryczenie, frustracja, wściekłość - nie wiemy, jakie emocje towarzyszyły naszemu koledze i jego rodzinie, gdy usłyszeli diagnozę. Wiemy jednak, że my w pierwszej chwili poczuliśmy bezsilność. Na całe szczęście nie potrwała ona długo! Jedynka to szkoła o wielkich sercach, bo bijących w piersi każdego z jej uczniów. Stworzyliśmy “Jedyneczkę dla Jareczka”. „Jedyneczka dla Jareczka” to inicjatywa uczniów I Liceum Ogólnokształcącego, wspierająca Jarka. Całością przedsięwzięcia postanowiła pokierować klasa 1 Bg, na czele z nieocenioną Kasią Cydzik. Młodszych kolegów wsparli również uczniowie klas drugich i trzecich - zwłaszcza Stasia Nowaka z 2G i Matyldy Pietrzykowskiej z 3G. Działalność rozpoczęła się na początku października i rozrosła się na skalę, której nikt się nie spodziewał. „BAJECZNE LOSOWANIE” 5 listopada ubiegłego roku połączyliśmy dwie wspaniałe inicjatywy: Dzień Postaci z Bajek oraz loterię fantową. Całą czasochłonną organizacją zajęła się oczywiście klasa Jarka (1 Bg) wraz z przyjaciółmi pod czujnym okiem Pani Profesor Kamili Grobelnej oraz Pana Profesora Artura Nowaka, który był pomysłodawcą tej szlachetnej akcji. Ogrom pracy czekał na organizatorów, ale przecież chcieć to móc, a móc to chcieć! Książki, misie, bibeloty czy pyszne ciasto – to tylko niektóre z fantów, które można było wylosować podczas całej imprezy. Najbardziej zaskakująca była wielość przedmiotów. Wszystkie one zostały oddane dobrowolnie przez społeczność Jedynki. Zbieraliśmy je już od października cała sala 50 zapełniała się fantastycznymi rzeczami. Widok tak og-


007 romnej ilości fantów sprawiał, że każdemu, kto był zaangażowany w inicjatywę, wzrastała nadzieja na to, że pomoc dla ich kolegi jest realna. „Bajeczne losowanie”, bo taką właśnie nazwę przybrała loteria, rozpoczęło się z samego rana w holu naszej szkoły. Dla każdego obsługującego stoisko z nagrodami, nie był to jedynie czas, w którym można urwać się z lekcji. Była to prawdziwa misja - dla Jarka, by miał siłę i środki na to, żeby pokonać białaczkę. KRWIODAWSTWO I DKMS Nikt z organizatorów “Bajecznego losowania” nie mógł spodziewać się, że ich chęć pomocy rozrośnie się na tak ogromną skalę. Na loterii bowiem nie skończyła się cała akcja pomocy dla Jarka. Uczniowie poszli o krok dalej! Z pomocą nieocenionej pani pedagog Małgorzaty Boguckiej-Pabian nasza szkoła połączyła siły z Fundacją DKMS. Jest to jedna z największych fundacji w Polsce, która zajmuje się rejestracją potencjalnych dawców szpiku. Dzięki DKMS ludzie chorzy na nowotwory krwi mają szansę na drugie życie. Najważniejsze jest to, że rejestracja jest całkowicie bezpłatna i bezbolesna, a dzięki zaledwie 10 minutom możemy uratować komuś życie. No tak. Ale na czym polega pobieranie szpiku i co to w ogóle jest? O ile każdy z nas potrafi sobie wyobrazić czym jest pobieranie krwi, tak nie każdy wie, czym jest pobieranie szpiku. Szpik kostny to miękka tkanka wypełniająca nasze kości. Pełni on w organizmie bardzo ważną funkcję, mianowicie wytwarza krew. W szpiku kostnym znajdują się również komórki macierzyste, które dbają o to, aby nasza krew miała odpowiedni skład. Tu pewnie pojawi się kolejne pytanie w głowie osoby, która nigdy o tym nie słyszała - czy pobieranie szpiku jest bezpieczne? Lekarze podkreślają, że procedura pobrania jest zabiegiem bezpiecznym, który nie stanowi istotnego zagrożenia dla zdrowia i życia dawcy. Na każdym etapie zadbano o to, aby ból był jak naj bardziej zminimalizowany. Czy faktycznie oddawanie szpiku jest aż tak bolesne? Według Dawców nie. Ból związany z oddawaniem szpiku porównują do bólu jak przy stłuczeniu o kant szafki. I także ta akcja przyniosła owocne plony! Nasi uczniowie, już nie tylko z klasy Jarka, ale wolontariusze z całej szkoły zaangażowali się w


008 wzbogacanie bazy DKMS. Nasze akcje przyniosły tysiące nowych dawców, co przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich. KONCERT CHARYTATYWNY W grudniu nastąpiła kolejna część akcji “Jedyneczka dla Jareczka”. 11 grudnia w Dworze Artusa miał miejsce koncert charytatywny, na którym wystąpili m.in. uczniowie naszej Jedyneczki. Swoją obecnością zaszczycił nas również gość specjalny - Adam Nowak. Energia i pozytywne wibracje, które czuło się podczas całego wydarzenia, były czymś niesamowitym. Była to okazja nie tylko do zaspokojenia swoich muzycznych pragnień, ponieważ każdy znalazł tu dla siebie coś dobrego - od muzyki klasycznej po rap.Bo właśnie taka jest też Jedynka - różnorodna i pomocna. Podczas całego koncertu nie zabrakło innych atrakcji, a w tym licytacji, którą prowadził nieoceniony pan profesor Łukasz Bania. A wszystko to dla Jarka! Pomagajmy, mnóżmy dobro, a ono wróci ze zdwojoną siłą „Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz”. Z naszych nieoficjalnych informacji możemy tylko jeszcze powiedzieć, że… udało się! Jarek będzie miał przeszczep! Mission accomplished :)


009 „JEDYNECZKA DLA JARECZKA”

Photo by Adrien Converse


010 DWA WYWIADY, DWIE NIEZWYKŁE HISTORIE - CZ. I

J

EDYNKOWE SERCE - WYWIAD Z BYŁĄ PANIĄ DYREKTOR, ELŻBIETĄ GLURĄ.

W.W.: Czy czytała Pani ostatnio jakąś książkę, oglądała Pani jakiś film, jakąś sztukę, cokolwiek co może Pani polecić uczniom?

E.G.: Jestem w takim szczególnym okresie życia, że mam czas na czytanie. Jest on wolny. Tak go sobie gospodaruję. Zaczęło się od początku roku akademickiego, gdy zapisałam się na studia z historii sztuki. Jako słuchacz wykonuje polecenia, zadania domowe, czytam i oglądam albumy i pozycje z listy sztuki. W.W.: Czyli jest Pani znów uczniem? E.G.: Tak, i ostatnio sięgnęłam po pozycję, którą ostatnio interesuje się wiele osób, czyli “Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Jest to dosć potężny tom. Jestem też teraz w trakcie „Biegunów”. Moje zainteresowanie powieściami Olgi Tokarczuk zaczęło się jeszcze przed zdobyciem przez nią Nagrody Nobla. Sama nagroda na pewno zwiększa moją motywację, by je przeczytać, aby mieć własne zdanie o jej książkach. Odpowiada mi jej poetyka, jej sposób narracji. W.W.: Skąd pomysł by ponownie pójść na studia? E.G.: Przechodzenie na emeryturę jest to, paradoksalnie, trudny okres. Człowiek przez całe życie pędzi. Pełnienie ról, które w życiu mi było dane pełnić, spowodowało to, że byłam osobą bardzo zajętą. Należało załatwiać bardzo wiele różnych spraw, organizować życie innym. Teraz się okazuje się, że tego czasu jest więcej. W związku z tym pojawił się pomysł, żeby spełnić swoje plany. Moje zainteresowania. Jestem przecież matematykiem, moja wiedza z dziedziny historii sztuki jest minimalna, wręcz wrażeniowa. A teraz spotykam się z ludźmi na zajęciach,


011 E.G.: którzy są profesorami, pracownikami muzeum, instytutów sztuki. Są to ludzie z pasją. I okazuje się, że te osiem godzin wykładów, czyli tyle, ile wy spędzacie w ławkach, jest dla mnie przyjemnością. Odpoczywam, czerpię z tego dużo przyjemności, sporządzam notatki. Szczerze, trochę się dziwię, że to wszystko jest takie pasjonujące. Jak człowiek całe życie spędza w szkole, to trochę zamyka się na inne dziedziny. Wydaje się, że szkoła stanowi centrum świata. A może nie do końca tak jest. W.W.: Nasza szkoła bardzo dobrze reprezentuje to, że nawet jeśli jesteś „ścisłowcem” to nie oznacza to, że nie możesz mieć do czynienia ze sztuką. E.G.: Wychowanie młodego człowieka przez kulturę, sport, jest sprawą zasadniczą. Jesteście w liceum trzy lata i jest to dla was bardzo wrażliwy moment życia. Z dzieci stajecie się młodymi, prawie dorosłymi osobami. W moim przekonaniu takie jest zadanie liceum, żeby pokazać różne możliwości, aktywności. Nauka zawsze jest najważniejsza, ale zorientowanie się, kim człowiek chce zostać w przyszłości, jest równie ważne. Zawsze mi na tym bardzo zależało, by młodzi chodzili do teatru, do opery. Być może opera nie jest dla nas. I może już nigdy w życiu do opery nie przyjdziemy. W szkole oprócz nauki jest ważne bycie w gronie fajnych ludzi i to nie jest nadmierne określenie. Fajnych, wartościowych ludzi. W.W.: Pierwsze trzy przymiotniki, które przychodzą pani na myśl, gdy myśli pani o naszym liceum. Jakby miała Pani opisać 1LO w kilku zdaniach, to jak by Pani ją opisała? E.G.: Myślę, że jest to przyjazna uczniom szkoła. Wspólnie z nauczycielami chcieliśmy, żeby było to miejsce z dobrą energią.Średnia szkoły

powyżej 4,2 sama mówi za siebie. Wyniki matur z niektórych przedmiotów np. z matematyki w klasach matematycznyc, bliskie 100%. To jest po prostu ewenement. Jednak to trzeba wypracować. Trzeba uczyć z pasją i miłością. Zawsze powtarzałam, że dyrektor w gabinecie nic nie zrobi. On może zadbać o to, żeby dokumenty były prawidłowo wypełnione, żeby kontrole zewnętrzne wypadały dobrze. Cała reszta jest sprawą relacji z ludźmi i tak mi się wydaje, że


012 E.G.: takie szanowanie siebie z jednej strony zostawia pole do wła-

snej aktywności, zarówno dla nauczycieli, jaki i dla uczniów. To jest taki klucz, czyli mój sposób zarządzania. Zawsze uznawałam, że to nie może być jakiś rodzaj dyktatury. Należy przedyskutować różne sprawy. W.W.: Jakie jest Pani najmilsze wspomnienie z szkołą jako uczenni-

ca i jako pracownik szkoły?

E.G.: Należałam do grona tych dobrych, bardzo dobrych uczniów.

Reprezentowałam szkołę w poczcie sztandarowym, czyli byłam osobą wyróżnioną. W szkole najwspanialsze rzeczy kojarzą mi się z wyjazdami, balem studniówkowym; może niekoniecznie związane z samą obecnością na lekcjach.Jak już pracowałam w szkole i byłam wicedyrektorem (na początku byłam 10 lat wicedyrektorką, potem się zaczął mój 18-letni okres, gdy sprawowałam funkcję dyrektora), najlepiej wspominam obozy narciarskie. Byłam na nich aż 24 razy. Zawsze wszystko organizowaliśmy sami, żeby obniżyć koszty. Chcieliśmy, żeby każdy mógł pojechać. Przed południem zazwyczaj szliśmy na narty, a po południu były inne atrakcje: imprezy, baseny, wyjazdy. To było coś co bardzo miło wspominam. Ten ostatni okres mojej pracy jako dyrektora podsumował całą moją pracę w szkole. Nagrody, medal Prezydenta Miasta - najwyższe odznaczenie, jakie może dać Prezydent. Otrzymałam nagrody Ministra. Zawsze się cieszyłam odznaczeniami, czyli uznaniem dla szkoły. Było naprawdę dużo i mnóstwo takich spraw są dla mnie wartościowymi, miłych do wspominania. W.W.: Jakie cechy osobiste uważa Pani za najbardziej przydatne w pracy na stanowisku dyrektora szkoły? E.G.: Praca dyrektora polega na tym, żeby „ogarnąć” sprawy organizacyjne, a także zadbać o relacje, o których wcześniej wspomniałam. Wydaje mi się, może tak nieskromnie, że umiałam pogodzić te dwie rzeczy. Z jednej strony nigdy nadmiernie nie podkreślałam tej ogromnej pracy,


013 E.G.: którą trzeba wykonać, w tym także w domu. Laptop do torebki i do roboty. Jest to ogrom pracy, która jest niewidoczna na co dzień. Wymaga to umiejętności systematycznej pracy. Chociaż ja nigdy nie czułam się rasowym urzędnikiem. Nigdy do końca nie odnajdywałam się w tych papierach. Jednak najważniejsze były relacje, które zawierałam w międzyczasie. Życzliwość, próba zrozumienia drugiej strony. To bardzo pomaga. W.W.: Jakie są Pani osobiste marzenia, plany, które teraz można wypełnić? E.G.: Ten okres w życiu, w którym się teraz znajduję, jest dobrym okresem. Z powodu wnuków, którymi można się cieszyć. Okres, gdy pojawiają się małe dzieci w rodzinie, jest autentycznie cudowny. Chyba wszyscy tak mówią, że dopiero babcie i dziadkowie mogą docenić wartość tego momentu. U mnie tak było, że sama, na własną prośbę, skróciłam okres sprawowania funkcji, czyli 4 kadencję dyrektorską. Było to związane z poważną chorobą mojego męża, tak właśnie trzeba było zrobić. Jest to powinność ludzi, żeby być przy sobie na dobre i na złe. Myślę, że jestem szczęśliwa, mając taki dobry, wartościowy związek. To nie jest jakiś rodzaj poświęcenia. To jest po prostu powinność. To okres takiego wyciszenia, spowolnienia, skupienia się na sobie. Cieszenia się życiem. Jesteśmy bardzo aktywnymi ludźmi, chodziliśmy po Tatrach. Zawsze opowiadam, że nie ma ścieżki w Tatrach, której wielokrotnie byśmy nie przeszli. Pływaliśmy kajakami, wędrowaliśmy. Prowadziliśmy aktywny tryb życia i we mnie nadal to jest. Mam taką potrzebę eksploracji, ruchu. W.W.: A czy w stosunku do szkoły miała Pani jakieś marzenie, pragnienie, które nie do końca udało się wcielić w życie? E.G.: Rzeczą, którą chciałabym, żeby wróciła, jest sposób zwracania się do nauczycieli. Nie mogę się przyzwyczaić do nowych zwrotów. Wiem, że wielu nauczycieli też tak myśli, ale tego nie mówią. Kilka lat wstecz było nie do pomyślenia, żeby do nauczyciela szkoły średniej nie zwracać się inaczej niż „Profesorze”. A w tym momencie, mówi się „proszę Pani/proszę Pana”. Jest to dla mnie dziwne. Zawsze opowiadam taką historię, że jak się idzie do lekarza to, niezależnie od jego stopnia, mówi


014 E.G.: się do niego doktorze. I myślę, że nauczyciele też na to zasługują. Najwyższym stopniem, jeśli chodzi o awans zawodowy nauczycieli, jest profesor szkoły średniej, czyli nie jest nic takiego ponadwymiarowego. Zawsze, gdy zwracałam się publicznie do nauczycieli pracujących w naszej szkole, zwracałam się „Pan/Pani Profesor”. Jest to we mnie głęboko zakorzenione i uważam, że tak być powinno. W.W.: Mam do Pani ostatnie pytanie. Odniosła Pani sukces, i to nie podchodzi pod dyskusję. Jedynka poprawiła się na różnych rankingach i coraz więcej uczniów chce się do niej dostać. Średnia matur mówi sama za siebie. Czy ma Pani jakąś radę dla uczniów, jak osiągnąć sukces na ścieżce uczniowskiej? Jak przejść przez dorosłe życie? E.G.: W moim przekonaniu, okres szkolny powinien być takim okresem zaangażowania się na różnego rodzaju polach. Jest to także, okres czytania. Wydaje mi się, że jesteście pokoleniem wyjątkowym. Rzeczywiście, to, co się zdarzyło przez ostatnie kilka lat, jest zupełnie niezwykłe. Ten dostęp do informacji jest zadziwiający. Potrzebujecie cały czas kontaktu z światem zewnętrznym. Skupienie na sobie jest jednak ważne. Ten kod kulturowy, umiejętność zrozumienia różnych rzeczy, jest bardzo cenną umiejętnością. Co lubię, co jest dla mnie ważne. Umiejętność zorganizowania swojej nauki, żeby nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Trzeba znaleźć w tym wszystkim przyjemność. Siadam z książką, co daje mi poczucie, że umiem samodzielnie się uczyć. Niekoniecznie dla oceny. To ogromnie trudne. Żyjemy w czasach bardzo trudnych, bardzo skomplikowanych. Próba ogarnięcia i zrozumienia tego jest ogromnym wyzwaniem, które stoi przed wami. Wierzę w dobrą literaturę, w dobre projekty, w dobre, wspólne działania. To jest to. Oglądanie wartościowych filmów. Próba nie pójścia na łatwiznę. Tylko stawianie przed sobą wysokich wymagań. Czas liceum to okres kiedy nauczyciel czuje się odpowiedzialny za uczniów. Ale to są chwile. To są trzy lata, zaraz stąd wyskakujecie. Pójdziecie w świat w różne środowiska, studia. I tam już nikt niczego nie będzie kazał. Człowiek, jak nie będzie miał takiego rodzaju wewnętrznej dyscypliny, czy umiejętności postawienia sobie granic, to może bardzo zbłądzić. Ten moment jest ważny na tle całego życia człowieka. Ważne, żeby to stworzyć. Umiejętność słuchania i zauważania potrzeb innych ludzi, to jest ważne.


015

https://www.torun.pl/pl/thorunium-dla-elzbiety-glury


Photo by Michał Tarnowski

Ha d e s


017 DWA WYWIADY, DWIE NIEZWYKŁE HISTORIE - CZ. II

w

ŁADCZYNI HADESU – WYWIAD Z WŁAŚCICIELKĄ SZKOLNEGO SKLEPIKU, EWĄ PRZYGODĄ.

Kto potrafi sobie wyobrazić codzienną szkolną rzeczywistość bez tego miejsca? Krótka rozmowa z panią Ewą Przygodą o początkach pracy, uczniach i wyzwaniu podwójnego rocznika. Z.B.: Od kiedy Pani tutaj pracuje? E.P.: Ostatnio próbowałam policzyć… to już by było siedem lat. Z.B.: Czy jest Pani pierwszą właścicielką tego sklepiku? E.P.: Nie, nie. Przede mną była tutaj taka starsza pani. Już trochę chyba jej się nie chciało. Dowiedziałam się od znajomego, który jest związany ze szkołą, że będzie tutaj przetarg i tak stwierdziłam – a, spróbujemy. Z.B.: Pamięta Pani swój pierwszy dzień w pracy? E.P.: Pamiętam. Nie umiałam jeszcze wtedy szybko obsługiwać kasy fiskalnej, kolejka oczywiście była po sam korytarz, ale moi przyjaciele mi pomagali, także daliśmy radę. Z.B.: Jak przyjęli Panią uczniowie, zauważyli zmianę? E.P.: Oczywiście, przede mną były tutaj właściwie same chipsy i cola, moja poprzedniczka nie robiła kanapek, także wybór był niewielki. To też nie tak, że wszystko było tu od początku, powoli wprowadzaliśmy jakieś zmiany. Z.B.: Jakie są relacje między Panią a uczniami?


018 E.P.: Uważam, że młodzież tutaj w szkole jest najcudowniejsza na świecie – to jest po prostu niesamowite. Jak słyszę, że ktoś mówi, jaka zła jest dzisiejsza młodzież, mówię – to nie byliście w jedynce. Uczniowie tutaj są naprawdę bardzo fajni, kontaktowi i naprawdę miło się rozmawia. Z.B.: Czyli młodzież nie jest wymagającym klientem? E.P.: (śmiech) Nie, póki co przyjmują wszystko. Oczywiście jak są jakieś uwagi, żeby wprowadzić coś nowego, chętnie ich wsłuchuję. Co roku próbujemy z mlekiem roślinnym i niestety jakoś nigdy nie potrafi to wypalić. Jest przez jakiś czas, ale nie ma nim zainteresowania i znika. Z.B.: Jak radzi sobie Pani z podwójnym rocznikiem? E.P.: Na początku było ciężko, trochę się stresowałam, bo zawsze mam taki strach, że ktoś wyjdzie stąd głodny. Teraz już też pierwsze roczniki nauczyły się szybciej kupować, wiedzą, co chcą, mają przygotowany portfel, więc idzie sprawniej. Z.B.: Co lubi Pani najbardziej w swojej pracy? E.P.: Niezależność. Dlatego też chciałam otworzyć swój własny mały biznes. Dla niektórych może wydawać się, że „a, pani sklepikarka”, ale ja patrzę na to w ten sposób, że prowadzę swój biznes i jestem szefem samym dla siebie. Z.B.: Przypomina sobie Pani jakieś szczególnie miłe zdarzenie od początku pracy w sklepiku? E.P.: Podpisywałam koszulki, piłki na do widzenia. Dostawałam prezenty na Dzień Kobiet i na Święta. Jedna uczennica z pierwszych roczników nawet się popłakała, kiedy się ze mną żegnała. Z niektórymi uczniami mam kontakt do dziś. Jedna z absolwentek regularnie opiekuje się moimi kotami, kiedy wyjeżdżam – jest moją petsitterką. Jest jeden uczeń, który już od paru lat wraca, poprawiając maturę i zawsze przychodzi do mnie pożyczyć mój wysłużony kalkulator, bo podobno przynosi mu


019 E.P.: szczęście – nie jestem tego pewna, bo co roku wraca, ale zawsze mu go pożyczam (śmiech). Rozmawiała: Zuzanna Badaczewska

MODA NA MANIPULACYJNY SUKCES MANIPULACJA W MEDIACH Alicja Nowocień

W

dzisiejszych czasach jesteśmy wręcz zalewani informacjami, wiadomościami. Coraz trudniej jest nam rozróżnić co jest obiektywne, a co zmanipulowane, nacechowane politycznie, światopoglądowo. Fake newsy, farmy trolli, hejt, manipulacja… Niestety tym w większości żyją dzisiejsze media… żerują na sensacjach i faktach nie mających praktycznie żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Dzisiaj największym źródłem informacji jest internet. Wystarczy, że wpiszemy konkretną frazę - wówczas wyszukiwarka pokazuje nam np. 1,5 mln wyników. Mamy ogromny wybór. Jedna sprawa przedstawiona w każdy możliwy sposób. Żeby uzyskać neutralny fakt musimy zrobić porządny research, sprawdzić różne źródła, żeby mieć jak najlepszy ogląd całego problemu. Większość ludzi jednak podchodzi do tego w inny sposób. Widzimy, że jakiś polityk się skompromitował. Wystarczy clickbaitowy tytuł, przyciągające uwagę zdjęcie, żeby uwierzyć w dany “news”. Ciągle gdzieś biegniemy, nie sprawdzamy prawdziwości informacji bo zwyczajnie nie mamy na to czasu. Wielokrotnie sama łapałam się na tym, że uwierzyłam w coś, nie sprawdzając nawet o co chodzi. Teraz za każdym razem staram się robić research, rozeznać się i wysnuć odpowiednie dla mnie, zgodne z moimi poglądami konkluzje. To zjawisko jest szczególnie popularne zwłaszcza w okresie przedwyborczym. Każda z partii stara się wywrzeć na nas presję, przekonać


020

Graphics by Oskar Ciesielski


021 nas do swojego programu. Prawa i lewa strona na przemian zarzucają sobie szerzenie kłamliwych rewelacji, podrzucanie ich mediom czy tworzenie farm trolli. Można odnieść wrażenie, że fake newsy to zjawisko czysto polityczne, ale nic bardziej mylnego. To także coraz lepiej kręcący się biznes. Niebezpieczeństwo fake newsów wynika z tego, że o ile w prasie czy telewizji mamy ograniczony wybór w dobieraniu narzędzi manipulacji, o tyle internet pozwala na wykorzystanie ich wszystkich naraz oraz, dodatkowo, oferuje nowe techniki. Jednym z przykładów jest np. deepfake - poszczególne algorytmy porafią stworzyć spreparowane wypowiedzi danych osób, podczas gdy dana osoba nigdy czegoś takiego nie powiedziała. Ostatnio bardzo dużo słyszymy o tzw. “farmach trolli”. Ponad połowa polskiego społeczeństwa ślepo wierzy w publikowane informacje i, jak wcześniej wspomniałam, nie sprawdza, czy są one rzetelne. Niestety, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Fake newsy mają za zadanie wprowadzać chaos informacyjny, podsycać nienawiść, rasizm i różne teorie spiskowe. Celem ich twórców, nazywanych trollami, jest także wpływanie na nastroje potencjalnych wyborców, a tym samym na wynik demokratycznych wyborów. Z dziennikarstwem nie ma to tak naprawdę nic wspólnego. Celem takich działań jest stworzenie czarnego PR-u dla konkurencyjnej firmy/partii. Odpowiedzią na kryzys wizerunkowy nigdy nie powinno być komunikowanie wad konkurencji, a tym bardziej produkcja takich informacji. Zasada hejtu działa całkiem podobnie. Nie radzimy sobie w życiu, więc, żeby się lepiej poczuć ze samym sobą, oczerniamy innych. Bardzo łatwo jest oczernić kogoś w internecie. Wystarczy tak naprawdę jedno potknięcie, żeby zostać zmieszanym z błotem. Odwoływanie się do emocji, wielkich, szczytnych haseł, idei jest bardzo popularną techniką manipulacji. Mówienie półprawd - kiedy nie mamy szerokiego obrazu rzeczywistości - kreujemy fałszywą, zakłamaną rzeczywistość. Niektórym jest to bardzo na rękę. Filtrowanie informacji jest bardzo trudną i jednocześnie ważną rzeczą. Dużą rolę w tej kwestii odgrywają również celebryci, influencerzy, aktorzy, którzy mają ogromny udział w kształtowaniu opinii publicznej. Są swego rodzaju autorytetem, zwłaszcza dla młodych ludzi. Często są to osoby po prostu niekompe-


022 tentne w danej dziedzinie, mimo wszystko wypowiadają się o niej. Media, każdego dnia docierają do milionów odbiorców, mają więc wyjątkowo szerokie pole wpływów i być może to właśnie dlatego ich manipulacje są tak niebezpieczne. Każdy powinien mieć własny rozum i obiektywne podejście. Moim zdaniem jest to najbardziej rozsądne, bo gdy czerpiemy informacje z różnych źródeł, wiemy, jak wygląda spreparowana informacja - wówczas możemy sami określić swoje stanowisko na dany temat. Nie podążajmy więc w stronę mody na manipulacyjny sukces.

Photo by z yu


023 JESTEŚ SOBĄ? Edyta Kurpiewska

C

iągle słyszymy hasła, byśmy byli oryginalni, dążyli do własnego celu i przede wszystkim byli sobą. Nasz XXI wiek, patrząc z perspektywy czasu, jest okresem, gdzie każdy teoretycznie może być, kim chce. W starożytnej Grecji tylko ateńskich mężczyzn w ogóle obejmowały prawa człowieka, w średniowieczu chłop nie miał możliwości zmiany stanu na szlachcica, nawet kobiety otrzymały swoje prawa dopiero w XX wieku. Zatem czasy, w których żyjemy dają nam naprawdę duże perspektywy. Chcą uniknąć niedomówień, od razu wspomnę, że nie chodzi mi o to, jak ktoś ciężko pracuje, to nie zdobędzie wymarzonej pracy lub nie dokona innych wielkich czynów. Ambicja powinna wychodzić od nas samych. Zaobserwowałam, że teraz wszyscy napierają na nas. Nauczyciele mówią, że chcą od nas oryginalności. W rzeczywistości, jak twój mózg nie tryska nowymi pomysłami niczym konfetti na setnych urodzinach prababci, to widać ich niezadowolenie. Mówią, żebyśmy dążyli do własnego celu, ale nie pomagają nam nawet go wyznaczyć. Hurtowo uczymy się wszystkich definicji na biologię, wzorów na fizykę i twórczości poetów na język polski. Jednakże, czy jest sens to robić bez konkretnego priorytetu? Jeżeli jedyną naszą motywacją do nauki są pieniądze od rodziny za pasek na świadectwie, to bym sobie odpuściła. Dodatkowo coraz częściej nam przewija się zwrot „bądź sobą”. Skomplikowana sprawa do zdefiniowania. Zatem, czym jesteśmy “my”? Tak naprawdę bylibyśmy w stu procentach sobą, gdybyśmy żyli na bezludnej wyspie nieobserwowani przez nikogo. Nasze postępowania są uzależnione od innych osób. Poznajemy zasady zachowania się w społeczeństwie w procesie socjalizacji, który trwa przez całe nasze życie. Moja polonistka z gimnazjum (swoją drogą bardzo mądra kobieta) powiedziała, że jeżeli chcemy poznać człowieka to mamy najpierw poznać jego przyjaciół. Ludzie nie chcą być odrzuceni w społeczeństwie,


024 dlatego dopasowują się do innych. Snuje teorie, że jak ktoś mówi: „podejmuj mądre decyzje”, to w zasadzie chodzi mu o to, żebyś podjął taką decyzję, dzięki której w oczach ludzi nie wyjdziesz po prostu na wariata. Skojarzył wam się może Don Kichot po przeczytaniu tego zdania? Wiecie, to ten, co myślał, że żyje w epoce smoków, rycerzy i dam serca, więc postanowił walczyć z wiatrakami. Jego też uznawali za wariata, a przecież, tak jak ja, starał się być po prostu sobą. Przed dwoma laty wychodziłam z gimnazjum z myślą, że mam talent literacki, tzw. lekkie pióro. Pamiętam jeszcze słowa nauczycielki polskiego, która powiedziała mi: „Jest specjalne miejsce w piekle dla ludzi, którzy mieli talent, a go nie wykorzystali. Jak ty nie wykorzystasz swojego polonistycznego talentu, to właśnie tam trafisz”. Wybrałam konkretnie to liceum, bo słyszałam o możliwościach, jakie daje swoim uczniom. Myślałam, że będzie to miejsce, w którym prawdziwie rozwinę skrzydła. Jednakże, gdy już poszłam do szkoły średniej, poczułam się zwykłą „przeciętniarą”. Szara, niczym niewyróżniająca się Edyta. W 1LO jest masa uzdolnionych ludzi, patrząc pod różnymi aspektami sztuki i nauki. Co chwilę mogłam usłyszeć o jakiś wystawach, konkursach, koncertach i innych tego typu przedsięwzięciach. Obserwując ich wszystkich, tych, moim zdaniem, mądrzejszych, zdolniejszych ode mnie, zwątpiłam w siebie. Zastanawiałam się, czy ja na pewno wybrałam dobre liceum. Jak mogę odnaleźć się w tej jaskini talentów, skoro nie mam żadnego hasła w stylu “sezamie, otwórz się”, bym czuła się jak jedna z nich. Trochę mi to zajęło, ale po dłuższym przemyśleniu zrozumiałam swój błąd. Nadzwyczajnie w świecie porównałam się do innych. A przecież stanowię swego rodzaju indywidualność. Staram się “być sobą”. Nie doceniłam siebie. Nie dałam sobie szansy na oszlifowanie mojego diamentu, bo tak bardzo bałam się zetknięcia z kulturalnym światem mojego liceum. Gdybym nadal tkwiła w tym pesymistycznym założeniu, wciąż porównując się do plastyków, muzyków, itp., nie pisałabym teraz tego artykułu. Moja historia pokazuje, jak ważne jest ufanie sobie i wiara w swoją wartość. Nieważne, czy ktoś robi coś lepiej, ponieważ każdy z nas rozwija swój talent dla siebie - niektórzy szybciej, z większym zaangażowa-


025 niem, a niektórzy w domowym zaciszu. Chciałabym, żeby każdy z nas, jeżeli u siebie zaobserwuje podobne zjawisko, wyrwał się z powszechnego wyścigu szczurów i zmierzał do zdobycia swoich marzeń własnym rytmem. Bo najważniejsze jest być sobą. Photo by Meric Dagli


026 KULTURAlnie mgr Marta Zielińska SERIALE W OCZEKIWNIU NA WIOSNĘ: DOM Z PAPIERU Tego serialu chyba nie trzeba przedstawiać… Szybko, lećcie włączyć kolejny odcinek! F.R.I.E.N.D.S. Kto powiedział, że klasyka wyszła z mody? Kultowy serial, który z całą pewnością “maniaczyły” Wasze starsze siostry, kuzynki, mamy, a nawet babcie. Nic tak dobrze nie budzi ze snu zimowego, jak uroczy Ross starający się o serce nieprzystępnej Rachel. STRANGER THINGS Trudno nam uwierzyć, by wśród Was znalazłaby się choćby jedna osoba, która nie słyszała o największym serialowym hicie ostatnich lat! Jednak gdyby taki nieszczęśnik się znalazł w jedynkowych szeregach, to spieszymy z pomocą! To mieszanka wybuchowa wielu gatunków, która z całą pewnością nie jest dla osób o słabych nerwach. Lojalnie ostrzegamy - Stranger Things wciągnie Was tak bardzo, że zawalenie klasówki z matmy - murowane! THE CROWN Serial dla fanów angielskiej dynastii Windsorów, lecz nie tylko! Claire Foy genialnie odgrywa rolę Elżbiety II przez pierwsze 2 sezony, a fani z niecierpliwością czekają, by zobaczyć Olivię Colman w odsłonie brytyjskiej królowej w 3 sezonie, który w listopadzie zagości na platformie Netflix. CZARNE LUSTRO


027

Kolejna z pozycji sci-fi. Każdy odcinek jest swoją własną historią, jak technologia może odmienić nasze życie… w negatywnym wymiarze. Dobry, ale wymagający dużego skupienia. Najlepiej obejrzyjcie go sobie na spokojnie w weekend, popijając ciepłą herbatę z cytryną i konfiturą z malin. RIVERDALE Pokłosie uwielbianych przez dawnych licealistów Pamiętników wampirów. Połączenie fantastyki z codziennymi problemami nastolatków, wpisana w realia małego amerykańskiego miasteczka? Zapowiada się maraton z przyjaciółką i dobrą pizzą.


028 KULTURAlnie mgr Marta Zielińska Z KSIĄŻKĄ W CIEPŁY, WIOSENNY WIECZÓR. Zanim przejdziemy do zestawienia, które przygotowaliśmy dla Was - mniej lub bardziej książkoholików, chcielibyśmy skomentować jedną z najlepszych informacji ze świata literatury w ostatnich miesiącach, ba! Nawet latach! Olga Tokarczuk z Literacką Nagrodą Nobla! Istny szał! Każda międzynarodowa nagroda dla naszych rodaków cieszy, ale ta szczególnie. Pisarka z Sulechowa została wyróżniona za swoją wyśmienitą powieść “Bieguni”. Pozycja ta była wielokrotnie doceniana i nagradzana (m.in. Nagroda Nike czy Międzynarodowa Nagroda Bookera), ale prestiż, jaki idzie za tą ostatnią jest ogromny! Sama powieść obraca się w kręgu tematyki egzystencjalnej, której “tłem” jest podróż. Zachęcamy do sięgnięcia po “Biegunów”, nim cały nakład się skończy.

Tu jeszcze najlepsze z utworów laureatki Nobla: - E.E. - Prawiek i inne czasy - Dom dzienny, dom nocny - Prowadź swój pług przez kości umarłych - Księgi Jakubowe

A teraz kilka propozycji od nas:

V


029 „Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych” - Christel Petitcolin Jest to dobra pozycja dla osób, które codziennie czują zakotłowanie myśli w swoich głowach, wiedząc jednocześnie, że tych myśli jest za dużo. Brzmi znajomo? Sięgnijcie po nią, a na pewno nie pożałujecie. Christel Petitcolin dała się już poznać jako wszechstronna autorka (napisała m.in. bestseller Francuzki dojrzewają najpiękniej), więc i tym razem Was nie zawiedzie. „Świąteczny dyżur” - Adam Key Wyśmienity twórca “Będzie bolało” powraca! I tym razem zdradza nam tajniki pracy w sektorze medycyny. Zanim nasi koledzy i koleżanki z biol-chemów znajdą się pośród wybitnych chirurgów, kardiologów czy pediatrów, mogą przekonać się o blaskach i cieniach tej pracy - zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia. „Zabójcze Święta” (wydanie zbiorowe) 10 polskich pisarzy spróbuje odczarować magię świąt. W ich historiach Boże Narodzenie bynajmniej nie zostało pokazane jako cukierkowy czas, pełny zapachów cynamonu i mandarynek. Zbrodnia, groza i strach czają się na każdym rogu. Czy będziecie na tyle odważni, żeby się o tym przekonać? „Balladyna” (wydanie zbiorowe) Nieważne, czy jesteś #teamMickiewicz czy #teamSłowacki, to pozycja, po którą powinniście sięgnąć. Balladyna ma wiele imion i wiele twarzy, ale zawsze zdemaskuje ją jej blizna na czole. Pozycja dla osób spragnionych dreszczyku grozy.


030 Source: Empik.com


031 PROBLEMY PODWÓJNEGO ROCZNIKA Natalia Zaborowska Zuzia Zajączkowska

P

odwójny rocznik to jeden z tematów tego roku szkolnego. Jest to przede wszystkim ogromna zmiana nie tylko dla uczniów, lecz także dla nauczycieli oraz pracowników szkół. Zbyt szybko wprowadzona reforma, zbyt nieprzemyślana przez swoich twórców, przyniosła oczywiście wiele kłopotów... Wspólne rozpoczęcie nauki uczniów po szkole podstawowej oraz po gimnazjum w szkołach średnich spowodowało trudność w dostaniu się do nich, a przede wszystkim ich przeludnienie. Same odczułyśmy to zjawisko na własnej skórze, znajdując się wśród pierwszoklasistów podwójnego rocznika. Jednakże problem ten zaintrygował nas tak bardzo, że postanowiłyśmy popytać innych, co sądzą na ten temat. W tym celu zadałyśmy kilka pytań naszym szkolnym kolegom i koleżankom: Zosia z 1Dp mówi: ,,Podwójny rocznik był niemądrym posunięciem ze strony państwa. Szkoła jest przeludniona, a przykładem na to jest pasowanie pierwszoklasistów. Musimy na nim stać, ponieważ jest za mało miejsca na postawienie krzeseł dla wszystkich.” Radek z 2G twierdzi- ,,Nie odczuwam większej różnicy, jest po prostu więcej ludzi.’’ Klaudii z 3B wydaje się- ,,Plan, mimo dużej ilości uczniów, nie jest aż tak źle ułożony, wszystko zdaje się być logicznie ustalone. Do plusów można zaliczyć na przykład możliwość poznania oraz zaprzyjaźnienia się z większą ilością ludzi.’’ A co o podwójnym roczniku sądzą nauczyciele? Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie przeprowadziłyśmy rozmowę z naszą polonistką. Pani Profesor stwierdza, że pomimo tłoku oraz kolejek w sklepiku nie jest najgorzej. Mówi: ,, Jest to lekkie wariactwo, ale o dziwo się sprawdza. Miałam chociaż okazję poznać fajne oraz diabelnie zdolne dzieciaki


032 rok wcześniej niż zazwyczaj.’’ Dalej spytałyśmy, czy podwójny rocznik przyczynił się do większej ilości pracy? Na co uzyskałyśmy odpowiedz, że: ,,Jest zdecydowanie więcej pracy, ponieważ rocznik po podstawówce materiałem różni się tym po gimnazjum. Nauczyciele pracują na nowych podręcznikach i muszą dostosować warunki pracy do umiejętności młodszych uczniów, bo, jak wiadomo, mają oni inne predyspozycje do nauki. Nie są oswojeni z rytmem pracy w liceum, ale metodą prób i błędów na pewno uda się wszystkim nawiązać cudowną współpracę’’.

Graphics by Oskar Ciesielski

Rzeczywiście musimy zgodzić się ze słowami Pani profesor, jest to wariactwo. Można wyróżnić wiele minusów, ale jak widać plusów też nie brakuje! Mamy nadzieję, że kolejne cztery lata oswoją nas z tą nową rzeczywistością i pozwolą cieszyć się licealnym życiem w naszym ukochanym 1lo. Pocieszające jest, że już za nami pierwszy semestr i… jakoś nie zwariowaliśmy!


Photo by Meric Dagli

NASZE PRÓBY LITERACKIE


034 W. RUMIŃSKI KL. IIIG

„BEZSENS” Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Ciągle się wyłącznie domyślamy, nieustannie bijemy się z myślami. Pozory wiecznie stwarzamy, choć dlaczego? Nie wiemy sami. Czego naprawdę od życia chcemy? Dlaczego wciąż w jego bezsens brniemy? Z jakiego powodu zostaliśmy do świadomości przywołani? Pod jakim warunkiem zostaniemy uszanowani? Co zrobić mam, by naprawić stracone lata? By zrzucić z siebie brzemię męczeńskiego bata? Cóż począć, gdy nie sposób odnaleźć samego siebie pośród puszczy ludzkiej podłości A co tu dopiero mówić o jakiejkolwiek moralności…


035 BŁAŻEJ SZYMAŃSKI KL. IDG

„BURZA” Spadam. Razem z kroplami niepotrzebnych słów i niedomówień Turbowany przez nie w niepotrzebnej przestrzeni. Niepotrzebnie dużej. Ta zbędność nie budzi rozkoszy. Rodzi żal i odrazę. Kolejną zbędność. Wpadam. Wzburzony. Do Oceanu Spokojnego. Cisza. Fale kreślą lodowce. Lodowce kreślą czarno-białą tęczę. Ta z kolei deszcz. Krążenie wody w przyrodzie. W barwach negatywu i górami do nóg. Nawias ust i wszystko co w nawiasie. Poza nim błyskawice grzmoty i wichry. Burza przed ciszą. Ale przy tej nie zasnę.


036 BŁAŻEJ SZYMAŃSKI KL. IDG

„PORANEK” Jeszcze śpiące fotony spóźnionego rana, Bezcieniem leniwie pruszą po okolicy, Nie tyle z obowiązku, co ze złości Pana, W koronie plecionej z żniwnych łanów pszenicy. Delikatnie muskają nieświadome ciała, Piórem Ptaka z Popiołów; za jego przykładem, Dusza wraca na miejsce tak szybko jak zwiała, Snów szlafmycę zamienia w czapkę szytą ładem. Oczy nadal przykryte pierzyną dwóch powiek, Ćwierć Martwy: „Gdzie jestem?” Zapytuje Błędnika, Uprzejmie zawiadamia: „W łożu, Panie Człowiek!”. Na hasło: „Gdziem w świecie?” odpowiedzi unika.


037 BŁAŻEJ SZYMAŃSKI KL. IDG

„BYĆ MOŻE” Jeszcze śpiące fotony spóźnionego rana, Bezcieniem leniwie pruszą po okolicy, Nie tyle z obowiązku, co ze złości Pana, W koronie plecionej z żniwnych łanów pszenicy. Delikatnie muskają nieświadome ciała, Piórem Ptaka z Popiołów; za jego przykładem, Dusza wraca na miejsce tak szybko jak zwiała, Snów szlafmycę zamienia w czapkę szytą ładem. Oczy nadal przykryte pierzyną dwóch powiek, Ćwierć Martwy: „Gdzie jestem?” Zapytuje Błędnika, Uprzejmie zawiadamia: „W łożu, Panie Człowiek!”. Na hasło: „Gdziem w świecie?” odpowiedzi unika.


038 W. RUMIŃSKI KL. IIIG

“JESIEŃ ZŁOTA” Jesień polska złota - pośród spadających lisci w kolorze żółci i czerwieni, Blask słońca między konarami drzew dyskretnie się mieni. Złota polska jesien-ciepły, spokojny wrzesień. Równonocy czas wśród widoku gwiazd wzniesień. Złota jesień polska-w październiku powoli usycha każda gałązka. Swoje światlo traci skromna już wiązka. Polska jesień złota-uchyla optymizmu ostatnie wrota, Wraz z jej końcem pozostaje wyłącznie mroczna, czarna grota Ach, Jesieni! Pod Twoją koroną pęd wiatru, szum liści i biask sloica się mieni. Ukaż wszystkie swoje tajemnice, ucałuj delikatnie w rumiane lice, porwij nas z wichrem, od zaraz- niczym malarz, tworząc coraz to żywsze piękności kolory Gdyż to taki czas magiczny, iż każdy dostrzeże przymiot jego liczny. Czasem warto się zatrzymać i podziwiać w natchnieniu majestatyczne walory tej przejściowej roku pory Wrażliwy odnajdzie tu chwile wolności, przerwę od codziennej powinności. Nasze ludzkie konieczności mogą zostać zamazane przy odkryciu jesiennej rzeczywistości. Wystarczy usiąść pod drzewem, o tam, w lasku. i przemyśleć życie przy kolorowych liści blasku


039 ANONIM KL. IAP

„ZWĄTPIENIE” Zahaczając ledwie, opuszkiem palca, krawędź rzeczywistości nie potrafię puścić Twojej płochliwej dłoni Nie umiem oderwać wzroku od obojętności Twoich oczu. I stojąc tu: na granicy fikcji i tego świata Stąpając po ziemi, Dłonią dotykam chmur I mówię ci, że Cię kocham


040 ZUZIA ŚLIWKA

Czasami czuję się jak letni powiew Kiedy mówisz, że tęskniłeś, że pachnę jak czereśnie Wsuwam wtedy dłonie w twoje włosy To w nich przyniosłam ci słońce wysp, o których pisał Parandowski A ty opierasz głowę na mojej piersi Zamykasz oczy I ja zamykam I tak trwamy Kiedy odchodzę Obumierają liście na drzewach Kurczą się, kurczą Dotykają ziemi Aż wszystko ścina mróz Ty myślisz o mnie czasem Jestem gdzieś, skryta pomiędzy słowami Jakaś część ciebie pewnie za mną tęskni Kiedy ciało i duszę morzy sen W nocy widzisz kłosy Kołyszą się na wietrze To dzięki mnie To już niedługo, wrócę do ciebie Szepcę


041 Nigdy nie pamiętałeś swoich snów Idą w pochodzie wszyscy święci Jedni w wełnianych czapkach Inni ze świeżymi bliznami na sercu Spływają im do stóp białe szaty Idą i śpiewają Jedni ładnie, drudzy brzydko Niektórzy mają na dłoniach odciski Albo odmrożone stopy Albo palce uwalane tuszem Babcie , dziadkowie, dyrygenci Dzieci, zakonnice i drobni oszuści Ci, którzy się nawrócili I ci, którzy przez całe życie próbowali Choć tak naprawdę nigdy nie musieli Ich śmiech odbija się od ciemnych ścian świata (Niektóre trochę brudne, bo aureola nie chroni przed wdepnięciem w kałużę)


042 EWA ŚLEBIODA

***

W pokoju było ciemno. Mrok rozpraszała jedynie ciepła poświata ognia trzaskającego w kominku. Naprzeciw niego stał fotel bujany, a zaraz obok półka ze zdjęciami, na których widoczne były dwie uśmiechnięte twarze. Wszędzie było pełno książek. Leżały dosłownie w każdym wolnym kącie. Zajmowały każdą wolną przestrzeń na półkach, stole, krzesłach. Nawet na podłodze powoli zaczynało brakować wolnego miejsca. O większości z nich dawno zapomniano; leżały samotne w rogach lub ułożone w zakurzone stosy. W tej monotonii przetrwały ostatni rok. Ale tego wieczora pewne małe rączki postanowiły wreszcie posprzątać ten bałagan, pościerać kurze i odłożyć wszystkie książki na ich miejsce. Było to dla nich nowe doświadczenie, całkiem niespodziewane. Co skłoniło tajemniczą osóbkę do tej nagłej zmiany wystroju? Był to wieczór wigilijny, a sprzątaczką okazała się mała Antosia, która dzielnie pomagała swojej mamie w domowych porządkach. Gdy skończyła oporządzać pokój, ruszyła w stronę kuchni, żeby pomóc jej w przyrządzaniu świątecznych pyszności. W powietrzu unosił się zapach zmielonego kminku i goździków. Gospodyni skończyła już przyrządzać dania główne i właśnie przygotowywała się do pieczenia ciasta. Berta – bo tak właśnie miała na imię – była osobą pracowitą, serdeczną, ale też upartą. Upór ten wiele ją kosztował, bo pomimo tego, że żyła własnym życiem i sama mogła nim kierować, nie miała nikogo bliskiego, oprócz swojej córki Tosi. Dlatego właśnie w święta nie kręciły się po ich domu żadne ciocie łapiące małą Antośkę za policzek ani wujkowie wychwalający, jak to Antosia ślicznie tańczy. Nie było ani jednej babci, ani dziadka. Tylko one. Za oknem śnieg coraz gęściej prószył, całkowicie zasłaniając już pobliskie jezioro. Drzewa pokrywał biały puch, a widoku zasypanej dróżki nie zmącił choćby jeden ślad. Jakby tak trwała od wieków. - Mamo – powiedziała Antosia, odwracając uwagę Berty od widoku za oknem – mogę przyozdobić pomarańcze? - Oczywiście – Berta uśmiechnęła się, zadowolona, że udało jej się zdobyć kilka sztuk. Nie łatwo było bowiem zdobyć tak rzadkie, w czasach, gdy wszystko wydawane było na kartki, owoce.


043 Antosia wgramoliła się na taboret i zaczęła wtykać goździki w pomarańcze, tworząc wymyślne, jak na ośmiolatkę, wzory. - Basia mi mówiła – zaczęła Tosia – że dzisiaj w telewizji puszczą pierwszy odcinek serialu „Królowa Bona”. O osiemnastej. Mogłabym do niej pójść i go zobaczyć? Jej mama odprowadziłaby mnie zaraz po tym jak się skończy. - Kochanie, dzisiaj jest wigilia – odpowiedziała Berta – ten czas spędza się z rodziną. Nie byłoby uprzejmie wpraszać się do domu Basi w taki dzień, tylko po to, żeby pooglądać telewizję. - Ale Basia sama mnie zaprosiła – Antosia wbiła ostatni goździk, tym samym kończąc przyozdabianie pierwszej pomarańczy – Naprawdę! Poza tym jej mama sama powiedziała, że będzie jej bardzo miło mnie gościć. Berta zastanawiała się przez dłuższą chwilę, w trakcie której Antosia zdążyła ozdobić wszystkie pomarańcze. - No dobrze – zdecydowała – ale mają cię odprowadzić jak tylko się skończy! - Dziękuję! - uradowana Antosia zeskoczyła z taboretu i pobiegła do swojego pokoju, szykować się do wyjścia. Berta w tym czasie skończyła formować ciasto i włożyła je do pieca. Do osiemnastej została jeszcze godzina. Basia mieszkała za jeziorem, po drugiej stronie lasku, więc dojście tam zajęłoby im tylko dziesięć minut. Antosia ubrała się odświętnie, bo chociaż szła pooglądać telewizję do koleżanki, to przecież w jak uroczystym dniu! Ubrana w niebieską sukienkę i białe rajstopy, weszła do kuchni, żeby mama uczesała jej warkoczyki. W kuchni pachniało teraz pomarańczami i Antosia czuła się w tym momencie najszczęśliwsza na świecie. Mama czule przebierała palcami przez jej włosy, starannie je zaplatając. Na koniec związała je błękitnymi wstążkami, które jej córka wyjmowała tylko na specjalne okazje. - Nie martw się mamusiu, jak tylko wrócę będziemy miały najlepszą wigilię pod słońcem. - Oczywiście, że tak skarbie – uśmiechnęła się Berta i przytuliła ją, czule całując córkę w małą główkę. Były ze sobą bardzo blisko związane, ale chyba nigdy nie czuły się razem tak, jak w tamtej chwili. Pewnie mogłyby trwać tak przytulone jeszcze przez parę minut, gdyby Antosia nie spojrzała na zegarek. - Jeny, jak późno! Mamo szybko, bo się spóźnię! - krzyknęła i popędziła ubierać buty.


044 - Antosiu, muszę jeszcze wyjąć ciasto z pieca. Poczekaj na mnie przed domem, to zajmie mi tylko chwilkę! -Dobrze! - krzyknęła Antosia, po czym wybiegła na dwór, zdenerwowana, że może nie zdążyć. Tych kilka minut, przez które musiała czekać, wydawały jej się wiecznością. Nie zachwyciła się nawet widokiem ośnieżonej doliny, jak zwykła była robić po każdym wyjściu z domu. Jej mama wreszcie wyszła na dwór. Tosia nerwowo przebierała nogami. - Szybko, bo nie zdążę! - Spokojnie, jeszcze mamy czas! - krzyknęła Berta, bo była jeszcze dość daleko od córki, która już doszła do jeziora. Tosia czekała jeszcze przez parę sekund, po czym krzyknęła: - Nie, nie zdążę! - i pobiegła. - Tośka czekaj! - Berta krzyknęła drżącym głosem – Czekaj, tam jest jezioro! Ale Tosia już jej nie słuchała. Wbiegła na lód, nie zwracając uwagi na zaniepokojony głos matki. Była już parę metrów od brzegu, gdy lód zaczął pękać. - Tosia! Pęknięcia były coraz większe. - Tosia, wracaj! - Berta biegła za swoją córką – Czekaj! - krzyknęła tak głośno, że przestraszona Tosia zatrzymała się i odwróciła w jej stronę. W tej chwili lód się pod nią załamał. Słychać było krótki krzyk, który odbity od pobliskich wzgórz, jakby zastygł w powietrzu. Krzyk, który urwał się, gdy Tosia wpadła do wody. -NIE! - Berta przyspieszyła i klęknęła przy otworze – Tosia! Widziała jak jej córka powoli niknie w ciemności. Skoczyła za nią do wody. Wokół cisza była tak donośna, że aż dzwoniła jej w uszach. Widziała przerażoną minę swojej córki, która nie zdążyła zaczerpnąć powietrza i nie miała wystarczająco dużo siły, żeby wypłynąć na powierzchnię. Berta dopłynęła do niej i złapała ją za rękę. Resztkami sił pociągnęła Tosię i popłynęła w górę. I może gdyby nie ten przeklęty lód, dałaby radę. Wypływając zaczynało już brakować jej tlenu i zamiast w dziurę, całą mocą uderzyła głową w lód. Uderzenie było tak mocne, że była bliska utraty przytomności. Puściła rękę córki, której opadające w ciemności ciało, miało być ostatnim, co zobaczy. I tak powoli opadając patrzyła na księżyc, który


045 pojawił się nad nią, niczym stary przyjaciel, przybyły pożegnać dawnego towarzysza. - Berta – usłyszała stłumiony głos – Berta! Głos należał do jej opiekunki w domu starości. - Berta, wróć do nas. O tak, pięknie. - Nie była sama. Bertę otaczało kilkanaście staruszków i staruszek. Wszyscy w czapeczkach urodzinowych. - Wszystkiego najlepszego Berta. Dziś kończysz siedemdziesiąt lat, pamiętasz? - Berta tylko uśmiechnęła się niewyraźnie. Od śmierci jej córki minęło trzydzieści dziewięć lat. Gdy tamtego pamiętnego wieczora Berta powoli żegnała się z życiem, do wody wskoczył Hubert, jej sąsiad, który wcześniej usłyszał ich krzyki i wyszedł sprawdzić, co się stało. Antosi niestety nie udało mu się uratować. Berta parę tygodni spędziła w szpitalu. Jej zdrowie fizyczne jak i psychiczne było w strzępach. Była silną kobietą i starała się dalej żyć własnym życiem, chociaż nigdy nie wybaczyła sobie, że nie zdołała uratować swojej córki. Ta trauma nigdy jej nie opuściła i pozostawiła na jej psychice trwały ślad. Dawała jednak radę żyć z dnia na dzień. Dzielnie trzymała się przez ponad dwadzieścia lat, dopóki nie dopadła jej demencja starcza. To okrutne wspomnienie powoli ogarniało jej umysł. Najpierw powoli, w snach. Potem jednak zaczęło nękać ją też za dnia, aż w końcu stało się jej teraźniejszością. Przeżywała je w kółko. Od nowa. Jeszcze raz. I jeszcze raz. I tak w nieskończoność. Jej opiekunka znała już tę historię na pamięć, bo Berta często o niej opowiadała. Wszyscy się o nią troszczyli. Niestety Berta, zatracona w przeżywaniu przeszłości, nie była w stanie dostrzec, że otaczają ją kochający ludzie, którzy przez te lata spędzone w domu starości, zawsze traktowali ją jak członka dużej, szczęśliwej rodziny, której przedtem nie było jej dane doświadczyć.

Designed by rawpixel.com / Freepik


046 JAK SIĘ OGARNĄĆ? Klaudia Iwicka

C

o dokładnie rozumiemy przez słowo „ogarnąć”? Możemy ogarnąć pokój - w sensie doprowadzić go do ładu, posprzątać. Czasami są uczucia albo sytuacje, które całkowicie nas ogarniają. Często też używamy tego zwrotu, gdy zrozumiemy jakieś zagadnienie, np. „Nareszcie to ogarniam!”. Jednak w tym wypadku słowo to bardziej ma oznaczać ogarnięcie swojego czasu. W liceum bardzo często brakuje nam chwil dla siebie czy dla rodziny. Jest to uciążliwe w szczególności dla klas maturalnych, które poza ciągłymi testami, mają z tyłu głowy jedno słowo - MATURA. Również klasy pierwsze przeżywają teraz zderzenie z rzeczywistością, a życie większości z nich obróciło się o 180 stopni. Nie pomijajmy też klas drugich, które, mimo rocznego doświadczenia z licealnym życiem, także nie mają łatwo… Ale trzeba sobie jakoś radzić! Tylko właśnie jak?! Mam dla Was kilka porad, które być może odpowiedzą na to pytanie i pomogą zorganizować sobie czas. ZRÓBCIE SOBIE LISTĘ SPRAW DO ZAŁATWIENIA Taka lista przede wszystkim pomaga uświadomić sobie, co mamy do zrobienia w danym tygodniu. Niby proste i oczywiste, prawda? Możemy robić listy ogólne, w których będziemy zapisywać testy, prace domowe i mniejsze obowiązki. Do tego celu najlepiej wykorzystać kalendarz, ewentualnie mały planner. Druga opcja jest przeznaczona dla “fanatyków” planowania. Należy tu dokładnie opisywać każdy dzień łącznie z najdrobniejszymi sprawami typu: 1. Zjeść obiad o 14:40. 2. Zrobić lekcje w maksymalnie 3h. 3. Odpoczynek - chociaż godzinkę, itd. aż do pójścia spać. Niby sposób prosty, ale czy dla każdego? Jeśli nie jesteście miłośnikami planowania, przejdźmy dalej!


047 USTALCIE SOBIE, ILE CZASU I NA CO CHCECIE PRZEZNACZYĆ Poniekąd wiąże się to z planowaniem, ale nie wymaga robienia schludnych notatek w kalendarzu. Możemy wyznaczyć sobie czas “na oko” i starać się go trzymać. Przykładowo: “Nie obejrzę premierowego odcinka ulubionego serialu, dopóki nie skończę tej powtórki… Czyli za jakąś godzinę”. Pamiętajmy, że jeśli będziemy potrzebowali trochę więcej czasu na jakieś zadanie, to po prostu ten czas trzeba na nie przeznaczyć. Bez sensu się załamywać. Lepiej zrobić coś porządnie, niż potem żałować kolejnej wykorzystanej “nki”. POZWÓLCIE SOBIE NA ODPOCZYNEK Planując dzień, pamiętajmy chociaż o tej godzinie odpoczynku. Możemy ją spędzić na tzw. “power nap”, spacerując z psem, bawiąc się z kotem czy po prostu oglądając kabaret z rodzicami. Odpoczynek jest bardzo ważny, tak samo jak relacje z najbliższymi. Trzeba znać granicę swoich możliwości i regenerować się nie tylko w nocy. NIE BIERZCIE NA SIEBIE ZBYT WIELE Wspomnę znów o tej granicy. Jeśli wiemy, że w danym dniu czy tygodniu mamy dużo rzeczy do zrobienia, nie zgłaszajmy się do kolejnych zajęć i projektów. Niestety nie możemy być wszędzie. Trzeba dojść do tego, co jest ważniejsze i w najgorszym wypadku z czegoś zrezygnować. Nie bez powodu mówi się, żeby nie ciągnąć wielu srok za jeden ogon… bo po co? PAMIĘTAJCIE O PORZĄDKU WOKÓŁ SIEBIE I ŚWIEŻYM POWIETRZU Kiedy wokół nas nie ma bałaganu, a w pomieszczeniu jest świeże powietrze dużo lepiej się myśli. Gdy się uczymy, informacje szybciej wchodzą nam do głowy. Wszystkie materiały mamy pod ręką, a nie za łóżkiem, na szafie czy w szufladzie różności. Porządek wokół siebie, to porządek w głowie. Chyba, że ktoś lubi artystyczny nieład… Na to nic nie poradzimy :)


048 NIWELUJCIE ROZPRASZACZE Gdy się uczymy nie powinno być wokół nas niczego, co by nas rozpraszało. Znaczna większość zgodzi się ze mną, że najczęściej jest to telefon. Jeśli nie możemy oprzeć się pokusie, żeby nie sprawdzać powiadomień czy mediów społecznościowych, schowajmy wyłączony lub wyciszony telefon do szafki. Głównie chodzi o to, aby zniknął z naszego pola widzenia. Jeśli to na was nie działa, można oddać go rodzicom lub rodzeństwu i poprosić o oddanie go za godzinę czy dwie, bo nie możecie się skupić. Gwarantuję, że nie będą mieć nic przeciwko, a wy szybciej się nauczycie. NIE ZOSTAWIAJCIE WSZYSTKIEGO NA OSTATNIĄ CHWILĘ Są takie momenty, gdy się nudzimy i nie mamy pomysłu na to, jak spędzić najbliższe godziny. Przeglądamy w nieskończoność Instagrama, oglądamy filmiki na you tubie, zamiast po prostu zrobić coś produktywnego. Zacznijmy projekt na następny tydzień albo pouczmy się na sprawdzian nawet, jeśli jego termin jest odległy (później będzie nam łatwiej). Poczytajmy książkę lub obejrzyjmy film o czymś, co mamy na konkretnym przedmiocie, żeby poszerzyć swoją wiedzę na ten temat. Nie dajmy zabierać sobie czasu przez “nudzimisie” i “niechcemisie”. STARAJCIE SIĘ SŁUCHAĆ NA LEKCJACH Im więcej zapamiętamy z lekcji, tym mniej będziemy musieli potem powtarzać. A to sprawi, że ogarnięcie czasu i przestrzeni stanie się zdecydowanie łatwiejsze.

To już wszystkie moje propozycje na to, jak się ogarnąć. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu Wam pomogłam i razem przejdziemy przez liceum, wiedząc, jak przetrwać te lata, by ten okres naszego życia był dla nas czymś wspaniałym!


049 Graphics by Oskar Ciesielski


@variat1lo variat1lo@wp.pl www.issuu.com/variat1lo

V


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.