wielkanoc 2012

Page 1


Modlitwa za Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej O Panie Jezu, skieruj swoje wejrzenie na nasze Wyższe Seminarium Duchowne w Toruniu, gdzie w pobożności i wiedzy wzrastają przyszli kapłani Twojego Kościoła. Biskupowi i przełożonym Seminarium daj, Panie, łaskę prawdziwej mądrości w wyborze kandydatów do posługi kapłańskiej oraz do wychowania ich ze stanowczością i miłością w cnocie i wiedzy. Dzieciom i młodzieży udziel światła rozeznania, że ich powołanie i odpowiedź na nie pochodzi całkowicie od Ciebie. Spraw, aby ochoczo przyjęli wezwanie do pójścia za Tobą. W rodzinach kleryków i dobroczyńców Seminarium pomnóż Twoją łaskę tak, żeby wielkość powołania kapłańskiego była należycie zrozumiana i doceniana przez wszystkich. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

.................................................................. Na okładce: Obraz Christ appearing to the Virgin z Galerii Narodowej w Londynie

2

Sługa nr 3 (63)


SPIS TREŚCI WIADOMOŚCI Modlitwa o jedność chrześcijan Wieczory soborowe „Boże chcębyć naprawdę kapłanem” – rekolekcje wielkopostne Turniej piłki halowej o Puchar Rektora Wyższego Seminarium w Łodzi Dwudziestolecie powstania diecezji toruńskiej U ŹRÓDŁA – LITURGIA „Duch liturgii” wg Josepha kard. Ratzingera Śmierć Boga – Liturgia Wielkiego Piątku Święconka WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA „Dei verbum” – co to jest? Dlaczego wierzę? WARTO! Kącik dobrego filmu Kącik muzyczny Nasze lektury MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ Urna czy trumna – pogrzeb katolicki Wolność słowa Z OBIEKTYWEM W DIECEZJI Sanktuarium Matki Bożej Mokrzańskiej Rozmowa z...

DRODZY CZYTELNICY! Szczęść Boże! 4 5 Wielki Post, który przeżywaliśmy, był czasem błogosławionym, kiedy mo5 gliśmy na nowo uświadomić sobie, po co pielgrzymujemy, i że ostatecznym naszym 7 celem jest Bóg. Przez czterdzieści dni zmierzaliśmy 9 do Wielkanocy – chrześcijańskiej Paschy – symbolu, który daje nam przedsmak uczty paschalnej w niebie. 13 Po okresie Wielkiego Postu, w cza15 sie którego zanurzaliśmy się w tajemnicę 17 Męki i Śmierci Pana Jezusa, weszliśmy w okres Wielkanocny, w którym cieszymy się 19 ze zmartwychwstania Chrystusa. 20 Pan Jezus umarł bowiem na krzyżu. Będąc wierny posłannictwu otrzymanemu 24 od Ojca, umarł za grzechy całego świata, 25 wyrywając w ten sposób ludzi z niewoli 26 grzechu i dając początek nowemu ludowi odkupionemu. 28 Z okazji Świąt Wielkanocnych życzy31 my Wam, Drodzy Czytelnicy, upodabniania się do Chrystusa Zmartwychwstałego, aby 32 w waszych sercach zapanowała radość i 36 nadzieja. Zespół redakcyjny

Redagują: Artur Narodzonek (red. naczelny), Bartosz Adamski (zastępca red.), Piotr Kalicki, Krzysztof Rozynkowski (red. techniczni), Łukasz Grzelak (foto) Asystent kościelny: ks. dr Marcin Staniszewski Adres redakcji: Sługa, pl. bł. ks. phm. Stefana W. Frelichowskiego 1, 87-100 Toruń Adres internetowy: http://www.seminarium.diecezja.torun.pl Druk: DRUK-TOR S.C., ul. Nieszawska 33, 87-100 Toruń Nakład: 2 000 egz.

Sługa nr 3 (63)

3


WIADOMOŚCI

Modlitwy o jedność chrześcijan „Przemienieni przez zwycięstwo Jezusa Chrystusa” – tak brzmiało hasło, zaczerpnięte z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian, Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan, który trwał od 18 do 25 stycznia 2012 roku. W tym czasie w diecezji toruńskiej odbywały się nabożeństwa ekumeniczne w świątyniach rzymskokatolickich: pw. św. Wojciecha w Działdowie, pw. św. Mikołaja w Grudziądzu oraz w kaplicy Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Spotkanie ekumeniczne w kaplicy WT UMK odbyło się 18 stycznia 2012 roku. Na nabożeństwie tym licznie zgromadzili się mieszkańcy Torunia i nasza wspólnota seminaryjna. Nabożeństwu przewodniczył ks. dr Krzysztof Krzemiński – asystent diecezjalny ds. ekumenizmu. Przybyli także przedstawiciele innych wyznań, m.in.: ks. Mikołaj Hajduczenia (Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny), pastor Zdzisław Tranda (Kościół ewangelicko-reformowany), pastor Janusz Olszański (Kościół ewangelicko-metodystyczny), pastor Jerzy Molin (Kościół ewangelicko-augsburski).

4

Bezpośrednio po nabożeństwie w Auli Magna Wydziału Teologicznego odbył się IV Wieczór Soborowy. Ks. dr Krzemiński wygłosił prelekcję zatytułowaną „Jedność chrześcijan: utopia czy uzasadniona nadzieja. Dekret o ekumenizmie na progu trzeciego tysiąclecia.” Przybliżył zgromadzonym treści zawarte w Dekrecie o Ekumenizmie, który był jednym z owoców prac Soboru Watykańskiego II. Zwrócił uwagę także na współczesne konsekwencje wydania dekretu takiego jak np. Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Kolejny referent, pan Zdzisław Tranda, w swoim wykładzie „Czy dialog pomiędzy Kościołami prowadzi do jedności?” skupił się przede wszystkim na podobieństwach i różnicach dialogu pomiędzy Kościołem katolickim a ewangelicko-reformowanym. Ostatni prelegent ks. Mikołaj Hajduczenia wygłosił prelekcję pod tytułem „Dialog ekumeniczny oczami braci prawosławnych”, w którym podkreślił, że według wyznawców prawosławia, zachowując swoje tradycje i obrzędy, powinniśmy się poznawać, by móc się szanować i ze sobą współpracować. W ramach Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan odbyły się także nabożeństwa w kościołach bratnich: pw. św. Mikołaja (Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny), w polskokatolickim pw. Narodzenie NMP oraz w zborze ewangelicko-augsburskim pw. św. Szczepana. kl. Mateusz Chudziński, rok I

Sługa nr 3 (63)


WIADOMOŚCI

Wieczory soborowe W związku z przypadającą w tym roku 50-tą rocznicą rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II toruński Klub Inteligencji Katolickiej we współpracy z wydziałami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (Wydziałem Teologicznym oraz Wydziałem Politologii i Stosunków Międzynarodowych) zorganizował serię spotkań poświęconych przebiegowi soboru i jego poszczególnym dokumentom. Pierwsze spotkanie odbyło się 26 października 2011 roku. Było poświęcone epoce, w jakiej obradował sobór. Wykłady wygłosili: dr Michał Białkowski na temat sytuacji na świecie w latach 60-tych i dr Konrad Białecki na temat ówczesnej sytuacji w Polsce. Kolejne spotkanie odbyło się w listopadzie, a było poświęcone dwóm ważnym konstytucjom soborowym – konstytucji „Gaudium et spes”, o której opowiedział ks. dr hab. Janusz Szulist i konstytucji „Lumen gentium”, na temat której mówił ks. prof. dr hab. Jan Perszon. Nasza seminaryjna wspólnota uczestniczyła w dwóch następnych spotkaniach. Pierwsze z nich, które miało miejsce 14 grudnia 2011 roku, było poświęcone soborowej reformie liturgicznej z odwołaniami do Konstytucji o Liturgii Świętej „Sacrosanctum Concilium”. Organizatorzy zaprosili na to spotkanie dwóch prelegentów: ks. dr hab. Daniela Brzezińskiego, wykładowcę liturgiki na Wydziale Teologicznym oraz dr Pawła Milcarka, redaktora naczelnego pisma „Christianitas” i autora książki „Historia Mszy”. Ks. Brzeziński, występując jako pierwszy, przedstawił okoliczności powstania tego dokumentu i jego treść. Natomiast redaktor Milcarek w obszernym wystąpieniu skupił się na sposobach realizacji reformy posoborowej i jej efektach oraz na kontrowersjach nimi związanymi. Po wystąpieniach licznie zgromadzeni słuchacze mieli możliwość zadaSługa nr 3 (63)

wania pytań. Temat spotkania sprawił, że wywiązała się ciekawa dyskusja. Kolejne spotkanie z tego cyklu, poświęcone Dekretowi o Ekumenizmie „Unitatis redintegratio” odbyło się 18 stycznia br. w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, a połączone zostało z nabożeństwem ekumenicznym. Wśród zaproszonych prelegentów byli: pastor Zdzisław Tranda – przedstawiciel Kościoła ewangelicko-reformowanego, ks. dr Krzysztof Krzemiński – asystent diecezjalny do spraw ekumenizmu oraz ks. Mikołaj Hajduczenia, proboszcz parafii prawosławnej św. Mikołaja w Toruniu. W swoich wystąpieniach prelegenci skupili się nie tyle na samym dekrecie, ale na jego skutkach i na obecnym stanie ekumenizmu. Mogliśmy dowiedzieć się o ostatnich dokumentach i uzgodnieniach dotyczących m.in. wzajemnego uznania chrztu i małżeństw mieszanych. Z uwagi na długie wystąpienia nie było już czasu na zadawanie pytań. Spotkanie zakończono zapowiedzią następnych „Wieczorów...”. kl. Tomasz Filipiak, rok III

„Boże, chcę być naprawdę kapłanem” – rekolekcje wielkopostne Zacznę od tego, czym dni rekolekcji charakteryzują się w naszym domu. Czym się różnią od rekolekcji w innych wspólnotach naszej diecezji? Otóż rekolekcje trwają u nas nie 3 dni, jak to jest standardowo w parafiach, ale 5 dni. Dla niektórych może być również zaskoczeniem lub zdziwieniem, że przebiegają one w „silentium sacrum”, czyli w świętej ciszy, co oznacza, że klerycy w tych dniach nie rozmawiają ze sobą. Pomaga to w jeszcze lepszym duchowym przeżywaniu tych dni oraz w spokojnym przemyśleniu wygłoszo-

5


WIADOMOŚCI nych nauk. Czas podczas dni rekolekcji jakby na chwilę zwalnia. Tegoroczne rekolekcje rozpoczęliśmy we wtorek 21 lutego hymnem do Ducha Świętego. Prowadzącym był ks. bp. Józef Szamocki – biskup pomocniczy naszej diecezji. Po powitaniu przez ks. rektora, ks. biskup w swoim pierwszym wystąpieniu wprowadził nas w tematykę rekolekcji. Otóż postacią główną, wokół której skupiały się nauki rekolekcyjne, był błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski – nasz patron. Słowa z jego pamiętnika „Boże, chcę być naprawdę kapłanem” były niejako hasłem tegorocznych rekolekcji. Ks. biskup powiedział nam, że w każdym z kolejnych dni będzie nam towarzyszyła jedna osoba święta. I tak pierwszego dnia był to św. Piotr, następnie św. Paweł, św. Jan, św. Szczepan i na końcu św. Jan Maria Vianey. Każdy z nich był związany z postacią bł. Stefana Wincentego. Po pierwszej nauce ks. biskupa odmówiliśmy nowennę przed nawiedzeniem obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. W Środę Popielcową - 22 lutego patronem naszych rozważań był św. Piotr. Tego dnia nasz rekolekcjonista pokazał nam,

6

że nawet Piotr Apostoł, podobnie jak Stefan Wincenty, miał swoje kryzysy. Według księdza bpa każdy, nawet najmniejszy, kryzys może a nawet powinien nas jeszcze bardziej umocnić w naszym powołaniu, ponieważ nie warto od razu rzucać wszystkiego. Kryzys może pomóc jeszcze bardziej powierzyć się Panu Jezusowi. Wieczorem cała nasza wspólnota udała się do Katedry, aby uczestniczyć we Mszy świętej oraz posypać głowy popiołem na znak postu i nawrócenia. Eucharystii przewodniczył ks. bp Andrzej Suski, homilię wygłosił natomiast ks. bp Józef Szamocki. W swoich słowach biskup podkreślił, czym powinien się charakteryzować okres Wielkiego Postu i co powinien on znaczyć dla każdego katolika. Patronem następnego dnia (czwartek 23 lutego) był św. Paweł – Apostoł Narodów. Tego dnia obchodziliśmy również liturgiczne wspomnienie patrona naszego seminarium. Podczas swych nauk ks. biskup zwracał uwagę na mądrość św. Pawła i jego pełne zaufanie wobec Boga i Chrystusa. Podobnie do niego czynił bł. Stefan Wincenty. W piątek ks. biskup zajął się postacią św. Jana Apostoła – umiłowanego ucznia Jezusa Chrystusa. W swoich rozważaniach na ten dzień prowadzący rekolekcje nauczał nas, że kapłan powinien kierować się miłością wobec drugiego człowieka. Nie może on myśleć tylko i wyłącznie o sobie, ale głównie i przede wszystkim musi mieć na uwadze drugiego człowieka. To on musi być w centrum naszej służby, bo do tego właśnie wszyscy kapłani są powołani, aby służyć drugiemu człowiekowi. Tak właśnie czynił św. Jan Apostoł, ale i także błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski. Postawa miłości i służby wobec bliźniego uwidoczniła się u błogosławionego szczególnie w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie przedzierał się przez druty kolczaste, aby nieść miłość Chrystusa chorym na tyfus, by mogli pojednani z Bogiem odejść z tego świata. Bł. Stefan Wincenty przypłacił za to Sługa nr 3 (63)


WIADOMOŚCI własnym życiem – czymś najcenniejszym, co można Bogu ofiarować. Tym tematem ks. biskup zajął się też w dniu następnym, czyli w sobotę, przedstawiając postać św. męczennika Szczepana. W swych naukach rekolekcjonista zaznaczył, że każdy powołany, każdy kapłan powinien być świadomy tego, iż może przyjść taki moment w jego życiu, że będzie musiał pójść za Chrystusem na „całość”, czyli oddać swoje życie w obronie wiary, w obronie Chrystusa, czy też za drugiego człowieka. Wydaje się to być pewnego rodzaju szaleństwem, lecz śmierć w imię Jego to jedno z największych darów. To objawienie największej miłości wobec bliźniego, bo przecież ta największa Miłość przyszła właśnie przez cierpienie, krzyż i śmierć. Każdy kapłan powinien być świadomy tego, że Chrystus może go powołać nawet do tej największej ofiary. Udowodnił to doskonale błogosławiony Stefan Wincenty. Tego samego dnia prowadzący rekolekcje zajął się również postacią św. Jana Marii Vianey’a. Właśnie takimi kapłanami jak św. proboszcz z Ars powinni być wszyscy powołani do tej służby – kapłanami świętymi, którzy całkowicie oddani są służbie drugiemu człowiekowi oraz potrafią wytrzymać każde przeciwności i niedogodności podobnie, jak patron naszego seminarium, który służył Chrystusowi oraz człowiekowi zawsze i wszędzie. Rozważania rekolekcyjne zakończyły się Jutrznią w niedzielę 26 lutego. Następnie nasza wspólnota udała się na Mszę świętą do Katedry, w czasie której nasi bracia z kursu III otrzymali posługę lektoratu, natomiast bracia z kursu IV posługę akolitatu. kl. Michał Wyrębski, rok I

Sługa nr 3 (63)

Turniej piłki halowej o Puchar Rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi

Dnia 10 marca 2012 roku w łódzkim Wyższym Seminarium Duchownym odbył się turniej piłki halowej o Puchar Rektora. W zawodach tych wzięli udział przedstawiciele seminariów: z Kielc, Częstochowy, Kalisza, Łagiewnik, Łodzi, Torunia, a także reprezentacja księży archidiecezji łódzkiej. Drużyna z Torunia wystąpiła w następującym składzie: dk. Tomasz Jankowski, Mariusz Ciesielski, Krzysztof Olaś, Bartłomiej Surdykowski, Paweł Szczęsny, Miłosz Tomaszewski, Damian Wiśniewski, Artur Żurawski. Rozgrywki rozpoczęły się w sobotę, tj. 10 marca, o godzinie 9:00 w hali sportowej, znajdującej się w budynku Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Turniej zapoczątkowało losowanie dwóch grup, w których miały znaleźć się poszczególne zespoły. Alumni z Torunia trafili do pierwszej grupy, gdzie znajdowały się zespoły z Kielc, Łagiewnik i reprezentacja księży archidiecezji łódzkiej. Pierwszy mecz został rozegrany pomiędzy drużynami z Torunia i Kielc. Debiutująca w tym turnieju reprezentacja alumnów z Torunia po wyrównanej walce przegrała ten mecz 4:2. Kolejne spotkanie dla zawodników z Torunia przyniosło nadzieje na wyjście z grupy. Nasza drużyna podjęła rywalizację z zespołem alumnów z Łagiewnik. Pewna i zdyscyplinowana gra zespołu przyniosła końcowy rezultat meczu, który dał wynik 5:1 dla drużyny z Torunia. Sytuacja w grupie zaczęła się diametralnie zmieniać, co spowodowało, że wszystkie drużyny miały szanse na awans do półfinału. Następny przeciwnik grupowy dla naszego seminarium to zespół reprezentujący księży archidiecezji łódzkiej. Determinacja i chęć awansu do półfinału spo-

7


WIADOMOŚCI wodowała, że na koncie kadry alumnów z Torunia zapisało się kolejne zwycięstwo nad zespołem księży. Mecz zakończył się wynikiem 6:1. Etap grupowy Torunianie zakończyli na drugim miejscu, co dało im awans do półfinału. Po rozegraniu fazy grupowej udaliśmy się na przerwę obiadową. W meczu półfinałowym ekipa z Torunia trafiła na zawodników z Kalisza, którzy wygrali drugą grupę. Pełni wiary w to, że stać nas na wiele, rozpoczęliśmy mecz półfinałowy. Po pięknej i składnej akcji dk. Tomasza Jankowskiego z Miłoszem Tomaszewskim zespół z Torunia zdobył pierwsza bramkę. Po kilku minutach pięknymi trafieniami popisał się ponownie Miłosz, który podbił wynik meczu do 4 goli dla Torunia. Kolejnymi efektownymi strzałami zachwycili widownię Artur Żurawski, dk. Tomasz Jankowski i Mariusz Ciesielski. Zrezygnowana ekipa z Kalisza zeszła z boiska odnotowując na swoim koncie porażkę w wysokości 8:1. Po przepięknym półfinale zawodnicy Wyższego Seminarium w Toruniu oczekiwali

8

na rywala finałowego, który miał wyłonić się z meczu rozgrywanego pomiędzy alumnami z Kielc i Łodzi. Drugi mecz półfinałowy zakończył się zwycięstwem drużyny z Kielc. Było to dla nas zaskoczenie, że będziemy rozgrywać mecz finałowy z drużyną, z którą zainaugurowaliśmy zawody o Puchar Rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Powtórzyła się sytuacja z pamiętnych meczów piłki nożnej, a mianowicie EURO 2004, gdzie drużyna Portugalii zmierzyła się w pierwszym spotkaniu z greckimi piłkarzami, a następnie trafili na siebie w meczu finałowym. Tak stało się i tym razem w rozgrywkach o trochę mniejszym prestiżu. Rozpoczął się finał, gdzie na boisku pojawili się alumni z Torunia i Kielc. W początkowych minutach walka była wyrównana. Pierwszy gol padł dla drużyny Kielczan, jednak nie trzeba było długo czekać na odpowiedź naszych – potężnym strzałem popisał się dk. Tomasz Jankowski, dając wyrównanie Torunianom. Niestety w kolejnych minutach meczu wynik zmienił się na 4:1 dla zawodników z Kielc. Chęć zwycięstwa

Sługa nr 3 (63)


WIADOMOŚCI podniosła morale w zespole z Torunia i dała motywację do zdobycia kolejnych dwóch goli, których autorami byli: Krzysztof Olaś (popisując się potężnym strzałem z daleka) i Artur Żurawski, którego bramka była równie efektowna. Po zaciętej walce reprezentacji z Torunia finał zakończył się wynikiem 6:3 dla Kielczan. Alumni Wyższego Seminarium Duchownego z Torunia stanęli na drugim miejscu podium. Z radością na twarzy i z pucharem w dłoniach wicemistrzowie powrócili do domu. kl. Bartłomiej Surdykowski, rok IV

Dwudziestolecie powstania diecezji toruńskiej Bulla „Totus Tuus Poloniae Populus” Dnia 25 marca 2012 roku minęła dwudziesta rocznica ogłoszenia papieskiej bulli „Totus Tuus Poloniae Populus” (bulla – łac. pieczęć – jest to uroczyste pismo papieża w języku łacińskim, sporządzone na pergaminie i zaopatrzone w pieczęć; nazwa danej bulli pochodzi od pierwszych słów dokumentu). Zmieniła ona w znaczny sposób oblicze administracyjne Kościoła w Polsce. W wyniku ogłoszenia tego dokumentu powstała diecezja toruńska, która była jedną z 14 nowopowstałych diecezji w Polsce. Reforma ta była największym powojennym przeobrażeniem Kościoła w Polsce, a także w Europie. Celem reorganizacji było „zbliżenie biskupów do wiernych” poprzez ograniczenie wielkości diecezji. Z tego powodu dawną diecezję chełmińską podzielono na dwie następujące diecezje: toruńską i pelplińską, tworzące dziś z dawną diecezją gdańską metropolię gdańską. Dzięki ograniczeniu wielkości diecezji biskup jest w stanie utrzymywać większy kontakt ze wszystkimi strukSługa nr 3 (63)

turami kościelnymi znajdującymi się na terenie mu podległym. Innym powodem, dla którego zwiększono liczbę diecezji w Polsce, był przerost liczby biskupów pomocniczych nad biskupami diecezjalnymi w składzie Konferencji Episkopatu Polski. Ówczesny nuncjusz apostolski w Polsce, ks. abp Józef Kowalczyk (obecnie metropolita gnieźnieński i Prymas Polski), określił taką sytuację jako powodującą problemy organizacyjne i zagrażające czystości wiary Kościoła katolickiego w Polsce. Natomiast błogosławiony papież Jan Paweł II w liście do Kościoła w Polsce w związku z ustanowieniem nowej organizacji kościelnej stwierdza, co następuje: „Organizacja ta ma na celu pełniejsze dostosowanie misji Kościoła – czyli wszechstronnie pojętej ewangelizacji – do warunków i wymagań, jakie stawiają czasy, w których żyjemy, i w których wypadnie żyć następnym pokoleniom na naszej ojczystej ziemi.” W wyniku reorganizacji z 1992 roku Kościół katolicki w Polsce składał się z 41 jednostek administracyjnych, w tym z 13 archidiecezji (metropolii), 26 diecezji, ordynariatu polowego i archidiecezji łódzkiej, która podlegała bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Reforma administracyjna Kościoła w Polsce zakończyła się w 2004 roku utworzeniem kolejnych dwóch diecezji: bydgoskiej i świdnickiej. Niektóre wydarzenia z historii ziem diecezji toruńskiej Nowa diecezja toruńska jest spadkobierczynią bogatej historii Torunia i niespełna 750-letniej historii diecezji chełmińskiej (powstałej w 1243 r.), posiadającej w swych pierwotnych granicach ziemie chełmińską, lubawską i michałowską, które znalazły się w obrębie nowopowstałej diecezji. Stolicą macierzystej diecezji chełmińskiej była Chełmża z kościołem katedralnym pw. Świętej Trójcy, budowanym specjalnie jako kate-

9


WIADOMOŚCI dra dla diecezji chełmińskiej. Toruń już kiedyś w swoich dziejach miał szansę zostania stolica biskupią. Po drugim pokoju toruńskim (1466 r.) za panowania króla Jana Olbrachta istniał zamiar przeniesienia stolicy diecezji do tego miasta. Taki pomysł popierał m.in. wuj i protektor Mikołaja Kopernika Łukasz Watzenrode – późniejszy biskup warmiński. Jednak niestety (dla Torunia) na zamiarach się skończyło. Historia Kościoła katolickiego w „grodzie Kopernika” (jak nazywany jest często Toruń) obfituje w przeróżne wydarzenia. Toruń w połowie XVII wieku był przykładnym miastem działającym na rzecz zgody i tolerancji religijnej w czasach, kiedy w Europie zachodniej chrześcijanie walczyli ze sobą w tzw. wojnie trzydziestoletniej, mającej podłoże religijne. Od sierpnia do listopada 1645 roku w toruńskim ratuszu staromiejskim obradowali teologowie kalwińscy, katoliccy, luterańscy i bracia czescy zwołani z inicjatywy króla Władysława IV na Colloquium Charitativum (łac. przyjacielska rozmowa) w celu przezwyciężenia wzrastającej nietolerancji religijnej i wzajemnej nienawiści. Było to zdarzenie bez precedensu – jedyne w swoim rodzaju w tej części świata. Mimo, że dyskusje nie doprowadziły do porozumienia, wzbudziły szacunek u duchownych i u politycznych przywódców Polski. Na kartach historii Torunia znajduje się też zdarzenie, które odbiło się echem w osiemnastowiecznej Europie i omal nie doprowadziło do wybuchu wojny. Wydarzeniem tym jest tzw. tumult toruński z 1724 roku. Od drugiej połowy XVII wieku, mimo zasług Colloquium Charitativum, narastały w Toruniu nastroje nietolerancji religijnej. Zatarg między katolikami i protestantami, mający podłoże religijne i będący wynikiem ludzkiej zapalczywości, zakończył się tragicznie egzekucją jednego z dwóch burmistrzów Torunia – Gotfryda Rösnera. Tumult toruński (wykorzystany przez pruskie środowiska pro-

10

testanckie do kreowania negatywnego obrazu Rzeczypospolitej na zachodzie Europy) wywołał w Europie ostre polemiki przeciw rzekomo nietolerancyjnej Polsce. Po rozbiorach Polski (1772, 1793 i 1795 r.) i po wojnach napoleońskich (w pierwszych dwóch dekadach XIX wieku) wprowadzony został nowy podział diecezji na ziemiach polskich. Reorganizacja administracyjna została przeprowadzona na mocy bulli „De salute animarum” z 16 lipca 1821 roku. Dokument ten informował o przeniesieniu stolicy diecezji chełmińskiej z Chełmży do małoznaczącego Pelplina. Było to wynikiem starań władz pruskich, zmierzających do osłabienia znaczenia i prestiżu Kościoła katolickiego na Pomorzu, który był tam ostoją polskości i przeciwwagą dla germanizujących działań zaborcy. O zostanie stolicą biskupią starały się też w tym czasie Chełmno i Toruń, jednak władze pruskie obawiały się, że te miasta mogą stać się silnymi ośrodkami polskości i katolicyzmu. W czasie zaborów biskupami diecezji chełmińskiej byli w dużej mierze Niemcy, którzy w swoich działaniach sprzyjali zaborcy. Pierwszym biskupem Polakiem na stolicy w Pelplinie, po powrocie Pomorza do odrodzonej Rzeczypospolitej, był ks. dr Stanisław Wojciech Okoniewski, który odbył swój ingres (uroczyste wprowadzenie biskupa do diecezji, symbolizowane przez objęcie tronu biskupiego w katedrze) do katedry w Pelplinie 1 maja 1927 roku. Ostatnim ordynariuszem diecezji chełmińskiej był ks. bp Marian Przykucki. Powstanie diecezji toruńskiej W marcu 1992 roku pojawiła się informacja mówiąca, że powstanie nowa diecezja ze stolicą w Toruniu. Poruszyła ona wielu mieszkańców całego regionu. Było to bowiem ważne wydarzenie nie tylko dla katolików zamieszkujących ziemie Pomorza. Przed Sługa nr 3 (63)


WIADOMOŚCI oficjalnym wydaniem listu pasterskiego Episkopatu Polski i przed ogłoszeniem bulli „Totus Tuus Poloniae Populus” w dniu 25 marca 1992 roku gazety spekulowały na temat nadchodzących zmian terytorialnych i personalnych w administracji Kościoła w Polsce. Mieszkańcy Torunia z podekscytowaniem czekali na oficjalne potwierdzenie faktu utworzenia w Toruniu siedziby biskupstwa, która w oczywisty sposób dodaje miastu splendoru. Bullę z marca 1992 roku przyrównywano wówczas do bulli papieża Piusa XI z 28 października 1925 roku („Vixdum Poloniae unitas”), która regulowała strukturę Kościoła katolickiego w odrodzonej Polsce, i do bulli Pawła VI „Episcoporum Poloniae coetus” z 28 czerwca 1972 roku, regulującej sytuację kościelną na ziemiach zachodniej i północnej Polski. Pierwszym ordynariuszem diecezji toruńskiej został ks. bp dr Andrzej Wojciech Suski, dotychczasowy biskup pomocniczy diecezji płockiej. Ks. bp Andrzej Suski urodził się 24 grudnia 1941 roku w Płocku. Jako absolwent liceum ogólnokształcącego im. Stanisława Małachowskiego w Płocku wstąpił w 1959 roku do Płockiego Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 13 czerwca 1965 roku z rąk bpa Piotra Dudżca. Studiował w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i Papieskim Instytucie Biblijnym, gdzie zdobył tytuł doktora teologii i licencjata nauk biblijnych. Po powrocie do kraju wykładał biblistykę w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku i w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Pełnił też obowiązki wicerektora a później rektora płockiego seminarium. Święcenia biskupie przyjął w płockiej Bazylice Katedralnej 4 października 1986 Sługa nr 3 (63)

roku z rąk ks. kard. Józefa Glempa, ówczesnego Prymasa Polski. Do 19 marca 1992 roku pełnił obowiązki biskupa pomocniczego diecezji płockiej, po czym został mianowany biskupem toruńskim. Ingres pierwszego biskupa toruńskiego odbył się 31 maja 1992 roku. Tego dnia około godziny 16, przy dźwięku dzwonu Tuba Dei (dzwon drugi co do wielkości w Polsce), wyruszyła wielka procesja sprzed Domu Biskupiego na ul. Łaziennej, która rozpoczęła uroczystości ingresowe. Podążyła ona w kierunku pomnika Mikołaja Kopernika, gdzie na Rynku Staromiejskim powitali ks. bpa Andrzeja Suskiego m.in. wojewoda toruński Bernard Kwiatkowski, prezydent Torunia dr Jerzy Wieczorek i rektor UMK prof. dr Sławomir Kalembka. Biskup toruński otrzymał w prezencie od władz miasta podobiznę herbu Torunia i symboliczny klucz do miasta, co było wyrazem zaufania i czci, jakie gospodarze miasta składają dostojnemu gościowi, przyjmując go w ten sposób do społeczności miasta Torunia i regionu. Sprzed pomnika Kopernika uroczysta procesja udała się do bazyliki katedralnej śś. Janów, gdzie kanclerz kurii ks. Wojciech Raszkowski odczytał dokument Stolicy Apostolskiej powołujący bpa Andrzeja Suskiego

11


WIADOMOŚCI na ordynariusza diecezji toruńskiej. Następnie metropolita gdański ks. abp Tadeusz Gocłowski wprowadził na tron (katedrę) pierwszego biskupa toruńskiego. W swoim przemówieniu ks. abp Gocłowski przypomniał zgromadzonym o zasługach duchowieństwa katolickiego na ziemiach diecezji toruńskiej, dzięki którym jest ona spadkobierczynią i kontynuatorką pięknych patriotycznych i religijnych tradycji dawnej diecezji chełmińskiej. Należy tu wspomnieć, że fundamentem tych tradycji i wzorem postępowania dla mieszkańców diecezji toruńskiej są błogosławieni pochodzący z ziemi chełmińskiej: Juta z Chełmży, Szymon z Torunia, Bernard z Wąbrzeźna i od 1999 roku Stefan Wincenty Frelichowski z Chełmży. Po symbolicznym oddaniu czci pierwszemu biskupowi toruńskiemu (łac. homagium) przez duchowieństwo diecezji odbyła się uroczysta koncelebrowana Msza święta, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Andrzej Suski. Diecezja toruńska – kształt i liczby Diecezja toruńska została wydzielona z dawnej diecezji chełmińskiej i obejmuje historyczne ziemie chełmińską, lubawską i michałowską. Graniczy z archidiecezjami

12

gnieźnieńską i warmińską oraz z diecezjami bydgoską, elbląską, pelplińską, płocką i włocławską. Zajmuje obszar 5 427 km2, zamieszkany przez ok. 600 tyś. wiernych. Teren diecezji toruńskiej jest podzielony na 3 rejony duszpasterskie: toruński, grudziądzki i brodnicki, z których każdy jest podzielony dodatkowo na dekanaty (grupy ok. dziesięciu parafii położonych obok siebie), a te na parafie, jako najmniejsze jednostki administracyjne Kościoła. Diecezja toruńska posiada w swoich granicach 24 dekanaty i 194 parafie, w których pełni swoja służbę duszpasterską ok. 400 księży diecezjalnych. Na terenie diecezji toruńskiej znajduje się jedno Wyższe Seminarium Duchowne. Mieści się ono w Toruniu przy pl. bł. ks. phm Stefana Wincentego Frelichowskiego. W seminarium obecnie przygotowuje się do kapłaństwa 64 kleryków: rok VI – 12 diakonów, rok V – 9 kleryków, rok IV – 7 kleryków, rok III – 11 kleryków, rok II – 14 kleryków i rok I – 11 kleryków. Patronką diecezji toruńskiej jest Matka Boża Nieustającej Pomocy, której cudowny obraz czczony jest w kościele św. Józefa na toruńskich Bielanach. kl. Bartosz Adamski, rok II

Sługa nr 3 (63)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA

Duch liturgii według Josepha kardynała Ratzingera (część III) W poprzednich artykułach („Sługa” nr 1 (61) oraz 2 (62) z roku Pańskiego 2011) przyglądaliśmy się poglądom Josepha kard. Ratzingera o liturgii na podstawie jego książki „Duch liturgii”. Omówiliśmy istotę liturgii oraz zagadnienia czasu i przestrzeni w liturgii. Nadeszła kolej na temat dotyczący sztuki obrazów w liturgii. Mamy problem z obrazem Boga W pierwszym przykazaniu Bożym odnajdujemy słowa: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią” (Wj 20, 4). Niektóre środowiska uczyniły z tego zapisu dogmat, zakazujący jakiejkolwiek sztuki sakralnej. Jednakże już w Starym Testamencie mamy wyjątek od tej zasady, wyjątek uczyniony z polecenia Bożego: dotyczy on najświętszego miejsca, złotej płyty Arki Przymierza, Przebłagalni, która jest jakby narzędziem do zapomnienia grzechów Izraela. Tej płyty miały strzec dwa cheruby – tajemnicze istoty, chroniące i ukazujące miejsce obecności samego niewidzialnego Boga. Sługa nr 3 (63)

Cheruby po raz wtóry zostały ukazane w formie wielkich rzeźb z drewna pokrytego złotem – które strzegły i ukazywały najświętsze miejsce w Świątyni wybudowanej przez Salomona. Sam Bóg JHWH jest określany w Psalmach jako zasiadający na cherubach (Ps 18, 11; 80, 2; 99, 1; por. Iz 37, 16; Dn 3, 55). W ten sposób tajemnica niewidzialnego Boga była przedstawiona człowiekowi, który w poznaniu świata posługuje się zmysłami, głównie wzrokiem. Św. Paweł Apostoł przedstawił ukrzyżowanego Chrystusa jako prawdziwe i jedyne narzędzie przebłagania, które było zapowiadane przez mojżeszową Przebłagalnię. Poprzez Wcielenie niewidzialny Bóg stał się cielesny i widzialny dla człowieka, a Jezus Chrystus jest prawdziwym obrazem Boga Ojca. Dlatego współcześnie możemy ukazać widzialną rzeczywistość Boga. Synagogi czasów urodzenia i ziemskiej działalności Jezusa Chrystusa zdobione były przedstawieniami scen biblijnych, które były swoistą opowieścią uobecniającą wydarzenia historii Narodu Wybranego. Wydarzenia te stawały się rzeczywistością w trakcie obchodzenia poświęconych im świąt. W ten sposób obraz staje się częścią liturgii, która uobecnia zbawcze dzieła Boga. Chrześcijaństwo poszczególne wydarzenia przypisało sakramentom i zbawczemu dziełu Jezusa Chrystusa, odnosząc i tłumacząc dzieje Starego Testamentu jako znak – zapowiedź wydarzeń pełni czasów. Arka Noego i przejście przez Morze Czerwone stają się zapowiedzią Chrztu Świętego, ofiarowanie Izaaka i uczta, jaką przyjął Abraham trzech Aniołów – zapowiedzią Ofiary Chrystusa i Eucharystii. Bardziej niż w synagogach żydowskich staje się jasne, że obrazy nie są tylko opowieścią o minionych wydarzeniach, ale włączają wydarzenia przeszłe w teraźniejszość, przyszłość i wszystkie epoki. My sami włączeni jesteśmy w te wydarzenia, które dzięki Chrystusowi przekraczają epoki i w Chrystusie sięgają no-

13


U ŹRÓDŁA – LITURGIA wego wymiaru czasu, gdzie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość stają się jednym teraz. Benedykt XVI zauważa, że wczesnochrześcijańskie obrazy nie starają się dosłownie przedstawić postaci Jezusa Chrystusa – nie mają być Jego zdjęciem dokumentalnym, lecz ukazują Go alegorycznie, głównie pod postacią pasterza. Obraz pasterza streszcza całą historię zbawienia: Wcielenie, poszukiwanie zaginionych owiec oraz drogę dla Żydów i pogan do jednej prawdziwej Owczarni. Doniosła zmiana historyczna wydarzyła się z pojawieniem Αχειροποίητος (czyt.: acheiropoietos) – obrazów nie ręką ludzką uczynionych. Mowa tu o dwuch płótnach – Chuście Weroniki i Całunie Turyńskim, które ukazują postać Umęczonego, Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana. Ikony – oryginalne płótna i symbolicznie je przedstawiające obrazy – stały się rodzajem realnej obecności Pana w obrazie. Wkradło się niebezpieczeństwo przekroczenia granicy symbolu i sakramentalizacji przedmiotu. W V wieku wybuchł bunt ikonoklazmu (obrazobórstwa), radykalnego odrzucenia obrazów, wspierany politycznie przez Wschodnie Cesarstwo Rzymskie, zatroskane relacjami z żydami i muzułmanami. Dozwolono wówczas jedynie wizerunek krzyża bez postaci Chrystusa. W czasach reformacji pogląd ten przejęli kalwiniści i baptyści. Ikona Chrystusa jest ikoną Zmartwychwstałego. Ojciec Święty zwraca naszą uwagę na jeden fakt – nie jest to portret Pana – wszak nawet uczniowie na początku nie poznają swego Mistrza. Jak uczniowie w Emaus poznają Chrystusa podczas posiłku, tak chrześcijanie widzą Pana Jezusa poprzez symbolicznie wykonany obraz. Adamowi i Ewie otwarły się oczy po spożyciu owocu z drzewa poznania – tak chrześcijanie, lecz z przeciwnym, zbawiennym skutkiem – zaczynają spostrzegać rzeczywiście: nie to, co zewnętrzne, lecz widzą to, co niewidzialne dla zmysłów, co zmysły przenika. W ikonie nie obraz jest

14

ważny, lecz treść, którą ona przedstawia. Ikona zakłada „post oczu”, ukazuje nam duchowe oblicze Chrystusa, a poprzez nie – oblicze Ojca. Ukazuje nam „duchowy Wschód”, drogę do Zmartwychwstałego i naszego zmartwychwstania, pokazany (jak rozważaliśmy to w poprzednim artykule) również poprzez orientację kościoła i krzyż stojący na ołtarzu. Chrystologia ikony w rzeczywistości jest trynitarna – Duch Święty czyni nas widzącymi Chrystusa, który ukazuje nam Ojca. Tak rozumiejąc teologię ikony, Kościół zdecydowanie odrzuca – od Soboru Nicejskiego II – wszystkie poglądy ikonoklazmu. Ojciec Święty przypomina, że ikonoklazm to „suma wszystkich herezji” – prowadzi do odrzucenia Wcielenia odwiecznego Boga w ludzką cielesność, redukcji Chrystusa do „Jezusa historii” – tylko proroka i nauczyciela, ale nie Boga. Logos wciela się w człowieka stworzonego na obraz Boga. Bóg przemawia, wkracza i działa w ludzkiej historii – to jest pierwszorzędne, anamnetyczne znaczenie obrazów sakralnych, łączące obrazy z liturgią. Sługa nr 3 (63)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA Benedykt XVI zwraca uwagę na współczesny kryzys sztuki – i wiąże go z kryzysem człowieczeństwa. Zamiast sztuki otrzymujemy kicz, naukowy pozytywizm zastępuje świat duchowy materializmem. Świat sztuki nie wykracza poza dosłowny zmysłowy obraz, widać tylko to, co się da sfotografować. Sztuka, dochodząc do granic możliwości poznania zmysłowego, utraciła zdolność przekraczania świata zmysłów i ukazywania rzeczywistości duchowej. Wnioski Papież swój artykuł kończy w formie zapisanych w punktach wniosków, więc i my tym śladem sformułujemy w skrócie wnioski ogólne. a) Odrzucenie obrazów, ikonoklazm nie jest do pogodzenia z wiarą we Wcielenie Boga. b) Treścią sztuki sakralnej jest historia zbawienia, od dzieła Stworzenia aż do Zmartwychwstania i Paruzji, kiedy historia ziemska zatoczy pełen krąg. c) Obrazy sakralne, ukazując wydarzenia, uobecniają je łącząc się z liturgią. d) Obrazy Chrystusa i świętych nie są fotografiami. Ich istotą jest wykroczenie poza to, co jest spostrzegalne zmysłami. e) Wolności sztuki nie można mylić z dowolnością. Nie ma miejsca w sztuce sakralnej dla form i trendów dążących do ukazania wyłącznie materialnej strony świata i człowieka, zaprzeczając obecności Boga. f) Sztuka liturgiczna nierozerwalnie wiąże się z wiarą, że nie może być produkowana, jak się produkuje sprzęty techniczne w fabrykach. Sztuka jest darem, który trzeba przyjąć i zrealizować w wierze.

Śmierć Boga – Liturgia Wielkiego Piątku. Pan Jezus poniósł śmierć na krzyżu w piątek, 14 dnia miesiąca Nisan, który rozpoczynał nowy rok w kalendarzu żydowskim. Zdaniem historyków było to 7 kwietnia 30 roku naszej ery. Św. Jan dwukrotnie zaznacza, że Chrystus umarł w dniu Przygotowania Paschy (por. J 19, 14.31). W godzinach agonii Pana Jezusa na Kalwarii Żydzi zabijali baranki na dziedzińcu świątyni oraz w wynajętych w Jerozolimie salach przygotowywali ucztę paschalną, aby do niej zasiąść o zmierzchu. Starochrześcijański autor – Tertulian (+ ok. 220 r.) – określa Wielki Piątek i Wielką Sobotę jako dni „w których został zabrany Oblubieniec”. W smutku uczniów z powodu zabrania Pana młodego, chrześcijańska tradycja znajduje uzasadnienie faktu, iż Kościół w te dwa dni (W. Piątek i W. Sobotę) nie sprawuje Eucharystii. W „Liście okólnym” Kongregacji Kultu Bożego tak określony jest sens Wielkiego Piątku: „W tym dniu, w którym <Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha> (1 Kor 5, 7), Kościół rozmyślając nad Męką swojego Pana i Oblubieńca oraz adorując Krzyż, wspomina swoje narodzenie z boku Chrystusa

kl. Dominik Jan Domin, rok III

Sługa nr 3 (63)

15


U ŹRÓDŁA – LITURGIA

umierającego na Krzyżu i wstawia się do Boga za zbawienie całego świata” (nr 58). Wielki Piątek Męki Pańskiej jest w całym Kościele dniem pokuty. Obowiązuje w nim zachowanie wstrzemięźliwości od zabaw i post. Celebracja misterium Męki i Śmierci Pańskiej odbywa się w godzinach popołudniowych i obejmuje cztery części: 1) Liturgię słowa (poprzedzoną procesjonalnym wejściem i modlitwą), 2) Adorację Krzyża, 3) Komunię Świętą, 4) Procesję z Najświętszym Sakramentem do Bożego Grobu. Ołtarz powinien być obnażony, bez krzyża i świeczników. Kapłan ubrany w czerwone szaty liturgiczne wraz z całą asystą przybywa do ołtarza w milczeniu. Po oddaniu czci ołtarzowi pada na twarz. Prostracja (modlitewna pozycja leżenia krzyżem) oznacza zarówno ukorzenie się człowieka jak też smutek i ból Kościoła. Po krótkiej modlitwie następuje liturgia słowa. Najpierw czyta się proroctwo Izajasza (Iz 52, 13-53, 12), po którym następuje psalm. Drugie czytanie bierze się z Listu do Hebrajczyków (Hbr 4, 14-16; 5, 7-8). Po nim następuje śpiew przed Ewange-

16

lią. Następnie czyta się opis Męki Pańskiej według św. Jana (J 18, 1 - 19,42) w taki sam sposób, jak w Niedzielę Palmową (z podziałem na role). Te trzy czytania łączy jedna wspólna myśl. Pan Jezus umiera na krzyżu jako prawdziwy baranek paschalny, prowadzony na rzeź jako zapowiedziany przez proroka Sługa Boży. Z woli Boga przyjął na siebie ciężar ludzkich grzechów i przez swoje posłuszeństwo aż do śmierci stał się przyczyną wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają. Po odczytaniu Męki Pańskiej następuje homilia. Na zakończenie liturgii słowa odbywa się modlitwa powszechna, która przybiera bardziej uroczysty charakter niż zawsze. Ma ona następujący przebieg: diakon lub kantor wypowiada wezwanie, w którym podaje intencję modlitwy, wszyscy przez pewien czas modlą się w ciszy, po czym kapłan odmawia specjalną modlitwę. Intencje modlitw są następujące: Za Kościół Święty, za papieża, za wszystkie stany Kościoła, za katechumenów, o jedność chrześcijan, za żydów, za niewierzących w Chrystusa, za niewierzących w Boga, za rządzących państwami, za strapionych i cierpiących. Sługa nr 3 (63)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA Po modlitwie powszechnej odbywa się Adoracja Krzyża. Obrzęd ten wywodzi się z Jerozolimy, gdzie po odnalezieniu drzewa Krzyża świętego za czasów cesarza Konstantyna Wielkiego (prawdopodobnie w 326 r.) praktykowano adorację tej cennej relikwii. Do ołtarza przynosi się zasłonięty Krzyż. Kapłan, stojąc przed ołtarzem, bierze Krzyż, odsłania jego górną część i podnosząc go śpiewa wezwanie: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata.” Wszyscy odpowiadają: „Pójdźmy z pokłonem.”, po czym klękają i przez chwilę oddają cześć Krzyżowi. Następnie kapłan odkrywa prawe ramię Krzyża, później odsłania Krzyż całkowicie. Po odsłonięciu każdej z części śpiewa się wezwanie jak wyżej. Po odsłonięciu Krzyża odbywa się adoracja prywatna, oddając cześć Krzyżowi przez ucałowanie lub przyklęknięcie. W tym czasie śpiewa się odpowiednie pieśni. Po adoracji Krzyż odnosi się na wcześniej przygotowane miejsce. Przychodzi czas na trzeci element ceremonii wielkopiątkowych, tzn. Komunię Świętą. Ołtarz nakrywa się obrusem i umieszcza na nim korporał. Przynosi się Najświętszy Sakrament na ołtarz, odmawia modlitwę Ojcze nasz oraz przewidziane modlitwy. Kapłani rozdają wiernym Komunię Świętą. Gdy zakończy się obrzęd Komunii Świętej, zgodnie z wielowiekową tradycją, w Wielki Piątek po zakończeniu liturgii Męki Pańskiej, przenosi się Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego i wystawia do adoracji. Bardzo wymowna jest modlitwa wymawiana przez kapłana celebransa po wystawieniu Najświętszego Sakramentu w Grobie Pańskim: „Panie Jezu Chryste, nasze zmartwychwstanie i życie, podźwignij nas z grobu grzechów, nawiedź i napełnij duchową mocą. Spraw, abyśmy ugruntowani w wierze, nadziei i miłości mogli pojąć ze wszystkimi świętymi, jak wielka jest Twoja miłość. Tak bardzo nas umiłowałeś, że dla nas poniosłeś śmierć na Krzyżu, aby żaden człowiek, który wierzy w Ciebie, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Sługa nr 3 (63)

Bóg umarł. „Zamknął słodką Jezus mowę, już ku ziemi skłania głowę” (Gorzkie żale). „W grobie złożono Jezusowe Ciało, które za ludzi tyle wycierpiało, lecz dnia trzeciego, gdy przyjdzie świtanie, ZNÓW ŻYWY WSTANIE!!!” (Pieśń podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej). kl. Krzysztof Olaś, rok V

Święconka Historia święconki Zwyczaj święcenia pokarmów na stół wielkanocny w Wielką Sobotę, zwany też święconką, sięga swoją tradycją co najmniej VII wieku. Swój sens i znaczenie czerpie on z Paschy Jezusa Chrystusa, jako Baranka Nowego Przymierza, która stoi w centrum wiary („lex credendi”) i całego roku liturgicznego („lex orandi”). Ma on ścisły związek z celebracją misterium paschalnego niezależnie od tego, czy jest on jak dawniej spełniany albo w samo święto Paschy w łączności ze Mszą świętą Wigilii Paschalnej albo uprzedzająco i samoistnie przez całą W. Sobotę, zawsze jednak z myślą o Niedzieli Wielkanocnej. Zwyczaj błogosławienia pokarmów stołu wielkanocnego jest drugorzędnym obrzędem liturgii wielkanocnej. Należy jednak spojrzeć

17


U ŹRÓDŁA – LITURGIA pozytywnie na fakt, że istnieje on do dziś, że jest praktykowany, i że funkcjonuje jako „wartość” świąteczna i rodzinna. O wysokim szacunku dla poświęconego pokarmu wielkanocnego na terenie historycznej Polski świadczy przyznanie mu w pobożności ludowej wartości „ósmego sakramentu”. Opinia społeczna była jednoznaczna: „W dzień Wielkanocy, kto święconego nie je, ten jest złym chrześcijaninem.” Ciąg dalszy owej mentalności, doceniającej a nawet przeceniającej sens „sakramentalny” pokarmów pobłogosławionych, obserwuje się także u współczesnych parafian, którzy z okazji wizyty duszpasterskiej mówią księdzu w ten sposób: „Do kościoła co niedzielę nie chodzę, ale koszyczek do poświęcenia zanoszę w każdą Wielką Sobotę – nigdy tego nie opuściłem.” Co święcimy? Współczesny zestaw pokarmów dawanych do poświęcenia jest bardzo skromny i wybiórczy, a nawet odbiegający od pierwotnej paschalnej symboliki. W koszyczku wielkanocnym nie może przede wszystkim zabraknąć jajek (symboli nowego życia) w postaci kolorowych pisanek, kraszanek; baranka z chorągiewką z napisem Alleluja, symbolizującego umęczonego i zmartwychwstałego Chrystusa; soli, która miała chronić przed zepsuciem. Poświęcić należy również: chleb, wędlinę, chrzan, pieprz, ciasta świąteczne. Tymczasem oryginalnym i aż do X wieku jedynym składnikiem święconego pokarmu był baranek, cały lub w kawałkach, upieczony na rożnie. Później zastąpiły go inne rodzaje mięsa, a nawet figurki z masła, ciasta, cukru, czekolady lub gipsu. Święcono baranka, szynkę, kiełbasę, słoninę, całe prosięta oraz różne ptaki domowe i polne; ser, masło i wszelkie wyroby mleczne; jaja (od XII wieku); chleb, różne ciasta i placki (od początku XV wieku); ryby, olej; mleko z miodem; wino i piwo; oraz liczne dodatki, jak sól, chrzan, czosnek,pieprz,

18

jabłka i przyprawy ziołowe. Szafarze Obrzęd poświęcenia spełniali biskupi, kapłani, diakoni, lektorzy i ludzie świeccy. Wiadomość o lektorach pochodzi z połowy XIX wieku i dotyczy tylko Polski. W okresie pierwszej wojny światowej, ze względu na szczególne warunki, sami świeccy poświęcali stół wielkanocny. Warto dodać, że w średnich wiekach święcenie pokarmów wielkanocnych było zastrzeżone proboszczom i należało do praw parafialnych. W XV wieku toczyły się nawet spory sądowe między plebanami, duchowieństwem diecezjalnym i zakonnym oraz ze szlachtą, która dobierała sobie szafarza obrzędu i sprowadzała go do domu z posługą benedykcji (poświęcenia). Współczesny polski rytuał błogosławieństw (1994) podaje następującą normę: „Obrzęd ten mogą sprawować kapłani (to znaczy: biskupi i prezbiterzy, zob. KKK, nr 1554), diakoni, a także ustanowieni przez biskupa akolici i lektorzy, będący alumnami seminarium duchownego. Błogosławieństwa pokarmów może też dokonać w domu ojciec, matka lub ktoś z członków rodziny przed porannym wspólnym posiłkiem w Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego” (nr 1338). Jeśli dojdzie do tego, że w przyszłości szafarzem obrzędu będzie nie tylko kapłan, lecz także głowa rodziny, ojciec lub matka, co przewiduje polski rytuał, to także wówczas pozostanie on jednym z przejawów liturgii paschalnej na terenie domu, w rodzinie. Obecnie Obecnie w całej Polsce na stole wielkanocnym obok mięs i ciast stawia się koszyk ze święconką. Drobne różnice wynikają tylko z lokalnych tradycji. Śniadanie wielkanocne rozpoczyna zwyczaj dzielenia się poświęconym jajkiem, podobny w swej formie i symSługa nr 3 (63)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA bolice do bożonarodzeniowego łamania się opłatkiem. Niespotykany jest już dawny zwyczaj, który nakazywał, aby, wracając ze święconym, obejść dom trzy razy, zgodnie ze wskazówkami zegara, co miało wypędzić złe moce z gospodarstwa. Głównym ciastem wielkanocnym do dzisiaj pozostała babka drożdżowa, tzw. baba wielkanocna. Poza Polską z obyczajem tym możemy się jeszcze spotkać na Słowacji i w tej części Śląska Cieszyńskiego, która jest zamieszkana przez Polaków, a także wśród polskich emigrantów. kl. Paweł Szałucki, rok II

„Dei verbum” - co to jest? Podczas Soboru Watykańskiego II, który odbył się w latach 1963–1965, uchwalono cztery konstytucje. Jedną z nich była Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym – „Constitutio dogmatica de Divina Revelatione” („Dei verbum”). Została uchwalona na sesji publicznej dnia 18 listopada 1965 roku i podpisana przez papieża Pawła VI oraz Ojców Soboru Watykańskiego II. Zanim jednak to nastąpiło, cały tekst doznał aż pięciu przekształceń. Jak wskazuje sam tytuł, jest on poświęcony Objawieniu. To właśnie Objawienie Boże jest podstawą wiary głoszonej przez Kościół katolicki. Cały Sługa nr 3 (63)

dokument składa się z sześciu rozdziałów. Pierwszy rozdział dotyczy samego Objawienia. Zawarta jest tam jego długa definicja opisowa. Dokument omawia: naturę Objawienia, przygotowanie jego pełni w postaci Ewangelii, temat Objawienia osobowego, które zostało urzeczywistnione w Jezusie Chrystusie oraz kwestię przyjęcia Objawienia przez człowieka i jego stosunek do naturalnego poznania Boga. Drugi rozdział poświęcony został przekazywaniu Bożego Objawienia. Podkreśla rolę Apostołów, którym Pan Jezus nakazał głoszenie Ewangelii. Dotyczy to zarówno przekazu ustnego (Tradycji), jak i tego, co zostało spisane. Ta Tradycja pochodząca od Apostołów rozwija się w Kościele pod opieką Ducha Świętego. Tradycja ustna i Pismo Święte łączą się ze sobą ściśle oraz siebie przenikają. Kolejne trzy rozdziały dotyczą Boskiego natchnienia Pisma Świętego i jego interpretacji. Prawdy objawione zawarte w świętych księgach są spisane pod natchnieniem Ducha Świętego. Stary Testament jest ukazany jako zapowiedź i przygotowanie przyjścia Chrystusa wraz z Jego Królestwem. Księgi Starego Testamentu w pewnym stopniu dają możliwość poznania Boga i człowieka oraz ukazują sposób, w jaki sprawiedliwy i miłosierny Bóg postępuje z ludźmi. W tych księgach znajdują się także pouczenia o Bogu oraz o zbawiennej mądrości dotyczącej życia ludzkiego. Dokument podkreśla, że księgi starotestamentalne zostały dołączone do orędzia ewangelicznego i ukazują w Nowym Testamencie swoje pełne znaczenie. Rozdział V zwraca uwagę na Ewangelie, które zajmują zdecydowanie najważniejsze miejsce w całym Piśmie Świętym. Stanowią one główne świadectwo o życiu i nauczaniu Jezusa Chrystusa. Kościół zawsze utrzymywał, że cztery Ewangelie: według świętych Mateusza, Marka, Łukasza i Jana są pochodzenia apostolskiego, ponieważ wszystko, co było głoszone przez Apostołów z nakazu Chrystusa, zostało

19


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA

spisane pod natchnieniem Ducha Świętego. Ostatni rozdział Konstytucji „Dei verbum” jest jej podsumowaniem. Każdy wierny musi mieć zapewniony szeroki dostęp do ksiąg Pisma Świętego. Dotychczasowe przekłady mają ogromną wartość, ale dobrze jest sporządzać nowe z oryginalnych języków. kl. Łukasz Grzelak, rok III

Dlaczego wierzę? „Właśnie dlatego, że wiele badałem i rozmyślałem, zachowałem wiarę wieśniaka bretońskiego, a gdybym jeszcze więcej badał i rozmyślał, miałbym wiarę wieśniaczki bretońskiej.” Tymi słowami Pasteur kapitalnie ukazuje zgodność albo wręcz symbiozę dwóch sfer - rozumu i wiary, o których bł. Jan Paweł II pisał, że są „jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” (Jan Paweł II, „Fides et ratio”, Wstęp). Cytat Pasteura zawarł ks. Franciszek Sawicki w swej krótkiej rozprawie zatytuło-

20

wanej „Dlaczego wierzę”. Autor tego dzieła – duchowny i filozof działający na Pomorzu – zajął się podstawowym zagadnieniem, którego ważność powinien uzmysłowić sobie każdy chrześcijanin. Rozważania te mogą być także cenne dla osób niewierzących, gdyż ich zasadność i stopień merytoryczny skłania do refleksji. Dlatego też w tym artykule postaram się pokrótce przybliżyć podstawowe tezy ks. Sawickiego, zestawiając je i ewentualnie uzupełniając współczesnymi wypowiedziami Magisterium Kościoła, a także dodając własne przemyślenia czy komentarze. Dla ścisłości dodam, że w artykule wszystkie cytaty nieopatrzone źródłem pochodzenia stanowią cytaty z opracowywanej w tym artykule książki (ks. Franciszek Sawicki, „Dlaczego wierzę”, Poznań 1935). Wartość życiowa i konieczność wiary Trzeba zaznaczyć, że wiara katolicka ze swej istoty jest wiarą dogmatyczną. Dogmaty to prawdy objawione przez Boga, zaś przez Kościół podane do wierzenia. Przeciwko tej definicji dogmatu występują różne nurty filozofii nowożytnej. Kierunki te negują pierwszorzędną wartość dogmatów albo wręcz negują ich prawdziwość. Inne kierunki tolerują dogmaty w celu uniknięcia zbędnych zatargów z religią. Nietrudno zauważyć, że myśliciele nowożytni w pojmowaniu wiary wykazywali się skłonnościami redukcjonistycznymi. Dla przykładu, według Schleiermachera „wiara dogmatyczna w dotychczasowej swej formie jest nawet sprzeczna z istotą religii”. Religię utożsamia z samym uczuciem, niemającym związku z poznaniem teoretycznym, rozumowym i naukowym. Co więcej, według niego nawet źródłem religii jest wyłącznie uczucie. Dogmaty pojmuje jako subiektywne uczucie religijne stanowiące symbol lub obraz, który ze swej istoty powinien podlegać ewolucji. Założenia te przejął katolicki modernizm, potępiony przez Piusa X Sługa nr 3 (63)


Z obiektywem wśród kleryków ...

Nowo ustanowieni lektorzy (26.02.2012r.)

Nowo ustanowieni akolici (26.02.2012r.)

Sługa nr 3 (63)

I


Jubileusz 25-lecia kapłaństwa (18.02.2012r.)

Uroczysta Msza święta w dniu święta patronalnego seminarium (14.03.2012r.)

II

Sługa nr 3 (63)


Zjazd lektorów i ministrantów w Wyższym Seminarium Duchownym w Toruniu (17.03.2012r.)

Msza święta pod przewodnictwem abp. Sławoja Leszka Głódzia z okazji 20-lecia diecezji toruńskiej (24.03.2012r.)

Sługa nr 3 (63)

III


Klerycy na lodzie

Zajęcie II miejsca w Turnieju piłki halowej o Puchar Rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi przez kleryków WSD z Torunia (10.03 2012r.)

IV

Sługa nr 3 (63)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA w 1907 roku. Abstrahując od poszczególnych kierunków, „wiara dogmatyczna, jako wiara w pewne, raz na zawsze ustalone i obowiązujące prawdy, wydaje się mentalności nowoczesnej sprzeczną z autonomią ducha.” Tymczasem podstawą, początkiem, źródłem i normą religii wcale nie jest uczucie religijne, ani nawet dogmat, lecz właśnie wiara. Jak określił Sobór Trydencki, wiara jest początkiem, podstawą i korzeniem usprawiedliwienia duszy. Co prawda wiara zakłada element dogmatyczny, wyrażający się w przyjęciu przez wierzącego wszystkich prawd objawionych, ale same dogmaty nie generują wiary. Autor książki zdaje się nie definiować wiary, ale powstały pod koniec ubiegłego stulecia Katechizm Kościoła Katolickiego jasno formułuje dwie konstytutywne płaszczyzny wiary: osobowe przylgnięcie człowieka do Boga i uznanie w pełni prawdy objawionej przez Boga (KKK 150). Jakkolwiek, intuicje powyższej definicji ks. Sawicki zanotował już w komentowanym dziele. Współcześnie często próbuje się negować podstawowe prawdy wiary, zwracając uwagę, że chrześcijaństwo pierwszych wieków nie posiadało dogmatów. Ten argument zastosowali chociażby twórcy filmu „Kod da Vinci” i autor książki „Kod Leonarda da Vinci”, spostrzegając, że podstawy wiary chrześcijańskiej zostały ustalone dopiero w 325 roku na Soborze Nicejskim. Owszem, po części prawda. Ale trzeba przywołać szereg sprostowań. Przede wszystkim, podstawowa prawda wiary konstytuująca religię chrześcijan o tym, że Jezus Chrystus to prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, który przyjął ludzkie ciało, został zabity na krzyżu i zmartwychwstał, nigdy nie była przez wspólnotę Kościoła negowana, a świadectwa jej wyznawania pochodzą najpóźniej z lat 40. I wieku. Ponadto, wszystkie prawdy wiary są zawarte w Objawieniu, którego ramy czasowe określa śmierć ostatniego z Apostołów (ok. 100 r.). To tylko czynnik ludzki, który odpowiada za odkrywaSługa nr 3 (63)

nie pewnych prawd, powoduje sukcesywne ogłaszanie dogmatów na przestrzeni wieków. Na ten czynnik ludzki mogą zaś wpływać np. rodzące się dopiero w następnych wiekach Kościoła wątpliwości, które z kolei modelują nowe pojęcia, dzięki którym dopiero można orzekać o rzeczywistości. Dla przykładu, z pragmatycznego punktu widzenia: po co chrześcijanie pierwszych wieków mieli orzekać, że Syn jest współistotny Ojcu? Do refleksji zmotywowały dopiero wątpliwości niektórych co do natury i pochodzenia Jezusa Chrystusa, które zaowocowały ogłoszeniem przez Kościół prawdy o współistotności Ojca i Syna. Przekonanie o prawdziwości wiary katolickiej daje fundament i uzasadnienie dla ciągłej pracy misyjnej. Pochodząca od Ojców Kościoła zasada głosząca, że poza Kościołem nie ma zbawienia, wbrew licznym głosom krytycznym, wcale nie twierdzi, że niekatolik nie może być zbawionym. Ks. Sawicki w ten sposób interpretuje powyższą zasadę: „Kto zna wiarę prawdziwą a mimo to jej nie przyjmuje, również i ten, który nie stara się uczciwie poznać wiarę prawdziwą, zbawionym być nie może. Kto zaś bez własnej winy ma wiarę błędną i żyje podług tej wiary, zbawi duszę swoją”. Popatrzmy, że powyższe tezy znalazły swoje odzwierciedlenie kilkadziesiąt lat później na Soborze Watykańskim II: „Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia starają się pod wpływem łaski wypełniać w swoim postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie” (Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, 16). Rzeczywiście, gdy człowiek kieruje się uczciwą wolą służenia Bogu, mówi się, że taki człowiek wówczas dostępuje tzw. chrztu pragnienia. Spod tej reguły zdają się być wyłączeni ci, którzy żyli wiarą katolicką, ale dokonali tzw. aktu apostazji – oficjalnego wystąpienia ze wspólnoty Kościoła. Autor po-

21


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA

wołuje się na Sobór Watykański I: „Ci, którzy wiarę przyjęli, pouczeni przez kościelny urząd nauczycielski, nie mogą mieć dostatecznej racji, by wiarę zmienić lub o niej wątpić”. Jakkolwiek, ks. Sawicki wzmiankuje, że istnieją dwie możliwości interpretacyjne tej zasady. Pierwsza z nich zakłada, że wątpliwości w odniesieniu do wiary katolickiej nigdy nie mogą być w sposób obiektywny dostatecznie uzasadnione. Druga zauważa, że niektórzy wierni zostali „niedostatecznie pouczeni” albo żyją „w otoczeniu niekatolickim”. W tym ujęciu wina moralna tych, którzy utracili wiarę jest zmniejszona z powodu wspomnianych okoliczności. Ks. Sawicki nie opowiada się za żadną z tych dwóch interpretacji, gdyż nie to jest istotą jego rozprawy. Zauważa natomiast, że negowanie choćby jednego dogmatu wiary skutkuje wykluczeniem ze wspólnoty Kościoła. Dlaczego? „W tym dniu, w którym by prawo kościelne ustaliło, że artykuły wiary i obrządki są tylko symbolami… opuściłyby Mszę ostatnie pobożne babki na wsi”. Tymi słowami cytowany przez ks. Sawickiego Gisler potwierdził ważność jedności wiary w Ko-

22

ściele, a także spójności wiary i modlitwy. Chrześcijanie od wieków żyją zasadą „lex orandi, lex credendi”, która oznacza, że liturgia i modlitwa Kościoła zależy od wiary, a dokładniej: od przedmiotu wiary. Jednak to nie stanowi pierwszorzędnego argumentu przemawiającego za koniecznością przyjęcia w pełni artykułów wiary. Koronny argument religijny jest prosty. Skoro przedmiot wiary stanowią prawdy objawione przez samego Boga, to przeczenie jakiejś prawdzie objawionej, byłoby podważaniem autorytetu samego Boga, czynieniem z Niego kłamcy. Oczywiście, więcej zachodu wymaga wykazanie prawdziwości postawionego założenia w powyższym zdaniu („skoro przedmiot wiary stanowią prawdy objawione przez samego Boga”), ale tę kwestię ks. Sawicki rozstrzyga na dalszych stronach swojej książki. Autor słusznie zauważa, że poszczególne dogmaty są postrzegane przez ludzi jako niezależne od siebie jednostki. W konsekwencji wielu katolików nie widzi problemu, gdy podważa się niektóre prawdy wiary. W rzeczywistości: 1)wątpliwości w odniesieniu do lub negowanie jednego artykułu wiary skutkują w pewien sposób zachwianiem całej wiary; 2)każdy jeden dogmat istnieje w powiązaniu z innym, z którego wynika albo do którego prowadzi, więc „nieuznanie jednego zmusza logicznie do zaprzeczenia innych”; 3)selekcja w zakresie dogmatów skutkuje tym, że wiara nie stanowi oparcia się na Objawieniu, ale na własnym rozumowaniu intelektualnym, czyli w sensie ścisłym nie można w takiej sytuacji mówić o wierze katolickiej. Autor książki zaznacza, że wiara nie może być pojmowana w oderwaniu od życia. Przeciwnie, wiara dogmatyczna ze swej istoty powinna przejawiać się w konkretnych uczynkach – „zbawić może tylko wiara żywa”. Jak zaznacza ks. Sawicki, teologia katolicka w kwestii wiary dogmatycznej jest „daleka od jednostronnego intelektualizmu”, przejawiającego się w martwej wierze, redukowaSługa nr 3 (63)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA niu istoty religii tylko do wiedzy teoretycznej albo warunkowaniu wartości religii od stopnia poznania czy wniknięcia w prawdy religijne. Dlaczego wierzymy? W drugim rozdziale ks. Sawicki stawia problem konieczności i możliwości uzasadnienia wiary oraz pokazuje dlaczego pewność wiary nie jest tak oczywista dla każdego człowieka. Przede wszystkim, trudności nastręcza fakt braku możliwości dokładnego wniknięcia w duszę człowieka. Sfera umysłu stanowi często tajemnicę nie tylko dla drugiego, ale także dla samego podmiotu poznawczego (dla tego konkretnego człowieka). Nie bez przyczyny współczesna psychologia mówi o podświadomości czy nieświadomości. Ze względu na tak skomplikowany proces poznawczy „nasza znajomość siebie zawsze jest niedoskonała”. Podobnie rzecz ma się w przypadku poznawania przedmiotu wiary. Co więcej, akt wiary ze względu na „taką tajemniczą głębię” nie składa się tylko z aktu czystego rozumu. Gdyby tak było, człowiek po zapoznaniu się artykułami wiary i stwierdzeniu ich słuszności byłby zagorzale wierzącym katolikiem. Czyżby? „Ostatnia decyzja pozostaje zawsze aktem wolnej woli”. Rzeczywiście, właśnie wolność człowieka i jego wola ma w tej materii decydujący głos. To ona musi rozsądzić, po uprzednim zweryfikowaniu przez umysł ludzki artykułów wiary, czy chce je aprobować, a w konsekwencji, czy chce żyć według nich. Ponadto, wiara chrześcijańska stanowi zjawisko nadprzyrodzone. Pierwszorzędne znaczenie w doprowadzeniu do wiary ma łaska, ze swej natury darmowa oraz niewidzialna. A jednak to właśnie ona oświeca rozum ludzki i pobudza wolę. Z tego wynika, że „pewność wiary zawiera moment irracjonalny, nie w tem znaczeniu, jakby była sprzeczną z rozumem, ale w tem znaczeniu, że nie polega Sługa nr 3 (63)

na samem logicznem rozumowaniu”. Rzeczywiście, już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa zauważono, a w średniowieczu wręcz prześcigano się w wykazywaniu, że wiara i rozum nie stoją wobec siebie w opozycji. Przeciwnie, dobrze jest, gdy obie te sfery współpracują między sobą. „Kościół (…) stanowczo broni praw rozumu w sprawach wiary”. By nie być gołosłownym, ks. Sawicki wprowadza powoli czytelnika w klimat ukazywania Objawienia jako faktu historycznego. Pierw jednak sygnalizuje polemikę Kościoła z modernistami, którzy uważali, że wiara opiera się jedynie na prawdopodobieństwie. Nic bardziej mylnego – „konieczne i możliwe są dowody pewne”. Co prawda dowody te nie mają charakteru pewności matematycznej, ale za to noszą znamię pewności moralnej (na zasadzie zeznań wiarygodnych świadków). Autor, powołując się na Arystotelesa, pokazuje, że nie można we wszystkich dziedzinach wiedzy szukać pewności natury matematycznej: „Kto np. w dowodach historycznych zażądał matematycznej pewności, żądałby nierozsądnie rzeczy niemożliwej”. Ponieważ sporo argumentów wykazujących wiarygodność Objawienia ma naturę historyczną, więc do polemiki powinna wystarczyć pewność moralna. Autor zaznacza wyraźnie, że sposób prezentowania argumentów „przystosował do ogólnych warunków życia” (w konsekwencji: przedstawił je w sposób zrozumiały dla przeciętnego katolika), ale jednocześnie skorzystał z tych samych racji, które wypracowała apologetyka (dziedzina teologii wykazująca prawdziwość podstawowych prawd wiary; współczesna teologia mówi o teologii fundamentalnej). Argumenty te jednak, a także ostatni rozdział („Wątpliwości wiary”) będą przedmiotem drugiej części artykułu, która zostanie opublikowana na łamach następnego numeru „Sługi”. kl. Maciej Burkiewicz, rok IV

23


WARTO!

„Kogo tu szukacie?”

Film „Kogo tu szukacie?” przedstawia niezwykłą opowieść o tym, jak rzesze młodych ludzi przybyły do Rzymu, aby pożegnać papieża Jana Pawła II. To zapis tego, jaka niezwykła więź łączyła młodych ludzi z papieżem. Na Plac Świętego Piotra w Rzymie stanęli nie tylko katolicy, byli tam również ci, dla których postać bł. Jana Pawła II była inspiracją dla życia, bodźcem do tego, by się nawrócić. „Nie jestem katolikiem – wypowiada się jeden z bohaterów filmu – ale jego śmierć poruszyła moje serce.” Cały świat patrzył, jak wielu młodych przybyło wtedy do Wiecznego Miasta. Budowa filmu została tak przemyślana, żeby pokazać, jak z każdą chwilą tłum stawał się coraz liczniejszy. Poszczególne kwestie bohaterów w filmie przeplatane są wspomnieniami z podróży papieża po świecie lub też z licznych audiencji udzielonych na Watykanie. Dla wielu postać papieża, następcy Świętego Piotra, najwyższego namiestnika Kościoła, strzegącego wiary, była jedyną, jaką poznali. Wielu dorastało i rozwijało wiarę w Chrystusa mając za przykład papieża Polaka. Właśnie tym fenomenem, skupiającym tak liczne tłumy młodych na pielgrzymkach oraz w chwilach trudnych dla papieża, pragnie zająć się ten film. Bł. Jan Paweł II stawiał przed swoimi młodymi słuchaczami wymagania nieraz bardzo trudne, ale pomagał im je wspólnie

24

realizować. Świadectwem tego są liczne wypowiedzi ukazane w filmie, które przybliżają nam to, jak każdy był bliski papieżowi. Ojciec Święty potrafił dotrzeć do serca indywidualnego człowieka stojącego w tłumie przed Ołtarzem Pańskim. Właśnie to niezwykłe doświadczenie ogromnej wartości jednostki pozwalało papieżowi zebrać wokół swojej osoby tak licznie rzesze ludzi. Wszystko to dzięki mocy czerpanej z wiary i nadziei. Jan Paweł II pokazał młodym ludziom, jak iść za Chrystusem, jak w tych niełatwych czasach nie zatracić wartości, które dziś są na całym świecie dyskutowane, jak np. prawo do życia. Papież swoją osobą pragnie ukazać, jak ludzie powinni strzec depozytu, który został im dany, mówiąc to, uczył, jak postępować. Przemawiał nie tylko do katolików, ale także do wyznawców innych religii, czego dowodem było wielotysięczne pożegnanie papieża na Placu Świętego Piotra. „Kogo tu szukacie?” – dokument produkcji włoskiej – przenosi nas w realia ostatnich chwil życia papieża Polaka. Sceny pełne emocjonujących momentów pozwala-

Sługa nr 3 (63)


WARTO! ją na nowo przypomnieć sobie minuty sprzed godziny 21.37 oraz to, w jaki sposób ludzie przeżywali chwile, kiedy ogłoszono, iż tron Stolicy Piotrowej jest znów pusty. Dziś, po beatyfikacji i w oczekiwaniu na kanonizację, możemy przyjrzeć się wysiłkom włoskiej produkcji, by lepiej przygotować się do kolejnej rocznicy narodzin dla nieba błogosławionego papieża Jana Pawła II. kl. Damian Wiśniewski, rok II

Arka Noego - „Pan Krakers” Choć od premiery płyty, którą chcę dziś przedstawić, mija już prawie pół roku, to dopiero teraz znajduję „chwilę”, by ją opisać. Niech jednak nikt nie myśli, że zwlekałem z poleceniem tej płyty tak długo, bo nie jest tego godna – jeśli ktoś tak sądzi, jest w głębokim błędzie. Nowa płyta Arki Noego zatytułowana „Pan Krakers” (od Punk Rockers) może zaskakiwać pod wieloma względami, zaczynając od repertuaru zamieszczonego na płycie, przez wykonanie, kończąc na bonusie, którym jest teledysk do jednego z utworów. Może na początku kilka słów o wspomnianym wyżej repertuarze. Na swojej, dziesiątej już płycie, Arka Noego zajęła się piosenkami, które były słuchane przez poprzednie pokolenie. Na krążku znalazły się prawie wyłącznie punkowe covery. Dla większości może Sługa nr 3 (63)

być to zaskoczenie, że taki zespół jak Arka Noego wybrał na swoją płytę takie utwory. Jednak, gdy popatrzymy na to, kto był opiekunem tego projektu, szybko zrozumiemy, jak mogło do tego dojść. Przewodnikiem przedsięwzięcia był Robert „Litza” Friedrich, któremu ten gatunek muzyczny jest bardzo bliski (gra w takich zespołach jak Armia, 2Tm2,3 czy Luxtorpeda), ale należy wyraźnie podkreślić, że to dzieci z zespołu same wybrały repertuar. Na płycie znalazło się trzynaście kawałków: jeden własny („Najlepszy na świecie”) oraz dwanaście wspomnianych już coverów: 1. „Runął już ostatni mur” (Tilt), 2. „Spytaj milicjanta” (Dezer­ter), 3. „Gaz na ulicach” (Kult), 4. „Psalm 125” (Izrael), 5. „Niezwyciężony” (Armia), 6. „Ty tylko ty” (Brygada Kryzys), 7. „Centrala” (Brygada Kryzys), 8. „Powinność Kurdupelka” (Klaus Mitffoch), 9. „Wiązanka cz.4” (Klaus Mitffoch), 10. „Horror” (Oddział Zamknięty), 11. „Lokomotywa z ogłoszenia” (Perfect), 12. „Super Para” (L4). Teledysk – dodatek jest zrobiony do jedynej własnej piosenki na tej płycie. Płyta z muzycznego punktu widzenia stoi na wysokim poziomie. Przez 13 lat grania ludzie związani z Arką Noego cały czas robią kawałek dobrej muzyki (świadczą o tym wygrywane wcześniej nagrody Fryderyk oraz Top Trendy). Choć wiadomo, wokaliści co kilka lat muszą się zmieniać, czas nie oszczędza nikogo, nawet dzieci z Arki. Entuzjazm, z jakim śpiewane są kolejne utwory

25


WARTO! z tej płyty, jest wyraźnie wspierany przez muzyków, z Litzą na czele. Część kawałków została zaaranżowana na nowo, między innymi dlatego, by dostosować je do energii dzieci, toteż „Psalm 125” jest zaśpiewany z nową mocą i siłą. Wykonawcy są w każdej piosence w 100% sobą, dzięki czemu nie mamy żadnej sztuczności. Dzieciaki urzekają szczerością i prostotą w najlepszym tego słowa znaczeniu. Żadne z nich nie chce stawać się młodocianą gwiazdą, za to każde z nich chce śpiewać. Kilka słów chciałbym poświęcić aranżacji płyty. Pomimo dziecięcych głosów, co niektórych może odstraszać, zwłaszcza biorąc pod uwagę repertuar, płyta ma punkowy pazur. Partie instrumentów nie zostały w żaden sposób wyciszone. Wśród instrumentów wykorzystanych na płycie mamy kilka nietuzinkowych, takich jak np. akordeon. Jednak każdy z nich jest dobrany w sposób mistrzowski. Jest ostro, ale też i łagodnie, dynamicznie i na nieustannym wysokim muzycznym tempie. Na zakończenie chciałbym przedstawić kilka opinii, które znalazłem na temat tej płyty: „Rodzice śmiało mogą ją sprezentować swoim dzieciom, jeśli wolą, żeby wychowywały się na rockowych, polskich klasykach, a nie na prymitywnych dyskotekowych łupankach.” „Muza dla dzieci i dla dorosłych. Dziecięce wokale super pasują do takiej muzyki. Mój 3,5 letni synek szaleje przy tej muzie bez granic! "Gaź na ulićach" – w jego ustach bezcenne.” „Mój sześcioletni synek słucha bez przerwy. Ta płyta to perła wśród, zalewającej rynek, plastikowej tandety.” Mimo tego, iż powyższe opinie polecają tę płytę zwłaszcza dzieciom, uważam, iż każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Gorąco polecam! kl. Paweł Śliwiński, rok III

26

Peter Seewald "Jezus Chrystus – biografia" Tym, którzy dość uważnie śledzą nowości na rynku wydawniczym, na pewno nie umknęła niedawno przetłumaczona na język polski książka niemieckiego dziennikarza i pisarza Petera Seewalda. Autor znany jest czytelnikom przede wszystkim z wywiadu z papieżem Benedyktem XVI opublikowanym pt. „Światłość świata”. Warto wspomnieć także, że to właśnie obecny papież wpłynął

Sługa nr 3 (63)


WARTO! bardzo mocno na nawrócenie tego autora, niegdyś deklarującego się jako ateista. Dziś Peter Seewald jest jednym z najbardziej znanych pisarzy religijnych w Niemczech, a także w Europie. „Jezus Chrystus – biografia” napisana jest stylem dziennikarskim z licznymi, osobistymi wtrąceniami autora, co sprawia, że lektura nie sprawi większego kłopotu czytelnikowi, mimo że podjęty temat jest niezwykle ambitny. Głównym źródłem, z jakiego czerpał Seewald, jest oczywiście Ewangelia w ujęciu czterech ewangelistów, ale bardzo ciekawe są także opisy miejsc w Ziemi Świętej, do których niemiecki pisarz pielgrzymował, by stamtąd czerpać wenę, a także wiedzę do pisania. Dodatkowo w książce znajdziemy liczne odniesienia do literatury, filozofii, sztuki, a także wydarzeń znanych współczesnemu człowiekowi. Krótko mówiąc, spojrzenie na osobę Jezusa Chrystusa jest tutaj bardzo szerokie. Na pewno jest to pozycja godna polecenia każdemu, kto zadaje sobie pytania dotyczące Syna Bożego, ponieważ na wiele z nich autor potrafi odpowiedzieć także w oparciu o własne doświadczenie wiary. kl. Miłosz Tomaszewski, rok III

„Raport o stanie wiary w Polsce” – Arcybiskup Józef Michalik w rozmowie z Grzegorzem Górnym i Tomaszem P. Terlikowskim Dwóch znanych publicystów przeprowadza wywiad z Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Trzeba jednak dodać, że nie jest to wywiad, w którym odpowiedzi na pytania są proste. W książce tej znajdziemy próbę całościowego spojrzenia na Kościół katolicki po upadku reżimu komunistycznego. Aby zachęcić do lektury warto wspomnieć tylko o niektórych tematach pojawiających się w tej rozmowie. Sługa nr 3 (63)

Arcybiskup odpowiada między innymi na pytania dotyczące: finansów w Kościele, problemów biskupów i księży, roli Kościoła w polityce oraz walki w obronie życia i rodziny. Co więcej, znajdziemy tu także sporo faktów z życia Księdza Arcybiskupa, o których on sam chętnie opowiada. Myślę, że książka ta jest godna polecenia, ponieważ w oparciu o dane statystyczne formułuje wyważone oceny i prowokuje czytelnika do skonfrontowania ich z swoim życiem oraz zajęcia wobec danego problemu swojego stanowiska. Zatem lektura ta będzie bardzo pomocna w formułowaniu własnej opinii na temat sytuacji Kościoła w Polsce, co moim zdaniem wpływa bardzo pozytywnie na ocenę tego wywiadu. Poświęcenie uwagi „Raportowi o stanie wiary w Polsce” na pewno będzie miało pozytywne skutki. kl. Miłosz Tomaszewski, rok III

27


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ

Urna czy trumna – pogrzeb katolicki Jak zrozumieć modlitwy i ceremonie pogrzebowe? Po co to wszystko? Tego typu pytania często możemy usłyszeć. W celu zrozumienia obrzędów pochówku należy pamiętać o tym, że pogrzeb katolicki jest pożegnaniem zmarłego nie tylko przez najbliższych i znajomych, ale szczególnie przez Kościół, do którego zmarły należał przez całe życie od chwili swego chrztu. Kościół bardzo uroczyście żegna swych zmarłych, których zwłoki składa w poświęconej ziemi i nie przestaje nad nimi czuwać przez znak postawionego na mogile krzyża. Pamięć o zmarłych jest nieustannie podtrzymywana w Kościele, zwłaszcza w czasie Mszy świętej, modlitw Dnia Zadusznego i przez brewiarzowe memento za zmarłych. Spoczywający na cmentarzu w dalszym ciągu podlegają opiece Kościoła i oczekują jego skutecznej modlitwy. Przynależność do Kościoła, może mieć różny stopień. Są tacy, którzy wierzą w Boga i Jego sprawiedliwość, ale rzadko albo wcale nie biorą udziału w praktykach religijnych. Nie

28

brak i takich, którzy wprawdzie wypełniają zasadniczo swe obowiązki religijne, do jakich należą niedzielna Msza świeta, przynajmniej wielkanocna spowiedź i Komunia Święta, codzienna modlitwa, ale poza tym nie przestrzegają przykazań Bożych, żyjąc tym samym w grzechach ciężkich. Całe szczęście, że nie brak i katolików, którzy nie tylko wierzą, ale szczerze i ofiarnie służą Bogu w życiu codziennym. Objawia się to nie w słowach, ale raczej w walce z grzechami, nałogami i z lenistwem. Szczęśliwymi można nazwać tych, którym Bóg dał łaskę pojednania się z Nim przed śmiercią w sakramentach pokuty, Komunii Świętej i namaszczenia chorych. Żyjący w ten sposób mogą spokojnie patrzeć w oczy śmierci. W każdym wypadku nikt nie jest bez winy i nikt nie jest w momencie śmierci dość czysty wobec Boga, aby bez oczyszczenia dostąpić chwały Nieba. Tak też wszyscy potrzebujemy nieustannie łaski Bożej. Pogrzeb, choćby najuroczystszy, nie zmienia doli ludzkiej duszy bez zależności od jej ziemskiego życia. Ufamy szczególnie gorąco mocy Jezusowej Ofiary, jaką jest Msza święta oraz modlitwom Jego oblubienicy – Kościoła. Nie wiemy jednak, w jakiej mierze Bóg udziela łaski odpuszczenia kar za grzechy ani jak wiele pozostawia do odpokutowania samym duszom cierpiącym w czyśćcu. Dlatego nieustannie trzeba modlić się za zmarłych tak w czasie pogrzebu, jak i przy każdej innej okazji.

Sługa nr 3 (63)


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ Przyjrzyjmy się pokrótce liturgii pogrzebowej. Składa się ona z modlitw w domu żałoby, z procesyjnego przeprowadzenia zwłok do kościoła, z modlitw w kościele, a szczególnie z Mszy świętej oraz z wyprowadzenia trumny na cmentarz i z ostatniego pożegnania zwłok przed złożeniem ich w grobie Stacja pierwsza jest przypomnieniem czy raczej przeżyciem chwili śmierci i towarzyszącego jej sądu szczegółowego. Stąd prośba duszy o miłosierdzie Boże i żal za grzechy, wyrażony pięknymi psalmami pokutnymi, jak na przykład: „Z głębokości wołam do Ciebie Panie”(Ps 130). Stację drugą stanowią ceremonie odbywające się w kościele. Najważniejszą z nich jest żałobna Msza święta. Jest ona spotkaniem duszy ludzkiej z Chrystusem Zbawcą, który dla jej zbawienia umarł na krzyżu. Jego zbawcza Krew jest źródłem miłosierdzia i dlatego Kościół żegna zmarłych sakramentalną Ofiarą Krzyża. Wreszcie trzecia stacja pogrzebowa jest symbolicznym wprowadzeniem duszy do Nieba. Kościół, ufając miłosierdziu Bożemu, nigdy nie przekreśla losu żadnego człowieka, nawet tego, który umarł bez sakramentów świętych, choć może w chwili pogrzebu dusza cierpi jeszcze w czyśćcu, to jednak na pewno przyjdzie dzień wybawienia i przejścia do wiekuistego szczęścia. Mówiąc o pogrzebie katolickim, musimy się nieco zatrzymać nad kwestią sposobu grzebania naszych bliskich zmarłych. Dziś wielu zadaje sobie pytanie, jaka jest różnica między złożeniem do grobu ciała ludzkiego w trumnie, a jego kremacją i złożeniem prochów w urnie. Do kremacji ciała ludzkiego odniósł się jesienią ubiegłego roku Episkopat Polski. Z listu hierarchów kościelnych dowiadujemy się, że mimo szerzącej się mody kremowania zwłok, często nacechowanej laickimi poglądami, należy pamiętać o wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej. Nie wolno zapominać o modlitewnym czuwaniu przy zmarłym oraz ceremoniach pogrzebowych. Sługa nr 3 (63)

Mimo pojawiających się tendencji do spopielania ciała ludzkiego, Kościół zaleca i popiera biblijny sposób grzebania zmarłych. W owym liście Episkopatu Polski możemy przeczytać: „Godność osoby ludzkiej, a więc i ciała człowieka, wynika z największego wy-

darzenia w dziejach ludzkości, jakim jest tajemnica wcielenia Syna Bożego. On, dla którego Ojciec powołał do istnienia wszystkie byty i uczynił człowieka koroną stworzeń, przyjął ludzką naturę i objawił się w ludzkim ciele. Jezus Chrystus przeszedł przez wszystkie etapy ludzkiego życia: najpierw w łonie Matki – Dziewicy z Nazaretu, potem dzieciństwo i młodość, następnie publiczną działalność, a wreszcie mękę i śmierć. Wiemy, że po odkupieńczej śmierci Jego ciało zostało złożone w grobie i wierzymy, że w tym ciele zmartwychwstał trzeciego dnia. W swoim uwielbionym ciele ukazywał się apostołom przez czterdzieści dni i wstąpił na ich oczach do nieba, by, siedząc po prawicy Ojca, wstawiać się za nami. Wielka prawda o godności ludzkiego ciała, ukazana przede wszystkim w życiu samego Syna Bożego, zawsze była przyjmowana i przeżywana w Kościele, co przejawiało się w szacunku i trosce o ludzkie ciało zarówno za życia, jak i po śmierci.”

29


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ Wszystkich tych, którzy biją się z myślami co do kremacji swojego ciała lub swoich bliskich po śmierci, Kościół prosi, aby decyzji tej nie podejmowali pochopnie. Tym bardziej, że to ciału oddaje się cześć podczas liturgii, a nie prochom, gdyż od momentu chrztu świętego ciało ludzkie stało się świątynią Ducha Świętego. Biskupi polscy zwracają też uwagę na pewne niebezpieczeństwa, jakie może nieść za sobą kremacja ciała ludzkiego. Dotyczą one błędnych zwyczajów rozsypywania prochów w określonych miejscach, jak np. w ogrodach pamięci, lub przechowywania prochów zmarłych w domu. Może również dojść do sytuacji, że nastąpi zanik „popularnych” cmentarzy, jako miejsca czasowego spoczynku zmarłych. Polscy biskupi piszą, że: „Cmentarze z grobami zmarłych i stojące na nich krzyże przypominają żyjącym o przemijaniu ziemskiego życia, o wierze w życie wieczne i zmartwychwstaniu z Chrystusem. Są także miejscem publicznej i prywatnej modlitwy Kościoła za zmarłych. Groby na cmentarzu są nie tylko pamięcią o zmarłych, ale wyrażają związek z poprzednimi pokoleniami tak w wymiarze rodzinnym, jak i narodowym. W taki sposób należy patrzeć na groby nie tylko swoich bliskich, ale także tych, którzy walczyli i oddali życie za Ojczyznę lub w inny sposób przyczynili się do rozwoju jej kultury duchowej i materialnej.” Jeśli natomiast już nie ma możliwości uniknięcia kremacji, należy pamiętać o pewnych normach dotyczących przebiegu ceremonii pogrzebu. Na zakończenie odwołajmy się do dekretu Kongregacji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, dotyczącego obrzędu złożenia urny do grobu z dnia 7 lipca 2010 roku. W dekrecie tym czytamy: a) „Obrzędy pogrzebowe z Mszą świętą i z ostatnim pożegnaniem włącznie, w których uczestniczy rodzina, wspólnota parafialna, przyjaciele i znajomi, powinny być celebrowane przed kremacją ciała ludzkiego.

30

Natomiast po spopieleniu zwłok sprawuje się obrzęd związany ze złożeniem urny w grobie. Obrzędy pogrzebowe z ostatnim pożegnaniem należy celebrować w kościele lub kaplicy cmentarnej, bądź w pomieszczeniu krematorium według form podanych w księdze liturgicznej zawierającej obrzędy pogrzebu.” b) „Jeśli jednak przemawiają za tym szczególne racje duszpasterskie lub powody natury praktycznej, obrzędy pogrzebowe, podane w księdze liturgicznej, można sprawować nad samą urną. Może to mieć na przykład miejsce wtedy, gdy czyjaś śmierć nastąpiła daleko od miejsca zamieszkania i kremacja ułatwia sprowadzenie doczesnych szczątków osoby zmarłej, a także, kiedy uczestnicy pogrzebu przybywają z daleka i trudno im być na dwóch częściach pogrzebu, czyli na Mszy świętej połączonej z ostatnim pożegnaniem ciała zmarłego i, po pewnym czasie, na obrzędzie złożenia urny w grobie lub kolumbarium (specjalnie przygotowana ściana z urnami). Podczas obrzędu liturgicznego pogrzebu, po kremacji urnę stawia się przed prezbiterium na stoliku nakrytym fioletowym kirem obok zapalonego paschału.” c) „Jeśli kremacja ma miejsce w innym terminie niż Msza święta pogrzebowa i obrzęd ostatniego pożegnania, modlitwom towarzyszącym złożeniu urny w grobie może przewodniczyć kapłan lub diakon albo osoba specjalnie delegowana do tej funkcji. Obrzęd sprawowany jest przy udziale najbliższej rodziny, bez zewnętrznej okazałości.” d) „Kościół stanowczo sprzeciwia się praktyce rozrzucania prochów ludzkich w tzw. miejscach pamięci, na morzu, w górach lub w innych miejscach. Zarówno ciało, jak i prochy człowieka zawsze należy składać do grobu, w specjalnym kolumbarium lub w kaplicy na cmentarzu. Każde takie miejsce pochówku wyraża wiarę chrześcijanina w ostateczne zmartwychwstanie.” kl. Marcin Jędraszek, rok V Sługa nr 3 (63)


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ

Wolność słowa Wolność słowa – dziś popularne i odmieniane przez wszystkie przypadki sformułowanie. Zanim przyjrzymy się praktycznemu stosowaniu i wykorzystywaniu wolności słowa, zobaczmy, czym w ogóle jest ona z definicji. Warto to uczynić, aby przyjrzeć się, czym realnie powinna być wolność słowa oraz co należy do jej głównych cech. Chcę także pokazać jej definicję, ponieważ dzisiaj straciła ona prawdziwe znaczenie. W skrócie można powiedzieć, że wolność słowa jest prawem do publicznego wyrażania swojego zdania oraz poglądów. Prawo to jednak może podlegać pewnym ograniczeniom ze względu na poszanowanie praw lub dobrego imienia innych osób albo ochronę bezpieczeństwa narodowego, porządku publicznego, ochronę zdrowia i moralności. Tyle teorii i niestety tylko teorii, bo praktyka wygląda dużo gorzej. Przypomnijmy sobie niedawną batalię o przyznanie koncesji do nadawania programu TV Trwam

na multipleksie cyfrowym. Można powiedzieć, że to odgrzewanie starych tematów i sprawa została już dawno załatwiona. Nasuwa się pytanie, co to ma wspólnego z wolnością słowa? Mianowicie nieprzyznanie koncesji na nadawanie sygnału TV Trwam na platformie cyfrowej jest swoistym ograSługa nr 3 (63)

niczeniem wolności słowa. Szanując wszystkich, którzy z różnych, słusznych, bądź niesłusznych powodów nie są sympatykami tej telewizji należy jasno powiedzieć, że dostępność do tego programu dla odbiorców jest konieczna. Można stwierdzić ogólnie, że program prezentowany w stacji telewizyjnej, dotyczy tematów narodowych i religijnych. Jest zatem oczywiste, że przynajmniej dla większej części społeczeństwa ukazywane tematy są bliskie i w niczym nie zagrażające porządkowi publicznemu lub zasadom moralności. Co ciekawe, wręcz przyczyniają się do ukazania zdrowej moralności i sprzyjają utrzymaniu zdrowych zasad współżycia społecznego. Jak ważny dla wierzących jest dostęp do katolickiej telewizji, która jako jedyna zdawała relację m.in. ze Światowych Dni Młodzieży w Madrycie, gdzie w telewizji publicznej zostały one w ogóle przemilczane? Można było odnieść nawet wrażenie, oglądając stacje komercyjne, że w Madrycie zgromadził się tylko papież i jego przeciwnicy. Żadna stacja, oprócz TV Trwam, nie pokazała transmisji Mszy świętej i przemówień Ojca Świętego. Dlatego tak ważna jest obecność tej telewizji w świecie, gdzie za wolność słowa niektórzy wręcz „oddają” życie i uważają się za męczenników, gdy tylko powie się niewygodną dla nich prawdę. Coraz częściej tak jest, że tą niewygodną prawdą jest obecność Boga w świecie. Skoro każdy może publicznie wyrazić swoje poglądy i nie zagrażają one nikomu, to gdzie przyczyna takiego postępowania? Jak mówi przysłowie – mądremu dość. Przyglądając się problemowi wolności słowa zatrzymajmy się chwilę nad stylem stosowania, według wielu, tego podstawowego dziś prawa. Mamy dzisiaj do czynienia z mową i takim przedstawieniem argumentów, które nie mają nic wspólnego ze zdrowym dialogiem. Często stosuje się emocjonalne i podstępne argumenty nie mające nic wspólnego z prawdą. Najtragiczniejszy jest fakt, że wszystkie takie wypowiedzi próbuje

31


Z OBIEKTYWEM W DIECEZJI się usprawiedliwić wspominaną już wielokrotnie wolnością słowa. Nie chcąc pozostać gołosłownym, przywołam wypowiedzi na temat legalizacji marihuany. Większość obywateli Polski wie, jakie ugrupowanie polityczne domaga się legalizacji używania tego narkotyku. Każdy, kto zapoznał się z pierwszym akapitem tego tekstu, od razu wie, że publiczne domaganie się zalegalizowania narkotyku nie ma nic wspólnego z wolnością słowa, bo domaganie się czegoś, co zagraża porządkowi społecznemu i zdrowiu, powinno podlegać ograniczeniu. Przedstawienie argumentów, że stosowanie narkotyku jest niegroźne albo przynajmniej tak samo mało szkodliwe jak palenie papierosów, jest właśnie przejawem podstępnego wprowadzenia słuchacza w obojętność względem tego zła. Bo każdy wie, że nie można legalizować zła, bo „nie jest ono gorsze” niż inne zło, tym bardziej, że zagraża ono zdrowiu. Tak na marginesie podobny schemat można zauważyć przy głosach pragnących zalegalizować aborcję, eutanazję. Czy to jest prawidłowe pojęcie i stosowanie wolności słowa? Odpowiedź nasuwa się sama. Na podstawie dwóch przypadków, nadania koncesji TV Trwam i legalizacji marihuany, zobaczyliśmy, czym nie jest wolność słowa i jak wypacza się jej znaczenie. Myślę, że w dzisiejszej debacie publicznej bardzo brakuje prawdziwej wolności słowa, która jest rzeczowym dialogiem, a nie próbą przeforsowania swoich interesów, które w rzeczywistości szkodzą większości, jeśli nie całemu społeczeństwu. Mam nadzieję, że kilka powyższych słów pomoże w odpowiedzi na pytanie, jak należy traktować wolność słowa i co za nią należy uznać, a co jest tylko przejawem manipulacji i gry interesów. kl. Kamil Pańkowiec, rok V

32

Sanktuarium Matki Bożej Mokrzańskiej Historia powstania i przynależność terytorialna parafii w Mokrem Kult maryjny stanowi do dziś jedną z charakterystycznych cech religijności polskiej. Dominowanie treści maryjnych w tradycji kulturowej Polski sprawiło, że nam – Polakom – nadano miano „narodu maryjnego”. W naszej diecezji toruńskiej jest 16 miejsc, gdzie czci się wizerunek Maryi, z Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy na toruńskich Bielanach na czele. Jednym z ośrodków kultu maryjnego jest też wieś Mokre, leżąca na północ od Grudziądza (przy drodze krajowej nr 55 prowadzącej w kierunku Kwidzyna i Malborka) w województwie kujawsko-pomorskim, niedaleko rzeki Osy. Pierwsza historyczna wzmianka dotycząca parafii mokrzańskiej i fundacji kościoła pochodzi z 1324 roku. Jest nią przywilej sołecki wydany przez komtura zamku grudziądzkiego Siegharda von Scharzburga. Nazwa Mokre, wbrew pozornie słowiańskiemu brzmieniu i narzucającej się etymologii, wiążącej się z jej położeniem na terenach podmokłych, wywodzi się od nazwiska Mocker lub „von der Mocker”. Są dwie postacie, z którymi można tę nazwę wiązać, a mianowicie z kanonikiem Janem von Mockerem (duchownym) lub z Janem von der MockeSługa nr 3 (63)


Z OBIEKTYWEM W DIECEZJI rem – sołtysem wsi (1382 r.). Sam teren parafii Mokre, powstałej w XIII wieku, włączono do diecezji pomezańskiej, która była erygowana bullą Innocentego IV (1243 r.) dzielącą terytoria pruskie na cztery diecezje: chełmińską, warmińską, sambijską i pomezańską. Tym samym poddana została wraz z całą diecezją pod administrację i duszpasterstwo Zakonu Krzyżackiego. Parafia przez dwa wieki pozostawała pod jego zarządem. Dopiero pokój toruński z 1466 r., kończący wojnę trzynastoletnią, zmienił jej przynależność państwową i diecezjalną, wcielając Mokre do Prus Królewskich i przyłączając do diecezji chełmińskiej. Na mocy bulli „Totus Tuus Poloniae Populus” Ojca Świętego bł. Jana Pawła II z 25 marca 1992 r. parafia Mokre została włączona do nowo utworzonej diecezji toruńskiej. Warto również wspomnieć, że parafia w latach 1992-2001 należała do dekanatu łasińskiego, a od grudnia 2001 r. należy do dekanatu Grudziądz I. Kościół mokrzański zbudowali zapewne Krzyżacy około roku 1300. W czasie reformacji w latach 1548-72 kościół użytkowali luteranie, pozostawiając świątynię w fatalnym stanie technicznym. W 1620 r. kościół ponownie przeszedł w ręce katolików, jednak już w 1628 r. został spalony przez Szwedów. Gruntowny remont kościoła przeprowadzono w latach 1641-50. Wówczas wnętrze zyskało także nowy barokowy wystrój. We wszystkich przedsięwzięciach, szczególnie materialnych, pomagały okoliczne rodziny: Białochowscy, Reichenbachowie, Dąbscy oraz Borowscy. Świątynia mokrzańska, jak już wspomniałem, została zbudowana przez Krzyżaków w około 1300 roku. Od II połowy XVII wieku nie zmieniła ona swojej zewnętrznej bryły. Kościół wybudowany jest w stylu gotyckim, orientowany, murowany z cegły (ściany w układzie wendyjskim, szczyty i wieża w układzie mieszanym) na cokole kamiennym. Ściany kościoła obiega otynkowaSługa nr 3 (63)

ny fryz paskowy, zaś ich zwieńczenie stanowi profilowany siedemnastowieczny gzyms. W zakrystii zastosowano sklepienie kolebkowe, zaś w korpusie i w kruchcie sklepienie kolebkowe pozorne. Ciekawostką w bryle tej świątyni są grube na półtora metra mury, pozbawione od strony północnej okien, masywna wieża oraz podziemne przejście w kierunku Osy, co dowodzi, że kościół miał służyć nie tylko celom religijnym, ale także obronnym. Od początku istnienia parafii patronuje jej Matka Boża Wniebowzięta. Wystrój i wyposażenie kościoła Wystrój wnętrza, z nielicznymi wyjątkami, reprezentuje okres baroku. Ołtarz główny, wczesnobarokowy, trój-kondygnacyjny, z dekoracją okociową i chrząstkową, zbudowany jest około 1641 r. Centralne miejsce ołtarza zajmuje obraz Koronacji NMP w srebrnej, trybowanej i grawerowanej sukience. Obraz zasłaniany jest innym – przestawiającym Świętą Rodzinę. W predelli (podstawie nastawy ołtarzowej) znajduje się obraz Ostatniej Wieczerzy. Retabulum podtrzymywane jest po bokach przez płaskorzeźbione postacie Mojżesza i Aarona, zaś w polach bocznych widnieją rzeźby śś. Stanisława i Wojciecha. Na belkowaniu znajdują się rzeźby śś. Piotra i Pawła. Na uszakach ołtarza znajdują się obrazy św. Jana Chrzciciela i Alegoria Zgody, zaś na przedostatniej kondygnacji ołtarza obraz św. Jana Ewangelisty. W zwieńczeniu widnieje obraz św. Kazimierza. Obraz Koronacji Matki Bożej (Matki Bożej Mokrzańskiej) Przedmiotem kultu w Mokrem jest obraz Koronacji NMP znajdujący się w centralnym miejscu ołtarza głównego. Obraz został ufundowany w 1641 r. przez ówczesnego proboszcza parafii ks. Tomasza Poniatowskiego oraz wspierających go miejscowych z ro-

33


Z OBIEKTYWEM W DIECEZJI dzin: Białochowskich, Reichenbachów, Dąbskich i Borowskich. Obraz został namalowany techniką olejną na prostokątnym płótnie lnianym o wymiarach 1,75 x 1,25 m przytwierdzonym do płaszczyzny zbitej z deseczek. Dzieło zasługuje na uwagę ze względu na specyficzne, rzadko spotykane rozwiązanie ikonograficzne w swojej treści. Malowidło przedstawia moment koronacji Matki Bożej. Kompozycję oparto na osi pionowej i poziomej. W centralnej partii widnieje postać Najświętszej Maryi Panny stojącej na półksiężycu, w ujęciu frontalnym, ze złożonymi w modlitewnym geście rękoma. Jej sylwetka rysuje się w owalnej, mglistej aureoli z rozchodzącymi się promieniami, na przemian jasnymi i płomiennymi. Głowa Matki Bożej pochyla się w lekkim skłonie w lewą stronę. Włosy okalające głowę, rozdzielone pośrodku czoła, opadają faliście na boki do wysokości bioder. Twarz Madonny jest młoda, o dziewczęcych, regularnych rysach, prostym nosie, małych ustach, wyraźnie zarysowanych łukach brwiowych, ciemnych oczach okazujących wielki spokój i pełnych mistyczno-symbolicznego wyrazu. Modlitewny nastrój bije z pięknego, pełnego

słodyczy, typowo barokowego oblicza Maryi Panny. Cała jej postać, odziana w niebieski płaszcz spięty pod szyją, sprawiający wrażenie rozwianego i osłaniający czerwień sukni, wyraża spokojne dostojeństwo. Nad głową Matki Bożej rysuje się w promieniach półkolistej aureoli sylwetka Ducha Świętego, ukazana w postaci unoszącej się gołębicy. Nad nim umieszczona jest złocista, pięciopałkowa korona. W lewym górnym narożniku obrazu, na tle ugrowej barwy nieba z zaznaczonymi wyraźnie obłokami, namalowana jest siedząca postać Chrystusa, okryta czerwonym płaszczem spiętym na piersiach. Głowa Zbawiciela przedstawiona jest z profilu, w jasnej, kolistej aureoli, z ciemnymi włosami opadającymi na barki. Wzrok Chrystusa jest skierowany ku środkowi obrazu. W lewej dłoni dzierży On berło, prawą wyciąga w kierunku głowy swojej Matki, trzymając symbolizujący miłość wieniec róż. W prawym górnym narożniku znajduje się siedząca postać Boga Ojca pochylającego się ku Madonnie. Twarz Jego, w ujęciu frontalnym, okolona jest bujnym zarostem wąsów i brody, ramiona okrywa biały płaszcz spięty pod szyją. W rozchyleniu płaszcza widać spodnią szatę złocistej barwy. Lewa dłoń Boga Ojca spoczywa na zwieńczonym równoramiennym krzyżu, który oparty jest na jego lewym kolanie. W wyciągniętej prawej dłoni Bóg Ojciec trzyma wieniec z lilii symbolizujący czystość. W obu dolnych narożnikach zaznaczone są szarobiałe obłoki, kontrastujące ze złocistym tłem nieba. Postać Maryi Panny zdobi srebrna, trybowana sukienka, z cechą miejską Gdańska i imienną Franciszka Henryka Petersena, wykonana około 1720 r. Kult Matki Bożej Mokrzańskiej W historii sanktuarium mokrzańskiego zostały odnotowane przypadki otrzymania niezwykłych łask, czego świadectwem są

34

Sługa nr 3 (63)


Z OBIEKTYWEM W DIECEZJI liczne wota dziękczynne. Najstarszym wydarzeniem, które wzmogło nabożeństwo mieszkańców Mokrego i okolicy do Matki Bożej, było uzdrowienie Zofii Borowskiej, żony właściciela Mokrego, która miała sparaliżowane nogi. Lekarze nie potrafili jej pomóc, a chorobę uznano za nieuleczalną. Borowska modliła się wcześniej o łaskę zdrowia przed obrazem św. Franciszka Ksawerego w kościele oo. Jezuitów w Grudziądzu. Ponieważ nie doznała tam ulgi, postanowiła prosić Boga o pomoc przed obrazem Wniebowziętej w Mokrem. Chorą przywieziono do świątyni, a cała rodzina, leżąc krzyżem na posadzce przed obrazem ołtarza głównego, błagała Matkę Bożą o uzdrowienie. W chorobie dziedziczki nastąpiła natychmiastowa zmiana – o własnych siłach powróciła do domu. Jako podziękowanie złożyła ślub odnowienia ołtarza głównego oraz przyodziania wizerunku Matki Bożej w srebrną sukienkę. Śluby zostały wypełnione. Cudowne uzdrowienie rozsławiło obraz w parafii i jej okolicach. Godne uwagi jest to, że wśród chorób, od których Maryja Wniebowzięta ratowała swych czcicieli w Mokrem, przeważają schorzenia oczu. Często spotykane zwroty w podziękowaniach kończą się wezwaniem: „O Matko Boska od chorób oczu, wysłuchaj nas.” Jednym z siedmiu przypadków, kiedy lekarze orzekli nieuleczalną chorobę oczu, jest przypadek uzdrowienia w 1967 roku Mieczysława Gajdy z Lekniewa koło Grudziądza, który uległ wypadkowi przy pracy i miał oczy wypalone kwasem siarkowym. Kilkakrotnie operowany, został wypisany ze szpitala z orzeczeniem: „Nie będzie widział”. Rodzina modliła się gorąco przed Obrazem Matki Bożej Mokrzańskiej. Po wysłuchanej prośbie i nagłej poprawie zdrowia Gajda zaczął widzieć i mógł sam pracować w gospodarstwie domowym. Oświadczenie złożone na piśmie jest dowodem cudownego uzdrowienia.

Sługa nr 3 (63)

Ruch pielgrzymkowy Uroczystość odpustowa w Mokrem, przypadająca na 15 sierpnia w święto Wniebowzięcia NMP, choć parafialna, ma charakter otwarty – uczestniczą w niej liczni pielgrzymi z okolicy. Należy przypuszczać, że tradycja pielgrzymowania zrodziła się pod koniec XVII wieku. Największy rozkwit ruchu pielgrzymkowego do Mokrego przypadł na lata 19201939. Współcześnie z okazji odpustu gromadzą się w Mokrem rzesze wiernych, których liczba sięga czasami kilku tysięcy. Przybywają oni z odległych miejscowości nie tylko z kraju, ale także zza granicy. Dziś do sanktuarium mokrzańskiego przybywają nie tylko pielgrzymi indywidualni, ale także dwie pielgrzymki piesze z Wielkiego Wełcza i z Grudziądza. Pierwszą z nich jest pielgrzymka strażaków z OSP w Wielkim Wełczu. Pielgrzymi wyruszają sprzed kościoła filialnego pw. św. Jana Chrzciciela w Wielkim Wełczu i mają do pokonania ok. 8 km. Druga pielgrzymka, organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie Rodzin, przybywa z Grudziądza-Mniszka. Wyrusza ona o godz. 7.00 rano sprzed kościoła pw. św. Józefa w Grudziądzu pod przewodnictwem proboszcza tej parafii – ks. kan. Józefa Lipskiego. Pątnicy zmierzają przez Grudziądz, mając do pokonania ok. 20 km. Do tej pielgrzymki dołączają parafianie z innych kościołów Grudziądza, aby wspólnie

35


WYWIAD z modlitwą i śpiewem na ustach stanąć przed obliczem Matki Boskiej Mokrzańskiej. Również i ja mogłem dwukrotnie pielgrzymować pieszo z Grudziądza do Mokrego (w 2010 i 2011 roku). W 1962 roku nastąpiło ożywienie kultu Matki Bożej dzięki energicznym zabiegom ks. prałata Józefa Sołobodowskiego – proboszcza i kustosza sanktuarium w latach 1962-2005. Za czasów ks. Sołobodowskiego odnowiono wnętrze kościoła, przeprowadzono konserwację zabytkowych ołtarzy i złocenie wszystkich zabytków. Kościół wymalowano, wstawiono nowe ławki, a na 1000-lecie chrztu Polski świątynia wzbogaciła się o nowe stacje drogi krzyżowej. W 2004 roku została wydana publikacja autorstwa ks. Sołobodowskiego o dziejach kultu Matki Bożej Mokrzańskiej. W 2005 roku ks. prałat Sołobodowski przeszedł na emeryturę, pozostając rezydentem w parafii Mokre. Jego następca ks. kanonik Wojciech Zawacki również troszczy się o sanktuarium. Przykładem może być gruntowny remont dachu kościoła, jak również wykonanie prac wokół świątyni. kl. Krzysztof Kownacki, rok II Bibliografia: 1. J. Sołobodowski, „Sanktuarium Matki Bożej Mokrzańskiej. Dzieje Kultu”, Grudziądz 2004. 2. M. Czepek, „Sanktuaria okolic Grudziądza-przewodnik”, Grudziądz 2009, s.23-25. 3. M. Mróz, W. Rozynkowski, „Sanktuaria Maryjne Diecezji Toruńskiej”, Toruń 2003, s. 8696. 4. S. Kardasz, „Diecezja Toruńska. Historia i Teraźniejszość”, t. 12 – Dekanat Łasiński, Toruń 1997, s. 50-58.

36

Rozmowa z...

Ks. bp. Zbigniewem Kiernikowskim, ordynariuszem diecezji siedleckiej, wykładowcą Wydziału Teologicznego UMK Dk. Michał Kossowski: Księże Biskupie, na swoim herbie umieścił Ksiądz Biskup słowa: „Evangelio oboedientia – Eucharistia” (z łac. Posłuszeństwo Ewangelii – Eucharystia). Dlaczego właśnie te słowa i skąd połączenie tych dwóch rzeczywistości? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Odkrycie bogactwa słowa Bożego dokonuje się wtedy, kiedy człowiek, w posłuszeństwie temu słowu, uwierzy. W szczególności odnosi się to do Ewangelii – Dobrej Nowiny. Wiara w to, co obwieszcza Ewangelia, powoduje zmianę drogi człowieka, inaczej go ukierunkowuje. Kiedy człowiek odkrywa, że to przesłanie Ewangelii prowadzi do życia (mimo, że przeprowadza przez doświadczanie śmierci, ograniczeń), wówczas w człowieku rodzi się postawa dziękczynieSługa nr 3 (63)


WYWIAD nia – eucharystia („eucharystia” z gr. znaczy „dziękczynienie”, przyp. M. K.). To co Jezus obwieszczał słowem, pozostawił w łamanym chlebie, w Eucharystii, aby człowiek mógł mieć życie w pełni. Idąc za Jezusem człowiek odkrywa, że najlepszym sposobem – receptą na życie jest posłuszeństwo Dobrej Nowinie głoszonej przez Chrystusa – a źródłem i szczególnym wyrazem tego jest Eucharystia. Dk. Michał Kossowski: W jaki sposób człowiek ma odkryć to, że ta Nowina jest dla niego dobra, że to dla niego dobre rozwiązanie? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Tam, gdzie Ewangelia jest głoszona, gdzie jest głoszony kerygmat, tam będą ludzie potrzebujący (doświadczający braku), którzy przyjmą to słowo Dobrej Nowiny i słuchając poddadzą się temu kerygmatowi. Zgodnie z tym, co mamy w przypowieści o siewcy, gdzie jedna cześć ziarna pada na drogę, inna na miejsce skaliste, kolejna między ciernie, a niektóre ziarna padają na grunt, który jest odpowiedni, na grunt żyzny i tam przynosi plon (por. Mk 4, 3-9). Ziemia żyzna to taka, która daje się obrabiać. Zadaniem Kościoła jest głosić kerygmat, głosić Ewangelię i czynić to w obfitości, z nadzieją i wiarą, że przynajmniej niektóre ziarno padnie na ziemię żyzną, tzn. przeoraną, zranioną. Dk. Michał Kossowski: W Wielkim Poście w kościołach często słyszymy wezwanie do nawrócenia. Jak ma zachować się człowiek, który uzna, że tego nawrócenia mu potrzeba? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Potrzeba nawrócenia rodzi się wtedy, kiedy człowiek widzi to, że jego życie się rozkłada; widzi rany, pęknięcia, brak spójności w swej egzystencji. Jeśli na tę sytuację pada światło Ewangelii, dając człowiekowi pewSługa nr 3 (63)

ność bliskości Boga, który też stał się człowiekiem i też cierpiał jak człowiek; to taka osoba słuchając Ewangelii ma szansę zwrócić się do Boga (nawrócić się, odwrócić się od siebie), by podobnie jak Jezus Chrystus zaakceptować to, co należy mu się jako grzesznikowi. Pozwolić, aby Tajemnica Śmierci Jezusa dotykała tego, co dany człowiek przeżywa. Wówczas taki człowiek słuchający, przyjmując Ewangelię, może iść za Jezusem, przyjąć chrzest, tzn. zostać włączonym w tajemnicę Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa i zacząć żyć mocą tego sakramentu. Dk. Michał Kossowski: Czy potrzebne jest do tego świadectwo drugiego człowieka? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Jest zapewne pomocne. Ten, który głosi Ewangelię musi mieć w sobie świadomość, że Ewangelia, mimo iż jest sama z siebie mocą Bożą (co nie ulega wątpliwości), to żeby ta moc mogła docierać do drugiego człowieka, potrzebne jest świadectwo tracenia życia przez tego, który głosi Ewangelię. Można tu przywołać scenę namaszczenia Jezusa przez pewną kobietę przed Jego Męką (por. Mt 26, 6-13). Ona „zmarnotrawiła” wiele drogocennego olejku i było to negatywnie ocenione przez uczniów. Natomiast Jezus odniósł ten gest straty do swojej Śmierci i powiedział: „Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła” (Mt 26, 13). Gdzie jest głoszona Ewangelia, tam musi być zaakceptowana logika straty. Dk. Michał Kossowski: To wezwanie do nawrócenia usłyszą też ci, którzy wezmą udział w obrzędzie posypania głów popiołem. Jakie jest znaczenie tego obrzędu?

37


WYWIAD Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Ten obrzęd jest uświadomieniem człowiekowi, że jest „prochem, który w proch się obróci”, i że w tej sytuacji bycia prochem jest jednocześnie kimś, kogo kocha Bóg i dla kogo Bóg „schodzi”, zniża się także do cielesności. Przez Wcielenie Stwórca wchodzi w relację z tym ludzkim ciałem, które jest przemijające, które ulega rozkładowi. Jednocześnie przez to, że Bóg wszedł w rzeczywistość ziemską człowieka, w rzeczywistość cielesną, to ciało uzyskuje jednocześnie perspektywę stawania się nowym ciałem, które nie ulega rozkładowi, tzn. ciałem zmartwychwstałym. Tak stało się w Jezusie i taka jest nasza nadzieja. Wierzymy w ciała zmartwychwstanie, ale to jest to ciało, które najpierw musi przeżyć rzeczywistość bycia prochem – rzeczywistość śmierci i rozkładu. Dk. Michał Kossowski: Czym w ogóle jest post? Co ma na celu ta praktyka zalecana przez Kościół? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Post wprowadza człowieka w kruchość, w doświadczenie przechodniości. Jest znakiem, w którym człowiek realizuje się, przeżywa siebie jako słabego, jako przechodnia na tej ziemi... Jeśli człowiek dobrze tę postawę przeżywa, to może wtedy pełniej, w sposób bardziej jednoznaczny, zwracać się do Boga i w Nim odkrywać i poznawać moc życia. Dk. Michał Kossowski: A jałmużna? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Jałmużna to gest, który jest znakiem odzwierciedlającym dobroć Boga i ten, kto jest uczniem, kto idzie drogami Bożymi, wchodzi w tę dobroć. Oczywiście jest to też gest straty i rezygnacji z czegoś własnego na rzecz kogoś innego, ale jest to też wcho-

38

dzenie w myślenie, w logikę szczodrobliwości Boga, który jest miłosierny. Dk. Michał Kossowski: Czyli, innymi słowy, te praktyki mają otwierać człowieka na przyjmowanie Ewangelii? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Tak. To wszystko ma służyć temu, żeby rzeczywistość Boża była w człowieku głębiej, bardziej obecna. Wtedy człowiek lepiej, owocniej słucha Ewangelii i za tym słowem podąża. Dk. Michał Kossowski: W Wielkanocnym Orędziu, podczas liturgii Wigilii Paschalnej, usłyszymy o „błogosławionej winie” Adama (felix culpa). Czy to znaczy, że człowiek musi się cieszyć z grzechu, z największego zła jakie przytrafiło się człowiekowi? Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Czy musi się cieszyć? Nie musi, tylko może. Ale to możemy powiedzieć tylko wtedy, gdy widzimy swój grzech jako odkupiony. Nie tyle chodzi o cieszenie się z grzechu, ile o uznanie, że grzech stał się okazją do poznania Odkupiciela. Człowiek nic nie musi, ale otrzymuje Ewangelię, która mu daje nową perspektywę. Człowiek może z tego skorzystać lub nie. Chrześcijaństwo nie jest żadnym przymusem – Jezus mówi: „Jeśli ktoś chce iść za Mną” (por. Łk 9, 23). „Jeśli” – to nie przymus, ale perspektywa możliwości. Cały Wielki Post, oprócz aspektu pokutnego, który jest w pierwszej części, i potem pasyjnego w drugiej części, ma charakter przygotowania do Paschy w sensie katechumenalnym. Tego wymiaru w naszej parafialnej rzeczywistości brakuje, ponieważ często zakłada się, że wszystko „musimy”. A brakuje katechumenatu, czyli głoszenia Ewangelii; wprowadzenia w tę wolność pójścia za JezuSługa nr 3 (63)


WYWIAD sem. Dk. Michał Kossowski: Podczas owej liturgii Wigilii Paschalnej towarzyszy nam wiele znaków: ognisko, płonący paschał, liczne czytania, woda itd. Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Liturgia jest językiem znaków i są one potrzebne, żeby wprowadzić człowieka w Misterium Paschalne. I te wszystkie znaki: wody, Paschału, ognia, czytania mają temu służyć. Niestety, w wielu parafiach znaki te zostaną zredukowane, albo będą mało czytelne, a sama liturgia rozpocznie się nie wieczorem, ale kiedy słońce będzie jeszcze wysoko na niebie… Te znaki stanowią, obok słowa Bożego, strukturę liturgii, są nośnikiem Zbawienia. Bardzo ważnym znakiem jest udzielanie chrztu podczas Wigilii Paschalnej. Jest to, można powiedzieć, kulminacyjny znak, udzielany katechumenom, dzieciom bądź dorosłym. Chrzest jest momentem realizacji Misterium Paschalnego, szczególnie wspomi-

nanego podczas tej wieczornej liturgii. Liturgia Paschalna jest ukierunkowana na chrzest. Dlatego tak ważne jest, aby ten sakrament był zawsze przygotowany, zarówno jeśli chodzi o chrzest niemowląt, jak i innych osób. Chrzest dorosłych zawsze był i będzie, bo są dorośli którzy chcą się nawracać – ja w katedrze każdego roku chrzczę kilkoro dorosłych. Chodzi jednak o to, żeby każdy chrzest, także chrzest dzieci, był przygotowany przez katechumenat. Dk. Michał Kossowski: Proszę o słowo zachęty dla seminarzystów na czas Wielkiego Postu… Ks. bp Zbigniew Kiernikowski: Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię. Bliskie jest Królestwo Boże. Niczego lepszego nie wymyślę! Dziękuję za spotkanie i rozmowę. Rozmawiał: dk. Michał Kossowski, rok VI

..................................................................

Budynek Centrum Dialogu na terenie WSD

Sługa nr 3 (63)

39



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.