2 minute read

Wywiad z Bożeną Sosnowską – Paweł Krupka

Wywiad z Bożeną Sosnowską – aktorką i reżyserką Polskiego Teatru w Wilnie

Autor zdjęć: Justyna Moisejenko

Advertisement

Jak zaczęła się Twoja przygoda z reżyserowaniem przedstawień awangardowych?

Moja droga z reżyserowaniem zaczęła się w 2018 roku, gdy razem z grupą aktorów Polskiego Teatru w Wilnie zrealizowaliśmy spektakl poetycki Ogłaszam miasto Wilno najgorętszym punktem planety, oparty na wierszach polskich poetów związanych z Wilnem. Byli wśród nich klasycy, jak Adam Mickiewicz, i młodzi współcześni autorzy, m.in. nasz kolega, aktor i filmowiec Romuald Ławrynowicz. Czułam i widziałam, że brakuje współczesnych polskich spektakli na Wileńszczyźnie, takich które mówią o aktualnych problemach ludzi XXI wieku. Chciałam, żeby widz w czasie przedstawienia przeżył silne emocje, bo przecież to emocje w teatrze są najważniejsze.

Które z Twoich produkcji artystycznych uważasz za najważniejsze i dlaczego?

Uważam, że ostatnia sztuka MUSZĘ? MOGĘ! jest najlepszym produktem, który zrealizowałam wraz z aktorami Polskiego Teatrum w Wilnie: Gabrielą Błażewicz, Katarzyną Kuczyńską, Marią Żukowską i Aletą Kostecką. Jest to spektakl, który porusza temat bycia kobietą, pokazuje, z jakimi problemami zmaga się kobieta w codziennym życiu. Scenariusz opiera się na autorefleksjach aktorek, które opowiadają widzom swoje historie. Potrzeba wielkiej odwagi, żeby stanąć przed widzem i pokazać najciemniejszy zakątek swej duszy. Za to jestem im ogromnie wdzięczna. Prawda wyrazu sprawia, że spektakl przemawia do widza i jest w pełni autentyczny.

Czy widzisz szansę wyjścia polskiego teatru na Litwie poza polskojęzyczny krąg odbiorców?

Wyjście do litewskiego widza wydaje się możliwe, ale jest to długi proces, na który potrzeba czasu i środków finansowych. Idziemy w tym kierunku, gramy spektakle z litewskimi napisami. Pierwszy spektakl zagraliśmy w czterech językach: polskim, litewskim, rosyjskim i żydowskim.

W Płonących płotach zagrały artystki różnych narodowości. Czy zamierzasz kontynuować tę międzynarodową współpracę i tworzyć spektakle wielojęzyczne dla ogólnolitewskiej publiczności?

Performance Płonące płoty był niesamowitym wydarzeniem na Wileńszczyźnie. Grałyśmy razem z Włoszką Alessandrą Calli, z którą zapoznałyśmy się podczas projektu BAIT. To jest właśnie droga do litewskiego widza. W przedstawieniu grałam po litewsku, w sześcianie – i to właśnie przyciągnęło widza litewskiego. Oczywiście, do popularności spektaklu przyczynił się oryginalny i nietuzinkowy pomysł sześcianu z otworami, który stał naprzeciw pałacu Ambasady Polskiej w samym środku wileńskiej starówki. Mieszkańcy miasta mogli podglądać zwykłe domowe życie czterech kobiet.

Czy myślisz, że w obecnych warunkach teatr na Pohulance może z rosyjskiego przekształcić się w międzynarodowy, tak żeby polskie zespoły mogły z niego korzystać na równych prawach z innymi mniejszościami narodowymi?

Sądzę, że jest to możliwe. Ale jest z tym związane pewno ryzyko. Chodzi o to, żeby nie przekształcić teatru w zwykły dom kultury. Przekształcenie obecnie działającego teatru w inną instytucję to długi proces. [PK]

This article is from: