6 minute read

Wywiad z KASIĄ KRAWIECKĄ – Iza Smolarek, Alex Sławiński

Książka ma łączyć. Opowieść o Wołyniu

Kasia Krawiecka Janka.Historia,której nie znacie

Advertisement

Dzisiaj niewiele osób bada historię swojej rodziny, szuka własnych korzeni, a często bywa tak, że nawet mimo chęci nie znajduje dróg, które doprowadziłyby do wiedzy o przodkach. Skąd pomysł na powieść Janka?

Janka to z jednej strony przypadek, a z drugiej – potrzeba serca (i poniekąd ratowanie honoru). Nie planowałam wydania książki. Ba! Nie miałam pojęcia, że napiszę powieść. W Anglii mieszkam od 2006 roku. Kiedy mój syn miał kilka lat, zapytał mnie, co to znaczy, że jestem Polką. Zbyłam go wtedy, jednak powoli zaczęło do mnie docierać, że bardzo zaniedbałam temat polskości. Miałam ogromne kompleksy związane z byciem Polką, chociażby dlatego, że wyjechałam z kraju, w którym żyje moja rodzina. Przez wiele lat czułam się jak tchórz. Miałam świadomość, że moi najbliżsi w ojczyźnie walczą każdego dnia o przetrwanie, a ja żyję tu spokojnie… Mimo wszystko postanowiłam odpowiedzieć na pytanie syna najlepiej, jak umiem. Matka mojej mamy – Janka Leszczyńska – przeżyła rzeź wołyńską. Pisała wiersze, które czytała nam, kiedy byliśmy dziećmi. Strasznie mnie to wtedy nudziło. Po latach jednak postanowiłam, że gdy odwiedzę babcię, poproszę ją o wszystkie jej dzieła, abym mogła je spisać. Tak, aby mój syn – gdy już będzie gotowy – mógł dowiedzieć się czegoś na temat swoich korzeni. Po latach zrozumiałam, że ta powieść powstała, aby inspirować innych do odkrywania swojego pochodzenia. Mam poczucie, że za kilka lat będziemy uczyli się historii z przekłamanych podręczników.

W swojej powieści poruszasz bardzo ważny, ale jednocześnie dość kontrowersyjny temat tzw. rzezi wołyńskiej. Czy kiedy tworzyłaś tę książkę, zastanawiałaś się, w jaki sposób zostanie ona odebrana?

Najbardziej bałam się reakcji rodziny. U nas w domu wcale nie mówiło się o wojnie. Co prawda orientowałam się, że babcia pochodzi z dawnej Polski, ale zupełnie nie wiedziałam ani co ten termin oznacza, ani gdzie tak naprawdę był Wołyń. Opisałam historię emigrantów, która niespodziewanie okazała się idealnie pasującym puzzlem układanki dużo większej niż to sobie początkowo wyobrażałam. Obawiałam się tego, że nikt nie zrozumie naszej historii. Że jest ona zbyt hermetyczna. Stało się wręcz przeciwnie – z opowieścią o mojej rodzinie utożsamia się wiele osób, zwłaszcza tych, które mają straszliwe rany w sercach. W zadziwiający sposób książka przerodziła się w środek pomagający w pożegnaniu traum wojennych. To było dla mnie niewyobrażalne uczucie i nieoczekiwana misja.

Mówimy o ludzkich tragediach, o krwawej historii, jednak nie sposób też nie zwrócić uwagi na warstwę lingwistyczną powieści. Janka to nie tylko niesamowicie ważne wydarzenia i autentyzm przeżyć, ale również język.

Pamiętniki babci napisane są językiem, którego używała, kiedy była dzieckiem. Uważam, że jest to ogromna wartość mojej książki. Wielu czytelników wyznało mi, że najbardziej wzruszały ich właśnie te wiersze. Babcia ma dar mówienia o niepojmowalnym bólu w bardzo ludzki, prostolinijny sposób.

Wciąż mam w głowie i przed oczami Wołyń – film Wojciecha Smarzowskiego, który powstał na kanwie opowiadań Stanisława Srokowskiego oraz wspomnień świadków rzezi wołyńskiej. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Jeszcze długo po wyjściu z kina nie mogłam się otrząsnąć z tego, co zobaczyłam na ekranie. Pamiętam, że moja siostra i ja szłyśmy ciemnymi ulicami naszego miasta w absolutnym milczeniu. Czy Twoja babcia oglądała ten film? Jak się do niego odniosła? Czy zamierzasz zekranizować swoją powieść?

Zaskoczyłaś mnie tym pytaniem… Mój kuzyn, Jacek, powiedział, że książka dokładnie pokrywa się z filmem. Nie oglądałam Wołynia, bo nie wytrzymałabym patrzenia na to nieludzkie cierpienie. Z tego też powodu moja

Monika Holke, wydawca Janki, o książce: Dla mnie oraz Wydawnictwa najważniejszy jest człowiek i jego osobista droga. Książka Janka. Historia, której nie znacie jest wartością. Uczy zrozumienia, szacunku do innych kultur, pokazuje tradycje, to wszystko, czego zaczyna brakować w otaczającym nas świecie. Chcemy, aby trafiła do rodzin, do młodego pokolenia, naszych dzieci, aby ludzie poznali prawdę – i tę bolesną, i tę piękną. Prawdę, której nie uczą w szkołach. Kolejne pokolenie dorasta, a historia zanika. Tradycje opisane w tej książce przestają być kultywowane. Świat pędzi, a my za nim. Czytając powieść, zmuszeni jesteśmy do refleksji nad życiem, zatrzymania się i odpowiedzi na pytanie: co jest dla nas ważne?

książka nie ma kilkuset stron. To byłoby zbyt trudne, zbyt traumatyczne i dla mnie, jako autora, i dla czytelnika – pisać tak wiele o niewyobrażalnym bólu. Babcia i ja planowałyśmy obejrzeć ten film, jednak ostatecznie nie zrobiłyśmy tego, nie mogłyśmy się przełamać. Książka, którą napisałam, ma łączyć pokolenia. W naszej ojczyźnie już tak bardzo i wielokrotnie podzielono Polaków… Uważam, że już najwyższy czas, aby zamiast stawiać pomniki, nauczyć ludzi, jak budować prawdziwe relacje z drugim człowiekiem. Wspomniałaś o Stanisławie Srokowskim… To właśnie on zachęcił mnie do wydania naszej historii i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Jeśli ktoś odważyłby się zekranizować moją powieść, chciałabym, aby film był ostrzeżeniem, a nie pretekstem do budowania murów czy rozłamów. Marzę, by Janka stała się punktem wyjścia, inspiracją dialogu między pokoleniami. Dzięki mostowi między generacjami lepiej zrozumiemy siebie, a to pozwoli nam budować przyszłość – nie na lękach, ale na otwartości i chęci wzajemnego uczenia się.

W pewnym sensie historia Twojej rodziny pokazuje, że podróże, a raczej – zmianę miejsca zamieszkania – masz wpisaną w geny. Oczywiście, trudno jest porównywać pokolenia i lata wojny do obecnych czasów. Nie sposób jednak nie zauważyć, że mieszkałaś w różnych miejscach. Obecnie

Przyjechałam tu na trzy miesiące, żeby podszkolić język… i zostałam, bo odkryłam tu wolność. Mogłam być sobą. Nikt się nie śmiał z mojego wyglądu. Poznawałam o wiele bardziej życzliwych ludzi. Dostałam pracę i stawałam się niezależna finansowo. Dziś wiem, że nie miałabym potrzeby szukania swoich korzeni, gdybym nie została od nich odcięta. Bardzo mi się to przydało. Obecnie, na podstawie moich odkryć, uzdrawiam swój ród ustawieniami hellingerowskimi. Chciałabym przeprowadzić się z Anglii do Walii lub Szkocji, jednak jestem realistką. Moje dzieci mają tu swojego tatę i chcę dać im możliwość bycia przy obojgu rodzicach. Kiedy będą już starsze, staną się niezależne, a wtedy wybiorą własną drogę.

Masz w sobie wiele pozytywnej siły, ciepła, które rozdajesz innym. Prowadzisz blog na którym można znaleźć pomoc i porady.

Dziękuję! Kiedyś bym zaprzeczyła! Dzisiaj lepiej rozumiem siebie. Wiem, kim jestem i co chcę osiągnąć. Przez niemal połowę swojego życia zmagałam się z depresją. Wyleczyłam się z niej sama, gdy zrobiłam kurs na coacha NLP. Zrozumiałam wtedy, że nasza inność, wrażliwość (być może będąca przyczyną drwin), marzenia, których nikt nie rozumie, dobroć nieopłacalna w oczach innych – mogą stać się naszą siłą, jeśli zaakceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy. Dlatego też postanowiłam prowadzić blog Kasia Tłumaczy. Zanim zaczęłam go pisać, miałam ogromny dylemat. Chciałam dawać coś wartościowego i postawiłam na najtrudniejszą rzecz w życiu – bycie sobą. Jeśli chociaż jedna osoba dziennie zatrzyma się nad

moim tekstem i zawalczy o siebie, to uznaję to za swój sukces.

Kasia Krawiecka

Na ile „angielska” się czujesz? Jak bardzo masz wpisaną w siebie multikulturowość?

Angielką nigdy nie będę. Natomiast na typową Polkę jestem zbyt życzliwa, widzę zbyt wiele dobroci w ludziach, ignoruję kombinatorstwo i oszustwo, nie interesuje mnie ani plotkarstwo, ani nadmierna religijność, ani polityka. Określam siebie jako Brolish [czyli british-polish – przyp. red.]. Wybrałam polską życzliwość, spontaniczność i dobroć. Angielską chęć zrozumienia innych i pogodę ducha. Szacunek do wszystkich ludzi i pokorę wobec innych kultur. W Polsce pewnie nie miałabym takich możliwości. Być może kiedyś stanę się obywatelką świata, kto wie.

Nad czym obecnie pracujesz? Jakie masz plany?

Bardzo powoli piszę drugą książkę, która będzie pełna inspiracji, zachęt do radości życia, do cieszenia się swoją wrażliwością. Znajdą się w niej moje wiersze, a także przemyślenia z perspektywy kobiety, mamy, koleżanki, ale przede wszystkim – człowieka. [IS,AS]

This article is from: