wielkanoc 2011

Page 1

ROK XVI Nr 3 (59)

WIELKANOC 2011


Drodzy Czytelnicy! Kochani młodzi przyjaciele Pana Jezusa Chrystusa!

Serdecznie zapraszamy Was do wspólnej modlitwy w naszej kleryckiej wspólnocie. Czekamy na Was w piątki o godz. 19.30 w kaplicy bł. Stefana W. Frelichowskiego. Przyjdźcie! Pragniemy modlić się z Wami w intencji młodzieży, powołanych oraz o nowe święte powołania do służby w Kościele. Do zobaczenia. Z Panem Bogiem! klerycy WSD

.................................................................. Na okładce: Zdjęcie z Krzyża, konkatedra pw. Trójcy Świętej w Chełmży

2

Sługa nr 3 (59)


DRODZY CZYTELNICY!

SPIS TREŚCI WIADOMOŚCI Rekolekcje wielkopostne Chełmża, 22 I 1913/2011r. Dni zawierzenia U ŹRÓDŁA – LITURGIA Nabożeństwa pasyjne Dzieje Apostolskie – czytania w Okresie Wielkanocnym Ostatnia Wieczerza WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA Wiarygodność męki i śmierci Jezusa z Nazaretu Miłosierdzie i sprawiedliwość Boga WARTO! Nasze lektury Kącik muzyczny Kącik dobrego filmu MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ Nigdy nie byłem blisko Jana Pawła II i z nim nie rozmawiałem Zrozumieć celibat Kryzys – przejść czy obejść? KALENDARIUM WSD

Kolejne Święta Paschalne stają się na-

4 szym udziałem! Oto Chrystus zmartwychwstał, 9 zmartwychwstał prawdziwie! Ta prawda staje 9 się centrum, źródłem sensu i entuzjazmu na-

szego chrześcijańskiego życia. Czas, w którym 11 oddajemy do Waszych rąk kolejny numer naszego kleryckiego czasopisma, napawa optymi14 zmem również z innego powodu. Za kilka dni Sługa Boży Jan Paweł II zostanie ogłoszony bło18 gosławionym. Z tej racji zamieszczamy w Słudze artykuł poświęcony naszemu Rodakowi, pre21 zentujący kilka osobistych wspomnień autora związanych z Ojcem Świętym. Pragniemy Was poinformować także 24 o kilku drobnych pomysłach, które postano26 wiliśmy zrealizować. Przede wszystkim, udało 27 nam się zmienić „zwiastuny” większości rubryk. Z niniejszym numerem wprowadzamy także 28 nowy dział naszego czasopisma – Między niebem a ziemią. Zastąpi on miejsce Burzenia ba29 stionów. Mamy nadzieję, że nowy tytuł będzie bardziej adekwatny do zamieszczanych w tej 31 rubryce artykułów. W Między niebem a zie32 mią zamierzamy pisać o sprawach aktualnych 34 (wspomnienia o Janie Pawle II), dla niektórych – drażliwych (celibat) czy wymagających wyjaśnienia (kryzysy w wierze) – w nawiasach podajemy zagadnienia bieżącego numeru. Ponadto, przychylając się do Waszych sugestii, na ostatniej stronie sporządziliśmy Kalendarium WSD, kontynuując zarazem, wprowadzoną przed rokiem, „kronikę fotograficzną” – Z obiektywem wśród kleryków … Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzymy Wam, Kochani Czytelnicy, pogłębiania wiary dzięki spotkaniom z żywym, Zmartwychwstałym Chrystusem, a Wasze codzienne podejmowanie krzyża niech dokonuje się zawsze w perspektywie tajemnicy „dnia trzeciego”! Zespół redakcyjny

Redagują: Maciej Burkiewicz (red. naczelny), Artur Narodzonek (zastępca red.), Krzysztof Rozynkowski (red. techniczny), Piotr Kalicki (zastępca red. technicznego) Paweł Murawski, Łukasz Grzelak (foto) Opiekun: ks. dr Marcin Staniszewski Adres redakcji: Sługa, pl. bł. ks. phm. Stefana W. Frelichowskiego 1, 87-100 Toruń Adres internetowy: http://www.seminarium.diecezja.torun.pl Druk: DRUK-TOR S.C., ul. Nieszawska 33, 87-100 Toruń Nakład: 2 tys. egz.

Sługa nr 3 (59)

3


WIADOMOŚCI

Rekolekcje wielkopostne Wyjście na „pustynię”, pozbieranie wszystkiego na nowo, jednym słowem: rekolekcje. Cel – nawrócenie i wiara w Ewangelię – to także zadanie na cały Wielki Post. Po co jednak pisać o rekolekcjach kleryckich? Bo treść tych rekolekcji każdy chrześcijanin może skonfrontować z własnym życiem… Rekolekcje wielkopostne, o których tu mowa, rozpoczęły się 8 marca br. o godz. 20 odśpiewaniem hymnu do Ducha Świętego. Nauki prowadził ks. dr Maciej Krulak, pochodzący z diecezji kaliskiej, który obecnie jest duszpasterzem Ruchu Światło-Życie w Krościenku. Rekolekcje trwały do niedzieli 13 marca br. i zakończyły się w katedrze św. św. Janów w Toruniu uroczystą Mszą Świętą pod przewodnictwem ks. bp. Józefa Szamockiego, w czasie której klerycy roku III otrzymali posługę lektoratu, a klerycy roku IV – posługę akolitatu. Wraz z nimi posługi otrzymało także dwóch kandydatów do diakonatu stałego. W trakcie rekolekcji obowiązywał ścisły plan dnia, który przewidywał czas na wspólnotową Liturgię Godzin, na codzienną Mszę Świętą, wspólną i osobistą adorację Najświętszego Sakramentu, liturgię słowa Bożego oraz nauki. Przez cały czas klerycy

4

byli zobowiązani do powstrzymywania się od wszelkich zbędnych rozmów. Relacja człowieka z Bogiem W pierwszej nauce Ksiądz Rekolekcjonista zwrócił uwagę, że ludzie, a w szczególności mężczyźni, mają skłonności do „gadżeciarstwa”, czyli dowartościowywania się urządzeniami elektronicznymi, tzw. gadżetami. Kupują coraz nowsze sprzęty o coraz większych możliwościach, ale nie umieją ich wykorzystać, ponieważ nie czytają instrukcji. Twierdzą, że sami doskonale sobie z tymi urządzeniami poradzą. Do instrukcji sięgają tylko w sytuacjach krytycznych. Podobnie jest z ludzkim życiem. Stanowi ono drogocenny skarb o wielu możliwościach i od człowieka zależy, jak je wykorzysta. Można żyć według własnego pomysłu, nie słuchać pomocnych rad bliźnich i wykorzystywać tylko część możliwości, jakie daje nam życie. Można też skorzystać z rad ludzi bardziej doświadczonych i kierować się „instrukcją życia”, którą odnajdujemy w Piśmie Świętym, dzięki któremu człowiek ma pewność, że się nie pogubi i właściwie przeżyje czas dany mu na ziemi. Ksiądz Rekolekcjonista zachęcał do czytania i rozważania Pisma Świętego. Ono zmienia życie, nadając mu sens. Czy masz głód słuchania słowa Bożego? Czy to słowo Ciebie dotyka? Najczęstsza odpowiedź na oba pytania brzmi: „Nie”. Taka odpowiedź często spowodowana jest posiadaniem skrzywionego obrazu Boga. Ludzie wyobrażają Go sobie jako archaicznego dziadka, który ich nie rozumie. Potrafi On wiele, więc jest pomocny, ale można Go oszukać. Kolejnym wyobrażeniem jest Bóg-Nauczyciel, który surowo ocenia życie. Obraz ten wywołuje negatywne emocje. Niektórzy ludzie traktują Boga jako ubezpieczyciela. Modlitwą próbują wykupić u Boga polisę ubezpieczeniową. Prowadzą z Nim handel – „coś za coś”. Modlą się po to, by ich nie dosięgła kara Boża. Traktują Boga jak mściciela. Sługa nr 3 (59)


WIADOMOŚCI Skutkiem skrzywionego obrazu Boga jest często odwrócenie się od prawdy głoszonej w Ewangelii oraz zubożenie życia duchowego, co przejawia się np. w biernym uczestnictwie w Mszach Świętych, „zaliczanie” ich na zasadzie „odklepania”. Człowiek zapomina, że Bóg go chce, że go kocha, takiego jakim jest. Bóg wyznaje tę miłość następującymi słowami: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem” (Oz 11,1a). Tu słowo Izrael może oznaczać całą ludzkość, każdego człowieka z osobna. Miłości Boga nie trzeba zdobywać. On kocha człowieka i będzie go kochał zawsze, ponieważ jest dobrym Ojcem-Stworzycielem. Ojcowskiej miłości dowodzą słowa Boga: „Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swojego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je” (Oz 11,4b) oraz: „Znam cię po imieniu i jestem ci łaskaw” (Wj 33,12c). Ponadto słowa Pana Jezusa zapisane w Ewangelii według św. Jana: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, (…) nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15, 14.16) ukazują, że Bóg traktuje człowieka poważnie, jak przyjaciela, więc obdarza go zaufaniem. Człowiek pokładający nadzieję w Panu może czuć się bezpiecznie i pewnie w tym co robi, bo do tego przeznaczył go Bóg. Ksiądz Rekolekcjonista przypomniał klerykom, że miarą człowieka jest on sam, a nie jego średnia ocen w indeksie oraz opinia o nim u innych ludzi. Bóg nie myśli kategoriami tego świata. On patrzy na serce człowieka. Wierzyć znaczy w języku hebrajskim doświadczyć tego, że Bóg mnie przytula, przez to jestem bezpieczny. Zatem chrześcijaństwo odbiera lęk życia, zachęca do odrzucenia pozy i życiowych masek, do bycia sobą. Co człowiek musi zrobić dla Boga? Nic! Wystarczy, że Mu zaufa i pozwoli Mu działać w swoim życiu. Grzech Chrześcijanin teoretycznie wie, że Bóg go kocha. Jednak dlaczego tego nie Sługa nr 3 (59)

czuje? Powodem takiego stanu rzeczy jest grzech. Czym on jest? Oto jego najprostsza definicja: grzech to świadome i dobrowolne wykroczenie przeciw przykazaniu Bożemu. Jak stwierdził ks. Maciej Krulak, według powyższej definicji popełnienie grzechu jest bardzo podobne do złamania przepisu

drogowego. Przeciętny kierowca łamiąc ograniczenie prędkości do 30 km/h obowiązujące na szerokiej dwupasmowej i prostej drodze jest przekonany o tym, że nic złego nie robi, a wręcz czyni dobro, które jest zakazane niemądrym przepisem. Przecież w ten sposób upłynnia ruch i nic złego mu się nie przytrafi, oprócz możliwego otrzymania mandatu. Wielu ludzi myśli podobnie, gdy łamią przykazania Boże. Są przekonani, że popełniając grzech, nic złego się im stać nie może i będzie im łatwiej żyć. Powyższa definicja grzechu jest zatem niepełna, ponieważ nie uwypukla konsekwencji grzechu. Ewangelia Pierwszej Niedzieli Wielkiego Postu przedstawia sytuację kuszenia Pana Jezusa na pustyni. W pierwszym kuszeniu szatan próbuje nakłonić Chrystusa do przemienienia kamienia w chleb. Wie, że Pan Jezus jako Bóg jest wszechmogący i może to zrobić z łatwością. Wie też, że Chrystus pości już 40 dni i jest bardzo głodny. Ewangelia ukazuje szatańską strategię ku-

5


WIADOMOŚCI szenia. Syn Boży jest nakłaniany do zaspokojenia swojej potrzeby głodu przez zrobienie czegoś dla siebie, czegoś, co według szatana słusznie Mu się należy za długi okres postu. Ludzie często są kuszeni w podobny sposób. Diabeł pokazuje im atrakcyjność grzechu, zalety i przyjemności z niego płynące. Ludzie niestety poddają się kuszeniu i łamią zęby na ewangelicznych kamieniach. Grzech jest zły ze swej natury dla każdego i w każdej sytuacji. Nigdy nie stanowi on rozwiązania problemu, a jego skutkiem jest wybuchowość, gniewność, niecierpliwość i zatwardziałość serca, a nawet oziębłość duchowa. Grzech kusi jak narkotyk, smakuje jak słodkie, lecz zatrute jabłko oraz uśmierca ducha i relację z Bogiem, jak nowotwór zabija ciało. Im człowiek młodszy, tym nowotwór jest dla niego bardziej niebezpieczny. Podobnie jest z grzechem. Dlatego trzeba uświadamiać młodych ludzi o skutkach grzechu. Należy ich właściwie formować i wychowywać. Ksiądz Rekolekcjonista zwrócił uwagę, że grzech i śmierć z nim związana nie mogą być tematem tabu, ponieważ nawet gdy nie będzie się o nich rozmawiać, problem z nimi związany nie zniknie. Kiedyś zapytano papieża Jana Pawła II o najważniejsze dla niego słowa Pisma Świętego. Odpowiedział następująco: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Grzech żywi się brakiem prawdy, który powoduje lęk skłaniający do grzechu.

6

Człowiek może poznać prawdę dzięki nauce Jezusa Chrystusa spisanej na kartach Ewangelii. Przez swoje słowo Bóg wyciąga pomocną dłoń do ludzi walczących z grzechem. Od woli człowieka zależy, czy tę pomoc przyjmie. Bez niej jest on skazany na porażkę. Bóg nie chce śmierci człowieka, dlatego przychodzi w Zbawicielu, Jezusie Chrystusie. Jezus Chrystus Życie jest niewyobrażalnie wielkim majątkiem, jakim obdarzył człowieka Bóg, Król Królów. Za ten dar należy Mu się wdzięczność, która powinna się wyrażać przez zupełne poddanie się Jego woli. Ludzie nie mogą dać Stworzycielowi nic większego od własnej służby. Jednak na przestrzeni wieków, począwszy od grzechu pierworodnego, człowiek sam próbował budować sobie raj na ziemi. Chciał być dla siebie bogiem. Przykładem takich prób może być rewolucja francuska i rewolucja październikowa. Ludzie w nich uczestniczący dopuszczali się wielkich zbrodni, które spowodowały śmierć tysięcy niewinnych ofiar. Rewolucje te nie przyniosły ludności oczekiwanych ideowych korzyści, ponieważ były oparte na złej metodzie – przemocy i nienawiści. W tych czynach odrzucano miłość Boga i gwałcono Jego prawa. Ludzie zachłyśnięci pychą spowodowaną sukcesami militarnymi, ekonomicznymi i technicznymi popadli w niewolę grzechu. Mimo tego Bóg nie odrzuca człowieka. Pragnie jego szczęścia, które człowiek może osiągnąć tylko dzięki Jezusowi Chrystusowi. Ksiądz Rekolekcjonista, pobudzając kleryków do refleksji, przypomniał, że nie dano człowiekowi innego imienia niż imię Jezus, przez które można być zbawionym. Termin Jezus pochodzi z języka hebrajskiego i oznacza: Bóg zbawia. Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 432 wyjaśnia, że „imię Jezusa oznacza, że samo imię Boga jest obecne w osobie Jego Syna, który stał się człowiekiem dla powszechnego i ostateczneSługa nr 3 (59)


WIADOMOŚCI

go odkupienia grzechów”. Mimo swej Boskiej natury, Pan Jezus urodził się w miejscu, które dalece odbiega od najczęstszych wyobrażeń. Była to brudna obora, w której unosił się zapach gnoju. Pierwszym łóżeczkiem Dzieciątka Jezus był żłób, z którego jadły zwierzęta. Miejsce narodzin Boga-Człowieka było nieludzkie. Dlaczego? Bóg od początku nie bał się wchodzić w rzeczywistość niechcianą przez człowieka. Przez to udowodnił, że jest związany z tym, co jest najmniej ludzkie w człowieku, czyli z grzechem. Chrystus, Książę Odrzuconych wszedł tam, gdzie nikt inny nie chciał wejść. Bóg zesłał swojego Syna Jednorodzonego na świat, by zbawić świat, a nie potępić. By służyć ludziom, a nie by Mu służono. Pokazuje to własnym życiem oraz wypełnia przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Człowiek nieznający Pana Jezusa może być zdolny do miłości i dobrego życia, zupełnie podobnie jak chrześcijanin. Więc w jakim celu być chrześcijaninem? Tylko Jezus Chrystus pokazuje, jak dalece można kochać człowieka. Jeżeli się kogoś prawdziwie miłuje, można poświęcić za niego życie. Jednak jak to jest z nieprzyjaciółmi? Pan Jezus przedstawia najwyższy stopień miłości – miłość nieprzyjaciół, za których umiera na krzyżu. Taka miłość i takie przebaczenie jest poza chrześcijaństwem niemożliwe i niezrozumiałe. Tylko chrześcijaństwo ukazuje pełnię Sługa nr 3 (59)

prawdy o człowieku. Trudno jest też wybaczyć sobie. Niektórzy ludzie nie potrafią uwierzyć w przebaczenie Boga, dlatego żyją z ciągłymi wyrzutami sumienia, uświadamiając sobie własne błędy i słabości. Taki stan ducha powoduje niepokój, lęk i poczucie osamotnienia. Człowiek myśli wtedy, że nikt go nie rozumie, nie wspominając o Bogu. W jaki sposób Bóg może zrozumieć problemy człowieka? Odpowiedź jest bardzo prosta: On sam swoje życie przeżył. Pan Jezus był niezrozumiany przez rodzinę, miał wrogów i przyjaciół, którzy Go zawiedli. Zna uczucie samotności i radości. Najważniejsze jest jednak to, że zna śmierć, lęk i cierpienie, dlatego rozumie człowieka. Krzyż Kolejne zagadnienie, jakie przedstawił klerykom Ksiądz Rekolekcjonista, dotyczyło Krzyża. Omawiając je, zaczął od zacytowania fragmentu Księgi Izajasza: „Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52,14). Powyższy tekst przedstawia fragment proroctwa dotyczącego śmierci Zbawiciela-Sługi Pańskiego. Jezus Chrystus został ukrzyżowany. Dlaczego jest to tak szczególny typ uśmiercania? Ponieważ jest niewyobrażalnie bolesny i dosłownie nieludzki. Śmierć krzyżowa była przeznaczona dla osób popełniających najcięższe zbrodnie, niebędących obywatelami Rzymu. Przeciętny skazany umierał na krzyżu w ciągu 24 godzin, ale niektórzy konali nawet trzy lub cztery dni. Wystarczy sobie wyobrazić, że wisi się na krzyżu z przybitymi rękami i nogami. Ciało jest unieruchomione i powoli drętwieje. Krew przestaje dochodzić do kończyn, co powoduje ogromny ból. Człowiek wycieńczony drogą przebytą na miejsce swojej śmierci co jakiś czas mdleje, ale cuci go przeszywający ból wywołany zawiśnięciem na przybitych do krzyża dłoniach. W ten sposób kona się przez wiele godzin w dzień – na upalnym

7


WIADOMOŚCI słońcu, w nocy – na chłodzie. Człowiek jest ogołocony i wystawiony na widok publiczny. W ten sposób skazaniec zostaje bestialsko zabity, a wraz ze swoją rodziną poniżony i wykluczany ze społeczności, w której się urodził, wychowywał i żył. Taką śmiercią umarł Jezus z Nazaretu, Bóg-Człowiek, Zbawiciel. To nie była śmierć heroiczna i nie można znaleźć w niej nic pięknego. Chrystus na krzyżu był zupełnie sam. Wtedy po raz pierwszy w Jego ziemskim życiu nie czuł obecności swojego Ojca. Wołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34b). W ten sposób poznał samotność i odrzucenie. Bóg umiera po to, aby człowiek mógł żyć. Pan Jezus przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie zbawia człowieka, dlatego tajemnica paschalna jest sednem chrześcijaństwa. Chrześcijanin, a kapłan w szczególności, powinien być żywym świadkiem Chrystusa. Wzorować się na Jego życiu i głosić imię Jezusa Ukrzyżowanego. Ksiądz Rekolekcjonista zwrócił uwagę, że Bóg mógł zbawić człowieka w każdy sposób, ale zrobił to tak, by człowiek nie miał wątpliwości co do Jego miłości. Jaka jest odpowiedź człowieka wobec krzyża? Chrześcijanin potrafi dokonywać trudnych decyzji w życiu w zgodzie z miłością Bożą i nie boi się ich konsekwencji. Człowiekowi potrzebna jest nowa „wyprawa krzyżowa” do „ziemi świętej”, którą jest on sam, by uwolnić ją z niewoli grzechu. Można tego dokonać wyłącznie pod znakiem krzyża, który nie jest tylko emblematem, ale tłumaczy chrześcijaństwo i sens ludzkiego istnienia. Duch Święty Ostatni temat rekolekcji stanowiła łaska Ducha Świętego i jej działanie w życiu człowieka. Wolność jest łaską i od człowieka zależy decyzja o nawróceniu i konsekwentne wprowadzanie jej w życie. Decyzja ta musi być radykalna. Siła do jej podjęcia jednak nie pochodzi od człowieka, ale jest łaską Ducha

8

Świętego. On jest pomocą, Duchem Pocieszycielem. Pomoc Ducha Świętego wydaje się być niezbędna do prawidłowego chrześcijańskiego życia. Słowa wypowiadane przez przyjmujących sakrament bierzmowania brzmią: „Pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy, umocnił nas do mężnego wyznawania wiary i życia według jej zasad”. Oznacza to, że Duch Święty jest konieczny do bycia świadkiem Chrystusa, czyli do pokazywania swoim życiem prawdy o Panu Jezusie, który przez swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie zbawił ludzkość. Ks. Maciej Krulak zachęcał kleryków do wzywania pomocy Ducha Świętego i zapraszania Go do swojego życia, by pomagał prawidłowo wzrastać w wierze, ćwiczyć ducha i podejmować stanowcze decyzje zgodne z wolą Boga. Pełne cztery dni rekolekcji dały nam, klerykom, dużo tematów do rozmyślań. Pozwoliły na wyciszenie ducha i odpoczynek ciała w trakcie drugiego semestru roku akademickiego, na początku Wielkiego Postu. W ten sposób weszliśmy w czas pokuty, by właściwie się przygotować na wydarzenia Triduum Paschalnego, które uobecnia Paschę Jezusa Chrystusa i stanowi centrum całego roku liturgicznego. kl. Bartosz Adamski, rok I Sługa nr 3 (59)


WIADOMOŚCI

Chełmża, 22 I 1913/2011r. 22 stycznia br. dzięki współpracy Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Juliana Prejsa oraz parafii pw. św. Mikołaja Biskupa zorganizowano w Chełmży obchody 98. rocznicy urodzin bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Uroczyste obchody rozpoczęły się Mszą Świętą w konkatedrze pw. Trójcy Świętej w intencji kanonizacji błogosławionego kapłana-męczennika. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił ks. dr Marcin Staniszewski, wicerektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu, koncelebrował zaś ks. infułat Zygfryd Urban, dziekan dekanatu chełmżyńskiego oraz ks. kanonik Krzysztof Badowski, administrator parafii w Chełmży. Ks. Marcin Staniszewski podczas homilii przedstawił sylwetkę ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Ukazał go jako kapłana rozkochanego w Bogu, kapłana, który przez tę miłość był przynaglany do służby ludziom i Ojczyźnie. Przytaczane przez kaznodzieję cytaty z pamiętnika Błogosławionego ukazywały niespotykaną dojrzałość Wicka i ogromne pragnienie służenia Bogu już od najmłodszych lat. Ks. Marcin Staniszewski podkreślił również ogromny wpływ harcerstwa na wychowanie młodego Stefana, które niewątpliwie wszczepiło w Jego serce miłość do Ojczyzny. Zwrócił uwagę na wielką pogodę ducha, jaką odznaczał się bł. Stefan Wincenty. Jego radość odzwierciedla zawołanie „Radosnym, Panie!”, często przez niego powtarzane. Słowa te, jak przypomniał kaznodzieja, stanowiły dla niego dewizę życiową w pracy z młodzieżą, w posłudze charytatywnej, a w ostatnich latach życia w służbie w ciężkich warunkach obozowych w Dachau. To właśnie w Dachau, na przedmieściach Monachium, ksiądz Stefan złączył się z Ofiarą Jezusa Chrystusa, któremu z takim oddaniem służył. W czasie Eucharystii odmówiono Sługa nr 3 (59)

modlitwę o kanonizację bł. Stefana Wincentego, zaś po błogosławieństwie wierni mieli okazję uczcić relikwie Błogosławionego. Następnym punktem uroczystych obchodów było odsłonięcie tablicy pamiątkowej na budynku, w którym mieszkał ksiądz Frelichowski. Odsłonięcia tablicy dokonały dwie uczennice z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Laskach (okolice Warszawy). Tablica przystosowana została do użytku dla osób niewidzących i niedowidzących. Następnie zgromadzeni przeszli do budynku biblioteki, aby uczestniczyć w gawędzie o ks. Stefanie. Poprowadził ją ks. Marcin Staniszewski, który w barwny sposób przybliżył realia pierwszej połowy XX wieku, czyli czasu, w jakim żył bł. Wicek. Podkreślił ogromny wkład rodziców, Sodalicji Mariańskiej, a także harcerstwa na ukształtowanie osobowości młodego Stefana. Rangę uroczystości podniosła obecność rodziny ks. Stefana Frelichowskiego, a także władz Chełmży, gości i harcerzy. kl. Mateusz Cyrklaff, rok IV

Dni zawierzenia Północno-zachodni kraniec Bydgoszczy, zwany Piaskami. Na niewielkim obszarze mała kapliczka – Sanktuarium Zawierzenia. A w niej obraz Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Ale co ma to wspólnego z toruńskim seminarium? Okazuje się, że od 3 grudnia ubiegłego roku wiele, gdyż tego dnia w naszej wspólnocie seminaryjnej rozpoczęła się peregrynacja obrazu Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Pielgrzymowanie obrazu trwało do 27 stycznia br., z przerwą świąteczno-noworoczną, w czasie której klerycy wyjechali do rodzinnych domów. Wizerunek Matki Bożej przywiozła nam siostra Elwira z bydgoskiej

9


WIADOMOŚCI wspólnoty Ruchu Szensztackiego. Ruch Szensztacki został założony przez o. Józefa Kentenicha, który za swój cel obrał odnowienie apostolstwa katolików poprzez żywe świadectwo dawane w życiu codziennym. Wspólnota ta działa obecnie w 60 krajach, a na całym świecie znajduje się 195 sanktuariów szensztackich. Są one idealnymi reprodukcjami prasanktuarium. Tytuł Bożej Rodzicielki czczonej w Piaskach wskazuje na wyjątkowe działanie Trójcy Świętej w osobie Maryi. Jej szczególne działanie polega na wypraszaniu trzech łask: łaski zadomowienia, łaski wewnętrznej przemiany i łaski skutecznego apostolstwa. Po wysłuchaniu przedłożenia na temat Ruchu Szensztackiego wygłoszonego przez siostrę Elwirę oraz świadectwa ks. Mariusza Wojnowskiego nie pozostało nam nic innego, jak oczekiwać na przybycie wizerunku do naszych pokoi. Peregrynację zainaugurowaliśmy Mszą Świętą w kaplicy seminaryjnej, podczas której procesyjnie została wniesiona kapliczka z wizerunkiem Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Wizerunek Matki Najświętszej

pozostawał w każdym pokoju przez cały dzień i całą noc. Przeniesienie obrazu do następnego pokoju następowało zwykle około godziny 18.30. Procesji tej towarzyszyło uroczyste pożegnanie i powitanie, w którym uczestniczyli najczęściej koledzy z sąsiednich pokoi. Drzwi od pokojów goszczących wizerunek Matki Bożej były otwarte dla wszystkich, którzy pragnęli w ciszy i spokoju pomodlić się za wstawiennictwem Matki Najświętszej. W trakcie modlitw południowych mieszkańcy pokoju, w którym gościł wizerunek, dzielili się swoimi przeżyciami. Te chwile z pewnością były wyjątkowe, niezapomniane i inne od pozostałych. W tym czasie w pokojach panowała zaduma, spokój i wyciszenie – idealne warunki do modlitwy. Wieczory mieszkańcy pokojów spędzali na czytaniu i zgłębianiu słowa Bożego oraz na dzieleniu się swymi przemyśleniami. Matkę Bożą przyjęli do siebie nie tylko klerycy, ale również księża moderatorzy. Dbano o przygotowanie własnych serc, ale również o okazanie zewnętrznych znaków, by jak najgodniej przyjąć wizerunek Matki Najświętszej. W tym celu przeprowadzano generalne porządki, a także „domową robotą” projektowano ołtarzyki, na których stawiano kapliczkę. Mamy nadzieję, że ta wizyta nas wszystkich ubogaciła oraz przybliżyła przez Serce Matki Bożej do Serca Chrystusa. Słowami tej pięknej modlitwy zawierzamy się Matce Bożej Trzykroć Przedziwnej: „O Pani moja i Matko moja! Tobie poświęcam się całkowicie. Ofiarowuję Ci dzisiaj mój wzrok, mój słuch, moje usta, moje serce, całego siebie bez żadnych zastrzeżeń. A jeżeli już do Ciebie należę, o dobra Matko, to proszę Cię, strzeż mnie jako Twojej własności i Twojego dobra. Amen”. kl. Jacek Wieczorek, rok I

10

Sługa nr 3 (59)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA

Nabożeństwa pasyjne

ciała, nie mógł cierpieć, a Męka Pańska była tylko złudzeniem. Nabożeństwo Męki Pańskiej promowali zwłaszcza franciszkanie. Św. Franciszek z fragmentów Księgi Psalmów ułożył historię Męki Pana, a św. Bonawenturze zawdzięczamy Officium de Passione Domini (Oficjum o Męcę Pana). W XIII wieku zakony starały się powiązać życie religijne wiernych z codziennymi praktykami pobożnościowymi. Powstawały wówczas takie nabożeństwa jak godzinki, nowenny, koronki, drogi, akty strzeliste i inne formy modlitwy.

Krzyż w starożytności kojarzony był z hańbą i stanowił okrutne narzędzie do wykonywania poniżających wyroków śmierci. Jednak krzyż Chrystusa był także początkiem zbawienia, stąd wczesna tradycja łączyła poniżenie krzyża z wywyższeniem chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1, 23-24). Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie, ściśle złączone, są ukoronowaniem zbawczego dzieła Boga. Od V wieku, wraz z upadkiem Cesarstwa Zachodniego i zmianą sposobów wykonywania wyroków śmierci, w sztuce chrześcijańskiej pojawiają się pierwsze przedstawienia Chrystusa na krzyżu. Jest to Chrystus Tryumfujący, w szacie królewskiej i koronie na głowie. Od XII wieku Jezus Chrystus zaczyna być ukazywany na krzyżu realistycznie, jako umęczony. W tym czasie rozwija się pobożność pasyjna, skupiona na ukazywaniu rzeczywistej męki Jezusa Chrystusa i współprzeżywaniu jej. Być może celem uwypuklenia aspektu pasyjnego dzieła Zbawienia było przeciwstawienie się herezjom katarów, głoszącym, że Chrystus, nie posiadając ludzkiego

Droga Krzyżowa Niektórzy badacze wywodzą stacje Drogi Krzyżowej od krzyży przydrożnych, stojących na rozstajach dróg, często zwanych przez lud Męką Pańską. Analiza historyczna rozwoju nabożeństwa Drogi Krzyżowej wskazuje jednak na odzwierciedlenie rzeczywistych miejsc jerozolimskich, związanych z Pasją Jezusa Chrystusa, zaczynając od Ogrodu Oliwnego, bądź – w krótszej wersji – od pretorium, a kończąc na Golgocie, uzupełniając różnorodnymi stacjami. Wielkie wydarzenie IV wieku – odnalezienie relikwii Drzewa Krzyża Świętego przez św. Helenę i legendarny podział ich na „małe kawałki dla całej ziemi” – jak mówił w 348 roku Cyryl Jerozolimski – dało początek fali pielgrzymek do Ziemi Świętej. Z polecenia Konstantyna wybudowano bazyliki Martyrium na miejscu Ukrzyżowania i rotundę Anastasis nad Grobem Pana. Pielgrzymi brali udział w procesji w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek z ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej, poprzez dom Kajfasza, pretorium, aż na Golgotę, gdzie adorowano Krzyż, czytano opisy Męki Pańskiej z Ewangelii, kończąc procesję w Anastasis przy Grobie Pańskim. Wraz z przejęciem władzy nad Jerozolimą przez muzułmanów nastąpił zanik pro-

Sługa nr 3 (59)

11


U ŹRÓDŁA – LITURGIA cesji, wspominano jedynie stacje na Kalwarii (więzienie, biczowanie, cierniem koronowanie). Rozkwit pielgrzymek nastąpił w okresie wypraw krzyżowych wraz z utworzeniem chrześcijańskiego Królestwa Jerozolimskiego. Do najstarszych wspominanych stacji należą: pałac Piłata, Ukrzyżowanie, Grób Pański – znane od IV wieku. Z VII wieku pochodzi stacja spotkania Pana Jezusa z Matką, z IX stulecia – zdjęcie z Krzyża i namaszczenie ciała Chrystusa. W XIII wieku wspomina się spotkanie Pana Jezusa z Szymonem z Cyreny, w XIV wieku – stację Weroniki ocierającej twarz Panu Jezusowi oraz spotkanie płaczących niewiast. Dopiero w XVI wieku dodano stację trzeciego upadku Jezusa. Charakterystyczna dla późnego średniowiecza jest realistyczna dokładność i precyzyjność opisów Męki Pańskiej. Szczegółowo zliczane są uderzenia i rany, wyliczane obelgi. Oto przykład z tekstów przypisywanych św. Brygidzie: „Kiedy Mnie pojmano na świecie, zadano Mi 16 razów i 30 policzków. Od Ogrójca aż do domu Annasza, kiedy z powodu zmęczenia padłem na ziemię, wycięto mi 16 razów na plecach i nogach, aby Mnie zmusić do powstania. Podnoszono Mnie za brodę 33 razy. Przy słupie biczowania popychano Mnie gwałtownie. Zadano Mi jeden śmiertelny cios i wycięto Mi 6666 uderzeń. Koronę cierniową wtłoczono Mi na Głowę i wiele cierni przeszyło Mnie aż do mózgu, które zadały Mi 32 rany na Głowie Mojej. Tam też uderzono Mnie trzy razy, przyprawiając Mnie nieomal o śmierć za każdym razem. Pluto Mi w twarz 73 razy. Żołnierzy, którzy Mnie pojmali, było 68, tych, pod których straż Mnie oddano, było 33. Trzy razy byłem bliski skonania. Podczas biczowania upłynęły Mi 30403 krople krwi”. Wystawiane misteria Męki Pańskiej, mające przypominać ludziom zbawcze prawdy, również prezentowały skrajny realizm. Dla przykładu, w 1437 roku w Metzu proboszcz Nicole, odgrywający postać Jezusa

12

Chrystusa, mało nie umarł na krzyżu, a ksiądz Jean de Missey, grający Judasza, mało się nie zadusił podczas sceny samobójstwa. Z drugiej zaś strony, powstawały zawodowe grupy aktorów prezentujących Mękę Pańską. XVI wieku w Polsce były trzy stałe siedziby takich grup teatralnych: w Częstochowie, Krakowie i Chełmży. Pierwowzorami i prekursorami nabożeństwa Drogi Krzyżowej były popularne już w XV wieku nabożeństwa Upadków, których liczba była podawana rozmaicie: 3, 5, 7, 15, a nawet 32. Bezpośrednim poprzednikiem Drogi Krzyżowej były nabożeństwa Dróg Chrystusa, podczas których rozpamiętywano drogi pokonywane przez naszego Zbawiciela w trakcie Męki – najczęściej nabożeństwa liczyły 9 dróg, ale ich liczba czasem wahała się od 10 do 16. Nabożeństwa te były sprawowane podczas obchodzenia Grobów Pańskich w Wielki Piątek. I tak, modlitewnik wydany w 1634 roku w Wilnie podaje 16 dróg: rozpoczynają się ustanowieniem Najświętszego Sakramentu w Wieczerniku, następne drogi to: z Wieczernika do Ogrójca, z Ogrójca do Annasza, następnie do Kajfasza, do więzienia, znów do Kajfasza, do Piłata, do Heroda, z powrotem do Piłata, do słupa biczowania, do miejsca cierniem koronowania, do ludu – ukazanie Chrystusa Ecce Homo, następnie do miejsca wydania dekretu sędziego, dalej z sądu z Krzyżem na Kalwarię, z ziemi na Krzyż i na koniec z Krzyża do Grobu. Znane nam stacje są bezpośrednio związane z drogami Chrystusa, jako miejsca zatrzymania procesji i zwieńczenie danej drogi. W rozwoju historycznym widać dwa cykle: dłuższy, starszy, który prezentował całą Mękę Chrystusową i krótszy, przedstawiający tylko Drogę Bolesną – z pretorium na Golgotę. Te dwa nurty związane są z dokonanym przez Holendra Christiana Adriana Cruysa, zwanego Adrichomiusem, podziałem Męki na Drogę Pojmania - Via Captivitatis i Drogę Sługa nr 3 (59)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA Krzyża – Via Crucis. Dwanaście stacji Drogi Krzyża Adrichomiusa jest już identyczne z naszymi dwunastoma pierwszymi stacjami, choć nadal występowały nabożeństwa o innej liczbie stacji. O. Wojciech Tylkowski SJ w 1680 roku proponuje w nabożeństwie drogę od Wieczernika aż do Wniebowstąpienia w 18 stacjach. Nabożeństwa były popularną pielgrzymką duchową dla osób, które nie mogły wziąć udziału fizycznie w pielgrzymce do Jerozolimy. Rozpowszechniały je głównie zakony franciszkańskie (bernardyni i reformaci), które, początkowo tylko dla swych członków, uzyskały odpusty za odprawienie nabożeństwa Drogi Krzyżowej zadekretowane przez papieża Innocentego XI (1686 rok) i Innocentego XII (1692 i 1696 rok). Papież Benedykt XIII w 1726 roku rozszerzył przywileje odpustu na wszystkich wiernych. Kolejne odpusty wydał Klemens XII w roku 1731 i Benedykt XIV w roku 1741, który 27 grudnia 1750 roku erygował słynną Drogę Krzyżową w Koloseum. Dzięki tym odpustom nastąpił rozkwit popularności nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Św. Leonard z Porto Maurizio w latach 1704 – 1751 erygował 572 „Drogi” w Italii. Pamiętać należy, że nie można było wówczas ustanawiać „nowej” Drogi Krzyżowej w mieście, jeśli była już prędzej wyznaczona w kościele franciszkańskim na terenie danego miasta. Ten zakaz zniósł dopiero papież Pius XI w 1871 roku i dopiero od tego czasu stacje Drogi Krzyżowej mogły stać się charakterystycznym elementem każdej świątyni katolickiej. Z przywileju tego korzystamy również dziś. Będąc dziś charakterystycznym nabożeństwem piątków Wielkiego Postu, Droga Krzyżowa w przeszłości była odprawiana przez cały rok liturgiczny, co potwierdzają zawarte w starych modlitewnikach wersje rozważań na Adwent, Boże Narodzenie, okres Zmartwychwstania, na niedziele, czwartki, soboty, święta maryjne czy wotywne w różSługa nr 3 (59)

nych potrzebach: na czas wojny, suszy, epidemii. Droga Krzyżowa jest nabożeństwem ciągle żywym. Wśród częściej spotykanych propozycji modyfikacji występuje dodanie stacji XV – Zmartwychwstanie. Taka właśnie złożona z piętnastu stacji Droga Krzyżowa jest umieszczona w kaplicy bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego w toruńskim seminarium. Również Ojciec Święty Jan Paweł II, odprawiając w Koloseum Drogę Krzyżową, kilkakrotnie zmieniał skład rozważanych wydarzeń. W roku 1991, 2002 i 2004 uwzględnił stacje: Jezus w Ogrodzie Oliwnym, Jezus zdradzony przez Judasza i aresztowany, Jezus skazany przez Sanhedryn, zaparcie się Piotra, Jezus sądzony przez Piłata, Jezus ubiczowany i ukoronowany cierniem, włożenie Krzyża na ramiona Jezusa, pomoc Cyrenejczyka w niesieniu Krzyża, Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie, ukrzyżowanie Jezusa, Jezus przyrzeka królestwo Dobremu Łotrowi, Matka i uczeń pod Krzyżem, Jezus umiera na Krzyżu i Jezus złożony do Grobu. Gorzkie Żale Gorzkie Żale to typowo polskie nabożeństwo pasyjne, biorące swój początek z Bractwa św. Rocha przy kościele pw. Krzyża Świętego w Warszawie. Swoimi korzeniami sięgają 1698 roku. Stanowiły uzupełnienie kazań pasyjnych, wygłaszanych w niedzielne

13


U ŹRÓDŁA – LITURGIA popołudnia Wielkiego Postu już od XIII wieku. Pierwszy drukowany tekst nabożeństwa ukazał się w 1707 roku pod nazwą Snopek mirry z Ogroda Gethsemańskiego, albo żałosne Gorzkiej Męki Syna Bożego i do dnia dzisiejszego niewiele ewoluował. Nie ma więc to nabożeństwo tak długiej historii jak Droga Krzyżowa. Nabożeństwo Gorzkich Żalów rozpowszechnili w całej Polsce misjonarze św. Wincentego à Paulo podczas misji ludowych, a także wspólnoty diecezjalnych seminariów duchownych. Struktura Gorzkich Żalów oparta jest na dawnej jutrzni. Pobudka ma melodię opartą na hymnie Iam lucis orto sidere. Pieśń Żal duszę ściska nawiązuje do przekładu Aures ad nostras Deitatis preces. Litania o Męce Pańskiej treściowo koresponduje z Lamentem duszy, a Rozmowa z Matką Bolesną treścią i melodią nawiązuje do Stabat Mater Dolorosa. Współcześnie nabożeństwo Gorzkich Żalów zastępuje niedzielnie nieszpory, aczkolwiek w XIX wieku przybierało na ogół bardziej rozbudowaną formę – następowało po nieszporach i kończyło się procesją. Oddajmy głos księdzu Mioduszewskiemu: „W każdą Niedzielę wielkiego Postu (…) zaraz po skończonym nieszporze, wystawia się Przenajświętszy Sakrament, przy odśpiewaniu O salutaris Hostia. Potem zaczyna się Pieśń Gorzkie żale, i śpiewa wspólnie od wszystkiego ludu. Po przeczytanej przez Xiędza Intencyi, następujące Pieśni śpiewają się na przemiany, to jest: jedną strofę mężczyzni a drugą niewiasty. Odśpiewawszy tym sposobem nabożnie trzy części Męki Pańskiej, następuje Kazanie, po niem Processyja, w czasie której śpiewa się Pieśń Jezu Chryste, a po Processyi Wisi na Krzyżu. Na koniec, schowanie Najświętszego Sakramentu, przy odśpiewaniu Salvum fac i Fiant Domine” (tekst zamieszczony w śpiewniku z 1838 roku).

Dzieje Apostolskie – czytania w Okresie Wielkanocnym Okres Wielkanocny, czyli czekające nas najbliższe siedem tygodni to czas, w którym Kościół w liturgii słowa Mszy Świętej daje wiernym pod rozwagę wydarzenia opisane w Dziejach Apostolskich. Dzięki tym cennym zapisom każdy z nas może usłyszeć i rozważyć to wszystko, co wydarzyło się po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa, na początku działalności pierwotnego Kościoła. W tym artykule na moment zatrzymamy się nad wydarzeniami opisanymi właśnie w tej księdze. Pierwszym istotnym wydarzeniem po wniebowstąpieniu Pana Jezusa, wedle Dziejów Apostolskich, jest uzupełnienie grona Dwunastu. Uczniowie wracają do Jerozolimy, ośrodka zbawczych planów Boga, gdzie owe plany osiągnęły swoje dopełnienie. Kościół to nowy etap ekonomii zbawienia, dlatego też wspólnota założona przez Chrystusa właśnie tu, w Jerozolimie, rozpoczyna swoją działalność. Apostołowie zostali wybrani przez samego Pana Jezusa. Ich liczba – Dwunastu – symbolicznie wskazuje na początek nowego Ludu Bożego w nawiązaniu do Izraela, wy-

kl. Dominik Domin, rok I

14

Sługa nr 3 (59)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA wodzącego się z dwunastu pokoleń. Apostołowie z Piotrem na czele podejmują decyzję uzupełnienia grona Dwunastu po zdradzie Judasza przez osobę, która była z Chrystusem przez całą Jego ziemską działalność i widział Go po Zmartwychwstaniu (Dz 1, 15-26). Wpierw, nim nastąpił wybór nowego członka grona Dwunastu – czytamy w Dz 1,14 – apostołowie „trwali jednomyślnie na modlitwie”. Modlitwa żarliwa i ustawiczna decyduje o bardzo specyficznej atmosferze pierwotnego Kościoła. Nikt nie zgłaszał żadnych sprzeciwów, co do takiego stylu życia. Jednomyślność na modlitwie była wyrazem harmonii panującej w pierwotnym Kościele. Widzimy zatem, że Kościół już od samych początków stawiał modlitwę na pierwszym miejscu swojej działalności. Modlitwa i dalsza działalność apostołów zostaje napełniona mocą Ducha Świętego (Dz 2, 1-13). Duch Święty natychmiast przemienia apostołów i braci. Prędzej zastraszeni i niepewni, stają się teraz pełnym życia i energii Kościołem, którego centrum jest Zmartwychwstały Chrystus. Pierwszym owocem Ducha jest zrozumienie tajemnicy zbawienia, dopełnionej w zmartwychwstaniu Chrystusa. Piotr, pierwszy głosiciel Zmartwychwstania, zaświadcza wobec zgromadzonych tłumów o wypełnieniu proroctw Starego Testamentu i o łasce zbawienia (Dz 2, 14-36). Pouczenie Piotra i pozostałych apostołów, dokonane mocą Ducha Świętego, porusza serca ludzi. Otwierają się na Ewangelię z radością i entuzjazmem, który płynie z tajemniczego doświadczania Zmartwychwstałego Pana (Dz 2, 37-41) i przekształcają się we wspólnotę wierzących, w której głoszone jest apostolskie słowo, sprawowane są sakramenty i dzielony jest wśród potrzebujących chleb materialny (Dz 2, 42-47). To napełnienie apostołów Duchem Świętym było wielokrotnie zapowiadane przez Chrystusa. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „Jezus poczęty za spraSługa nr 3 (59)

wą Ducha Świętego urzeczywistnia całe swoje życie i całe swoje posłanie w pełni jedności z Duchem Świętym, którego Ojciec daje Mu z niezmierzonej obfitości” (KKK 1286). Chrystus swoją obietnicę wylania Ducha Świętego na apostołów wielokrotnie obiecywał (np. J 16, 7-15). Najpierw tę zapowiedź spełnił w dniu Zmartwychwstania, udzielając apostołom mocy odpuszczania grzechów (J 20, 19-23). Napełnienie apostołów Duchem Świętym stanowi wypełnienie obietnicy Chrystusa. Od tej pory apostołowie rozpoczęli „głosić wielkie dzieła Boże” (Dz 2,11), których Bóg dokonał przez Jezusa Chrystusa, swojego Syna. Chciejmy także my, wzorem apostołów, świadczyć i „głosić wielkie dzieła Boże”, których Bóg dokonał i dokonuje w naszym chrześcijańskim życiu, szczególnie poprzez sakramentalne dary pozostawione nam przez Pana Jezusa. Wzmianka o wspólnocie potwierdza fakt szerzenia się miłości, która łączyła pierwszych chrześcijan. Szczególny rodzaj wspólnoty wyznawcy Chrystusa tworzyli podczas łamania chleba [tym zwrotem określano w pierwszych wiekach Eucharystię – przyp. red.] i na modlitwie. Uczta euchary-

15


U ŹRÓDŁA – LITURGIA styczna już od samego początku odgrywała rolę pierwszoplanową w życiu pierwotnego Kościoła. Szkoda, że dziś jako chrześcijanie o tym tak często zapominamy, traktując niedzielne zgromadzenie na Mszy Świętej jako zwykłą, mało znaczącą powinność. A przecież samo słowo obowiązek czy przymus ma niewiele wspólnego z prawidłowo ukształtowaną chrześcijańską mentalnością. Ziemski Jezus Chrystus nauczał, a swoje słowa potwierdzał znakami, to jest cudami. U apostołów oba te działania za sprawą Ducha Świętego także idą w parze. Jak zauważamy w dalszych fragmentach Dziejów Apostolskich, Piotr uzdrawia chromego (Dz 3, 1-11). Ten cud staje się okazją do wygłoszenia Żydom katechezy o zbawieniu, darowanym ludziom przez Pana Jezusa. „Dla was w pierwszym rzędzie wskrzesił Bóg Sługę swego i posłał Go, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od grzechów” (Dz 3,26). Cud uzdrowienia chromego porusza całe Jeruzalem do tego stopnia, że Sanhedryn decyduje się aresztować Piotra i Jana, sprawców zamieszania. Ta okoliczność stwarza okazję do kolejnej katechezy Piotra o Jezusie Chrystusie (Dz 4, 1-22). Kościół, który jest mistycznym Ciałem Chrystusa, nieustannie przeżywa wy-

Ukamienowanie św. Szczepana

16

darzenia, jakie przeżywał Pan Jezus – cierpi prześladowania, ale wie, że Ewangelii, którą głosi, nic ani nikt nie powstrzyma i nie zwiąże. W Dz 4, 23-31 czytamy, że prześladowania rodzą nowy zapał ewangelizacyjny i nową odwagę, której dziś nam tak bardzo potrzeba. Jednak wspólnota wierzących nie jest miejscem idealnym, pozbawionym grzechu i wad. W niektórych ludziach nadal głęboko tkwi egoizm i kłamstwo, owoce „starego człowieka”, przeszkody na drodze Chrystusowej. Postawę taką obrazuje Ananiasz i Safira, których po kłamstwie dosięga śmierć (Dz 5, 1-11). Apostołowie, jak już zostało wspomniane, pełnili różne funkcje. Szczególną rolę w służbie miłości praktycznej pełnią zaś diakoni, o czym czytamy w Dz 6, 1-7. Posługa diakonów znacznie ułatwi apostołom oddanie się nauczaniu i modlitwie. Jednym z siedmiu wybranych jest diakon Szczepan. Moc jego słowa poparta znakami ma wielką siłę i wnet wzmaga opozycję, przysparzając cierpień świadczącemu o Ewangelii Chrystusa (Dz 6, 8-15). Szczepan składa przed Sanhedrynem oświadczenie, w którym przypomina całą historię zbawienia, rozpoczętą powołaniem Abrahama. Kulminacyjnym punktem dziejów zbawienia jest paschalne wydarzenie Chrystusa. Wypowiedziane przez Szczepana słowa o dziejach historii zbawienia rozdrażniają słuchaczy; rzucają się na niego i kamienują (Dz 7, 54-60). Śmierć Szczepana, podobnie jak śmierć Chrystusa, jest świadectwem miłości Boga i braci, a zarazem pięknym świadectwem poniesienia własnej ofiary za Ewangelię. Dziś również wzywa nas Chrystus do tego, byśmy byli zawsze gotowi do heroicznej służby w Jego Kościele, nawet jeśli będzie ona wymagała złożenia ofiary z naszego życia. Męczeńska śmierć Szczepana rozpoczyna falę prześladowań Kościoła. Niezwykle aktywnym prześladowcą jest sam Szaweł. Ucisk przynosi pozytywny skutek uboczny. Rozproszeni prześladowaniem chrześcijanie Sługa nr 3 (59)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA

Nawrócenie św. Pawła

udają się do Samarii i tam z zapałem ewangelizują. Wśród nich jest diakon Filip oraz apostołowie Piotr i Jan. Diakon Filip spotyka poganina, urzędnika królowej etiopskiej, która szuka prawdy. Filip przekazuje urzędnikowi Dobrą Nowinę o Chrystusie i udziela mu chrztu. To wydarzenie pokazuje, że Ewangelia jest dla wszystkich ludzi, z każdego ludu i narodu (Dz 8, 25-40). Wielkim wydarzeniem dla Kościoła i ewangelizacji pogan jest nawrócenie Pawła. Szaweł, prześladowca chrześcijan, spotyka na drodze do Damaszku Zmartwychwstałego Chrystusa i zostaje przez Niego powołany. Powołanie Szawła jest wielką łaską dla całego Kościoła: Bóg wybrał w nim tego, który zaniesie Ewangelię aż na krańce ziemi. Jego zdolności naturalne i duchowe staną się narzędziem zbawienia dla wielu ludzi (Dz 9, 1-19). Wpierw nawrócony Szaweł (Paweł) głosi Dobrą Nowinę o Chrystusie w synagogach Damaszku, potem zaś wraca do Jerozolimy, budząc zdziwienie u tych, którzy go słuchają, a jednocześnie niechęć i wrogość przeciwników Chrystusa (Dz 9, 20-31). Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu z pierwszych zasadniczych problemów Kościoła, jakim była kwestia sposobu głoszenia Sługa nr 3 (59)

Ewangelii poganom. Samemu Piotrowi brakuje zdecydowania i odwagi, wobec czego Bóg w wizji ukazuje mu swój zamysł: Kościół jako narzędzie zbawienia dla wszystkich ludzi. Sprawa pogan prowokuje dyskusję na łonie samego Kościoła. Choć Pan Jezus mówił o pójściu na cały świat, to jednak żydowskiej mentalności trudno się z tą decyzją oswoić. Tymczasem polecenie Chrystusa zaczyna się ziszczać. Zbawienie, zarezerwowane dotychczas dla Izraela, zostaje udzielone także poganom. Kościół prowadzony przez Ducha Świętego musi uczyć się wypełniania nowych i oryginalnych zadań. Do znacznego szerzenia Dobrej Nowiny przyczyniły się trzy wielkie podróże misyjne Pawła, który niestrudzenie głosił Ewangelię poganom. Bardzo doniosłym momentem dla młodego Kościoła był Sobór Jerozolimski. Podczas pierwszego powszechnego soboru apostołowie podjęli dyskusję na temat otwarcia się na cały świat, głoszenia Ewangelii poganom. Zrodziły się pytania: jakie postawić poganom wymagania? Jak mogą nadrobić „braki” w stosunku do Narodu Wybranego? Sobór Jerozolimski z Piotrem na czele żywo rozprawia na temat nowej ewangelizacji i wypracowuje plan: Ewangelia dla całego świata, dla pogan także. Owocem Soboru Jerozolimskiego jest list apostolski, który stanowi dzieło Ducha Świętego i wiąże doskonale roztropność duszpasterską z zapałem ewangelizacyjnym. Gdy w Okresie Wielkanocnym będziemy słuchać czytań z Dziejów Apostolskich, może pojawić się myśl, iż problemy pierwszej wspólnoty chrześcijan są wciąż aktualne. Dlatego Dzieje Apostolskie, tak jak wszystkie księgi Pisma Świętego, należy odczytywać w kontekście współczesnych wydarzeń i dziejów ludzkości, gdyż słowo Boże jest zawsze żywe i trwa na wieki. kl. Marcin Jędraszek, rok IV

17


U ŹRÓDŁA – LITURGIA

Ostatnia Wieczerza Niekiedy mówi się, że Ewangelie to opowiadania o Męce Chrystusa poprzedzone obszernymi wprowadzeniami. Patrząc na strukturę Ewangelii, takie stwierdzenie jest w pełni uzasadnione. Ale czy tylko ze względu na to? Nie! Najistotniejszy powód dla jego użycia stanowi fakt, że centralną prawdą Dobrej Nowiny jest męka, śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana. Ona stanowi fundament naszej wiary, kluczowe Wydarzenie w historii zbawienia. Szkoda, że ta najważniejsza część Ewangelii jest rzadko czytana w ciągu roku liturgicznego – w całości jedynie w Niedzielę Palmową i w Wielkim Tygodniu. Pojawia się więc niebezpieczeństwo, że kiedy zabraknie w naszej chrześcijańskiej formacji odkrycia, zrozumienia i doświadczenia wspomnianego fundamentu wiary, wówczas rzeczywiście możemy stracić rozeznanie na mapie wiary i łatwo się pogubimy, uznając Ewangelię za to, czym wcale nie jest. Wydaje mi się, że takie doświadczenie zagubienia może wielu z nas przeżywać podczas liturgii Wielkiego Czwartku, która rozpoczyna obchody Triduum Paschalnego. Czyż nie dzieje się tak, że niekiedy przychodzimy tego dnia do kościoła, by wspominać fakt ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa, tak jakbyśmy mieli jedynie skupić się na hi-

18

storycznym momencie ich ustanowienia? Czy nie przeżywamy tego czasu jak „spotkania założycielskiego”, w trakcie którego nasz Zbawiciel coś zadekretował, postanowił, a my Mu za to dziękujemy i jeszcze raz to sobie przypominamy? Rzeczywiście, liturgia Mszy Wieczerzy Pańskiej odwołuje się do historycznych wydarzeń, ale jej sens nie ogranicza się jedynie do nich. Przede wszystkim liturgia ta pozwala odkryć prawdziwe znaczenie wielkoczwartkowych słów i czynów Pana Jezusa. Jest ona uobecnieniem całego Misterium Paschalnego Chrystusa! Zatem przeżycie tej liturgii nie jest możliwe bez zrozumienia fundamentów naszej wiary. „Było to przed Świętem Paschy. Pan Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1). Pierwsze słowa Ewangelii czytanej w Wielki Czwartek odwołują się do żydowskiego święta Paschy, którą Chrystus celebruje wraz z uczniami. Czym ona była dla Żydów? Odpowiedzi na to pytanie udzielają nam słowa pierwszego czytania (Wj 12, 1-8.11-14). Opowiadają one o fundamentalnym dla wiary Żydów wydarzeniu, jakim było wyjście pod przewodnictwem Mojżesza z Egiptu, przejście przez Morze Czerwone i wejście do Ziemi Obiecanej. Paschę żydowską celebrowano w rodzinie jako wspominanie Sługa nr 3 (59)


Z obiektywem wśród kleryków ...

Nowo promowani lektorzy (13.03.2011r.)

Nowo promowani akolici (13.03.2011r.)

Sługa nr 3 (59)

I


Uroczysta Eucharystia w dniu święta patronalnego (14.03.2011r.)

Ingres JE ks. bp. Andrzeja Suskiego w 19. rocznicę powstania diecezji toruńskiej (25.03.2011r.)

II

Sługa nr 3 (59)


Nabożeństwo Drogi Krzyżowej z harcerzami w seminaryjnym ogrodzie (8.04.2011r.)

Diecezjalne Dni Młodzieży – młodzi wsłuchani w świadectwo Leszka Dokowicza (9.04.2011r.)

Sługa nr 3 (59)

III


Uczestnicy „dni seminaryjnych” wraz z księżmi moderatorami i socjuszami (10.04.2011r.)

Mecz piłki siatkowej: WSD Toruń – WSD Olsztyn (14.01.2011r.)

IV

Sługa nr 3 (59)


U ŹRÓDŁA – LITURGIA i uobecnianie w życiu Żydów zbawczego działania Boga, polegającego na wyprowadzeniu z niewoli ku wolności. Jednym z ważnych elementów rytu tej wieczerzy było spożywanie przaśnego (niekwaszonego) chleba, zwanego również chlebem udręczenia. Jego symboliczną wymowę jeszcze bardziej podkreślano przez pośpieszne spożywanie go wraz z gorzkimi ziołami. Miało to wyrażać radykalność zerwania z niewolą, aby przejść ku wolności, pod panowanie Boga-Zbawiciela. Pascha żydowska była wydarzeniem wspólnotowym, co ukazywały przede wszystkim dwa elementy. Po pierwsze, tzw. haggada, czyli pochwalne opowiadanie zbawczego działania Boga w historii Narodu Wybranego, które było podstawową formą przekazu wiary w rodzinie. Po drugie, zaproszenie do spożywania uczty wszystkich biednych, którzy sami nie byli w stanie celebrować tego święta. Ten element w szczególny sposób podkreślał, że do spożywania Paschy wezwani są wszyscy, zwłaszcza ci najbardziej potrzebujący, którzy doświadczają swojej bezradności. Można by się zatrzymać na rozważaniu znaczenia jedynie tego żydowskiego święta. Literatura na ten temat jest bardzo obfita. Ale nie to jest celem tej refleksji. Dla nas, chrześcijan, pozostaje bowiem zasadnicze pytanie o sens Paschy, którą Pan Jezus za swego życia pragnął spożyć ze swymi uczniami (zob. Łk 22,15), a więc pytanie o sens chrześcijańskiej Paschy – Eucharystii. Na czym zatem polega nowość Paschy Pana Jezusa? Przecież my nie powtarzamy żydowskiego rytu. Nie jesteśmy żydami, lecz chrześcijanami! Najkrócej mówiąc, nowość Paschy Chrystusa wyraża się w tym, że to On sam jest Paschą (zob. Mszał Rzymski, Modlitwa eucharystyczna o tajemnicy pojednania: „Obchodząc pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Twojego Syna, który jest naszą Paschą i naszym pokojem”). W jaki sposób? Przejście Pana Jezusa ze śmierci do życia, z ciemności Krzyża do światła Zmartwychwstania to właSługa nr 3 (59)

śnie Jego Pascha. Jezus Chrystus jest bowiem jedynym Zbawicielem człowieka, czyli Tym, który wyzwala każdego wierzącego z niewoli grzechu ku wolności dziecka Bożego. Dokonuje tego dzięki temu, że Chrystus z miłości do każdego z nas, dla nas stał się grzechem (zob. 2 Kor 5,21). Odwołując się do symboliki żydowskiej Paschy, moglibyśmy powiedzieć, że dla nas stał się gorzkim chlebem udręczenia, aby w sobie pokonać zło, byśmy dzięki Jego mocy wyszli z niewoli grzechu ku prawdziwemu zjednoczeniu z Bogiem i drugim człowiekiem. Tak więc wypowiedziane przez naszego Pana słowa: „to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane”, nie odnoszą się już do historycznych wydarzeń wyjścia Izraela z niewoli egipskiej, ale do dzieła zbawienia, które dokonało się właśnie w Jego Ciele, począwszy od Wcielenia, poprzez Krzyż, aż do Zmartwychwstania. Jedyną drogą powrotu skażonej grzechem ludzkości do Boga Ojca, jedyną drogą ocalenia dla grzesznika jest droga Jezusa Chrystusa. Tę właśnie prawdę o nowości Paschy naszego Pana, jak „w pigułce”, wyraża św. Paweł w czytanym podczas liturgii fragmencie Listu do Koryntian (1 Kor 11, 23-26). Również i teraz moglibyśmy się zatrzymać na tej pogłębionej, teologicznej refleksji dotyczącej sensu chrześcijańskiej Paschy. Przecież już dowiedzieliśmy się tego, co różni Eucharystię od żydowskiego rytu Paschy. Ale zauważmy, że Pan Jezus, kiedy spożywał Paschę ze swymi uczniami, wypowiedział jeszcze jedno bardzo istotne zdanie: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Te słowa powinny nas głęboko zaniepokoić. W jakim sensie? Na pewno nie w tym znaczeniu, że oto teraz każdy kto tylko pragnie ma sprawować w sposób sakramentalny Eucharystię. Niepokoić nas powinno to, że tak często sprowadzamy znaczenie tych słów do przywołanego już wcześniej wspominania „założycielskiego spotkania”, na którym Pan Jezus nakazał apostołom, by oni sprawowali Eucharystię,

19


U ŹRÓDŁA – LITURGIA a po nich wszyscy, którzy mają udział w Jego kapłaństwie. To prawda, ale słowa Chrystusa to nie tylko wezwanie: „powtarzajcie po mnie ten ryt”. Ich sens jest o wiele głębszy! „Czyńcie to na moją pamiątkę, czyli przy spełnianiu tych gestów i znaków za każdym razem na nowo będzie się dokonywać tajemnica mojej Paschy”. To oznacza, że każda Eucharystia mocą Jezusa Chrystusa jest uobecnie-

niem, przywołaniem dzieła zbawienia, czyli dzieła wyzwolenia człowieka z jarzma grzechu i pojednania z Bogiem, drugim człowiekiem i z sobą samym. Czy rzeczywiście tak przeżywam Eucharystię? Czy każdorazowo spotykam się na niej ze Zbawicielem, który wydaje się dla mnie, abym dzięki Jego mocy mógł w moim życiu przeżywać Paschę? Na czym polega to zaproszenie do paschalnego życia? Przede wszystkim to darmowa oferta Boga dla każdego z nas, aby naszym życiem kierowała moc Jego zbawienia, czyli przejścia ze śmierci do życia. Śmiercią człowieka jest grzech (por. Rz 5,12), polegający w swej istocie na próbie życia bez Boga, a w konsekwencji na realizacji swojego życia na własną rękę według pożądliwości i egoistycznych pragnień. Te chore dążenia każdego z nas wzmagają się jeszcze bardziej na skutek doświadczania różnego rodzaju

20

cierpienia i niesprawiedliwości. Próbujemy uciekać przed tym wszystkim, co jest złe, słabe, trudne – zarówno w nas jak i w otaczającej rzeczywistości. Tymczasem w Eucharystii Chrystus oferuje nam prawdziwą moc do przeżywania tego wszystkiego, co nas od Boga oddziela, jako drogi powrotu do Niego. Paradoks, ale Pokarm Eucharystyczny to czysta Miłość, która za nas wydała się aż na Krzyż. To bezinteresowna Miłość, która przyjęła na siebie grzech, niesprawiedliwość, odrzucenie, aby samą siebie wyniszczyć dla naszego zbawienia. Moc Pana Jezusa pochodzi z Ducha, czyli z Miłości Ojca, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Zatem nie muszę się bać mojego krzyża, cierpienia, bólu, samotności, słabości, zniewolenia, bo Chrystus ma moc przemienić moje życie, abym nie żył już swoimi siłami, ale z mocy Boga, którą otrzymuję w Eucharystii. Ja już nic nie muszę, ja dzięki Niemu chcę i mogę! Konkretnym wyrazem tej przemiany, nowej jakości mojego życia, może być obmywanie nóg bliźniemu na wzór Chrystusa. Obraz ten ukazuje nam Ewangelia z Wielkiego Czwartku (J 13, 1-15). Tym obmywaniem będzie moja postawa miłości wobec wroga, nieprzyjaciela, krewnego, z którym nie rozmawiam, sąsiada, który wyrządził mi krzywdę. Wówczas kosztem samego siebie przebaczę, okażę bezinteresowną miłość. Ale tak naprawdę to już nie będzie moja postawa czy moje działanie. Nikt z nas nie potrafi sam z siebie kochać wrogów, akceptować w swoim życiu tego, co jest mu przeciwne. To już będzie paschalne życie – moc Chrystusa w nas. Czy pragnę przeżywać każdą Eucharystię jako doświadczenie zbawienia w moim życiu, abym to zbawienie przekazywał innym mocą kochającego Boga? Jezu, pragnę! kl. Michał Oleksowicz, rok V Sługa nr 3 (59)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA

Wiarygodność męki i śmierci Jezusa z Nazaretu Ostatnio w Polsce i na świecie prowadzonych jest wiele dyskusji na temat Krzyża i jego miejsca w przestrzeni publicznej. Papież Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint stwierdził, że największy sprzeciw nurtu antychrześcijańskiego w świecie współczesnym jest skierowany właśnie przeciwko tajemnicy Krzyża, a pośrednio także przeciwko prawdzie o Odkupieniu. Pewnie dlatego tak ostre reakcje wywołała w 2004 roku projekcja filmu Pasja Mela Gibsona. Przy tej okazji powrócono do starych i dobrze znanych chrześcijaństwu zarzutów, takich jak chociażby oskarżenia o antysemityzm czy też o to, że rozwija ono kult „Chrystusów cierpiących”, „Matek Bożych Bolesnych”, świętych męczenników i męczennic. Stawia się Kościołowi często zarzut propagowania mentalności ofiarniczej, niektórzy podważają nawet historyczność Wydarzenia Krzyża, a jeżeli już je przyjmują, to opisy męki Chrystusa traktują tak, jakby były zdominowane przez refleksję i praktykę powielkanocną. To z kolei prowadzi do stwierdzenia, że nie wiemy jaki był charakter Ostatniej Wieczerzy, czyje działanie było decydujące w skazaniu Jezusa, jaka jest odpowiedzialność Żydów za Jego śmierć, kiedy umarł Jezus – w Paschę czy przed nią. Jawi się więc dzisiaj przed nami wielka potrzeba uzasadnienia i obrony Krzyża jako znaku wiaSługa nr 3 (59)

rygodności chrześcijaństwa. Sens i miejsce refleksji historycznej nad Krzyżem w obrębie wiary i teologii oddaje Katechizm Kościoła Katolickiego: „Cierpienie Jezusa przybrało konkretną formę historyczną, gdy został On «odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie» (Mk 8,31), którzy wydali «Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie» (Mt 20,19). Wiara może więc starać się zgłębić okoliczności śmierci Jezusa, przekazane wiernie przez Ewangelie i poświadczone przez inne źródła historyczne, by lepiej zrozumieć sens Odkupienia” (KKK 572n). Przekazy o Męce Jeden z podstawowych zarzutów, jak wspomniałem, mówi, że opisy Męki Pańskiej zawarte w Ewangeliach są przesiąknięte refleksją i praktyką powielkanocną i z tego właśnie powodu nie wiemy rzekomo, jaki był przebieg wydarzeń Wielkiego Tygodnia. Łatwo odpowiedzieć na ten zarzut. Wystarczy wykazać, że teksty ewangelijne mówiące o Męce (Mk 11-15; Mt 26-27; Łk 22-23; J 13-19) są najdłuższymi starożytnymi opisami konfliktu grożącego ukrzyżowaniem (jest to tzw. argument ze starożytności i bogactwa przekazów o Męce). Od strony źródłowej śmierć męczeńska Chrystusa i jej nadzwyczajny charakter są pierwszorzędnie poświadczone. Miejsce i czas Miejscem procesu i ukrzyżowania Pana Jezusa była Jerozolima, gdzie przybył On na Święto Paschy, które od czasu reformy króla Jozjasza [VII wiek przed Chrystusem – przyp. red.] należało obchodzić w obrębie Świętego Miasta. Na uroczystości przybywało do Jerozolimy, liczącej wówczas około 56 tysięcy mieszkańców, ponad 125 tysięcy Żydów z diaspory. W ich gronie znalazł się też Jezus z Nazaretu, który ostatni etap swojej wędrówki odbył z Betanii, leżącej blisko

21


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA 3 km na wschód od Jerozolimy. Także ramy czasowe Pasji zostały określone. Historycznie pewne jest to, że ukrzyżowania Pana Jezusa dokonano w piątek (Mk 15,42; Mt 27,62; Łk 23,54; J 19, 14.31.42) oraz to, że Ostatnia Wieczerza odbyła się w poprzedzający Mękę wieczór. Problem stanowi natomiast powiązanie tych wydarzeń ze Świętem Paschy. Według synoptyków (tzn. według Mk, Mt i Łk) Chrystus zginął w samą uroczystość paschalną, natomiast św. Jan sugeruje, że stało się to w przeddzień święta, czyli 14 Nisan. Paschę obchodzono jako pamiątkę wyzwolenia Narodu Wybranego z Egiptu. Wieczorem 14 Nisan (co liczono już jako 15 Nisan) gromadzono się na uczcie paschalnej. Wcześniej, w ciągu dnia, Żydzi usuwali z domów kwas chlebowy i zabijali baranki w świątyni. Z nastaniem wieczora pieczono baranka i przystępowano do uroczystej wieczerzy, posiadającej jasno określony rytuał. Synoptycy wyraźnie stwierdzają, że uczta pożegnalna Pana Jezusa miała charakter paschalny. Zachodzą tu jednak poważne trudności. W opisach ewangelicznych nie znaj-

dziemy wszystkich elementów paschalnej wieczerzy, np. nie ma wzmianki o spożywaniu baranka czy gorzkich ziół. Pojawiają się natomiast inne, nieobecne w tradycji Paschy, np. wyłączenie z uczty kobiet, picie z jednego kielicha. Sprawę jeszcze bardziej komplikuje opis zachowań bohaterów procesu i egzekucji Jezusa Chrystusa nazajutrz, a więc w Paschę. Nie sposób mianowicie przyjąć, że w ten dzień Żydzi wędrowali do Piłata, a potem pod krzyż. Amnestia paschalna miała sens tylko wtedy, gdy dawała zwolnionemu, w tym przypadku Barabaszowi, możliwość udziału w uczcie wieczornej. Trudno też uwierzyć, że Józef z Arymatei znalazł sprzedawcę i kupił płótno w największe święto. Z tych samych przyczyn niełatwo usprawiedliwić to, że Szymon Cyrenejczyk wraca wtedy z pracy. To wszystko sprawia, że większość egzegetów przyjmuje dziś chronologię św. Jana, według którego Pan Jezus umarł w piątek, w przeddzień Paschy, 14 Nisan, gdy w świątyni zabijano baranki na ucztę. Jeśli tak, to najbardziej prawdopodobną datą Jego śmierci jest 7 kwietnia 30 roku, gdyż wtedy 14 Nisan przypadał w piątek. Przesłuchanie żydowskie Aresztowania Pana Jezusa dokonano z dużym prawdopodobieństwem na rozkaz władz Sanhedrynu, najwyższego organu żydowskiego. Składał się on z 71 członków, dla ważności jakiejkolwiek rozprawy zaś musiało być obecnych co najmniej 23. Procesy, w których oskarżonemu groziła kara śmierci powinny być przeprowadzone i zakończone w dzień, a wyrok mógł być wydany dopiero nazajutrz. Na czele Sanhedrynu stał w latach 18 – 37 arcykapłan Jehosef ben Kajafa (Kajfasz), który jest niewątpliwie postacią historyczną. Według św. Marka i św. Mateusza odbyły się dwa posiedzenia Sanhedrynu, w tym jedno nocne. Św. Łukasz opowiada o jednej rozprawie. W Ewangelii Janowej nie ma udziału Sanhedrynu, przekazuje ona

22

Sługa nr 3 (59)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA natomiast scenę przesłuchania przed Annaszem, później zaś przed Kajfaszem i Piłatem. Jak wytłumaczyć te różnice? Wydaje się, że rozwiązaniem może być przyjęcie hipotezy, iż św. Marek i św. Mateusz łączą liczne działania procesowe i sądowe Sanhedrynu w jeden uroczysty proces przeciwko Jezusowi. Według Ewangelii św. Jana formalne posiedzenie wysokiej rady, na którym powzięto postanowienie wyeliminowania Pana Jezusa, miało miejsce wcześniej, po cudzie wskrzeszenia Łazarza (J 11, 47-53). Proces przed Piłatem Od 6 roku po Chrystusie Judea była prowincją rzymską zarządzaną przez prefekta, pochodzącego ze stanu rycerskiego – zazwyczaj prefektom o takim pochodzeniu powierzano tylko te prowincje, które były małe i uchodziły za podatne na bunty. Urząd prefekta łączył w sobie władzę wojskową i sądowniczą, włącznie ze sprawami zagrożonymi karą śmierci. Prefekt Judei dysponował niemal nieograniczoną władzą w stosunku do osób nieposiadających obywatelstwa rzymskiego, a taką osobą był Pan Jezus. Tymczasem z Ewangelii wynika, że odbył się proces i to z zachowaniem przepisanych form, mających na celu stwierdzenie winy. Głównymi jego elementami były zarzuty przedstawione przez arcykapłanów oraz przesłuchanie prowadzone przez samego Piłata. Dotyczyło ono obrazy godności ludu rzymskiego przez pretendowanie do władzy królewskiej. Ale zasadnicza przyczyna była inna – kolaboracja Kajfasza z Piłatem, działalność Pana Jezusa w świątyni i tchórzostwo Piłata. Św. Łukasz sugeruje również wpływ Heroda, który patrzył sceptycznie na Pana Jezusa (Łk 13,31). Motywy skazania Jezusa Chrystusa na śmierć dają się ująć w następujący schemat: • władze żydowskie: – przyczyna oficjalna (fałszywa) – bluźnierSługa nr 3 (59)

stwo (Mk 14, 53-65); – przyczyna ukryta (prawdziwa) – zachwianie porządku narodowo-religijnego przez naruszanie szabatu, „akcję” w świątyni i występowanie przeciwko zbawczej mocy Prawa; • władze rzymskie: – przyczyna oficjalna (fałszywa) – wrogość wobec cesarstwa, pretendowanie do władzy królewskiej, wzniecanie buntu; – przyczyna ukryta (prawdziwa) – skutek współpracy Kajfasza z Piłatem, działalność Pana Jezusa w świątyni, intryga Heroda, tchórzostwo Piłata. Śmierć i pogrzeb Śmierć krzyżowa była uważana za najokropniejszy ze wszystkich rodzajów śmierci. Egzekucji dokonywano za miastem, w tym przypadku na Golgocie. Rzymianie stosowali do egzekucji zwykle dwa rodzaje niskich krzyży: crux comissa (w kształcie litery „T”) i crux immissa (tzw. krzyż rzymski). Przebijano zazwyczaj przeguby dłoni i obie stopy, a skazańca pozbawiano wszelkiego okrycia ciała. Dla stwierdzenia faktu śmierci i ochrony zwłok przed zabraniem Rzymianie ustawiali straże. Pan Jezus zmarł o „godzinie dziewiątej”, czyli około 15. Rzymski zwyczaj prawny zasadniczo

23


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA nie zezwalał na grzebanie osób ukrzyżowanych. W Izraelu jednak skazanych, w myśl przepisu Prawa, należało chować jak najszybciej, bowiem panowało przekonanie, że skazaniec wpływa niekorzystnie na kultyczną czystość kraju (zob. Pwt 21,23). Obyczaj ten musiał znać Piłat. Ewangeliści sugerują, że Józef z Arymatei zajął się pogrzebem Pana Jezusa jako Jego ukryty uczeń. Mógł on jednak działać jako pobożny Żyd lub z nakazu Sanhedrynu. Z powodu zbliżającej się wieczerzy paschalnej Pana Jezusa chowano w pośpiechu. Pogrzeb był prosty, w opisach nie ma mowy o obmyciu ciała – rytuał chowania zamordowanego z otwartymi ranami zabraniał tego – chowano go z „krwią życia”. Jak się wydaje, zabronione było także publiczne opłakiwanie Jego śmierci. Summa summarum… Ks. prof. Henryk Seweryniak w swojej najnowszej książce, Geografia wiary, napisał, że „katolicyzm to wręcz wstrząsający konkret – konkret czasu i konkret przestrzeni”. Z naszych rozważań na temat historyczności Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa jasno wynika, że wiara Kościoła nie opiera się na jakimś pobożnym micie czy bajkowej opowieści, a ślady życia Pana Jezusa i Jego uczniów istnieją nie tylko w naszej wyobraźni, ale również w rzeczywistości. Wielkie wydarzenia zbawcze mają swoją lokalizację, wiążą się z konkretnymi przestrzeniami i miejscami. Świadomość tego niech nam pomaga we właściwym przeżywaniu naszej wiary, która u podstaw ma „wstrząsający konkret”.

Miłosierdzie i sprawiedliwość Boga Zwykle jesteśmy skłonni mniemać, że dwa przymioty Boga – miłosierdzie i sprawiedliwość – wzajemnie się wykluczają, więc trudno jest pogodzić ze sobą te dwie cechy. Sprawiedliwość Bożą chętniej odnosimy do osób drugich, dla siebie rezerwując miłosierdzie. Nieraz też szukamy kompromisu między sprawiedliwością a miłosierdziem, osłabiając przez to obie sfery. Często też możemy usłyszeć, że Bóg nie może być „taki do końca sprawiedliwy”, bo przecież jest miłosierny; albo, że lepiej jednak zbytnio nie ufać Jego miłosierdziu, bo można się zderzyć ze sprawiedliwością. W ten sposób kreujemy sobie Boga o dwóch obliczach, co powoduje w nas pewne rozdarcie, jeżeli nie wręcz dwulicowość wewnętrznej postawy. Tymczasem sprawiedliwość i miłosierdzie w Bogu stanowią dwa wymiary tej samej tajemnicy miłości Bożej do człowieka. Chciałoby się powiedzieć, że są to jakby dwa skrzydła, które pozwalają człowiekowi wzlatywać w sferę ojcowskiej miłości Boga, poddając się jej zbawczej mocy. Tajemnicę Bożego miłosierdzia można właściwie pojmować jedynie w ścisłej więzi z Bożą sprawiedliwością. I odwrotnie, zanurzając się

kl. Karol Wierzchowski, rok IV Bibliografia: Seweryniak H., Tajemnica Jezusa, Warszawa 2001, s. 312-341.

24

Sługa nr 3 (59)


WIARA POSZUKUJĄCA ZROZUMIENIA w prawdzie i mocy Miłosierdzia, zaczynamy rozumieć, dlaczego Bóg jest tak konsekwentnie sprawiedliwy. Jedną tajemnicę możemy zgłębiać tylko przez rzetelne wniknięcie w drugą, gdyż obie stanowią dwie strony tej samej rzeczywistości. We współczesnym świecie spotęgowało się pragnienie i poczucie sprawiedliwości. Wzmocniła się również pozycja sprawiedliwości rozumianej jako zasada moralna i społeczna. Zdaniem wielu myślicieli i działaczy społecznych jedynym ratunkiem dla świata podzielonego ekonomicznie i politycznie może być właśnie sprawiedliwość, czyli precyzyjne określenie tego, co się każdemu – jednostce, grupie społecznej, całej społeczności – należy, wymierzenie tych należności i realizowanie ich w praktyce życia społecznego. Idea sprawiedliwości znajduje się także w centrum uwagi chrześcijańskiej myśli społecznej. Głoszona przez nią sprawiedliwość nie jest jednak przedstawiana jako jedyna i ostateczna zasada rządząca życiem gospodarczym czy porządkiem społecznym. Sprawiedliwości społecznej towarzyszy bowiem zasada miłości. Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia wskazał na miłosierdzie jako „głębsze źródło sprawiedliwości”. Papież nie odrzuca tym samym zasady sprawiedliwości, ale osadza ją w kontekście miłosierdzia. Nawiązując do biblijnej tradycji związku sprawiedliwości z chrześcijańską agape (miłością), wskazuje na autentyczne miłosierdzie jako głębsze źródło sprawiedliwości. W takim ujęciu głoszona przez sprawiedliwość idea równości i wzajemności nie zostaje zarzucona, ale wręcz przeciwnie, bardziej się uwidacznia i dochodzi do głosu. Różnica między tymi cnotami polega tylko na tym, że do rzeczy stosuje się miarę sprawiedliwości, zaś do osób – miarę miłości. Między miłosierdziem a sprawiedliwością nie ma więc sprzeczności. Przeciwnie, istnieje między nimi głęboki związek. Miłosierdziu trzeba przypisać rolę korekty, czynnika Sługa nr 3 (59)

udoskonalającego postawę sprawiedliwości. Jan Paweł II pisze, że „autentyczne chrześcijańskie miłosierdzie jest zarazem jakby doskonalszym wcieleniem zrównania pomiędzy ludźmi, a więc także i doskonalszym wcieleniem sprawiedliwości, o ile ta w swoich granicach dąży również do takiego zrównania. Jednakże zrównanie przez sprawiedliwość zatrzymuje się w kręgu dóbr przedmiotowych związanych z człowiekiem, podczas gdy miłość i miłosierdzie sprawia, iż ludzie spotykają się ze sobą w samym tym dobru, jakim jest człowiek z właściwą mu godnością”. Przeciwieństwo między sprawiedliwością a miłosierdziem Boga jest więc jedynie pozorne. Owo złudzenie wynika z niedoskonałości naszych pojęć o Bogu i Jego miłości, nieporównanie większej od tej, którą człowiek miłuje sam siebie. Trzeba tylko zrozumieć ducha Bożego Objawienia, by pojąć najgłębszy sens i cel orędzia Bożej miłości. Nie chodzi w nim o dokładne określenie istotowych przymiotów Boga, lecz o wezwanie do przyjęcia określonej postawy wobec Jego miłości, która działa zbawczo zarówno poprzez sprawiedliwość, jak i miłosierdzie. dk. Marcin Sokołowski, rok VI

25


WARTO! Aldo Maria Valli, Ratzinger na celowniku. Dlaczego Go

atakują? Dlaczego jest słuchany? Książka włoskiego autora jest fascynującą pozycją. Stanowi źródło wielu informacji oraz zbiór wielu analiz. Autor przedstawia kwestie, które w ostatnim okresie stały się działem wytoczonym przeciwko papieżowi. Należą do nich m.in. zarzuty o obronę księży oskarżonych o molestowanie seksualne, obrażanie żydów, zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów. Szczególny akcent kładzie na problem wykorzystywania seksualnego przez księży, który stał się głównym pretekstem do walki z papieżem i Kościołem katolickim. Autor zaznacza pewną tendencję: im bardziej Benedykt XVI staje się wiarygodny i mówi o potrzebie stanięcia w prawdzie, także w samym Kościele, tym bardziej jest narażony na ataki ze strony różnych mediów. Ukazuje przykłady wielu sytuacji, w czasie których media perfidnie wyciągały z kontekstu wypowiedzi papieża, podając zupełnie błędne stwierdzenia, podważając tym samym autorytet papieża. „Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12,10) – te słowa św. Pawła, które są swoistym mottem tej książki, stanowią doskonałe podsumowanie i zachętę do sięgnięcia po tę lekturę. Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania To już druga część książki papieża Benedykta XVI o Jezusie z Nazaretu. Wszyscy pamiętają, jak dużą popularnością cieszyła się jej pierwsza część. W Polsce sprzedano aż 150 tysięcy egzemplarzy. Drugą część książki papież poświęcił wydarzeniom od momentu wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy aż do Zmartwychwstania. Wydarzenia z życia Jezusa omawiane przez Benedykta XVI doskonale wkomponowują się w życie liturgiczne Kościoła. Właśnie w minionym tygodniu, w Niedzielę Palmową wspominaliśmy wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, a dzisiaj wszyscy weselimy się z Jego zmartwychwstania. Książka może stanowić pogłębienie tajemnic wspominanych w ostatnich dniach Wielkiego Postu i Triduum Paschalnego. Warto nadmienić, że czytając Jezusa z Nazaretu. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania w prostszy sposób można odkryć myśli przekazane przez papieża dzięki, w porównaniu z częścią pierwszą, przystępniejszemu językowi. Benedykt XVI podkreśla, że jego książka nie jest kolejną opowieścią o życiu Jezusa Chrystusa, ale stanowi próbę ukazania słów i czynów Jezusa oraz podjęcie próby zrozumienia postaci naszego Zbawiciela. Gorąco zachęcam do lektury! Zawsze w tym miejscu prezentowałem trzy wybrane pozycje. Wyjątkowo w wielkanocnym numerze chciałem pozostawić trochę miejsca na osobiste podziękowanie dla Was, Czytelników. Starałem się wybierać, według mnie, najciekawsze i najbardziej popularne lektury. Dziękuje wszystkim, którzy co kwartał zaglądali do rubryki poświęconej książkom. To moja ostatnia recenzja dla Was. W następnym numerze (wakacyjnym) spotkacie się z nowym recenzentem książek. kl. Kamil Pańkowiec, rok IV

26

Sługa nr 3 (59)


WARTO!

Love Story Chcąc spełnić obietnicę z ostatniego numeru Sługi, intensywnie poszukiwałem zespołu godnego polecenia, aż tu niespodzianka. Podczas rozmowy z ojcem duchownym zostałem zapytany, czy słyszałem o zespole Love Story. Wcześniej nie miałem okazji zapoznać się z nim, ale po tej rozmowie poszukałem informacji w Internecie, następnie w artykule w Gościu Niedzielnym i można powiedzieć, że zespół sam się znalazł, a na dodatek zespół, który spełni daną obietnicę. Szukając informacji na temat zespołu w Internecie, natrafiłem na opinię, która brzmiała: „super kapela, która śpiewa o seksie z katolickiego punktu widzenia”. Powiem szczerze, że ta „recenzja” trochę mnie odstraszyła. Pomyślałem sobie, że może to być jakaś kapela, która szuka popularności i właśnie w oryginalny sposób chcę ją zdobyć. Poszukałem jednak ich utworów i… przeżyłem miłą niespodziankę. Faktycznie, „śpiewają o seksie z katolickiego punktu widzenia”, czyli o czystości przedmałżeńskiej i wierności. Po przesłuchaniu kilku utworów można powtórzyć za Magdą Anioł: „to oczywiste, piękne jest czyste”. Sami muzycy stwierdzają, że „kapela powstała z ogólnego zapotrzebowania na dobry tekst o miłości”. Zespół wywodzi się ze Śląska, a tworzy go Magdalena Frączek – wokalistka, Joanna Frączek – skrzypce, Anna Sługa nr 3 (59)

Humeniuk i Anna Grygiel – „chórki”, Ignacy Frączek – gitara, Kamil Tor – klawisze, Rafał Hajduga – bas, Szymon Madej – perkusja. Teksty są owocem kompozycyjnym wokalistki (jeszcze do niedawna pianistki zespołu), Magdaleny Frączek. Słowa trafiają w sedno sprawy, stoją na dobrym poziomie, większość z nich opiera się na grze słów. Warto podkreślić, że jakość przesłania jest bardzo wysoka, mimo młodego wieku tworzących zespół. Muzyka dotrzymuje kroku przesłaniu i tekstom, zwłaszcza przez znakomite partie smyczkowe, ujmujący bas i genialną perkusję. Jeśli do tych elementów dodamy melodyjny, ciepły i przyjemny wokal, otrzymamy płytę, która zatrzyma nas na dobre kilka chwil i zmusi do refleksji. Producentem muzycznym krążka Talitha Kum, bo o nim mowa, jest Leszek Łuszcz, współpracujący na co dzień m.in. z Marią Peszek, Robertem Gawlińskim i Renatą Przemyk. Spod jego rąk wyszła ostatnia płyta Renaty Przemyk Odjazd i płyta DVD Marysi Peszek z cyklu Maria-Awaria. Producent ze swej strony włożył ogromny wkład w pracę nad krążkiem i… trzeba go za to pochwalić – widać owoc jego pracy. Zespół pracował nad płytą od lutego do października ubiegłego roku z przerwami na studia i matury. Zyskał rekomendacje doskonałych muzyków – Marcina Pospieszalskiego, Joachima Mencla, Mateusza „Mateo” Otremby, Roberta Cudzicha, Janusza „Yaniny” Iwańskiego oraz dziennikarzy muzycznych, m. in. Darka Ciszewskiego i Romana Rogowieckiego. Warto przytoczyć słowa Magdy Frątczek: „Przyznaję się – to Love Story nie jest o jakimś tam nieznanym człowieku. To Love Story jest o tym, co On mi uczynił. On jeden dostrzega we mnie coś, czego inni nie widzą, coś, co zdarza mi się ukrywać pod maską doskonałości i marzeń o fajnym życiu. Gdy wszyscy już wysiadają, On jeden zostaje ze mną na polu klęski, ujmuje mnie za rękę i mówi: «Wstań!»”. To ujmujące i powalające z nóg

27


WARTO! wyznanie ukazuje, z jakim zaangażowaniem zespół działa i tworzy. Talitha Kum zespołu Love Story to prawdziwa płyta „pod prąd”. Gorąco polecam wszystkim, dla których wezwanie zespołu – „Niech stanie się czystość!” – może stać się osobistym hasłem. kl. Paweł Śliwiński, rok II

David chce odlecieć W okresie wiosennym jak grzyby po deszczu rodzą się do życia różnego rodzaju szkoły medytacji. Rzesza ludzi, zafascynowana kulturą wschodu, przebiera w całym wachlarzu ofert, aby wreszcie „poczuć się wolnym” od wszelkich problemów oraz osiągnąć upragnioną harmonię duszy i ciała. Na polskim rynku wydawniczym, oprócz filmów instruktażowych, typu Joga dla żółtodziobów, ukazał się ostatnio dokument młodego niemieckiego reżysera Davida Sievekinga pt. David chce odlecieć, opowiadający o indyjskiej medytacji transcendentalnej, która cieszy się znaczną popularnością na całym świecie. Nie mogąc przejść obok tego filmu obojętnie, skusiłem się na kilka słów refleksji. Młody niemiecki dokumentalista, bałwochwalczo wielbiący Davida Lyncha, chce się za wszelką cenę z nim spotkać. W tym celu rusza do Ameryki, gdzie reżyser ma wykłady. Chce dowiedzieć się co pomaga mu w kręceniu tak niezwykłych filmów. Lynch sugeruje, że inspiracją jest dlań medytacja transcendentalna. Sieveking wstępuje zatem

28

w krąg jej wyznawców. Uiszcza 2000 euro wpisowego i rozpoczyna przygodę z medytacją. Jednak im bardziej się w nią zagłębia, tym wyraźniej widzi, że to jest jedna wielka lipa. Autorem owej medytacji jest człowiek-legenda, Maharishi Mahesh Yogi, hinduski guru, niepochodzący jednak z kasty kapłańskiej, lecz kupieckiej. Tym samym utrzymujący, że medytacja transcendentalna nie ma nic wspólnego ze wschodnią religijnością. David w swoim filmie pokazuje, że wcale tak nie jest. Podczas kilkuminutowej sceny z kursu medytacji możemy się dowiedzieć, że każdy z kursantów otrzymuje swoją indywidualną mantrę, którą początkowo ma powtarzać codziennie przez 20 minut, oddając tym samym cześć indyjskim bóstwom. Maharishi Mahes Yogi swoją formą medytacji obdarowywał największe osobistości świata, m. in. zespół The Beatles. Potrafił rozmawiać z ludźmi i zdobywać ich zaufanie. Przez kilka dziesięcioleci stworzył bajecznie bogatą organizację zrzeszającą 6 milionów wyznawców. Mówił, że najbardziej zależy mu na utrzymaniu światowego pokoju. „To było jak poznać Jezusa” – wspomina jedna z kochanek guru, dziś zajmująca się leczeniem i szamanizmem. Film

Sługa nr 3 (59)


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ ukazuje, jak wielką, praktycznie kluczową rolę pełnią w owej sekcie pieniądze. Ludzie byli w stanie oddawać znaczne części swego majątku na rzecz organizacji, aby zdobyć tajną wiedzę, która zapewni im rzekomą harmonię duszy i ciała. Film wzbudził sporo kontrowersji, zarówno wśród władz ruchu medytacji transcendentalnej, jak i pośród jej propagatorów. Sekta próbowała blokować publiczne pokazywanie filmu. Zaoferowała nawet reżyserowi sfinansowanie kolejnego filmu, tym razem pozbawionego jednak krytycyzmu. Z kolei David Lynch starał się uniemożliwić prezentację filmu na Międzynarodowym Festiwalu

Filmowym w Berlinie, dzwoniąc do dyrektora festiwalu. Próby te okazały się jednak bezskuteczne, a film z sukcesem znalazł się w europejskiej dystrybucji. Ostatnio jednak David Lynch, który głosi, że medytacja wpajana w szkołach zaprowadzi pokój na świecie oraz wykształci w ludziach zdolność lewitacji, zapowiedział realizację własnego dokumentu o Maharishim. Może warto w takim razie zrealizować film promujący medytację chrześcijańską? Ona nic nie kosztuje, a daje nam znacznie więcej – świadomość tego, że prawdziwy pokój może nam przynieść tylko Bóg.

Nigdy nie byłem blisko Jana Pawła II i z nim nie rozmawiałem

się podpisać pod tą odpowiedzią. Wielu księży po prostu takiej okazji nie miało. Owszem, widzieliśmy Ojca Świętego z daleka podczas wielkich spotkań, Eucharystii, ale to nie były audiencje prywatne. Nie ukrywam, czasami z zazdrością patrzyłem na polityków lub innych znanych artystów czy sportowców, którzy, niekoniecznie związani z Kościołem, spotykali się z Janem Pawłem II na rozmowach. Z drugiej strony myślałem sobie, że może im ta rozmowa jest bardziej potrzebna, ja

kl. Michał Rogoziński, rok V

..................................................................

Trochę prowokacyjnie zatytułowałem moje wspomnienia związane z osobą papieża Jana Pawła II. Często młodzież w przypływie dobrych emocji zadawała pytanie swoim katechetom czy duszpasterzom: „Czy spotkał się ksiądz osobiście z papieżem?”. „Osobiście nigdy” – padała odpowiedź wielu kapłanów. Nie ukrywano zdziwienia. Ja również mogę Sługa nr 3 (59)

29


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ i tak Ojca Świętego będę szanował i słuchał. To normalne, że papież z wszystkimi nie mógł się spotkać. Uczestniczyłem w kilku wielkich spotkaniach i Eucharystiach, którym przewodniczył Jan Paweł II. Te przeżycia były i są dla mnie ważne. Słuchałem uważnie jego słów. Przeżywałem razem z tysiącami wiernych radość, wzruszenie, dumę. Pierwszy raz byłem na spotkaniu z Janem Pawłem II w Gdyni w 1987 roku. Miałem wtedy 17 lat. Powoli zastanawiałem się nad drogą swojego życia. To spotkanie bezpośrednio nie wpłynęło na moją decyzję wstąpienia do seminarium, ale wtedy uświadomiłem sobie po raz pierwszy, że należę do wielkiej i żywej wspólnoty Kościoła. Poruszyła mnie również Eucharystia sprawowana przez Ojca Świętego podczas Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu. Ogromna rzesza kapłanów stanęła do koncelebry razem z papieżem. Kapłanem byłem wtedy od roku. Niezapomniane wrażenia zostawiła we mnie wizyta Jana Pawła II w Toruniu. W 1999 roku pracowałem jako wikariusz parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu. Razem z młodzieżą ruszyliśmy z Rubinkowa w stronę lotniska, miejsca spotkania z papieżem. Pamiętam spontaniczność i radość młodzieży, byłem z nich dumny. Był też wspaniały rok 2000 i niezwykły Światowy Dzień Młodzieży w Rzymie. Dwa miliony czuwającej wieczorem razem z Ojcem Świętym młodzieży. Prawdziwy wieczernik. Były też inne pielgrzymki. Myślę, że dla wielu wiernych stanowiły one duże przeżycie. Przecież panował na nich ścisk, tłok. Długie godziny oczekiwań na rozpoczęcie Mszy Świętej. W Krakowie na Błoniach w 2002 roku chyba przez trzy godziny spowiadałem w swoim sektorze. Tematem spotkania było wtedy miłosierdzie Boga, więc ta posługa z pewnością przygotowała mnie do homilii Ojca Świętego. W końcu nadszedł dzień 2 kwietnia 2005 roku. Dla wielu z nas to wszystko

30

działo się jakby wczoraj. Moją wikariuszowską placówką była wtedy parafia pw. Świętego Ducha w Grudziądzu. Jest to mała parafia położona na grudziądzkiej starówce. Pamiętam jak młodzież z parafii poprosiła, by wspólnie oglądać transmisję uroczystości pogrzebowych. Bardzo mnie to poruszyło. Często się z nimi spotykałem. Graliśmy w piłkę, rozmawialiśmy. Wielu z nich rzadko uczęszczało jednak do kościoła. Być z młodymi – przecież tego nauczał i tak postępował Ojciec Święty. Jan Paweł II był dla nich ważny, ale ważny był tak naprawdę również każdy ksiądz, który poświęcał im trochę uwagi. To była dla mnie ważna lekcja.

Większość mojego życia upłynęła pod znakiem pontyfikatu Jana Pawła II. Czy czuję się częścią tzw. pokolenia JP II? Myślę, że tak. Styl kapłański jaki prezentował Karol Wojtyła bardzo mi imponuje. Kapłan ma być dla człowieka. Jan Paweł II to mówił, ale też tak żył. W czasie swojej pielgrzymki do Irlandii Ojciec Święty spotkał się z młodzieżą. Padał deszcz, papież czuł, że młodzież nie słucha niełatwej przecież homilii. Przerwał ją na chwilę i powiedział serdecznie: „młodzieży irlandzka, kocham Was”. Młodzi przebudzili się i na placu zawrzało. Była w nim miłość, która potrafiła podnieść z największego uśpienia i marazmu. ks. Sławomir Witkowski, ojciec duchowny WSD Sługa nr 3 (59)


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ

Zrozumieć celibat

Celibat jest stanem bezżenności i jako taki jest podejmowany przez kapłanów oraz osoby konsekrowane z miłości i dla miłości Boga oraz Kościoła. Św. Mateusz zanotował rozmowę Chrystusa z uczniami na temat nierozerwalności małżeństwa, w trakcie której uczniowie stwierdzili, że „jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić” (Mt 19,10). Podchwycił tę myśl Pan Jezus i powiedział, że są trojakiego rodzaju bezżenni: – ci, którzy z łona matki narodzili się jako niezdatni do małżeństwa; – są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; – tacy, którzy dla królestwa niebieskiego stali się bezżenni. Jest więc niedwuznaczna sugestia samego Chrystusa Pana, że bezżenność, a więc celibat, jest możliwy i swój sens ma wtedy, gdy jest podjęty dla królestwa niebieskiego, w czym wyraża się pragnienie służby Bogu i człowiekowi, które uzewnętrznia się w rezygnacji z aktów seksualnych, miłości małżeńskiej i biologicznego ojcostwa. Zakłada to u wszystkich pragnących żyć w celibacie dojrzałość emocjonalną, świadomość i dobrowolność. Wstąpienie na drogę życia kapłańskiego lub zakonnego wyraża zdecydowaną wolę służenia Bogu i duszom „całym sercem i całym swoim umysłem” (Mk 12,30), czyniąc z siebie dar, w którym wyraża się wiara i miłość oraz nadzieja radosnego wypełnienia tego, do czego człowiek się zobowiązuje przez przyjęcie kapłaństwa. Każdy kapłan i każdy kleryk, podążający ku kapłaństwu, powinien wiedzieć, do czego się zobowiązuje przysięgą: będzie czuwać nad tym, by nie uchybić przeciw czystości przez nieroztropne wystawianie się na pokusy i szukanie doznań seksualnych w pornografii lub frywolnych rozmowach ze współbraćmi lub kobietami. Niewierność w celibacie nie jest tylko niewierSługa nr 3 (59)

nością wobec Boga, ale również wewnętrzną i zewnętrzną niewiernością wobec samego siebie i wiernych, wobec których i dla których dałem się wyświęcić na kapłana. Stwórca obdarzył człowieka seksualnością. Jest ona wielkim darem dla człowieka. Ten dar ma swoje przeznaczenie: ubogaca małżonków darem macierzyństwa i ojcostwa; ale człowiek ten dar otrzymany od Boga może Mu złożyć z powrotem w darze – w kapłaństwie – z miłości, dla dobra dusz. Seksualność sama w sobie jest dobra i choć jest popędem silnym, to jednak możliwym do opanowania. Z seksualnością nie trzeba walczyć, ani jej nadużywać. Człowiek nieuporządkowany wewnętrznie, a rozbudzony erotycznie, niemający hamulców moralnych, a przy tym mało religijny, nigdy nie zrozumie sensu i celowości celibatu i życia w czystości. Do złożenia takiego daru będzie zdolny człowiek, który pielęgnuje w sobie skromność, wstydliwość i zażyłość z Bogiem przez modlitwę i ożywiony udział w sakramentach świętych. Celibat powinien być rozeznany i przyjęty w sposób wolny, tak jak łaska powołania. Celibat w Kościele katolickim jest warunkiem do kapłaństwa. Decydujący się na kapłaństwo w Kościele katolickim powinni się poważnie zastanowić, czy mają w sobie dość siły i determinacji do wiernego zachowania celibatu. Łączy się to z rozpoznaniem zdolności panowania nad własną seksualnością. Alumn powinien wziąć pod uwagę, z jakim „dorobkiem i doświadczeniem seksualnym” wstępuje do seminarium. Czy rozmawia o tym ze swoim kierownikiem duchowym? Czy przed przyjęciem kapłaństwa czuje, że ta sfera jest u niego uporządkowana i czy otrzymał od swego kierownika „promocję” do kapłaństwa? Powołanie do celibatu w gruncie rzeczy jest powołaniem do miłości dusz. Czy rezygnacja z miłości małżeńskiej i własnego ogniska domowego jest dojrzała i pełna? Czy jest wystarczająca moc i wola uniesienia

31


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ tej decyzji i przeniesienia jej przez całe życie kapłańskie? Celibat kapłański jest czymś więcej niż zwyczajna czystość seksualna. Celibat kapłański jest wymagający i wymaga dla siebie szacunku. Wymaga także żarliwej modlitwy i wierności zobowiązaniom kapłańskim. Bez modlitwy, ascezy i kapłańskiej pobożności trudno będzie utrzymać się w karności. Dlatego alumni w seminarium będą się wzajemnie budować, rozmawiając o przyszłych zadaniach duszpasterskich i poszukując wspólnie sposobów, by w przyszłości jeszcze bardziej poświęcić się pracy nad zbawieniem powierzonych im wiernych. o. Feliks Dziadczyk SJ, spowiednik i kierownik duchowy WSD

Kryzys – przejść czy obejść?

Kiedy 2007 roku w przeciągu dosłownie kilku dni główne indeksy na giełdach niemalże całego świata spadły o kilka, a nawet kilkanaście procent, wszyscy ekonomiści wiedzieli, że świat nie uniknie negatywnych skutków giełdowego krachu. Gospodarki wielu państw musiały się zmierzyć ze zjawiskiem niepożądanym i bolesnym, a ogólnie określanym jako wielki kryzys gospodarczy. Skutki tego procesu wiele państw, przedsiębiorstw i instytucji odczuwa do dziś. Co więcej, wiele krajów przeżywa kryzys na nowo. Kryzys gospodarczy dotyka pośrednio także wielu zwykłych zjadaczy chleba, co widać po cenach na sklepowych półkach, a fakt, że się o nim wiele mówi, spowodował, że samo słowo kryzys stało się ostatnio bardzo modne. Otóż, mówi się dziś o kryzysie wychowania i rodziny, kryzysie wartości, kryzysie młodego pokolenia, powołań kapłańskich czy zakonnych, a nawet o kryzysie wiary. Doświadczenie życiowe każdego człowieka powoduje, że kiedy słyszy się sło-

32

wo kryzys, automatycznie budzą się w nas negatywne uczucia, wzdrygamy się przed tym, co on przynosi. Lękamy się bowiem towarzyszącego w trudnych sytuacjach cierpienia, niemocy, zagubienia i bezradności. Jednak taka reakcja na sytuacje niepewności i zagrożenia spokojnego życia jest zupełnie naturalna i powoduje, że postrzegamy kryzys jako przeżycie całkowicie pozbawione nadziei oraz sensu. Jaka jest jednak prawda o kryzysie? Często zadajemy sobie pytanie: po co przychodzi i dlaczego dotyka akurat mnie? Jak go przeżywać, i wreszcie, czy może on przynosić jakieś pozytywne skutki? Z pewnością w każdej dziedzinie życia ludzkiego można by różnie rozpatrywać sprawę sytuacji kryzysowych, bo przecież inaczej będzie ona wyglądać w dziedzinie ekonomii, moralności, polityki czy życia społecznego. Warto jednak przyjrzeć się naszemu życiu duchowemu i spojrzeć na doświadczenie kryzysu z perspektywy wiary. Z pomocą przychodzi nam przede wszystkim słowo Boże, ale także całe bogactwo Kościoła, a w tym doświadczenie pustelników, mistyków i świętych. Chociaż nie da się stworzyć jakiegoś wzorcowego modelu przeżywania kryzysu, bo każdy z nas jest niepowtarzalny i wyjątkowy, to często doświadczenie innych bardzo nam pomaga. Mamy świadomość, że nie pozostajemy sami. Kryzys bowiem nie omija nikogo. „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem” (Koh 3,1). I dalej powiada Kohelet: „Jest czas rodzenia, i czas umierania (…) czas płaczu i czas śmiechu (…) czas szukania i czas tracenia” (Koh 3, 2-6). Trzeba uświadomić sobie, że jesteśmy nieustannie w drodze, a w naszą życiową podróż wpisane są wzloty i upadki, powodzenia i porażki. Niemożliwy jest ciągły stan zadowolenia, dobrego psychicznego i fizycznego samopoczucia, zawsze udanych przedsięwzięć. Jak w przyrodę wpisane są pory roku, tak i w życie wpisane są duchoSługa nr 3 (59)


MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ we zimy i wiosny. Doświadczenia obumierania, upadków, słabości i tracenia dzięki Bożej Opatrzności mogą prowadzić do zawsze nowej i zaskakującej wiosny duchowego wzrostu. Różne trudne sytuacje, czasem splot niesprzyjających sytuacji, który burzy nasz ustalony porządek, stawia nas przed wysiłkiem przemyśleń i wyborów. To właśnie te decyzje, o ile są przemyślane, oświecone światłem słowa Bożego oraz wiary osobistej jak i całego Kościoła, mogą przemienić kryzys we wzrost i dojrzałość duchową. Mówi o tym Pan Jezus: „Jeśli ziarno pszenicy wrzucone w ziemię nie obumrze, zostanie samo, jeśli zaś umrze, przyniesie plon obfity” (J 12,24). Poczucie osamotnienia, braku sensu, beznadziei, niezrozumienia ze strony innych, czasem najbliższych, powoduje, że trudny czas jest próbą naszego zaufania Panu Bogu, próbą naszej wiary. Przychodzi tu na myśl historia biblijnego Hioba, na którego Bóg dopuścił wielkie cierpienie. Pobożny i bogobojny Hiob został obarczony cierpieniem, choć całe jego życie było prawe i sprawiedliwe. Pojawia się wobec tego pytanie: dlaczego? Często dopatrujemy się przyczyny w naszym złym postępowaniu, w popełnionych grzechach. Tak też podpowiadali Hiobowi jego przyjaciele, wymuszając na nim przyznanie się do winy. Jednak takiej winy ze strony Hioba nie było. Przetrwał on to trudne doświadczenie, pozostał wierny Bogu, nie przestał zwracać się do Niego, zadawać pytań, choć Bóg milczał. Kryzys zawsze stawia człowieka w milczącym osłupieniu. Jednak to właśnie milczenie i związana z nim tajemnica jest sposobem przychodzenia Boga do człowieka i sposobem Jego działania. Tak też było w przypadku Hioba. Bóg przemówił do niego dając tym samym wyraz swojej pamięci i obecności, usuwając lęk, przywracając nadzieję i sens. Historia biblijnego Hioba pokazuje, że kryzys stanowi dla człowieka wielką szansą, o ile ten zaufa Bogu i da się Jemu poprowadzić za rękę. Kiedy zmarła Matka Teresa z KalkuSługa nr 3 (59)

Cierpiący Hiob

ty, świat był zaskoczony, gdy dowiedział się o jej życiu duchowym. Mało kto pomyślałby, że ta niezwykła zakonnica, niosąca pomoc najbardziej potrzebującym, prawie przez całe swoje życie przeżywała coś, co można określić mianem ciemności. W liście do jednego ze swych kierowników duchowych pisała: „Ojcze – od roku 49 albo 50 to straszliwe poczucie pustki – ta niewypowiedziana ciemność – ta samotność – ta nieustanna tęsknota za Bogiem – która przyprawia mnie o ten ból w głębi serca. Ciemność jest taka, że naprawdę nic nie widzę – ani umysłem, ani rozumem. Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Nie ma we mnie Boga. Kiedy ból tęsknoty jest tak wielki – po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem – i wtedy jest tak, że czuję – On mnie nie chce – nie ma Go tu. (…) Bóg mnie nie chce. Czasem słyszę po prostu, jak moje serce krzyczy – Mój Boże, i nic więcej się nie dzieje. To tortury i cierpienie, których nie potrafię wytłumaczyć”. Poczucie wewnętrznej pustki, swoista duchowa agonia mogła Matkę Teresę zniechęcić. Ona jednak promieniowała radością i miłością. Była prawdziwym świadkiem nadziei, ponieważ budowlę swego życia oparła na czystej wierze. Ktoś powiedział,

33


KALENDARIUM WSD że promieniowała od niej swoista światłość. Niepowodzenie, upadek, choroba i cierpienie, niebezpieczeństwo i wszystko, co kryje się pod nazwą kryzys, jeśli jest przeżywane w duchu zawierzenia i zaufania Bogu,

zawsze może stać się cennym doświadczeniem oraz otworzyć zaskakujące i nieznane dotąd horyzonty. kl. Wojciech Skolmowski, rok V

.................................................................. KALENDARIUM WSD 31 stycznia – 4 lutego 2011 roku

Zimowa sesja egzaminacyjna 4 – 13 lutego 2011 roku Przerwa międzysemestralna – wyjazd kleryków do domów 23 lutego 2011 roku 66. rocznica śmierci bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego – sympozjum (Dwór Artusa), Msza Święta pod przewodnictwem JE ks. bp. Andrzeja Suskiego (kościół pw. Wniebowzięcia NMP) 8 – 13 marca 2011 roku Rekolekcje wielkopostne – prowadzący: ks. dr Maciej Krulak

13 marca 2011 roku Promocje lektoratu (rok III) i akolitatu (rok IV) podczas Mszy Świętej

14 marca 2011 roku

pod przewodnictwem JE ks. bp. Józefa Szamockiego (katedra św. św. Janów) 74. rocznica święceń bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego – Msza Święta pod przewodnictwem ks. kan. Krzysztofa Badowskiego

24 marca 2011 roku

Egzamin Ex universa theologiae – egzamin podsumowujący studia teologiczne (rok VI) 25 marca 2011 roku 19. rocznica powstania diecezji toruńskiej – Msza Święta pod przewodnictwem JE ks. bp. Andrzeja Suskiego (katedra św. św. Janów)

27 marca 2011 roku

8 kwietnia 2011 roku

Dzień skupienia dla rodziców kleryków roku IV Nabożeństwo Drogi Krzyżowej w ogrodzie seminaryjnym z udziałem zaproszonych harcerzy

8 – 9 kwietnia 2011 roku

Diecezjalne Dni Młodzieży 8 – 10 kwietnia 2011 roku Dni seminaryjne

15 kwietnia 2011 roku

20 kwietnia 2011 roku

34

Nabożeństwo Drogi Krzyżowej ulicami Torunia Dzień skupienia kleryków WSD

Sługa nr 3 (59)


Modlitwa za Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej O Panie Jezu, skieruj swoje wejrzenie na nasze Wyższe Seminarium Duchowne w Toruniu, gdzie w pobożności i wiedzy wzrastają przyszli kapłani Twojego Kościoła. Biskupowi i przełożonym Seminarium daj, Panie, łaskę prawdziwej mądrości w wyborze kandydatów do posługi kapłańskiej oraz do wychowania ich ze stanowczością i miłością w cnocie i wiedzy. Dzieciom i młodzieży udziel światła rozeznania, że ich powołanie i odpowiedź na nie pochodzi całkowicie od Ciebie. Spraw, aby ochoczo przyjęli wezwanie do pójścia za Tobą. W rodzinach kleryków i dobroczyńców Seminarium pomnóż Twoją łaskę tak, żeby wielkość powołania kapłańskiego była należycie zrozumiana i doceniana przez wszystkich. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

..................................................................

Powstające Centrum Dialogu – widok z okien seminarium Sługa nr 3 (59)

35


Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej pl. bł. ks. phm. Stefana W. Frelichowskiego 1 87-100 Toruń tel. 056 658 46 05 www.seminarium.diecezja.torun.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.