
4 minute read
KOBIETA-DŻOKEJ PISZE HISTORIĘ
ROZMAWIAŁA: PAULINA MAZUREK
Czym jest zwycięstwo w Derby dla jeźdźca?
Advertisement
Westminster Derby jest najbardziej prestiżowym wyścigiem w Polce, nie licząc Wielkiej Warszawskiej, zwycięstwo w tej gonitwie to osiągnięcie „premium” i myślę, że każdy jeździec o tym marzy. Nie jest łatwo poprowadzić konia do triumfu w Derby, ponieważ biorą w niej udział najlepsi z rocznika. Co więcej, dany koń może zostać Derbistą tylko raz w życiu w danym kraju, więc na jeźdźcu spoczywa duża odpowiedzialność. Renomę tej gonitwy kreuje także fakt, iż tylko najlepsi dostają w niej dosiad. W moim przypadku właściciele Guitar Man’a, zgodzili się, aby to kobieta startowała na ich koniu. Jest jednak sporo stajni, które specjalnie na ten dzień zapraszają do dosiadu dżokejów z zagranicy. Wielu jeźdźców, którzy jeżdżą bardzo długo, nie osiągnęli w swojej karierze takiego sukcesu.
Jesteś pierwszą kobietą, która wygrała Derby na Torze Służewiec. Jak osiąga się tak wielki sukces?
Jedynym przepisem na taki sukces jest ciężka praca. Zaczynam dzień o 6 rano, mam 5-6 przejażdżek i kończę pracę w okolicach godziny 15/16. Staram się spędzać dużo czasu z końmi, które mam pod opieką, robić wszystko spokojnie i bez stresu, dbać o nie i wychowywać. Ważne jest, aby one nie były nerwowe i prawidłowo się zachowywały. Po pracy w stajni biegam i ćwiczę, aby utrzymać formę i osiągnąć prawidłową do danego wyścigu wagę.
Jakie cechy charakteru są do tego potrzebne?
Zdecydowanie trzeba być silnym psychicznie, ponieważ presja przed wyścigiem jest ogromna. Każdy chce, aby jego koń wygrał. Od dobrego jeźdźca oczekuje się, że poprowadzi do zwycięstwa każdego konia.
Jaki, w dzień Derby, był koń – Guitar Man, którego dosiadałaś?
W dzień Derby Guitar Man był bardzo grzeczny i odprężony. Pokazał mi, że nie muszę się martwić o jego psychikę, więc praca z nim w tym dniu byłą czystą przyjemnością. Myślę, że dzięki spokojowi stworzyliśmy idealną parę.
Jak Ty się czułaś w tym dniu?
Nie odczuwałam stresu i nie denerwowałam się. Nikt z otoczenia nie wywierał na mnie presji. Właściciele Guitar Man’a dali mi ogromny komfort podejściem „co będzie to będzie, najważniejsze abyście oboje wrócili zdrowi”. Mimo, że to był mój najważniejszy wyścig, ja byłam spokojna jak nigdy dotąd. Wracając do zdjęć z tego dnia widzę, że na wszystkich jestem uśmiechnięta i zadowolona.
Czy zmieniło się coś w Twoim myśleniu po wygranej w Derby?
Zaczęłam udzielać więcej wywiadów – to na pewno (śmiech). A tak poważnie - to zwycięstwo zdecydowanie mnie podbudowało i przyniosło wiele radości, ale nie osiadam na laurach. Nadal mocno stąpam po ziemi i dużo od siebie wymagam, ponieważ ta wygrana to także duże obciążenie. Teraz wymaga się ode mnie dobrej jazdy i sukcesu w każdej gonitwie. W końcu wygrywając Derby zaprezentowałam dobry poziom i muszę go teraz podtrzymać.
Jakie były punkty zwrotne w Twojej karierze, oprócz zwycięstwa w Derby?
Porażka w Derby dwa lata temu była momentem, który bardzo mnie dotknął. Tego dnia pierwszy raz startowałam w tak ważnej gonitwie, a do tego byłam tuż przed setną wygraną. Presja zatem była podwójna – wygrać Derby i zdobyć tytuł dżokeja. Niestety nie udało się. Słyszałam, że mówiono wtedy, że gdyby to mężczyzna pojechał ten wyścig, to by go wygrał. Ale mój dosiad był wolą właściciela konia i trenera. Pozytywnymi zwrotami w mojej karierze natomiast było zdobywanie kolejnych kategorii jeździeckich. To mnie zawsze cieszyło. Dużą moty - wacją do pracy było także, kiedy dzięki moim umiejętnościom i mojej jeździe koń zwyciężał, tak jak w przypadku gonitwy o Nagrodę Widzowa w 2020 roku.
Jakie masz plany na ten sezon?
W tym sezonie przede wszystkim chciałabym wygrać Wielką Warszawską. To jest moje największe marzenie na tę chwilę i do tego dążę. Oczywiście mam nadzieję, że będę odnosić także wiele sukcesów w innych gonitwach.
Co sprawia Ci największą radość w pracy z końmi?
Najbardziej cieszy mnie kiedy koń, którego trenuje i z którym przepracowałam całą zimę, wygrywa. To jest cudowne uczucie, ponieważ pokazuje, że cały wysiłek i serce włożone w to zwierzę przynosi oczekiwany efekt. Jestem wtedy szczęśliwa, nawet jeśli to nie ja na nim jechałam.
Na wyścigach jesteś jeźdźcem, ale także właścicielem koni wyścigowych. Opowiedz więcej o swoich koniach.
Moim numerem jeden jest Pilecki. To mój koń rekreacyjno-wyścigowy. Jest bardzo grzeczny, ostrożny i trochę z niego „ściemniacz”. Jestem także współwłaścicielem konia w syndykacie, który jeszcze nie biegał. Jako, że na Pileckim zazwyczaj jeżdżę ja, to towarzyszą mi wtedy raczej jeździeckie doświadczenia i czekam z utęsknieniem, żeby poczuć te właścicielskie emocje.
Zawodowo jesteś „wojowniczką”, ale jaka jesteś prywatnie?
Poza moją „wojowniczą” stroną jestem wrażliwa i bardzo często się wzruszam. Zawsze staram się być miła i pomocna.
Czego o Tobie nie wiemy?
Jestem ulubienicą babci, i jako jej faworytka mam swoje miejsce na ścianie u niej w domu. Są tam dwa obrazy przedstawiające mnie na koniu. Na każdym obiedzie rodzinnym wszyscy wypominają mi, że to akurat ja tam wiszę, a nie ktoś inny. Honorowe miejsce znalazłam także na tapecie w telefonie mamy. Pamiętam, że moja siostra i brat byli o to bardzo zazdrośni.
Gdyby nie konie to co innego?
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co innego mogłabym robić. Wychowywałam się w środowisku wyścigowym, od dziecka otaczają mnie konie i na co dzień spędzam czas z tymi zwierzętami, więc na pewno byłoby mi nieswojo i pusto, jeśli kiedykolwiek by ich zabrakło w moim życiu.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów w tym sezonie.
JOANNA WYRZYK
Utalentowana polska dżokejka, która 4 lipca 2021 roku jako pierwsza kobieta w historii polskich wyścigów zwyciężyła w najważniejszej gonitwie dla koni trzyletnich - Westminster Derby na Torze Wyścigów Konnych Służewiec w Warszawie, dosiadając ogiera Guitar Man. Amazonka w roku 2021 odnotowała na swoim koncie 18 wygranych, a także triumfowała w cyklu gonitw wyłącznie dla kobiet - Women Power Series. Z końmi ma do czynienia od dziecka, a zawodowo wyścigi jeździ od 2014 roku. Na co dzień trenuje w Ośrodku treningu koni Rosłońce w Podbieli pod Warszawą